23.04.2022

Wiedza kontra propaganda

 Mówi się, że świadomość zawsze czegoś dotyczy. Ale świadomość nie dotyczy realności. Ona posługuje się myśleniem, a myślenie dotyczy jakichś oderwanych treści, które możemy sobie pomyśleć, i niczego więcej. Są to pewne ogólnikowe treści oderwane od rzeczywistości. Platon stworzył dla nich zupełnie nowy świat idei (właśnie świat tres pomyślanych). Co dziwniejsze, świat idei miał według niego przyczynować naszą zmienną rzeczywistość. 

Trzeba jednak pamiętać, że żadne myślenie (nawet przypisywane Bogu, co jest absurdalne) nie jest w mocy stworzyć czegoś realnego, a więc konkretnego. Realnie istnieją pojedyncze byty a nie ogólne idee. Jeżeli o czymś myślimy, to musimy być świadomi, że jest to tylko nasze myślenie, które powinniśmy skonfrontować, czyli wprost zderzyć, z realnością. I zobaczyć, co nam wyszło z tego zderzenia, bo to dopiero decyduje o prawdziwości wiedzy.

Wiedza nie może być samym myśleniem, bo wtedy nie będzie wiedzą, lecz stanie się ideologią (tak wygląda sprawa gender studies). Wiedza, która nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, jest bezsilna i niepotrzebna do niczego. To może byc albo literatura albo ideologia, ale zawsze jest to tylko propaganda.

W ten sposób kłamstwo powtarzane po wielekroć staje się podobno obowiązującą prawdą. Lecz faktycznie jest tylko kłamstwem. Dziś mamy coraz więcej kłamstwa, czyli propagandy, a coraz mniej wiedzy i to w najważniejszych sprawach dotyczących człowieka. "Taki mamy klimat." Klimat intelektualny zepsuł się równie szybko jak klimat pogodowy.

21.04.2022

Bierzące rozważania personalistyczne /1

Zyjemy w czasach, gdy znika realizm dotyczący człowieka. Człowiek wyrzekł się kontaktu z realnością. Porzucił to, co realne, żeby marzyć o wolności, czyli o nowych możliwościach swojego człowieczeństwa. Ale możliwości nie tworzą realności, zaś wolność myślenia, mówienia i działania nie zaprowadzi nas nigdy na spotkanie z rzeczywistością, zwłaszcza z realnością nas samych. Tutaj potrzebna jest pokora dla wytrwałego poznawania samego siebie (o czym wiedzieli już Grecy). To oni zapoczątkowali poznanie rzeczywistości (realności świata przyrody i człowieka).

My ludzie nie możemy uciekać od rzeczywistości, ponieważ realność jest wszystkim, co posiadamy. Wszystkie inne sprawy i pomysły (przede wszystkim nasze myślenie) nie mają większego znaczenia, gdyż nie stanowią naszej tożsamości i realności, ani nawet nie są w stanie stworzyć jej od nowa. To są marzenia podsuwane człowiekowi przez Demona czystej świadomości (czyli tego, co fenomenologia nazywała transcendentalną świadomością, a dziś przybrało postać AI = Artifical Inteligens).

Jeżeli damy się naciągnąć na te brednie i będziemy starali się wykreować nowego człowieka, to zobaczymy koniec realnego człowieczeństwa, czyli naszej osobowej tożsamości. Z perspektywy filozoficznej będzie to odwrót od własnej realności i poszukiwanie nowych możliwości twórczych. Należy jednak pamiętać, że nasza twórczość nie kreuje nowej realności, lecz na jej miejsce stawia dowolną nierealność (określaną mianem świata wirtualnego). To brzmi zachęcająco, a jednak człowiek nie jest w stanie żyć i działać w świecie wirtualnym. Człowiek został stworzony i powołany do poznawania tego, co realne, aby móc działać i pracować w realnym świecie. Bo na tym polega jego ziemskie szczęście. Człowiek jest powołany do miłości i nadziei, ale to są stany osobowej i duchowej realności, a nie wolności myślenia i dowolności wyboru.

Człowiek musi zawsze wybierać realność a nie wolność, bo wybierając wolność skazuje się na niebyt. Wolność nie jest przecież realnością. To jest tylko możliwość,  a możliwość jest intencjonalnością myślenia. Mówiąc wprost, to, co sobie pomyślimy, stanowi tylko możliwość, czyli tzw. byt możliwy a nie realny. Realności nie sposób wymyślić. Realność trzeba stworzyć potężną mocą sprawczą.

Bierzące rozważania personalistyczne /2

Trzeba zadać sobie pytanie, co w człowieku jest realne? Tradycjonaliści odwołujący się do europejskiej kultury powiedzą, że dusza (pojmując człowieka jako złożonego z duszy i ciała). Takie stanowisko popierała chrześcijańska wizja religijna. Ale już moderniści wyrastający z myśli Kartezjusza stwierdzą, że czymś realnym jest myślenie. Tak naprawdę jedno stanowisko nie odbiega zbyt daleko od drugiego, ponieważ duszę uważa się za rozumną, czyli wyposażoną w zdolności umysłowe, m.in. w myślenie obok poznania i chcenia. Oczywiście sprowadzenie naszej duchowości do myślenia stało się skrajnym uproszczeniem. To Kartezjusz właśnie określił duszę jako res cogitans. A przecież myślenie nie stanowi czegoś realnego, a tym bardziej nie jest zasadą czy przyczyną realności. Dlatego myślenie nie jest wcale w człowieku najważniejsze.

Co zatem jest w człowieku naprawdę realne? Należy zdawać sobie sprawę, że jest to problem metafizyczny. Dlatego rozstrzygnięcia tego problemu musimy poszukiwać w teoriach stricte metafizycznych. Różne koncepcje epistemologiczne niewiele tutaj wnoszą. Jest to wyraźne już w filozofii greckiej. Sokrates postawił w tym wypadku na prawdziwą wiedzę, ale w interpretacji Platona miała to być wiedza ogólna i konieczna. To doprowadziło go do stwierdzenia, że zasadą realności jest ogólne pojęcie (powszechnik), czyli wymyślona idea bytująca gdzieś poza nami w świecie idealnym.

Dopiero Arystoteles przedstawił faktyczną teorię metafizyczną. Odrzucając pogląd Platona uznał, że prawdziwa wiedza dotyczy jednostkowych bytów a nie ogólników. To pozwoliło mu poszukiwać i sformułować pierwszą teorię stricte metafizyczną. Przyjął, że zasada realności jest zawarta w każdym jednostkowym bycie. Jaką drogą poszły jego rozważania? Otóż potwierdzeniem realności było dla niego działanie jednostkowego bytu (ergon). Takie działanie musi posiadać swoją przyczynę (ergeia). Ta przyczyna jest zawarta w konkretnym bycie, czyli stanowi wewnętrzną zasadę (energeia)

Bierzące rozważania personalistyczne /3

Gdy doszło do tłumaczenia tekstu Metafizyki Arystotelesa na łacinę, tę wewnętrzną zasadę działania nazwano aktem (actus). Należy przyjąć, że w konkretnym bycie akt stanowi zasadę realności i działania. Akt jest więc przyczyną i zasadą aktywności bytowej. Kiedy Tomasz z Akwinu zapoznał się w XIII wieku  z tekstem Metafizyki, doszedł do wniosku, że ta wewnętrzna zasada działania musi być jednocześnie powodem realności, czyli faktycznego istnienia danego bytu. Według Tomasza akt bytowy (stwarzany przez Boga) należy rozumieć jako zasadę istnienia i działania - mówiąc ogólnie jako zasadę aktywności konkretnego bytu. To wyznaczyło zupełnie nowe spojrzenie na strukturę bytową. Pierwszym i głównym elementem stał się akt istnienia (actus essendi), który najpierw tworzył realność bytu, a dalej był odpowiedzialny za aktywność istotową bytu. O ile u Arystotelesa aktem formalnym (formą) pozostawała jeszcze dusza, która miała kształtować całą aktywność człowieka, o tyle u Tomasza aktywność duszy wynikała z jej łączności z samodzielnym aktem istnienia. A zatem dusza mogła działać w człowieku z tej racji, że była urealniona przez istnienie (esse).

 Zobaczmy teraz, jak rozwijała się dalej koncepcja aktu istnienia. Według Tomasza realny byt powinien się składać z aktu istnienia oraz z możności istotowej. Tak więc zasadniczym i pierwszym elementem struktury bytowej stał się akt istnienia, natomiast całe dalsze wyposażenie istotowe bytu (czyli natura bytu, dusza i ciało) jest zależne od istnienia. Było to naprawdę genialne rozwiązanie problemu metafizycznego. Okazało się jednak, że takie rozwiązanie kwestii realności nie znalazło szerokiego uznania wśród filozofów. Dawna tradycja filozoficzna wydawała się znacznie mocniejsza niż odkrywcze dokonanie Dominikanina. Natomiast późniejsza myśl filozoficzna wyrastająca z Kartezjańskiej tezy "myślę więc jestem" wprost zanegowała miniony dorobek metafizyczny. Pojawiła się w to miejsce ontologia, która będzie się zajmowała bytami możliwymi (możliwymi do pomyślenia) a nie realnymi (czyli istniejącymi).

Bierzące rozważania personalistyczne /4

Tak naprawdę współczesny powrót do teorii metafizycznej zrodził się z potrzeby zrozumienia człowieka jako osoby (z potrzeby antropologicznego personalizmu). Dokonało się to dopiero w XX wieku. Kiedy zaczęły pojawiać się różne personalistyczne wizje i rozumienia człowieka, co ważniejsi teoretycy doszli do wniosku, że jest to bardzo ważne zagadnienia. Powstają wtedy konkretne koncepcje człowieka jako osoby. Taką znaczącą i mocno oddziałującą koncepcję osoby przedstawił Max Scheler, który był fenomenologiem. Uważał on, że osobą człowieka jest jego świadomość wytwarzająca sobie świat wartości. Taka koncepcja wpisywała się doskonale w tradycję modernistyczną (filozofii nowożytnej). Jednak myśliciele chrześcijańscy, którzy nawiązywali w tym czasie do metafizyki Tomasza z Akwinu, podjęli własne rozważania na temat osoby ludzkiej (wiązało się to z także z potwierdzeniem praw człowieka po II wojnie światowej).

Dziś możemy z zadowolenie przyznać, że w tym zakresie rozumienia człowieka jako osoby pierwszorzędne znaczenie odegrała polska szkoła filozoficzna na KUL-u. Wojtyła w artykule "Personalizm Tomistyczny" z 1962 roku sformułował tezę, że osoba jest podmiotem istnienia i działania człowieka. Moim zdaniem, miało to fundamentalne znaczenie dla identyfikacji osoby w strukturze ludzkiego bytu, ponieważ w ten sposób osoba zostało powiązana z aktem istnienia, stając się zarazem czymś (lub kimś) odpowiedzialnym za aktywność człowieka. Dalsze rozważania metafizyczne (przeprowadzone przez Gogacza) poszły w kierunku opisu relacji osobowych oraz charakterystyki samego osobowego podmiotu istnienia. Chodziło tutaj przede wszystkim o identyfikację i ustalenie roli własności transcendentalnych, które cechują podmiotowość osoby. Wszystko to razem pozwala nam zastanowić się nad ontyczną realnością człowieka oraz wyznaczyć rolę i znaczenie osoby w całej realnej strukturze bytu ludzkiego. Od razu musimy zaznaczyć, że w tym wypadku nie chodzi wcale o sprawę ludzkiej świadomości.

Bierzące rozważania personalistyczne /5

Przedstawiliśmy do tej pory pewien rys historyczny filozofii metafizycznej, żeby pokazać do czego nawiązujemy w naszych rozważaniach i na jakich twierdzeniach się opieramy. Zadna wiedza filozoficzna nie bierze się znikąd. Postęp naukowy jest mozolny i stopniowy. Należy zestawić ze sobą różne tezy i poglądy, aby móc wyciągnąć słuszne wnioski. Być może w pracy naukowej wykorzystujemy jakieś intuicje zwracając się do tych a nie innych poglądów i teorii. Ale własne wnioski należy wysuwać po dogłębnej analizie różnych stanowisk.

