15.03.2018

Czego potrzebuje człowiek?



Czego potrzebuje człowiek? Czego potrzebuje człowieka do tego, żeby stać się dobrym, czyli doskonałym, człowiekiem?

1.Człowiek jest przede wszystkim osobą, dlatego potrzebuje zwłaszcza tego, co jest związane z jego osobą.
2.Do narodzin człowiek potrzebuje wspólnoty osobowej, czyli rodziny złożonej z ojca i matki. Osoba ludzka, żeby pojawić się na świecie, potrzebuje ojca i matki, czyli tych osób, które są zdolne przyjąć do wspólnoty kolejne osoby dzieci.
3.Człowiek potrzebuje więc rodziny będącej wspólnotą osobową zapoczątkowaną przez relacje osobowe nawiązywane pomiędzy osobami mężczyzny i kobiety. Nawiązanie relacji osobowych powoduje zapoczątkowanie realnej wspólnoty osobowej.
4. Dlatego człowiek jako osoba potrzebuje nawiązanie relacji osobowych. Chyba jednak łatwiej jest nawiązać relacje osobowe z Bogiem (z Osobami Boskiej Trójcy) niż z drugim człowiekiem.
5. Relacje osobowe aktywizują osobę człowieka, dzięki czemu powstają akty osobowe. Człowiek potrzebuje aktów osobowych, aby osiągnąć prawidłowe działania swojej natury. Akty osobowe nadają władzom duchowym odpowiednie zasady działania. Bez uzyskania tych zasad władze będą działały w sposób zupełnie dowolny bez żadnego ukierunkowania. Swobodne działania władz nie prowadzą wcale do rozwoju i osiągania doskonałości.
6. Akty osobowe przewracają naszej naturze pierwotną realność. Inaczej ludzka natura pozostaje tylko możnością istotową. Otóż możność istotowa nie posiada mocy sprawczej, stanowi jedynie możliwość działania. Moc sprawcza przynależy do aktu istnienia, który zapoczątkowuje i urealnia naszą istotę, czyli naturę. Osoba ludzka stanowi podmiotowość istnienia, dlatego ma odpowiednią moc do podejmowania realnej aktywności, czyli aktów osobowych.
7. Dlatego do życia i działania człowiek potrzebuje odpowiedniej mocy sprawczej. Taką moc otrzymujemy od Boga w akcie stwórczym (w momencie stworzenia konkretnego bytu ludzkiego). Bez tej osobowej mocy sprawczej nie byłoby człowieka z jego działalnością duchową (religijną i moralną) oraz cielesną.
8. Ale człowiek nie jest tylko duszą i ciałem. Przez całe stulecia opisywano człowieka jedynie w tych kategoriach, ale to nastręczało same trudności. Uważano, że sama dusza posiada dostateczną moc sprawczą. Arystoteles przedstawiał duszę jako formę ciała i dlatego traktował ją jako akt aktualizujący materię cielesną. Człowiek mógł działać po ludzku, czyli w sposób rozumny i wolny, gdyż posiadał rozumną duszę.
9. Jednak u Kartezjusza dusza stała się substancją myślącą (res cogitans). Takie błędne rozwiązanie sprawiło, iż zaczęto uważać, że to myślenie przypisywane duszy porusza człowiekiem. Co więcej, wydawało się, że ludzkie myślenie nie potrzebuje sprawcy lub przyczyny. Jest po prostu aktywnością człowieka – myślącego człowieka.
10.Człowiek potrzebuje realnej aktywności. Myślenie tworzy jedynie możliwości działania, czyli otwiera przed nami świat możliwości, lecz wcale nie doskonali naszej realności. Wprost przeciwnie, myślenie neguje sprawczą realność osoby ludzkiej. Sprawcza realność osoby jest bowiem nie do pomyślenia (dla myślenia). Dlatego myślenie (zwłaszcza filozoficzne myślenie czasów nowożytnych) przedstawia człowieka jako świadomość (jakaś myśląca podmiotowość wirtualna). Ostatecznie u Husserla świadomość przybrała postać strumienia myśli (intencji myślnych), który pędzi gdzieś przed siebie, nie wiadomo dokąd i po co.
