Człowiek tworzy kulturę. Ale
musimy sobie zdawać sprawę, że nie wszystko, co robi człowiek jest kulturą. Na
początku XX wieku powstała teoria kulturalizmu zaproponowana przez
Znanieckiego. Uważał on, że wszystko, co dotyczy człowieka ma wymiar kulturowy.
Twierdził, że wszelkiemu działaniu człowieka można przypisać wartość kulturową,
a tym samym zaliczyć do dziedziny kultury. Dotyczyło to zarówno poznawania
rzeczywistości, jak i zaspokajania wszelkich potrzeb życiowych człowieka.
Znaniecki sformułował radykalna tezę, że dla człowieka nie ma wyjścia poza
kulturę (there is no way out of culture).
Nawet natura była postrzegana na sposób kulturowy jako pewna wartość kulturowa.
Niewątpliwie wiązało się to z utożsamieniem duchowości człowieka z myśleniem i
świadomością. Skoro pojmuje się człowieka jako istotę myślącą (res cogitans), to wszelka działalność
człowieka sprowadza się do myślenia. A przecież myślenie jest podstawą
twórczości kulturowej. Jeżeli więc myślenie tworzy kulturę, to u myślącego
człowieka wszystko jest kulturą. Rozwój człowieczeństwa albo ludzkości miałby
zatem polegać na twórczości kulturowej.
Jednak historia ludzkości
pokazała, że różne kultury rozwijały się, osiągały swój szczyt, aby następnie
upaść i zniknąć. Zaczęto więc rozróżniać miedzy człowiekiem kulturalnym
(oświeconym przez myślenie) a barbarzyńcą, który jest zdolny wszystko
zniszczyć. Barbarzyńca to ktoś, kto nie tworzy kultury, tylko ją niszczy, gdyż
posługuje się siłą i przemocą. Cóż sprawia, że człowiek dopuszcza się zbrodni i
zniszczenia? Czy jest to tylko ludzka pycha, która przybiera postać woli mocy,
czyli przemożnej chęci panowania. Lecz co pozwala lub każe ludziom współdziałać
w tych niszczycielskich podbojach? Przecież nie może to być czysty egoizm, bo
wtedy każdy walczyłby ze wszystkimi innymi. Co więc łączy zbrodniarzy albo
uczestników podbojów? Wspólny interes, czyli zdobycz? Szał walki i zbrodni? A
może marzenie o zwycięstwie?
Wspólne myślenie tworzy jaką
pomyślaną przestrzeń – wspólną świadomość. To może być przestrzeń do zagospodarowania,
zabudowania, udomowienia. Ale to może być również przestrzeń zniszczenia i
destrukcji. To pokazuje, że myślenie może być konstrukcyjne albo destrukcyjne.
Jednak myślenie tylko coś planuje i zamierza. Dla realizacji planów konieczne
jest współdziałanie wielu ludzi. Ludzie wyznaczają sobie różne cele, które mogą
osiągnąć jedynie dzięki wzajemnej współpracy. Tak właśnie działają mądre i
sprawiedliwe społeczności. Tak powstaje wspólny dobrobyt. Tak tworzy się
solidne państwo. Jednak na gruncie społecznym mamy również do czynienia z siłą
niszczycielską i destrukcyjną. Coś popycha ludzi do oceny obcych jako wrogów,
których należy zwalczać. Rozwojowi cywilizacyjnemu od początku towarzyszyła
wojna i walka. W XX wieku dorobiona nawet do tego teorię, że konflikt społeczny
jest zaczątkiem rozwoju. Zniszczenia trzeba przecież odbudować. Ale czy warto
niszczyć dorobek wielu pokoleń? Wydaje się, że działalność kulturowa i
kulturalna nie chroni społeczeństwa przed zniszczeniem. Dlatego powstające
państwa dbały zawsze o własną siłę militarną. Rozsądne państwo to państwo
dysponujące odpowiednią siłą militarną. Wrogów należy zwalczać i pokonać albo
przekonać do walki z kolejnymi wrogami, czyli pozyskać jako sojuszników.
Cała historia ludzkiej kultury
pokazuje, że nasze myślenie nie rozumie prawdziwego sensu człowieczeństwa.
Inaczej myślenie prowadziłoby nas do pokojowego rozwoju i osiągania pełnego
dobrobytu. Uczyłoby ludzi wzajemnego szacunku, co pozwoliłoby na rozwijanie
współpracy i budowanie sprawiedliwego społeczeństwa. Wydaje się, że najlepszym
osiągnięciem ludzkiego myślenia było ustanowienie prawa, które miało regulować
wzajemne stosunki społeczne. Ale nawet tutaj istniało prawo zemsty, które
prowadziło do różnych zbrodni oraz wyniszczenia. Skąd w ludziach taka
zawziętość i chęć odwetu? Popularne hasło mówi – homo homini lupus est, co oznacza, że człowiek jest wrogiem. Wszystko
to razem stanowi zaprzeczenie osobowe charakteru człowieczeństwa. Takie
podejście spychało bowiem człowieka w jakieś mroczne regiony, zupełnie jakby
pragnął służyć demonom, czyli złym duchom. Czy można to nazwać opętaniem?
Przecież zbrodnie przeciwko ludzkości mogli dokonać tylko ludzie opętani przez
zło.
Już od dłuższego czasu
twierdzimy, że myślenie nie jest poznaniem. Myślenie nie daje nam poznania
ludzkiego bytu (czyli realności człowieka). Myślenie tworzy tylko pomyślane
przedmioty, czyli pojęcia. Dlatego myślenie może ujmować innego człowieka jako
wroga. Ktoś obcy i nieznany staje się zagrożeniem, czyli będzie traktowany jako
nieprzyjaciel i wróg. Tak właśnie myślimy o drugim człowieku, ale to oznacza,
że go nie poznaliśmy, a może nawet nie chcieliśmy poznać. Wystarczy dla nas to,
co sobie o kimś pomyślimy. Niestety dużo łatwiej jest pomyśleć coś złego niż
coś dobrego.
Żeby przekroczyć negatywne
myślenie o człowieku, trzeba się wznieść na wyżyny postawy moralnej. Skąd się
bierze ludzka moralność? Otóż moralność nie jest efektem naszego myślenia lub
naszej wiedzy. Moralność rodzi się z osobowej aktywności ludzkiej egzystencji
(z osobowej podmiotowości istnienia). Nasza postawa moralna powstaje pod
wpływem aktów osobowych. Akty osobowe dokonują się w podmiocie osobowym pod
wpływem nawiązanych relacji osobowych. To wszystko dzieje się na poziomie
egzystencji, czyli ludzkiego istnienia. Tylko podmiotowość istnienia dysponuje
bowiem odpowiednią mocą sprawczą, która stanowi przyczynę powstawania aktów
osobowych lub aktów ożywczych. Ludzka natura jest tylko podmiotem wykonawczym.
Realistyczna metafizyka (patrz
Gogacz) ustaliła występowanie trzech aktów osobowych, które odpowiadają trzem
własnościom osobowym. Mamy więc akty kontemplacji, które są związane z
własnością prawdy, dalej mamy akty sumienia powiązane z własnością dobra, i
wreszcie mamy akty upodobania związane z własnością piękna. Otóż te trzy
rodzaje aktów są skierowane do naszych władz duchowych i docierając tam nadają
ich działaniom charakter moralny. Pod wpływem aktów osobowych powstają we
władzach duchowych działania osobowe, które stanowią zarazem zasady moralnego
działania. Są to – słowo prawdy w umyśle; – czyn dobra w naszej woli; – oraz
przeżycie piękna w naszej uczuciowości. Podejmowanie tych działań przez naszą
duszę prowadzi do powstania cnót moralnych wiary, miłości i nadziei. W ten
sposób tworzy się osobowa moralność człowieka, która transcenduje nasze
poznanie i myślenie, przekracza naszą wiedzę filozoficzną czy polityczną.
Wspominaliśmy już, że kluczową
rolę odgrywają tutaj relacje osobowe. Takie relacje są podstawą pojawienie się
i działania wspólnoty osobowej. Pierwszą i zasadniczą wspólnotą osobową w życiu
człowieka jest rodzina, czyli wspólnota utworzona przez związek mężczyzny i
kobiety, czyli dwóch różnych osób, które znakomicie dopełniają się na poziomie
ludzkiej natury (czyli duszy i ciała). Wspólnota rodzinna powstaje więc wtedy,
gdy osoby mężczyzny i kobiety nawiążą trwałe relacje osobowe. Otóż można
postawić tezę (patrząc na to z perspektywy historycznej), że nawiązanie tych
relacji osobowych wymaga aktywności nadprzyrodzonej. Dlatego małżeństwo mężczyzny
i kobiety otrzymało rangę sakramentu świętego, czyli wyjątkową rangę religijną.
To pokazuje zarazem, że początkiem aktywności osobowej człowieka musi być Osoba
Boska. To sprawia, że nasza osobowa moralność jest bezpośrednio powiązana z
religijnością.
