31.07.2023

Człowiek jest człowiekiem /5

Kim zatem jest Bóg, który stwarza całą znaną nam rzeczywistość (czy to w całości, czy też stwarzając poszczególne byty, jak w przypadku człowieka)? Rozważając problem stwarzania tego, co realne, Tomasz wprowadził nowe pojęcie potrzebne do wyjaśnienia i opisu realności bytu. Uznał, że realne byty składają się z istnienia i istoty. Istnienie bytu interpretował jako akt, czyli wewnętrzną zasadę realności i wszelkiej aktywności (co odpowiadało greckiej energeia). Natomiast istotę bytu (treści istotowe stanowiące naturę bytu) pojmował jako możność, czyli sferę stawania się i zmienności. 

Otóż Bóg jako Stwórca realnych bytów był pojmowany jako czyste Istnienie (łac. ipsum esse). Ja twierdzę, że tę interpretację Boga jako ipsum esse Tomasz zaczerpnął od Wiktoryna, lecz zupełnie odmienił rozumienie tego Boskiego Istnienia. Wiktoryn pojmował to Boskie ipsum esse jako potencję, czyli możność (zdolność stwórczą, moc i możliwość stwarzania), zaś Tomasz przyjął, że Boskie Istnienie jest aktem -- jest samym czystym Aktem Istnienia. Takie podejście pozwoliło mu właściwie rozumieć stwarzanie ex nihilo.

W interpretacji filozoficznej Bóg jako Akt Istnienia posiada nieograniczoną Wszechmoc stwórczą. Może więc stwarzać poszczególne realne byty nadając im lub udzielając istnienia ograniczonego i ukształtowanego przez możność istotową. Takie rozwiązanie znakomicie oddaje kwestię stwarzania i powstawania człowieka, co zakłada wiara i wiedza teologiczna. Bóg stwarza zatem istnienie człowieka (konkretne określone istnienie), które przybiera następnie postać istotową (czyli wyposażenie duchowe i cielesne). Tomasz twierdził, że ludzka dusza jest podłączona bezpośrednio do aktu istnienia. Oznaczało to, że stwarzając istnienie człowieka Bóg stwarza jednocześnie jego duszę. Jednak nie jest to przekonujące rozwiązanie, gdyż pojawia się tutaj problem, skoro to, co stwarza Bóg powinno być doskonałe, zaś ludzka dusza (sama w sobie) nie wydaje się być doskonała. Teologia wyjaśniała ten problem przy pomocy efektu grzechu pierworodnego. Lecz doskonała dusza nie powinna ulegać zewnętrznym wypaczeniom. Dlatego wydaje się, że należy na nowo przemyśleć i rozważyć sprawę stwarzania ludzkiego istnienia oraz dalszej zależności sfery istotowej od stworzonego istnienia.

Najważniejsze staje się tu właściwe określenie podmiotowości istnienia. Możemy w tym względzie odwołać się do stwierdzenia Wojtyły, który odwołując się do myśli Tomasza przyjął, że podmiotem istnienia i działania jest ludzka osoba. To pokazuje nam, że trzeba mówić o jakiejś określonej podmiotowości istnienia (o podmiocie zawartym w istnieniu). Tak więc należy uznać, że istnienie człowieka posiada swoje egzystencjalne wyposażenie wyznaczane -- jak się wydaje -- przez własności transcendentalne. Idąc tym tropem rozważań Gogacz przypisywał osobowej podmiotowości istnienia własności prawdy, dobra i piękna (ja zamieniłem jego własność realności na piękno). A zatem Bóg stwarzałby ludzkie istnienie wyposażone w podmiot osoby obejmujący własności prawdy, dobra i piękna. Ten osobowy podmiot dysponowałby odpowiednią mocą sprawczą, która pozwalałaby na powstanie sfery duchowej, czyli konkretnie trzech władz duchowych -- umysłu, woli i uczuciowości. Dzięki temu duchowość albo dusza człowieka (władze duszy) byłaby podłączona bezpośrednio do podmiotu osobowego i w swoim działaniu uzależniona od aktywności osoby.

Na tej podstawie zdolności i działania duchowe można przedstawić jako przejaw i odbicie aktywności osoby ludzkiej. Wszystko to razem oznacza, że aktywność osoby wywołuje najpierw powstanie władz duszy, a następnie dba ona skutecznie o właściwe działanie tych władz już na zewnątrz. Jak zobaczymy dalej, bez tej zależności władze duchowe będą skłonne działać "na własną rękę" -- jak ja to nazywam -- czyli w sposób zupełnie dowolny. Takie samodzielne  i dowolne działanie władz duszy źle się kończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz