12.12.2019

Koniec matematyki



Profesor chciał zainteresować uczniów swoim nowym pomysłem.
Wyobraźcie sobie, że nagle znika cała matematyka. Po prostu nie ma już czegoś takiego. Chcemy coś policzyć, a tu 1 + 1 = 0.
Ale jak to możliwe? Nie można żyć bez matematyki.
Przecież bez matematyki świat zupełnie straci swój sens. Zapadniemy się w jakąś czarną dziurę.
No i jak się czujecie bez matematyki?
Aż się boję pomyśleć, co to będzie. No nie!!! Ja nie chcę żyć bez matematyki.
A Ty Dzielna, co na to?
Ja spróbuję odzyskać utraconą matematykę. Ale nie wiem, czy mi się uda.
Co tam napisałaś?
Chciałam ułożyć jakieś równanie. Ale znowu mi wyszło, że 1+1=0. Jak to w ogóle możliwe? Czy można stracić matematykę na zawsze?
No tak 1+1=0. To chyba jest koniec?
A może to jest jakaś nowa matematyka, tak jak geometria nieeuklidesowa? Nowa matematyka, która powstaje z niczego.
To jest raczej matematyka, która zapadła się w nicość.
Ja też chciałem coś ułożyć, lecz znowu wyszło mi zero. Nul!!! 2+2=0.
Czy ktoś potrafi przywrócić to, co było kiedyś?
Chyba na dobre utraciliśmy matematykę.
Raczej na złe!
Pamiętacie jakieś dawne wzory lub zadania?
Mi przychodzi na myśl tylko coś takiego:  x2 = 0.
Lecz z tym nie da się nic zrobić. To bez sensu!
Chyba musimy wymyślić jakąś nową matematykę, bo zginiemy z kretesem.
Już zginęliśmy – powiedział Fraktal, który wyglądał przez okno – Wszystkie budynki dookoła walą się jak domki z kart.
To znaczy, że znikają także wszystkie matematyczne obliczenia.
Nic już nie działa. Telefony głuche. Samochody przestały jeździć. Co jest do cholery? Tak nie można!
Która godzina, muszę lecieć do domu.
Mój zegarek nie chodzi!
A mój idzie wstecz! Co się dzieje?
To wszystko przez te głupie pomysły Profesora. On chciał, żebyśmy wyobrazili sobie świat bez matematyki. To wszystko przez niego. Gdzie się podział Profesor? Gonić go!!!

Tymczasem Profesor wędrował już przez zrujnowane miasto. – To chyba koniec. Zupełny upadek cywilizacji. – pomyślał – Ale jak to się stało? Czyżby zaczęło się od tego pomysłu, że nie ma i już nie będzie matematyki? Skąd mogłem wiedzieć, że cały cywilizowany świat stoi na matematyce. Przecież nie jestem matematykiem, tylko filozofem. I w życiu dawałem sobie radę bez matematyki.
Nagle usłyszał donośny głos wołający – Głupcze! Myślałeś, że można żyć bez matematyki – wydawało mu się, że słyszy głos swojego nauczyciela od matematyki – Jeżeli odbierzesz ludziom matematykę, to zginie wszystko, co do tej pory dokonali na polu techniki i kultury.
To co mam robić? – zapytał przestraszony Profesor.
Chciałeś żyć bez matematyki, to teraz masz! Zobaczysz, jak przyjemnie jest powrócić do czystej natury bez żadnych liczb i obliczeń.
Profesor rozglądał się przerażony dokoła. – Chyba znika cała nasza cywilizacja. Wszystko rozsypało się w pył, jak zamki z piasku. Co mam ze sobą zrobić? Muszę chyba się przespać. Może jak się obudzę, wszystko wróci do normy. – Położył się pod najbliższym drzewem.
Obudził go drobny deszczyk. Wszystko, co człowiek stworzył do tej pory, to wszystko zniknęło. Rozpadło się na proch. Profesor zastanawiał się przez chwilę. – Czyżby to wszystko było uzależnione od matematyki? Bez matematyki ani rusz! I gdzie mam teraz wyruszać, jak nie ma już niczego? – Po tym pięknym mieście, w którym się urodził i w którym mieszkał, pozostała tylko pustynia. Taka szara pustynia. Nic nie pozostało. Otaczała go tylko martwa przyroda.
Napotkani ludzie nie wiedzieli, co się dzieje. Widzieli, że wszystko się rozpadło w pył, i przerażeni pytali, dlaczego przyszła taka katastrofa? Czy to atak kosmitów, czy może apokalipsa?  Profesor chciał im powiedzieć, że to tylko matematykę szlak trafił, lecz i tak nikt by mu nie uwierzył. Ludzie zbierali jakieś resztki zakurzonych owoców i warzyw, które leżały na tej miejskiej pustyni.
Przypomniał sobie, że poznał kiedyś starego pustelnika, który żył na skraju miasta. Okazało się, że bezwiednie podążał właśnie w tym kierunku. Zobaczył bowiem wspaniałe drzewa, wśród których mieszkał pustelnik. O dziwo jego prowizoryczna chatka stała nadal. Starzec siedział pod drzewem na kamieniu.
Witaj Atanazy – Profesor podszedł i uścisnął starca serdecznie.
Stało się to, co przepowiadałem, że cała ta beznadziejna cywilizacja zniknie.
Ale jak teraz mamy żyć, co mamy robić? Człowiek nie może się obejść bez cywilizacji. Jesteśmy ucywilizowanymi zwierzętami i nie możemy już wrócić do Raju.
Ale możemy rozpocząć nowe życie, zbudować nowy świat – orzekł starzec Atanazy.
Tak wiem. Nowy wspaniały świat. Już gdzieś to czytałem. O cholera, pewnie rozpadły się także wszystkie książki, jakie były na świecie. Co teraz będzie?
Nie martw się, napiszemy sobie nowe książki, przecież nie zapomniałeś, jak się pisze.
Lecz jak nie będzie książek, to zapomnę, jak się czyta. A gdy przestanę czytać, to zapomnę, jak się mówi. A gdy przestanę mówić, to nic już nie napiszę. Totalna klęska! Chyba nie ma po co żyć?!
Po co od razu panikować! Trzeba się zastanowić, co możemy zrobić.
Chyba nic już nie da się zrobić. Wszystko przepadło.
No trzeba wszystko wymyślić od początku.
Ale my jesteśmy teraz na końcu a nie na początku. Człowiek nagle stracił wszystko i musi o wszystkim myśleć od końca. Czy można w ogóle zacząć żyć od końca? Czy musimy wracać od końca do początku? To wszystko jest bardzo dziwne. Ja się boję!

8.12.2019

FILOZOFIA MOŻLIWOŚCI CZY FILOZOFIA REALNOŚCI OTO JEST PYTANIE


1.Mamy dzisiaj do czynienia z dwoma nurtami filozoficznymi. Jednym jest filozofia realistyczna nawiązująca do dawnej tradycji. Drugim jest filozofia możliwości zrodzona w czasach nowożytnych.

2.Wydaje się, że między tymi propozycjami rozstrzygnie się nasza współczesność. Wszystko jedno, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie.

3. Okazuje się bowiem, że decyzje ludzkie mogą mieć podwójne źródło. Takim źródłem może być albo realność nas samych i otaczającego nas świat, albo możliwość tworzenia czegoś zupełnie nowego. Jednak ta możliwość tworzenia nie dotyczy realności. To znaczy, że człowiek będzie tworzył (w dużej mierze już tworzy) jedynie nowe możliwości. Mało kto zdaje sobie sprawę, że tworzenie tych możliwości nie stanowi żadnej realności. Możliwość jest czymś intencjonalnym, czyli po prostu czymś pomyślanym. Ani myślenie, ani możliwość nie stanowią czegoś realnego.

4. Człowiek powinien się zastanowić, czy chce żyć realnie, czy tylko intencjonalnie (albo wirtualnie, jak się potocznie mówi). Musimy mieć świadomość, że dzisiaj świat rozwija się jedynie w kierunku możliwości technologicznych, czyli tak naprawdę zmierza w stronę wirtualnego myślenia. Wszystko to obejmuje jedno hasło „innowacyjności”. Cała ta innowacyjność nie tworzy niczego realnego.

5. Człowiek zafascynowany tym innowacyjnym rozwojem zapomina o swojej własnej realności. Przecież człowiek nie jest myśleniem albo substancją myślącą (res cogitans). Człowiek jest przede wszystkim realną osobą. Otóż osobę stanowi podmiotowość istnienia, które jest głównym źródłem realności i aktywności człowieka.

6. Jeżeli pozbędziemy się podmiotu osobowego albo raczej oderwiemy się od jego aktywności, to wtedy nasza duchowość zaczyna działać po omacku. Dusza ludzka zapada się w sferę intencjonalną, czyli mówiąc inaczej powstaje intencjonalna świadomość jako świat możliwości.

7. Świadomość ze swoim myśleniem oraz wolnym wyborem tworzy negację realności. Myślenie jest zanegowaniem poznawczego kontaktu z rzeczywistością, natomiast wolność wyboru tworzy zupełnie nowe możliwości działania, niezwiązane już z potwierdzeniem odniesienia do tego, co realne. Świadomość odrywa nas całkiem od realnego świata.

8. Dlatego w filozofii świadomości nie już mowy o tym, co realne. Realność została zanegowana, czyli jak to stwierdzono, została wzięta w nawias, została pominięta. Tym samym człowiek przestaje być realny. Twierdzi się natomiast, że można z nim zrobić, co się chce. Można „stworzyć” albo wykreować człowieka na nowo. Ale będzie to tworzenie wizerunku lub obrazu wirtualnego. Coraz więcej młodych ludzi pragnie żyć w takiej wirtualnej postaci.

9. W filozofii możliwości najważniejszym hasłem jest wolność. Uważa się, że wolność jest nieodłączną cechą człowieka. Wolność decyduje więc o człowieczeństwie i jest wyznacznikiem człowieczeństwa. Co więcej, nawet godność człowieka wiąże się bezpośrednio z wolnością. Można nawet powiedzieć, że wolność została utożsamiona z godnością.

10.Dlaczego tak się dzieje? Otóż trzeba wiedzieć, że wolność jest tylko możliwością, jak stwierdził to już św. Anzelm. Wolność jest tylko możliwością, gdyż sama nie posiada żadnej mocy sprawczej. Oferuje człowiekowi tylko możliwości działania i nic więcej. Wolność nie napędza wiec naszej aktywności. A przecież człowiek jest bytem aktywnym, jest działającym podmiotem. Co w człowieku jest mocą sprawczą albo co posiada taką moc?

FILOZOFIA MOŻLIWOŚCI CZY FILOZOFIA REALNOŚCI /2



11. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przejść do filozofii realności. Ta filozofia przeciwstawia się radykalnie filozofii świadomości jako filozofii możliwości.

12.Filozofia realności rozpoczyna się w starożytności. Najpierw następuje odkrycie pojęcia bytu jako czegoś prawdziwie realnego. Byt (to on) jako będący czymś realnym i prawdziwym. Ale Parmenides, który posłużył się pojęciem bytu, zastosował w swojej ontologii zasady logiczne, co doprowadziło go do przyjęcia monizmu. Istnieje jeden byt. Byt jest, niebytu nie ma.

13. Dalszy postęp tej problematyki dokonał Platon. Przyjął, że są byty doskonałe i byty niedoskonałe. Doskonały byt jak u Parmenidesa dotyczy idei, natomiast w naszym świecie mamy do czynienia z bytami pomniejszonymi dzięki cielesności, czyli z bytami niedoskonałymi (może nawet jakimiś postaciami niebytu).

14. Jego uczeń Arystoteles nazwał te dwie postacie bytu – aktem (energeia) i możnością (dynamis). Odrzucił on istnienie świata idei i stwierdził, że z realnymi bytami mamy do czynienia w otaczającym nas świecie. Ale to są byty niedoskonałe, które określił mianem substancji. Byt substancjalny składa się z formy i materii. Forma pełni rolę aktu urealniającego całość, zaś materia jest możnością materializującą idealną formę bytu.

15. Według Arystotelesa wewnętrzna moc sprawcza stała po stronie formy, która kształtowała i określała dany byt. Byt jest więc tym konkretnym bytem najpierw dzięki formie, lecz również dzięki uformowanej materii. Te pojęcia formy i materii ujmowały i opisywały istotę bytu, czyli właściwie substancję (bytowość istotową).

16. Co więcej dusza była traktowana jako forma ciała. Powodowało to, że dusza otrzymywała zarazem moc ożywczą jako aktywność (akt) zarządzająca ciałem. W ten sposób dusza pełniła jakby dwie wykluczające się funkcje – jedną ożywiającą ciało, zaś drugą odpowiadającą za działania duchowe, czyli niematerialne. Tak naprawdę tego absurdu (w filozofii chrześcijańskiej) nie rozwiązano do dzisiaj.

17. Dalszym krokiem na drodze rozwoju filozofii realności stała się koncepcja Akwinaty, który dopatrzył się braków w myśli Arystotelesa. Było to o tyle łatwiejsze, ponieważ wcześniejsi myśliciele scholastyczni twierdzili, że byt składa się z pojęcia i materii. Byty traktowano jako ucieleśnione pojęcia, co dla filozofa realisty było niedopuszczalne.

18. Dlatego Tomasz uznał, że do tego, aby byt mógł być realny, konieczny jest czynnik urealniający. Pojęcie nie załatwia tutaj sprawy. Przyjął więc, że takim czynnikiem jest istnienie (akt istnienia), które posiada niezbędną moc sprawczą, która pozwala urealnić możność istotową. Tak powstało realne złożenie z istnienia (akt bytu) i istoty (możność bytowa). Następcy długo jeszcze dyskutowali nad tym zagadnieniem.

19. Można więc stwierdzić, że dzięki Tomaszowi z Akwinu uzyskaliśmy dostateczną wiedzę dotyczącą struktury bytowej (stworzonych bytów). Taki byt posiada zasadnicze złożenie z aktu istnienia i możności istotowej, natomiast istota posiada drugorzędne złożenie z duszy (forma) i ciała (materia upostaciowana). Wydaje się jednak, że duszy nie należy traktować jako kształtującej naszą cielesność.

20. Zasadą realności ludzkiego bytu jest akt istnienia, który pochodzi bezpośrednio od Boga Stwórcy. Ten akt istnienia posiada wewnętrzną moc sprawczą, która odpowiada za kształt możności istotowej, czyli natury człowieka. Odwołując się do dokonań polskich tomistów (ze szkoły lubelskiej – KUL), możemy przyjąć, że istnienie zawiera w sobie dwie podmiotowości sprawcze. Pierwsza, którą stanowi osoba, odpowiada za powstanie wyposażenia duchowego (ludzkiej duszy), zaś druga, którą stanowi życie jako moc ożywcza, odpowiada za tworzenie i wyposażenie organizmu żywego, czyli ludzkiego ciała.

21. Trzeba więc przyjąć, że wewnętrzna struktura bytu posiada realną sprawczość i realne zależności pomiędzy różnymi elementami. Dlatego człowieka możemy zdefiniować jako osobę (stworzoną osobę) uduchowioną i ucieleśnioną. Takie rozumienie otwiera przed nami nowe perspektywy poznawcze.

FILOZOFIA MOŻLIWOŚCI CZY FILOZOFIA REALNOŚCI /3



22. Człowiek jest osobą uduchowioną. Co to znaczy? Oznacza to, że osobowa aktywność stanowi przyczynę powstania i uformowania możności duchowej. Otóż podmiotowość osobowa należąca do istnienia posiada trzy własności transcendentalne, które odpowiadają za powstanie władz duchowych – umysłu, woli i uczuciowości. Prawda osobowa kształtuje nasz umysł. Dobro osobowe jest sprawcą naszej woli. Natomiast własność piękna kształtuje naszą uczuciowość, która jest władzą duchową działającą na styku z cielesnością.

23. Człowiek jest osobą ucieleśnioną. Znowu należy zapytać, co to znaczy? Otóż podmiotowość życia zawarta w istnieniu stanowi przyczynę naszej cielesności. Własności jedności i różności (tożsamości i odrębności) oraz własność ruchu (czyli zdolność rozwoju życia) kształtują naszą cielesność (organizm cielesny z jego wszystkimi funkcjami życiowymi). Wydaje się ponadto, że osobowa własność piękna jest powiązana bezpośrednio z podmiotem życiodajnym, stąd nasze cielesność również przybiera cechy piękna. Ludzkie życie jest obrazem piękna.

24. Można przyjąć, że osoba i życie jako dwie podmiotowości istnienia (razem tworzą to, co jest nazywane ludzką egzystencją) są ze sobą ściśle powiązane. W jakiś sposób się uzupełniają i dopełniają. Dlatego na poziomie istotowym dusza i ciało tworzą nierozerwalną jedność. Taka sytuacja powodowała, że ludzkiej duszy przypisywano zdolności osobowe i ożywcze. Ale z tego pomysłu należy zrezygnować.

25. Trzeba też dodać, że podmiot osobowy posiada własną aktywność, która dociera do naszych władz duchowych i odpowiednio je kształtuje, to znaczy usprawnia do kontaktu z tym, co realne (przede wszystkim do osobowego kontaktu z realnością drugiego człowieka.

26. Chodzi tutaj o akty kontemplacji, sumienia i upodobania płynące z podmiotu osobowego a skierowane do odpowiednich władz duszy. Kontemplacja usprawnia działanie naszego umysłu. Sumienie usprawnia działanie woli, natomiast upodobanie kształtuje odpowiednio naszą uczuciowość. Te trzy akt pochodzące od podmiotowości osoby pilnują i umacniają działania duchowe w ich kontakcie z realnością.

27. Kontemplacja umacnia i usprawnia działanie umysłu poprzez zrodzenie w nim słowa prawdy, które otwiera umysł na kontakt z prawdą realnego bytu. Podejmowane przez umysł słowo prawdy doprowadza do powstania w nim cnoty wiary. Cnota to sprawia, że umysł ma zdolność do uznawania tego, co realne oraz odróżniania realności od pomysłów naszego myślenia. Jeżeli umysłowi brakuje tej wiary, wówczas rodzą się wątpliwości i krytyka, co skutkuje przejściem na pozycje myślenia. Otóż myślenie nie jest poznaniem, ono ma charakter twórczy, czyli tworzy własną przedmiotowość (najczęściej w formie zjawiskowej lub pojęciowej).

28. Sumienie umacnia i usprawnia działanie naszej woli poprzez zrodzenie w niej czynu dobra, który skierowuje wolę bezpośrednio do realnego bytu. Podejmowane przez wolę czyny dobra prowadzą do powstania w niej cnoty miłości. Cnota ta sprawia, że wola posiada zdolność do afirmowania w działaniu realnego dobra osobowego. Dlatego możemy tę cnotę woli nazwać też miłością osobową, ponieważ jest ona skierowana do osoby drugiego człowieka albo do Boga Osobowego.

29. Wola obdarzona czynem dobra i cnotą miłości nie musi już dokonywać ciągłych wyborów spośród rzeczy (przedmiotów) proponowanych jej przez myślenie.

30. Upodobanie umacnia i usprawnia naszą uczuciowość poprzez zrodzenie w niej przeżycia piękna, które otwiera uczuciowość na piękno życia, zwłaszcza na piękno ludzkiego życia. Te przeżycia piękna prowadzą do powstania cnoty nadziei (radosnej nadziei na nowe życie). Stąd też przeżywanie piękna i cnota nadziei chronią naszą uczuciowość przed atakami cielesnej przyjemności, co powoduje, że nie musimy zabiegać jedynie o przyjemności cielesne, ale możemy się kierować do realnego piękna, jakie niesie ze sobą ludzkie życie.

31. Jeżeli zwątpimy w moc realnej prawdy, to wtedy pojawia się możliwość myślenia. Jeżeli zwątpimy w moc realnego dobra, to wtedy pojawia się wolność wyboru. Jeżeli zwątpimy w moc realnego piękna, to wtedy pojawia się możliwość przyjęcia przyjemności. Otóż taka możliwość myślenia i wolność działania stanowią ewidentny znak zerwania z osobową aktywnością i oderwania się naszej duchowości od jej prawdziwego źródła (osobowego podmiotu sprawczego).

32. W tym wypadku duchowość staje się intencjonalną świadomością, czyli jakąś sferą możliwości i wolności. Pojawia się wtedy wolność, która tak fascynuje ludzi, ale mało kto albo nikt nie zdaje sobie sprawy, że wolność jest jedynie możliwością, a nie żadną mocą działania. Ani wolność, ani możliwość nie mają żadnej mocy sprawczej, gdyż pochodzą one z negacji realności. Moc sprawcza stoi wyłącznie po stronie realności.

33. Dlatego filozofowanie oparte na pomysłach świadomości będzie jedynie filozofią możliwości. Natomiast człowiekowi potrzebna jest filozofia realności, która stwierdza, że źródłem realności człowieka jest sprawcza podmiotowość istnienia.

On przy swoim twardo stoi



Realny dogmatyk kontra beznadziejny myśliciel



Z tego, co czytam i słucham, wynika, że jestem dogmatykiem. Widocznie tak już jest, że jestem niebezpiecznym dogmatykiem realności, gdyż realność jest dla mnie dogmatem wiary (tej filozoficznej wiary). Wszyscy inni z kolei są dla mnie dogmatykami czy nawet fanatykami wolności myślenia, czyli myślenia i wolności. Co ja pocznę, skoro dla mnie są to tylko beznadziejni myśliciele.

Otóż ja jako realny dogmatyk podejmuję walkę z beznadziejnymi myślicielami. Walkę w obronie realności, tej zwykłej codziennej realności, która ogarnia i osłania każdego człowieka, tylko nie myśliciela.

Ta coraz powszechniejsza fascynacja i afirmacja wolności nie jest kwestią ideologii lub poglądów. To jest już sprawa demonicznego opętania. Piewcy wolności zostali opętani wezwaniem i przemożnym pragnieniem wolności. Taka żądza zaburza już jakiekolwiek zdolności poznawcze, niszczy zdrowy rozsądek (common sense), deformuje umysł i wolę, podporządkowuje sobie uczuciowość. Ta żądza wolności jest absolutnie destrukcyjna, ponieważ niszczy prawdziwą realność człowieka. Niszczy osobę i osobowość człowieka. Stad człowiek staje się takim duchowym wampirem lub zombie. Nie jest już w stanie żyć i działać w realnym świecie, ale będzie wrzeszczeć za wolnością w świecie wirtualnym. Gdy słyszę tych krzykaczy wolności, uciekam w realność, bo tylko realna aktywność jest lekarstwem na duchowe schorzenia.

Człowiek powinien słuchać realności i być jej posłusznym. Demon dobrze wie, że żądza wolności jest w stanie zniszczyć posłuszeństwo wobec realności. Takiego posłuszeństwa nie może znieść Demon wolności myślenia. Dlatego chce wyrwać człowieka z rąk posłuszeństwa i rzucić go na pastwę wolności. Wolności, która nie oferuje nam niczego realnego. Wolność oferuje i tworzy jedynie coś nierealnego, czyli tworzy sferę nierzeczywistych możliwości.

Wolność jest bowiem jedynie możliwością i niczym więcej. Wolność nie posiada żadnej mocy sprawczej i dlatego neguje wszystko, co jest realne. Jedno, czego boi się Demon wolności, to realność i Stwórca realności. 

Wolność polega na negacji zastanego porządku, czyli porządku realności. Dlatego ideolodzy wolności uważają, że zgoda na realność nie jest wolnością, ergo jest po prostu poddaniem się zniewoleniu. Trzeba wyrwać człowieka z tego zniewolenia. Trzeba go oderwać od realności, a tym samym wydać na pastwę wolności. A wówczas znienawidzona realność rozpłynie się w otchłaniach możliwości. Dlatego wołają: niech żyje wolność. Co z tego, że jednocześnie zginie człowiek.

Wolność zawsze neguje realność. Stąd proponowana nam wolność zmierza do zniszczenia realności człowieka. Natomiast ideologia wolności pragnie stworzyć nowego człowieka – ale już nierealnego – człowieka całkowicie wymyślonego. Nad tym właśnie głowią się beznadziejni myśliciele. Myśliciele wolności, czyli wolnomyśliciele. Otóż wymyślać można niestworzone rzeczy, lecz tych stworzonych nie da się wymyślić.