Jednocześnie należy zaznaczyć, że
religia także nie ma charakteru kulturowego, lecz posiada charakter
nadprzyrodzonej łączności osobowej. Religijność wyraża naszą osobową łączność z
Bogiem. Toteż nie może być oparta na myśleniu czy wiedzy. Religijność jest
wynikiem naszej wiary. Wiara (credo)
jest bowiem bezpośrednim uznaniem realności. Chodzi tu oczywiście o uznanie
osobowej realności Boga Stwórcy. Taka wiara u człowieka jest otwarciem się na
osobowe oddziaływanie Boga. To Bóg nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem, co
staje się początkiem ożywienia aktywności naszej osoby.
Zredukowanie człowieka do samej
kultury grozi poważnym niebezpieczeństwem dla ludzkiej egzystencji. Rzucając
się w wir kulturowych możliwości człowiek zapomina o swojej osobie i osobowej
aktywności. W ten sposób zdaje się wyłącznie na możliwości myślenia. Ale nasze
myślenie nie tworzy realności, dlatego nie może być drogą do osiągnięcia
realnej doskonałości. Powinniśmy sobie zdawać sprawę, że czymś realnym i
doskonałym w człowieku jest właśnie osoba. To osoba jako podmiotowość istnienia
nadaje ton naszej duchowości. To osobowa aktywność określa i wyznacza kierunek
rozwoju duchowości. Dusza pozostawiona sobie samej będzie się zawsze miotała
miedzy dobrem a złem. A jeśli wybieramy coś bez wyraźnego powodu, czyli w
sposób wolny i dowolny, to zawsze łatwiej będzie nam wybrać zło niż dobro. Dlatego
ludzie popełniają tyle zła i niesprawiedliwości.
Nie wolno sprowadzać człowieka
ani do poziomu przyrody, ani nawet do poziomu kultury. Człowiek jest bowiem
czymś więcej niż przyroda czy kultura, i to nawet razem wzięte. Człowiek jest
przede wszystkim osobą. Oczywiście jest osobą wcieloną, czyli posiadającą swój
cielesny organizm, jest również osobą uduchowioną, czyli posiadającą duszę z
jej zdolnościami do działania. Z racji posiadania cielesnego organizmu żywego
człowiek jest wpisany w rozwój przyrodniczy (w ewolucję przyrody), natomiast z
racji posiadania zdolności duchowych (władz duszy) przynależy także do świata
kultury, którego jest faktycznym twórcą. Jednak ponad tym wszystkim stoi osoba
ludzka, która jest podmiotowością istnienia i dlatego wyrasta ponad przyrodę
(ponad świat przyrody ożywionej) tak samo, jak transcenduje wszelki możliwy
rozwój kultury.
Dlatego możemy stwierdzić, że
ludzkiej osoby nie ogranicza ani cielesny organizm, ani tworzenie wartości
kulturowych czy możliwości cywilizacyjnych. To, co osobowe przekracza zarówno
rozwój cielesności (wszelkie wyczyny sportowe) jak również rozwój duchowości
(wszelki postęp cywilizacyjny). Osoba jest w człowieku źródłem całej realności.
Jest sprawcą rzeczywistego rozwoju osobowego, jaki się dokonuje na poziomie
ludzkiej natury (duszy i ciała). Osoba i jej akty stanowią przyczynę rozwoju
moralnego i religijnego człowieka. Na tym właśnie polega tworzenie ludzkiej
doskonałości ogarniającej całość człowieczeństwa.
Należy jednak pamiętać, że
moralność nie jest tworzeniem i przyjmowaniem różnych wartości kulturowych lub
cywilizacyjnych. Otóż moralność jest uznaniem realnych własności osobowych, czyli
jest wiarą w prawdę, miłością do dobra i upodobaniem piękna. Te
transcendentalne własności istnienia tworzą realną podmiotowość osoby. Dlatego
mają moc aktywizowania naszych działań na poziomie natury – działań, które będą
służyć poszanowaniu osobowej godności człowieka.
Religijność jest uznaniem
osobowej realności Boga i uświęceniem naszego odniesienia do Osoby Bożej. W
religii świętujemy realne spotkanie z Bogiem. Moralność jest zaś uznaniem
wyjątkowej godności człowieka na tym ziemskim świecie oraz świętowaniem
spotkania z drugim człowiekiem. Moralność jest postawą otwartości na człowieka
oraz poszanowaniem jego osobowej godności. Natomiast religijność jest postawą
otwartości i afirmacji Osoby Boga oraz pragnieniem oddania czci tej Osobie w
naszym życiu i działaniu. Czcimy Osoby Boskie poprzez modlitwę, post i
umartwienie oraz poprzez służbę drugiemu człowiekowi (pomoc i jałmużna). Cześć
dla Osoby Boskiej przenika nasze poszanowanie godności człowieka. Możemy
przyjąć, że moralność i religia wyrażają naszą aktywność i postawę osobową. Są
najważniejszym przejawem naszej osoby. Bo człowiek jest przede wszystkim osobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz