28.02.2019

Filozofia do przełknięcia /2

Myślę   więc   jestem



Filozofia do przełknięcia /3

Jestem   więc   muszę   jeść

 

Filozofia do przełknięcia /4

Jem  więc  jestem  tym  co  jem


Filozofia do przełknięcia /5

Jestem tym co jem więc przestaję  myśleć



Filozofia do przełknięcia /6

Przestałem myśleć więc 
znikam razem z jedzeniem



Filozofia do przełknięcia /7

     [Po pewnym czasie]


Zaczynam myśleć o jedzeniu więc myślę



Filozofia do przełknięcia /8

[I tak w kółko od początku]

 





15.02.2019

Dwaj myśliciele społeczni



Wciąż aktualne kwestie społeczne



Platon uważał, że filozofia jako umiłowanie mądrości pozwoli człowiekowi właściwie pokierować swoim losem. A ponieważ ludzkie życie przebiega w społeczności państwowej (polis), to filozofia ma za zadanie wskazywać sposoby mądrego rządzenia państwem.

Otóż pierwszym pomysłem Platona było wykształcenie oświeconego władcy. Już w czasach młodości doświadczył on brutalnego zderzenia filozofii (w osobie Sokratesa) z demokracją Ateńską (z demokratycznym państwem), dlatego uznał, że trzeba się zająć samodzielnym władcą. Jednak i ta sytuacja okazała się zupełnym niewypałem. Również w tym wypadku filozof (czyli sam Platon) o mały włos nie przypłacił swoich zapędów zdrowiem a nawet życiem.

Dlatego po powrocie do Aten postanowił się zająć kształceniem elity intelektualnej. Założył, jak to się dziś określa, pierwszą szkołę filozoficzną, działającą pod postacią związku religijnego poświęconego bogu Akademosowi. Ta szkoła – Akademia Platońska – miała kształcić elity intelektualne państwa.

Natomiast sam Platon na podstawie swojej koncepcji człowieka (czy raczej ludzkiej duszy) przedstawił teorię państwa doskonałego, w którym władzę mieli sprawować filozofowie (w formie jakiejś Rady Państwa). Dzisiaj propozycję Platona można, a nawet trzeba, nazwać dyktaturą filozofii czy raczej dyktaturą filozofów. Jego ustrój polityczny stał się dyktaturą, ponieważ z góry została ustalona struktura i hierarchia społeczna. Rządziły elity (filozofowie i wojsko), natomiast pozostali obywatele mieli wyznaczone i określone miejsce i zadanie, i powinni posłusznie wykonywać swoją pracę zawodową.

Była to koncepcja społeczeństwa zamkniętego, któremu Popper przeciwstawiał społeczeństwa otwarte. Dla wyjaśnienia, chodzi tutaj przede wszystkim o absolutną statyczność takiej struktury, gdyż mogłaby ona jedynie trwać, ale nie mogłaby się rozwijać. A co to za społeczeństwa, które zostaje pozbawione możliwości rozwoju. Oczywiście doskonałe państwo Platona okazało się kompletną klapą, ale pomysły stworzenia takiego państwa cały czas nęcą filozofów. Niestety wydaje się, że filozoficzna mądrość nie sprawdziła się przy tworzeniu ustroju politycznego odpowiadającego wszystkim obywatelom danego państwa.

Dlatego uczeń Platona Arystoteles odszedł od propagowania filozoficznej mądrości i zwrócił się ku wiedzy naukowej (teoria), która byłaby w stanie opisać i wyjaśnić otaczającą nas rzeczywistość (przede wszystkim świat przyrody i zamieszkującego ten świat człowieka).

Sokrates postawił przed wiedzą dwa zadania. Miała być ogólna i konieczna. Platon idąc za swoim Mistrzem sądził, że ta ogólność i konieczność jest zawarta w ideach (pojęciach powszechnych) pochodzących spoza naszego świata. Otóż wydaje się, że Arystoteles zupełnie zmienił czy pominął te akcenty. Dla niego ogólność czy raczej powszechność i konieczność pochodziła z poznania i rozumienia samej rzeczywistości nam dostępnej. Wiedza ma być powszechna i konieczna, ponieważ dotyczy całej znanej rzeczywistości i pokazuje jej konieczne zasady. Oczywiście ta jego wiedza również wyrażała się w pojęciach, ale były to pojęcia ludzkiego umysłu.

Toteż Arystoteles nie wymyślał ani nie poszukiwał doskonałego ustroju politycznego, lecz w swojej Polityce przedstawił wiedzę o różnych ustrojach politycznych oraz zasady rządzące społeczeństwem obywateli. Ważnym uzupełnieniem stała się również Etyka, która miała wskazywać na czym polega doskonałość człowieka jako obywatela. O ile więc Platon chciał stworzyć doskonałe państwo, o tyle Arystoteles stawiał na budowanie doskonałości obywatela. Uważał bowiem, że tylko człowiek doskonały etycznie (człowiek cnotliwy) będzie działał dobrze i sprawnie na forum publicznym. Takie postawienie sprawy spowodował zupełnie nowe spojrzenie na kwestie społeczne. Można chyba powiedzieć, że był to prawdziwy wstęp do stworzenia społeczeństwa otwartego i dynamicznego.

Musimy sobie zdać sprawę, że motorem rozwoju społecznego może być praktyczna doskonałość obywateli. Chodzi przede wszystkim o swobodne inicjatywy społeczne podejmowane przez grupy obywateli, wspólnoty i stowarzyszenia, przedsiębiorstwa i instytucje. W takim rozumieniu rozwój społeczny byłby napędzany przez wiedzę i zdolności samych obywateli. Konieczna więc jest swoboda inicjatyw oddolnych, a nie zarządzanie odgórne. Pomysły odgórnego zarządzania społeczeństwem będą prowadziły do stagnacji i kryzysu, ponieważ nie da się wymyślić odpowiadających ludziom kierunków rozwoju. Tego muszą dokonać sami obywatele w zgodnym współdziałaniu na rzecz potrzebnego rozwoju. Oczywiście do tego konieczna jest wiedza o rzeczywistości, jaką postulował i tworzył Arystoteles. Wiedza opisująca oraz tłumacząca, czym jest rzeczywistość, poprzez wskazywanie na realne zasady.

Wolność jest poważnym zagrożeniem dla duchowości człowieka



Wolność jest poważnym zagrożeniem dla duchowości człowieka. Wolność obiecuje nam zbyt wiele, ale niczego nie daje. Nie daje nam niczego realnego, ponieważ wolność rozpływa się w sferze możliwości. Wolność tworzy jedynie szerokie pole możliwości, lecz dla realizacji tych możliwości musi się posłużyć działaniami naszych władz duchowych. Dlatego wolność okrada władze duchowe z ich realnych działań (działań osobowych) i wykorzystuje same władze dla tworzenia przeróżnych możliwości (treści intencjonalnych).

Właśnie do tego sprowadza się walka techniki i postępu technologicznego z moralną i religijną aktywnością naszej ludzkiej osoby. Postęp technologiczny okrada nas z osobowej aktywności, obiecując w zamian łatwe i przyjemne życie. Jeśli się temu poddamy, to nastąpi całkowita dehumanizacja a właściwie depersonalizacja życie wspólnotowego i społecznego.

Niestety liberalna demokracja preferuje dominację wolności myślenia i wyboru. Otóż wolność myślenia i wolność wyboru odbierają naszym władzom rozumu i woli realne zasady działania, czyli słowo prawdy i czyn dobra. Do tego dochodzi jeszcze wolność przezywania przyjemności (wolność uczuciowa), która pozbawia nas radości przeżywania piękna samego życia. Życie naprawdę jest piękne i warte przeżywania od początku do końca.

Dlatego wolność trzeba zastąpić odpowiedzialnością. Odpowiedzialnością za swoją własną realność i osobę, która stanowi fundament realności człowieka. Nasza duchowość powinna czerpać realne zasady działania od aktywności osobowego podmiotu istnienia, czyli od aktów osoby. Tylko osoba wraz z podmiotowością życia jest w człowieku prawdziwym źródłem realności.

Wolność działania nie tworzy ani nie daje nam żadnej realności. Z powodu wolności działania pozbywamy się sprawczej mocy osobowej realności, co oznacza, że zanikają osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania piękna, a pozostają nam jedynie działania intencjonalne myślenia i wolnego wyboru. Takie działania (właściwie intencje możliwościowe) nie tworzą rzeczywistego środowiska osobowego, czyli wspólnoty osób – przede wszystkim rodziny, a jedynie wywołują jakieś środowisko wirtualne ( patrz dziś internet z jego problemami).

Propaganda o preferencja wolności doprowadza naszą duchowość faktycznie do upadku, ponieważ z realnej sfery działań osobowych staje się ona sferą intencjonalnej świadomości, która pragnie stworzyć swój własny świat (świat możliwości i innowacyjności, który nie jest już światem ludzkiej osoby.

Jeżeli naszą duchowość zdominuje wolnościowa świadomość, to głównym efektem będzie zatracenia naszej osobowej tożsamości. Człowiek staje się wtedy swobodnym myślicielem, czyli wolnomyślicielem, co zrealizowało już Oświecenie. Wszyscy wolnomyśliciele od tego momentu odrzucali realność człowieka, czyli negowali moralność i religię, które wyrastają z osobowej aktywności człowieka. Odrzucając realny charakter ludzkich wspólnot opartych na relacjach osobowych, wolnomyśliciele – ci dawni i współcześni – postanowili stworzyć swój własny świat, czyli kult Myślącego Rozumu. Wydaje się, że byli świadomi szatańskich inspiracji tego pomysłu. Przecież to szatan był pierwszym Myślicielem (Wolnomyślicielem), który odrzucił realność świata i jego Stwórcy.

4.02.2019

W kwestii wychowania /1

Przegląd definicji wychowania


Przyjrzyjmy się teraz różnym teoriom bądź propozycjom wychowania. Zobaczymy jak definiują one wychowanie. Otóż takie najogólniejsze określenia wychowania odwołują się do kształtowania osobowości albo też tożsamości człowieka. Jest też mowa o kształtowaniu charakteru moralnego (Herbart). Znajdujemy również takie stwierdzenie, że wychowanie tym różni się od kształcenia, że oddziałuje na osobowość wychowanka, a więc na jego potrzeby, emocje, motywacje i relacje międzyludzkie podczas, gdy kształcenie dotyczy przede wszystkim sfery psychicznej człowieka. (Zarzecki 2012, s.13)

