23.01.2020

Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu



Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu. Człowieka nie da się zrozumieć na podstawie wiedzy empirycznej. Jeżeli będziemy oglądali człowieka z zewnątrz, to nigdy nie dotrzemy do jego osoby. Nie zdołamy poznać godności jego istnienia. Oglądając człowieka z zewnątrz będziemy się posługiwali jedynie interpretacjami. Będą to interpretacje działań lub zachowań człowieka. Ale to nie pozwala w żaden sposób przeniknąć całej realności człowieka.
Jeśli w swej wiedzy o człowieku postawimy na jego cielesność, to z konieczności musimy się odwołać do dobra, jakim jest przyjemność. Jeśli z kolei postawimy na rozumność albo raczej na świadomość, to musimy się odwołać do dobra rozumu – czyli ostatecznie do myślenia (cogito). Obie te drogi, którymi przebiegała historia filozofii, stanowią ślepe uliczki. Pojmowanie człowieka jako cielesnego prowadzi do zwykłego hedonizmu, który ostatecznie kończy się uzależnieniem człowieka od otoczenia. Z kolei pojmowanie człowieka jako świadomości kończy się gloryfikacją myślenia i wolności wybierania, co ostatecznie prowadzi do wyeksponowania wolności myślenia. Wolna myśl, czyli wolnomyślicielstwo, staje się ideałem człowieczeństwa. Ale nie zdajemy sobie sprawy, że jest to ideał demoniczny. Pierwszym wolnomyślicielem jest bowiem szatan. Jest on transcendentalną świadomością, która ogarnia wszystkie pojedyncze świadomości. Świadomość jednostkowego człowieka staje się demonem. Jeśli człowiek podda się niemocy swojej demonicznej świadomości, to wtedy zatraca siebie, zatraca swoją osobę.
Człowieka można zrozumieć dzięki słowu prawdy. Słowo prawdy nie jest żadną wiedzą (empiryczną lub racjonalistyczną). Ono nie stanowi żadnej wiedzy zdobywanej przez człowieka. Słowo prawdy jest czymś więcej niż wszelka wiedza. Słowo prawdy stanowi samo rozumienie prawdy. Słowo jest przyjęciem prawdy przez rozum. Właśnie przyjęta przez rozum prawda, przyjęta w postaci słowa, daje nam rozumienie.
Żeby zrozumieć człowieka, musimy przyjąć osobową prawdę, właściwie prawdę samego człowieka, czyli prawdę o człowieku. Dopiero przyjęcie tej osobowej prawdy prowadzi do pełnego zrozumienia człowieka – czyli poznania, kim jest człowiek. Poznanie różnych wydarzeń lub faktów z życia człowieka nie daje nam jeszcze właściwego zrozumienia. Poznając fakt i wydarzenia możemy się pokusić jedynie o interpretację. Możemy zinterpretować różne fakty i wydarzenia, ale to nie prowadzi nas do samego zrozumienia człowieka. Żadna interpretacja nie staje się rozumieniem. Rozumienie nie pochodzi więc z nagromadzenia wiedzy empirycznej (z kontaktu zmysłowego). Ono nie pochodzi również z samego myślenia (lub wiedzy racjonalistycznej).
Nasze myślenie jest wyobrażeniowe. W średniowieczu mówiono wprost o wyobraźni. Wydaje się, że ta wyobraźnia najpierw stała się jaźnią, czyli cogito Kartezjusza, aby następnie przekształcić się w świadomość Husserlowską. Wyobraźnia przedstawia nam zobrazowane interpretacje, czyli wyobrażenia – myślowe obrazy. Tworzenie wyobrażeń (fantasmata) zostało przez Husserla przedstawione jako konstruowanie intencji poznawczych. Czysta świadomość jest po prostu wyobraźnią albo wyobraźnia działa  jako czysta świadomość. Tu nie ma różnicy. Kant uważał, że ludzka wiedza ma być zespoleniem wyobrażeń w jeden spójny obraz świata (w jeden racjonalny system). Ale zespolenie lub scalenie wyobrażeń stwarza jedynie wyimaginowany obraz rzeczywistości. To nigdy nie będzie prawda. To nigdy nie da nam prawdy. Prawda nie jest jakimś całościowym obrazem lub systemem. Prawda jest zrozumieniem każdego jednostkowego bytu. Jest rozumieniem tego bytu w nim samym – w tym, czym on jest. Jest rozumieniem bytu w jego istnieniu i istocie.
Prawda zamieszkuje bowiem w istnieniu bytu objawiając się poprzez jego istotę. Dzięki aktowi kontemplacji rozum jest w stanie przyjąć tę prawdę w postaci słowa. Przyjmując słowo prawdy rozum zdobywa rozumienie, czyli poznawczą adekwację, jakąś poznawczą współmierność i odpowiedniość. Zdobywa wprost miarę realności. Rozumienie jest przede wszystkim miarą realności, bo dzięki niemu poznajemy i rozumiemy realne byty. Słowo prawdy jako rozumienie jest więc miarą i zasadą naszego poznania. Bez tego słowa nasz rozum staje się pusty i bezużyteczny. Tracimy rozumienie, czyli sens rzeczywistości. Wówczas wszystko zaczyna wydawać się nam bezsensowne i absurdalne. Dlatego musimy być bardzo wrażliwi na przyjęcie prawdy i na słowo prawdy. Bez przyjęcia prawdy rozum zaczyna tworzyć, czyli wymyślać i wyobrażać sobie różne rzeczy.
Człowieka możemy zrozumieć tylko dzięki słowu prawdy. Tylko dzięki słowu możemy bowiem zrozumieć człowieka jako osobę. Ponieważ to właśnie słowo ukazuje nam i objawia osobę. Dzięki Słowu Bożemu mogliśmy zrozumieć Boga jako Trójcę Osób. Dzięki ludzkiemu słowu prawdy, które przyniósł nam personalizm (Wojtyły, Gogacza, także Stycznia), możemy zrozumieć człowieka jako osobę.

Człowiek jest osobą w swoim istnieniu. Wojtyła nazwał istnienie człowieka istnieniem osobowym. Z kolei Gogacz pokazał, że relacje osobowe są relacjami istnieniowymi, opartymi na własnościach transcendentalnych prawdy, dobra i piękna, przejawiających istnienie ludzkiego bytu. Wojtyła zdefiniował osobę jako „właściwy człowieczeństwu sposób jednostkowego bytowania” (Osoba i czyn, s.131). Natomiast Gogacz definiuje osobę jako „byt jednostkowy o intelektualnej istocie powiązanej przez swą realność z aktem istnienia” (Ku etyce chronienia osób, s. 28). Jego zdaniem tym, co osobę czyni osobą, jest akt istnienia oraz intelektualność istoty (por. s.29).
Analizy badawcze wspomnianych autorów pokazują nam, że osoba jest podmiotowością istnienia. Natomiast rozumność (intelektualność) i wolność stanowią już istotowe przejawy osobowej podmiotowości i przynależą do ludzkiej natury. Np. Boecjusz definiował osobę jeszcze na tym poziomie natury lub istoty: jako jednostkową substancje o rozumnej naturze.
Znamy bezpośrednio ludzką naturę, zaś do osoby nie mamy takiego bezpośredniego dostępu. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnego kontaktu osobowego. Filozofia dialogu Bubera pokazała nam, że istnieje osobowy kontakt na gruncie relacji osobowych. Z kolei Gogacz znakomicie powiązał relacje osobowe z własnościami prawdy, dobra i piękna (u niego realności). W ten sposób wyjaśnił i wykazał, że relacje osobowe stanowią najgłębszy kontakt między osobami, zarówno pomiędzy osobami ludzkimi, jak i pomiędzy Osobą Boską a osobą człowieka. Takie rozwiązanie wskazuje jednocześnie, że osoba człowieka pochodzi od Boga.
Osoba ludzka została stworzona przez Boga i powstała jako podmiotowość istnienia. To Bóg stwarza istnienie bytu, zwłaszcza stwarza osobowe istnienie człowieka. Dopiero z istnienia na zasadzie sprawczego oddziaływania wewnętrznego (relacji wewnątrzbytowych) wyłania się istota, czyli możność istotowa wyposażona we władze duchowe i cielesne. Dlatego powiemy, że to nie osoba jest rozumnością i wolnością. Wyposażenie natury lub istoty w rozumność i wolność nie stanowi jeszcze samej osoby. Osoba jest tym, co sprawia i wyznacza ludzką naturę. Nie jest więc tak, że to rozumna natura określa i wyznacza osobę, ale odwrotnie – to osoba wyznacza i określa naturę i władze naturalne.

Narracja kontra komunikacja




Kultura stanowi ludzką komunikację. Jest ona sposobem komunikowania się ludzi. Jednak taka komunikacja musi być oparta na poznaniu realności. Bez poznawania realności (czyli tego wszystkiego, co realnie istnieje) nie ma mowy o rzetelnej i prawdziwej komunikacji.

Podstawą komunikowania się ludzi jest zdolność mowy. Ta zdolność ma swoje źródło w aktywności osoby. Osobowe akty kontemplacji i sumienia uruchomiają naszą duchowość do działania na zewnątrz. Można powiedzieć, że doświadczenie wewnętrzne (czyli doświadczenie osobowej aktywności) powoduje otwarcie się na zewnątrz i tworzenie duchowego doświadczenia zewnętrznego.

Pod wpływem aktów kontemplacji w naszym umyśle rodzi się słowo prawdy, które jest zasadą poznawania tego, co realne i prawdziwe. Ale zrodzone w umyśle słowo prawdy staje się jednocześnie źródłem naszej zdolności mówienia (wypowiadania się na zewnątrz. To wewnętrzne słowo (verbum intus) jest więc zasadą i przyczyną zdolności do mówienia (wypowiadania się). Dzięki temu człowiek może mówić o tym, co poznał i zrozumiał. Może komunikować się z innymi ludźmi. Wzajemna komunikacja dokonuje się dzięki posiadaniu słowa prawdy, zrodzonemu pod wpływem aktów kontemplacji pochodzących z osobowej własności prawdy (prawdy transcendentalnej). Ta prawda jest realną własnością naszego podmiotu osobowego (czyli osobowego podmiotu istnienia).

Możemy więc uznać, że w naszej ludzkiej mowie poprzez słowo prawdy przemawia osobowa prawda (verum personae). Na tym właśnie polega ludzka zdolność mowy (zdolność do mówienia prawdy).

Gdy jednak pozbawimy człowieka wewnętrznego doświadczenia osoby, wtedy z naszego umysłu znika słowo prawdy stanowiące zasadę poznania i komunikowania się, i pojawia się myślenie. Wówczas nasz umysł pozostaje jedynie z pustą możliwością poznawczą, czyli ze swobodnym dążeniem poznawczym w postaci myślenia, które nie dociera do żadnej realności, lecz chwyta przeróżne efekty wcześniejszego poznania (na ogół sprowadza się to do posługiwania się doznaniami zmysłowymi). Tak właśnie powstaje ludzkie myślenie, które w filozofii nowożytnej zostało wyeksponowane i niesłusznie podniesione do rangi poznania umysłowego.

Myślenie nie jest poznaniem (zob. wypowiedzi prof. Kieresia), lecz tylko twórczością o charakterze poznawczym. Myślenie stworzyło różne konkretne języki jako możliwości wypowiadania się ludzi. Jednak nie chodzi tutaj o komunikację. Języki naśladują tylko zdolność mowy jako wypowiadania prawdy o czymś realnym, lecz same przedstawiają jakieś imitacje realności. Jedynie nasza mowa (zdolność mówienia prawdy) informuje nas o tym, co realne i rzeczywiste. Natomiast język służy do przekazywania informacji, czyli do kształtowania wewnętrznego myślenia (in-formare).

Inaczej mówiąc, język kształtuje naszą świadomość posługującą się wyłącznie myśleniem. Gdy umysł traci zdolność poznawania, wtedy staje się myślącą świadomością. Świadomość jest tylko „podmiotowością” myślenia. Ona nie ma żadnej mocy poznawczej (nie może być aktywnym podmiotem), lecz stanowi taki zbiornik lub rezerwuar pomyślanych intencji. Myślenie tworzy więc możliwości poznawcze, czyli swobodne intencje.

Świadomość ze swoim myśleniem tworzy i przedstawia przeróżne opinie i poglądy, co obecnie jest nazywane narracją. Można stwierdzić, że to myślenie tworzy przeróżne narracje. Jednak ani myślenie nie dotyczy czegoś realnego, gdyż nie jest poznaniem, ani tym bardziej narracja nie stanowi mowy lub komunikacji. Te różne narracje proponowane nam w mediach, ale także w literaturze i poezji, stanowią jedynie swobodne możliwości poznawcze. Te możliwości nie są poznaniem i nie dotyczą bezpośrednio żadnej realności. Narracje stanowią jedynie dowolne twory języka (możliwości wypowiadania różnych naszych intencji).

Takie narracje są dzisiaj tworzone przez polityków i ideologów. To pokazuje, że zwyciężyło myślenie, które zdołało pokonać rzeczywiste poznanie. Nikogo już nie obchodzi realność czy rzeczywistość. Człowiek woli dowolne możliwości poznawcze, czyli to, co wymyślone, a co było do tej pory domeną literatury. Chyba łatwiej się żyje w świecie wirtualnym niż w tym realnym. Można sobie po prostu wymyślić swój własny świat. Potrzeba tylko swobodnej narracji. Czego przykładem jest polska noblistka.

Kultura nie może być światem tworzonym przez ludzkie narracje. Kultura powinna być kręgiem komunikacyjnym dotyczącym realnego świata. Dawniej kultura przekazywała stosunek człowieka do rzeczywistości. Ponadto kultura musi być oparta na osobowych zasadach działania człowieka. Stąd kultura musi uwzględniać takie zasady jak słowo prawdy, czyn dobra oraz przeżycie piękna. Dopiero wówczas kultura będzie komunikacją na temat osobowej realności człowieka. Jeśli kultura będzie pomijać osobową realność człowieka, to wtedy stanie się dowolnym kręgiem narracyjnym oderwanym od osobowego życia człowieka.

Osobowa komunikacja



Początkiem osobowej komunikacji jest słowo. Jednak osobowe spotkanie nie może się ograniczać do komunikacji słownej. Kresem i spełnieniem osobowej komunikacji jest miłość jako czyn dobra. A więc spełnieniem osobowej komunikacji jest komunia, czyli wspólnota osobowa (communio personarum). Osobowe spotkanie dwóch osób rozpoczyna się od słownej komunikacji a kończy się na miłosnej komunii. Na tym polega związek dwojga osób – mężczyzny i kobiety.

Jeśli początkiem komunikacji jest słowo, to można powiedzieć, że chodzi w tym przypadku o fundamentalne słowo Bubera. Według niego człowiek nawiązuje relacje osobowe dzięki komunikacji słownej. Pojmował on tę komunikację w kategoriach relacji Ja-Ty. Spotkanie Ja-Ty stanowi dla Bubera bezpośredni wyraz nawiązywania relacji, które dotyczą zarówno człowieka, jak i Boga. Tym słowem, które stanowi wyraz komunikacji osobowej, jest słowo dialogu: Ja kocham Cię oraz Ty kochasz mnie.

Buber wskazywał na relację jako coś, co dzieje się pomiędzy, ale nie potrafił jeszcze rozpoznać jej osobowego charakteru. Dopiero późniejsi komentatorzy mówili już wprost o relacjach osobowych. Te relacje najlepiej przedstawił i zdefiniował prof. Gogacz. Związał on te relacje z własnościami osobowymi istnienia (czyli własnościami transcendentalnymi) – prawdą, dobrem i realnością (właściwie powinno być piękno). Wymienia trzy relacje osobowe: wiara, miłość i nadzieja.

Początkiem osobowej komunikacji jest słowo. Jednak jej spełnieniem i  kresem jest miłość jako czyn dobra. Ten rodzaj komunikacji jako osobowy dialog pierwszy odkrył Buber. Opisywał spotkanie jako relację przebiegająca pomiędzy dwoma osobami Ja – Ty. Według Bubera należy posłużyć się tutaj fundamentalnymi słowami „Ja-Ty”. Uważał, że gdy wypowiadamy te fundamentalne słowa, wtedy nawiązujemy i dostrzegamy relację osobową, czyli coś, co dzieje się i dokonuje pomiędzy dwoma osobami. Posłużenie się słowami „Ja-Ty” jest zawsze dialogiem dwóch osób. Mówimy bowiem: Kocham Cię = Ja kocham Ciebie oraz  Ty kochasz mnie; Ja wierzę Tobie oraz Ty wierzysz mi. Dziś już dodamy za Gogaczem, że ten dialog przybiera postać relacji wiary, miłości i nadziei (Ja oczekuję na CiebieTy czekasz na mnie). W ten sposób nawiązują się relacje osobowe, które stanowią podstawę wspólnoty jako osobowej komunii.

Osobowa komunikacja stanowi szczególny sposób łączności między ludźmi. Z jednej strony wykracza poza poznanie zmysłowe i kontakt fizyczny, ale z drugiej strony jest obecna w naszym codziennym życiu. To dowodzi, że osobowa komunikacja nie jest związana z praktycznym poznaniem i działaniem w świecie. Musi posiadać swoje źródło gdzieś głębiej w człowieku. Oczywiście dostrzegamy, że taka komunikacja posiada swój wymiar duchowy. To znaczy, że przejawia się w aktywności naszych władz duchowych. Dlatego powiemy, że nasza ludzka komunikacja dokonuje się poprzez słowo i czyn, a także dzięki przeżyciom uczuciowym.

Słowo dotyczy naszego poznania rozumowego lub intelektualnego. Ale od razu powstaje pytanie, czy słowo jest efektem doświadczenia zmysłowego oraz dalszej aktywności samego rozumu (intelektu)? Krótko mówiąc, czy słowo jest pojęciem poznawczym? Otóż nie jest. Nie wolno i nie można utożsamiać słowa z pojęciem, chociaż już scholastycy nazywali pojęcie verbum mentis. Co więcej, mówili o słowie wewnętrznym (pomyślanym) i słowie zewnętrznym (wypowiadanym). To niestety doprowadziło później do utożsamienia wiedzy z językiem, gdyż traktowano język jako faktyczny magazyn wiedzy o świecie. Jednak język nie stanowi poznania rzeczywistości, a jest jedynie obrazem naszego myślenia. Język zawiera zasady gramatyczne wyznaczające poprawności wypowiedzi językowej (mówienia) oraz posługuje się zasadami logicznymi, które określają samą poprawność myślenia. Można to sformułować w ten sposób, że myślimy logicznie, a mówimy gramatycznie. Jednak ani logika, ani gramatyka nie ujmują istoty słowa, ponieważ samo słowo nie jest ani logiczne, ani gramatyczne. Słowo jest dialogiczne, jak powiedziałby Buber, co znaczy, że słowo służy do porozumiewania się i dialogu. To ponownie pokazuje nam, że słowo oraz mowa jako komunikacja słowna mają swoje źródło znacznie głębiej niż w ludzkim rozumie.

Słowo jest bezpośrednio związane z własnością transcendentalną prawdy. Słowo pochodzi od prawdy. Słowo jest przez nią przyczynowane. Słowo jest zatem aktem lub aktywnością prawdy. Dlatego mówimy, że słowo niesie ze sobą prawdę. Słowo przynosi nam prawdę. Stąd nazywamy je słowem prawdy. Słowo prawdy pojawia się i funkcjonuje w naszym umyśle. Ale słowo nie jest przedmiotem lub działaniem umysłu (rozumu). Rozum dysponuje jedynie myśleniem. Natomiast słowo jest przypisane do poznania intelektualnego jako zdolności przenikania i ujmowania rzeczy w ich wewnętrznym wyposażeniu i w ich wewnętrznych zasadach bytowych.

Słowo zostaje przyjęte w umyśle. Dzięki przyjęciu słowa, które powstaje jako aktywność prawdy, nasz umysł staje się (na powrót) intelektem, czyli umysłem posiadającym prawdę jako zasadę poznawania realności. To właśnie słowo przynosi nam prawdę. Przynosi ono prawdę do naszego umysłu, dlatego wówczas nasze myślenie może nabrać zupełnie nowego charakteru, czyli będzie zdolne głosić prawdę. Posiadanie słowa pozwala nam głosić prawdę o rzeczywistości, a więc o człowieku i o Bogu.

Wbrew temu, co sądził Bacon, poznanie zmysłowe nie daje nam dotarcia do prawdy. Zmysły kontaktują nas z rzeczywistością, ale jedynie na poziomie właściwości cielesnych. To nie znaczy, że docieramy do prawdy. Jesteśmy dzięki temu zdolni określić pewne cechy lub parametry rzeczy cielesnych (np. możemy je bardzo dokładnie zmierzyć lub zważyć), ale to nie przesądza o tym, że poznajemy w ten sposób prawdę.

Jedynie słowo daje nam kontakt z prawdą jako realną własnością bytu. Słowo pochodzi bowiem od prawdy i jest duchowo-poznawczym obrazem prawdy, który może się pojawić w umyśle. Dzięki temu powiemy, że staje się dla nas dostępna sama prawda. Prawda uobecnia się w słowie. Parafrazując Levinasa można stwierdzić, że prawda jest obecna w swoim uobecnianiu, czyli w słowie. Prawda zawiera się w słowie, zatem przyjęcie słowa (słowa prawdy) jest przyjęciem samej prawdy. Dlatego prawda staje się w ten sposób dla naszego umysłu mocą i zasadą poznawczą. To, co w myśli neoplatońskiej funkcjonowało pod postacią pojęć – intelligentia oraz intellegere (jako zdolność oglądu wewnętrznego, a zarazem moc poznawcza).

Słowo stanowi więc moc poznawczą, która pozwala przeniknąć do wnętrza bytu i ująć jego wewnętrzne wyposażenie (poznać wewnętrzne zasady). Dlatego to właśnie słowo pozwala nam poznać osobową prawdę człowieka (a także Boga, jeśli chodzi o Słowo Boże). Bez posłużenia się słowem prawdy nie będziemy w stanie przeniknąć i dotrzeć do osoby człowieka. Będziemy co najwyżej oglądali go z zewnątrz lub z boku, będziemy go mogli zmierzyć i zważyć, wziąć pod lupę lub pod spektrometr. To znaczy, że będziemy wiedzieli o człowieku tyle, ile wiedzą szczegółowe nauki przyrodnicze. To z pewnością wystarcza medycynie człowieka, ale nie może wystarczyć filozofii człowieka. 

Filozofia pyta wprost o osobę człowieka i problemy fizjologiczne organizmu jej nie obchodzą. Filozofia zamierza poznać najgłębsze podstawy człowieka, jego fundament (jakby kamień węgielny), na którym wszystko się opiera i stoi. Bez tego fundamentu nie zdołamy stworzyć silnej konstrukcji wewnętrznej struktury bytu ludzkiego, gdyż w pewnym momencie wszystko może się zawalić, tak jak u Kartezjusza, dla którego takim kamieniem węgielnym miało być cogito, które uchodziło i – co więcej – nadal uchodzi za coś niepodważalnego. Ale okazało się, że propozycja Kartezjusza to tylko domek z kart, gdyż na koniec wszystko się zawaliło pod naciskiem problemu połączenia duszy i ciała.

Dlatego filozofia człowieka musi znaleźć nowy fundament. Takim fundamentem może być osoba jako podmiotowość istnienia. Jest to trwały fundament realności, gdyż stanowi go samo osobowe istnienie. Zarazem jest to fundament, na którym można oprzeć problematykę duszy i ciała, a nie zawieszać ją w całkowitej próżni.

Trzeba zatem rozpocząć od tego, że człowiek jest osobą. Dopiero dalej możemy dodać, że człowiek jest wcieloną osobą. To pozwala nam stopniowo budować wewnętrzną konstrukcję i strukturę ludzkiego bytu. Powiemy więc, że to osoba przyczynuje naszą duchowość, a dzięki temu razem z życiem określa ludzką cielesność. Postawa wyprostowana człowieka jest raczej skutkiem poczucia jego godności osobowej, a nie tego, że jako małpa zszedł z drzewa na ziemię.

19.01.2020

Komunikacja stanowi istotę duchowości człowieka /1



1. Istotą egzystencjalnej duchowości jest komunikacja (czyli dialogiczność Bubera). Możemy powiedzieć, że komunikacja i dialogiczność jest tym, co dotyczy bezpośrednio samej osoby.

Dialog i komunikacja dotyczą osoby, która stanowi podmiotowość istnienia (suppositum essendi). To oznacza, że osoba jest realnością otwartą, zdolną do dialogu i komunikacji, w przeciwieństwie do świadomości, która jest intencjonalnością zamkniętą. To osoba przemawia do innych osób, rozmawia z nimi. Osoba objawia się w mowie (i dialogu). Świadomość jest zawsze tylko monologiem.

Dlatego ludzka osoba jest nastawiona na komunikację. Osoba wypowiada siebie dla innej osoby i dzięki temu się jej objawia. Ta osobowa komunikacja jest potwierdzeniem relacji osobowych. Być może to relacje osobowe powodują otwartość osoby i wywołują komunikację.

Nie wiem, czy można tak powiedzieć, ale najlepiej uwidacznia się to w Bożej Trójcy Osób. Wzajemne relacje Osób Boskich sprawiają nieustanną komunikację i komunię, czyli trwałą łączność. Ta komunikacyjna łączność powoduje wzajemne objawianie się. Syn objawia Prawdę Ojca jako miłosiernego Boga, a Duch Święty objawia ich Miłość. Tak więc objawienie komunikacyjne krąży pomiędzy Boskimi Osobami, aby stać się objawieniem na zewnątrz w świecie jako stwórcza moc (stworzenie aniołów i ludzi) oraz jako objawienie religijne (Pismo Święte), gdy Bóg przemówił do Narodu Wybranego. Stąd stwarzanie jest interpretowane jako Boskie Fiat, Bóg objawił się stwarzając ten świat. Dlatego teologia traktowała ten nasz świat jako znak i symbol, czyli jako symboliczną księgę Bożej aktywności. Świat odczytywano jako objawienie się samego Boga. Bóg objawił się najpierw i ukazał w akcie stwórczym, dlatego człowiek widząc ten świat dostrzega w nim dzieło Boże („rękę Boga”).

Stwarzając człowieka Bóg podjął z nim dialog. Ludzkie życie rozpoczyna się od rozmowy Boga. Bóg przemówił do człowieka najpierw zupełnie bezpośrednio (spotkanie twarzą w twarz, czyli właśnie spotkanie osobowe). Rozmowa z Bogiem jest właśnie spotkaniem osobowym. Mamy więc tutaj do czynienia z komunikacją jako łącznością wspólnotową. Wspólnota osobowa oznacza przede wszystkim łączność komunikacyjną (komunię). Jednak ta rajska łączność wspólnotowa jakoś się nie udała z winy człowieka. Chęć poznania zła oderwała go od Boga. I człowiek znalazł się na ziemi samotny i zagubiony. Mógł co najwyżej porozmawiać ze swoimi najbliższymi. Lecz ta ludzka rozmowa przestała już być wspólnotą osobową (osobową łącznością), stała się jedynie użytkową komunikacją (jako pewna wymiana doświadczeń). Człowiek zaczął opowiadać o tym, co widział, słyszał i czuł. Odtąd przekazywał tylko różne informacje.

Dopiero po długim czasie Bóg podjął na nowo dialog z człowiekiem. Dotyczyło to osoby Abrahama. Bóg obiecał mu przymierze, czyli współpracę. Kolejnym etapem była współpraca i przymierze z Mojżeszem. W ten sposób Bóg dokonuje ponownego objawienia się rodzajowi ludzkiemu poprzez konkretne osoby i całe dzieje Narodu Wybranego. To biblijne objawienie się Boga jest wyraźne i oczywiste, lecz nie daje ono pełnej łączności (wspólnoty Kościoła). Dlatego na koniec Bóg przemówił poprzez swojego Syna, który jako Jezus Chrystus objawił nam całą Pełnię Bóstwa (Trójcę Świętą) i przywrócił na nowo wspólnotową łączność człowieka z Osobowym Bogiem.

Stąd powstał Kościół jako wyjątkowa wspólnota osobowa połączona z Synem Bożym. Wspólnota, która otrzymała od samego Boga dar łaski Bożej. Syn Boży stał się człowiekiem i przemówił do nas już całkiem po ludzku. Powiedział, czego oczekuje od nas Bóg (wiary i miłości) w tej łączności z człowiekiem i co nam ofiaruje (zbawienie). Odtąd człowiek nie może już twierdzić, że nie zna Boga, gdyż sam Bóg w osobie Jezusa Chrystusa naprawdę rozmawiał z ludźmi (przecież rozmawiał nie tylko z apostołami).

Bóg chce wciągnąć człowieka w krąg swojej Osobowej Wspólnoty.