24.10.2018

Moje uwagi na temat wiary 1



Wiara w Boga

Ks. prof. Chrostowski w jednym z wywiadów stwierdził, że kto nie wierzy w Boga, ten jest gotów uwierzyć w cokolwiek innego. Zastanowiła mnie ta wypowiedź, bo należy rozważyć, dlaczego tak się dzieje.

Wiara jest wyznaniem realności. Wiara w Boga jest uznaniem przyczyny realności, czyli uznaniem przyczyny wszystkiego, co istnieje. To oznacza, że wiara w Boga staje się początkiem realistycznej postawy człowieka wobec świata. Jeżeli pozbywamy się wiary, to pozostaje nam dowolność myślenia o świecie. Myślenie nie uznaje żadnej realności, ponieważ zabiega o uznanie samego siebie – myślę więc jestem. Dlatego pomyśleć możemy niestworzone rzeczy, czyli to wszystko, co nie jest realne.

Wiara jest uznaniem realności. Skoro więc odrzucimy wiarę w realność, to pozostaje nam myślenie o tym, co nierealne, czyli o tym, co jest tylko możliwe. Myślenie zrodziło się przecież z negacji realności, a tym samym z negacji Boga jako przyczyny realności. Jeśli zatem przestajemy wierzyć w Boga, to jesteśmy gotowi wymyślić sobie dowolnego bożka. Dlatego bez wiary mamy nieprzepartą potrzebę uznania czegokolwiek innego. Ale nie da się wymyślić niczego realnego i dlatego zaczynamy wtedy wierzyć w dowolne pomysły podsuwane przez myślenie. Na tym polega wiara w różne pojawiające się ideologie. Jednak wiara w takie pomysły jest beznadziejna i bezsensowna, gdyż nie przynosi nam niczego realnego, a jedynie tworzy dowolne możliwości.

Człowiek jest realnym bytem stworzonym przez Boga i dlatego w swoim życiu potrzebuje realności drugiego człowieka lub Boga. Człowiek powinien umacniać swoją realność, czyli podmiotowość istnienia, a nie zatracać się w pogoni za różnymi możliwościami. To, co możliwe jest możliwe do pomyślenia, lecz to nie znaczy, że jest możliwe do stworzenia. Bóg stwarza to, co realne, a nie to, co możliwe. Stwarza zawsze istniejące realności a nie pomyślane możliwości.

Jedynie błędne teorie teologiczne przypisują Bogu stwarzanie na zasadzie myślenia, czyli wymyślanie wszystkiego. Bóg nie jest Super-Myślicielem ani filozoficznym Samomyślącym się Umysłem. Bóg jest Czystym Istnieniem, czyli jest pełen Mocy Stwórczej, i dlatego mówimy o Nim Wszechmocny Stwórca. Boża Wszechmoc polega na stwarzaniu tego, co realnie istniejące, czyli na sprawianiu istnienia realnych bytów. Natomiast cała sfera materialna jest pomysłem Demona – władcy tego świata. To Demon jest Myślącym Umysłem, który wymyślał wszystkie postaci elementów materialnych (atomy, pierwiastki i związki chemiczne).

Moje uwagi na temat wiary 2



Wiara i myślenie  (credo et cogito)

Słowo przyjęte w rozumie (lub sercu) rodzi wiarę. Wiara jest przyjęciem i uznaniem słowa. Wiara jest afirmacją. Wiara jest afirmacją słowa, ale jest też afirmacją egzystencji (istnienia). Słowo niesie bowiem ze sobą sens egzystencji. Wiara jest afirmacją tego sensu egzystencji. W ten sposób wiara staje się afirmacją realności (rzeczywistości – tego, co realne, istniejące).

Wiara stanowi w rozumie uznanie tego, co realne. Wiara stanowi siłę i zdolność rozumu (u św. Tomasza wiara jest sprawnością rozumu – habitus mentis). Wiara wywołuje w rozumie zdolność afirmacji, czyli przyjęcia i uznania tego, co realne (bytu). Dzięki wierze nasz rozum zdobywa jakieś pragnienie afirmacji, zdobywa zdolność kierowania się afirmacją jako zasadą poznania. Dzięki wierze rozum zdobywa zdolność kontemplacji. Dlatego wierzący rozum jest zdolny do przyjęcia tego, co realne. Jest zdolny do uznania bytu i  jego sensu. Wierzący rozum jest poddany bytowi.

Wierzący rozum może uznać to, co realne. Wierzący rozum kieruje się afirmacją sensu (assensus = ad-sensus). Wierzący rozum jest nastawiony na sens realności, na sens bytu. Taki rozum otwiera się na rzeczywistość, otwiera się dla realności (dla egzystencji i jej sensu). Tylko wtedy rozum jest zdolny przyjąć sens i słowo bytu. Jeśli rozum przyjmuje słowo bytu, jeśli je uzna, to zarazem uznaje sam byt, czyli istnienie (egzystencję). Jeżeli rozum uznaje słowo bytu, to wówczas czerpie sens z samego bytu. Nie próbuje sam wymyślać sensów i znaczeń.

Gdy zaś rozum zostanie pozbawiony wiary, wtedy może stracić akceptację realności. Jeżeli rozum jest pozbawiony wiary, to wtedy może zanegować realność. Jeśli rozum utraci już wiarę, to popada w zwątpienie i negację. Właśnie z tego zwątpienia rodzi się myślenie (cogito), jak odkrył Kartezjusz. Aby rozum zaczął myśleć, musi najpierw odrzucić słowo, porzucić rzeczywistość. Rozum musi odwrócić się od tego, co realne, i zamknąć się w sobie. Wtedy zaczyna myśleć. Myślący rozum nie potrzebuje już rzeczywistości, nie potrzebuje bytu i egzystencji. Myślący rozum wystarcza sam sobie (staje się już świadomością).

Jeśli więc człowiekowi zabraknie wiary (credo), to pojawia się myślenie (cogito). Cogito jest to czysta racjonalność, nie skażona żadną rzeczywistością. Jeśli rozumowi brakuje wiary (wiary w słowo i byt), to pozostaje mu tylko myślenie. Wówczas rozum jest zdany tylko na myślenie. Staje się rozumem myślącym (czyli świadomością). Myślenie będzie wtedy jedyną zasadą rozumu, jedyną jego zdolnością. Jedynym celem dla myślącego rozumu staje się wiedza. Wiedza i myślenie zdają się panować nad światem i rzeczywistością. Myślący rozum (świadomość) stara się wszystko podporządkować myśleniu (cogito).

Myślenie jest zmienne i niepewne. W myśleniu nie ma żadnej stałości, gdyż wtedy znikłoby samo myślenie. Myślenie jest jak ten wąż, który połyka swój własny ogon. Myślenie (cogito) jest oparte na negacji. Myślenie jest w stanie wszystko zanegować. Samo myślenie ma postać negacji, jak pokazują dzieje dialektyki. Doskonałym przykładem jest tu dialektyka Heglowska. Potwierdzeniem jest również dialektyka Abelarda (sic et non). Pokazują oni, że ludzki rozum może wszystko potwierdzić i zanegować.

Wydaje się także, że Arystotelesowskie zdziwienie jest tylko negacją wątpienia, wywołanego brakiem wiary. Filozofia Arystotelesa (rozumne myślenie) pragnąc wyjść poza wątpienie neguje je i wtedy pojawia się zdziwienie. Zdziwienie, że istnieje coś obok nas samych, że jest coś realnego. Jest to zdziwienie myśli, że nie jest ona sama, że jest coś poza nią, czego ona nie ogarnia. To jest początek realistycznego myślenia, realistycznej filozofii. Ale jeśli w takim myśleniu pojawia się afirmacja, to nie będzie ona miała rangi zasady poznania, lecz będzie tylko jedną z możliwości poznania.

Samo myślenie (cogito) jest idealistyczne. Myślenie posługuje się pojęciami (ideami), czyli abstrakcyjnymi znaczeniami. Myślenie abstrahuje, wszystko uogólnia. Myślenie tworzy ogólną wiedzę. Myślenie wszystko absolutyzuje, jak by powiedział Levinas – wyabsolutnia. Myślenie dąży do absolutu, ale jeśli nie znajduje go w rzeczywistości, wówczas zaczyna tworzyć własne absoluty. Właśnie wtedy pojawia się w myśleniu totalizm, przed którym przestrzegał Levinas. Jeśli świadomość tworzy swój absolutny świat, to powstają totalizmy i wszystkie zbrodnie przeciwko ludzkości (imperializm, faszyzm, komunizm).

Z tego, co powiedzieliśmy dotychczas wynika, że mamy wyraźne przeciwieństwo w postaci wiary i  myślenia. Nie należy więc przeciwstawiać wiary i rozumu, chyba że mówimy wyłącznie o rozumie myślącym. Przeciwieństwem wiary (credo) jest myślenie (cogito). Wiara i myślenie należą bowiem do rozumu. Zarówno wiara jak i myślenie są działaniami rozumu. Zobaczmy teraz, jakie będą wnioski, jeśli zestawimy ze sobą i porównamy wiarę i myślenie.

Wiara jest afirmacją. Wiara daje poznaniu akt afirmacji. Natomiast myślenie jest negacją. Myślenie działa na zasadzie negacji, bo aby zacząć myśleć, trzeba zanegować rzeczywistość. Jeśli więc mamy wiarę, to posługujemy się afirmacją rzeczywistości. Ale jeśli tej wiary brakuje i przechodzimy do myślenia, to pozostaje nam zwątpienie i negacja. Właśnie ze zwątpienia rodzi się cogito, jak pokazał Kartezjusz. Tak więc wiara łączy człowieka i jego rozum z rzeczywistością, natomiast myślenie odrywa nas od rzeczywistości. Wiara stanowi o otwartości człowieka i rozumu, zaś myślenie zamyka człowieka w sobie, zamyka rozum w kręgu świadomości. Wiara otwiera bowiem człowieka na rzeczywistość, a myślenie zamyka człowieka w świadomości. Do myślenia nie potrzeba przecież rzeczywistości. Do myślenia wystarczy samo myślenie. (zobacz u Kartezjusza)

Wiara uznaje słowo bytu, uznaje rzeczywistość (to, co realne). Wiara stanowi potwierdzenie rzeczywistości. Natomiast myślenie jest tylko pozorem rzeczywistości. Myślenie tworzy jedynie pozory. Rzeczywistość można bowiem tylko przyjąć, nie da się jej wymyślić, gdyż rzeczywistość już istnieje. Można wymyślać tylko fikcje i fantazje (można wymyślać literaturę). Myślenie jest twórcze, ale tworzy tylko fikcje i pozory. To myślenie (cogito) jest twórcą kultury (sztuki, literatury, itd.). Myślenie jest kulturotwórcze. Myślenie jest doskonale literackie i kulturowe. Myślenie tworzy świat wartości, tworzy swój własny świat wartości, jak u Schelera. Natomiast wiara prowadzi wprost do świata łaski. Jeśli wiara dotyczy Boga, to otwiera przed nami świat łaski i zbawienia.

Wiara rodzi się ze słowa. Ale sama wiara także przemawia, czyli posługuje się słowem. Wiara głosi dalej przyjęte słowo. Zaś myślenie posługuje się pojęciami (ideami). Myślenie tworzy pojęcia ogólne, tworzy abstrakcje, czyli odrzuca to, co jednostkowe i niepowtarzalne. Natomiast wiara przyjmuje i uznaje słowo. Wiara afirmuje także przemawiającą osobę. Wiara uznaje więc konkretną osobę, która mówi do nas. Wierzę zawsze jakiejś konkretnej osobie. Wiara więc konkretyzuje, dotyka tego, co konkretne i jednostkowe. Wiara nie ma w sobie nic ogólnego. Wiara daje nam relację z konkretną i jednostkową osobą. Myślenie natomiast uogólnia i  absolutyzuje. Dlatego myślenie tworzy tylko ogólną wiedzę. Stwierdzenie – „Wierzę w Absolut”, jest tylko myśleniem, a nie wiarą. Wiara powie bowiem – „Wierzę w Ciebie”, „Wierzę w Jezusa Chrystusa”.

Podsumujmy nasze rozważania. Wiara stanowi pierwszą zasadę rozumu. Wiara pozwala nam bowiem na kontakt z rzeczywistością. To właśnie wiara pozwala nam otworzyć się na realny świat. Wiara stanowi afirmację rzeczywistości. Wiara łączy nas z rzeczywistością. Z tym, co realne i istniejące kontaktuje nas wiara. To wiara kontaktuje nas z realnym bytem – z jego istotą i istnieniem.

Wiara stanowi przyjęcie i uznanie słowa. Stanowi uznanie słowa bytu i słowa osoby. W odniesieniu do bytów nieosobowych wiara ma postać kontemplacji. Kontemplacja jest wiarą w słowo bytu. Natomiast wobec bytów osobowych mamy właśnie wiarę (fides). Ta wiara dotyczy osoby udostępniającej się w słowie osobowym.

Poznanie osoby jest więc związane z wiarą. Poznanie osoby rozpoczyna się od wiary. Wiara stanowi pierwsze spotkanie z osobą. Wiara daje nam pierwsze doświadczenie osoby. Nie ma bowiem innej drogi poznania osoby niż wiara. Ponieważ tylko wiara umożliwia nam dotarcie do poziomu istnienia w bycie. Bez wiary nigdy byśmy nie poznali istnienia.

Dlatego trzeba się zgodzić z Jaspersem i Marcelem, że wiara jest źródłem metafizyki, a metafizyka jest funkcją wiary. Filozofii potrzebna jest dziś właśnie taka wiara – wiara w rzeczywistość, wiara w słowo niosące i wyrażające sens bytu, wiara w sam sens istnienia. Taką wiarę odkryła dla nas filozofia egzystencjalne i musimy to dziś wykorzystać.

Jeśli spojrzymy teraz na myślenie, to zobaczymy, że myślenie przeciwstawia się wierze. Myślenie może tworzyć wiedzę, ale samo nie jest w stanie sięgnąć do samego bytu. Myślenie może tworzyć różnorodną wiedzę. Może tworzyć wiedzę filozoficzną, ale będzie to idealizm. Mogę bowiem pomyśleć swoje myślenie, ale nie mogę wymyślić rzeczywistości. Mogę wymyślać różne koncepcje i teorie. Mogę tworzyć wiedzę empiryczną, ale mogę także tworzyć wiedzę abstrakcyjną i aprioryczną.

Myślenie może ujmować tylko siebie samo. Myślenie tworzy swój własny świat – świat wyimaginowany, jak byśmy dziś powiedzieli – świat wirtualny. Dopóki bowiem jesteśmy w „sieci” myślenia, dopóty nie możemy wyjść poza myślenie i nie mamy kontaktu z rzeczywistością. Dopiero wiara daje nam możliwość rozbicia i przełamania świata myślenie. Jedynie wiara może przerwać skorupę świadomości. Tylko wiara pozwala nam wyjść poza myślenie i świadomość.

Rozum posiada różnorodne możliwości poznawcze. Albo może czerpać poznanie z rzeczywistości, albo może ograniczać się do własnej aktywności, czyli myślenia, albo rozum może posługiwać się obu tymi zdolnościami. Jednak aby rozum mógł nawiązać kontakt z rzeczywistością potrzebna jest mu wiara, czyli przyjęcie i uznanie słowa (słowa bytu lub słowa osoby). Jeśli z jakichś powodów rozum nie dokona tego przyjęcia, to pozostaje mu aktywność czysto pojęciowa, abstrakcyjna – czyli myślenie. Natomiast jeśli rozum rozpocznie swoje działanie od wiary, to będzie mógł poznawać i ujmować rzeczywistość. Ale jeśli rozpocznie od myślenia, to kontakt z rzeczywistością będzie utrudniony albo nawet niemożliwy.

Człowiekowi do życia są potrzebne obie te zdolności – zarówno wiara jak i myślenie. Człowiekowi potrzebny jest bowiem bezpośredni kontakt z rzeczywistością oraz z drugim człowiekiem, jaki daje wiara. Człowiekowi potrzebne jest również myślenie, aby mógł tworzyć wiedzę o świecie, o sobie samym lub o Bogu. Człowiekowi potrzebna jest także twórczość kulturowa, aby mógł urozmaicać swoje życie i swoje otoczenie. Ale trzeba pamiętać, że ta działalność na polu sztuki i kultury nie może się odbywać kosztem spotkania i kontaktu z drugim człowiekiem i Bogiem. Trzeba pamiętać, że bez wiary nie będzie osobowego życia, nie będzie prawdziwej osobowej miłości, nie będzie żadnej prawdziwej łączności między osobami, nie będzie wreszcie wspólnoty.

Moje uwagi na temat wiary 3



Wiara potrzebuje rozumienia

Wiara potrzebuje rozumienia, zaś rozumienie potrzebuje wiary. Człowiek dąży do zrozumienia realności, ale takie dążenie wymaga wiary w to, co realne. Żeby poznać realność, musimy uwierzyć, że istnieje.

Św. Tomasz uważał, że człowiek powinien uznać, że coś istnieje, oraz powinien poznać, czym coś jest. Filozofia odwołuje się tutaj do dwóch sposobów poznania, że coś jest oraz czym coś jest. Ten pierwszy sposób ukazuje nam wiara (credo). To może być wiara filozoficzna (Jaspers), gdy dotyczy otaczającej nas rzeczywistości. Ale to może być również wiara religijna, jeżeli dotyczy istnienia samego Boga. Natomiast nasze rozumienie (intellectus) obejmuje poznanie przedmiotowe i dotyczy istoty rzeczy (czym coś jest). Rozumienie może także być poznaniem filozoficznym, które dotyczy świata i człowieka, albo poznaniem teologicznym, które dotyczy Boga.

Mamy zatem dwa aspekty poznawcze – wiarę i rozumienie, które się wzajemnie uzupełniają. Dlatego podążając za Augustynem możemy powiedzieć, że nie ma wiary bez rozumienia, lecz zarazem nie ma rozumienia bez wiary. To znaczy na przykład, że nigdy nie zrozumiemy Boga bez wiary w Jego istnienie. A jednocześnie wierząc w Boga możemy poszukiwać rozumienia samej realności Boga. To samo dotyczy człowieka, a już na pewno człowieka, którego kochamy. Nie ma miłości bez wiary, gdyż to wiara przygotowuje nas do miłości, a miłość staje się wypełnieniem wiary. Wiara bez miłości byłaby pusta i próżna, a po co nam pusta wiara. Wszystko zaś dopełnia nadzieja, bo ona jest dla człowieka czymś najbardziej ludzkim, skoro ożywia naszą uczuciowość. Dla człowieka bardzo ważna jest łączność duszy z ciałem. Nie można żyć samą duszą albo samym ciałem. Człowiek potrzebuje integralnego życia, które połączy w sobie wszystkie elementy. Czymś takim jest życie osobowe. Tylko osoba jest w stanie ogarnąć całość człowieka.

Dlatego u podstaw wiary i rozumienia stoi zawsze nasza osoba ze swoją aktywnością. Podstawą wiary jest osobowa prawda, zaś podstawą rozumienia jest prawda przyjęta w rozumie pod postacią słowa. Wiara polega na uznaniu samej zasady lub przyczyny realności, czyli polega na uznaniu istnienia. Natomiast rozumienie polega na poznaniu i akceptacji całego wyposażenia istotowego. Dlatego wierzymy w istnienie Boga lub w istnienie rzeczywistości (właśc. w istnienie poszczególnych bytów). Natomiast poznajemy i rozumiemy Boga jako przyczynę sprawczą realności wszystkich pozostałych bytów, zaś wszystkie byty poznajemy w tym, czym są, to znaczy poznajemy ich istotę, która stanowi przejaw realności. Nie można jednak zrozumieć bytów bez wiary w ich realność, gdyż wówczas zaczynamy traktować istotę bytu jako jakąś oderwaną lub abstrakcyjną ideę. Istoty bytów wydają się wtedy być jakimiś pojęciami złączonymi z materią. Tak na ogół myślimy o rzeczywistości.

Rzeczywistość jest czymś, o czym możemy myśleć, ale na pewno nie składa się z naszego myślenia. Realność jest bowiem nie do pomyślenia, gdyż nie jest myśleniem, ani nie składa się z myślenia. Dlatego do poznania realności potrzebna jest wiara i rozumienie (credo et intelligo). Tylko filozofia gwarantuje nam poznanie i rozumienie realności. Dotyczy to przede wszystkim realności człowieka. Pozostałe dziedziny naukowe spłaszczają obraz człowieka do swojego jednostronnego punktu widzenia. Co z tego, że jesteśmy w stanie opisać i przedstawić człowieka w kategoriach fizycznych, chemicznych lub medycznych (anatomia i fizjologia), kiedy nie daje to nam żadnego całościowego rozumienia człowieka, lecz tylko wyrywkowe ujęcia. Można oczywiście pokazać człowieka jako twór jednowymiarowy jak w kreskówkach disney’a, gdy postacie zostają niekiedy całkowicie spłaszczone, ale taka eksplikacja jest nic nie warta, bo nie daje pełnego rozumienia.

Człowiek jest realnym bytem. Jest bytem żywym i aktywnym zawsze w swojej całości. Trzeba więc na człowieka patrzeć całościowo przenikając do samego źródła realności (czyli do podmiotowości istnienia). Dopiero wtedy zrozumiemy, jaką rolę pełni ludzka osoba, która jest właśnie podmiotowością istnienia. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Ale jest on zarazem osobą wcieloną i uduchowioną. Nie wolno zatem sprowadzać człowieka jednostronnie ani do wymiaru duchowego (np. traktując go jako świadomość), ani do wymiaru cielesnego (np. traktując go wyłącznie jako organizm żywy). Musimy poznać i zrozumieć całe egzystencjalne bogactwo człowieka, abyśmy mogli wskazać, dokąd zmierzamy i czy nie pobłądziliśmy zbytnio.

Moje uwagi na temat wiary 4



Kościół wierzy w Boga i w człowieka

Kościół jest przyjazny człowiekowi. Kościół ma wiarę. Kościół wierzy w człowieka, dlatego go nie potępia. Kościół wierzy w godność człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo. Ale Kościół zna również człowieka upadłego. Zna dobre czyny człowieka, lecz zna również czyny złe. Kościół potępia złe czyny człowieka. Potępia czyny niegodne człowieka. Nie można oczekiwać, że Kościół zaakceptuje złe i niegodne czyny człowieka. Kościół wzywa człowieka do nawrócenia, gdyż wierzy, że takie nawrócenie jest możliwe. Nawrócenie jest możliwe z Bożą pomocą. Kościół przypomina, że takie nawrócenie oznacza przyjęcie na powrót Boga. Nie ma nawrócenia bez udziału Boga. Bóg nieustannie zaprasza nas do nawrócenia, gdyż tylko On jest w stanie oczyścić nas ze zgubnych poczynań. Bóg słucha próśb grzeszników, zaś Kościół potwierdza to mocą otrzymaną od Boga. Kościół jest bowiem szafarzem łaski, a łaska płynie od Boga. Bóg jest pełen łaski. Bóg jest łaskawy i miłosierny dla tych, którzy pragną nawrócenia. Dlatego Kościół nie potępia grzeszników lecz ich grzechy. Jednocześnie Kościół wychwala Świętych, którzy w chrześcijańskim życiu zachowali doskonałość. Mamy przykłady nawróconych grzeszników, którzy stali się świętymi. Bądźmy jak oni.


Kościół ma wiarę w Boga. Wierzy w Osobowego Boga.

Kościół ma także wiarę w człowieka. Ale czy to na pewno jest wiara w osobę człowieka? Wiara w człowieka domaga się rozumienia, na co wskazywał już św. Anzelm. Wiara podobnie jak rozumienie dotyczy realności. Wiara jest uznaniem tego, co realne. Dlatego wiara i rozumienie pouczają nas o realności człowieka.

Kościół ma dzisiaj wiarę w człowieka, ale chyba brakuje mu rozumienia. Jeżeli nie zrozumiemy, czym jest centrum ludzkiej realności, to nasza wiara zacznie ześlizgiwać się w stronę ludzkiej natury. Lecz wówczas wiara odchodzi od rozumienia i zaczyna posługiwać się myśleniem. Kiedy jednak wiara próbuje się podpierać myśleniem, wtedy zaczyna błądzić. Nie można połączyć wiary z myśleniem, gdyż są one jak ogień i woda, zaś wiara okraszona myśleniem przestaje dotyczyć realności. Jeśli zaczynamy myśleć o Bogu, to przestajemy w Niego wierzyć, przestajemy poznawać i rozumieć Boga. To wiara prowadzi nas do poznania prawdziwego i realnego Boga, natomiast myślenie tworzy tylko wizerunki bożków.

To samo dotyczy człowieka. Wierzymy przecież w osobę człowieka – w to, co stanowi samo sedno ludzkiej realności. Nie wolno wierzyć w nasze myślenie o człowieku, bo to prowadzi nas na manowce. Dlatego powinniśmy poszukiwać rozumienia człowieka w całej jego realności. Samo centrum ludzkiej realności stanowi osoba, która jest podmiotowością istnienia i źródłem wszelkiej osobowej aktywności. O to rozumienie rozbija się nasza prawda o człowieku. Współczesna filozofia zapomniała, kim jest człowiek, gdyż wyrasta z nowożytnej filozofii myślenia. Niestety podobnie dzieje się z współczesną teologią, chociaż teologia oparta na wierze ma wszelkie szanse, żeby zrozumieć człowieka.

Człowiek jest osobą stworzoną przez Boga. Bóg stwarza bezpośrednio ludzką osobę. On nie tworzy ludzkiej natury, jak kiedyś nauczano. To ludzka osoba stworzona do życia duchowego i do wcielenia komponuje sobie wyposażenie duchowe i cielesna (czyli po prostu duszę i ciało) przy udziale przyczyn drugorzędnych (zwłaszcza rodziców).

Człowiek jest więc przede wszystkim osobą, ale jest osobą uduchowioną i wcieloną. Możemy też powiedzieć, że człowiek jest osobą i naturą. A jeżeli jest osobą i naturą, to oba te elementy muszą ze sobą współgrać i współpracować. Niestety już na samym początku wydarzyło się coś tragicznego, co spowodowało rozdzielenie obu tych elementów. Można chyba uznać, że ludzka natura przeciwstawiła się osobie człowieka. Nastąpiło jakieś pękniecie i rozerwanie. Natura chciała oderwać się od osoby i uniezależnić od niej. Teologia nazywa to grzechem pierworodnym i stanem upadłej natury. Otóż filozofia oparta na naturalnym rozumie poznała tylko tę upadłą naturę człowieka i wzięła ją za całą ludzką realność (tak było u Arystotelesa). Osobę odkryło dopiero poszukiwanie rozumienia Trójcy Świętej, czyli Osobowego Boga, oraz wcielenia Syna Bożego. Wydaje się, że filozofia broni się dzisiaj przed podążaniem drogą wytyczoną przez teologię, i podejmuje wciąż na nowo próby wyjaśnienia osoby ludzkiej poprzez jakieś składniki ludzkiej natury. To jest kompletne nieporozumienie i niezrozumienie realności. Chociażby świadomość nie jest w człowieku niczym realnym. To jest sfera intencjonalna, czyli jedynie sfera możliwości. Żadna możliwość nie jest realnością, ani nie stanie się czymś realnym. Natomiast współczesny człowiek traktuje tworzone możliwości jako coś realnego. Takie możliwości myślenia i działania nie stanowią w człowieku żadnej realności. Tak naprawdę realne są działania osobowe i to one umacniają naszą realność. Ludzką realność umacnia moralność i religijność (działania moralne i religijne).