W tych wszystkich definicjach wychowania dominuje pojęcie kształtowania, które należy chyba odnieść do wywierania jakiegoś zewnętrznego wpływu lub oddziaływania na młodego człowieka. W filozofii kształtowanie (informatio) dotyczy nadawania jakiejś formy temu, co podlega kształtowaniu. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że wychowanie nie jest nabywaniem przez dziecko wiedzy lub umiejętności. Stąd z pewnością mówi się o kształtowaniu osobowości albo nawet tożsamości człowieka, lub o kształtowaniu charakteru moralnego. Jeśli odwołamy się do definicji Okonia (Nowy Słownik Pedagogiczny, 2007, s.87-88), to mówi on o wywoływaniu zmian w osobowości wychowanka. Doprecyzowuje, że chodzi tu o kształtowanie przekonań i postaw. Dotyczy to również stosunku człowieka do świata i ludzi, a także wyznawanej hierarchii wartości (układ wartości) ujętej w perspektywie celów życiowych. Można zapytać, czy aby to dopowiedzenie dotyczy na pewno osobowości człowieka?

Takie określenia jak „osobowość” brzmią bardzo ładnie i nawet jeśli pokazują istotę problemu, to jednak trudno tutaj się domyślać, o co tak naprawdę chodzi. Przecież osobowość człowieka nie jest ani zespołem przekonań i opinii, ani też zbiorem ocen wartościujących, ani tym bardziej hierarchią czy układem wartości, jak to postulują teksty teoretyków wychowania.

Wydaje się, że to, co kryje się pod pojęciem osobowości, można utożsamić z tradycyjnie rozumianym charakterem moralnym człowieka. Ale również pojęcie charakteru nie zostało doprecyzowane, zaś wszelkie zbiorcze opisy (wymienianie różnych elementów) niczego nie wyjaśniają.

Dlatego problem, co należy w człowieku kształtować, pozostaje nierozstrzygnięty, a to oznacza, że tak naprawdę nie wiemy, co ma być celem i zadaniem wychowania. Patrząc na całą tę sytuację z filozoficznego punktu widzenia trzeba stwierdzić, że wszystko polega na przyjęciu pewnej koncepcji człowieka (wizji antropologicznej). Jeżeli zobaczymy, jakie nauki wspierają pedagogikę, to okazuje się, że teoretycy najchętniej odwołują się do psychologii lub socjologii. Natomiast związek z filozofią jest pomijany lub ujmowany pobocznie, chociaż w wielu współczesnych teoriach rozstrzygnięcia filozoficzne stanowią ukryte założenie. Przecież już sama propozycja wychowywania i kształtowania człowieka zakłada możliwość i potrzebę rozwoju. Człowiek pojmowany jest tutaj jako specyficzne tworzywo, które można kształtować. Było to główne założenie marksistowskiej teorii wychowania opartej na materializmie dialektycznym. Z kolei współczesne propozycje antypedagogiki postulują coś zupełnie przeciwnego. Dla nich dziecko jest od początku samodzielnym człowiekiem i wie, co dla niego jest dobre lub pożyteczne.

Od razu więc stajemy przed problemem filozoficznym, czy człowiek podlega wychowaniu i kształtowaniu swojej tożsamości lub osobowości, czy może od początku jest gotowym lub nawet doskonałym dziełem (bytem)? Otóż filozofia od momentu powstania opowiadała się za kształceniem i wychowaniem człowieka. Dostrzegała więc możliwość rozwoju i doskonalenia się. Filozofowie greccy uważali, że człowiek potrzebuje wiedzy o sobie i o świecie, w którym żyje, żeby mógł sprawnie działać w środowisku społecznym (w państwie – dziś powiemy w społeczeństwie). Należy zaznaczyć, że teorie wychowania pod wpływem socjologii kładą niejako z drugiej strony duży nacisk na społeczny kontekst i cel wychowania. Najlepszym przykładem jest tutaj teza socjologizmu pedagogicznego, że wychowanie jest skutkiem oddziaływań społecznych, co oznacza, że wychowanie dokonuje się w grupie dzięki interakcjom społecznym. Takie wychowanie sprowadza się do przystosowania człowieka do życia społecznego. Podejście bardziej integracyjne twierdzi, że człowiek żyje w nierozerwalnym związku ze środowiskiem społecznym i przyrodniczym, a co więcej współdziałając z nimi zdobywa swoją tożsamość. To oznacza pewne założenie, że człowieka kształtuje w dużej mierze społeczeństwo, w którym żyje i rozwija się. Taka wizja wychowania pokazuje zasadniczy wpływ socjologii, która przedstawia człowieka tylko w perspektywie społecznej.

Z pewnością można się zgodzić, że środowisko społeczne kształtuje człowieka, ale od razu trzeba zapytać, co tak naprawdę ono kształtuje i czy dotyczy to właśnie osobowości lub tożsamości człowieka, czy tylko jego świadomości (w myśl zasady, że byt społeczny określa świadomość). Co ciekawe, w przeglądanych opracowaniach teorii wychowania nie znalazłem stwierdzenia, że wychowanie ma kształtować świadomość człowieka. Już to pokazuje, że pedagodzy mają zdrowe intuicje na temat rozwoju człowieka i tego, czego potrzebuje on w swoim życiu. Dlatego powinniśmy zastanowić się obecnie, czym jest osobowość człowieka. Filozoficzne rozważania tego tematu otworzą nam bramę do rozumienia samego wychowania.

W kwestii wychowania /2

Osobowość człowieka


We współczesnej pedagogice widać wyraźne odejście od przedmiotowego traktowania wychowywanego dziecka (w ogóle człowieka). Postuluje się uznanie samodzielnej podmiotowości wychowanka, jednak teorie wychowawcze mają z tym poważny problem, ponieważ brakuje im konfrontacji z filozoficzną koncepcją człowieka.

Próbuje się traktować dziecko jako kogoś niezależnego i samodzielnego. Podkreśla się, że każde dziecko jest kimś indywidualnym, a zatem należy zadbać o jego oryginalność i niepowtarzalność. Przypisuje się dziecku posiadanie własnego Ja, skoro się stwierdza, że wychowanie nie może pozbawiać dziecka jego Ja. Wszystkie te twierdzenia mają na celu podkreślenie podmiotowego charakteru młodego człowieka. Ale czy tak naprawdę ujmują istotę ludzkiej podmiotowości?

Filozofia personalistyczna powie wprost, że człowiek jest osobą. Można dodać, że człowiek jest przede wszystkim osobą. Człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą, to znaczy, że posiada również duszę i ciało. Ale o naszym człowieczeństwie decyduje właśnie osoba jako osobowa podmiotowość istnienia (zob. Wojtyła, Osoba i czyn, s.121-124 i 131-132). Dlatego osobowość człowieka musi być powiązana z jego osobą. Jak to się dzieje?

Myślenie, które zdaje się przynależeć do człowieka, wcale nie określa naszego osobowego człowieczeństwa. Ludzka osoba nie posługuje się myśleniem. Ona posiada swoją sprawczą aktywność, która przyczynuje duchowe działania człowieka. To osoba wpływa bowiem na kształt duszy, tworząc podstawę do budowania naszej osobowości i moralności.

Osobowość człowieka stanowi oddziaływanie osobowej aktywności na władze duchowe, ponieważ ta aktywność (w postaci aktów kontemplacji, sumienia i upodobania) kształtuje nasze duchowe wyposażenie. Otóż temu osobowemu wpływowi na duszę przeciwstawia się myślenie, które z kolei kształtuje jedynie naszą świadomość (też samoświadomość). Świadomość nie jest ani osobą ani osobowością człowieka. To jest sfera intencjonalnego myślenia.

Człowiek może się kierować swoją osobą i żyć według jej wymogów, albo może się kierować swoją świadomością i żyć na zasadzie wolnego wyboru. Jeżeli człowiek kieruje się świadomością, to pozostaje na poziomie możliwości możliwych do pomyślenia. Wówczas goni za różnymi możliwościami, ale dzięki temu nie jest w stanie osiągnąć niczego realnego.

Naszą realną osobowość kształtuje jedynie osobowa aktywność. Taka aktywność płynie od osobowych własności prawdy, dobra i piękna. A ponieważ niesie ona ze sobą prawdziwą moc, to dzięki temu we władzach duchowych powstają działania i cnoty moralne. Osobowość człowieka musi być poparta postawą moralną, czyli otwartością na bliźniego – na drugą osobę. To właśnie moralność świadczy o naszym osobowym bogactwie.

Człowiek bogaty w doświadczenia życiowe wcale nie musi być bogatą osobowością. Doświadczane przeżycia nie tworzą bowiem pozytywnej postawy lub szlachetnego charakteru, lecz ukazują tylko różnorodność możliwości postępowania. Dlatego doświadczenia życiowe kształtują raczej naszą świadomość a nie osobowość. Aby jednak świadomość nabrała charakteru moralnego, potrzebna jest osobowa aktywność, która stanie się wyznacznikiem oceny moralnej postępowania. Moralny charakter postępowania łączy się bowiem z oceną. Dlatego różnorodne doświadczenia naszego życia potrzebują wskazówki moralnej (jakiegoś moralnego kryterium), która pozwoli nam ocenić nabyte doświadczenia. Jeśli jednak zabraknie moralnego wpływu dobra i prawdy, wówczas nasze myślenie może dokonywać zestawienia i porównania różnych doświadczeń, ale jakakolwiek ich ocena będzie sprawą dowolną, ponieważ samo myślenia nie dysponuje moralnym kryterium.

Dlatego myślenie może dowolnie eksponować różne doświadczenia. Możemy wtedy chwalić grzechy młodości albo odrzucając minione doświadczenia dążyć wciąż do nowych przeżyć. Poszukujemy wówczas nowych możliwości działania, bo to, co minęło, już nas nie zadowala. W ten sposób nakręcamy spiralę niezadowolenia i niezaspokojenia, czyli potrzebę coraz silniejszych wrażeń (mówimy wtedy o ludzkiej zachłanności). W takim beznadziejnym postępie i postępowaniu naprzód (Avanti! Avanti!) człowiek nie zdoła odnaleźć sensu swojego życia. W postępie nie ma bowiem kresu, czyli celu. Otóż życie nie polega na wiecznym pędzie naprzód. Życie niesie ze sobą ukryte osobowe piękno, które musimy dostrzec i odkryć, a wtedy odzyskamy nadzieję i sens życia.

