27.10.2023

Postawa racjonalna albo emocjonalna (zakończenie)

 Już w starożytnej Grecji ukształtowały się dwie postawy życiowe -- jedna racjonalna a druga hedonistyczna. Stoicka postawa racjonalna postulowała zachowanie spokoju duchowego i harmonii wewnętrznej. Stawiała więc na opanowanie i wstrzemięźliwość sfery uczuciowej. Człowiek powinien rozważnie przyjmować wydarzenia życiowe, oczywiście dbać przy tym o to wszystko, co od niego zależy, jednak nie ekscytować się trudnościami lub przeciwnościami. Postawę stoicką charakteryzuje spokój i rozwaga.

Przeciwieństwem był epikurejski hedonizm i życie okraszone przyjemnościami. Epikurejczycy uważali, że szczęście daje człowiekowi osiąganie przyjemności. Człowiek miał być otwarty na zewnątrz i czerpać stamtąd możliwe przyjemności. Doznawane przyjemności miało budować wewnętrzne zadowolenie. Natomiast stoicyzm stawiał na rozwój wewnętrznego ładu (zgodności z naturą), który pozwalałby nam znosić trudności i przykrości. Obie te postawy życiowe funkcjonowały przez całą historię, ale trzeba pamiętać, że odnosiły się wyłącznie do zachowań indywidualnych ludzi.

Kłopoty społeczne pojawiły się wtedy, gdy z jednej strony zanegowano racjonalne odniesienie się człowieka do rzeczywistości (do natury i zgodności z naturą), a z drugiej strony zrobiono z hedonizmu (hedonistycznego konsumpcjonizmu) zasadę życia społecznego. Taka zbitka ideologiczna stała się powodem dzisiejszego kryzysu cywilizacyjnego.

Na koniec możemy stwierdzić, że wszystko zależy od naszego pojmowania i rozumienia natury człowieka. Grecy postrzegali człowieka jako złożonego z duszy i ciała. Jeśli więc uznawano człowieka za duchowego, to stawiono na jego rozumność, ale jeśli człowiek jawił się jako cielesny, to górę brała jego zmysłowa cielesność przejawiająca się głównie w przeżywaniu przyjemności. Niemniej oba podejścia -- racjonalne lub afektywne -- traktowano jako równorzędne, czyli zgodne z naturą człowieka. Wydaje się, że na tym poziomie wiedzy o człowieku sprawa nie mogła uzyskać rozstrzygnięcia w jedną lub drugą stronę. 

Dopiero gdy spojrzymy na ten problem z nowej perspektywy, czyli niejako z góry -- z poziomu egzystencjalnego, to wtedy kwestia może się wyjaśnić. Na poziomie egzystencji mamy bowiem podwójną podmiotowość osoby i życia. A zatem celowość  i kres naszego ludzkiego działania powinien być rozstrzygnięty właśnie na poziomie egzystencji. Możemy w uproszczeniu przyjąć, że osoba zarządza naszą duchowością, a życie (o charakterze nadprzyrodzonym) zarządza naszą cielesnością. W tym ujęciu rozwiązaniem jest wniosek, że spełnienie osobowe oraz spełnienie życiowe powinny się spotkać w pewnym punkcie lub momencie. Otóż takim spotkaniem zdaje się być jednoczesne zbawienie i zmartwychwstanie. Tak więc dopiero w niebie nasza duchowość i cielesność uzyskają doskonałe wypełnienie. Tutaj na ziemi ludzie zawsze będą rozdarci pomiędzy rozwojem duchowości bądź cielesności. Oczywiście rozwiązanie, o którym mowa, podpowiada nam religia katolicka.

23.10.2023

Słońce już zaszło...

 


Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /1

Każdy powie, że racjonalność działania wynika z posiadania przez człowieka rozumu. W potocznym ujęciu to rozum działa racjonalnie, zaś człowiek posługuje się swoim rozumem od zawsze i na co dzień. Dlaczego więc raz mówimy, że człowiek działa racjonalnie, a innym razem, że działa irracjonalnie? Od czego to zależy? 

Człowiek posiada duchową władzę poznawczą określaną mianem umysłu. Umysł służy człowiekowi do poznawania otaczającego go świata (różnych rzeczy tworzących ten świat. Efektem tego poznania staje się rozumienie poszczególnych rzeczy. Poznajemy konkretne rzeczy i zdobywamy ich rozumienie. Dlatego o umyśle mówimy jako o rozumie. Zdobyte rozumienie informuje nas, czym są dane rzeczy, a konsekwencją tego rozumienia jest wiedza o tym, do czego mogą posłużyć poznane rzeczy.

Wiemy już od dziecka, że woda służy do picia, kamienie lub drewno mogą służyć do budowy domu, książka służy do czytania, a rower do jeżdżenia. Nasze poznanie i działanie w świecie uczy nas, czym są różne rzeczy i do czego mogą nam służyć. Już na podstawie przytoczonych przykładów widzimy, że poznajemy różne rzeczy naturalne, ale również poznajemy rzeczy wytworzone przez człowieka (dzieła techniki i sztuki). Na co dzień okazuje się, że łatwiej jest nam zrozumieć i poznać wytwory techniczne niż byty naturalne. Ale przecież doskonale odróżniamy zwierzęta i rośliny i nie mamy z tym problemu.

Dzięki poznaniu umysłowemu ujmujemy bowiem jakieś wewnętrzne zasady określające charakter i działanie, czyli naturę danej rzeczy. Rozumiemy więc, że rośliny mają jakąś wewnętrzną zasadę i moc, która powoduje, a może nawet nakazuje im działać w jeden określony sposób, czyli wzrastać i rozwijać się, czy wreszcie owocować. Natomiast zupełnie inaczej wygląda sprawa zwierząt. Widzimy, że się poruszają samodzielnie, że same poszukują pożywienia lub wody, a w przypadku zwierząt domowych widzimy, jak się rozmnażają – jedne z jajek a inne z samicy zapłodnionej przez samca. Wszystko to razem sprawia, że poznajemy i rozumiemy, jak działa i rozwija się życie jako zasada rodzenia (czyli wytwarzania wciąż nowych jednostek i pokoleń roślin lub zwierząt). Również poznanie surowców naturalnych pozwala nam zrozumieć ich naturę oraz możliwości wykorzystania do budowy domów lub możliwości przetwarzania i wykorzystania do napędu różnych pojazdów.

Zastanówmy się teraz, co jest takie ważne w tym poznaniu i rozumieniu naturalnych rzeczy? Otóż poznajemy ich wewnętrzną naturę i zdolność do działania, ale przy okazji tworzymy sobie jednoznaczną i określoną wiedzę. Nie będziemy się przecież spierać, czy zwierzęta są roślinami albo czy rośliny są kamieniami. Przez kolejne wieki wypracowaliśmy odpowiednią wiedzę ujętą dziś w konkretne nauki – geologię, botanikę, zoologię, albo też wiedzę techniczną (np. różne dziedziny mechaniki lub aerodynamiki).

Na podstawie tych przykładów widzimy, do czego służy nam rozumienia rzeczywistości. Nasz umysł posiada szerokie zdolności poznawcze do pojmowania i rozumienia poszczególnych rzeczy (ogólnie bytów naturalnych). Dlatego nasz ludzki umysł określamy najczęściej mianem rozumu, skoro wykorzystuje on rozumienie rzeczy tworzących otaczający nas świat. W związku z tym mówimy ogólnie o rozumności człowieka i z tej racji był on od początku filozofii określany jako istota rozumna (dawniej animal rationale czyli rozumne zwierzę). W podobny sposób ujmowano też wiedzę, jaką o realnym świecie tworzył sobie człowiek. Taką wiedzę nazywano racjonalną, a później racjonalistyczną. I taka wiedza teoretyczna przez długi czas dominowała w kulturze filozoficznej. Dopiero potem zastąpiono ją wiedzą empiryczną, jako lepiej ogarniającą funkcjonowanie świata przyrodniczego. Tak naprawdę wiedza racjonalna do tej pory współistnieje (może nawet konkuruje) z wiedzą empiryczną. Jedni naukowcy będą uważali, że oba typy wiedzy się uzupełniają, a inni że się wykluczają. Wydaje się, że podejście do tego problemy zależy od tego, czego dotyczą oba typy wiedzy (od ich przedmiotów).

Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /2

Stwierdziliśmy już, że wiedza dotycząca świata przyrody oraz świata fizycznego jest wyraźnie określona i jednoznaczna. Lecz co dzieje się z wiedzą dotyczącą człowieka? W tym przypadku wiedza zdaje się być bardzo skomplikowana, ponieważ mamy albo naukową wiedzę cząstkową, która opisuje i wyjaśnia jakiś wycinek realności człowieka (wiedza medyczna czy psychologiczna), albo próby ogarnięcia całej realności przy pomocy wiedzy filozoficznej, co z kolei kończy się pomysłami idealistycznymi lub wprost ideologicznymi. Jak widzimy na podstawie historii filozofii, wcale nie jest łatwo przedstawić jasną teorię ludzkiej realności, aby na tym gruncie wyjaśnić zasady lub motywy ludzkiego działania. I dlatego stale zderzamy się z problemem, czy człowiek działa racjonalnie, czy irracjonalnie? 

Zobaczmy więc, jak w tym zakresie interpretacji ludzkiego działania rozwijała się filozofia. Otóż Sokrates twierdził, że człowiek działa (i powinien działać) na podstawie posiadanej wiedzy. Tak więc zakres wiedzy miał według niego określać, czy człowiek działa prawidłowo i etycznie, czyli pożytecznie społecznie (politycznie), czy jednak będzie błądził z braku odpowiedniej wiedzy. Oczywiście chodziło o wiedzę umysłową, co od razu wskazywało, że człowiek powinien działać racjonalnie, czyli zgodnie z rozumem. Niestety takie racjonalistyczne podejście Sokratesa doprowadziło go do konfliktu z elitą polityczną, co w efekcie przypłacił życiem. Dlatego jego uczeń Platon doszedł do wniosku, że ludzie w sprawach społeczno-politycznych kierują się nie tylko rozumem lecz także emocjami i namiętnościami. Uznał, iż rozum musi przeciwstawiać się i walczyć z przemożnym wpływem namiętności i uczuć. Od razu więc pojawił się konflikt i sprzeczność pomiędzy rozumem a uczuciowością. Obie zdolności i władze duchowe są skłonne walczyć ze sobą (jak się okazuje na śmierć i życie).

Pełny obraz władz i zdolności duchowych człowieka przedstawił Arystoteles. Uznał, że dusza jest wyposażona w dwie władze rozumne – czyli umysł i wolę (chcenie i pragnienie działania) oraz uczuciowość niejako poza rozumną, kierującą się emocjami i namiętnościami. Było to potwierdzenie, że do działania nie wystarczy człowiekowi sam rozum z jego wiedzą, ale konieczna jest ostateczna decyzja o podjęciu jakiegoś działania, czyli chcenie (boulesis). Grecy mieli świadomość, że rozum zawsze zmierza do osiągnięcia jakiejś wiedzy (teoretycznej lub praktycznej), ale zdawano sobie sprawę, że sama wiedza nie jest w tanie napędzać działania, ona określa raczej sam kierunek działania. Potrzebna jest decyzja o działaniu (o podjęciu konkretnego działania) i taka decyzja leży w gestii woli (jako władzy chcenia). Jeżeli więc wola akceptowała i podejmowała propozycję rozumu, to sprawa wydawała się jasna. Można było przyjąć, że działanie jest racjonalne.

Zwracano jednak uwagę na to, że na działanie wpływ mają pojawiające się namiętności i uczucia. Uważano, że agresywne uczucia mogą zakłócać racjonalną decyzję woli i wybór jakiegoś działania. Co należało z tym zrobić? Przyjmowano, że namiętności i uczucia trzeba poskromić i ograniczyć wpływem rozumu. W przypadku pojawienia się gwałtownych uczuć należało zastosować racjonalną ocenę w postaci umiarkowania (należało wypracować ocenę rozumu). Oczywiście to wszystko sprawdzało się przy założeniu naczelnej roli rozumu kierującego postępowaniem człowieka.

Jednak po wielu różnych potyczkach i niepowodzeniach racjonalnej wiedzy uznano, że rozważania rozumowe nie odpowiadają zwykłej codziennej praktyce życiowej. Ostatecznie Kartezjusz zanegował przy użyciu totalnego wątpienia sens i potrzebę poznania umysłowego, na skutek czego pozostała w rozumie jedynie zdolność myślenia. Można przyjąć, że zdawał sobie sprawę, że myślenie nie jest poznawaniem, skoro był skłonny twierdzić, że trzeba przyjąć istnienie pojęć wrodzonych, na podstawie których myślenie miało wypracować całą naszą wiedzę. Jednak wątpliwości mnożyły sią nadal i Locke zanegował istnienie pojęć wrodzonych (wg niego umysł jest czystą kartą lub tablicą) twierdząc, że jedyną zasadą poznania są nasze zmysły. Oznaczało to, że myślenie rozumowe cały swój materiał poznawczy czerpie ze zmysłów nadając mu charakter pojęciowy (idee umysłu). Tak powstała empiryczna teoria wiedzy.

W ten sposób rozum lub umysł stracił swoją wiodącą rolę w postepowaniu albo raczej zachowaniu się człowieka. A stąd był już jeden krok do stwierdzenia, że nasze działania społeczne i etyczne zależą jedynie od uczuć i namiętności kierowanych zmysłowymi doznaniami przyjemności i przykrości. Widzimy więc, że w filozoficznym empiryzmie rozum podporządkowano zmysłom, a zasady działania cielesnym doznaniom przyjemności. Rozum został w ten sposób zepchnięty do roli potwierdzenia i akceptacji doznań przyjemności. Niestety, dawna racjonalność oceny etycznej płynąca z poznania zasad realnego działania została zastąpiona przez akceptację irracjonalnych doznań zmysłowych. Rozum stawał się zwykłą akceptacją zmysłowości, natomiast uczucia i  namiętności powstające pod wpływem przyjemności główną zasada i napędem działania człowieka. To, co racjonalne stało się irracjonalne, a irracjonalność przybrała postać czegoś rozumnego.

W związku z takim rozwojem filozofii mamy dzisiaj poważny problem, jak sensownie określić działanie człowieka, zwłaszcza w wymiarze społecznym. Skoro racjonalność została pomieszana z czymś irracjonalnym, to znikła zupełnie cała rozumność człowieka. Człowiek stał się jedynie zwykłym zwierzęciem, już nawet nie zwierzęciem rozumnym, jak sądził Arystoteles. Dlatego dzisiaj mamy propozycje podporządkowania człowieka przyrodzie i zasadom rządzącym światem przyrodniczym. Człowiek zostaje sprowadzony do roli cząstki świata przyrody, gdyż został  całkowicie pozbawiony swojej realnej rozumności i duchowości. Chyba będzie musiał wrócić do lasu albo nawet na drzewo (sic!).

Drugą skrajnością jest podporządkowanie działań człowieka swobodnej twórczości kulturowej. W tym wypadku cała rozumność i racjonalność człowieka została sprowadzona do swobodnych możliwości myślenia. Ta swoboda myślenia nie powinna być niczym ograniczona, a już na pewno nie może być ograniczona zasadami realności. Dlatego realność człowieka, zwłaszcza jego realność osobowa kobiety i mężczyzny, przegrywa z abstrakcyjnymi pomysłami stworzenia człowieka na nowo. Otóż pomyśleć możemy dowolne absurdy, ale nie da się żyć w takim absurdalnym świecie, nie da się żyć w świecie możliwości. Realność człowieka wymaga do życia realnego świata, który możemy poznawać i rozumieć, a żyć musimy zgodnie z prawdziwym rozumieniem rzeczywistości.

Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /3

Musimy zadać sobie pytanie, czy uczuciowość ludzka jest całkowicie irracjonalna? Otóż z moich badań wynika, że uczuciowość -- tak jak była umiejscowiona u Arystotelesa -- stanowi trzecią dopełniającą władzę duszy. Nie ma więc charakteru czysto zmysłowego. Ale powiecie, że przecież kieruje się cielesnymi doznaniami przyjemności. Trzeba zaznaczyć, że możemy również mieć przyjemności związane z działaniami duchowymi, kiedy cieszy nas zdobywanie wiedzy albo sprawna realizacja decyzji wolitywnych.

Ja ponadto twierdzę, że kierowanie się przez uczuciowość przeżyciami przyjemności nie jest wcale jej głównym i podstawowym działaniem, lecz jest spowodowane brakiem głównej zasady przeżywania, jaką jest piękno. Uważam, że uczuciowość jako władza duchowa podlega aktywności egzystencjalnej podmiotu osobowego. To oznacza, że osobowe piękno zawarte w podmiotowości istnienia wysyła do uczuciowości swoje akty upodobania, które zaszczepiają w niej zasadę przeżywania piękna. Dlatego uczuciowość w swoim pierwszym i zasadniczym działaniu kieruje się przeżyciem piękna, co wywołuje uczucie radości i nadziei. Takie przeżywanie piękna zostaje bowiem skierowane do cieszenia się życiem. Uczuciowość powinna więc kierować się przeżywaniem i upodobaniem życia, a nie samym dążeniem do przyjemności. Przyjemności mogą być jedynie dodatkiem do cieszenia się życiem.

Nasza ludzka uczuciowość powstała jako władza duchowa pod wpływem oddziaływania osobowej własności piękna i dlatego jej zasadnicze działanie stanowi upodobanie piękna. Taka radość i upodobanie piękna dotyczy przede wszystkim życia, ponieważ życie jest obrazem piękna. Dlatego nasza trwała radość dotyczy pięknego życia. To jest właśnie trwałe uczucie (trwały stan emocjonalny) naszej uczuciowości. Natomiast przyjemności sprawiają nam tylko chwilowe zadowolenie, ale nie wywołują niczego trwałego ani niczego realnego. Toteż o przyjemności musimy zabiegać nieustannie, co prowadzi wprost do uzależnienia. Takie uzależnienie domaga się coraz silniejszych doznań przyjemności. W ten sposób nakręca się spirala doznań i przeżyć. Przeżywanie zaś piękna i pięknego życia daje nam trwałe poczucie nadziei -- nadziei na coraz lepsze życie, ale również nadziei, która pomaga nam przetrwać trudności i przeciwności życiowe.