Czego więc o ludzkiej osobie dowiedzieliśmy się od polskich personalistów? Człowiek jest przede wszystkim osobą. Osoba stanowi podmiotowość istnienia. W tym sensie określenie "podmiot" odnosi się do kwestii sprawczości (posiadania mocy sprawczej. W przypadku osoby mówimy zatem o podmiocie istnienia, co od razu wskazuje na to, że podmiot osobowy dysponuje mocą sprawczą, czyli posiada moc sprawczą, jaka cechuje akt istnienia.

Według ustaleń Gogacza istnienie charakteryzuje się własnościami transcendentalnymi. Otóż trzy z tych własności dotyczą podmiotu osobowego. Są to własności prawdy, dobra i piękna. Gogacz nazywa je także własnościami osobowymi, czyli przypisanymi do podmiotowości osoby. Powiemy zatem, że osoba charakteryzuje się własnościami prawdy, dobra i piękna (w przypadku piękna modyfikuję propozycję Gogacza).

Bierzące rozważania personalistyczne /6

Należy zaznaczyć, że cały porządek egzystencjalny ludzkiego bytu jest przyczynowany przez Boga. Bóg stwarza bezpośrednio akt istnienia wraz z jego wyposażeniem w podmiot osoby oraz podmiot życia (o tym podmiocie życia nadprzyrodzonego powiemy w dalszej części). Stąd stworzony akt istnienia posiada ograniczony charakter. Nie jest czymś absolutnym jak Istnienie Boga. Dlatego także podmiot osoby i jego osobowe własności posiadają ograniczony status ontyczny (określoną z góry realność i moc sprawczą). Ich moc sprawcza ogranicza się do wytworzenia jednoznacznie określonego porządku istotowego (duszy i ciała, ale ciała przy pomocy podmiotowości życia). W związku z tym własności osoby ludzkiej potrzebują i wymagają stałego wzmocnienia i doskonalenia.

Dlatego Gogacz wprowadził zagadnienie relacji osobowych, które mają za zadanie umacniać i doskonalić własności osobowe w ich sprawczej aktywności podmiotu egzystencjalnego. Według niego relacje osobowe przebiegają zawsze pomiędzy odpowiednimi własnościami dwóch osób. Relacje osobowe z człowiekiem nawiązuje przede wszystkim sam Bóg (Osoby Trójcy Swiętej), jak również osoby Aniołów i Swiętych Pańskich. Nawiązywanie relacji osobowych prowadzi do wzmocnienia i udoskonalenia własności poszczególnych osób, a tym samym doskonałości osoby człowieka. Takie relacje są nawiązywane (wydaje się, że dzieje się to za sprawą Boskiej Mocy) wokół bliskich nam osób w rodzinie. Nawiązanie tych relacji pomiędzy małżonkami sprawia Bóg (w Osobie Ducha Swiętego) w sakramencie małżeństwa. To daje małżonkom szczególną siłę i moc trwałości związku i założenia szerszej rodziny (przyjęcie nowych osób dzieci do wspólnoty rodzinnej).

Bierzące rozważania personalistyczne /7

Zobaczmy teraz, jak wygląda aktywność podmiotu osobowego. Mówiliśmy już, że podmiot osobowy dysponuje pewną mocą sprawczą otrzymaną od Boga. Ta moc jest potrzebna i niezbędna do wytworzenia wyposażenia istotowego w postaci duchowości człowieka (po prostu ludzkiej duszy). Jest to wewnątrz bytowa aktywność sprawcza, która powołuje i kształtuje porządek istotowy. Oczywiście dzieje się to do spółki z aktywnością podmiotowości życia egzystencjalnego, która z kolei odpowiada za sprawianie i ukształtowanie naszej cielesności (czyli naszego organizmu żywego).

Podmiot osobowy (osoba ludzka) odpowiada za powstanie władz duchowych. Dokonuje się to w ten sposób, że poszczególne własności transcendentalne osoby wytwarzają mocą swojej aktywności odpowiednie władze duszy (na gruncie możności istotowej). I tak osobowa prawda odpowiada za powstanie poznawczej władzy umysłu, osobowe dobro tworzy pożądawczą władzę chcenia, czyli wolę, natomiast osobowe piękno sprawia powstanie władzy uczuciowej związanej z przeżywaniem naszego życia.

Musimy od razu dodać, że sprawcze działanie podmiotu osobowego nie kończy się na wytworzeniu odpowiednich władz duchowych. Ta sprawcza aktywność idzie również dalej i własności osobowe wysyłają swoje akty do działających już władz. Te akty doskonalą władze duszy zaszczepiając w nich określone zasady działania. Władze duchowe jako możności (potentiae animae), czyli zdolności, są bowiem uruchomiane do działania z zewnątrz. Dlatego potrzebują i wymagają stałej aktywacji swoich zdolności i możliwości działania. Bez tego wpływu aktów płynących od osoby władze duchowe mogą zacząć błędnie działać, czyli nie spełniać swojego powołania. Musimy bowiem wiedzieć, że władze duchowe jako zdolności o charakterze możnościowym podlegają nieustannemu stawaniu się. Dlatego muszą otrzymywać właściwy impuls do działania i stawania się poprzez odpowiednie działanie. Porządek istnienia stanowi trwałą i niezmienną realność (esse), natomiast porządek istotowy podlega stawaniu (fieri), czyli jest kształtowany poprzez swoje działania. Ten kształt lub zmieniająca się postać zależą więc od tego, czy działanie jest właściwe i prawidłowe, czy też błędne.

Bierzące rozważania personalistyczne /8

Nasze władze duchowe są wspierane przez akty płynące z podmiotu osobowego. Nasza osoba dysponuje trzema różnymi aktami odpowiednio do trzech władz duszy. Są to akty kontemplacji, sumienia i upodobania. Akty kontemplacji są zależne od aktywności osobowej własności prawdy i doskonalą one władzę umysłu. Akty sumienia są związane z mocą sprawczą i aktywnością osobowej własności dobra i wpływają na doskonalenie się władzy woli. Z kolei akty upodobania stanowią aktywność osobowej własności piękna i wspierają duchową władzę uczuciowości.

Wszystkie te akty są zależne od mocy sprawczej osobowego podmiotu istnienia, która to moc zostaje zintensyfikowana pod wpływem nawiązanych relacji osobowych. Najlepiej kiedy relacje są nawiązywane z Osobami Boskimi, ponieważ wówczas moc sprawcza osoby staje się najsilniejsza. A takie wsparcie powoduje, że nasza duchowość będzie działała w sposób doskonały, to znaczy w sposób moralny i religijny.

Aktywność osobowa zaszczepia bowiem we władzach duszy odpowiednie zasady działania moralnego i religijnego. Akty kontemplacji sprawiają w umyśle człowieka słowo prawdy, które staje się zasadą poznawczą oraz impulsem komunikacyjnym. Mówiąc zwyczajnie, człowiek zaczyna poznawać i mówić prawdę. Akty sumienia wywołują w woli pojawienie się czynu dobra, który będzie zasadą działania nakierowanego na osobowe dobro człowieka. Człowiek zaczyna wtedy spełniać dobre uczynki. Wreszcie akty upodobania sprawiają w uczuciowości powstanie przeżycia piękna, co powoduje w tej władzy dążenie do przeżywania życia w sposób piękny. Człowiek dostrzega wtedy piękno rodzącego się życia i zmierza do rozwoju życia poprzez rodzicielstwo. Jeśli nie osiągniemy upodobania rodzącego się życia, to pozostaniemy bezpłodnymi egoistami. Upodobanie piękna rodzi bowiem w uczuciowości (wśród naszych uczuć) przeżywanie radości i nadziei na piękne życie. Nowe życie zawsze jest piękne.

Bierzące rozważania personalistyczne /9

Władze duchowe należą do sfery możności istotowej. Toteż same z siebie nie posiadają wystarczającej mocy sprawczej, która zapewniałaby im działanie właściwe dla osobowego charakteru bytu ludzkiego. Oznacza to, że władze duchowe nie są w stanie działać osobowe same z siebie. Dlatego do takiego działania wymagają i potrzebują wsparcia płynącego w postaci aktów osobowych pochodzących od osobowego podmiotu istnienia. Dopiero wzmocnione aktami osobowymi docierającymi do poszczególnych władz stają się one zdolne do podejmowania działań osobowych. I tak akty kontemplacji doskonalą poznawczą władzę umysłową zapewniając jej poznawcze dążenie do zetknięcia się z realną prawdą (prawdziwą realnością). Dzięki temu nasz umysł może dotrzeć do rzeczywistości i będzie zdolny ujmować prawdę zawartą w realnych bytach. Wydaje się, że w pierwszym rzędzie dotyczy to ujmowania osobowej prawdy każdego człowieka. To, co w człowieku jest osobowe, skrywa się bowiem na poziomie egzystencjalnym, skąd nie jest ujmowane samorzutnie przez nasze władze duchowe. Gdyby nasz umysł od razu widział w człowieku osobę, z pewnością nie mielibyśmy problemu z potraktowaniem innych ludzi z szacunkiem i troską. Jednak do poznania realnej osoby nasz umysł musi być przygotowany i uzdolniony przez akty kontemplacji. Zdobywa on wówczas słowo prawdy, które wskazuje na osobowy charakter człowieka. A tym samym jesteśmy skłonni zwracać się do człowieka jako do osoby obdarzonej szczególną godnością, co wyróżnia ludzi spośród świata przyrody.

Podobnie wygląda sprawa z działaniem woli. Chrześcijańska tradycja religijna (i filozoficzna) uparcie twierdziła, że wola pragnie dobra z natury (ze swej natury jako władza pożądawcza). Otóż wola sama z siebie nie jest w stanie wytrwale chcieć dobra. Dlatego raz pragnie dobra, a innym razem (właściwie za chwilę) będzie chciała jakiegoś zła (na ogół mówimy o mniejszym złu). Dzieje się tak dlatego, że wola pozostawiona sama sobie (czyli w stanie upadłej natury) będzie dokonywać jednorazowych wyborów niczym nie uzasadnionych. To oznacza, że na co dzień nasza wola stoi każdorazowa przed wyborem jakiegoś działania, ale nie dysponuje żadną zasadą wyboru (gdyż posiada tylko możliwość wyboru). Zatem do właściwego działania w sposób osobowy, czyli do chcenia osobowego dobra, musi być pobudzona i usprawniona przez osobowe akty sumienia. Pod wpływem oddziałujących na nią aktów sumienia wola zdobywa realną zasadę w postaci czynu dobra. Taka zasada działania (czyn dobra) popycha wolę do dobrych uczynków wobec innych ludzi. To wywołuje wobec nich pomoc, troskę i opiekę, zwłaszcza nad bliskimi nam osobami, co potwierdza w działaniu nawiązanie relacji osobowych. Gogacz nazywa to etyką chronienia osób. Można przyjąć, że taka troska i ochrona stanowi istotę moralnego działania człowieka. Stanowi realną służbę człowiekowi.

Bierzące rozważania personalistyczne /10

Moralność dotyczy przede wszystkim osób i naszego odniesienia do nich. Moralność oznacza więc działania osobowe, a do realizacji działań osobowych konieczna jest interwencja aktów osobowego podmiotu istnienia. Jeżeli więc Wojtyła twierdził, że osoba jest podmiotem działania, to należy to rozumieć w tym sensie, że osoba inicjuje i wpływa na urzeczywistnienie działań osobowych na poziomie naszych władz duchowych. Moralność nie polega więc na wolności działania, lecz wyraża się w wykorzystaniu osobowej aktywności do realizacji działań duchowych. Tylko wówczas człowiek może działać odpowiedzialnie wobec innych osób, które spotyka w swoim życiu. Odpowiedzialność polega bowiem na odpowiednim odniesieniu się do spotkanej osoby. Jeśli spotykamy drugiego człowieka, to nasza aktywność osobowa pozwala rozpoznać go jako osobę i w dalszej konsekwencji zareagować działaniami opieki i pomocy. Otaczając człowieka troską i opieką ofiarujemy mu wszystko, czego potrzebuje do życia osobowego.

Natomiast wolność działania neguje troskliwe i opiekuńcze odniesienie do drugiego człowieka, podsuwając nam działania szkodliwe a nawet zbrodnicze. Wolność myślenia pozwala lub nawet każe nam widzieć w drugim człowieku wroga i zagrożenie z jego strony.

Bierzące rozważania personalistyczne /11

Co zatem powoduje, że człowiek chce się opowiedzieć za wolnością traktując ją jako coś doskonałego, czy nawet absolutnego? Z pewnością nie może to być aktywność osobowa, ponieważ taka aktywność jest nastawiona jedynie na realność i nie ma nic wspólnego z wolnością działania. Skąd więc bierze się wolność działania. Niestety teologia chrześcijańska uważała i nadal tak sądzi, że to Bóg obdarzył człowieka wolnością wyboru, co jest kompletną bzdurą. Bóg daje bowiem człowiekowi pełnię realności i doskonałości w postaci istnienia wraz z wyposażeniem w podmiot osobowy i życiowy (moc ożywczą). Ewidentnym dowodem jest tu stworzenie pierwszych ludzi, czyli Adama i Ewy. Posiadali oni doskonałość osobową, co pozwalało im bezpośrednio spotykać się z Bogiem (spotkanie twarzą w twarz). Posiadali również doskonałość życia nadprzyrodzonego, co przekładało się na ich nieśmiertelność. Możemy przyjąć, że taki właśnie był Boży plan stworzenia człowieka.

Ale, jak czytamy w Piśmie Swiętym, coś poszło dalej nie tak, gdyż człowiek popadł w grzech pierworodny. Nawet z dzisiejszej perspektywy trudno jest rozstrzygnąć, czym konkretnie był grzech pierworodny. Jedno jest pewne, że została zerwana osobowa łączność z Bogiem, a dalsze konsekwencje były dla człowieka tragiczne, ponieważ utracił nieśmiertelność. Wszystko to wskazuje na radykalną utratę związku sfery egzystencjalnej (podmiotów osoby i życia) z porządkiem istotowym (duszy i ciała). Co mogło spowodować takie oddzielenie porządków struktury bytowej? Wydaje się, że mogło to być zerwanie przepływów aktywności egzystencjalnej i oderwanie się od kontaktu z realnością. A przecież człowiek (Adam) stworzony przez Boga i egzystujący w pełnej doskonałości osoby nie mógł sam z siebie oderwać się od realnej rzeczywistości świata Boskiego. Wyjaśnienie podaje nam Biblia, wskazując, że Adam i Ewa zostali namówieni do grzesznej przewiny przez Szatana (Demona czystej świadomości). Szatan namówił ich, żeby zrobili coś, co sprawi, że będą jak bogowie, czyli poznają dobro i zło. To było wierutnym kłamstwem, gdyż Bóg działa mocą dobra i nie poznaje zła. Otóż aby poznać zło, które jest brakiem i pozbawieniem (privatio), czyli jakąś formą nierealności, trzeba sobie to zło wymyślić i chcieć je urzeczywistnić. A to jest już oderwaniem się od tego, co realne i rzeczywiste (a jednocześnie dobre i doskonałe). Stąd owa chęć poznania zła stała się tym, co spowodowało oderwanie się pierwszych ludzi od wszystkiego, co realne (przede wszystkim od Boga jako przyczyny sprawczego realności).

Bierzące rozważania personalistyczne /12

Wszelkie zło rodzi się z naszego ludzkiego myślenie. Myślenie nie jest wcale poznanie czegoś realnego, ono stanowi jedynie tworzenie przeróżnych możliwości. Możliwości są jakimś intencjonalnym parciem do przodu (go on), poszukiwaniem nowości i zapuszczaniem się w nieznane regiony. Myślenie tworzy więc swój własny świat możliwości, czyli to, co dziś nazywamy światem wirtualnym. Człowiek został powołany i przeznaczony do życia w realnym świecie, w nie w świecie wirtualnym. Dziś bawienie się w wirtualny świat traktuje się jako wybawienie człowieka z tej ponurej i brudnej rzeczywistości realnego świata. Doszliśmy w ten sposób do kompletnej paranoi, gdyż człowiek pragnie odejść od własnego osobowego człowieczeństwa, czyli od własnej realności. Niedługo człowiek będzie mógł "wyświetlić sobie" całe swoje życie, ale nie będzie mógł nic w nim zmienić czy poprawić. Wtedy dopiero przeżywanie życia wciąż od nowa stanie się dla nas prawdziwą tragedią. Oto do czego doprowadzi nas intencjonalne myślenie (czyli świadomość) i sztuczna inteligencja (AI).

Bierzące rozważania personalistyczne /13

Jak ustrzec się przed myśleniem i wolnością działania? Przede wszystkim musimy odnaleźć swoją osobową realność. Kiedyś ludzie nie mieli z tym problemu, nawet jeśli nie potrafili tego odpowiednio nazwać i określić. A dziś każdy będzie krzyczał o godności albo miłości nie zdając sobie sprawy, czym naprawdę to jest. A przecież chodzi o godność osobową i miłość osobową. Wszystkie inne wyobrażenia czy pomysły obejmowane tymi określeniami nie mają dla człowieka większego znaczenia, gdyż podważają nasze realne człowieczeństwo - osobowe człowieczeństwo. Nie ma innej godności człowieka niż godność przynależna osobie i osobowemu życiu. Taka godność domaga się uznania i szacunku.

Jeżeli zamierzamy oprzeć swoje człowieczeństwo na wolności, to znaczy, że odrzuciliśmy  osobową realność. Osoba jest powołana do życia religijnego i moralnego. Dlatego nasza osoba nie kieruje się dowolnym wyborem drogi życiowej. Osoba kroczy do celu prostą drogą, czyli zmierza do zbawienia i życia wiecznego. Tak jak to było na początku w Raju. "Skok w bok" jest dziełem świadomościowego myślenia i tyle. Albo człowiek będzie żył świadomością , albo osobową realnością. Tertium non datur. Tworzenie w życiu sfery świadomościowej jest okradaniem siebie z tego, co w nas jest naprawdę realne. To bardzo łatwo i przyjemnie jest pomyśleć sobie, czym to ja nie jestem lub że panuję nad wszystkimi dookoła. Ale trzeba pamiętać, że dokonujemy tego pomijając własną realność, własną osobę i naturę.

Co z tego, że będę prezesem wielkiej korporacji, jeśli nie będzie już we mnie nic osobowego, a więc nic z moralności i religijności. Nie będzie wiary, miłości i nadziei. Będę się składał z działalności zawodowej, czyli moja świadomość będzie wypełniona wykresami i danymi zysków firmy. Oczywiście będę przydatny i wykorzystywany w firmie, lecz przestane być przydatnym dla innych osób, bo nie będę potrafił im służyć. W firmie trzeba zawsze rozkazywać.

Bierzące rozważania personalistyczne /14

Musimy się zastanowić, czy warto zamienić szczęście osobowe (czyli szczęście rodzinne) polegające na życiu we wspólnocie osobowej na stanowisko zawodowe i wielkie pieniądze. Za pieniądze nie kupimy sobie szczęścia swojego i swojej rodziny. To są zupełnie nieprzystające wymiary, co więcej one są rozbieżne. Albo żyjemy i działamy osobowo, albo kombinujemy myśląc o pieniądzach i żyjemy bezosobowo. Sukces zawodowy nie daje człowiekowi szczęścia, czyli radości i nadziei na spełnione życie. 

Oczywiście w swojej teraźniejszej sytuacji społeczno-ekonomicznej człowiek musi pracować, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Ale to wcale nie oznacza, że ciężka praca jest powołaniem człowieka. Praca jest potrzebą i obowiązkiem, które stwarza sytuacja gospodarcza świata. Praca powinna być jednak przede wszystkim rozumnym gospodarowaniem. Człowiek powinien tak gospodarować zasobami naturalnymi, żeby jego praca zapewniała dostatek materialny oraz przyczyniała się do dalszego rozwoju gospodarczego. To nie znaczy, że człowiek ma się zmienić w agresywnego konsumenta wszelkich dóbr, które w dużej mierze nie rozwijają jego duchowej osobowości. 

Człowiek powinien żyć twórczo, lecz nie może rezygnować z takich wartości jak prawda, dobro i piękno, ponieważ wykorzystywane w działalności twórczej i artystycznej realne wartości będą budowały charakter moralny i religijny społeczeństwa, w którym żyje. Tak naprawdę spokojnie i szczęśliwie żyje się w osobowej wspólnocie społecznej, jaka stanowi naród. Wszyscy obywatele jako osoby współtworzące wspólnotę narodową powinni budować potęgę gospodarki i kultury swojego kraju.