11.Do działania człowiek potrzebuje realnej mocy sprawczej, czyli osobowej aktywności. Można powiedzieć, że człowiek potrzebuje osobowej aktywności do swojego ludzkiego życia. Natomiast myślenie służy nam jedynie do rozwiązywania problemów technicznych naszego działania. Tak więc osobowa aktywność napędza nasze działanie nadając mu jednocześnie odpowiedni kierunek, a myślenie dba o to, żeby działanie przebiegało bezkonfliktowo w stosunku do środowiska przyrodniczego (naszego ziemskiego świata). Jeżeli pojawiają się jakieś trudności lub przeszkody w naszym otoczeniu, to staramy się je rozwiązywać lub pokonywać przy pomocy myślenia. Rozważamy i analizujemy dany problem, porównujemy możliwe rozwiązania i wyciągamy wnioski, aby na koniec określić odpowiedni sposób działania i wybrać go. Dlatego myślenie sprawdza się zwłaszcza przy rozwiązywaniu problemów technicznych albo przy podejmowaniu działań artystycznych (w sztuce też mamy różne techniki twórcze).
12. Jednak nasze myślenie nie jest i nie będzie w stanie pokazać nam właściwego kierunku rozwoju i realizacji realności osobowej. Jeśli chcemy się dowiedzieć, dokąd zmierzamy, czyli jak powinien rozwijać się człowiek w zakresie całej swojej realności, to niewątpliwie musimy odwołać się do osoby stanowiącej aktywną podmiotowość istnienia. Okazuje się, że tradycyjna problematyka antropologiczna pozostaje nadal żywa. Skąd przybywamy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
13. Odpowiedź musi być jednoznaczna oparta na poznaniu i uznaniu realności człowieka. Zostaliśmy stworzeni przez Boga, dlatego jesteśmy osobami i na powrót zmierzamy do spotkania z Bogiem (z Osobami Boskimi i osobami Wszystkich Świętych). Niestety nasze myślenie nie chce się zgodzić z tym stanowiskiem, ponieważ neguje ono hegemonię myślenia, którą chce nam narzucić samo myślenie. Myślenie próbuje nam wmówić, że to ono jest najważniejsze i że to ono kieruje całym naszym życiem i działaniem.  
14.Ale wtedy trzeba by zapytać, skąd się wzięło myślenie. I tu stajemy wobec poważnego problemu, gdyż myślenie zdaje się nie mieć realnej przyczyny. Ono wzięło się z niczego, czyli stanowi czystą negację (Nie!!!). Tylko zanegowanie realności mogło doprowadzić człowieka do myślenia. Myślenie pojawiło się więc wtedy, gdy człowiek po raz pierwszy powiedział „Nie!”. To mogło być „Nie chcę”, „Nie wierzę”, „Nie kocham”. A może powiedział po prostu – „Nie jest dobrze, ja to zrobię lepiej”. I człowiek zaczął poprawiać rzeczywistość. Ociosał kamienie, żeby zbudować sobie dom. Wyhodował nowe odmiany traw, żeby otrzymać zboże nadające się na pożywienie dla wielu ludzi. Zaczął nawadniać pola, żeby osiągnąć lepsze plony. Wszystko to razem wymagało rozwiązań technicznych, do których człowiek zastosował swoje myślenie. Technika wspiera więc człowieka w jego codziennym życiu, w zaspokajaniu różnych bieżących potrzeb. Lecz należy pamiętać, że technika nie doskonali samego człowieka, czyli nie rozwija jego realności. Myśliciel lub naukowiec, wynalazca lub inżynier wcale nie muszą być doskonałymi lub dobrymi ludźmi, którzy rozwinęli swój charakter moralny i swoją osobowość. Wystarczy, że rozwijają swoje myślenie, które jest w stanie rozwiązywać pojawiające się problemy.
15. Niestety największym oszustwem filozofii jest Kartezjańska teza „myślę więc jestem”. Myślenie nie jest istnieniem i nie ma nic wspólnego z istnieniem. Myślenie nie daje realności (realnego istnienia), ono wprost przeciwnie, odbiera nam istnienie łudząc nas możliwościami twórczymi. Jednak możliwości nie stanowią wcale realności. Toteż nasze myślenie tworzy tylko możliwości działania, a nie samo działanie, czyli realną aktywność. Człowiek jest aktywnym bytem, jest działającym podmiotem, lecz to nie dzieje się dzięki myśleniu, a właśnie dzięki istnieniu i osobowemu podmiotowi istnienia, czyli dzięki osobie i jej aktom.
16. Człowiek musi dokonywać wyboru, w jakim kierunku chce iść i co zamierza rozwinąć. Jeżeli zafascynujemy się rozwojem technicznym (z czym mamy do czynienia od czasów rewolucji przemysłowej XIX wieku), to zaprzepaścimy swój rozwój osobowy i zakończymy swoje życie jako myślące roboty (czyli robotnicy), które na koniec należy wyrzucić na śmietnik historii. Jeśli człowiek chce wybrać taka drogę rozwoju, to nich nie zawraca głowy, że czuje, iż przestał być człowiekiem (osobą). Nie osiągniemy żadnego człowieczeństwa poprzez rozwój techniki. Możemy dać sobie z tym spokój.
17.Dlatego zrównoważony rozwój społeczny powinien dotyczyć nie tylko relacji do środowiska przyrodniczego, lecz przede wszystkim powinien dotyczyć właściwego odniesienia do środowiska osobowego człowieka, czyli do życia rodzinnego. Trzeba bowiem mieć na uwadze fakt, że to właśnie środowisko osobowe (rodzina) stoi na straży rozwoju moralnego i religijnego człowieka (tego młodego człowieka). Jeśli będziemy kształcić i szkolić młodego człowieka jedynie w kierunku myślenia, to otrzymamy jakiegoś bezdusznego robota o sztucznej inteligencji, który będzie ulegał manipulacji przy pomocy różnych poglądów i ideologii, ale przestanie kochać i odczuwać swoją osobę i osobowość. Myślenie nie tworzy żadnej osobowości człowieka. Myślenie dokonuje się pod postacią bezdusznego strumienia świadomości. Nawet twórczość artystyczna pozbawiona rzeczywistego przeżywania piękna, jakie niesie ze sobą ludzkie życie, staje się tylko bezduszną możliwością manipulacji (patrz sztuka konceptualna). W ten sposób myślenie stara się zawładnąć naszą uczuciowością pozbawiając ją osobowej żywotności.
18. Myślenie musi walczyć z uczuciowością, żeby nad nią zapanować. Należy stwierdzić, że w ten sposób myślenie pragnie zanegować samo życie (piękno ludzkiego życia). Przecież to myślenie popycha nas do aborcji i eutanazji. Człowiek nie potrzebuje takiego myślenia, które zagraża jego życiu.
19. Wszystko to pokazuje, jak ostrożnie powinniśmy obchodzić się z myśleniem. Nie możemy ulegać żadnej nawet najmniejszej fascynacji lub afirmacji wobec myślenia, gdyż myślenie może nas łatwo wyprowadzić na manowce. Myślenie nie dba bowiem ani o osobową prawdę człowieka, ani o osobowe dobro człowieka, ani też o osobowe piękno człowieka. Myślenie nigdy nie będzie podzielać naszego zachwytu dla tego, co osobowe w człowieku, ponieważ ono czuje intencjonalnie, że osoba przeciwstawia mu się z racji swojej realności i aktywności.
20. Osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania górują nad myśleniem swoją mocą sprawczą. Dlatego to one nadają władzom duchowym odpowiednie zasady działania. Dzięki aktom kontemplacji nasz umysł otrzymuje słowo prawdy, które staje się warunkiem pojawienia się w umyśle aktów wiary, czyli działań uznających realność. Taka wiara (credo) jest czymś przeciwstawnym do myślenia (cogito). Natomiast dzięki aktom sumienia w naszej woli rodzą się czyny dobra, które owocują pojawieniem się aktów miłości i miłosierdzia skierowanych bezpośrednio do osobowego dobra. Takie chcenie dobra (velle = afirmare) przeciwstawia się dowolności wyboru (liberum arbitrium). Z kolei dzięki aktom upodobania piękna nasza uczuciowość zdobywa zdolność przeżywania osobowego piękna życia, co skutkuje uczuciami radości i nadziei na lepsze życie. Uczucie nadziei każe nam radować się ludzkim życiem, a jednocześnie troszczyć się o życie naszych bliźnich (wszystkich członków rodziny).
21. Niestety w trudnych sytuacjach życiowych nasze myślenie jest bezradne, ponieważ dostrzega jedynie jakieś logiczne konieczności, a zupełnie nie czuje potęgi umiłowania dobra (miłości) czy radowania się pięknem życia.
22. Jednak człowiek jako osoba nie jest bezradny czy bezbronny wobec trudności życiowych, gdyż posiada osobową aktywność, która pozwala mu pokonywać różne przeciwności. Człowieka chroni bowiem osobowa miłość innych ludzi, chroni go wiara w osobową prawdę naszego człowieczeństwa, czy wreszcie nadzieja na życie wieczne, czyli życie w pełni osobowe. Ponieważ w człowieku wieczna jest właśnie jego osoba a nie świadomość czy myślenie. Dlatego człowiek potrzebuje życia osobowego, które może realizować w rodzinie jako ludzkiej wspólnocie osobowej albo w Kościele, który stanowi wspólnotę powiązaną bezpośrednio z Osobą Chrystusa.

