23.04.2024

Przestroga dla Młodych

Jeśli człowiek kieruje się wolnością, to nie wie dokąd ma iść i może dojść wszędzie. Musimy wiedzieć, że nie ma żadnej "wolności do...". To była jedynie cwana zagrywka ideologiczna, żeby naciągnąć młodych ludzi na uwierzenie w realizację pomysłów ideologów. Wolność jest tylko możliwością. Jest nieokreśloną możliwością (nieokreślonością możliwości). Możliwość nie posiada żadnej mocy do osiągnięcia czegokolwiek. Moc - sprawcza moc - jest ukierunkowana. Tylko moc kieruje nas do czegoś realnego. Działając z wewnętrzną mocą wiemy, co trzeba zrobić. Gdy jednak kierujemy się wolnością, wtedy nasze działania rozbiegają się na wszystkie strony. Zostają rozstrzelone nie wiadomo gdzie i dokąd. Nie da się żyć na co dzień wolnością, bo to wprowadza chaos i anarchię. 

Bzdurą okazała się teza, że człowiek działa z wolnej woli (na zasadzie wolności) - ex libero arbitrio. Określenie to (liberum arbitrium) wprowadził do myślenia o człowieku Augustyn. Ale on zdawał sobie sprawę, że człowiek po upadku ma zdeformowaną duchowość. Zarówno myślenie (cogitare) jak i wolność decyzji (liberum arbitrium) była dla niego przykładem błądzącej duchowości (czyli wypaczonego umysłu i bezsilnej woli). Dlatego wołał o potrzebne lekarstwo w postaci łaski. Według niego ta Boska pomoc była niezbędna, aby człowiek mógł oderwać się od wolności myślenia i wolności działania. Widział w łasce moc sprawczą potrzebną człowiekowi do religijnego i moralnego działania. Dopiero dzięki łasce człowiek mógł odzyskać swoją prawdziwą duchowość, która by służyła realizacje jego realności, czyli życia wiecznego.

2.04.2024

W blasku światła

 


Wiara kontra myślenie

Dzisiaj zupełnie zaginęła wiara. I nie chodzi o wiarę religijną. Zniknęła z naszej kultury wiara filozoficzna - czyli wiara w realność. Wiara filozoficzna jest po prostu uznaniem realności. Dzisiaj już prawie wcale nie interesuje nas rzeczywistość. Najważniejsza staje się kreacja i narracja. Czyli najważniejsza jest moja racja - to, co jestem w stanie pomyśleć i wymyśleć. Bo ludzie uważają, że myślenie jest ich kompletną własnością i nikt nie może im odebrać myślenia, ponieważ to oni sami panują nad swoim myśleniem.

Otóż nic bardziej błędnego. Tym , co najłatwiej można zmanipulować, jest właśnie myślenie. Przecież mistrz propagandy twierdził, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą dla człowieka - właśnie tego myślącego człowieka. Dlaczego tak się dzieje? Trzeba wiedzieć, że myślenie nie ma żadnego odniesienia do realności, bo nie jest poznaniem. A skoro nie ma odniesienia do realności, to również nie znajduje odniesienia do prawdy. Pokazał to jasno Kartezjusz, który mówił, że prawdziwe jest to, co pomyślimy jasno i wyraźnie. A co to oznacza? To znaczy, że prawda jest zgodnością myślenia z samym myśleniem. Jasność i wyraźność myślenia wcale nie dotyczy rzeczywistości (czegoś realnego).

Takiemu myśleniu (cogito) przeciwstawia się właśnie wiara (credo). Ponieważ wiara jest uznaniem realności. Ona rodzi się z poznania i rozumienia rzeczywistości. Taka wiara nie jest żadnym efektem myślenia. Wiara nie jest myśleniem. Ona stoi w kontrze do myślenia. Jeśli nie powrócimy do poznania i rozumienia realności, jeśli nie powrócimy do wiary w realność, to myślenie nas wykończy. Zginiemy pod zwałami myślenia - ideologicznego myślenia.

Myślenie u Augustyna i Kartezjusza

Zawsze zastanawiałem się, jak to jest z tą oczywistością myślenia. Kartezjusz stwierdził: Jeżeli wątpię, to myślę. Ale rozpatruje się tutaj jakąś czynność rozumu. Wątpienie może być początkiem myślenia, lecz samo musi czegoś dotyczyć. Oznacza to, że nie ma bezpostaciowego wątpienia. Mogę w coś wątpić albo wątpić o czymś. Otóż pomija się tu zasadniczą sprawę, że to wątpienie (metodyczne czy nie) dotyczy realnego świata albo naszego poznania tego świata (rzeczywistości). Przecież nie wątpię w swoje wątpienie, a co więcej nie wątpię w swoje myślenie, ponieważ wtedy wniosek byłby bezpodstawny. Zatem wątpienie jest zawieszeniem realności, czyli tym, co później u Husserla będzie braniem w nawias. W ten sposób odkrywamy wyłącznie myślenie, które jest właśnie intencjonalnością świadomości. Możemy również stwierdzić, że wątpiąc lub biorąc w nawias zamykamy się wyłącznie w naszej świadomości (czyli myślącym umyśle).

Kartezjusz pokazuje więc wyraźnie, że odcinając się od rzeczywistości stajemy po stronie myślenia. Odkrywamy wtedy własne myślenie (cogito), czyli swoją zdolność do myślenia. No dobrze, ale w tym momencie następuje zadziwiający skok – cogito ergo sum (myślę więc jestem). Niestety jest to skok w otchłań absurdu, posługując się wyrażeniem Kierkegaarda. Otóż uprawnionym wnioskiem mogłaby być teza: myślę więc jestem myślą. Dzisiaj możemy dodać: jestem czystą myślą, ale niczym więcej. Przeskok do istnienia jest bezpodstawny. Myślę to nie znaczy, że realnie istnieję. Jeśli myślę, to jestem czystą intencjonalnością. Jestem czystą świadomością, która nie dysponuje żadną treścią przedmiotową. Myślenie jest tylko strzałem intencjonalnym. Strzelam intencjami, które nie znajdują wypełnienia, bo nie ma niczego poza czystą intencjonalnością. Powstaje zatem pytanie, z czym mamy do czynienia?

Myśląc możemy mieć tylko oczywistość myślenia i nic więcej. Czy zatem istnieje możliwość wyjścia z myślenia poza myślenie? Kartezjusz dokonał nieuprawnionego przeskoku do istnienia. Myślenie nigdy nie dowodzi istnienia. Zwłaszcza jeżeli myślimy o Bogu, to nie dowodzi to istnienia Boga. Jeśli myślimy, to zawsze coś wymyślamy. Jeżeli zaczynamy myśleć o Bogu, to możemy co najwyżej wymyśleć coś dowolnego na temat Boga. Tak powstają herezje. Myślenie nie zawiera bowiem w sobie prawdziwości. Naturą myślenia nie jest bowiem prawda lecz dowolność intencji. Na takiej wolności nie da się postawić i oprzeć prawdziwości. Prawda wymaga bowiem realności a nie dowolności myślenia. Podstawą dla prawdy jest zawsze realność. A Kartezjusz na początku, czyli w wątpieniu, odrzucił realność. Dlatego nie może uzyskać prawdy dzięki myśleniu. Stąd możemy przyjąć, że dokonał zafałszowania w głównej tezie cogito ergo sum. Być może Kartezjusz dał się zwieść autorytetowi Augustyna.

To Augustyn jako pierwszy w historii wprowadził do filozofii pojęcie myślenia (cogitare). Trzeba przyznać, że Augustyn słusznie poszukiwał oczywistości istnienia. Poszukiwał oczywistości istnienia samego siebie, czyli ogólnie mówiąc – istnienia człowieka. W Soliloquiach pyta wprost: – Ty, który chcesz poznać siebie, czy wiesz, że istniejesz? I odpowiada: – Wiem. A skąd to wiesz? Odpowiedź: – Nie wiem. A zatem w tym miejscu pojawia się problem. Augustyn wie, że istnieje, ale stwierdza, że nie wie, skąd to wie. Wydaje się, że powinien odwołać się tutaj do wiary (credere). Wtedy zachowałby się jak prawdziwy teolog. Lecz po nawróceniu Augustyn zamierza nadal filozofować, czyli próbuje przemawiać jak filozof.

Pamiętamy, że wiarę zdefiniował chyba zbyt filozoficznie – credere est cogitare cum assensione. Dlatego w pytaniu o istnienie powinien odwołać się do uznania realności (assensus lub assensio). Wiara uznaje bowiem realność, lecz z pewnością nie jest myśleniem. Jednak Augustyn idzie tropem myślenia. Pyta: – Czy wiesz, że myślisz? Odpowiada: Wiem – stąd wniosek: prawdą jest zatem to, że myślisz? I tutaj pojawia się potwierdzenie: To prawda (verum). Gilson tak komentuje ten fragment dialogu. „Pewność istnienia myślącego podmiotu jest więc ugruntowana bezpośrednio na pewności istnienia myśli, w przeciwieństwie do każdej późniejszej pewności i ta niezaprzeczalna prawda jest również najpierwszą ze wszystkich pewności (Wprowadzenie do nauki…, s.53-54).

Jeżeli mamy pewność myślenia, to trzeba zapytać, czy dzięki temu dowiadujemy się czegoś. Ciekawe, że przy poprzednim pytaniu – czy wiesz, że istniejesz? – mamy dodatkowe dociekanie – skąd to wiesz? Przy pytaniu o myślenia takie dociekanie jednak znika. Skąd wiesz, że myślisz? Tutaj powinno pojawić się Kartezjańskie wątpienie, lecz Augustyn odwołuje się raczej do błądzenia (a może chodzi o pomyłkę lub nawet kłamstwo). W De civitate Dei powiada: jeśli się mylę (właściwie stwierdzam fałsz), to jestem (si enim fallor, sum) I dalej: Bo ten, kto nie istnieje, nie może się również mylić (twierdzić fałszywie), a zatem istnieję z racji tego, że się mylę (albo twierdzę fałszywie).

A to by znaczyło, że człowiek istnieje nie z racji prawdy istnienia, lecz z powodu kłamstwa, czyli stwierdzenia fałszu. Któż chciałby dowodzić lub opierać swoje istnienie na fałszu? Odpowiedź może być tylko jedna – złośliwy Demon. Kartezjusz przyznał się do takich konszachtów niegodnych filozofa. Augustyn nawet nie podejrzewał, że dał się zwieść demonicznemu myśleniu. Czy w tym dialogu Augustyna nie jest tak, że stwierdzam jedynie swoje fałszywe istnienie? Przecież żadne myślenie, czy będzie prawdą, czy fałszem, nie jest w stanie dowieść realności. Ponieważ realność jest tylko prawdziwa, co oznacza, że istnieje naprawdę, zaś myślenie przedstawia jedynie fałszywe istnienie, czyli intencjonalność świadomości. Myślenie tworzy jedynie swój świat możliwości, a nie prawdziwego istnienia. Stworzony w ten sposób (przez nasze myślenie) świat możliwości nie jest żadną realnością. (Potwierdza to tworzenie dzisiaj komputerowych światów wirtualnych.) Ludzka świadomość nie stanowi realności istnienia. To jest tylko wymyślona możliwość. Dziś proponuje się ludziom życie możliwościami, ale to nie jest prawdziwe i realne życie.

Dlaczego Augustyn popadł w świat możliwości? Chyba zbytnio zawierzył myśleniu. Uległ filozoficznemu myśleniu. Natomiast kiedy proponuje nam wiarę i rozwiązania teologiczne, sprawa wygląda dużo lepiej. Jego wiara w moc Bożej łaski jest prawdziwa, bo dotyczy samej realności Boga.