Należy więc stwierdzić, że aktywność osoby kształtuje naszą osobowość na poziomie duchowym. Dzieje się to pod wpływem nawiązywanych relacji osobowych – wiary, miłości i nadziei. Takie relacje łączą najbliższe sobie osoby. Przede wszystkim łączą one osoby rodziców oraz ich dzieci. Właśnie dlatego własne dzieci kochamy miłością osobową, obdarzamy je osobową wiarą i wiążemy z nimi osobową nadzieję. Dopiero nawiązanie tych relacji na poziomie egzystencjalnym (na poziomie podmiotowości istnienia) pozwala na spełnienie głównego zadania wychowawczego – czyli uruchomienia u dziecka osobowej aktywności, która dokonuje się w aktach kontemplacji, sumienia i upodobania. Ta osobowa aktywność kształtuje u dziecka osobowość na poziomie duchowym, sprawia, że we władzach duchowych pojawiają się czyny dobra (w woli), słowa prawdy (w umyśle) oraz przeżycia piękna (w uczuciowości). Tego wszystkiego nie da się osiągnąć przy pomocy przekazywanej wiedzy lub umiejętności. Dlatego takie moralne wychowanie może się odbywać w domowym obcowaniu osób tworzących rodzinę. Prawdziwe wychowanie dokonuje się zatem w rodzinie, a nie w instytucjach szkolnych lub wychowawczych.

W kwestii wychowania /3


Pedagogika personalistyczna


Jeżeli uważnie przyjrzymy się pedagogicznym propozycjom osobowej podmiotowości dziecka, to od razu dojdziemy do wniosku, że nie pasują one do tego, co określa się mianem systemu wychowawczego. Takie podejście do wychowania wymaga osobistego zaangażowania kogoś wychowującego dziecko. Na potwierdzenie takiego wniosku można przytoczyć definicję ks. Tarnowskiego, że wychowanie jest spotkaniem dwóch osób obdarzonych godnością. Od razu widać, że takiego wychowania nie będzie w stanie zrealizować żadna instytucja. Otóż takie personalistyczne wychowanie może się odbywać wyłącznie we wspólnocie osobowej, którą jest tradycyjna rodzina. Tylko w rodzinie panują związki i relacje osobowe, które umożliwiają bezpośrednie oddziaływanie osoby na osobę. Każdy człowiek, a więc również każde dziecko, jest bowiem pełną osobą posiadającą osobową godność. Osoba ludzka, jak uczy nas egzystencjalna metafizyka, jest podmiotowością istnienia. To osoba i jej aktywność sprawia naszą duchowość oraz wpływa i kształtuje ożywioną cielesność.

Wychowanie dotyczy moralności oraz religijności. Wychowanie nie polega na nabywaniu wiedzy lub umiejętności. Trzeba radykalnie odróżnić wychowanie od wykształcenia, ponieważ wychowanie jest procesem związanym z życiem osobowym człowieka. Zarówno życie osobowe jak i wychowanie dzieją się w kręgu wspólnotowym (we wspólnocie osobowej). Złudzeniem wizji demokratycznej okazała się wiara w sprawczą moc instytucji. Instytucje i organizacje społeczne powstają na zasadzie prawa (według przepisów prawnych, czyli statutów). Posiadają one hierarchiczną strukturę władzy, co oznacza, że panują w nich zależności typu przełożony-podwładny.

Dlatego w instytucjach i organizacjach nie ma miejsca na relacje osobowe. Opowieści psychologów na temat relacji interpersonalnych można włożyć między bajki. W instytucjach mamy co najwyżej akta personalne i pracowników ds. personalnych (dawniej zwanych kadrową, a obecnie z amerykańska Human Resource). Dlatego żadna instytucja nie jest w stanie przekształcić się we wspólnotę osobową, ani tym bardziej stworzyć środowiska osobowego. Należy również pamiętać, że instytucje jako takie nie tworzą życia społecznego. One są jedynie powołane do nadzorowania i koordynowania różnych działań społecznych, a właściwie działań społecznie użytecznych. Instytucje mają więc charakter użytkowy i pełnią rolę pomocniczą, dlatego mogą jedynie przystosowywać ludzi do działań potrzebnych i użytecznych społecznie.

Otóż wychowanie ma związek z osobą człowieka. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą. Osobowa podmiotowość człowieka zawarta w ludzkiej egzystencji, czyli istnieniu, cechuje się godnością, która jest doskonałością osoby opartą na własnościach piękna, prawdy i dobra. Osobowe wychowanie człowieka polega więc na dotarciu do jego osobowej podmiotowości i uaktywnieniu jej już na poziomie duszy i ciała. Tak naprawdę jedynie osobowa aktywność jest zdolna w trwały sposób usprawnić i udoskonalić naszą naturę duchowo-cielesną. Wszelkie ćwiczenia cielesne i duchowe posiadają tylko ograniczony charakter, ponieważ takie ćwiczenia nie odmieniają samej natury naszych władz duchowych. Władze duchowe oderwane od osobowego podmiotu człowieka zaczęły bowiem działać na własną rękę, czyli całkowicie samodzielnie. Niestety takie samodzielne działanie zostało zepchnięte w sferę możliwości. Umysł zaczął kierować się myśleniem, a wola zapragnęła jedynie wybierać różne możliwości działania. Otóż żadne możliwości nie doskonalą tego, co realne. Toteż nie da się trwale usprawnić umysłu przy pomocy myślenia, tak jak nie da się usprawnić woli przy pomocy wolnego wyboru (czyli wolności).

