23.04.2024

Przestroga dla Młodych

Jeśli człowiek kieruje się wolnością, to nie wie dokąd ma iść i może dojść wszędzie. Musimy wiedzieć, że nie ma żadnej "wolności do...". To była jedynie cwana zagrywka ideologiczna, żeby naciągnąć młodych ludzi na uwierzenie w realizację pomysłów ideologów. Wolność jest tylko możliwością. Jest nieokreśloną możliwością (nieokreślonością możliwości). Możliwość nie posiada żadnej mocy do osiągnięcia czegokolwiek. Moc - sprawcza moc - jest ukierunkowana. Tylko moc kieruje nas do czegoś realnego. Działając z wewnętrzną mocą wiemy, co trzeba zrobić. Gdy jednak kierujemy się wolnością, wtedy nasze działania rozbiegają się na wszystkie strony. Zostają rozstrzelone nie wiadomo gdzie i dokąd. Nie da się żyć na co dzień wolnością, bo to wprowadza chaos i anarchię. 

Bzdurą okazała się teza, że człowiek działa z wolnej woli (na zasadzie wolności) - ex libero arbitrio. Określenie to (liberum arbitrium) wprowadził do myślenia o człowieku Augustyn. Ale on zdawał sobie sprawę, że człowiek po upadku ma zdeformowaną duchowość. Zarówno myślenie (cogitare) jak i wolność decyzji (liberum arbitrium) była dla niego przykładem błądzącej duchowości (czyli wypaczonego umysłu i bezsilnej woli). Dlatego wołał o potrzebne lekarstwo w postaci łaski. Według niego ta Boska pomoc była niezbędna, aby człowiek mógł oderwać się od wolności myślenia i wolności działania. Widział w łasce moc sprawczą potrzebną człowiekowi do religijnego i moralnego działania. Dopiero dzięki łasce człowiek mógł odzyskać swoją prawdziwą duchowość, która by służyła realizacje jego realności, czyli życia wiecznego. 

Zupełnie inną drogą - drogą czysto filozoficzną poszedł Arystoteles. Swoje rozważania zaczął od samego działania. Otóż działanie (ergon) wymaga jego zdaniem odpowiedniej zasady czyli mocy = ergeia. Ta zasada musi być zawarta w działającym bycie czy substancji, musi być zasadą i mocą wewnętrzną (energeia). Dlatego działanie jest spowodowane wewnętrzną energią, czyli mocą sprawczą. Ponadto dla Arystotelesa energeia oznaczała samo centrum realności w bycie, bo zdawał sobie sprawę, że moc sprawczą posiada tylko realność.

2.04.2024

W blasku światła

 


Wiara kontra myślenie

Dzisiaj zupełnie zaginęła wiara. I nie chodzi o wiarę religijną. Zniknęła z naszej kultury wiara filozoficzna - czyli wiara w realność. Wiara filozoficzna jest po prostu uznaniem realności. Dzisiaj już prawie wcale nie interesuje nas rzeczywistość. Najważniejsza staje się kreacja i narracja. Czyli najważniejsza jest moja racja - to, co jestem w stanie pomyśleć i wymyśleć. Bo ludzie uważają, że myślenie jest ich kompletną własnością i nikt nie może im odebrać myślenia, ponieważ to oni sami panują nad swoim myśleniem.

Otóż nic bardziej błędnego. Tym , co najłatwiej można zmanipulować, jest właśnie myślenie. Przecież mistrz propagandy twierdził, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą dla człowieka - właśnie tego myślącego człowieka. Dlaczego tak się dzieje? Trzeba wiedzieć, że myślenie nie ma żadnego odniesienia do realności, bo nie jest poznaniem. A skoro nie ma odniesienia do realności, to również nie znajduje odniesienia do prawdy. Pokazał to jasno Kartezjusz, który mówił, że prawdziwe jest to, co pomyślimy jasno i wyraźnie. A co to oznacza? To znaczy, że prawda jest zgodnością myślenia z samym myśleniem. Jasność i wyraźność myślenia wcale nie dotyczy rzeczywistości (czegoś realnego).

Takiemu myśleniu (cogito) przeciwstawia się właśnie wiara (credo). Ponieważ wiara jest uznaniem realności. Ona rodzi się z poznania i rozumienia rzeczywistości. Taka wiara nie jest żadnym efektem myślenia. Wiara nie jest myśleniem. Ona stoi w kontrze do myślenia. Jeśli nie powrócimy do poznania i rozumienia realności, jeśli nie powrócimy do wiary w realność, to myślenie nas wykończy. Zginiemy pod zwałami myślenia - ideologicznego myślenia.

Myślenie u Augustyna i Kartezjusza

Zawsze zastanawiałem się, jak to jest z tą oczywistością myślenia. Kartezjusz stwierdził: Jeżeli wątpię, to myślę. Ale rozpatruje się tutaj jakąś czynność rozumu. Wątpienie może być początkiem myślenia, lecz samo musi czegoś dotyczyć. Oznacza to, że nie ma bezpostaciowego wątpienia. Mogę w coś wątpić albo wątpić o czymś. Otóż pomija się tu zasadniczą sprawę, że to wątpienie (metodyczne czy nie) dotyczy realnego świata albo naszego poznania tego świata (rzeczywistości). Przecież nie wątpię w swoje wątpienie, a co więcej nie wątpię w swoje myślenie, ponieważ wtedy wniosek byłby bezpodstawny. Zatem wątpienie jest zawieszeniem realności, czyli tym, co później u Husserla będzie braniem w nawias. W ten sposób odkrywamy wyłącznie myślenie, które jest właśnie intencjonalnością świadomości. Możemy również stwierdzić, że wątpiąc lub biorąc w nawias zamykamy się wyłącznie w naszej świadomości (czyli myślącym umyśle).

Kartezjusz pokazuje więc wyraźnie, że odcinając się od rzeczywistości stajemy po stronie myślenia. Odkrywamy wtedy własne myślenie (cogito), czyli swoją zdolność do myślenia. No dobrze, ale w tym momencie następuje zadziwiający skok – cogito ergo sum (myślę więc jestem). Niestety jest to skok w otchłań absurdu, posługując się wyrażeniem Kierkegaarda. Otóż uprawnionym wnioskiem mogłaby być teza: myślę więc jestem myślą. Dzisiaj możemy dodać: jestem czystą myślą, ale niczym więcej. Przeskok do istnienia jest bezpodstawny. Myślę to nie znaczy, że realnie istnieję. Jeśli myślę, to jestem czystą intencjonalnością. Jestem czystą świadomością, która nie dysponuje żadną treścią przedmiotową. Myślenie jest tylko strzałem intencjonalnym. Strzelam intencjami, które nie znajdują wypełnienia, bo nie ma niczego poza czystą intencjonalnością. Powstaje zatem pytanie, z czym mamy do czynienia?

Myśląc możemy mieć tylko oczywistość myślenia i nic więcej. Czy zatem istnieje możliwość wyjścia z myślenia poza myślenie? Kartezjusz dokonał nieuprawnionego przeskoku do istnienia. Myślenie nigdy nie dowodzi istnienia. Zwłaszcza jeżeli myślimy o Bogu, to nie dowodzi to istnienia Boga. Jeśli myślimy, to zawsze coś wymyślamy. Jeżeli zaczynamy myśleć o Bogu, to możemy co najwyżej wymyśleć coś dowolnego na temat Boga. Tak powstają herezje. Myślenie nie zawiera bowiem w sobie prawdziwości. Naturą myślenia nie jest bowiem prawda lecz dowolność intencji. Na takiej wolności nie da się postawić i oprzeć prawdziwości. Prawda wymaga bowiem realności a nie dowolności myślenia. Podstawą dla prawdy jest zawsze realność. A Kartezjusz na początku, czyli w wątpieniu, odrzucił realność. Dlatego nie może uzyskać prawdy dzięki myśleniu. Stąd możemy przyjąć, że dokonał zafałszowania w głównej tezie cogito ergo sum. Być może Kartezjusz dał się zwieść autorytetowi Augustyna.

To Augustyn jako pierwszy w historii wprowadził do filozofii pojęcie myślenia (cogitare). Trzeba przyznać, że Augustyn słusznie poszukiwał oczywistości istnienia. Poszukiwał oczywistości istnienia samego siebie, czyli ogólnie mówiąc – istnienia człowieka. W Soliloquiach pyta wprost: – Ty, który chcesz poznać siebie, czy wiesz, że istniejesz? I odpowiada: – Wiem. A skąd to wiesz? Odpowiedź: – Nie wiem. A zatem w tym miejscu pojawia się problem. Augustyn wie, że istnieje, ale stwierdza, że nie wie, skąd to wie. Wydaje się, że powinien odwołać się tutaj do wiary (credere). Wtedy zachowałby się jak prawdziwy teolog. Lecz po nawróceniu Augustyn zamierza nadal filozofować, czyli próbuje przemawiać jak filozof.

Pamiętamy, że wiarę zdefiniował chyba zbyt filozoficznie – credere est cogitare cum assensione. Dlatego w pytaniu o istnienie powinien odwołać się do uznania realności (assensus lub assensio). Wiara uznaje bowiem realność, lecz z pewnością nie jest myśleniem. Jednak Augustyn idzie tropem myślenia. Pyta: – Czy wiesz, że myślisz? Odpowiada: Wiem – stąd wniosek: prawdą jest zatem to, że myślisz? I tutaj pojawia się potwierdzenie: To prawda (verum). Gilson tak komentuje ten fragment dialogu. „Pewność istnienia myślącego podmiotu jest więc ugruntowana bezpośrednio na pewności istnienia myśli, w przeciwieństwie do każdej późniejszej pewności i ta niezaprzeczalna prawda jest również najpierwszą ze wszystkich pewności (Wprowadzenie do nauki…, s.53-54).

Jeżeli mamy pewność myślenia, to trzeba zapytać, czy dzięki temu dowiadujemy się czegoś. Ciekawe, że przy poprzednim pytaniu – czy wiesz, że istniejesz? – mamy dodatkowe dociekanie – skąd to wiesz? Przy pytaniu o myślenia takie dociekanie jednak znika. Skąd wiesz, że myślisz? Tutaj powinno pojawić się Kartezjańskie wątpienie, lecz Augustyn odwołuje się raczej do błądzenia (a może chodzi o pomyłkę lub nawet kłamstwo). W De civitate Dei powiada: jeśli się mylę (właściwie stwierdzam fałsz), to jestem (si enim fallor, sum) I dalej: Bo ten, kto nie istnieje, nie może się również mylić (twierdzić fałszywie), a zatem istnieję z racji tego, że się mylę (albo twierdzę fałszywie).

A to by znaczyło, że człowiek istnieje nie z racji prawdy istnienia, lecz z powodu kłamstwa, czyli stwierdzenia fałszu. Któż chciałby dowodzić lub opierać swoje istnienie na fałszu? Odpowiedź może być tylko jedna – złośliwy Demon. Kartezjusz przyznał się do takich konszachtów niegodnych filozofa. Augustyn nawet nie podejrzewał, że dał się zwieść demonicznemu myśleniu. Czy w tym dialogu Augustyna nie jest tak, że stwierdzam jedynie swoje fałszywe istnienie? Przecież żadne myślenie, czy będzie prawdą, czy fałszem, nie jest w stanie dowieść realności. Ponieważ realność jest tylko prawdziwa, co oznacza, że istnieje naprawdę, zaś myślenie przedstawia jedynie fałszywe istnienie, czyli intencjonalność świadomości. Myślenie tworzy jedynie swój świat możliwości, a nie prawdziwego istnienia. Stworzony w ten sposób (przez nasze myślenie) świat możliwości nie jest żadną realnością. (Potwierdza to tworzenie dzisiaj komputerowych światów wirtualnych.) Ludzka świadomość nie stanowi realności istnienia. To jest tylko wymyślona możliwość. Dziś proponuje się ludziom życie możliwościami, ale to nie jest prawdziwe i realne życie.

Dlaczego Augustyn popadł w świat możliwości? Chyba zbytnio zawierzył myśleniu. Uległ filozoficznemu myśleniu. Natomiast kiedy proponuje nam wiarę i rozwiązania teologiczne, sprawa wygląda dużo lepiej. Jego wiara w moc Bożej łaski jest prawdziwa, bo dotyczy samej realności Boga.

20.03.2024

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /1

Historia filozofii nowożytnej powoli ale systematycznie odkręcała rozumienie realności człowieka. Najpierw na zasadzie negacji porzucono realistyczne poznanie rzeczywistości. To doprowadziło ostatecznie do stwierdzenia, że realność jest niepoznawalna. A skoro nie poznajemy realnych rzeczy, to zamieniono pojęcie substancji określające istotę realności na pojęcie faktu lub zjawiska. Skoro poznanie realnych rzeczy stało się nieważne i niepotrzebne, to za ważniejsze uznano to, w jaki sposób realność zjawia się w naszym oglądzie (pojęcie naoczności) i jak jest ujmowana przez nasze myślenie. 

Teologia i metafizyka zostały zastąpione przez poszukiwanie metodycznej teorii wiedzy naukowej. To spowodowało, że metafizyka została zastąpiona przez ontologię, a dalej ontologia zmieniła się w fenomenologię. Dawna metafizyka badała zasady realności, natomiast ontologia zajmowała się bytami możliwymi (do pomyślenia). Z kolei fenomenologia przeszła od poznania zjawiskowego do narzucenia myślenia jako zasady realności. Dla Hegla realność stała się wytworem myślenia, bo traktował rzeczywistość jako wytwór kulturowy. Ostatecznie fenomenologia Husserla skończyła na świadomościowym myśleniu o rzeczywistości, co sprowadza się do tezy, że człowiek wymyśla sobie wszystko, co go dotyczy (wszystko z pełną swobodą). 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /2

Od czego należy zacząć naszą opowieść? Otóż wydaje się, że w XV wieku skończyła się teologiczna wizja człowieka. Taką ostatnią wizją człowieka był malarstwo Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Natomiast w świecie kultury europejskiej zaczęto usilnie poszukiwać jakiejś świeckiej teorii wiedzy naukowej. Te poszukiwania poszły już obok albo nawet wbrew dotychczasowej wizji teologiczno-filozoficznej. 

Przede wszystkim zanegowano najpierw tradycyjne poznanie rozumowe, ponieważ uznano, ze nie prowadzi ono do uzyskania wiedzy naukowej. Porzucono w ten sposób tradycyjne rozumienie poznania rzeczywistości. Skrajny racjonalizm zanegował poznanie na rzecz myślenia, natomiast empiryzm przyjmował pełną zależność poznania rozumowego od zmysłów (nie ma w rozumie nic, czego nie byłoby w zmysłach, jak twierdził Locke).

Zobaczmy teraz, jak to przebiegało w kolejnych etapach. Pierwszym myślicielem, który zanegował poznanie realności, był Kartezjusz. Posłużył się on totalnym wątpieniem, a jego wniosek był radykalny. Uznał, że jedynym skutecznym działaniem rozumu jest myślenie. Tylko myślenie może być zasadą tworzenia prawdziwej wiedzy. To oznaczało, że prawdziwą wiedzą jest jasne i  wyraźne pomyślenie czegoś. W ten sposób zamienił zgodność poznania z realnym stanem rzeczy na zgodność myślenia z samym myśleniem. To oczywiście sprawdzało się doskonale w przypadku jego teoretycznego układu współrzędnych opisującego matematycznie działania w przestrzeni (np. lot pocisków artyleryjskich). Ale gdy Kartezjusz spróbował zastosować swoją metodę cogito do ogólnych rozważań filozoficznych, wtedy pojawiły się problemy. Jak bowiem mówić o realnym świecie, skoro samo myślenie nie jest poznaniem i nie da się sformułować pojęć dotyczących rzeczywistości. Dlatego musiał on wprowadzić założenie istnienia pojęć wrodzonych obecnych od zawsze w ludzkim umyśle (czy nawet w umyśle Boga ???). Miały to być pojęcia duszy, Boga i świata. Dopiero przy zastosowaniu tego założenia można było rozwijać filozofowanie o rzeczywistości (właściwie dowolne myślenie o niej).

Co z tego ostatecznie powstało? Kartezjusz zdefiniował duszę jako res cogitans, a jego następcy zaczęli odnosić to określenie do całego człowieka. Człowiek stał się dla filozofów jakąś substancją lub istotą myślącą (ostatecznie posługiwano się pojęciem myślącego podmiotu). Jak zobaczymy dalej, człowiek staje się dzisiaj myślącym podmiotem, czyli świadomością. 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /3

Natomiast empiryzm zanegował poznanie rozumowe uzależniając je całkowicie od zmysłów. To oznaczało, że umysł nie poznaje sam z siebie niczego z realności, lecz jego myślenie opracowuje dane zmysłowe i na ich podstawie tworzy wiedzę naukową. Oczywiście taka wiedza miała wymiar praktyczno-doświadczalny, co pozwala jej rozwijać rozwiązania techniczne. Wobec opisu tego, co dzieje się realnie wokół nas, zrezygnowano z posługiwania się pojęciem substancji odnoszącego się do realnych rzeczy i zastąpiono je pojęciem faktu ujmującym to, co pojawia się dla zmysłów. Wyjątek w postaci idei tworzonych przez umysł zastosowano wobec analiz i pojęć matematycznych. 

Niestety w tej koncepcji empirycznej człowiek został kompletnie odarty ze swojej wewnętrznej realności. Pozostawała jedynie wizja psychologiczna ujmująca relację pomiędzy umysłem a zmysłami (także w aspekcie emocjonalnym).

Próbę szerszego ogarnięcia obu tych stanowisk racjonalizmu i empiryzmu podjął Kant. Stwierdził, że realność rzeczy (rzecz sama w sobie) jest niepoznawalna. Dla stworzenia potrzebnej wiedzy ujmujemy poznawczo jedynie pewną sferę zjawiskową. Rozum za pomocą myślenia tworzy fenomeny, czyli pojęcia ujmujące zjawiska (jakieś fakty lub oglądowe postaci). Według mnie w ten sposób powstała pierwsza wersja filozofii fenomenologicznej ( Ja tak właśnie interpretuję i nazywam krytyczną filozofie Kanta).

Oczywiście Kant zachował pomysł idei czystego rozumu, ale zastosował ten pomysł do stanowienia prawa moralnego. Odwołał się tutaj do propozycji Kartezjusza, uznając, że mamy idee – duszy, Boga i świata. Podług tych idei rozum miałby stanowić prawo będące dla niego zasadą ludzkiego działania.

Według niego człowiekiem rządzi rozum i tylko rozum. Prawo jest tym, co rozum ustanawia sam z siebie i sam dla siebie. Prawo staje się zatem apriorycznym dziełem rozumu, czyli jest to pojęcie lub działanie czysto rozumowe. Co więcej, aby prawo mogło być zasadą moralną, nie może ulegać żadnym innym wpływom. Można by powiedzieć, że dla Kanta prawo wyraża samą istotę rozumności człowieka, czyli jest postacią (pojęciem) czystego rozumu. Czysty rozum przemawia do nas w prawie, a to prawo określa i wyznacza nasze postępowanie. A ponieważ rozum sam nadaje sobie prawo, to również sam jest zobowiązany do jego poszanowania i przestrzegania. W ten sposób Kant odkrywa obowiązek albo powinność. Człowiek powinien działać z obowiązku. Autonomia człowieka polega na tym, że rozum jako rozum wyznacza i nadaje sobie prawo, zaś jako praktyczny podlega temu prawu. Wydaje się, że dla Kanta prawo stanowi jakby istotę samego rozumu, czyli początek i zasadę rozumnego działania człowieka.

Jak widzimy, idee czystego rozumu są wyłącznie twórczością rozumu, ale tego jednostkowego rozumu. Powstaje problem, jak idee rozumu mogą określać powszechne zasady prawa moralnego. Wydaje się, ze w tym względzie Kant odwołuje się do powszechnego występowania tych idei w umysłach ludzi. Tylko przy tym założeniu prawo moralne mogłoby czuwać nad społecznymi działaniami wszystkich obywateli, ale zawsze pozostaje niebezpieczeństwo autonomii dowolnego rozumu, gdyż Kant przyznawał rozumowi pełną autonomię. Wydaje się, że konkretny umysł może stanowić dla siebie dowolne prawo moralne kierując się własną hierarchią wartości. W ten sposób Scheler będzie później krytykował etykę Kantowską. 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /4

Trzeba jeszcze przypomnieć osiągnięcia, które były skutkiem zastosowania nowych metod naukowych. Mówiliśmy już, że koncepcje myślenia sprawdziły się doskonale w teorii układu współrzędnych opisującej otaczającą nas przestrzeń w sposób matematyczny. Kolejnym wielkim osiągnięciem była teoria fizyki opracowana przez Newtona. Okazało się bowiem, że można w sposób matematyczny (przy pomocy wzorów ujmujących stosunki różnych wartości) opisywać zjawiska i wydarzenia w otaczającym nas świecie. Oczywiście wiązało się to ze sformułowaniem odpowiednich wartości fizycznych (jak droga, czas, prędkość, masa i ciężar, siła itp.; itd.). Wszystkie te pojęcia i wartości mają zakotwiczenie w pomysłach myślenia, ale okazało się, ze można je zastosować do faktycznych wydarzeń czy zjawisk (i to wydarzeń materialnych i cielesnych). To wzbudzało u naukowców i twórców techniki zachwyt i uwielbienie. Dlatego tak powszechnie akceptowano nowe metody naukowe oparte na doskonałości myślenia. Zachwycali się tym również filozofowie (jak np. Kant czy Hegel). Na tym opierała się powszechna wiara w doskonałość myślenia. 

Kolejnym etapem ewolucji myślenia (aż po ostateczną dominację) stała się filozofia Heglowska. Hegel twierdził, że sama rzeczywistość ma charakter myślenia, skoro powstała w procesie myślenia, ponieważ Bóg wymyślił świat i powołał go do istnienia. Możemy przyjąć, że to pokazuje, iż Hegel pojmował rzeczywistość na sposób tworzenia i funkcjonowania kultury. Jego teoria sprawdzała się w opisie rozwoju cywilizacji i  kultury, ale nie odkrywaniu realności. Dlatego fascynował raczej historyków niż realistycznych filozofów.

Co ciekawe, w swojej interpretacji mówił on o fenomenologii Ducha. Według Hegla sprawcze działanie Ducha Absolutnego przejawiało się w działaniach duchowych człowieka – od subiektywnego pomysłu jednostki do obiektywnego funkcjonowania działa sztuki i techniki. Jego fenomenologia ukazywała więc duchowy rozwój aktywności twórczej. Ale dla niego rzeczywistość miała charakter twórczości artystycznej. Można uznać, że sztuka miałaby tworzyć rzeczywistość. Takie podejście będzie miało poważne konsekwencje w dzisiejszych czasach. 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /5

Rozwój podejścia fenomenologicznego zapoczątkowany przez Kanta zamyka szeroka teoria filozoficzna świadomości autorstwa Husserla. W tej teorii wszystko, co się nam jawi i jest dla nas dostępne, jest zawarte w świadomości. Świadomość stanowi taką wszechogarniającą sferę możliwości poznawczo-decyzyjnych. Ma ją charakteryzować zdolność naoczności. Już Kant wprowadził takie określenie poznawcze. Możemy stwierdzić, że ta naoczność zastąpiła tradycyjne poznanie realności. Co więcej ta naoczność wyznacza obecnie prawdę wiedzy poznawczej (przede wszystkim naukowej). Dzisiaj, kiedy wszystko możemy obejrzeć na ekranie telefonu – w sposób naoczny – wtedy traktuje się to wszystko jako prawdę, która mieszka w telefonie. 

Teorię fenomenologiczną w zakresie świadomości rozwinął twórczo Scheler. Stwierdził on, że świadomość ma postać osoby, gdyż posługuje się wartościami. Świadomość tworzy sobie hierarchię wartości, skoro posługuje się myśleniem. Moim zdaniem, właśnie myślenie tworzy wartości, ponieważ ma zdolność porównywania i zestawiania różnych rzeczy i spraw. Ale wartości jako twórczość myślenia nie odnoszą się do rzeczywistości. Scheler przyjmował tradycyjną hierarchię wartości. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że świadomość jako myślący rozum ma możliwość tworzenia dowolnych hierarchii wartości. Ponadto o wartościach bardzo łatwo się mówi i dyskutuje, lecz realne działanie wymaga prawdziwej mocy sprawczej – tego wartości nam nie dają.

Na rozwoju tej fenomenologicznej naoczności najbardziej straciło rozumienie człowieka jako realnego bytu. Dzisiaj nie liczy się już realność człowieka (realność osoby i życia), ale medialny wizerunek (to, co dostępne naocznie), który można bardzo szybko rozpowszechniać w internecie. Przecież realnego człowieka spotykamy bezpośrednio, jak się mówi – twarzą w twarz. Żeby poznać i zrozumieć spotkanego człowieka podejmujemy rozmowę albo nawet podejmujemy współpracę, a czasami możemy po prostu być razem i pomilczeć sobie.

Nawet jeśli zgodzimy się, że to nowe podejście do tworzenia wiedzy naukowej umożliwiło szybki rozwój techniczny i ekonomiczny, to trzeba przyznać, że odbywało się to kosztem zaniedbania realności człowieka i rozwoju jego samego. Ja sądzę, że wiedza naukowa nie rozwija naszego rozumienia realności. Ona pozwala nam jedynie na lepsze wykorzystanie tej realności, czyli wykorzystanie jej właściwości i możliwości użycia, dla ułatwienia i uprzyjemnienia sobie życia. W ten sposób tworzymy taką technologiczną otoczkę lub przesłonkę realności, podchodząc do niej utylitarnie, czyli używając ją do swoich własnych celów i zainteresowań (interesów i  potrzeb). Oceniamy to jako polepszenie swojego standardu życiowego, lecz to nie oznacza, że polepszamy swoje realne życie. Podam taki przykład: w pewnym momencie nauka stwierdziła, że cała fizyczna realność składa się z atomów różnych pierwiastków. Jeszcze niedawno wysunięto tezę, że w ciągu całego życia w organizmie człowieka następuje całkowita wymiana wszystkich atomów czy pierwiastków. No to należałoby zapytać, dlaczego zupełnie nie zmienia się faktyczna realność człowieka? A to pokazuje, że mamy do czynienia z jakąś głębszą zasadą czy przyczyną konstytuującą realność człowieka, o czym nauka nie jest w stanie nic powiedzieć. 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /6

Widzimy dzisiaj, że trudno jest mówić o duchowości człowieka, którą tzw. wiedza naukowa wprost pomija. Duchowość powinna być nastawiona na rozwój życia osobowego, czyli wypełniania działań moralnych. Dusza została bowiem powołana przez aktywność osobową do służby drugiemu człowiekowi. Dlatego należy wspierać rozwój technologiczny tylko w tym zakresie, w jakim może on służyć wymogom i potrzebom naszej ludzkiej natury (zarówno duszy jak i ciała). Jeśli zaś ten rozwój jest wymierzony w destrukcję naturalnego statusu człowieka albo wprost w jego życie i zdrowie (czemu służy technika wojenna), to takie działanie powinno być niedopuszczalne i zakazane. 

Dzisiaj problemem jest sprawa wolności. Głosi się absurdalną tezę, że wolność jest zasadą działania człowieka. Jest to teza absurdalna, ponieważ wolność jest tylko czystą możliwością (wolność jako wolność), a do działania konieczna jest moc sprawcza, której wolność nie posiada. Jak tak naprawdę wygląda sprawa wprowadzenia wolności? Otóż należy zdawać sobie sprawę, że teoria wolności nie ma pochodzenia filozoficznego, bo filozofowie się nią nie zajmowali. Wolność bowiem wprowadzono jako hasło polityczne Rewolucji Francuskiej. A to tak naprawdę oznacza, że wprowadzone pojęcie wolności ma charakter polityczny, a właściwie ideologiczny. Filozofia nigdy nie poszukiwała i nie zajmowała się wolnością, ponieważ było oczywiste, że rozumne działanie musi być oparte na realnych zasadach. Arystoteles uważał, że rozumne działanie człowieka musi być oparte na rozpoznaniu i określeniu celu, bo to właśnie wyróżnia działanie człowieka. Natomiast wolność odbierałaby ludzkiemu działaniu charakter rozumny i celowy. Wolność neguje bowiem jakiekolwiek zasady domagając się całkowitej swobody. Dlatego kierując się wolnością człowiek działa raz dobrze, a raz źle, i właściwie sam nie wie dlaczego.

Rewolucja narzuciła polityczną wolność działania, żeby uzasadnić swoje zbrodnicze działanie (nawet wobec własnych przywódców). Dlatego zadziwiający jest dla mnie fakt społecznej akceptacji wolności. Może najważniejszą rolę odgrywa tutaj jakaś naturalna negacja przez obywateli każdej formy władzy i czyjegoś panowania. Możemy przyjąć, że mamy wyjątkowych ludzi, którzy pragną zawsze władzy, ale cała reszta społeczeństwa chciałaby wolności i niezależności od władzy. Tylko w tym sensie jestem w stanie zrozumieć taką fascynację wolnością, jaką mamy w tej chwili na świecie. Bo przecież w ramach działania osobistego wolność jest tylko możliwością działania a nie czymś realnym. Natomiast do rzeczywistego działania konieczna jest moc sprawcza. Być może sprawa przybiera inny obrót, gdy ludzie kierują się świadomością. Wówczas ideologia narzuca ludziom wolność w zakresie myślenia, co propagandowo przedstawia się jako wolność słowa. Otóż wolność słowa nie polega na tym, że głosimy prawdę, gdyż głoszenie prawdy jest domeną umysłu wyposażonego w zasadę słowa prawdy. Wolność słowa prowadzi jedynie do mówienia tego, co jesteśmy w stanie pomyśleć. Wolność słowa (jako wolność) nie kieruje się żadną zasadą poznawczą czy komunikacyjną. I dlatego ta wolność słowa sprowadza się ostatecznie do głoszenia głupoty lub kłamstwa a nie prawdy. 

Wiedza naukowa kontra poznanie realności /7

Ideologia jest dzisiaj tym, z czym mamy największy problem. Powstawanie ideologii jest spowodowane posługiwaniem się wolnością myślenia. Dopóki w kulturze zachodniej panowało rozumowe poznanie realności, nie było mowy o ideologii. Mogły występować kłamstwa i oszustwa. Ale kiedy w filozofii zaczęło dominować myślenie (cogito), wszystko się odwróciło. Wolność słowa pobudziła swobodę myślenia i wymyślania czegokolwiek. Patrząc na to z drugiej strony fascynacja myśleniem wywołała zanik zainteresowania dla realności w ogóle, a realności człowieka w szczególności. Zaczęto wymyślać dowolne interpretacje i narracje ludzkiej natury. Przyznano naturze niezależność i samodzielność. Stwierdzono wprost, że człowiek działa na zasadzie wolności, skoro jest pojmowany jako świadomość. Dlatego uznano, że możemy dowolnie kształtować swoje naturalne wyposażenie. Wszystko zależy jedynie od naszego świadomościowego myślenia. To doprowadziło do powstania jakichś absurdalnych interpretacji „naukowych”. Najgorzej dzieje się w polityce i ekonomii, gdzie narzuca się ideologiczne interpretacje nie przystające zupełnie do rzeczywistości. A to wszystko w imię postępu. Niestety postęp pojmuje się dzisiaj jako wymyślanie czego nowego, nowych pomysłów, ale to nie gwarantuje osiąganie czegoś pozytywnego. 

12.03.2024

Da się zrozumieć człowieka! /1

Da się zrozumieć człowieka. Jeśli chcemy zrozumieć człowieka, to powinniśmy odwołać się do stwierdzenia Jana Pawła 2, że nie można zrozumieć człowieka bez Chrystusa. To pokazuje, że trzeba się posłużyć pewnymi ustaleniami teologicznymi, ale należy je wykorzystać na sposób filozoficzny. Teologia naucza nas, że Chrystus był Bogiem-Człowiekiem. Był Bogiem (Synem Bożym), który wcielił się w cielesną postać człowieka, a to dokonało się za sprawą Ducha Świętego. W chrześcijaństwie Bóg jest pojmowany jako Trójca Osób – Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Jak czytamy, temu połączeniu Boga i człowieka podlegała Osoba Syna, co pokazuje nam od razu, że Chrystus jak Syn Boży jest najbardziej podobny człowiekowi (może lepiej jest powiedzieć, że jest najbliższy człowiekowi).

Co to znaczy, że Osoba Syna mogła się wcielić w cielesną realność człowieka? Przecież Syn Boży został zrodzony a nie stworzony tak jak człowiek. Dlatego posiada naturę równą Bogu Ojcu. Syn jest Osobą Boską zrodzoną z Boga Ojca. Bóg z Boga (vide Credo). Syn Boży jest zatem doskonałą Osobą Boską. A jednak okazało się, że Boska Osoba może się wcielić w cielesną postać człowieka. To pokazuje nam i wyjaśnia, że w przypadku człowieka mamy również do czynienia z osobą. Ale musimy zaznaczyć i pamiętać, że człowiek został stworzony przez Boga. Został więc stworzony przede wszystkim jako osoba – stworzona osoba ludzka.

Można w związku z tym postawić pytanie, czy osoba ludzka podlega od razu wcieleniu? Wydaje się, że osoba człowieka jest raczej związana z duchowością. Osobę można pojmować jako zasadę uduchowienia człowieka. A co się dzieje z cielesnością? Otóż cielesność człowieka musi posiadać swoją własną zasadę w postaci życia. Czy jednak w tym wypadku wystarczy zasada życia biologicznego, która miałaby organizować ludzką cielesność? Takie życie biologiczne wystarcza w przypadku innych istot żywych jak zwierzęta i rośliny, ale w przypadku człowieka jako osoby to już nie wystarcza. Koniczna jest forma życia wyższej rangi (jakaś postać życia nadprzyrodzonego).

Jeżeli ten problem zestawimy z charakterystyką Chrystusa, to czytamy, że mówił On o sobie – Ja jestem Życie. Otóż Chrystus jako Syn Boży musiał być Życiem wiecznym (życiem nadprzyrodzonym, czyli życiem poza biologicznym). Posiadanie życia albo wprost bycie takim życiem sprawiło, że Jezus Chrystus mógł od razu zmartwychwstać zaraz po śmierci ludzkiej. Jeżeli więc Bóg stwarza człowieka, to należy domniemywać, że stwarza go jako osobę i życie. 

Da się zrozumieć człowieka! /2

Dawniej kiedy przyjmowano,  że człowiek składa się z duszy i ciała, uważano, że Bóg stwarza duszę człowieka, która była traktowana jednocześnie jako zasada ożywiająca ciało. Stworzona dusza miała nieść ze sobą życie, które miało od razu ożywiać i kształtować cielesność, czyli powstawanie i organizację organizmu ludzkiego (na zasadzie poczęcia). Ale z taką propozycją stwarzania człowiek pojawiał się problem, w jaki sposób rozumna dusza miałaby ożywiać ciało? Dlatego już Arystoteles kombinował, że może mamy trzy różne stopnie duszy (roślinną, czyli wegetatywną; zwierzęcą, czyli zmysłową; a wreszcie duszę ludzką, czyli rozumną, która całkiem góruje nad tymi poprzednimi). Ale dla myśli teologicznej nie było do końca wiadomo, którą duszę stwarza w człowieku Bóg (czy tylko rozumną, czy także zwierzęcą).

Po dokonaniach metafizycznych Tomasza z Akwinu, można już spokojnie porzucić te problemy ze stwarzaniem duszy. Tomasz w przypadku realnych bytów wprowadził rozróżnienie i złożenie z istnienia i istoty. Realność stworzonych bytów wynika z istnienia, jako głównej zasady realności, natomiast wyposażenie istotowe (tzw. natura bytu) jest skutkiem sprawczej mocy istnienia i zostaje urealnione i urzeczywistnione w następstwie stwarzania pod wpływem i przy udziale istniejących elementów rzeczywistości. Człowiek jest więc stwarzany przez Boga (w zakresie istnienia), ale rodzi się jako istota cielesna i duchowa dzięki rodzicom (jako istniejącym wcześniej realnym bytom).A więc w tym Tomaszowym układzie metafizycznym najważniejszym elementem staje się istnienie (stworzony akt istnienia – esse creatum), które z kolei odpowiada za urealnienia możności istotowej (czyli duszy i ciała). Bóg stwarza bezpośrednio istnienie człowieka (istnienie jako ograniczony akt, czyli względną zasadę realności), co powoduje od razu, że ta sfera organiczoności jako możność zostaje urealniona i uzupełniona realnością istotową o charakterze stawania się. Widzimy więc, że możność istotowa staje się rzeczywistością tylko stawania się (non esse sed fieri). Mamy zatem istnienie (akt istnienia) jako naczelną zasadę realności oraz istotę (jako możność), która zostaje wypełniona realnością względną, czyli realnością stawania się. Trzeba więc przyjąć, że zarówno ludzka cielesność podlega stawaniu się, jak też ludzka duchowość tak samo podlega stawaniu. Istota nie jest więc pełną i  doskonałą realnością. Doskonałą realnością jest akt istnienia. 

Da się zrozumieć człowieka! /3

Gdzie w tym układzie należy szukać osoby i życia (jako realności zdobywanych w akcie stworzenia? W tym zakresie trzeba odwołać się do definicji przytaczanej przez Wojtyłę. Jego definicja osoby brzmi tak – osoba jest podmiotem istnienia i działania. Z pewnością dotyczy to zarówno Boga jak i człowieka. Wydaje się, że definicja Wojtyły wskazuje z jednej strony na podmiotowość metafizyczną, zaś z drugiej strony na podmiotowość jako zasadę aktywności człowieka. Co oznacza podmiot istnienia? Oznacza to, że realna podmiotowość osoby przynależy do aktu istnienia, czyli do porządku egzystencjalnego. Stanowi zatem egzystencjalną realność człowieka, która stoi ponad sferą istotową. Jest to zarazem potwierdzeniem faktu, że sam Bóg stwarza osobę i życie. Skoro osoba jest podmiotem istnienia, to oznacza również, że posiada moc sprawczą, która może wpływać i wpływa na kształtowanie realności istotowej. Mówiąc inaczej, może być przyczyną naszej duchowości. A zatem aktywność osoby powoduje urealnienie i ukształtowanie wyposażenia rozumnej duszy człowieka. Jak zobaczymy dalej dotyczy to powstania trzech władz duszy.

Jeśli osoba została zidentyfikowana jako podmiot istnienia, to pojawia się pytanie, czym wyróżnia się ta podmiotowość na tle aktu istnienia? Dlaczego możemy mówić o jakiejś szczególnej podmiotowości? W tym względzie należy odwołać się do rozważań prof. Gogacza, który przyjmował, że własności transcendentalne (przypisywane dawniej ogólnie realnemu bytowi) charakteryzują bezpośrednio istnienie bytu jako naczelnej zasady realności. Wyróżnił on w tym zakresie własności osobowe, które możemy powiązać z podmiotem osoby. W związku z tym można stwierdzić, że podmiotowość osoby charakteryzuje się trzema własnościami – prawdą, dobrem i pięknem. Ja dodałem tutaj piękno zamiast realności u Gogacza, gdyż uważam, że realność obejmuje całe istnienie, które jest wewnętrzną przyczyną realności bytu. Podmiot osobowy posiada więc trzy własności transcendentalne i właśnie te własności wyróżniają i określają osobę na tle całego aktu istnienia. 

Da się zrozumieć człowieka! /4

Osoba stanowi podmiot istnienia. Jako podmiot istnienia osoba posiada moc sprawczą, która pozwala jej oddziaływać na poziomie możności istotowej. Z tej mocy wynika odpowiednia aktywność, która wpływa na powstanie i dalej działanie naszej duchowości. Należy więc uznać, że aktywna moc osoby przyczynuje wyposażenie duszy człowieka. Naszym zdaniem, dusza (władze duchowe) nie jest stwarzana bezpośrednio przez Boga, skoro nie posiada pełnej doskonałości pod względem realności. Dusza jest natomiast sprawiana niejako od razu przez aktywność podmiotu osobowego. Wskazywaliśmy już, że podmiotowość osoby wyznaczają trzy własności transcendentalne. Każda z tych trzech własności dysponuje własnymi aktami, które najpierw powodują powstanie odpowiedniej władzy, a następnie wpływają na jej działanie osobowe. Dotyczy to aktów kontemplacji, sumienia i upodobania.

Akty kontemplacji płynące z osobowej własności prawdy decydują o powstaniu władzy umysłu, a dalej zabezpieczają działania poznawcze i komunikacyjne człowieka. Akty kontemplacji zaszczepiają w umyśle zasadę słowa prawdy. Ta zasada słowa prawdy pozwala nam docierać do prawdy realnych rzeczy i co więcej, pozwala przekazywać tę prawdę i komunikować ją innym ludziom. Bez tej zasady nasz umysł przestaje działać rozumnie, czyli przestaje rozumieć realność (to, co realne) i zaczyna tworzyć dowolne treści na podstawie myślenia (wolności myślenia).

Z kolei z osobowej własności dobra wypływają akty sumienia, które swoją mocą wywołują powstanie władzy woli i kształtują jej wyposażenie. Akty sumienia zaszczepiają w woli zasadę czynu dobra, odpowiadającą za działania skierowane ku dobru tego wszystkiego, co jest realne. Oczywiście dobre działania dotyczą przede wszystkim realności osobowej innych ludzi. Takie działania woli cechują się chceniem i pragnieniem dobra spotkanej osoby. Nasze działania skierowane do innych osób powinny afirmować i potwierdzać realne dobro tych osób. Odnosimy się wtedy do innych osób z szacunkiem. Ponadto właśnie wtedy traktujemy innych ludzi jako faktyczne osoby a nie jako funkcje przez nich sprawowane. Jeżeli jednak zabraknie wsparcia i pomocy aktów sumienia, to wtedy nasza wola zostaje skazana na wybór dowolnego działania (raz to będzie dobre działanie, a innym razem będzie to działanie złe i szkodliwe.

Trzecią aktywność sprawia własność piękna, która wysyła akty upodobania odpowiedzialne za powstanie władzy uczuciowości (która też jest władzą duszy). Akty upodobania wprowadzają do uczuciowości zasadę przeżycia piękna, co pozwala i niejako zmusza władzę do reagowania na realne piękno (spotykanych osób albo realnych rzeczy, zwłaszcza z zakresu przyrody). Dopiero gdy we władzy uczuciowości zabraknie przeżywania piękna, wtedy nasze uczucia zaczynają słuchać doznań przyjemności zmysłowych, co stanowi już wypaczone działanie uczuciowości. Trzeba bowiem wiedzieć, że duchowa uczuciowość jest nam potrzebna do reagowania na realne piękno życia. Samo ludzkie życie jest czymś pięknym i wymaga naszej afirmacji, abyśmy zawsze służyli opiece życia. Życie wymaga naszej stałej troski. To dlatego nie powinniśmy nigdy występować przeciwko życiu. 

Da się zrozumieć człowieka! /5

Jeśli jesteśmy już przy kwestii życia, to musimy powrócić i przypomnieć to, o czym już mówiliśmy, że Bóg stwarza człowieka jako osobę i życie. To prowadzi nas do wniosku, że życie posiada ten sam charakter podmiotu istnienia jak osoba. Na poziomie istnienia stwarzanego przez Boga mamy więc podwójną podmiotowość – osoby i życia. Życie należy zatem potraktować jako egzystencjalną podmiotowość istnienia. Ten podmiot życia posiada odpowiednią moc sprawczą, która stanowi przyczynę powstania i ukształtowania ludzkiej cielesności. Wydaje się, że trzeba przyjąć, iż do wcielenia osoby konieczny jest szczególny charakter życia na poziomie istnienia jako życia nadprzyrodzonego. Zarówno podmiotowość osoby jak i podmiotowość życia posiadają więc charakter realności nadprzyrodzonej, gdyż są stwarzane bezpośrednio przez Boga (Jego Wszechmocą). A więc nadprzyrodzone życie na poziomie istnienia sprawia i odpowiednio kształtuje ludzkie życie biologiczne jako organizację cielesności, która odpowiada za funkcjonowanie naszego organizmu żywego. Chodzi tutaj oczywiście o właściwe ukształtowanie różnych narządów cielesnych (podmiotowa własność różności), ale również o jednoczesne harmonijne scalenia całego organizmy w jedną całość (podmiotowa własność jedności). Otóż pełne działanie naszej cielesności uzupełnia jeszcze naczelna zasada i zdolność rodzenia (za co odpowiada podmiotowa własność rozwoju i rodzenia). Podmiotowość życia posiada trzy własności transcendentalne, które powodują jej aktywność sprawczą i wspierającą działalność organizmu żywego.

Wdaje się, że nasza osoba ma bezpośredni związek z życiem nadprzyrodzonym na poziomie istnienia. Uważamy, że razem stanowią to, co określa się mianem egzystencji człowieka. Takie rozumienie egzystencji zaproponował Kierkegaard. Egzystencja w ujęciu Kierkegaarda obejmowałaby podmiotowość istnienia, czyli właśnie podmiot osoby i podmiot życia. Ale nasza osoba jest także powiązana z naszym ludzkim życiem ogarniającym naszą cielesność na poziomie istotowym (za pośrednictwem uczuciowego przeżywania życia). Uważa się powszechnie, że tylko człowiek przeżywa rozumnie i świadomie swoje życie. Patrząc na to z drugiej strony życie nadprzyrodzone jest potrzebne i konieczne dla pojawienia się osoby człowieka w tym naszym materialnym świecie. Bez tego życia i organizacji cielesności człowiek jako osoba nie mógłby się pojawić na świecie.

Dopiero w tej perspektywie egzystencjalnej podmiotowości osoby i życia objawia się nam pełna realność człowieka. Oznacza to, że ta realność przekracza radykalnie dotychczasowe ustalenia w pojmowaniu człowieka jako złożonego z duszy i ciała. W tej naszej nowej perspektywie widzimy i rozumiemy, że to właśnie podmiotowości egzystencjalne osoby i życia odpowiadają za powstawanie i ukształtowanie istotowych składników, jakimi są dusza i ciało. Oznacza to, że egzystencja wyprzedza esencję, ale jednocześnie widzimy, że stanowi konieczną przyczynę wyznaczającą działanie sfery esencjalnej, czyli duszy i ciała. Dusza i ciało jako wyposażenie możności istotowej nie mogą być stwarzane bezpośrednio przez Boga. Bóg stwarza istnienie wraz z wyposażeniem go w podmiotowości osoby i życia. Wszystko to razem wpisuje się znakomicie w Tomaszową teorię bytu złożonego z istnienia i istoty, czyli złożonego z aktu istnienia i możności istotowej. Istnienie stanowi w tym układzie zasadę realności bytu, co oznacza, ze stanowi główną i niezmienną realność, natomiast istota jako możność stanowi tylko realność względną i uzupełniającą, czyli realność stawania się (fieri). 

Da się zrozumieć człowieka! /6

Możemy teraz zapytać, jak działa dusza? A właściwie, jak działają władze duszy? Mówiliśmy już, że dusza obejmuje trzy władze duchowe. Te władze podejmują i wyznaczają odpowiednie działania określane jako działania duchowe albo działania rozumne (jak mówiono dawniej). Będą to działania charakteryzujące się pewną samodzielnością i niezależnością od wpływów zewnętrznych. Starożytni filozofowie przedstawiając człowieka określali go jako rozumne zwierzę (animal rationale). Skąd się bierze ta rozumna samodzielność i niezależność. Pierwotnie przypisywano ją rozumowemu poznaniu i niezależnemu podejmowaniu decyzji. W średniowieczu funkcjonowało hasło, że człowiek jest panem i władcą swoich działań (homo est dominus actus sui), Ale tak naprawdę nie było do końca wiadomo, skąd to się bierze. My odnosimy to dzisiaj do osoby człowieka. Człowiek jako osoba jest podmiotem sprawczym swoich działań.

Samodzielność działania musi być poparta jakąś mocą sprawczą oraz zdolnością wykonawczą. Władze duchowe funkcjonują na poziomie możności istotowej. Dlatego te władze nie są zdolne działać same z siebie, skoro stanowią jedynie potencje do działania (potentiae animae). Jako takie władze duszy pełnią raczej rolę narzędzi. Wymagają więc poruszenia ze strony zewnętrznej przyczyny sprawczej. Dzięki aktywności tej przyczyny (chodzi oczywiście o podmiot osobowy) władze uzyskują aktywną zdolność do działania w postaci wewnętrznej zasady, która stoi na straży podejmowania odpowiednich działań. Ta wewnętrzna zasada działania staje się siłą wykonawczą podejmowanych działań duchowych. To oznacza, że działania duchowe są zależne od aktywności egzystencjalnego podmiotu osoby. Bez osobowej aktywności nie byłoby ani władz zdolnych do działania, ani podejmowanego przez nie działania. Aktywność sprawcza osoby czuwa nad właściwym działaniem władz duszy. Akty osobowe uruchomiają poszczególne władze do działania zaszczepiając w nich odpowiednie zasady działania. 

Da się zrozumieć człowieka! /7

Zobaczmy, jak to wygląda w poszczególnych przypadkach? Akty kontemplacji płynące z osobowej prawdy wdrażają w nasz umysł zasadę słowa prawdy, która napędza umysł do właściwego działania. Umysł odnosi się wtedy do rzeczywistości poznając ją w aspekcie prawdy. To dlatego jesteśmy w stanie poznawać prawdę realnych rzeczy. Poznajemy wiec prawdę (przede wszystkim o człowieku) i możemy – co więcej – tę prawdę przekazywać innym ludziom, czyli rozmawiać i komunikować się z innymi osobami. Ale trzeba mieć świadomość, że to wszystko pochodzi i zaczyna się od egzystencjalnej aktywności osoby jako podmiotu istnienia.

Podobnie wygląda sprawa działania naszej woli. Jest ona uruchomiana przez osobowe akty sumienia, które zaszczepiają w niej zasadę czynu dobra, która sprawia, że wola podejmuje chcenie i pragnienie dobra. To dlatego wola kieruje się do dobra realnych rzeczy ogarniając realność w aspekcie dobra, skupiając swoje chcenie przede wszystkim na osobowym dobru człowieka. A w związku z tym możemy kierować się dobrem innych osób, kochając te osoby. Tak naprawdę realna miłość dotyczy zawsze osoby człowieka, a nie jego wyglądu czy zdolności, bo to wszystko inne jest już drugorzędne. Miłość jest zawsze osobowa i nie ma chwilowego zakochiwanie się w sukcesach człowieka.

Jeśli przejdziemy teraz do trzeciej władzy duchowej – uczuciowości, to jej działanie należy powiązać z osobowymi aktami upodobania. Upodobanie jest efektem sprawczej aktywności piękna jako własności osoby. Osobowe piękno przesyła do uczuciowości akty upodobania, które rodzą w niej zasadę przeżycia piękna. Właśnie pod wpływem tej zasady uczuciowość może właściwie działać odnosząc się do realności w aspekcie piękna. Przeżywanie piękna przez uczuciowość dotyczy przede wszystkim życia, bo życie – zwłaszcza życie ludzkie – jest piękne. Dlatego działanie uczuciowości wywołuje naszą fascynację życiem i emocjonalna afirmację życia. Dopiero w tym ujęciu zaczynamy cenić i doceniać ludzkie życie oraz każde życie wokół nas. Właśnie na takim osobowym przeżywaniu życia podchodzimy do założenia rodziny z radością i nadzieją. 

Da się zrozumieć człowieka! /8

Nasze rozważania pokazują, że człowiek dokonuje działań osobowych tylko pod wpływem aktywności egzystencjalnego podmiotu osoby. Ale należy pamiętać, że również osoba ludzka potrzebuje poparcia i pomocy, żeby mieć aż tyle mocy sprawczej i tyle aktywności, żeby stale aktywować działania władz duchowych. Gogacz wymienia w tym względzie relacje osobowe, które są nawiązywane pomiędzy osobami, czyli pomiędzy ich własnościami transcendentalnymi. Wydaje się jednak, że w nawiązywaniu tych relacji pierwszorzędna rolę odgrywa relacja z Osobowym Bogiem. Bóg Ojciec wspiera naszą osobę mocą sprawczą (swoja Wszechmocą), Syn Boży zdaje się wspomagać naszą podmiotowość życia nadprzyrodzonego, a Duch Święty odpowiada za nawiązywanie relacji osobowych między ludźmi. To dzięki temu dwoje ludzi (osoba mężczyzny i osoba kobiety) dobiera się do założenia rodziny. Dlatego konieczność potwierdzenia tego związku ma charakter nadprzyrodzonej interwencji Bożej w postaci sakramentu świętego. Dopiero na mocy sakramentu powstaje realna wspólnota osobowa, czyli rodzina. Taka rodzina jest połączona niezwykle silnymi więzami osobowymi, które stanowią afirmację i potwierdzenie realności osoby i życia. Aby rodzina mogła żyć długo i szczęśliwie potrzebne są naprawdę silne więzi, czyli nadprzyrodzone relacje osobowe. 

13.02.2024

Persona non grata

Człowiek jest osobą. Jest osobą wcieloną i uduchowioną. Co to dla mnie znaczy? To znaczy, że ja jestem przede wszystkim osobą. Albo więc przyjmuję, że jestem osobą, albo to odrzucam i wtedy mnie nie ma. Musimy uświadomić sobie, kim jest osoba. Otóż osoba stanowi zasadnicze centrum naszej realności. Bez tej realności i jej aktywności nie byłoby człowieka,

Jeżeli więc odrzucam swoją realność osobową, bo uważam, że człowiek pochodzi w całości z ewolucji, to znaczy, że nie chcę być kimś realnym, ale wybieram możliwość bycia czymkolwiek, o czym mogę sobie pomyśleć lub pomarzyć. W ten sposób przestajemy się kierować realnością osobową wybierając coś zupełnie dowolnego. Będziemy się kierować wolnością myślenia, dowolnością wyboru i decyzji oraz swobodą przeżywania. Ale taka wolność i swoboda wprowadza do działania człowieka chaos i anarchię – chaos i anarchię możliwości (możliwościowych działań). To doprawdy dla mnie zadziwiające, że człowiek zafascynowany wolnością jest w stanie porzucić realność (przede wszystkim własną realność) na rzecz dowolnych możliwości. Przecież zdrowy rozsądek nakazywałby kierowanie się realnością i rozwijanie własnej realności oraz wykorzystywanie właściwości rzeczywistości, która nas otacza.

Takie zawirowania w życiu człowieka można przedstawić na takim przykładzie, że człowiek jako rzeczywistość traktowałby to, co mu się przyśniło, natomiast to, co widzi na jawie, odrzuca jako coś zbędnego i nieprzydatnego do niczego. Normalnie powiemy, że byłby to objaw choroby psychicznej, ale zbyt często okazuje się, że ludzi potrafią działać w ten chory sposób. Czy można temu przeciwdziałać? Niestety z zewnątrz nie da się wpłynąć na takiego człowieka. Raczej on sam musiałby nawrócić się na realność, czyli powrócić do rzeczywistości.

Okazuje się, że człowiekowi coraz trudniej jest wyrwać się z utrwalonego sposobu myślenia i działania. Nie bez powodu  mówi się, że przyzwyczajenie staje się drugą naturą człowieka. Żeby zerwać z takim wypaczonym postępowaniem, potrzeba na ogół jakiegoś dramatycznego wydarzenia – wypadku albo nagłej choroby (np. udaru lub zawału). Dopiero cierpienie może przekonać człowieka, żeby powrócił do realności. Zaczynamy wtedy reagować na wewnętrzne doświadczenie egzystencjalnej aktywności osoby. Bardzo często pomocą w tej sytuacji jest dla nas troska i opieka bliskiej osoby, która pobudza nas swoją osobową aktywnością.

Człowiekowi kierującemu się poznaniem realności łatwo jest zmienić swoje działanie, gdy natrafia na jakąś nową realność. Gdy spotykamy człowieka – realnego człowieka, wtedy po prostu dostosowujemy nasze działanie do jego realności. Tylko wtedy możemy nawiązać z drugim człowiekiem jakąś współpracę dla realizacji wspólnych celów. W działalności społecznej potrzebna jest i konieczna rzeczywista współpraca, a nie ciągłe debatowanie nad tym, co można zrobić. Do realnego działania niezbędne jest również poznanie otaczającej nas rzeczywistości, aby jak najlepiej wykorzystywać jej właściwości i zdolności. Ludzie potrzebują żyć w realnym świecie, ponieważ sami są realni i przynależą do ogólnej realności naszego świata.

4.02.2024

Odpoczynek, czyli bycie osobą



Niebezpieczeństwo myślenia


Wolność myślenia i działania wprowadza do życia człowieka chaos i anarchię, ponieważ wolność nie kieruje się żadnymi zasadami, bo ma być wolna od wszystkiego. Dlatego wolność sama zajmuje miejsce zasady, ale przez to staje się zaprzeczeniem realnych zasad i wymogów realności. Wolność jest czystą możliwością, czyli tym, co buduje dzisiaj świat wirtualny. Widzimy więc, że wolność ma możliwości tworzenia czegoś nierealnego. Kiedyś stworzyliśmy sobie sztuczne tworzywa, które dzisiaj stały się zmorą realności (zmorą świata przyrody, który stanowi realność wokół nas).

Oczywiście człowiek powinien mieć zagwarantowaną swobodę realnego działania, lecz to nie oznacza, że ma się osobiście kierować wolnością. Ludzkie działanie jest bowiem gwarantowane osobistą siłą sprawczą, a nie jakąś złudną wolnością działania. Ta sprawcza siła i moc jest związana i napędzana przez osobową aktywność człowieka. Człowiek jako osoba posiada odpowiednią moc sprawczą, która napędza jego działanie. Ale człowiek musi sam określić poznawczo swoje działanie, to znaczy nadać mu realny cel, czyli kres zawarty w realności i odnoszący się do realnych rzeczy). Celem działania nie mogą być nierealne możliwości czy nierealne pomysły myślenia, bo to wprowadza do działania tylko chaos i anarchię.

Myślenie kręci się wokół wirtualnego świata świadomości i nie dotyka realności. Myślenie nie zna tak naprawdę rzeczywistości, nawet jeśli posługuje się pojęciami, które mają przedstawiać coś realnego. Jeżeli myślenie posługuje się pojęciem człowieka, to nie znaczy, że ogarnia ludzką realność. Myślenie podkłada pod pojęcie człowieka swoje wyobrażenia albo nieokreślone treści ogólne, które pomijają to, co jest realne (to właśnie z myślenia bierze się ogólność pojęć). Mamy z tym do czynienia obecnie na przykładzie różnych ideologii, które posługują się na ogół jakimiś ogólnikami.

Człowiek wymyśla sobie dowolne wartości, które ujmuje w ogólne pojęcia. W ten sposób można godzinami opowiadać o pilnowaniu i ochronie wartości nie przekładając tego na konkretne działanie, bo ogólnych pojęć wartości nie da się przełożyć na realne działanie. Tak się dziś dzieje z opowieściami o ochronie przyrody lub klimatu, a i tak wszystko działa po staremu. Albo więc pomysły ideologiczne uznamy wprost za zwykłe bzdury, albo zniszczymy w ten sposób realność człowieka i realność świata wokół nas. Człowiek musi się zająć realnymi działaniami, które mają służyć najpierw ochronie jego realności (realności osoby i życia). Natomiast swoje pomysły powinien skierować na tory literatury i sztuki albo rozwoju techniki (ale należy pamiętać, że rozwój techniki musi wykorzystywać realne właściwości rzeczy, a nie tworzenie czegoś całkowicie sztucznego. Kiedyś medycyna wykorzystywała odpowiednie właściwości ziół czy ogólnie rośli, zaś teraz produkuje się całkiem sztuczne substancje chemiczne, bo to jest łatwiejsze.

To, co nazywamy złem, to jest niszczenie realności. Jeżeli więc odrzucamy poznanie realności i w to miejsce stawiamy myślenie, to znaczy, że popadamy w zło (w złe działanie). Skoro zło jest brakiem realności, to znaczy, że zła nie poznajemy, bo nie jest czymś realnym, ale zło możemy wymyślić, gdyż myślenie tworzy właśnie możliwości poznawcze. Dlatego człowiek powinien bardzo uważać na swoje myślenie, gdyż kierując się pomysłami myślenia łatwo popadnie w złe działanie (kłamstwo, oszustwo, wykorzystywanie innych albo wprost w nienawiść i zbrodnię). Musimy mieć świadomość, że to myślenie odpowiada za niemoralne działanie człowieka, a nie nasza rozumność lub duchowość. Jeśli będziemy się kierowali osobową aktywnością (aktami kontemplacji, sumienia i upodobania), to nigdy nie zboczymy na złą drogę – drogę działania sprzecznego z moralnością.

30.01.2024

Trzeba sięgnąć do centrum własnej realności

W tym chaotycznym świecie ideologicznych poglądów i wyobrażeń nie należy się kierować proponowanymi z zewnątrz wartościami. W swoim działaniu nie powinniśmy kierować się wartościami, ponieważ wartości są tworem ludzkiego myślenia. Natomiast człowiek potrzebuje realności (potrzebuje realnych rzeczy i ich własności), bo to daje skuteczność działania. Dlatego do skutecznego działania konieczne jest poznanie realności. Poznając otaczające nas rzeczy zaczynamy rozumieć ich właściwości oraz możliwości ich wykorzystania. 

Ale przecież żyjemy i działamy przede wszystkim wśród ludzi (zwłaszcza w rodzinach). Dlatego powinniśmy poznawać zwłaszcza realność człowieka. Jak to robić? Otóż w tym wypadku należy sięgnąć i odwołać się do doświadczenia wewnętrznego. Konieczne jest więc poznanie samego siebie (scite teipsum) w całej swojej rozciągłości. To odwołanie się do wewnętrznego poznania własnej realności pozwala nam zrozumieć człowieka (najpierw siebie a potem per analogiam również innych ludzi). Trzeba jednak pamiętać, żeby w tym zakresie sięgać do prawdziwej realności przeżywanej przez nas samych, a nie do proponowanych z zewnątrz wyobrażeń (wszystko jedno naukowych czy potocznych).

Musimy starać się dotrzeć do samego centrum własnej realności, czyli do swojej egzystencji. Jeśli uważamy, że wszystko wyjaśni nam odwołanie się do potocznie rozumianej natury człowieka, to jesteśmy w błędzie. Sfera esencjalna (istotowa natura) to nie wszystko. Należy zdawać sobie sprawę, że istota, czyli natura, nie istnieje i nie działa samodzielnie i niezależnie, lecz podlega ona aktywności egzystencjalnej, o czym mówił już Kierkegaard. Tym, co decyduje o naszym ludzkim istnieniu, jest egzystencja, czyli podmiotowość istnienia. To egzystencja sprawia powstanie i działanie naszej esencji -- sfery istotowej, którą nazywamy naturą człowieka, a co dawniej określano mianem duszy i ciała. Otóż podmiotowość egzystencjalna sprawia i kształtuje naszą naturę duchowo-cielesną. Jak to się dzieje? Aby dać wyjaśnienie, trzeba przyjąć, że podmiotowość egzystencjalna sama ma podwójną postać. Mamy więc podmiot osoby oraz podmiot życia. I właśnie jeden podmiot -- czyli osoba (egzystencjalna realność osoby) -- sprawia i kształtuje wyposażenie duchowe, czyli odpowiada za powstanie trzech władz duszy. Natomiast drugi podmiot życia (realnego życia egzystencjalnego) sprawia i kształtuje powstawanie organizmu cielesnego człowieka -- ludzkiego ciała wyposażonego w odpowiednie narządy).

Jeżeli odwołamy się do przeżywania swojego wewnętrznego doświadczenia, to odkryjemy naszą zasadniczą podmiotowość egzystencjalną -- rozumiejąc zarazem, że musi ona wykraczać poza sferę duchową i cielesną. Gdy będziemy analizowali konsekwentnie do końca nasze poznanie i rozumienie wewnętrznej realności, wtedy dojdziemy do wniosku, że nasze ludzkie Ja -- jako zasadnicza podmiotowość zawiadująca sferą natury -- stoi znacznie wyżej ponad działalnością duszy i ciała, czyli ponad poziomem istotowym. Zrozumiemy, że jest w nas coś faktycznie doskonałego, co jest w stanie sterować naszą naturą. Albo inaczej musimy przyjąć, że natura człowieka jest sterowana z zewnątrz, jak chce się to nam dzisiaj wmówić.

Człowiek pragnie działać zgodnie ze swoją własną podmiotowością sprawczą, bo wówczas czuje, że takie działanie zależy tylko od niego samego. Człowiek chce być panem i władcą swoich działań (jak mówiono w średniowieczu), bo wtedy naprawdę czuje się w pełni sobą. Takie poczucie swojej podmiotowości działania określa człowieka jako osobę. Analogicznie zaczynamy wtedy pojmować innych ludzi jako osoby (przyznając im również własną sprawczość). Takie podejście do człowieka wzbudza w nas szacunek i radość bycia razem. Staje się to najpierw podstawą życia wspólnotowego w rodzinie, a następnie wspólnego życia społecznego w państwie. 

Nowe rozumienie egzystencji człowieka

Egzystencja z jednej strony jest wyposażeniem, czyli realną podmiotowością zawartą w akcie istnienia, zaś z drugiej strony stanowi wyraz aktywności sprawczej aktu istnienia, czyli jest podmiotowością sprawczą, dzięki której istnienie urealnia całość bytu człowieka. Podmiotowość istnienia wyróżniamy na zasadzie odpowiednich własności transcendentalnych.

Patrząc na tę kwestię historycznie należy zauważyć, że Wojtyła określił osobę jako podmiot istnienia i działania. To stwierdzenie kazało nam zastanowić się nad sprawą podmiotu istnienia. Co to znaczy, gdy przyjmiemy występowanie w akcie istnienia jakiegoś podmiotu? Na pewno powinien to być podmiot sprawczy – posiadający realną moc sprawczą. W związku z tym pojawia się kolejna kwestia aktywności sprawczej, czyli działania sprawczego, co także sugeruje definicja Wojtyły. A więc pojawia się problem, jak działa istnieniowy podmiot osoby?

W tym zakresie pomocne okazały się rozważania Gogacza, który przypisał istnieniu (a nie całemu bytowi) własności transcendentalne. Mówiąc o relacjach osobowych na poziomie istnienia uznał, że osobie należy przyznać (my już dodamy – podmiotowi osobowemu) własności prawdy, dobra i realności. Ja z kolei zamieniłem własność realności na piękno. Możemy więc przyjąć, że podmiot osoby charakteryzują trzy własności transcendentalne – prawda, dobro i piękno.

Jak w związku z tym odbywa się aktywność sprawcza podmiotu osobowego (czyli osoby)? Otóż uznałem dalej, że aktywność osoby jest związana z tymi trzema własnościami. Co oznacza również, że do każdej własności przynależy odpowiednia aktywność, która wywołuje swoje realne skutki. Trzeba zapytać, czego dotyczy aktywność osobowego podmiotu istnienia? Już św. Tomasz twierdził dość ogólnie, że istnienia urealnia istotę bytu. To oznaczało, że sfera istotowa (możność istotowa) podlega sprawczej mocy istnienia. Jednak Tomasz nie pokazał, jak to się dzieje, choć uważał, że dusza jest jakoś zakotwiczona w samym istnieniu.

JA mam w tej sprawie konkretny pomysł. Otóż moim zdaniem, aktywność podmiotu osobowego odpowiada za powstanie trzech władz duszy – umysłu, woli i uczuciowości. Oczywiście bierze w tym udział moc sprawcza poszczególnych własności transcendentalnych – prawdy, dobra i piękna. Aktywność osobowej prawdy sprawia powstanie władzy umysłu. Aktywność osobowego dobra powoduje powstanie władzy woli, zaś aktywność osobowego piękna odpowiada z powstanie władzy uczuciowej (według mnie uczuciowość jest władzą duchową). Aktywność podmiotu osobowego nie tylko przyczynuje powstanie władz duchowych, ale już dalej czuwa nad ich właściwym działaniem, zaszczepiając w nich odpowiednie zasady działania. I tak osobowe akty kontemplacji wyposażają umysł w zasadę słowa prawdy, która kieruje poznawczym działaniem umysłu. Osobowe akty sumienia zaszczepiają w woli zasadę czynu dobra, która pozwala woli i zmusza ją do chcenia dobra (do dobrego działania). Wreszcie osobowe akty upodobania płynące z własności piękna obdarzają duchową uczuciowość zasadą przeżycia piękna, która narzuca uczuciowości kierowanie się pięknem, zwłaszcza w zakresie przeżywania życia. W ten sposób, moim zdaniem, funkcjonuje przyczynowy związek pomiędzy podmiotem osobowym i jego własnościami a wyposażeniem duszy w postaci trzech władz i zdolności do działania (zwłaszcza działania osobowego).

Dzięki tej aktywności egzystencjalnego podmiotu osoby nasze władze duchowe zdobywają nastawienie i ukierunkowanie na realne własności czegoś rzeczywistego. Dlatego umysł poznaje realność w zakresie prawdy, wola chce i pragnie czegoś realnego w zakresie dobra, natomiast uczuciowość przeżywa realne życie w zakresie piękna. Takie duchowe doświadczenie pozwala nam właściwie rozumieć otaczającą rzeczywistość, a zwłaszcza realność człowieka. Naszym zdaniem, dajemy w ten sposób faktyczne wytłumaczenie osobowego działania naszej duszy, albo ujmując rzecz tradycyjnie – wyjaśnienie działania moralnego człowieka.

Jak popadamy w świadomość?

Bez tego wsparcia osobowej aktywności nie będzie siły sprawczej do moralnego działania człowieka. Bez tego wsparcia duchowość przekształca się w świadomość, która wyznacza sferę dowolnych możliwości tworzonych przez wolność myślenia, swobodę wyboru i decyzji, czy wreszcie dowolność przeżywania. Trzeba wiedzieć, że to wszystko są wypaczone działania duchowości. Inaczej mówiąc świadomość jest chorą duchowością. I stąd się bierze chora psychika człowieka.

Zjawia się konieczne pytanie, dlaczego tak łatwo można manipulować świadomością człowieka? Ponieważ świadomość oparta na wolności myślenia i działania (decyzji) nie ma już trwałego kontaktu z rzeczywistością. Świadomościowe myślenie i działanie pływa i rozpływa się w jakiejś sferze możliwości, co narzuca im absurdalna wiara w wolność. Trzeba wiedzieć i pamiętać, że wolność narzucana człowiekowi jako zasada działania otwiera przed nim niezmierzone pole możliwości, lecz nie daje mu niczego realnego czy konkretnego. Świadomość człowieka pławi się w dowolnych możliwościach pomijając to, co realne. Dzisiaj dotyczy to już wszystkich sfer ludzkiego życia. Wszędzie proponuje się nam tylko ideologiczne możliwości wbrew temu, co jest realne.

27.01.2024

Jeszcze o psychice /1

Nie wolno pojmować psychiki człowieka na zasadzie przejawów świadomości. Psychikę należy pojmować jako duchowość wyposażoną w działania osobowe. Inaczej mówiąc, można ją uważać i określać jako osobowość duchową człowieka. 

Oczywiście należy wiedzieć i pamiętać, że człowiek jest przede wszystkim osobą. Ale to, co osobowe przejawia się na poziomie duchowym. To oznacza, że właśnie na poziomie władz duchowych aktywność naszej osoby napędza realne działania psychiczne. Te psychiczne działania muszą mieć charakter osobowy, czyli to mają być działania pobudzane przez akty osobowe, a jednocześnie będą one skierowane do innych osób. W ten sposób moja osoba kontaktuje się i jakby dotyka (dotyczy) innych osób, z którymi się spotykamy i z którymi żyjemy na co dzień. Ogólnie powiemy, że to jest właśnie zadanie dla naszej psychiki (osobowości psychicznej). 

Natomiast świadomość jest wypaczoną psychiką, gdyż staje się ona anty-osobowością -- jakby osobowością na opak. Świadomość nie dotyczy bowiem realności, ale tworzy swój świat możliwości, skoro posługuje się wolnością myślenia, dowolnością wybory czy też dowolnością przeżywania doznań zmysłowych. I dlatego świadomość zamyka człowieka w swoim wnętrzu, zabraniając mu realnego kontaktu z otaczającą rzeczywistością. Świadomość zamyka człowieka przed innymi osobami, bo nie pozwala mu na osobowe działania zastępując je własnymi wyobrażeniami i możliwościami. Taka świadomościowa psychika wprowadza chaos w przeżywanie własnego życia człowieka. To wywołuje różne zaburzenia i choroby psychiczne. Człowiek nie może żyć jedynie własną świadomością, nawet wtedy, gdy wydaje się ona doskonała (tylko jemu tak się wydaje). 

Jeszcze o psychice /2

Dlatego należy powrócić do budowania własnej osobowości. Dawniej mówiono o utrwalaniu charakteru moralnego człowieka. Budowanie osobowości oznacza właśnie tworzenie charakteru moralnego. Chodzi w tym wypadku o zdobywanie zasad działania moralnego. Takie zasady dotyczą naszych trzech władz duchowych, które są źródłem i podstawą działania moralnego. 

Umysł potrzebuje do moralnego działania zasady w postaci słowa prawdy. Wola musi być napędzana zasadą w postaci czynu dobra. Natomiast uczuciowość wymaga zasady przeżywania piękna. Jednak dopiero wspólne działanie trzech władz duszy usprawnionych odpowiednimi zasadami i cnotami pozwala na powstawanie i budowanie trwałego nastawienia na prawdę, dobro i piękno stanowiące własności tego, co realne (przede wszystkim realności człowieka). I tak właśnie powstaje trwałe odniesienie działań człowieka do realnych własności osoby, którą spotykamy. Nazywamy takie postępowanie mianem charakteru moralnego, czyli osobowości afirmującej osobową i życiową realność drugiego człowieka. 

Nasza osobowość, czyli charakter moralny, ma za zadanie podejmowanie trwałej afirmacji osoby człowieka (jego osobowej realności). Tylko traktując człowieka jako osobę (osobę stworzoną przez Boga) będziemy odnosili się do niego moralnie. Moralność polega bowiem na poszanowaniu osobowej realności człowieka jako jego szczególnej godności. Osoba wymaga uznania za coś godnego najwyższego szacunku. Odniesienie moralne i uznanie  godności jest sprzeczne z chęcią wykorzystania człowieka do niecnych celów. Afirmacja osobowej godności człowieka staje się celem samym w sobie. Należy jednak pamiętać, że człowiekowi należy się szacunek tylko z tego względu, że jest osobą, osobą ożywioną życiem nadprzyrodzonym.

19.01.2024

Jak się ratować ? /1

Jak możemy się ratować przed cywilizacyjnym kryzysem?

Pierwszą sprawą jest odwołanie się do wspólnoty osobowej. Chodzi po prostu o budowanie wspólnoty rodzinnej, która jest dla nas podstawową wspólnotą osobową. Człowiek żyje bowiem przede wszystkim w środowisku osobowym. Dlatego musi tworzyć relacje osobowe wiary, miłości i nadziei. Rodzina jest dla nas ratunkiem na co dzień. Ale jednocześnie musimy sobie zdawać sprawę, że jest to niezbędne dla ludzkiego zdrowia psychicznego. Relacje osobowe z najbliższymi mają dla człowieka (dla dzieci zwłaszcza) zasadnicze i podstawowe znaczenie. Relacje osobowe mają charakter nadprzyrodzony a nie kulturowy. Wspólnota osobowa nie powstaje na gruncie odniesień kulturowych. 

Łączność kulturowa może tworzyć grupy przyjaciół lub fanów, które są oparte na wspólnym myśleniu podobnymi (lub wprost tymi samymi) wartościami. Ale nawet takie wspólne myślenie nie tworzy realnych więzi osobowych. Jest to raczej wspólne uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych, co oczywiście ma jakieś odniesienie społeczne. Fani danego zespołu rozpoznają się po wizerunku czy stroju. Tak powstają różne subkultury społeczne. 

Ale sprawa wspólnoty osobowej wygląda inaczej. Do codziennego współdziałania konieczna jest głęboka moc sprawcza i aktywna wypływająca z podmiotu osobowego (czyli naszej egzystencji -- podmiotowości istnienia). I dopiero taka głęboka aktywność buduje naszą duchową osobowość, która z kolei czuwa nad życiem psychicznym. Nie ma innego sposobu na uzyskanie równowagi psychicznej. Żadne myślenie nie załatwi tej sprawy. Natomiast proponowana terapia tylko utrwala nasze wypaczenia psychiczne. Oczywiście można żyć czy też funkcjonować z różnymi obciążeniami psychicznymi, które każe się nam zaakceptować, ale to są jakieś sztuczki myślenia, a nie realna siła duchowa. Każdy może sobie pomyśleć, że jest kimś doskonałym. Ale co z tego wynika -- na pewno żadna realność. Tożsamości człowieka nie buduje się poprzez myślenie. Tożsamość trzeba budować na fundamencie życia i osoby, czyli realności nadprzyrodzonych.

Jak się ratować ? /2

 

Aby opanować swoją psychikę (życie psychiczne), musimy właściwie posługiwać się władzami duchowymi. Dzisiaj już mało kto odwołuje się do naszych zdolności i władz duchowych. Mówi się jedynie o świadomości człowieka. Jednak żeby realnie ocenić ludzką świadomość, należy najpierw poznać naszą duchową realność i jej działanie. Dopiero wtedy zobaczymy, czy postulowana świadomość stanowi dobrze lub źle funkcjonującą duchowość.

Otóż naszą duchowość tworzą trzy władze (zdolności) rozumne. Są to umysł, wola i uczuciowość. To właśnie te zdolności pozwalają człowiekowi działać w sposób wyjątkowy, czyli samodzielnie i niezależnie. Potocznie mówimy o wolności człowieka, ale wolność działania -- jak zobaczymy -- dotyczy naszej świadomości a nie duchowości. Nasza dusza (władze duchowe) działa w sposób rozumny dążąc do podejmowania realnych działań, czyli działań skierowanych do tego, co realne, i ogarniających tę napotkaną realność. Każda władza ogarnia realność w swoim zakresie, czyli zgodnie z przypisaną sobie zasadą działania. Umysł poznaje realność pod względem prawdy, wola chce czegoś realnego w zakresie dobra, uczuciowość zaś przeżywa realność pod względem piękna (dotyczy to przede wszystkim realności życia).

Jak to się dzieje, że nasze duchowe zdolności (możności działania) potrafią dotrzeć do sedna realności? Otóż wszystko polega tutaj na aktywności naszej egzystencji, czyli podmiotowości istnienia. Tą podmiotowość tworzą dwie realności -- osoba i życie. Realność osobowa oddziałuje na naszą duszę, natomiast realność życia (mocy ożywczej) określa i kształtuje naszą cielesność. Podmiotowa realność osoby charakteryzuje się trzema własnościami transcendentalnymi -- prawdą, dobrem i pięknem. Sprawcza aktywność tych własności powoduje najpierw powstanie trzech władz duszy, a następnie wpływa na ich rozumne działanie. 

Ta osobowa aktywność sprawia, że władze duchowe mają odniesienie do realnych rzeczy w zakresie odpowiednich własności. Dlatego umysł poznaje rzeczy w zakresie prawdy, wola chce czegoś realnego w zakresie dobra, a uczuciowość przeżywa realność w zakresie piękna. Wszystkie te działania razem wzięte dają nam pełny obraz napotkanej rzeczywistości (konkretnych rzeczy). W ten sposób rodzi się rozumienie otaczającego nas świata. Ale to odnosi się również (a może przede wszystkim) do realności spotykanych ludzi. Na tym polega poznanie człowieka jako żywej osoby. 

Jak się ratować ? /3

 

Ten związek i zależność pomiędzy egzystencjalną realnością osoby i życia a esencjalną sferą stawania się duszy i ciała jest całkiem kruchy. Został on zerwany po raz pierwszy już na początku historii człowieka, co zostało symbolicznie nazwane grzechem pierworodnym, a co antropomorficznie było związane z pojawieniem się homo sapiens (człowieka myślącego). Trudno wyobrazić sobie, co się mogło dokonać. W każdym razie ludzkie działanie musiało wykroczyć poza wymagania i zasady realności. W Księdze jest mowa o "poznaniu zła", ale trzeba wiedzieć, że nie ma poznania zła. Zło można tylko pomyśleć i wymyśleć. A więc "poznanie zła" było naprawdę związane z pojawieniem się myślenie. Myślenie pojawia się jako negacja realności, bo myślenie rodzi się z negacji poznania. 

Można przyjąć, że w ten sposób narodził się homo sapiens, czyli człowiek myślący. Tak a propos, wydaje się, że neandertalczycy nie znali myślenia, ale doskonale orientowali się w otaczającym ich świecie, bo dysponowali poznaniem. To pierwotne wydarzenie związane z pojawieniem się człowieka myślącego miało ogromne znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego. Myślenie staje się napędem historii człowieka jakiego znamy. 

Jak się ratować ? /4

Zobaczmy teraz, jak to działa w dzisiejszych czasach? Dzisiaj myślenie (i jego skutki) całkowicie zdominowało życie społeczne. Ludzkość postawiła na wolność myślenia, co poskutkowało dalej dowolnością wyboru i swobodą przeżywania. Ta wolność działania odkryta przez homo sapiens spowodowała zerwanie więzi naszej duchowości (władz duchowych) z realnością. Z jednej strony nastąpiło zerwanie kontaktu z aktami osobowymi, które wyznaczały władzom zasady i sposoby realnego działania. Z drugiej zaś strony władze duchowe od tej pory działać "na własną rękę", czyli w sposób całkowicie dowolny. To wywołało odwrót od poszukiwania realności oraz wywołało zwrot w stronę możliwości działania. 

Dlatego w umyśle poznanie zostało zastąpione przez myślenie. Nasze myślenie dotyczy jedynie możliwości a nie realności. Chcenie woli, czyli chcenie dobra, zostało zastąpione przez dowolność wyboru. Ten wybór (liberum arbitrium) nie jest już niczym określany, jest całkiem dowolny. Dlatego wola raz wybiera coś dobrego, aby innym razem wybrać coś złego (tzw. mniejsze zło). Jednak to, co najgorsze dokonało się w naszej uczuciowości. Osobowe akty upodobania przesyłane do duszy z podmiotu osobowego dbały o to, żebyśmy mogli przeżywać i odczuwać piękno. Dotyczyło to piękna życia, przede wszystkim piękna ludzkiego życia. Kiedy uczuciowość utraciła upodobanie życia i jego piękna, wtedy zwróciła się do przeżywania przyjemnych doznań proponowanych przez cielesność albo myślącą duchowość. Jednak przeżywanie cielesnych doznań staje się chwilowym odczuciem i nie daje nadziei na przyszłość. Dlatego człowiek zaczyna gonić stale za nowymi przyjemnościami i w ten sposób nakręca spiralę doznań. A to już jest prosta droga do powstawania różnych uzależnień.

Skoro odczuwamy potrzebę wciąż nowych przyjemności, to aby uratować się z takiego uzależnienia, trzeba powrócić do przeżywania piękna życia (pięknego życia). To sprawi, że poczujemy radość i nadzieję na dalsze życie. Musimy bowiem pamiętać, że życia nie da się zrozumieć poznawczo. Pragnienie życia musi być napędzane radosnym przeżywaniem życia. Inaczej okazuje się, że człowiek nie wie, po co żyje. Tak rodzą się dramaty samobójców. 

Jak się ratować ? /5

Żeby powrócić do realnego działania i sensownego życia, konieczne jest uruchomienia osobowej aktywności. Uruchomienie tej aktywności dokonuje się poprzez nawiązanie relacji osobowych. A takie relacje potrzebują i wymagają wsparcia ze strony wspólnoty osobowej. Dlatego tak ważną sprawą -- wprost niepodważalną -- jest życie we wspólnocie rodzinnej. Tylko w rodzinie człowiek najłatwiej nawiązuje relacje osobowe. Wszelkie instytucje społeczne nie dają nam takiej możliwości. Stąd dla człowieka najważniejsza jest tradycyjna rodzina, gdzie możemy doświadczać relacji ze strony ojca  i matki. Ale również taka rodzina musi sama rozwijać i budować relacje osobowe. To oznacza, że członkowie rodziny nie mogą być pozostawieniu sami sobie (albo sami ze swoim sprzętem internetowym).

W rodzinie wszystkie codzienne czynności odgrywają ważną rolę. Wspólne posiłki, wspólne spacery, wspólny odpoczynek, wspólne porządki i naprawy, a przede wszystkim wspólne rozmowy i opowieści -- tworzą realne środowisko osobowe, tworzą wspólny klimat rodzinny i wspólne przeżywanie tego, co się wokół dzieje. To pozwala nam, a zwłaszcza dzieciom, lepiej zrozumieć otaczający nas świat przyrody lecz również kultury czy techniki. Jest to ważne w coraz szybciej zmieniającym się świecie. Równocześnie młody człowiek potrzebuje chwile wytchnienia i odpoczynku, chwile zastanowienia i zrozumienia, chwile poznawania i uczenia się. A w tym wszystkim potrzebuje rodzinnej pomocy i wsparcia, żeby mógł się odnaleźć i poczuć swoją wartość, czyli osobową godność. 

Jak się ratować ? /6

Jeżeli człowiek żyje według świadomości, to nie ma duchowego kontaktu z realnością. Kieruje się wtedy wolnością myślenia i swobodą decydowania, ale takie działania otwierają i wyznaczają jedynie sferę możliwości. Doskonałym przykładem jest tutaj świat wirtualny, w którym człowiek potrafi się całkowicie zanurzyć. Co więcej, wydaje się nam wówczas, że naprawdę działamy i coś robimy. Ale to jest złudzenie naszego myślenia.

Gdy człowiek zatraci swoją osobową aktywność, wtedy jego duchowość staje się świadomością. Świadomość jest takim workiem (wirtualnym obszarem) możliwości. Mieszczą się tam pomysły naszego myślenia, różne wypowiedzi i poglądy, z którymi się stykamy na co dzień, wszystkie zjawiska i obrazy, które oglądaliśmy, wizerunki ludzi, które sobie tworzymy i utrwalamy. Ale w świadomości brakuje prawdziwej realności, z którą się zderzamy i którą musimy uwzględniać w naszym życiu codziennym. Świadomość staje się taką otoczką lub przesłoną, poprzez którą, jak nam się wydaje, kontaktujemy się z rzeczywistością. Ale to jest złudzenie.

Świadomość nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Ona tworzy sferę możliwości, która stoi gdzieś z boku, tak jak wirtualny świat internetu. Człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że nie da się żyć w świecie możliwości, w świecie wirtualnym. Ten świat możliwości jest oczywiście związany z twórczością umysłową. Dawniej tego typu twórczość wyrażała się w konkretnych (jednostkowych) dziełach sztuki. Tworzący artysta musiał namachać się pędzlem albo młotem i dłutem, a to znaczyło, że w swojej twórczości musiał się napracować. Musiał się zderzyć z realnym materiałem jako kawałkiem rzeczywistości. A dzisiaj co, wystarczy klikać palcem po klawiaturze lub ekranie smartfona, aby zaznaczyć swoją obecność w wirtualnym świecie. Poddaliśmy się całkiem łatwiźnie zarządzania możliwościami. To dotyczy również finansów -- dziś łatwiej handluje się możliwościami niż realnym produktem (vide kryptowaluty). 

Jak się zabezpieczyć przed zalewem możliwości działania? Trzeba na powrót odnaleźć swoją sprawczą realność osoby i życia. Dziś popełniamy tragiczny błąd biorąc świadomość za coś osobowego. Świadomość nie jest osobą człowieka i wcale nie przedstawia nam tego, co osobowe. Świadomość jest wprost zaprzeczeniem osoby i jej duchowego przejawu w postaci osobowości. Człowiek powinien tworzyć i budować swoją osobowość. Osobowość stanowi efekt rozwoju duchowego dokonującego się pod wpływem aktów osobowego podmiotu egzystencjalnego. To akty kontemplacji, sumienia i upodobania wpływają na tworzenie i stawanie się naszej osobowości. 

To osobowość powinna kierować życiem psychicznym człowieka, a nie jego świadomość. Świadomość jest zawsze zagrożeniem dla psychiki, gdyż wpędza ją w stan możliwości. Nie da się żyć możliwościami. Człowiek musi i powinien żyć realnymi własnościami realności -- czyli prawdą, dobrem i pięknem.