Kultura postępowa



Cywilizacja europejska rozwinęła się tak znakomicie, ponieważ Europejczycy sprzeniewierzyli się osobowemu człowieczeństwu. Po prostu wybrali myślenie i dominację techniki, co popchnęło rozwój cywilizacyjny w stronę nieustannych podbojów.

Inne cywilizacje traktowano jako dzikich tubylców, którymi można się posłużyć jako tanią siłą roboczą. Nie widziano w nich równoprawnego człowieczeństwa, a ich osiągnięcia kulturalne uważano za prymitywne. Trzeba się zastanowić, co było tego przyczyną?

Wydaje się, że główną przyczyną była idea postępu (pragnienie ciągłego postępu). Trzeba nieustannie iść do przodu nie oglądając się za siebie. To hasło postępu gnało Europejczyków po świecie. Co więcej, oni wierzyli, że przynoszą ludom tubylczym szczęście i dobrobyt. Ale zawsze kończyło się to destrukcją i wyniszczeniem ludności miejscowej. Europejczycy wierzyli bowiem tylko w swoją własną kulturę i swoje osiągnięcia. Uważali, że ich kultura przewyższa wszystkie inne. Dlatego pragnęli inne ludy przystosować do swojego świata i swoich potrzeb. Uczynili z nich służących i niewolników. Przede wszystkim posłużono się Murzynami (mieszkańcami Afryki) dla własnych celów gospodarczych czyniąc z nich robotników-niewolników. Podbito Amerykę Południową i Północną niszcząc kulturę tubylczych Indian. Zagarnięto Australię. Tubylcze ludy zepchnięto na margines lub wyniszczono całkowicie.

Europejczykom wydawało się, że tworzą Nowy Wspaniały Świat, bo mieli swoją idee fixe - ideę postępu. Ale takie myślenie sprowadzało się do tego, że my Europejczycy postępujemy naprzód, a cała reszta niech zginie lub ucieka, albo ostatecznie może nam służyć w roli niewolników czy robotników. Ta idea postępu pojawiła się w czasach Oświecenia, gdy zwyciężyła ideologia myślącego rozumu jako największej mocy kierującej ludzkością. Można przyjąć, że poznający rozum (ratio recta) starożytnych chronił ludzi przed radykalnymi ekscesami. Natomiast rozum myślący (ratio cogitans), czyli nasze myślenie, popchnął ludzi w nieuzasadnioną otchłań postępu. Trzeba nieustannie iść przed siebie. Po co stawać i zastanawiać się, co narobiliśmy. Odtąd postęp technologiczny wyznaczał kierunek rozwoju ludzkości. Pojedynczy człowiek się nie liczy, gdyż znaczenie ma tylko postęp ludzkości. To powodowało, że usprawiedliwiano posługiwanie się ludźmi jako niewolnikami.

Oglądałem ostatnio ciekawy film o życiu i historii Australijskich Aborygenów. Tereny dzisiejszej Australii oraz Tasmanii odłączyły się od całości kontynentu azjatyckiego z powodu podniesienia się wód oceanicznych jakieś 10 tys. lat temu. Otóż społeczności Aborygenów musiały przystosować się do panujących warunków, żeby przeżyć i dalej się rozwijać. Okazuje się, że Australijscy tubylcy wypracowali około 25 narzędzi potrzebnych im do przetrwania, natomiast tubylcy Tasmańscy posiadali tylko dwa rodzaje narzędzi (dzida i kosz). To wystarczało im do stworzenia dobrobytu i szczęśliwego społeczeństwa, ponieważ przetrwali dzięki temu 10 tysięcy lat. To jasno pokazuje, że do społecznego szczęścia i dobrobytu wcale nie jest potrzebna rozwinięta technologia. Przecież szczęśliwy i zadowolony ma być sam człowiek.

3.03.2018

Człowiek twórca kultury



Nie wolno redukować człowieka do kultury



Człowiek tworzy kulturę. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że nie wszystko, co robi człowiek jest kulturą. Na początku XX wieku powstała teoria kulturalizmu zaproponowana przez Znanieckiego. Uważał on, że wszystko, co dotyczy człowieka ma wymiar kulturowy. Twierdził, że wszelkiemu działaniu człowieka można przypisać wartość kulturową, a tym samym zaliczyć do dziedziny kultury. Dotyczyło to zarówno poznawania rzeczywistości, jak i zaspokajania wszelkich potrzeb życiowych człowieka. Znaniecki sformułował radykalna tezę, że dla człowieka nie ma wyjścia poza kulturę (there is no way out of culture). Nawet natura była postrzegana na sposób kulturowy jako pewna wartość kulturowa. Niewątpliwie wiązało się to z utożsamieniem duchowości człowieka z myśleniem i świadomością. Skoro pojmuje się człowieka jako istotę myślącą (res cogitans), to wszelka działalność człowieka sprowadza się do myślenia. A przecież myślenie jest podstawą twórczości kulturowej. Jeżeli więc myślenie tworzy kulturę, to u myślącego człowieka wszystko jest kulturą. Rozwój człowieczeństwa albo ludzkości miałby zatem polegać na twórczości kulturowej.

Jednak historia ludzkości pokazała, że różne kultury rozwijały się, osiągały swój szczyt, aby następnie upaść i zniknąć. Zaczęto więc rozróżniać miedzy człowiekiem kulturalnym (oświeconym przez myślenie) a barbarzyńcą, który jest zdolny wszystko zniszczyć. Barbarzyńca to ktoś, kto nie tworzy kultury, tylko ją niszczy, gdyż posługuje się siłą i przemocą. Cóż sprawia, że człowiek dopuszcza się zbrodni i zniszczenia? Czy jest to tylko ludzka pycha, która przybiera postać woli mocy, czyli przemożnej chęci panowania. Lecz co pozwala lub każe ludziom współdziałać w tych niszczycielskich podbojach? Przecież nie może to być czysty egoizm, bo wtedy każdy walczyłby ze wszystkimi innymi. Co więc łączy zbrodniarzy albo uczestników podbojów? Wspólny interes, czyli zdobycz? Szał walki i zbrodni? A może marzenie o zwycięstwie?

Wspólne myślenie tworzy jaką pomyślaną przestrzeń – wspólną świadomość. To może być przestrzeń do zagospodarowania, zabudowania, udomowienia. Ale to może być również przestrzeń zniszczenia i destrukcji. To pokazuje, że myślenie może być konstrukcyjne albo destrukcyjne. Jednak myślenie tylko coś planuje i zamierza. Dla realizacji planów konieczne jest współdziałanie wielu ludzi. Ludzie wyznaczają sobie różne cele, które mogą osiągnąć jedynie dzięki wzajemnej współpracy. Tak właśnie działają mądre i sprawiedliwe społeczności. Tak powstaje wspólny dobrobyt. Tak tworzy się solidne państwo. Jednak na gruncie społecznym mamy również do czynienia z siłą niszczycielską i destrukcyjną. Coś popycha ludzi do oceny obcych jako wrogów, których należy zwalczać. Rozwojowi cywilizacyjnemu od początku towarzyszyła wojna i walka. W XX wieku dorobiona nawet do tego teorię, że konflikt społeczny jest zaczątkiem rozwoju. Zniszczenia trzeba przecież odbudować. Ale czy warto niszczyć dorobek wielu pokoleń? Wydaje się, że działalność kulturowa i kulturalna nie chroni społeczeństwa przed zniszczeniem. Dlatego powstające państwa dbały zawsze o własną siłę militarną. Rozsądne państwo to państwo dysponujące odpowiednią siłą militarną. Wrogów należy zwalczać i pokonać albo przekonać do walki z kolejnymi wrogami, czyli pozyskać jako sojuszników.

Cała historia ludzkiej kultury pokazuje, że nasze myślenie nie rozumie prawdziwego sensu człowieczeństwa. Inaczej myślenie prowadziłoby nas do pokojowego rozwoju i osiągania pełnego dobrobytu. Uczyłoby ludzi wzajemnego szacunku, co pozwoliłoby na rozwijanie współpracy i budowanie sprawiedliwego społeczeństwa. Wydaje się, że najlepszym osiągnięciem ludzkiego myślenia było ustanowienie prawa, które miało regulować wzajemne stosunki społeczne. Ale nawet tutaj istniało prawo zemsty, które prowadziło do różnych zbrodni oraz wyniszczenia. Skąd w ludziach taka zawziętość i chęć odwetu? Popularne hasło mówi – homo homini lupus est, co oznacza, że człowiek jest wrogiem. Wszystko to razem stanowi zaprzeczenie osobowe charakteru człowieczeństwa. Takie podejście spychało bowiem człowieka w jakieś mroczne regiony, zupełnie jakby pragnął służyć demonom, czyli złym duchom. Czy można to nazwać opętaniem? Przecież zbrodnie przeciwko ludzkości mogli dokonać tylko ludzie opętani przez zło.

Już od dłuższego czasu twierdzimy, że myślenie nie jest poznaniem. Myślenie nie daje nam poznania ludzkiego bytu (czyli realności człowieka). Myślenie tworzy tylko pomyślane przedmioty, czyli pojęcia. Dlatego myślenie może ujmować innego człowieka jako wroga. Ktoś obcy i nieznany staje się zagrożeniem, czyli będzie traktowany jako nieprzyjaciel i wróg. Tak właśnie myślimy o drugim człowieku, ale to oznacza, że go nie poznaliśmy, a może nawet nie chcieliśmy poznać. Wystarczy dla nas to, co sobie o kimś pomyślimy. Niestety dużo łatwiej jest pomyśleć coś złego niż coś dobrego.

Żeby przekroczyć negatywne myślenie o człowieku, trzeba się wznieść na wyżyny postawy moralnej. Skąd się bierze ludzka moralność? Otóż moralność nie jest efektem naszego myślenia lub naszej wiedzy. Moralność rodzi się z osobowej aktywności ludzkiej egzystencji (z osobowej podmiotowości istnienia). Nasza postawa moralna powstaje pod wpływem aktów osobowych. Akty osobowe dokonują się w podmiocie osobowym pod wpływem nawiązanych relacji osobowych. To wszystko dzieje się na poziomie egzystencji, czyli ludzkiego istnienia. Tylko podmiotowość istnienia dysponuje bowiem odpowiednią mocą sprawczą, która stanowi przyczynę powstawania aktów osobowych lub aktów ożywczych. Ludzka natura jest tylko podmiotem wykonawczym.

Realistyczna metafizyka (patrz Gogacz) ustaliła występowanie trzech aktów osobowych, które odpowiadają trzem własnościom osobowym. Mamy więc akty kontemplacji, które są związane z własnością prawdy, dalej mamy akty sumienia powiązane z własnością dobra, i wreszcie mamy akty upodobania związane z własnością piękna. Otóż te trzy rodzaje aktów są skierowane do naszych władz duchowych i docierając tam nadają ich działaniom charakter moralny. Pod wpływem aktów osobowych powstają we władzach duchowych działania osobowe, które stanowią zarazem zasady moralnego działania. Są to – słowo prawdy w umyśle; – czyn dobra w naszej woli; – oraz przeżycie piękna w naszej uczuciowości. Podejmowanie tych działań przez naszą duszę prowadzi do powstania cnót moralnych wiary, miłości i nadziei. W ten sposób tworzy się osobowa moralność człowieka, która transcenduje nasze poznanie i myślenie, przekracza naszą wiedzę filozoficzną czy polityczną.

Wspominaliśmy już, że kluczową rolę odgrywają tutaj relacje osobowe. Takie relacje są podstawą pojawienie się i działania wspólnoty osobowej. Pierwszą i zasadniczą wspólnotą osobową w życiu człowieka jest rodzina, czyli wspólnota utworzona przez związek mężczyzny i kobiety, czyli dwóch różnych osób, które znakomicie dopełniają się na poziomie ludzkiej natury (czyli duszy i ciała). Wspólnota rodzinna powstaje więc wtedy, gdy osoby mężczyzny i kobiety nawiążą trwałe relacje osobowe. Otóż można postawić tezę (patrząc na to z perspektywy historycznej), że nawiązanie tych relacji osobowych wymaga aktywności nadprzyrodzonej. Dlatego małżeństwo mężczyzny i kobiety otrzymało rangę sakramentu świętego, czyli wyjątkową rangę religijną. To pokazuje zarazem, że początkiem aktywności osobowej człowieka musi być Osoba Boska. To sprawia, że nasza osobowa moralność jest bezpośrednio powiązana z religijnością.

Jednocześnie należy zaznaczyć, że religia także nie ma charakteru kulturowego, lecz posiada charakter nadprzyrodzonej łączności osobowej. Religijność wyraża naszą osobową łączność z Bogiem. Toteż nie może być oparta na myśleniu czy wiedzy. Religijność jest wynikiem naszej wiary. Wiara (credo) jest bowiem bezpośrednim uznaniem realności. Chodzi tu oczywiście o uznanie osobowej realności Boga Stwórcy. Taka wiara u człowieka jest otwarciem się na osobowe oddziaływanie Boga. To Bóg nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem, co staje się początkiem ożywienia aktywności naszej osoby.

Zredukowanie człowieka do samej kultury grozi poważnym niebezpieczeństwem dla ludzkiej egzystencji. Rzucając się w wir kulturowych możliwości człowiek zapomina o swojej osobie i osobowej aktywności. W ten sposób zdaje się wyłącznie na możliwości myślenia. Ale nasze myślenie nie tworzy realności, dlatego nie może być drogą do osiągnięcia realnej doskonałości. Powinniśmy sobie zdawać sprawę, że czymś realnym i doskonałym w człowieku jest właśnie osoba. To osoba jako podmiotowość istnienia nadaje ton naszej duchowości. To osobowa aktywność określa i wyznacza kierunek rozwoju duchowości. Dusza pozostawiona sobie samej będzie się zawsze miotała miedzy dobrem a złem. A jeśli wybieramy coś bez wyraźnego powodu, czyli w sposób wolny i dowolny, to zawsze łatwiej będzie nam wybrać zło niż dobro. Dlatego ludzie popełniają tyle zła i niesprawiedliwości.

Nie wolno sprowadzać człowieka ani do poziomu przyrody, ani nawet do poziomu kultury. Człowiek jest bowiem czymś więcej niż przyroda czy kultura, i to nawet razem wzięte. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Oczywiście jest osobą wcieloną, czyli posiadającą swój cielesny organizm, jest również osobą uduchowioną, czyli posiadającą duszę z jej zdolnościami do działania. Z racji posiadania cielesnego organizmu żywego człowiek jest wpisany w rozwój przyrodniczy (w ewolucję przyrody), natomiast z racji posiadania zdolności duchowych (władz duszy) przynależy także do świata kultury, którego jest faktycznym twórcą. Jednak ponad tym wszystkim stoi osoba ludzka, która jest podmiotowością istnienia i dlatego wyrasta ponad przyrodę (ponad świat przyrody ożywionej) tak samo, jak transcenduje wszelki możliwy rozwój kultury.

Dlatego możemy stwierdzić, że ludzkiej osoby nie ogranicza ani cielesny organizm, ani tworzenie wartości kulturowych czy możliwości cywilizacyjnych. To, co osobowe przekracza zarówno rozwój cielesności (wszelkie wyczyny sportowe) jak również rozwój duchowości (wszelki postęp cywilizacyjny). Osoba jest w człowieku źródłem całej realności. Jest sprawcą rzeczywistego rozwoju osobowego, jaki się dokonuje na poziomie ludzkiej natury (duszy i ciała). Osoba i jej akty stanowią przyczynę rozwoju moralnego i religijnego człowieka. Na tym właśnie polega tworzenie ludzkiej doskonałości ogarniającej całość człowieczeństwa.
Należy jednak pamiętać, że moralność nie jest tworzeniem i przyjmowaniem różnych wartości kulturowych lub cywilizacyjnych. Otóż moralność jest uznaniem realnych własności osobowych, czyli jest wiarą w prawdę, miłością do dobra i upodobaniem piękna. Te transcendentalne własności istnienia tworzą realną podmiotowość osoby. Dlatego mają moc aktywizowania naszych działań na poziomie natury – działań, które będą służyć poszanowaniu osobowej godności człowieka.
Religijność jest uznaniem osobowej realności Boga i uświęceniem naszego odniesienia do Osoby Bożej. W religii świętujemy realne spotkanie z Bogiem. Moralność jest zaś uznaniem wyjątkowej godności człowieka na tym ziemskim świecie oraz świętowaniem spotkania z drugim człowiekiem. Moralność jest postawą otwartości na człowieka oraz poszanowaniem jego osobowej godności. Natomiast religijność jest postawą otwartości i afirmacji Osoby Boga oraz pragnieniem oddania czci tej Osobie w naszym życiu i działaniu. Czcimy Osoby Boskie poprzez modlitwę, post i umartwienie oraz poprzez służbę drugiemu człowiekowi (pomoc i jałmużna). Cześć dla Osoby Boskiej przenika nasze poszanowanie godności człowieka. Możemy przyjąć, że moralność i religia wyrażają naszą aktywność i postawę osobową. Są najważniejszym przejawem naszej osoby. Bo człowiek jest przede wszystkim osobą.