10.06.2022

Służba albo panowanie /1

Człowiek moralny i religijny swoimi działaniami służy innym ludziom, czyli służy realności ich prawdy, dobra i piękna. W ten sposób przyczynia się do ich rozwoju osobowego i życiowego. Natomiast człowiek pozbawiony moralności i religijności będzie chciał, aby inni ludzie służyli jego interesom. Taki człowiek nie zna zasad realności, nie zna prawdy, dobra i piękna, wymyśla zaś sobie coś, co można nazwać interesem własnym. Taki interes to nie jest żadne realne dobro, to będzie albo zaspokojenie ludzkich skłonności i namiętności, albo jakiś ideologiczny pomysł (złudne marzenie o władzy, pieniądzach, sławie czy medialnym wizerunku).

Wbrew pozorom władza nie jest wcale konkretnym dobrem, nie jest nawet czymś realnym. Czymś realnym jest służenie innym ludziom, bo to jest realne działanie. Ludziom możemy służyć słowem prawdy, czynem dobra albo przeżyciem piękna (piękna życia). Władza z pewnością nie pochodzi od Boga. Rządzenie innymi ludźmi jest pomysłem człowieka i to w ludzkim umyśle zrodziła się chęć panowania. Ludzkie panowanie od początku było związane z przemocą i działaniami wojskowymi. Być może, najpierw chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom (wioski, miasta czy wreszcie państwa). Ale z czasem (raczej dość szybko) taka dominacja nad podległymi ludźmi przekształciła się w formę instytucjonalną władzy (król panujący nad państwem). Taka instytucjonalizacja władzy umacniała jej znaczenie, aż z czasem przypisano władzy boskie pochodzenie (vide Egipt czy później Bizancjum jako religijne Cesarstwo Rzymskie).

Władza jako panowanie zawsze służyła sobie samej, żadna władza nie służy faktycznie ludziom, a już na pewno nie dba o ich rozwój osobowy (moralny i religijny). Można przyjąć, że władza wytwarza porządek hierarchiczny, czyli mamy tutaj władcę i poddanych (dziś w firmach mamy przełożonego i podległych mu pracowników). W dawnych społecznościach taka hierarchia władzy była przyjmowana i stosowana w momencie zagrożenia bezpieczeństwa, czyli na czas wojny. Wtedy wybierano wodza, który otrzymywał władzę dyktatorską. Ale po wojnie okazywało się, że taki dyktator przejmował władzę nad całym państwem (vide Juliusz Cezar).

Służba albo panowanie /2

Czy władca może kierować się dobrem swoich poddanych (dobrem wspólnym)? Chyba musiałby być świętym, a i to nie gwarantuje takiego postępowania (vide Ludwik Swięty). Otóż ten, kto zdobył władzę, zaczyna myśleć o jej utrzymaniu i odwołuje się co najwyżej do racji stanu, czyli jakiegoś interesu państwowego, który wydaje się być raczej czymś mitycznym (ideą wymyśloną przez doradców). Interes państwa wcale nie musi być tożsamy z dobrobytem i rozwojem obywateli (czyli z ich interesem ogólnym). Obywatele na ogół potrzebują ochrony państwa, ale z kolei państwo (władza) dąży do podporządkowania sobie obywateli w coraz większym stopniu. W tej sytuacji warunki ustroju państwowego stają się niejako wypadkową ścierania się interesu władzy z interesem obywateli. Władza, która dba tylko o swój własny interes (czyli o nieustanne panowanie) będzie nazywana totalitarną, gdyż chce o wszystkim decydować. Z kolei demokracja liberalna stawia na pierwszym miejscu wolność obywateli (wolność działania), lecz wolność działania obywateli w ostatecznym rozrachunku prowadzi do takiego rozmnożenia interesów różnych grup społecznych czy nawet interesów indywidualnych, że to skutkuje chaosem i kompletnym brakiem współdziałania. Wydaje się, że rozwój społeczny powinien polegać na realnym współdziałaniu, a nie ścieraniu się różnych interesów. Jednak do takiego współdziałania konieczna jest zgoda na jasno rozpoznane i określone zasady działania. Człowiek musi działać realnie i to dotyczy każdego z nas, jak też współdziałania społecznego. Nie potrzebne jest gadanie, ale liczy się realna praca.

Kompletną bzdura jest mówienie, że UE realizuje jakieś wartości. Unia realizuje jedynie różnego rodzaju interesy - polityczne, biznesowe, grupowe lub partyjne (lewicowe a nawet lewackie). To prowadzi do zdestabilizowania społeczeństw poszczególnych państw, do chaosu społecznego sterowanego i zarządzanego przez media. Kwestia praworządności przybiera dziś postać interesu politycznego lub zawodowego kasty prawniczej. Już dawno prawo w Europie przestało opierać się i odwoływać do sprawiedliwości (warto przypomnieć, że sprawiedliwość oznacza oddanie każdemu tego, co mu się słusznie należy - możemy dopowiedzieć - zgodnie z realnym człowieczeństwem, czyli podmiotowością osoby i życia). Dziś dochodzi do dowolnego definiowania ludzkiej natury, co skutkuje zupełnym chaosem w życiu społecznym. Tak naprawdę nie wiadomo, czy mamy jeszcze do czynienie z realnym człowiekiem, czy może z jakąś hybrydą lub wirtualnym awatarem. Cóż nam pozostaje? Chyba zaszyć się gdzieś głęboko na prowincji z dala od tego postępowego myślenia. Czego życzę sobie i innym. 

Pozdrawiam z leśnego zacisza.

2.06.2022

Moje tezy do antropologii politycznej /1

1 Człowiek jest przede wszystkim osobą.

2 Człowiek jest najpierw realnością osoby i życia.

3 Osoba i życie stanowią sprawcze podmioty egzystencjalne (podmiotowości istnienia).

4 Podmiot osobowy posiada sprawczą moc duchową, która odpowiada za powstanie duszy (tworzenie władz duchowych).

5 Natomiast podmiot ożywczy posiada sprawczą moc ożywiania materii, która to moc odpowiada za powstanie naszego ciała (czyli narządów organizmu żywego).

6 Mówimy więc, ze człowiek jest osobą uduchowioną i wcieloną.

7 Każdy człowiek jest osobą i życiem.

8 Osoba i życie są realnościami nadprzyrodzonymi stwarzanymi bezpośrednio przez Boga (przez Osobę Ojca i Osobę Syna).

9 Realne połączenie duszy i ciała (czyli poczęcie człowieka) jest zaś dziełem Ducha Świętego.

10 Od momentu poczęcia osoba ludzka zostaje wcielona i pojawia się na tym świecie.

11 Już w tym momencie zostają nawiązane relacje osobowe pomiędzy dzieckiem a rodzicami. (Wydaje się, że te relacje mają również charakter nadprzyrodzony. Ich źródłem jest z pewnością Duch Święty.) 

12 Każda osoba ludzka wymaga szczególnej ochrony i opieki od momentu poczęcia.

Moje tezy do antropologii politycznej /2

13 Rodzice przyjmują osobę dziecka do wspólnoty rodzinnej (czyli do wspólnoty osobowej powstającej na mocy relacji osobowych – wiary, miłości i nadziei).

14 Rodzina jako wspólnota osobowa rozwija relacje osobowe w życiu codziennym przekładając je na działania moralne i religijne.

15 Działania moralne i religijne są bowiem wyrazem głębszych relacji osobowych, które łączą członków rodziny na poziomie egzystencjalnym.

16 Te nasze działania przebiegają już na poziomie naszej natury duchowo-cielesnej jako zewnętrzne działania. Stanowią one i tworzą rozwój naszej osobowości jako podstawy zewnętrznego kontaktu z bliskimi osobami.

17 Wychowanie dziecka polega na rozwijaniu jego osobowości wyrażającej się w działaniach osobowych (moralnych i religijnych). Takie wychowanie może się odbywać jedynie we wspólnocie rodzinnej.

18 Żadne instytucje (tzw. wychowawcze) nie są zdolne do tworzenia i kształtowania osobowości podejmującej działania moralne i religijne. Trzeba pamiętać, że działania religijne są kształtowane we wspólnocie Kościoła, czyli nadprzyrodzonej wspólnocie osobowej, gdyż jest ona złączona z Osobą Chrystusa Syna Bożego.

19 Otóż realność osoby człowieka i jego życia nadprzyrodzonego wymaga wychowania osobowego (moralnego i religijnego).

20 Takie wychowanie musi być i zawsze było zawarte w kulturze narodowej, ponieważ stanowi ono w sile więzi społecznych danej wspólnoty (wspólnoty narodowej, która jest wspólnotą rodzin i rodów, jako wszystkich pokoleń rodzinnych).

21 Kultura narodowa powinna być oparta na wartościach moralnych i religijnych realizowanych w działaniu oraz przeżywanych wewnętrznie przez członków wspólnoty i twórców dokonań kulturalnych (artefaktów).

22 Dokonania moralne i religijne narodu muszą znaleźć miejsce w tym, co nazywamy świadomością społeczną. Świadomość społeczna jest to sfera intencjonalna obejmująca wiedzę o tradycji historycznej i kulturowej danej wspólnoty narodowej.

23 Przekaz historyczny odgrywa tutaj zasadniczą rolę, ale powinien być uzupełniony o przekaz rodzinny dotyczący dokonań naszych przodków.

24 W ten sposób powstaje łączność społeczna nie tylko z bliskimi osobami, lecz również z dawnymi bohaterami i działaczami społecznymi.

25 Młody człowiek (dziecko) musi mieć świadomość, że łączą go związki społeczne z szeroko rozumianą wspólnotą narodowa oraz że łączą go związki moralne (zobowiązania wobec przodków) i religijne (świąteczny kult religijny) z historią narodu.

26 Świadomość tych związków i wpływów pozwala nam lepiej kształtować własną osobowość duchową. Oczywiście pomaga nam w tym literatura historyczna i literatura piękna (poezja). W ten sposób przemawiają do nas dzieła literatury i sztuki twórców narodowych.

27 Nasza osobowość kształtowana wewnętrznie przez aktywność osoby (Przy udziale aktów osobowych) musi znaleźć sobie miejsce także w historii i kulturze narodowej. Człowiek potrzebuje bowiem wspólnotowego zakorzenienia. Nikt nie rodzi się ani nie żyje na kamieniu (czyli na piedestale sławy).

28 Wszyscy żyjemy w różnych wspólnotach. Przede wszystkim żyjemy we wspólnocie rodzinnej i właśnie tam poszukujemy wsparcia dla własnego rozwoju. Musimy jednak pamiętać, że indywidualny rozwój osobowościowy musi mieć zawsze wsparcie we wspólnocie osobowej (rodzinnej oraz narodowej).

29 Człowiek pozbawiony łączności wspólnotowej i wsparcia z jej strony staje się samotnym żeglarzem podążającym donikąd. Po prostu staje się demonem zamkniętym w swojej świadomości. Świadomość indywidualna, jeśli stanie się czystą świadomością, przekształca się w sferę dowolnego myślenia, czyli coś demonicznego, dlatego stanowi poważne zagrożenie dla osobowości człowieka. Czyste myślenie popycha nas niestety do kłamstwa i zbrodni.

30 Ratunkiem dla człowieka jest zawsze wiedza i świadomość wspólnotowa, która czerpie swoją wartość z tradycji, czyli rozsądku wielu pokoleń. Niestety dzisiaj coraz bardziej brakuje nam tego zakorzenienia w tradycji narodowej. Ludzie ogarnięci postępowym pędem do przodu lecą nieświadomie na całkowite zatracenie realności. Przede wszystkim tracą swoją osobową godność, co skutkuje zatraceniem wartości moralnych i religijnych. Stają się jakimiś awatarami wirtualnego świata. Liczy się dla nich wyłącznie wizerunek medialny (public image). Ale za tym nie kryje się żadna realność osoby i życia.