Tutaj konieczna jest realna sprawność i aktywność płynąca z osobowej podmiotowości istnienia. Dopiero osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania mają realną moc sprawczą, która jest w stanie trwale usprawnić działania władz duchowych. Kontemplacja owocuje w umyśle słowem prawdy, zaś sumienie nakłania wolę do czynów dobra. Upodobanie kształtuje w uczuciach przeżycia piękna. W ten sposób nasze władze zdobywają odpowiednią, czyli realną, doskonałość. Zaczynają wtedy postępować moralnie, gdyż mogą osiągać sprawności wiary, nadziei i miłości. Nasza moralność przejawia się bowiem w słowie prawdy, w czynie dobra oraz w przeżyciu piękna, a nie w wyznawaniu tych lub innych wartości. Wartości stanowią jedynie nasze myślenie o rzeczach potrzebnych i użytecznych. Człowiek natomiast potrzebuje realnego działania, gdyż jest realnym bytem. Aksjologia może się przydać co najwyżej przy tworzeniu różnych instytucji społecznych, gdyż wtedy potrzebujemy odpowiedniego myślenia do określenia celów i zadań tych instytucji.

Jak osiągnąć kontakt osobowy? Otóż wydaje się, że taki kontakt najłatwiej jest osiągnąć z własnym dzieckiem. Dziecko jest bowiem nową osobą, która zostaje włączona do wspólnoty, jaką tworzy rodzina. Dlatego właśnie w kontaktach z własnym dzieckiem dochodzą do głosu realne relacje osobowe. To tutaj objawia się od razu bezwarunkowa miłość oraz wiara w drugą osobę i nadzieja na dobre lub piękne życie. Takie odniesienia i relacje są charakterystyczne dla wspólnoty osobowej. Nie mają one charakteru przemyślanego (czyli nie są naszym myśleniem), ani nie są efektem wolności wyboru, lecz są przejawami naszej osobowej aktywności. W relacjach osobowych mamy bezpośrednie odniesienia osoby do osoby bez udziału naszego poznania lub wiedzy oraz bez udziały naszej decyzji. Te relacje są efektem bezpośredniego spotkania osób albo raczej obecności osób dla siebie. Właśnie we wspólnocie osobowej osoby ludzkie uobecniają się sobie bezpośrednio, jak uczy prof. Gogacz (zob. Elementarz metafizyki, Warszawa 1987). Dzięki temu możemy mówić o doświadczeniu tego, co osobowe. Nie ma innej możliwości dotarcia do drugiej osoby jak tylko poprzez relacje osobowe miłości, wiary i nadziei. To jest prawdziwe doświadczenie obecności.

Otóż wychowanie wymaga takiej wzajemnej obecności osób. Ta obecność jest rozwijana w życiu codziennym objawiając się jako moralność względem innych ludzi albo jako religijność względem Boga (względem Osób Boskich). Dla Boga stajemy się obecni poprzez religijność (kult religijny), zaś dla innych osób uobecniamy się poprzez nasze życie moralne (poprzez czyny moralne). Chodzi tutaj o obecność w zakresie istnienia, czyli o coś jak najbardziej realnego, a nie tylko pomyślanego. Musimy pamiętać, że samo myślenie o Bogu nie jest żadną religijnością, ani nie stanowi poznania Boga. Religijność jest otwarciem się na boskie działanie, jest otwarciem się na aktywność Boskich Osób, ale również otwarciem się na aktywność osób Świętych.

Podobnie otwarcie się na inne osoby dokonuje się poprzez działania moralne. Jeżeli miłuję drugą osobę, jeżeli wierzę w tę osobę, jeżeli przeżywam radość i nadzieję dzięki drugiej osobie, to wtedy doświadczam tej osoby i nawiązuję z nią relacje osobowe. W ten sposób dokonuje się uobecnienie się dla siebie osób ludzkich, co skutkuje wzmożoną aktywnością obu osobowych podmiotów, która doskonali i usprawnia nasze władze duchowe. Tym właśnie charakteryzuje się wychowanie personalistyczne, które odbywa się we wspólnocie rodzinnej. Tego nie jest w stanie zastąpić żadna szkoła, ani tzw. zakład wychowawczy. Albo więc wrócimy do wychowania domowego w rodzinie, albo możemy się pożegnać z moralnością obecną w życiu społecznym. Przecież już dzisiaj życie polityczne pozbawione jest moralności, gdyż politycy uważają, polityka jest grą interesów, a nie działaniem wychowawczym społeczeństwa.

W kwestii wychowania /4

Wychowanie człowieka


Wychowywać to znaczy uruchomić właściwe działanie człowieka. Chodzi oczywiście o działanie moralne. Takie działanie moralne jest oparte na sprawnościach naszych władz duchowych.

Człowiek działa dzięki posiadanym zdolnościom, czyli dzięki władzom duchowym. Władze duszy umożliwiają nam działanie, ale bez konkretnego określenia jakościowego. Ponieważ władze posiadają charakter możności, czyli potencji zdolnych do działania, dlatego mogą podejmować całkiem różnorodne działania. Jednak aby działanie człowieka nabrało określonego charakteru moralnego, to musi być dokonane przez władze usprawnione do takiego działania. Dlatego poza samymi władzami potrzebne są tutaj dodatkowe sprawności nazywane w etyce cnotami (gr. arete; łac. virtus), czyli siły i moce sprawcze do działania moralnego. Dlatego powiemy w skrócie, że wychowanie polega na usprawnianiu władz duchowych człowieka.

Ale jak to osiągnąć? Wiedzę możemy przekazywać w formie słownej. Możemy ją przedstawić i wyjaśnić. Obracamy się wtedy jednak w pewnej przestrzeni intencjonalnej związanej z naszą rozumnością albo świadomością. Możemy bardzo łatwo przekazywać człowiekowi swoje myślenie i możemy go nauczyć swojego myślenia. Taki przekaz wiedzy opiera się na myśleniu i znajomości języka, gdyż język jest narzędziem myślenia.

Jednak wychowywanie nie może polegać na przekazywaniu wiedzy. Taki błąd popełnił na początku sam Sokrates, który uznał, że człowiek działa na podstawie samej wiedzy. Szybko jednak zrozumiano i ustalono, że tak nie jest. Na czym więc powinno polegać oddziaływanie wychowawcze? Czy ma to być jakieś naśladowanie, jak chociażby u Tomasza a Kempis, czy może posłużenie się przykładem, jak w rzymskim przysłowiu: verba docent, exempla trahunt. Jak więc pobudzić człowieka (młodego człowieka) do działania? Może tak jak w wojsku trzeba zadziałać na zasadzie rozkazu? Ale wówczas mamy do czynienia nie z podmiotową aktywnością człowieka, lecz z posłusznym wykonawcą poleceń lub rozkazów. Politycy chętnie widzieliby takie oddziaływanie na rządzonych obywateli. Jednak w moralności nie wolno odbierać człowiekowi jego podmiotowości, czyli osobowej wolności i godności. Jak zatem przekonać kogoś do moralnego działania? Dawniej uważano, ze wystarczy tutaj powaga autorytetu, czyli powaga, mądrość i doświadczenie kogoś dorosłego. Dziecko słucha swoich rodziców. Dorosły z pewnością posłucha rady kogoś doświadczonego. Gdy liberalizm rozbudził pragnienie wolności, wtedy okazało się, że autorytety przestały oddziaływać. Dlatego w wychowaniu moralnym nie wystarczają już autorytety, chociaż nadal ludzie odwołują się do różnych przykładów, ale raz do działania moralnego, a innym razem do działania niemoralnego, jeśli chcą usprawiedliwić swoje postępowanie (mówimy: przecież wszyscy tak robią).

Co trzeba zrobić, żeby uruchomić postępowanie moralne człowieka? Jak obdarzyć go odpowiednimi sprawnościami? I jaka siła sprawcza jest do tego potrzebna? Skoro nie wystarcza już dobre słowo, czy nawet rozkaz, to jak trzeba zadziałać na młodego człowieka bez udziału socjotechnicznej manipulacji? Wydaje się, że stajemy tutaj przed problemem duchowego nawrócenia. Trzeba zwrócić duchowość człowieka (czyli jego władze duchowe) ku realności. Trzeba osiągnąć głębsze przeżycie realności. Własnej osobowej realności lub realności bliźniego (czyli człowieka spotkanego wokół nas).

Najważniejsze jest tutaj przeżycie albo doświadczenie osobowe. Trzeba pokazać młodemu człowiekowi, że jest osobą. A to oznacza, że należy z nim przeżyć osobowe spotkanie. Takie spotkanie, które Biblia określa mianem spotkania twarzą w twarz. Dlatego osoba wychowawcy musi się spotkać z osobą wychowanka. To jest podstawa wychowania. Tutaj nie ma innej możliwości oddziaływania. Potrzebny jest i chyba konieczny bezpośredni kontakt. Kontakt osobowy, który dokonuje się w relacjach wiary, miłości i nadziei, jak to pokazał Gogacz (zob. Człowiek i jego relacje, Warszawa 1984).

Tak więc wychowawcze spotkanie musi się odbywać na poziomie osobowym, czyli na poziomie podmiotowości istnienia. Osoba jest bowiem podmiotem egzystencjalnym. Stąd taki wychowawczy kontakt odbywa się w rodzinie, która stanowi wspólnotę osobową. Rodzina jest bowiem wspólnotą osób powiązanych ze sobą relacjami osobowymi. Nawiązanie takich relacji pozwala na prawdziwy kontakt wychowawczy. Żadna instytucja szkolna nie zastąpi w tym względzie wspólnoty rodzinnej.

Dlatego to rodzina jest prawdziwą szkołą moralności i religijności dla młodego człowieka. Jeżeli podważamy kompetencje rodziców w tym zakresie, to czynimy niepowetowane straty w duchowości dziecka. Dziecko może się wychowywać we wspólnocie rodzinnej, gdyż tylko w rodzinie żyje i rozwija się jako osoba. Wszelkie instytucje działają jedynie na zasadzie autorytetu prawnego, czyli urzędowych nakazów, które traktują człowieka przedmiotowo, a nie podmiotowo.

Wychowanie polega zatem na aktywizacji osobowej podmiotowości człowieka. Taka aktywizacja może się dokonać poprzez nawiązanie relacji osobowych. Relacje osobowe są nawiązywane w sposób naturalny w rodzinie. Dziecko rodzi się z wiary, miłości i nadziei rodziców. Dlatego rodzice już od początku (od momentu poczęcia) nawiązują z dzieckiem relacje osobowe. Dziecko jest od razu otaczane relacjami osobowymi rodziców. Relacje osobowe, jak pokazał nam Gogacz (Człowiek i jego relacje, Warszawa 1984), przebiegają pomiędzy własnościami istnienia. Dlatego nawiązane relacje aktywizują w naszej osobie własności prawdy, dobra i piękna, obdarzając je dodatkową mocą sprawczą. Ta nabyta moc sprawia, że własności osobowe podejmują odpowiednie akty osobowe, które docierają do naszych władz duchowych zaszczepiając w nich zasady prawidłowego i słusznego działania. Prawda poprzez akt kontemplacji dociera i oddziałuje na nasz umysł obdarzając go słowem prawdy. Dobro w akcie sumienia pobudza naszą wolę do czynu dobra (do dobrego uczynku). Również piękno dzięki aktowi upodobania kształtuje naszą uczuciowość skłaniając ją do przeżywania piękna i pięknego życia.

Otóż na bazie realnych skutków wywołanych w naszych władzach przez osobowe akty powstają cnoty i sprawności moralne, przede wszystkim wiara, miłość i nadzieja. Słowo prawdy obecne i działające w umyśle przyczynuje sprawność wiary. Czyn dobra (czyli akt miłości), którym posługuje się wola sprawia w niej sprawność miłości. Z kolei przeżycia piękna występujące w uczuciowości sprawiają cnotę nadziei. Zarówno te słuszne moralnie działania władz duchowych, jak i oparte na nich sprawności dotyczą bezpośrednio osoby człowieka. Słowo prawdy i wiara dotyczą osobowej prawdy człowieka. Czyn dobra i miłość dotyczą osobowego dobra człowieka. A przeżycie piękna i nadzieja dotyczą osobowego piękna i życia człowieka.

Postępowanie moralne człowieka polega na posługiwaniu się osobowymi sprawnościami i działaniami naszych władz duchowych. Nie ma moralności (ani religijności) bez posłużenia się sprawnościami wiary, miłości i nadziei. Jeśli te sprawności dotyczą Osoby Boskiej, to mamy wtedy do czynienia z religijnością, czyli z życiem religijnym. Oczywiście także kontemplacja już jako oświecenie, upodobanie jako dar życia oraz sumienie będące już nawróceniem mogą być wywoływane przez nawiązanie relacji osobowych z Bogiem, zainicjowanych przez Boga.

Wychowanie człowieka polega zatem na uruchomieniu całej osobowej aktywności, jaką jest w stanie podjąć nasza osoba (osobowa podmiotowość istnienia), a pod jej wpływem również nasze władze duchowe. Moralność i religijność są to realne oddziaływania pomiędzy osobami. Ani moralność, ani tym bardziej religijność nie stanowią z pewnością samego myślenia o tych sprawach. Moralność i religijność nie są wyposażeniem naszej świadomości. Dlatego człowieka należy wychowywać do realnych działań, czyli właśnie do moralności i religijności. Nie wolno wychowywać człowieka tylko do myślenia o tych sprawach przy pomocy wartości i wartościowania. Realne działania muszą bowiem posiadać realne podstawy, a nie tylko możliwość działania, jaką daje myślenie. Myślenie stwarza jedynie możliwości działania, ale to są pozory realności. Takie możliwościowe myślenie sprawdza się na polu rozwiązań technicznych, lecz nie może być podstawą moralności, gdyż wówczas moralność polegałaby na błądzeniu i poszukiwaniu wciąż lepszych rozwiązań. Niestety odwołując się do takiego myślenia ukuto slogan – errare humanum est. Trudno jest uznać błądzenie za osiągnięcie moralności. Człowiek oczywiście błądzi w swoim życiu, ale trzeba pamiętać, że błądzi właśnie dlatego, że posługuje się myśleniem, a nie osobową aktywnością. Jak pokazał Hegel, myślenie jest dialektyczne, gdyż myślenie zrodziło się z negacji realności. Człowiek zaczął myśleć, gdy zanegował rzeczywistość. Negacja określa więc myślenie i stanowi jego istotę. Dlatego myślenie jest w stanie wszystko zanegować. Każda teza znajdzie swoje przeciwieństwo, czyli antytezę. Zatem myślenie zawsze będzie obarczone niepewnością i nie może doprowadzić nas do celu, czyli do moralnej doskonałości. Skoro więc zachwycamy się myśleniem, to nigdy nie będziemy zadowoleni ze swojej realności. Dlatego człowiek myślący próbuje ciągle od nowa stwarzać siebie, a to prowadzi wprost do moralnych dramatów. Przecież to myślenie a nie realność odpowiada za wszystkie dramaty człowieka.

W kwestii wychowania /5

Podsumowanie



Teorie wychowania pomijają antropologię filozoficzną podpierając się jedynie psychologią lub socjologią. Ale to za mało, ponieważ nie są w stanie powiedzieć, czym jest wychowanie i na czym polega. Dlatego teorie wychowawcze można zaliczyć do przypuszczeń i domniemywań, czyli do dowolnych opinii na ten temat. Otóż filozofia podpowie nam, że wychowanie musi być oparte na relacjach osobowych, które uruchamiają osobową aktywność podmiotowości istnienia, co w efekcie przekłada się na usprawnienie naszych władz duchowych. Dzięki temu człowiek osiąga moralną i religijną osobowość, która staje się dla niego podstawową siłą sprawczą w działaniach między ludźmi oraz w spełnianiu kultu religijnego. Moralność i religijność są niezbędnym wyposażeniem naszej duchowości sprawiając, że nasze czyny akceptują i afirmują osobową godność człowieka (każdego człowieka). Można powiedzieć, że są to również podstawowe zasady życia wspólnotowego, a co za tym idzie także życia społecznego.