Profesor chciał zainteresować uczniów swoim nowym pomysłem.
– Wyobraźcie sobie, że nagle
znika cała matematyka. Po prostu nie ma już czegoś takiego. Chcemy coś
policzyć, a tu 1 + 1 = 0.
– Ale jak to możliwe? Nie można
żyć bez matematyki.
– Przecież bez matematyki świat
zupełnie straci swój sens. Zapadniemy się w jakąś czarną dziurę.
– No i jak się czujecie bez
matematyki?
– Aż się boję pomyśleć, co to
będzie. No nie!!! Ja nie chcę żyć bez matematyki.
– A Ty Dzielna, co na to?
– Ja spróbuję odzyskać utraconą
matematykę. Ale nie wiem, czy mi się uda.
– Co tam napisałaś?
– Chciałam ułożyć jakieś
równanie. Ale znowu mi wyszło, że 1+1=0. Jak to w ogóle możliwe? Czy można
stracić matematykę na zawsze?
– No tak 1+1=0. To chyba jest
koniec?
– A może to jest jakaś nowa
matematyka, tak jak geometria nieeuklidesowa? Nowa matematyka, która powstaje z
niczego.
– To jest raczej matematyka,
która zapadła się w nicość.
– Ja też chciałem coś ułożyć,
lecz znowu wyszło mi zero. Nul!!! 2+2=0.
– Czy ktoś potrafi przywrócić
to, co było kiedyś?
– Chyba na dobre utraciliśmy
matematykę.
– Raczej na złe!
– Pamiętacie jakieś dawne wzory
lub zadania?
– Mi przychodzi na myśl tylko
coś takiego: x2 = 0.
– Lecz z tym nie da się nic
zrobić. To bez sensu!
– Chyba musimy wymyślić jakąś
nową matematykę, bo zginiemy z kretesem.
– Już zginęliśmy – powiedział
Fraktal, który wyglądał przez okno – Wszystkie
budynki dookoła walą się jak domki z kart.
– To znaczy, że znikają także
wszystkie matematyczne obliczenia.
– Nic już nie działa. Telefony
głuche. Samochody przestały jeździć. Co jest do cholery? Tak nie można!
– Która godzina, muszę lecieć do
domu.
– Mój zegarek nie chodzi!
– A mój idzie wstecz! Co się
dzieje?
– To wszystko przez te głupie
pomysły Profesora. On chciał, żebyśmy wyobrazili sobie świat bez matematyki. To
wszystko przez niego. Gdzie się podział Profesor? Gonić go!!!
Tymczasem Profesor wędrował już przez zrujnowane miasto. – To chyba koniec. Zupełny upadek cywilizacji.
– pomyślał – Ale jak to się stało? Czyżby
zaczęło się od tego pomysłu, że nie ma i już nie będzie matematyki? Skąd mogłem
wiedzieć, że cały cywilizowany świat stoi na matematyce. Przecież nie jestem
matematykiem, tylko filozofem. I w życiu dawałem sobie radę bez matematyki.
Nagle usłyszał donośny głos wołający – Głupcze! Myślałeś, że można żyć bez matematyki – wydawało mu się,
że słyszy głos swojego nauczyciela od matematyki – Jeżeli odbierzesz ludziom matematykę, to zginie wszystko, co do tej
pory dokonali na polu techniki i kultury.
– To co mam robić? – zapytał
przestraszony Profesor.
– Chciałeś żyć bez matematyki,
to teraz masz! Zobaczysz, jak przyjemnie jest powrócić do czystej natury bez
żadnych liczb i obliczeń.
Profesor rozglądał się przerażony dokoła. – Chyba znika cała nasza cywilizacja. Wszystko rozsypało się w pył, jak
zamki z piasku. Co mam ze sobą zrobić? Muszę chyba się przespać. Może jak się
obudzę, wszystko wróci do normy. – Położył się pod najbliższym drzewem.
Obudził go drobny deszczyk. Wszystko, co człowiek stworzył do tej
pory, to wszystko zniknęło. Rozpadło się na proch. Profesor zastanawiał się
przez chwilę. – Czyżby to wszystko było
uzależnione od matematyki? Bez matematyki ani rusz! I gdzie mam teraz wyruszać,
jak nie ma już niczego? – Po tym pięknym mieście, w którym się urodził i w
którym mieszkał, pozostała tylko pustynia. Taka szara pustynia. Nic nie
pozostało. Otaczała go tylko martwa przyroda.
Napotkani ludzie nie wiedzieli, co się dzieje. Widzieli, że wszystko
się rozpadło w pył, i przerażeni pytali, dlaczego przyszła taka katastrofa? Czy
to atak kosmitów, czy może apokalipsa?
Profesor chciał im powiedzieć, że to tylko matematykę szlak trafił, lecz
i tak nikt by mu nie uwierzył. Ludzie zbierali jakieś resztki zakurzonych
owoców i warzyw, które leżały na tej miejskiej pustyni.
Przypomniał sobie, że poznał kiedyś starego pustelnika, który żył na
skraju miasta. Okazało się, że bezwiednie podążał właśnie w tym kierunku.
Zobaczył bowiem wspaniałe drzewa, wśród których mieszkał pustelnik. O dziwo
jego prowizoryczna chatka stała nadal. Starzec siedział pod drzewem na
kamieniu.
– Witaj Atanazy – Profesor
podszedł i uścisnął starca serdecznie.
– Stało się to, co
przepowiadałem, że cała ta beznadziejna cywilizacja zniknie.
– Ale jak teraz mamy żyć, co
mamy robić? Człowiek nie może się obejść bez cywilizacji. Jesteśmy
ucywilizowanymi zwierzętami i nie możemy już wrócić do Raju.
– Ale możemy rozpocząć nowe
życie, zbudować nowy świat – orzekł starzec Atanazy.
– Tak wiem. Nowy wspaniały
świat. Już gdzieś to czytałem. O cholera, pewnie rozpadły się także wszystkie
książki, jakie były na świecie. Co teraz będzie?
– Nie martw się, napiszemy sobie
nowe książki, przecież nie zapomniałeś, jak się pisze.
– Lecz jak nie będzie książek,
to zapomnę, jak się czyta. A gdy przestanę czytać, to zapomnę, jak się mówi. A
gdy przestanę mówić, to nic już nie napiszę. Totalna klęska! Chyba nie ma po co
żyć?!
– Po co od razu panikować!
Trzeba się zastanowić, co możemy zrobić.
– Chyba nic już nie da się
zrobić. Wszystko przepadło.
– No trzeba wszystko wymyślić od
początku.
– Ale my jesteśmy teraz na końcu
a nie na początku. Człowiek nagle stracił wszystko i musi o wszystkim myśleć od
końca. Czy można w ogóle zacząć żyć od końca? Czy musimy wracać od końca do
początku? To wszystko jest bardzo dziwne. Ja się boję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz