22.08.2013

O człowieku, który żył samym myśleniem



Jak zwykle wstał za późno, żeby rozpocząć nowe życie. Przez chwilę się zastanawiał, ale doszedł do wniosku, że nie ma takiej potrzeby. Więc jak co dzień pomyślał, co też będzie dzisiaj robił.

Na pewno muszę przemyśleć kilka spraw, przecież bez tego nie warto się ruszać. Najważniejszy jest pomysł. Trzeba przemyśleć wszystko na nowo i wreszcie coś wymyślić. – Pomyślał.

Usiadł na łóżku spuściwszy nogi na podłogę. Myśli z wolna zawirowały w jego głowie, a może w brzuchu. Ten wir zaczął coraz bardziej przyspieszać. I za moment wszystko pędziło z prędkością nie do pomyślenia. Czuł jak ten wir myśli zasysa go do środka, ale nic nie mógł zrobić. Przecież chciał coś przemyśleć.

Prawie widział, jak wir jego myślenia wciąga i pochłania coraz to więcej rzeczy. Połknął już radio i telewizor, zabierał się dalej za lampę i stół, potem wciągnął firanki i kapcie. Gdy przechylił głowę w prawo, wir jeszcze przyspieszył.

Co to ja chciałem przemyśleć?

Pomyśl cokolwiek, to się stanie.

Niby na moje zawołanie?

Na twoje pomyślenie. Nic tak ładnie nie podnosi człowieka na duchu jak myślenie.

Zamachał lekko wirującym myśleniem, jakby chciał sprawdzić, czy ono jeszcze się dzieje. A wir myśli wystrzelił strzałą w górę, żeby zaraz powrócić do jego głowy ze wzmożoną siłą. Wtedy go olśniło!

JA MYŚLĘ!!! COGITO!!! COGITO!!! MYŚLĘ!!! JA JESTEM MYŚLENIEM!!! COGITO ERGO SUM!!! Co za wspaniałe odczucie, tak sobie myśleć i myśleć. Wzlatać i spadać, spadać i wzlatać!!!

Nie chcę już niczego więcej. Jestem myśleniem! Jestem wolnym myśleniem! Ale dlaczego wolnym? Teraz jestem szybkim myśleniem! Pędzę w przestworzach z prędkością myśli, szybciej niż światło. Przebiegam przestworza i znowu zawracam.

Dlaczego ciągle powraca moje myślenie. Dlaczego nie mogę polecieć gdzieś w nieskończoność. Chcę przemierzyć nieskończoność! Czy moje myślenie jest skończone, czy nieskończone? Dokąd mnie zaprowadzi moje myślenie? Czy ono jest całkiem moje? Czy może jestem myśleniem kogoś obcego? – Myślenie znowu zawirowało w jego głowie, aż musiał się złapać za głowę, żeby nie stracić równowagi.

Przez chwile chciał zatrzymać swoje myślenie, ale ono wymknęło się już spod kontroli. Wiodło go własnym torem, gdzieś w mroczne otchłanie kosmosu albo piekła (?). Poczuł, jak ściąga go przepaścista czarna dziura. Jego myślenie stało się bezsilne i bezbronne wpadając do tej czarnej otchłani. Znów pomyślał, że zakotłowało się w jego głowie i wydawało mu się, że to już ktoś obcy myśli jego myśleniem.

Co się do cholery ze mną dzieje? Kto tu naprawdę myśli? Precz!!! Ja sam chcę myśleć, ale nie mam już siły pomyśleć cokolwiek. Co się stało z moim myśleniem? Oddajcie mi moje myślenie!!!

Opadł z powrotem na łóżko. Jego organizm był skrajnie wyczerpany. Odkąd pokochał myślenie, stracił zupełnie kontakt z rzeczywistością. Przestał jeść i pić. Żywił się własnym myśleniem. Myślenie go ożywiało, dopóki wydawało mu się, że to jego własne myślenie. Ale gdy zwątpił we własne myślenie, czy to on sam myśli, czy ktoś obcy, wtedy stracił całą żywotność. Teraz czuł, że myślenie kogoś obcego pożera jego umysł, że traci już siły i chęci do życia, że jest tylko takim intelektualnym zombie. Wiedział, że stracił już swoje życie i buzuje w nim tylko jakieś obce myślenie.

Czyżbym zamyślił się na śmierć? Ale to niemożliwe, przecież moje myślenie jest w stanie pokonać nawet śmierć. Myślenie jest nieśmiertelne!!!

Lecz nie Twoje, robaczku! – Ktoś podsunął mu taką myśl.

Czym ja jestem? – Taka myśl przemknęła mu na koniec. – To już koniec! – pomyślał i zdechł.

15.08.2013

Mrożek - Człowiek, który wymyślił sam siebie!

                                                                                                                                                             
                                                                                                                                                                

Po Europie krąży widmo człowieka



Po Europie krąży widmo człowieka. Widmo człowieka myślącego. Widmo pełne możliwości, lecz odarte z realności. Wydaje się, że w Europie nie znajdziemy już realnego człowieczeństwa. Może niedobitki kryją się jeszcze gdzieś na dalekiej prowincji.

EU-ropa. Europa ropieje zakażona od wewnątrz groźną chorobą wolnego myślenia (cogito libere). Myślenie od początku pożerało naszą realność. Aż wreszcie w XX wieku połknęło ją całkowicie. Europa ropieje z powodu gangreny myślenia. Człowiek europejski stał się jakimś pomyślanym i wymyślonym widmem. Został całkowicie odarty z realności własnej osoby. Błąka się po bezdrożach i polach możliwości. Kryje się w zakamarkach nicości.

Europa jest chora . Jest chora na myślenie, które od początku przynosi nam śmierć. Przecież to tutaj wymyślono, że człowiek jest bytem-ku-śmierci. Myślenie tworzy kulturę, ale swobodne myślenie tworzy kulturę śmierci, przed którą przestrzegał nas Papież. Kto dziś słucha Papieża? Wszyscy wysławiają tylko swoje myślenie. Strach pomyśleć, co będzie dalej.

Jak uratować własne człowieczeństwo?


Współczesny człowiek nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest zagrożony w swoim ludzkim bytowaniu. Na pozór wszystko toczy się utartym szlakiem. Człowiek się rodzi, później idzie do szkoły i zdobywa potrzebną lub niepotrzebną wiedzę. Dalej podejmuje jakąś pracę lub rozkręca własny biznes, zakłada rodzinę lub nie. Chciałby podróżować i poznać cały świat, a na koniec żyć dostatnio do końca swoich dni. To wygląda jak całkiem prosta droga. Ale trzeba zapytać, czy to jest droga do celu, czy droga donikąd?

Co sprawia, że człowiek spełnia się w swoim życiu? Ciekawa praca, czy wspaniała rodzina? A może medialny sukces? Czego tak naprawdę potrzebujemy, a co tylko wydaje się nam niezbędne do szczęśliwego życia? Raczej trudno się zorientować, jak bardzo sztuczny świat człowiek stwarza dla siebie i wokół siebie. Mamy sztuczne tworzywa, które mają nam ułatwić życie. Mamy już sztuczną żywność, która także ma ułatwić nasze codzienne życie. Mamy sztuczną łączność i komunikację, co też ma ułatwiać nasze życie. Mamy już nawet sztuczne potrzeby, które mają nam uprzyjemniać życie. Mamy całkowicie sztuczny sport i sztuczny wypoczynek. A to wszystko razem daje nam tylko sztuczne zadowolenie. Po co to wszystko?
Współczesny człowiek nie wie już, co to jest prawdziwa radość albo prawdziwa miłość osobowa. Zadowalamy się sztucznymi przyjemnościami. Cała to sztuczność ludzkiego życia oparta jest na ludzkich pomysłach, czyli na myśleniu. Myślenie neguje rzeczywistość. Ono pogardza realnością i poniża wszystko, co realne. Tworzy natomiast jakiś świat możliwości, czyli „sztuczną realność”. Dzisiaj człowiek żyje możliwościami, a nie realnością. Wciąż goni za nowymi możliwościami. Dlatego nasze życie staje się coraz bardziej szalone, gdyż nieustannie ściga same możliwości. Pędzimy więc w nieznane, zamiast skupić się na tym, co realne, gdyż to jest trwałe i niezmienne. Pędzimy coraz szybciej, nie wiedząc nawet dokąd to nas zaprowadzi.

Czyżby świat oszalał? Nie! To oszalał sam człowiek. Oszalał na punkcie swojego myślenia. Okazuje się, że nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Czy można się ustrzec przed takim myśleniem? Nic nie jest tak podstępne jak myślenie. Ono zdołało oszukać człowieka zupełnie. Wmówiło mu, że stanowi zasadę realności, głosząc cogito ergo sum. Co więcej, oszukało go, że tworzy realną podmiotowość, nazywając ją res cogitans. Filozofowie racjonaliści byli zachwyceni tymi oszustwami myślenia, gdyż zdawało się im, że nareszcie odnaleźli doskonałość człowieka. Dali się wpuścić w maliny. Nawet nie podejrzewali, jak zwodnicze okaże się myślenie. Nie wiedzieli, że negując realność samo chce zająć jej miejsce. Myślenie pragnie zająć miejsce realności. Ono nie chce niczego więcej. Ale wie, że tylko wtedy zdoła pociągnąć człowieka do zguby.

Myślenie wabi nas swoim egoistycznym podejściem. Wmawia nam, że samo jest czymś najważniejszym, bo to dzięki myśleniu człowiek wyróżnia się spośród całej rzeczywistości. Jednak myślenie potrafi wyróżnić się z tej realności wyłącznie na zasadzie negacji. Tylko porzuciwszy wszelką realność możemy zachwycać się myśleniem, które przecież stanowi jedynie sferę możliwości. Odkąd człowiek pokochał myślenie, realność straciła dla niego znaczenie. Przestał się już trudzić, żeby poznawać to, co realne, gdyż to stało się zbyt trudne. Odtąd wystarczyło już tylko o czymś pomyśleć, żeby być pewnym, że to zaistnieje. Przecież Kartezjusz stwierdził, że wystarczy pomyśleć jasno i wyraźnie. Nikt nie zauważył, że jasno i wyraźnie myśli się najlepiej o samym myśleniu.

Trzeba zatem uparcie i wytrwale medytować. Po co nam realistyczna filozofia, kiedy mamy medytacje o filozofii. Człowiek zaczął się zachwycać swoim myśleniem (ale czy na pewno swoim?). Hegel popadł nawet w samouwielbienie na punkcie myślenia, gdyż udało mu się podporządkować myśleniu rzeczywistość. Należało tylko uznać, że myślenie rządzi rzeczywistością, a zasady myślenia tworzą rozwój realności. Hegel nie zauważył jednak, że myślenie rozwija i stwarza świat możliwości a nie realności. Ale u niego myślenie przyznało sobie zdolność stwarzania Ducha Absolutnego, nie wiedząc, że dogoniło jedynie Demona Myślenia, czyli Pierwszy Umysł Myślący. Nie ma większej herezji niż przypisywanie Bogu myślenia. To nawet nie jest antropomorfizacja lecz demonizowanie Boga.

Czy zatem powinniśmy się wystrzegać myślenia? Każdy powie, że nie sposób żyć po ludzku bez myślenia. Ale w swoim życiu człowiek nie może kierować się samym myśleniem. Jeśli chcemy działać w sposób osobowy, jeśli chcemy żyć osobowo, to musimy poznać i odkryć swoją osobę, która stanowi centrum realności. Myślenie nie ma kontaktu z realnością, gdyż wyrasta z negacji realności. Myślenie po prostu okrada nas z realności, czyli okrada nas ze wszystkiego, co jest osobowe. Na myśleniu albo na myślącej świadomości nie da się zbudować własnej realności. Na myśleniu nie można oprzeć ani moralności ani religijności. W oparciu o myślenie można co najwyżej stworzyć dowolność możliwości, czyli kompletny relatywizm moralny i religijny, albo jakiś synkretyzm poglądów pozorujący prawdziwą moralność i religijność (np. New Age). Dlatego to na myśleniu opierają się wszystkie wizje człowieczeństwa – albo egoistyczne albo totalitarne.

No to może potrzebne jest realistyczne myślenie? Myślenie, które zaprezentuje nam rzeczywistość, przecież człowiek stale myśli o wszystkim, co go otacza. Trzeba jasno powiedzieć, że realistyczne myślenie jest samo w sobie czymś sprzecznym. Myśląc o realności tylko się od niej oddalamy. Realność trzeba poznać i przyjąć, nie da się myśleć realnie lub o realności. A to już znaczy, że w realność trzeba uwierzyć. Wiara (credo) stanowi bowiem uznanie (assensus) realności. Augustyn mówił jeszcze, że wiara jest uznającym myśleniem (credere est cogitare cum assentione). Ale Tomasz z Akwinu zdefiniował już wiarę jako uznanie (assensus) bez dodatku myślenia. Dlatego należy stwierdzić, że wiara stanowi pozytywne uznanie realności, czyli taką akceptację realnego istnienia. Jednak akceptacja i uznanie nie są żadnym myśleniem, chociaż należą również do naszego umysłu. Myślenie jest stwierdzeniem czegoś dowolnego, zaś wiara jest zawsze potwierdzeniem realności (realnego istnienia), ponieważ jeśli przyjmujemy realność, to należy ją potwierdzić i uznać. Myślenie stwierdza tylko możliwości (stąd ontologia wyrosła na myśleniu rozważa byty możliwe), wiara natomiast potwierdza realność. Dlatego to wiara może nas uratować przed myśleniem, czego przeczucie miał już Jaspers. Dzisiaj mamy taką sytuację, że myślenie wygrywa z wiarą i stara się zepchnąć ją na margines nazywając „absolutyzmem” lub „zacofaniem” lub wprost „ciemnogrodem”. Myślenie stać tylko na manipulacje pojęciowe.

Otóż nasza osoba potrzebuje wiary i miłości, żeby obronić moralność człowieka i przywrócić mu należną godność. Nie ma godności bez moralności, ani moralności bez godności. Przecież prawdziwą wolnością człowieka jest jego godność. Prawdziwą wolnością jest bowiem aktywność ludzkiej osoby, która stanowi o jego godności. Wszystkie propozycje wolności wyboru przedstawiane przez nasze myślenie dotyczą jedynie możliwości działania, nie dotyczą zaś realnego i osobowego działania, jakim jest moralność i religijność człowieka. Dlatego człowiek musi walczyć o swoją wiarę i swoją miłość. Człowiek potrzebuje przede wszystkim wiary i miłości, ale potrzebuje też nadziei. Potrzebuje wiary zarówno w siebie jak i wiary w drugiego człowieka. Ale taką wiarę możemy zdobyć dzięki wierze w Boga będącego przyczyną wszelkiej realności. Człowiek potrzebuje także miłości. Potrzebuje miłości do bliźniego oraz miłości do Boga. Apostoł Paweł wyśpiewuje w swoim Hymnie: Gdybym miłości nie miał, byłbym niczym. Człowiek bez miłości byłby niczym, gdyż utraciłby całą swoją realność. Wiara i miłość łączą nas z realnością oraz z samym źródłem tej realności. Bez nich człowiek traci swoją realność zamieniając się w możliwość pomyślenia o sobie czegokolwiek. Dziś wszyscy chcą myśleć o sobie jak najlepiej, ale od tego nie przybędzie nam ani odrobiny realności. Człowiek chce być wszystkim innym a nie realną osobą. Dlatego wokół szaleje dowolność możliwości, skoro każdy próbuje wymyślić swój wizerunek. Niestety bez realności osoby człowiek po prostu rozpłynie się jak poranna mgła.

Jak to się dzieje, że myślenie pozbawia nas moralności i religijności? Po prostu odbiera nam tę realność. Otóż moralność i religijność można wyprowadzić z osobowej aktywności. Nie da się natomiast ich uzasadnić na podstawie myślenia. Cóż bowiem proponuje nam myślenie? Myślenie przedstawia naszej duchowości propozycje rozwoju przeróżnych możliwości, ale nie jest w stanie zaproponować niczego realnego, ponieważ myślenie nie zawiera w sobie realności. Realność jest dla myślenia czymś zupełnie obcym. Myślenie nie zdoła nigdy dosięgnąć realności. Ono co najwyżej pragnie ją sobie przywłaszczyć (na przykład gdy twierdzi, że wypływa z res cogitans. Otóż nie istnieje żadna myśląca rzecz lub substancja. Jest tylko świadomość, która uzurpuje sobie „podmiotową realność” pozostając jednak w sferze możliwości. Co więcej, Levinas pokazał, że ta „niby podmiotowość” próbuje wszystkim zawładnąć, żeby stać się czymś absolutnym. Tak jak u Hegla myślenie zawładnęło Duchem Absolutnym. Ale ta władza myślenia będzie tylko możliwością władzy, czyli faktycznie nicością. Świadomość chce w ten sposób zagarnąć wszystko, czyli sprowadzić rzeczywistość do możliwości pomyślenia.

Po co nam realność? Po co realność Boga lub człowieka, skoro wystarczy, że pomyślimy sobie o nich. Współczesnemu człowiekowi wystarcza myślenie. On już zapomniał o swojej realności i przestał jej potrzebować. Ale co to oznacza? To oznacza, że człowiek zatracił siebie i poddał się powabom możliwości. „Stwarza” sobie różne możliwości i goni za nimi do upadłego. Napawa się tymi wszystkimi możliwościami, nie wiedząc, że nic mu one nie dają, bo dać nie mogą. Jak tak dalej pójdzie, człowiek zginie w przepastnych otchłaniach możliwości, bo będzie się mu wydawało, że osiągnął coś wspaniałego (przecież poleciał na Księżyc). Myślenie potrafi być oszukańcze i zwodnicze, gdyż jest ono czymś demonicznym. To właśnie Demon, jako Pierwszy Umysł Myślący, zaczął myśleć i wymyślać niestworzone rzeczy. Myślenie posiada więc swoje grzeszne źródło i na pewno nie jest tworem Boga.

Myślenie pragnie odebrać człowiekowi realność i w ten sposób pozbawić go moralności i religijności. Moralność i religijność potrzebują realnego źródła. Taki realnym źródłem jest w człowieku osoba, która kontaktuje się z Bogiem. Jeżeli całe nasze życie duchowe wypływa z osobowego źródła, to wówczas staje się realne. Jeżeli zaś zaczyna płynąć ze świadomości i myślenia, to traci wtedy całą realność na rzecz możliwości. Jednak z możliwości nie da się wyprowadzić zasad moralnych i religijnych. Moralność i religijność wymagają całkiem realnych zasad i przyczyn. Moralność powstaje w naszej duszy na zasadzie słowa prawdy, czynu dobra oraz przeżycia piękna. To są bowiem zasady obecne w naszych władzach duchowych, które pojawiają się tam pod wpływem osobowej aktywności. Akt kontemplacji zaszczepia w umyśle słowo prawdy. Akt sumienia obdarza wolę czynem dobra, natomiast akt upodobania wywołuje w naszej uczuciowości przeżycie piękna. Inaczej nasze władze mogą tylko błądzić po omacku, raz działając lepiej a raz gorzej. Niestety, na takiej dowolności działania nie można zbudować trwałej moralności i religijności. Ponieważ wówczas zaczynamy budować naszą moralność na prawie, które stanowi propozycję naszego myślenia. To może być prawo Rzymskie albo prawo Kantowskie albo wreszcie nasze demokratyczne prawa człowieka. Oczywiście takie prawo porządkuje w jakiejś mierze ludzkie współdziałanie i współżycie, ale nie jest w stanie stworzyć moralności lub religijności. Moralność wyrasta bowiem ponad prawo, chociaż dzisiaj próbuje się podporządkować ją prawu stanowionemu przez Sejm lub Parlament. Jeśli prawo zawładnie moralnością, to będzie znaczyło, że myślenie pokonało człowieka, myślenie zwyciężyło nad realnością. Prawo jest bowiem tworem myślącego umysłu, zaś moralność jest efektem osobowej aktywności. Moralność wyrasta bowiem z osoby stanowiącej samo centrum ludzkiej realności. Albo więc człowiek oprze swoją przyszłość na realności, albo na myśleniu. Wszystko zależy od naszej mądrości lub głupoty.

Niestety dzisiaj nie uczy się już młodych ludzi, czym jest realność. W szkole nie znajdziemy personalistycznego wychowania. Uczy się tam wyłącznie poprawności myślenia. To może być poprawność polityczna lub ekonomiczna, ale nie ma mowy o realnej prawdzie. Dziś prawda przestała już być potrzebna. Jest określana jako coś niepoznawalnego, gdyż nikomu nie chce się trudzić nad zgłębianiem prawdziwej realności. Po co nam prawda, jeśli można zastąpić ją myśleniem. A myślenie nie lubi prawdy, może nawet jej nienawidzi. Prawda przeszkadza bowiem myśleniu, nie pozwala mu swobodnie serfować w sferze możliwości. Domaga się uznania, czyli wiary, zaś myślenie broni się przed uznaniem prawdy wszelkimi sposobami.

Myślenie nie lubi głębi, ono woli się ślizgać po powierzchni. Proponowana dziś wiedza zjawiskowa jest takim ślizganiem się po powierzchni. Dlatego wiedza naukowa nie dotyczy już realności. Tylko Papież JP2 miał odwagę wołać: Nie lękajcie się wypłynąć na głębię. Ale do takiej postawy i takiego działania konieczny jest wewnętrzny heroizm. Kogo dzisiaj stać na takie poświęcenie? Nawet jeśli nie chodzi tutaj o poświęcenie własnego życia, lecz o walkę o swoją osobę. Najgorsze, co może spotkać człowieka, to przegrane życie. Nie wolno roztrwonić własną realność osoby, gdyż to ona jest czymś wspaniałym. Człowiek powinien walczyć o swoją realność i swoją osobę wbrew całej tej polityce i ekonomii demokratycznego państwa. To nie jest łatwa walka, gdyż wymaga wiele trudu i zaangażowania, ale to się naprawdę opłaca. Jeśli uratujemy i ochronimy swoją osobę, to wówczas możemy ją ofiarować innej osobie. Człowiek spełnia się w takim darze z samego siebie. Spełnia się, czyli osiąga doskonałość. Człowiek osiąga wówczas pełnię realności, która trwa wiecznie.

13.08.2013

Filozof i chłop /Krasicki



FILOZOF I CHŁOP
Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć,
I od niego się dowiedzieć,
Co umiał i skąd była ta jego nauka;
Znalazł chłopa nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał.
Oniemiał.
A chłop w śmiech: "Moje księgi - rzekł - wszystkie na dworze:
Wół, co orze,
Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,
Pszczoła pilności,
Koń, jak być zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na płocie ustawicznie krzeczy,
Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy".

8.08.2013

Kłamstwa nie da się pokonać agresją



Kłamstwa nie da się pokonać agresją. Trzeba znaleźć i ogłosić prawdę. Tylko prawda jest w stanie pokonać kłamstwo. Jednak nie wolno się sugerować kłamstwem, że prawda nie istnieje. Prawda jest cechą i własnością realności. Jest transcendentalną własnością istnienia. Tak naprawdę istnieje więc właśnie prawda. Kłamstwo można tylko pomyśleć i ubrać w formy językowe. Ale kłamstwo nie istnieje, ani nie jest czymś realnym, dlatego nie zdoła nigdy pokonać prawdy. Kłamstwa są formułowane w języku, stąd najczęściej pojawiają się w medialnym przekazie i w wypowiedziach. Rzeczywistość nie kłamie, to media kłamią na temat rzeczywistości.
Jeśli więc chcemy się przeciwstawić kłamstwu, to musimy podjąć trud odnalezienia prawdy i ogłoszenia jej publicznie. Tutaj protesty i agresja przeciwko kłamstwu zostaną zawsze wykorzystane przez kłamstwo. Kłamstwo trzeba nazwać, ale należy je zignorować opowiadając się za prawdą. Jeśli jednak nie znamy siły prawdy albo jeśli nie posiadamy słowa prawdy, to wówczas pozostajemy bezradni wobec kłamstwa. Dlatego należy zadbać o osiągnięcie przez nasz umysł słowa prawdy. Ale to wymaga wiele trudu poznawczego. To wymaga poznania filozoficznego, czyli poznania rozumiejącego. Bez filozofii tego nie dokonamy. Potrzebna jest do tego kontemplacja, czyli wsłuchanie się w wewnętrzne doświadczenie płynące z realności naszej osoby. Bez poznania osoby człowieka i tego, co w nim jest osobowe, stajemy bezradni wobec kłamstwa. Wtedy pojawia się agresja. To nic nie daje. Chcesz odrzucić wszelkie kłamstwo o człowieku, musisz doświadczyć i przyjąć prawdę, która pojawia się w umyśle w postaci słowa. Takie słowo prawdy ma realną siłę i moc broniącą nas przed kłamstwem.

Tylko etyka chroni osoby /1

Według Gogacza etyka ma chronić osoby. Etyka ma chronić także osobową godność człowieka. Jeżeli coś mamy chronić, to musimy to otoczyć opieką, zasłonić lub osłonić swoimi działaniami, albo nawet zasłonić sobą samym. Powinniśmy więc oddać swoje działania, a nawet całego siebie na służbę drugiej osobie. Powinniśmy chronić człowieka (bliźniego) swoimi słowami (słowami prawdy) i swoimi czynami (czynami dobra). A to już znaczy, że powinniśmy otoczyć człowieka miłością. To miłość może uchronić człowieka przed grzechem i upadkiem. Miłość pozwoli się człowiekowi podnieść. Bo miłość chroni i ratuje osobę ludzką.

Jeśli chronimy bliźniego swoimi czynami i słowami (także uczuciami), to właśnie wtedy zaczynamy służyć człowiekowi. Służymy mu swoją pomocą, a więc pomagamy mu. Służba i pomoc stanowią poświęcenie. Mówimy wtedy o poświęceniu się dla kogoś. Osobowe życie człowieka (a przede wszystkim Boga) polega na poświęceniu siebie dla kogoś. Poświęcenie się dla kogoś jest oddaniem siebie dla drugiego człowieka (dla bliźniego). Poświęcenie się dla bliźniego jest początkiem świętości. Chrystus, który był prawdziwym znakiem świętości, wzywa nas wszystkich do takiej świętości. Wzywa nas do poświęcenia i miłości. Wzywa nas do oddania siebie bliźniemu.

Działania etyczne, czyli czyny moralne, mają zatem chronić człowieka. Mają chronić jego godność i osobę. Ich zadaniem jest potwierdzać, umacniać i ujawniać osobową godność człowieka. Słowa powinny potwierdzać prawdę o człowieku. Czyny muszą umacniać osobowe dobro człowieka. Nawet nasze uczucia powinny wydobywać i ukazywać osobowe piękno człowieka. Tylko wtedy ustrzeżemy osobową godność. Ustrzeżemy człowieka przed niegodziwością. Ustrzeżemy go przed kłamstwem i oszustwem, przed nienawiścią i zbrodnią, przed nieczystością i skalaniem ciała. Jeśli natomiast słowa i myśli przestają służyć prawdzie, jeśli czyny przestają służyć dobru, jeśli uczucia nie pokazują piękna, to wówczas mamy do czynienia z upadkiem moralnym i dramatem, gdyż przestajemy potwierdzać i umacniać godność człowieka (naszą i innych). Słowa, czyny i uczucia mają więc wymiar moralny i etyczny, gdyż dotyczą mnie samego oraz dotyczą innych ludzi (czyli bliźnich). Postępowanie etyczne powinno służyć człowiekowi, a nie niszczyć go. Ale ono nie może służyć do osiągania sukcesu, zaszczytów lub sławy. Postępowanie etyczne ma służyć do potwierdzania i umacniania ludzkiej godności oraz praw moralnych opartych na tej godności.

Moralność jest więc potrzebna człowiekowi do pełnej realizacji swego człowieczeństwa, do wypełnienia własnej godności. Ta godność jest bezcennym darem Boga. Nie możemy zmarnować tego daru, gdyż zatracimy wtedy siebie samych. Jeżeli zatracimy osobową godność i to, co w nas jest osobowe, to przestaniemy działać moralnie. Wtedy pozostaje nam kłamstwo i oszustwo, nienawiść i zbrodnia, smutek i złość. Czy można cokolwiek zbudować na tych złych uczynkach? Z pewnością nie. Jest to prosta droga do całkowitego zatracenia się, a nawet do przestępstwa. Możemy bowiem stwierdzić, że poprzez złe uczynki zanika w człowieku wszystko to, co pozytywne i realne. Pojawia się zło, czyli nicość. Z nicości nie można niczego zbudować (choć Sartre chciał z nicości budować wolność człowieka).

Człowiek jest zbudowany z prawdy, dobra i piękna. Człowiek jest zbudowany z osobowej godności. Jeżeli swoim postępowaniem wspieramy godność (czyli osobową prawdę, dobro i piękno), to służymy i pomagamy w budowaniu człowieka, w tworzeniu, czyli we wzroście, jego osoby. Jeżeli zaś w naszym działaniu tego zabraknie, to zakrada się do nas nicość i destrukcja. Wówczas zamiast cokolwiek budować, raczej wszystko burzymy zarówno w sobie jak i w drugim człowieku (zwłaszcza w dziecku). Nie możemy doprowadzić do takiej destrukcji („demolki”), bo wszyscy zginiemy. Komu zależy na tym, aby człowiek zginął i stał się nicością?

Nasze życie, nasze działania muszą służyć realności i temu, co realne. Dlatego powinny służyć osobie ludzkiej, która stanowi pierwszą sferę realności w człowieku. Osoba jest tym, co w człowieku najbardziej realne, gdyż jest związana z samym aktem istnienia. Osoba stanowi podmiotowość istnienia i to ona jest źródłem ludzkiej istoty i aktywności. Osoba jest źródłem ludzkiej natury – tego, jak człowiek działa i żyje. To osoba ludzka poprzez własności osobowe – prawdy, dobra i piękna, kształtuje naszą istotę i naturę, czyli naszą duchowość (rozum i wolę) i naszą cielesność (życie i zmysłowość). Dlatego nasza aktywność (nasze działania dokonywane w sferze istotowej) powinna dążyć do potwierdzenia, umocnienia i ujawnienia osoby i tego, co osobowe. Ludzkie działania nie mogą się zwracać przeciwko osobie i jej godności, bo wtedy niszczą same podstawy ludzkiego bytu.

Otóż moralność i postępowanie moralne mają ratować człowieka przed zagładą. Moralność ma nas chronić i ratować przed tymi wszystkimi zagrożeniami. Ma ratować i chronić godność i osobę człowieka, czyli to, co najważniejsze i to, co pochodzi od Boga. Można powiedzieć, że etyka ma za zadanie ratować człowieka. Etyka musi przede wszystkim ratować człowieka przed nim samym, bo człowiek do końca nie zna siebie i swojej osoby. Człowiek często żyje tylko zewnętrzną warstwą cielesności, żyje tylko jakąś otoczką doznań i przeżyć. Wszystko to rozważa w swojej świadomości. W ten sposób człowiek buduje swoją niby-podmiotowość świadomości, zamiast sięgnąć do źródła swej aktywności. Człowiek woli o tym myśleć, niż działać, woli marzyć i wymyślać różne rzeczy, niż spotkać się z rzeczywistością. Okazuje się, że łatwiej jest wymyślić swój własny świat, niż dotrzeć do rzeczywistości, złapać ją i pomocować się z nią (zob. walkę Jakuba z aniołem), wreszcie poznać ją i odkryć, a na koniec polubić i pokochać.

Człowiek musi nieustannie podejmować trud powrotu do rzeczywistości. Jest to jedyna droga powrotu do Raju. Rajem utraconym człowieka jest realność i rzeczywistość. Człowiek utracił kontakt z realnością Boga, utracił kontakt z własną realnością. Pozostał mu kontakt z realnością przyrody. Złudzeniem jest to, że człowiek może żyć poza realnością albo bez rzeczywistości. Złudzeniem jest to, że człowiek może żyć bez kontaktu z przyczyną rzeczywistości. Filozofia musi walczyć o realność człowieka, nawet gdyby wszyscy byli przeciw niej. Teologia musi walczyć o realność Boga, nawet gdyby nikt już w to nie wierzył. Filozofia musi wspierać teologię, a teologia filozofię – obie bowiem służą realności. Obie też służą człowiekowi w jego wędrówce po drogach i bezdrożach tego świata.