27.10.2019

Ludzie wybitni żyją moralnością



Moralność jest niedemokratyczna. Moralność jest arystokratyczna. Moralność nie jest demokratyczna, ponieważ sprzeciwia się moralnej dowolności. Dlatego w systemach demokratycznych moralność przegrywa z panoszącym się chamstwem i kłamstwem. Moralność jest arystokratyczna, ponieważ ona ustanawia ład i porządek, narzuca zasady postępowania.

Moralność ustanawia porządek, czyli domaga się jasnej hierarchii. Hierarchia jest zaprzeczeniem demokratycznej równości i wolności. Opowiedzenie się za moralnością i hierarchią tworzy elity społeczne i kulturalne. Nie ma elit pozbawionych moralności, są tylko ideologiczni uzurpatorzy, którzy zaprowadzają chaos moralny.

Społeczeństwo, zwłaszcza naród, do swojego rozwoju potrzebuje elit moralnych, które wskazują mu prostą drogę. Natomiast ideologiczni uzurpatorzy prowadzą ludzi na manowce.

Dzisiejsza demokracja stawia jedynie na wolność i równość, co bezpośrednio skutkuje przeciętnością w społeczeństwie. Okazuje się, że przeciętność jest jak najbardziej demokratyczna. Można też dodać, że najłatwiej rządzi się ludźmi przeciętnymi. Ludzie wybitni stanowią dla demokracji zagrożenie. Ludzie wybitni posługują się moralnością, a nawet więcej, oni wprost żyją moralnością.

Wykład pt. Polityka i dobro wspólne



Znalazłem w internecie wykład prof. Kieresia pt. Polityka i dobro wspólne. Autor wyróżnił trzy koncepcje polityki powstałe już w starożytności. Pierwsza – polityka jest sztuką zdobywania i utrzymania władzy (sofiści). Druga – polityka jest sztuką wcielania ideologii (idei doskonałego państwa) (Platon). Trzecia – polityka jest roztropną troską o dobro wspólne (Arystoteles).
Ad 1. Każdy ma swoje wyobrażenie świata i życia w tym świecie. Świat wydaje się być tylko naszą projekcją (jak to się dziś mówi – narracją). W polityce chodzi o zdobycie władzy. Jak zdobyć władzę? W związku z tym pojawia się sztuka manipulacji, bo przecież zadaniem jest przekonanie wyborców. Manipulacja polega tutaj na perswazji słownej. Manipulacja jest więc wywoływaniem iluzji prawdy. Narzędziem manipulacji jest język. Perswazja słowna ma sprawić, że doświadczamy złudzenia, że obcujemy z prawdą. Polityk roztacza przed nami wizję dotyczącą przyszłości, która nam się spodoba. Dziś ta sofistyczna wizja polityczna nazywana jest marketingiem politycznym.
Ad 2. Platon odwoływał się do doskonałego świata idei. Filozof ogląda ideę państwa doskonałego (taka idea wzorcza). Stąd posiada on prawdziwą wiedzę o państwie doskonałym. W tym państwie człowieka trzeba dostosować do idei. Dlatego mamy tu koncepcję ideologiczną, z której bierze się wszelki totalitaryzm. W takim doskonałym państwie człowiek również stanie się doskonały. Polega to na tym, że powinien on utożsamić się z prawem obowiązującym w państwie. W tym układzie człowiek jest tylko przedmiotem a nie podmiotem polityki.
Ad 3. Trzecia koncepcja jest związana z poglądami Arystotelesa. Swoje rozważania oparł on na doświadczeniu naturalnym (czyli oglądzie funkcjonujących instytucji państwowych). Wyróżnił i opisał trzy pary ustrojów politycznych, opowiadając się za systemem mieszanym, który nazwał politeją.
Prof. Kiereś zastanawia się dalej, co jest dobrem wspólnym w tych trzech koncepcjach polityki. Stwierdza, że w pierwszej dobrem jest sama władza. W drugiej (platońskiej) dobrem jest państwo doskonałe. Tutaj wszyscy obywatele powinni utożsamiać się z tym państwem. Natomiast w trzeciej koncepcji dobrem wspólnym jest dobro obywatela. Celem władzy państwowej powinno być zapewnienie realizacji tego dobra (szczęścia obywateli rozumianego jako suma dóbr należnych człowiekowi na mocy jego natury). Dlatego można uznać, że tutaj dobrem wspólnym jest człowiek.
Koncepcję Arystotelesa rozwijał później św. Tomasz z Akwinu, twierdząc, że dobrem wspólnym jest ludzkie życie. Ludzkie życie jest własnością każdego człowieka. Jest niepodzielne i niepodważalne. Każdy człowiek posiada życie i rozwija to życie. Jak stwierdził Autor, życie jest człowiekowi dane i zadane. Polega to na aktualizacji posiadanych przez człowieka możności (potencjalności, jakimi są poznanie, miłość, wolność, religijność, podmiotowość prawna, suwerenność). Koncepcja dobra wspólnego musi obejmować wszystkie wymiary ludzkiego życia, dlatego określa się ją mianem integralnej.
Człowiek jest istotą spotencjalizowaną. Jest zdolny się rozwijać i co więcej powinien się rozwijać. Taki rozwój jest możliwy dzięki życiu społecznemu, ponieważ życie społeczna polega w współpracy i współdziałaniu, co pozwala doskonalić się człowiekowi. Dlatego polityka musi być troską o wszechstronny rozwój człowieka.
Prof. Kiereś odnosi się również do współczesnego rozumienia polityki. Powiada, że mamy dzisiaj taką sytuację, że trzeba zaakceptować konieczność demokracji (użył określenia: fatum demokracji). Chodzi o to, iż demokrację uważa się za najlepszy ustrój polityczny. Nic więcej nie da się wymyślić. Dlatego twierdzi się, że w demokracji następuje spełnienie polityki.
Człowiek jest celem ideologii politycznej. Uważa się, że trzeba człowieka wyzwolić od zła, jakie niesie ze sobą ludzkie życie. Doskonałe państwo, czyli demokracja, jest gwarantem wyzwolenia człowieka od zła. Jeśli zaspokoimy potrzeby człowieka, to zniknie zło i człowiek stanie się dobry. Sam człowiek nie potrafi się zmienić, dlatego może to za niego zrobić struktura państwowa. Takie państwo jest podmiotem politycznym, natomiast człowiek jest wtedy tylko tworzywem, masą, którą trzeba odpowiednio urobić.

21.10.2019

Jeszcze o dobru wspólnym




„Gdyby tak zwany postęp technologiczny ludzkości 
stał się wrogiem dobra wspólnego,”… 
(papież Franciszek)

Czy postęp technologiczny jest wrogiem dobra wspólnego?
Wydawać by się mogło, że postęp technologiczny dotyczy nas wszystkich. Jednak w dziejach ludzkości postęp technologiczny był zawsze związany z rozwojem zbrojeń wojskowych. Dlatego tak naprawdę postęp technologiczny dotyczy wysoce wyspecjalizowanych firm i przedsiębiorstw. Przecież to takie firmy korzystają najbardziej z rozwoju technologii. Oczywiście z czasem ten postęp technologiczny obejmuje także ułatwienia i sprzęty używane przez nas na co dzień. Możemy co najwyżej powiedzieć, że dzięki temu łatwiej nam się żyje.
Czy jednak postęp technologiczny wytwarza samodzielnie jakieś dobra konsumpcyjne? Wydaje się, że tylko pomaga nam w pracy lub produkcji. Ale dobro dotyczące człowieka stoi zawsze poza sferą produkcji i wytwarzania. Musimy więc zapytać, czym jest dobro wspólne? Dzisiaj politycy zbyt łatwo odwołują się do takich kategorii. Prezydent RP podczas inauguracji Letniej Szkoły Belwederskiej mówił o poszukiwaniu dobra wspólnego na gruncie państwa i prawa. Trzeba powiedzieć, że to jest takie chodzenie po omacku, bo uwidacznia się całkowity brak zrozumienia problematyki dobra wspólnego. Otóż dobro wspólne nie powstaje na gruncie państwa jako systemu instytucjonalnego ani na gruncie prawa jako systemu przepisów prawnych.
Dobro wspólne jest kategorią, która przynależy do opisu działalności wspólnot osobowych. Takimi wspólnotami jest najpierw rodzina, dalej wspólnota lokalna jako wspólnota rodzin, a wreszcie na koniec wspólnota narodowa jako wspólnota wszystkich wspólnot. Otóż dobro wspólne jest wypracowywane we wspólnocie osobowej. To od razu pokazuje, że dobro wspólne ma bardzo szeroki charakter, co oznacza, że jest to przede wszystkim dobro osobowe człowieka. Dobro wspólne obejmuje więc zarówno dobra duchowe jak i materialne. Dobra materialne będą to dobra, które służą ludzkiemu życiu, czyli są konieczne do zapewnienia rozwoju cielesności człowieka. Natomiast dobra duchowe służą do rozwoju osobowości człowieka, czyli są to takie sprawności duchowe, które scalają i porządkują osobowość człowieka. Przede wszystkim będą to cnoty moralne i religijne, które sprawiają faktyczny rozwój duchowy człowieka. Właśnie taka duchowość podlega wychowaniu w rodzinie. Tego nie załatwią nam żadne instytucje społeczne czy publiczne. Z kolei rozwój dóbr materialnych podlega działalności gospodarczej człowieka. To właśnie gospodarowanie dotyczy wytwarzania i produkcji odpowiednich rzeczy i pożywienia potrzebnych człowiekowi do życia.
Możemy więc powiedzieć, że tworzenie dóbr wspólnych polega z jednej strony na sensownym gospodarowaniu środowiskiem przyrodniczym, które dostarcza nam potrzebnych produktów dla rozwoju życia wspólnotowego (zarówno pożywienia jak i materiałów budowlanych), zaś z drugiej strony na duchowym wychowaniu młodych pokoleń do życia duchowego (tworzenie wartości kulturowych /literatura i język; pieśni i muzykowanie; ukazywanie piękna przyrody i twórczość artystyczna/, pamięć historyczna /historia rodziny/, życie religijne /kult religijny i uroczystości religijne/).
Instytucje publiczne i społeczne są powołane jedynie do porządkowania i postulowania działań społecznych. Takie instytucje nie będą w stanie określić ani wytworzyć dobra wspólnego. One co najwyżej dbają o jakiś pojęty ogólnie interes społeczny, czyli mają czuwać na sprawnym funkcjonowanie państwa jako systemu politycznego (chodzi o organizację i zarządzanie działalnością o charakterze ponad wspólnotowym).
Dobro wspólne tworzą więc ludzie żyjący i działający we wspólnotach osobowych, natomiast wszelkie instytucje, zwłaszcza państwowe, powinny jedynie czuwać nad uporządkowaną współpracą tych działających wspólnot lokalnych i narodowych. Państwo musi niejako zbierać do kupy, czyli ogarniać i porządkować działalność na jeszcze szerszym poziomie. Ale to nie znaczy, że państwo tworzy jakieś dobro wspólne.
Tym bardziej postęp technologiczny nie tworzy żadnego dobra wspólnego. Ten postęp tworzy jedynie nowe możliwości działania. Jednak możliwości nie są czymś realnym. Postęp tworzy więc jedynie jakąś sferę możliwości. Tworzy świat możliwości, ale to jest twór sztuczny. Dziś mówi się o nim świat wirtualny. Świat wirtualny nie stanowi żadnej rzeczywistości. Otóż człowiek nie może żyć poza realnością rzeczywistego świata (świata ducha i materii). Natomiast dobro wspólne musi być dobrem rzeczywistym a nie wymyślonym.

7.10.2019

Dlaczego ludzie tak łatwo porzucili prawdę?



Dlaczego ludzie tak łatwo porzucili prawdę? To pytanie nie dawało mi ostatnio spokoju. I wreszcie przyszło proste olśnienie. Stało się tak dlatego, że zaproponowano im świetny zamiennik – czyli wolność. Pamiętamy ewangeliczną tezę, że prawda was wyzwoli. Poszukiwanie i odkrywanie prawdy jest żmudne i czasochłonne. Dawniej filozofowie nieustannie pytali i rozważali, czym jest prawda? Jednak te filozoficzne koncepcje nie zadowalały ludzi w ich codziennym mozole. Po cóż więc męczyć się z ulotną prawdą, która jakoby miała nas wyzwolić. Przecież można osiągnąć wyzwolenie od razu dzięki wolności.
Dlatego powszechnie ogłoszono, że to wolność wyzwoli człowieka. Co więcej, takie stwierdzenie wydawało się oczywiste, wprost niepodważalne, nieprzygotowanym ludziom (zwłaszcza studentom w 1968 roku). Pragnąc i realizując wolność stajemy się przecież wolni, czyli zostajemy wyzwoleni. Stąd ideolodzy zaproponowali ludziom wolność zamiast prawdy i dobra. Wolność słowa zamiast słowa prawdy, wolność działania zamiast czynu dobra oraz dowolność przeżywania zamiast przeżycia piękna.
Ludzie się na to nabrali i złapali jak objawienie, ponieważ takie podejście jest łatwe i proste oraz daje samozadowolenie. Prawdy mogę nie poznać, dobra mogę nie zdobyć, ale wolność jest zawsze do osiągnięcia na wyciągnięcie ręki, gdyż bez względu na to, co będę robił, czy zrobię coś dobrego, czy zrobię coś złego, zawsze mogę stwierdzić, że działam w sposób wolny, że jestem wolny. Przecież w wolności liczy się tylko wolny wybór (wolność decyzji) a nie treść postępowania. Toteż człowiek może zawsze stwierdzić, że jest wolny, nawet jeśli będzie kłamał albo czynił zło.
To właśnie na tej zasadzie wolność wyparła dziś prawdę oraz dobro i piękno. Człowiek uznał, że wolność nareszcie go wyzwoliła. Nie dostrzega jednak, że wolność wyzwoliła go od prawdy, dobra i piękna. Wolność jest tylko samą możliwością a nie realnością, dlatego odrzuca lub pomija główne własności realności, zwłaszcza realności człowieka.
Człowiek pozbawiony prawdy, dobra i piękna jest już odrealniony, gdyż traci podstawy swojego istnienia. Taki człowiek staje się jedynie bytem możliwym, zjawiskiem możliwym do pomyślenia, czymś pozornym. Dookoła siebie widzimy już zwykłych pozorantów. Dlatego musimy zdawać sobie sprawę, że wolność wyzwala nas, czyli okrada, z realności. Proponowana wolność okrada człowieka z osobowej realności istnienia. A wówczas stajemy się tylko marą człowieka.

4.10.2019

"Rozum skompromitował się"



Czy rozum się skompromitował? Z pewnością rozum się skompromitował, ale od razu trzeba zrobić zastrzeżenie, o jaki rozum tutaj chodzi? Rozum, czyli ratio, oznacza rozum myślący a nie intelekt poznający i rozumiejący realność (intellectus). Dlatego należałoby powiedzieć, że skompromitował się rozum myślący, czyli właściwie myślenie człowieka.

Starożytność łączyła ludzkie myślenie z dziedziną techne, czyli sztuki i techniki. Zdawano sobie sprawę, że myślenie nie ma nic wspólnego z poznaniem rzeczywistości. Dopiero Kartezjusz uczynił z myślenia (cogito) podstawę filozofii, czy raczej medytacji o filozofii (rozmyślania). W ten sposób zniknęła realistyczna filozofia, a jej miejsce zajęło swobodne myślenie. Dlatego po Kartezjuszu powstaje ontologia jako teoria myślenia o bytach możliwych. Myślenie tworzy bowiem, tak jak dostrzegali to starożytni, jedynie sferę możliwości – możliwości artystycznych w dziedzinie sztuki albo możliwości użytkowych w dziedzinie techniki (umiejętności wykorzystania naturalnych surowców).

Myślenie po prostu wymyśla nowe możliwości. Jeżeli wykorzystuje poznanie zmysłowe, to wówczas mamy nowe możliwości posługiwania się i użytkowania rzeczy materialnych, czyli dóbr naturalnych. Ale gdy nie korzysta z żadnych zdolności poznawczych, wtedy tworzy własne dzieła, czyli poezję i literaturę, a dzisiaj przede wszystkim ideologię. Ideologia jest czystym myśleniem, dlatego nie ma związku z rzeczywistością. Ideologia kieruje się zasadami myślenia, które jak wykazał Hegel, jest dialektyczne. Może coś twierdzić, aby następnie temu zaprzeczyć. I tak w kółko. Ideologia ma więc postać literatury, a w wyjątkowych przypadkach poezji, i dlatego przemawia do sporej części ludzi.

Trzeba zapytać, czy można żyć i działać na podstawie literatury lub poezji? A więc dlaczego uważamy, że można żyć w zgodzie z ideologią? Przecież to jakaś paranoja! Paranoja, czyli niby poznanie, i tyle. Niestety tworzy się potężne gmachy instytucjonalne, które zostały powołane do tego, żeby narzucać zwykłemu człowiekowi właśnie bezsensowne ideologie. Wystarczy spojrzeć na Unię Europejską. Czy Europa naprawdę potrzebuje tych wszystkich Komisji? Należałoby raczej zapytać, czy tego potrzebują Europejczycy, czyli mieszkańcy tego kontynentu, bo Europa jest dzisiaj tylko pojęciem ideologicznym.