31.07.2023

Letni zachód

 


Człowiek jest człowiekiem /1

Człowiek jest człowiekiem. Człowiek jest tylko człowiekiem i aż człowiekiem. Jest tylko człowiekiem, gdyż nie może być ani niczym więcej, ani niczym mniej. Jest też aż człowiekiem, ponieważ stanowi doskonałą realność życia nadprzyrodzonego i osoby nadprzyrodzonej. Nie wolno więc sprowadzać człowieka do świata przyrody i ewolucyjnego rozwoju organizmów żywych, bo duchowość człowieka jest radykalnym zaprzeczeniem procesu ewolucji i rozwoju cielesnych form materialnych. Rozwój cielesnych organizmów jest efektem przystosowania się i dostosowania do warunków geograficzno-klimatycznych. Natomiast człowiek posiada zdolność dostosowania warunków zewnętrznych do swoich potrzeb życiowych. W przypadku człowieka mamy więc do czynienia z zupełnie odwrotną zależnością i przyczynowością niż w procesie ewolucyjnego rozwoju organizmów żywych. Jest to ewidentne zaprzeczenie pochodzenie człowieka w wyniku procesu ewolucyjnego.

Człowiek z całą swoją nadprzyrodzoną realnością pojawia się zatem nagle z niczego (ex nihilo). Co to oznacza? To może znaczyć tylko jedno, że został stworzony z niczego. Takie stworzenie z niczego może dokonać jedynie doskonała Moc Stwórcza, czyli Bóg. W filozofii Bóg jest pojmowany jako doskonała i pełna realność, czyli Samo Istnienie (łac. ipsum esse). Tylko tak doskonała realność posiada pełnię Mocy Stwórczej, czyli Wszechmoc. Właśnie taka Wszechmoc jest w stanie powołać do istnienia, czyli stworzyć, człowieka jako realną podmiotowość osoby i życia nadprzyrodzonego. Oczywiście ta ludzka realność (egzystencjalna podmiotowość istnienia) została uduchowiona i wcielona w postać natury człowieka, czyli przybrała widzialną postać duszy i ciała. Możemy przyjąć, że w ten sposób rozwój ewolucyjny świata przyrodniczego został spożytkowany i wykorzystany do stworzenia całkiem niezależnej podmiotowości nadprzyrodzonej. Ludzką egzystencje tworzy bowiem nadprzyrodzona podmiotowość osoby i życia zawarta w istnieniu.

Duchowość człowieka nie może pochodzić z rozwoju ewolucyjnego formacji organicznych. Żaden ożywiony organizm w całym procesie ewolucyjnym nie był w stanie wytworzyć własnej duchowości, bo z niczym takim się nie spotkaliśmy

Człowiek jest człowiekiem /2

Przede wszystkim należy ustalić, o jaką duchowość (postać duszy) w przypadku człowieka chodzi? W tradycji filozoficznej pojmowanie duszy przybierało bardzo różne postaci. Już Arystoteles mówił o duszy roślinnej (duszy wegetatywnej) oraz o duszy zwierzęcej (zmysłowej), ale człowiekowi przypisywał duszę rozumną, która w jego rozumieniu wykraczała poza zakres dwóch pierwszych. Stąd też w filozofii klasycznej duchowość człowieka występowała najczęściej pod postacią rozumności (chociażby w określeniu animal rationale = zwierzęcia rozumnego). Co ta rozumność oznaczała? Przede wszystkim oznaczała ona zdolności i władze, czyli niejako narzędzia dostosowane do działania duchowego. Już Grecy uznali, że człowiek posiada umysł (nous) jako władzę i zdolność poza cielesną -- umysł (rozum), który pozwala nam poznawać i zrozumieć otaczający nas świat (to, co jest realne i sztuczne). Zdawali sobie doskonale sprawę, że dzięki rozumowi człowiek różni się od świata przyrodniczego (fyzis), czyli ogólnie pojętej przyrody-natury. Bo właśnie dzięki rozumowi (czy szerzej całej duchowości) człowiek stworzył sobie swój własny świat polityczny, świat kultury i techniki.

Człowiek żyje więc bardziej w świecie duchowym niż cielesno-materialnym. Posiada duszę i ciało, lecz zdawano sobie sprawę, że duszę należy traktować jako coś ważniejszego niż ciało. Było to zasługą Sokratesa. Twierdził on, że zdolność i sprawność duchowa (jaką dla niego była wiedza) jest czymś najważniejszym dla człowieka, zwłaszcza w życiu politycznym czy społecznym (życiu w ówczesnym polis = państwie-mieście). 

Od czasów Sokratesa filozofia zaczęła badać, wyjaśniać i opisywać duchowość człowieka. Arystoteles wypełnił mapę zdolności duchowych człowieka. Przyjął, że poza umysłem (rozumem) człowiek posiada jeszcze wolę oraz uczuciowość (gniew i pożądanie), co przejął po Platonie. W ten sposób ustalono zasadnicze zdolności duchowego działania człowieka, które obejmowały poznanie umysłowe, chcenie i decydowanie o działaniu, oraz uczuciowe przeżywanie najważniejszych sytuacji psychicznych. Późniejsza tradycja tylko uzupełniała ustalenia Greków.

Człowiek jest człowiekiem /3

To, co było ważne w filozofowaniu Greków, to poszukiwanie zasad wszelkiej znanej realności. Sokrates rozważając sens i znaczenie działania duchowego człowieka, wskazywał na wiedzę jako zasadę i sprawność doskonałego działania ludzkiego. Według niego człowiek powinien działać na podstawie wiedzy, jaką jest w stanie zdobyć dzięki posiadanemu umysłowi (rozumowi). Ale jego następcy wskazywali również na inne zasady działania. Platon odwoływał się do zdolności uczuciowych, ponieważ dostrzegał, że stanowią one zagrożenie dla głównej roli, jaką ma odgrywać wiedza. Uważał, że należy bronić poznanie i wiedzę przed zgubnym wpływem uczuć gniewu i pożądania. Takie podejście znacznie poszerzało znajomość działania naszej duchowości. 

Wydaje się, że ostatecznego uporządkowania problematyki duszy dokonał Arystoteles. Możemy przyjąć, że Arystoteles przekazał nam pełną wiedzę na temat duchowego działania człowieka. Wyraźnie określił charakter działań oraz zdolności, czyli władz duszy, odpowiedzialnych za te działania. Przyjął, że władze duszy mają dynamiczną postać i charakter, czyli stanowią tylko możności do działania (potentiae), jak mówiono później. Działanie duchowe dokonuje się w pewnej sferze możnościowej (dynamis), ale w związku z tym muszą posiadać odpowiednie zasady zewnętrzne. Arystoteles wychodził tutaj od pojęcia działania (ergon) twierdząc, że wszelkie działanie musi mieć swoją zasadę i przyczynę (ergeia). A skoro człowiek działa samodzielnie, to musi posiadać zasadę działania sam w sobie (energeia), co umożliwia mu bycie podmiotem a nie przedmiotem działania. Człowiek zatem działa na podstawie wewnętrznej zasadzie (czyli energii, jak byśmy dziś powiedzieli), która napędza jego działanie dokonujące się w sferze potencjalnej (dynamis). Władze duszy mają charakter potencjalny, stąd rodzi się pytanie, skąd płynie owa energia do działania? Arystoteles wskazywał w tym wypadku na istotę duszy, czyli formę jako główną zasadę realności całego ludzkiego bytu.

Dla niego forma jako istota duszy staje się energią do działania (energeia). Jednocześnie ta forma będzie również zasadą celową działania (jako entelechia), czyli będzie wyznaczała doskonałość działania duchowego. Forma stanowi zatem wewnętrzną zasadę doskonałego działania duchowego, a w konsekwencji -- jak można domniemywać -- całej aktywności człowieka. Trzeba zaznaczyć, że Arystoteles dzięki tym rozważaniom i rozstrzygnięciom wyznaczył właściwy kierunek dla interpretacji wewnętrznej realności i podmiotowości człowieka. Forma jako energeia zdaje się określać i kształtować podstawową realność całego bytu człowieka. Dlatego jej sprawczość i charakterystykę można odnosić do istoty całego bytu, czyli do ousia (substancji). U Arystotelesa ousia stanowi substancję, czyli zasadniczą realność i podmiotowość ontyczną. Substancja (istota) jest więc podmiotem sprawczym, który przyjmuje całą sferę dynamiczną urealniając ją w postaci różnych przypadłości (symbebekos), które z kolei podlegają nieustannej zmienności i stawaniu się.

Człowiek jest człowiekiem /4

Arystoteles dokonał wyraźnego i jasnego oddzielenia zasadniczej podmiotowości bytu od sfery i zakresu jego stawania się. Wyróżnił zasadę realności i działania oraz dynamikę działania zewnętrznego. Ta podmiotowość jako forma bytu charakteryzuje się realnością i sprawczością, ponieważ stanowi zasadę doskonałego działania -- najpierw na poziomie duchowym, a następnie na poziomie cielesnym. W ten sposób filozof przedstawił od razu główne zręby wewnętrznej struktury bytu (przede wszystkim bytu człowieka).

Mamy zatem władze duchowe, którym przypisuje się bezpośrednio działanie. Ale okazuje się, że sama sprawcza przyczynowość znajduje się poza tymi władzami, jakby o piętro wyżej w samej istocie duszy, czyli w formie. Problemem wydaje się dokładne określenie kwestii realności tych różnych poziomów. Najlepiej oddaje to rozróżnienie na akt i możność (energeia kai dynamis). Właśnie tym tropem podążał później Tomasz z Akwinu. Jednak zinterpretował on pojęcia aktu i możności w zupełnie nowy -- wprost rewolucyjny -- sposób. 

Arystoteles interpretował pochodzenie naszego ziemskiego świata w ten sposób, że jest on zależny od jakiegoś Demiurga lub Demona, który jest czystym Umysłem i funkcjonuje jako samo-myślący się Umysł. Ten Umysł był dla niego czystą Formą. Umysł-Forma miał wymyślać i tworzyć różne postaci form, które spadając w dół łączyły się z materią w pojedyncze byty cielesne -- rośliny i zwierzęta. Późniejsi interpretatorzy arabscy umieszczali ten Demiurgowy Umysł na Księżycu, czyli w sferze pozaziemskiej, ale w bliskości oddziaływania na nasz ziemski świat.

Natomiast Tomasz opierał się już na dogmatach wiary i ustaleniach teologicznych, dlatego przyjmował tezę, że nasz świat został stworzony przez Boga posiadającego doskonałą moc stwórczą, czyli Wszechmoc. W tym sensie Bóg stworzył różne byty z niczego (ex nihilo), co dla filozofów greckich było nie do pomyślenia. Ale przyjęcie stwórczego działania Boga wymagało przemyślenia na nowo filozoficznego rozumienia Boga jako przyczyny sprawczej.

Człowiek jest człowiekiem /5

Kim zatem jest Bóg, który stwarza całą znaną nam rzeczywistość (czy to w całości, czy też stwarzając poszczególne byty, jak w przypadku człowieka)? Rozważając problem stwarzania tego, co realne, Tomasz wprowadził nowe pojęcie potrzebne do wyjaśnienia i opisu realności bytu. Uznał, że realne byty składają się z istnienia i istoty. Istnienie bytu interpretował jako akt, czyli wewnętrzną zasadę realności i wszelkiej aktywności (co odpowiadało greckiej energeia). Natomiast istotę bytu (treści istotowe stanowiące naturę bytu) pojmował jako możność, czyli sferę stawania się i zmienności. 

Otóż Bóg jako Stwórca realnych bytów był pojmowany jako czyste Istnienie (łac. ipsum esse). Ja twierdzę, że tę interpretację Boga jako ipsum esse Tomasz zaczerpnął od Wiktoryna, lecz zupełnie odmienił rozumienie tego Boskiego Istnienia. Wiktoryn pojmował to Boskie ipsum esse jako potencję, czyli możność (zdolność stwórczą, moc i możliwość stwarzania), zaś Tomasz przyjął, że Boskie Istnienie jest aktem -- jest samym czystym Aktem Istnienia. Takie podejście pozwoliło mu właściwie rozumieć stwarzanie ex nihilo.

W interpretacji filozoficznej Bóg jako Akt Istnienia posiada nieograniczoną Wszechmoc stwórczą. Może więc stwarzać poszczególne realne byty nadając im lub udzielając istnienia ograniczonego i ukształtowanego przez możność istotową. Takie rozwiązanie znakomicie oddaje kwestię stwarzania i powstawania człowieka, co zakłada wiara i wiedza teologiczna. Bóg stwarza zatem istnienie człowieka (konkretne określone istnienie), które przybiera następnie postać istotową (czyli wyposażenie duchowe i cielesne). Tomasz twierdził, że ludzka dusza jest podłączona bezpośrednio do aktu istnienia. Oznaczało to, że stwarzając istnienie człowieka Bóg stwarza jednocześnie jego duszę. Jednak nie jest to przekonujące rozwiązanie, gdyż pojawia się tutaj problem, skoro to, co stwarza Bóg powinno być doskonałe, zaś ludzka dusza (sama w sobie) nie wydaje się być doskonała. Teologia wyjaśniała ten problem przy pomocy efektu grzechu pierworodnego. Lecz doskonała dusza nie powinna ulegać zewnętrznym wypaczeniom. Dlatego wydaje się, że należy na nowo przemyśleć i rozważyć sprawę stwarzania ludzkiego istnienia oraz dalszej zależności sfery istotowej od stworzonego istnienia.

Najważniejsze staje się tu właściwe określenie podmiotowości istnienia. Możemy w tym względzie odwołać się do stwierdzenia Wojtyły, który odwołując się do myśli Tomasza przyjął, że podmiotem istnienia i działania jest ludzka osoba. To pokazuje nam, że trzeba mówić o jakiejś określonej podmiotowości istnienia (o podmiocie zawartym w istnieniu). Tak więc należy uznać, że istnienie człowieka posiada swoje egzystencjalne wyposażenie wyznaczane -- jak się wydaje -- przez własności transcendentalne. Idąc tym tropem rozważań Gogacz przypisywał osobowej podmiotowości istnienia własności prawdy, dobra i piękna (ja zamieniłem jego własność realności na piękno). A zatem Bóg stwarzałby ludzkie istnienie wyposażone w podmiot osoby obejmujący własności prawdy, dobra i piękna. Ten osobowy podmiot dysponowałby odpowiednią mocą sprawczą, która pozwalałaby na powstanie sfery duchowej, czyli konkretnie trzech władz duchowych -- umysłu, woli i uczuciowości. Dzięki temu duchowość albo dusza człowieka (władze duszy) byłaby podłączona bezpośrednio do podmiotu osobowego i w swoim działaniu uzależniona od aktywności osoby.

Na tej podstawie zdolności i działania duchowe można przedstawić jako przejaw i odbicie aktywności osoby ludzkiej. Wszystko to razem oznacza, że aktywność osoby wywołuje najpierw powstanie władz duszy, a następnie dba ona skutecznie o właściwe działanie tych władz już na zewnątrz. Jak zobaczymy dalej, bez tej zależności władze duchowe będą skłonne działać "na własną rękę" -- jak ja to nazywam -- czyli w sposób zupełnie dowolny. Takie samodzielne  i dowolne działanie władz duszy źle się kończy.

Człowiek jest człowiekiem /6

Podmiotowość osoby wyznacza więc powstanie, ukształtowanie oraz działanie władz duchowych. W związku z tym rodzi się pytanie, co się dzieje z powołaniem, ukształtowaniem i działaniem organizmu cielesnego? Wydaje się, że tutaj także konieczne jest działanie sprawcze podmiotowości istnienia. Dlatego należy przyjąć drugą podmiotowość w istnieniu człowieka, która posiadałaby moc sprawczą potrzebną do powstania ożywionego organizmu cielesnego. Przyjmujemy zatem, że w istnieniu człowieka mamy do czynienia z podmiotem ożywczym, podmiotem życia egzystencjalnego, czyli nadprzyrodzonego. Ten podmiot jest określany i wyznaczony przez własności transcendentalne jedności, różności/odrębności oraz ruchu, czyli rodzenia. Tę ostatnią własność wymieniali filozofowie z Akademii Platońskiej. Tak więc podmiotowość życia (ożywiania i rodzenia) wyznacza powstanie i działanie narządów organizmu cielesnego człowieka. Cielesność człowieka jest bowiem szczególna, gdyż jest przystosowana do współdziałania i współpracy ze sferą duchową, czyli rozumnością człowieka. Dlatego cielesność ludzka wyrasta w zakresie genetycznym i fizjologicznym z rozwoju ewolucyjnego, lecz ostatecznie jest ukształtowana i dostosowana do ludzkiej duchowości w akcie stworzenia podmiotowości życia nadprzyrodzonego. 

Oznacza to, że człowiek w akcie stworzenia otrzymuje egzystencjalną podmiotowość osoby i życia. Człowiek staje się człowiekiem w całej swej realności (realności egzystencjalnej i esencjalnej) dzięki aktowi stwórczemu dokonanemu przez Boga (Boga Osobowego, czyli Boskiej Trójcy). Nie ma innego sposobu wytłumaczenia osobowego charakteru ludzkiego bytu. Jeżeli będziemy się upierać przy materialnym pochodzeniu człowieka wraz z jego życiem, to musimy zdawać sobie sprawę, że odbieramy mu jego osobową i nadprzyrodzoną realność, a w związku z tym wszystkie własności i uprawnienia osobowe. Materialny człowiek będzie sprowadzony do roli elementarnej cząstki materii ziemskiej lub kosmicznej. W ten sposób człowiek przestaje się liczyć zarówno na Ziemi jak też w Kosmosie, skoro wyłania się z jakiegoś kosmicznego chaosu. Człowiek nie miałby większej wartości niż zwykły kamień lub grudka złota. Zastanówmy się, czy warto rezygnować ze swego osobowego życia (zwłaszcza osobowej miłości)?

Można mieć wątpliwości, czy takie pomysły dotyczące realności człowieka pochodzą od niego samego? Ludzkie myślenie jest jednak w stanie stwierdzić dowolne pomysły, ponieważ wyrasta z negacji realności. Myślenie nie jest właściwym i odpowiednim działaniem ludzkiego umysłu. Nasz umysł został powołany do poznawania oraz rozumienia tego, co jest realne. Nie jest więc stworzony do negacji czegoś realnego. Jeśli jednak zostanie namówiony do zanegowania własnego poznania, to traci również zdolność rozumienia realnego świata, traci również zdolność rozumienia realności człowieka. Umysł pozbawiony rozpoznania realności będzie sobie tworzył dowolne możliwości parapoznawcze, czyli możliwości myślenia. Stąd właśnie się biorą bezsensowne stwierdzenia na temat człowieka i jego roli w świecie. A to już prowadzi do chęci pozbycia się realnego człowieczeństwa, czyli podmiotowości istnienia.

Człowiek jest człowiekiem /7

Człowiek jest człowiekiem. Jak należy to rozumieć? Człowiek jest osobą. Przede wszystkim człowiek jest osobą. Ale jest osobą uduchowioną i ucieleśnioną. Jako osoba człowiek jest realnością egzystencjalną. Ta egzystencjalna realność i podmiotowość istnienia sprawia i przyczynuje, a dalej również kształtuje i wyznacza realność esencjalną, czyli istotę vel naturę. Realność egzystencjalna jest jest trwała i niezmienna, natomiast realność esencjalna (czyli natura) jest zmienna, gdyż jest stawaniem się. Człowieka określa więc przede wszystkim trwałość egzystencji, a dopiero dalej stawanie się sfery istotowej (esencjalnej).

Aby poznać i zrozumieć człowieka trzeba jasno i wyraźnie określić powiązanie i zależność obu tych sfer realności (realnej treściowości). Dla filozofa kierunek zależności jest oczywisty. To sfera esencjalna jest zależna i wyznaczana przez podmiotowość egzystencjalną (osoby i życia). Niemożliwa jest natomiast zależność odwrotna, ponieważ stająca się treściowość istotowa nie posiada odstatecznej mocy sprawczej, żeby kierować całą i pełną realnością ludzkiego bytu. Zatem sfera istotowa -- czyli duchowość i cielesność -- nie określa, ani nie wyznacza (czyli nie przyczynuje) całościowej realności człowieka. Zarówno dusza, jak i ciało stanowią jedynie elementy drugoplanowe i całkowicie zależne od podmiotowości egzystencjalnej. A podmiotowość i realność egzystencjalna jako wyposażenie istnienia jest z kolei zależna od Boga i Jego zdolności i mocy stwarzania. To oznacza, że człowiek został stworzony przez Boga a nie w żaden inny sposób.

Człowiek jest człowiekiem dzięki Bogu.  Jest człowiekiem z woli i łaski Boga. Osobowego Boga.

10.07.2023

Jeszcze dla Młodych

Nie dajcie się nabierać na obietnice wolności. Wolność nie tworzy niczego realnego. W życiu człowieka liczy się przede wszystkim moc sprawcza, którą każdy z nas posiada sam w sobie. Przecież to Bóg obdarzył człowieka mocą działania, natomiast wolność, czyli nierealne możliwości działania, obiecują nam polityczni macherzy.

Każdy z nas doświadcza chęci działania. Ta chęć działania rodzi się i bierze z mocy sprawczej, jaką posiada nasza osoba. Osoba jest egzystencjalnym podmiotem całej duchowej aktywności człowieka. Człowiek jest bowiem bytem osobowym. Ta osobowa podmiotowość wyróżnia nas, czy też nawet przeciwstawia całej realności świata przyrodniczego. Podmiot osoby wykracza radykalnie poza świata przyrody, wykracza również poza naturalną ewolucję.

To dlatego człowiek swoim życiem odróżnia się od świata przyrody i przeciwstawia się mu. Przede wszystkim człowiek przeciwstawia naturze swoją kulturę i technikę. To pozwalało mu opanować przyrodę i podporządkować ją sobie. Człowiek chciał być panem i władcą świata. Niestety w tym zakresie człowiek zawierzył swojemu myśleniu. Stwierdził nawet, że myślenie stanowi jego najwyższą doskonałość. Ale to był błąd, ponieważ myślenie popycha człowieka w sferę możliwości. Myślenie nie jest bowiem poznaniem realności, lecz raczej odrywa nas od rzeczywistości, niż do niej kieruje lub zwraca. Dopóki kultura i technika były związane z poznaniem realności, dopóty człowiek żył w zgodzie z naturą. Ale kiedy zawierzył jedynie swojemu myśleniu, jego działalność zaczęła negować rzeczywistość przyrodniczą. Tak zaczęło się niszczenie przyrody, aby na koniec zanegować również samą naturę właściwą człowiekowi, czy też jego osobową realność egzystencjalną.

Dlatego powinniśmy odrzucić wyższość myślenia i powrócić do realistycznego poznania siebie i otaczającego świata. Przede wszystkim musimy dobrze rozpoznać i zrozumieć swoją osobową realność (egzystencję otrzymaną w darze od Boga). To pozwoli nam odkryć prawdziwy sens własnego życia, które ma wymiar nadprzyrodzony. To, co osobowe wyrasta bowiem w człowieku ponad przyrodę i naturę. Przyroda nie jest w stanie osiągnąć osobowej realności. Personifikowanie przyrody przez utożsamianie jej z Matką Gają lub Pachamamą jest działaniem działaniem mitotwórczym, czyli twórczością literacką i symboliczną metaforą. Przyroda nie może osiągnąć życia osobowego, a zwierzęta nie dorównują człowiekowi. Ale takie ujęcie tej sprawy wymaga właściwego i realistycznego zrozumienia tego, czym jest osoba ludzka. Niestety potocznie bierze się za osobę jedynie jakieś przejawy naszej ludzkiej duchowości, a z kolei duchowość sprowadza się do odczuwania zmysłowego przyjemności bądź przykrości.

Takie podejście jest pomijaniem całej sfery egzystencjalnej realności człowieka. Musimy wiedzieć i pamiętać, że nasza natura (czyli cielesność i duchowość) nie stanowi samodzielnego i niezależnego elementu naszej realności bytowej. Cała ta naturalna sfera (istota lub esencja) jest zależna bezpośrednio od aktywności egzystencjalnej podmiotowości istnienia, która urealnia i ożywia całość ludzkiego bytu. Mamy więc osobową i ożywczą podmiotowość istnienia. Podmiot osobowy powołuje i urealnia naszą duchowość (władze duszy), natomiast podmiot życia nadprzyrodzonego powołuje i ożywia nasz cielesny organizm. 

Dlatego realnością człowieka jest najpierw osoba oraz życie nadprzyrodzone. Dopiero w dalszej konsekwencji ta egzystencjalna podmiotowość i realność istnienia przyczynuje i sprawia sferę istotową, czyli naszą naturalną esencję (istotę duchową i cielesną). Osoba i życie organizują i ożywiają naszą ludzką naturę (sferę esencjalną).

Jeżeli odrzucimy porządek egzystencjalny, to stajemy przed problemem pochodzenia naszej natury (duchowo-cielesnej). W tej sytuacji to pochodzenie uzależniamy albo od ewolucyjnego rozwoju przyrody, albo wpisujemy je w kosmiczny rozwój materialny (czy raczej fizykalny) przyjmując, że wszystko ma jedynie wymiar materialny. W tej sytuacji człowiek staje się jedynie odpowiednio ukształtowaną materią lub energią. Ale to wcale nie tłumaczy jego wymiaru duchowego, a tym bardziej osobowego. Dzisiaj obserwuje się i bada rozwój materialny kosmosu uparcie wierząc, że to da nam odpowiedź na powstanie człowieka. Niestety to są bzdury. Dostrzegamy jedynie rozwój, czyli powstawanie i ginięcie różnych materialnych form kosmicznych (gwiazd i galaktyk), ale z tego nic nie wynika na temat powstawania człowieka. To chyba już lepiej uwierzyć w stwórcze działanie Boga, które wyjaśnia dużo więcej, jeśli nie wszystko o człowieku i jego pochodzeniu. Czy to tak trudno przyjąć, że osobowa realność człowieka pochodzi od sprawczej mocy Osobowego Boga. Może więc to Bóg przekazał nam prawdziwą wiedzę o pochodzeniu człowieka?