25.02.2016

Jaskinia Platona



Platońska Jaskinia jako metafora poznania



Wstawał już nowy dzień, kiedy wybrałem się z Platonem do jaskini. Zaprowadził mnie do tego ponurego miejsca, żeby pokazać mi, na czym polega ludzkie poznanie. Gdy weszliśmy do środka poprosił, żebyśmy usiedli pod ścianą na skalnym występie.

– Widzisz tę mroczną jaskinię? Tak wygląda nasz umysł, gdy brak mu poznania. To jest tylko czarna dziura, która stanowi jedynie możliwość widzenia czegokolwiek. Możliwość nie stanowi jednak prawdziwej rzeczywistości. Realność znajduje się poza naszym umysłem. W nim nie ma niczego realnego.

– Jak więc poznać rzeczywistość? Przecież w tej jaskini nic nie widać!

– Za kwadrans pojawi się tu słońce, promyk słońca, który oświetli ten mrok. Pokażę Ci wtedy coś więcej. Moi słudzy wystawią tam na zewnątrz spektakl. Wtedy zobaczymy, czy widać coś z tego, co tam się dzieje. Poczekajmy cierpliwie. A wtedy patrz uważnie.

– Och, już przebijają się pierwsze promienie słońca!

– Zamknij na chwilę oczy i otwórz je gdy już powiem. Teraz patrz przed siebie. Patrz uważnie i mów, co widzisz.

– Tam na ścianie naprzeciw wejścia widzę przesuwające się cienie. Dostrzegam cienie ludzi, którzy coś ze sobą niosą. Niosą różne rzeczy, raz większe, a raz mniejsze. Niektóre trudno rozpoznać. O! ten człowiek niesie dzban zapewne z oliwą. A tamten idzie do gimnazjonu ćwiczyć swoje ciało, jak się zdaje. Z kolei ta kobieta poszła po wodę do zdroju.

– Widzisz zatem tylko cienie na ścianie, a jednak opowiadasz mi o tym, co się dzieje na zewnątrz.

– To prawda, opowiadam o tym, co widzę, jakbym widział to naprawdę, ponieważ te cienie przypominają mi to, co już widziałem poprzednio w rzeczywistości. Dlatego przypominam sobie te różne kształty i postaci. I mówię o nich tak, jakbym widział prawdziwych ludzi i prawdziwe rzeczy.

– Można więc przyjąć, że już kiedyś wcześniej widziałeś prawdziwą rzeczywistość, a teraz, gdy dostrzegasz tylko cienie, przypominasz sobie to, co realne.

– Właśnie tak jest.

– Tak samo się dzieje z naszym poznaniem. Widzisz na świecie jedynie cienie i złudzenia, ale nie postrzegasz tego, co istnieje naprawdę. Nasze poznanie zmysłowe nie daje nam możliwości dotarcia do tego, co naprawdę realne. Widzisz tylko wyobrażeniowe przedstawienia i obrazy, jakby kształty realności. Tylko tyle umożliwiają nam warunki materialne, czyli fizyczne. Nasza cielesna zmysłowość postrzega jedynie cielesność, która nas otacza i którą sami jesteśmy. Gdzieś poza tym kryje się prawdziwa realność (ontos onta).

– Ale przyznałeś przecież, że rozpoznaję te różne kształty, gdyż przypominam sobie to, co oglądałem naprawdę. Czy tak jest w naszym poznaniu?

– Tak właśnie jest! Kiedyś na początku, może w niebie, może na ziemi, oglądaliśmy rzeczywistość w całej pełni. Poznawaliśmy to, co realne w jego realności. Nie mieliśmy, ani nie potrzebowaliśmy żadnych obrazów lub wyobrażeń. Znaliśmy rzeczy takimi, jak one naprawdę istnieją. Inaczej mówiąc nazywaliśmy rzeczy po imieniu. Ale to się skończyło. Może pogubiliśmy się w tym realnym świecie, a może zapragnęliśmy czegoś więcej? Tylko, że to więcej stało się czymś mniej. Nie wiadomo, jak to było. Utraciliśmy jednak widzenie samej realności. Straciliśmy idee dobra, piękna i prawdy. Dlatego zawędrowaliśmy do tej złudnej postaci ziemskiej jaskini, gdzie oglądamy tylko cienie i wyobrażenia. Coś widzimy, lecz nie widzimy już prawdy, dobra i piękna. Dostrzegamy jedynie jakieś rzeczy, które zdają się nam piękne, dobre i prawdziwe, ale nie wiemy i być może się nie dowiemy, czy tak jest naprawdę.

– To co możemy teraz zrobić? Czy mamy żyć w tej jaskini naszego umysłu? Czy można jeszcze powrócić do tej prawdziwej lub boskiej rzeczywistości? Czy zdołamy odzyskać pełnie poznania, żeby na powrót oglądać prawdę, dobro i piękno, które dotyczą samej realności?

– To się chyba niezbyt udaje. Filozofia stara się jakoś ułatwić nam ten powrót, ale to jest droga przez trudy i mękę. Jak dotąd filozofia nie podąża prostą drogą, lecz zbacza gdzieś i kluczy po bezdrożach. Filozofia próbuje pouczać nas o prawdziwej rzeczywistości, lecz kiedy zaczyna opowiadać o tym zwykłym ludziom, to oni odwracają się od niej i nie chcą słuchać, gdyż uważają, że jest im dobrze na tym świecie, jaki znają, bo tutaj mogą żyć przyjemnie i szczęśliwie, i nie potrzebują sięgać tam, gdzie wzrok już nie sięga, bo nie wiadomo, co ich tam czeka. Wystarczy im to, co widzą, bo to jest coś, do czego się przyzwyczaili. Przecież wiesz, że przyzwyczajenie staje się drugą naturą człowieka. Okazuje się, że łatwiej jest żyć ze swoimi wyobrażeniami i przyzwyczajeniami lub nawet uzależnieniami, niż zmagać się nieustannie z twardą rzeczywistością. Wyobrażenia i przyzwyczajenia można sobie dowolnie kształtować. Po co więc mamy odkrywać jakąś rzeczywistość, która nie daje się dowolnie kształtować?

– Może powinniśmy poznać rzeczywistość dlatego, że istnieje?

– Ale mamy wątpliwości, czy coś realnego naprawdę istnieje? Gdybyś posiedział w tej jaskini jeszcze parę lat, wtedy brałbyś za prawdę te cienie na ścianie i do nich dostosowywał swoje wyobrażenie rzeczywistości.

– To dość ponura perspektywa. Może faktycznie lepiej i przyjemniej jest zadowolić się tylko tym, co widzimy, nawet jeśli są to cienie i złudzenia. Ludzie chyba jednak wolą żyć złudzeniami niż prawdą. Każdy człowiek, mając do wyboru trudną i krzywdzącą prawdę lub przyjemne kłamstwo, wybierze to drugie.

– My jednak powróćmy do rzeczywistości.

22.02.2016

Akademia Platońska




Rozwój cywilizacyjny i naukowy



W scholastyce funkcjonowały dwa określenia vis cogitativa oraz vis aestimativa. Te zdolności związane z poznaniem traktowano jako władze konkretnego osądu. Wydaje się, że dotyczyły one rzeczy, których używamy na co dzień. Ten osąd odnosi się zatem do tego, co jest dla nas przydatne i potrzebne, dlatego mówimy o konkretnych rzeczach.
W związku z tym powstaje pytanie, na jakiej podstawie oceniamy rzeczy jako przydatne lub użyteczne? Czy chodzi więc tutaj o wartościowanie rzeczy? Taka ocena użyteczności jest z pewnością efektem posługiwania się różnymi rzeczami. Jest więc związana z praktyczną umiejętnością, którą Grecy nazywali techne. Ocena użyteczności jest zatem technicznym podejściem do rzeczywistości. Człowiek rozwijał swoją cywilizację odkrywając wciąż nowe zastosowania różnych rzeczy naturalnych. Człowiek posługiwał się techniką jako umiejętnością stosowania nowych rzeczy do określonych zadań i czynności. Dlatego można mówić o nieustającym postępie technicznym.
W tym postępie zasadniczą rolę odgrywał myślący rozum człowieka (czyli po prostu myślenie). Można przypuszczać, że vis cogitativa oznacza naszą zdolność do myślenia o różnych rzeczach. Myślenie posiada możliwość zestawiania i porównywania rzeczy ze sobą, a dzięki temu również ich wartościowania, czyli przedkładania jedej rzeczy nad inne z racji użyteczności (albo funkcjonalności jako możliwości zastosowania i wykorzystania do działania).
Otóż poznanie dotyczy bezpośrednio realności, natomiast myślenie przebiega w sferze możliwości. Myślenie potrafi tworzyć intencje możliwego działania. W myśleniu wybiegamy gdzieś naprzód wyznaczając potrzebny efekt działania. W ten sposób wskazujemy kres i koniec działania, czyli jego cel (finis). Wyznaczywszy sobie cel działania możemy poszukiwać potrzebnych do jego realizacji środków (np. narzędzi). Należy uznać, że właśnie owe wybierane środki-narzędzia podlegają wartościowaniu ze względu na określone działanie (czyli użyteczności). Cały ten proces poznawczo-oceniający rozgrywał się przez dłuższy czas w sferze działalności praktycznej (praxis) bez zbędnych uogólnień. Dopiero powstanie wiedzy naukowej (teorii naukowych) dało jakieś podwaliny teoretyczne pod działalność praktyczną (geometria i obliczenia matematyczne).
Historycznie przez długi okres człowiek nie pytał, kim jest, gdyż wystarczała mu praktyczna umiejętność działania i tworzenia swojego cywilizowanego świata poprzez wykorzystywanie darów natury. Człowiek był wówczas pochłonięty oswajaniem przyrody, a właściwie od razu podporządkowywaniem jej swoim celom życia i przeżycia. Człowiek zaczął więc działalność od korzystania z tego, co przynosi i daje mu przyroda (warunki przyrodnicze). To właśnie praktyczne myślenie pozwoliło człowiekowi rozwinąć działalność cywilizacyjną – tworzenia na ziemi swojego miejsca do zamieszkania, czyli zadomowienia się tutaj (stworzenia dla siebie domu wokół ogniska domowego).
Dopiero gdy człowiek rozwinął swoje domostwo na tyle, że stworzył możliwość funkcjonowania społecznego (wspólnota wiejska lub miejska) poprzez podział prac gospodarczych, dzięki czemu osiągnął to, co nazywamy czasem wolnym, dopiero wtedy zwrócił się do szerszego poznania świata przyrody oraz poznania siebie samego. Mamy tego najlepszy przykład w starożytnej Grecji. Człowiek przekroczył wtedy praktykę codzienności ku tworzeniu wiedzy teoretycznej. Zaczął więc zadawać pytania filozoficzne o początek i naturę świata przyrody (o arche oraz o fizis), a na koniec również o początek i istotę samego siebie. Wydaje się, że był to moment przekroczenia zwykłego myślenia związanego z praktyką codziennego życia i skierowanie się ku kontemplacji rzeczywistości, jej zasad i przyczyn.
Dlaczego stało się w Grecji? Naprawdę nie wiadomo. Na pewno Grecy osiągnęli odpowiedni poziom rozwoju cywilizacyjnego. Być może zdołali najlepiej uporządkować swoje życie społeczne. Ich państwa-miasta znakomicie rozkwitały. Potrafili odeprzeć najazdy wrogów (Persów). Można powiedzieć, że byli mądrzy i odważni, ale też umiarkowani i sprawiedliwi. Do tej pory wierzymy przecież w doskonałość Ateńskiej Demokracji. Dlaczego Grecy zapragnęli czegoś więcej niż zwykła codzienność? Dlaczego zapragnęli sztuki i kultury, wiedzy i filozofii? Z pewnością odkrywali nowe cele przed człowiekiem (albo przed ludzkością). Wydaje się, że społeczeństwo ateńskie osiągnęło jakąś doskonałość cywilizacyjną (jakąś harmonię społeczną), co popchnęło ich w stronę rozwoju kulturalnego, czyli twórczości artystycznej i naukowej.
Greccy filozofowie zaczęli się odwoływać do takich pojęć jak nous i logos, które miały określać doskonały poziom poznania. Takie postrzeganie i rozumienie poznania spowodowało odejście od praktycznego myślenia użytecznego na rzecz teorii naukowej. Platon odróżniał już wyraźnie między zwykłymi ocenami i opiniami (doxai) a poznaniem umysłowym (noesis) i wiedzą (episteme). Ten zwrot ku poznaniu umysłowemu wyrażał się jednocześnie zwrotem ku doświadczeniu wewnętrznemu oraz pogłębionej refleksji nad zdolnościami poznawczymi człowieka. Przecież Platon pokazał, że poznanie może sięgać do samych zasad realności, czyli piękna, prawdy i dobra. Dało to początek wiedzy filozoficznej i tworzeniu teorii naukowej obejmującej całość rzeczywistości. Powstanie wiedzy teoretycznej dotyczyło ostatecznie również samego człowieka jako jednego z elementów ogólnej rzeczywistości. W ten sposób zdolność myślenia została zaprzęgnięta do nowych zadań poznawczych, czyli tworzenia wiedzy naukowej (ogólnej i koniecznej). Filozofowie uznali bowiem, że wiedza teoretyczna jest człowiekowi koniecznie potrzebna do określenia własnej tożsamości. Człowiek odważył się teraz zapytać: Skąd pochodzi? Kim jest? Oraz Dokąd zmierza? Od tej pory człowiekowi europejskiemu nie wystarczyła już świadomość umiejętności praktycznych, ale zapragnął poznać i wiedzieć wszystko, czyli poznać same zasady i przyczyny rzeczywistości (tego, co istnieje). Dlatego filozofia stała się podwaliną pod ogólny system kształcenia obywateli, co znalazło poparcie rządzących ówczesnym społeczeństwem. Szkoły filozoficzne i retoryczne dały początek całemu systemowi kształcenia młodzieży, który funkcjonuje po dziś dzień.

18.02.2016

Platon




Platon o szaleństwie



Platon (w Timajosie) wymienia dwie choroby umysłowe (czyli choroby duszy). Jedną jest mania (szaleństwo), a drugą amathia (nieuctwo, brak edukacji). W pierwszym przypadku można chyba mówić o jakimś szalonym zaangażowaniu (nadaktywności) w daną sprawę lub w dany pogląd. Coś, co najczęściej cechuje neofitów, których Platon nie lubił i pogardzał nimi. W drugim przypadku mamy zupełny brak zainteresowania wiedzą (pasywność), jakąś akceptację ignorancji (przecież wiedza filozoficzna nie jest człowiekowi do życia potrzebna).

Według Platona celem ludzkiego życia jest upodobnienie się do Boga (do bogów). Człowiek powinien więc dążyć do poznania tego, co boskie. Dlatego potrzebna jest terapia duszy (grecka therapeia określała relację z bogami). Z pewnością takie obcowanie z bogami zapewniały misteria, ale wydaje się, że Platon oceniał je negatywnie, uważając, że misteria niosą ze sobą jakieś szaleństwo ludzkiego zaangażowania, co powoduje, że gubi się ludzka rozumność. Platon sądził, że czymś boskim w człowieku jest umysł (nous), a to oznaczało, że to umysł powinien prowadzić nas do Boga (do bogów). Umysłowi potrzebna jest wiedza, którą wychwalał Sokrates. Stąd właściwą drogą do Boga staje się mądrość i filozofia jako umiłowanie mądrości.

Dla Platona filozofia nie jest żadnym szaleństwem w zdobywaniu wiedzy, lecz jest spokojnym i wytrwałym dążeniem do wiedzy mądrościowej, czyli wiedzy rozumiejącej. Jest to stałe zaangażowanie się w wiedzę, ale bez żadnych ekscesów. Jest to raczej forma zaprzyjaźnienia się z wiedzą, a dalej również zaprzyjaźnienia się z bogami. Z kolei odrzucenie ignorancji i nieuctwa jest oczywiste, gdyż zupełnie nie służy uprawianiu duszy, czyli kulturze umysłowej. Zarówno umysłowe szaleństwo, jak i nieuctwo lub bezmyślność prowadzą do zaburzenia oceny moralnej i religijnej. Szaleństwo intelektualne, czyli jakaś erudycyjna nadaktywność, chęć przebieżenia wszystkich poglądów i stanowisk, wcale nie prowadzi do rozpoznania prawdy, gdyż jest poszukiwaniem różnych opinii (doxai), a nie zdobywaniem wiedzy (episteme). Również uczepienie się jakiegoś jednego poglądu (na ogół czegoś najnowszego) nie daje nam wiedzy, gdyż opinie są chwilowe i nie ujmują całej prawdy.

Otóż filozofia podejmuje różne problemy, rozważa je i analizuje różne możliwości, bada stanowiska na „tak” oraz na „nie” (dialektyka), aby dopiero na koniec wyciągnąć jakieś wnioski i stworzyć teorię. Natomiast ignorancja i nieuctwo nie służą człowiekowi, a nawet wprost przeciwnie oddają go na pastwę nierozumnych popędów i zachcianek. Taki człowiek kieruje się wyłącznie emocjami (czyli uczuciami przyjemności lub nienawiści), które miotają nim na wszystkie strony. Brak wówczas jakiegokolwiek porządku i ładu. Filozofia zaś pozwala zaprowadzić w ludzkiej duszy porządek i harmonię. Przywraca panowanie rozumu oraz panowanie prawdy i dobra, mądrości i sprawiedliwości. Bo tak naprawdę jedynie filozofia służy doskonaleniu człowieka (w jego rozumnym człowieczeństwie) i tym samym upodobnieniu go do Bóstwa (do bogów).

Dodatek p.s.: Być może to duchowe szaleństwo dotyczyło według Platona również lub przede wszystkim poetów, którzy w swoich poematach opisują różne szaleństwa duchowe, czyli twory i potwory wyobraźni, a nie prawdę ludzkiej rzeczywistości. Ciekawe jak poeta przedstawiłby obraz Platońskiej Jaskini?

5.02.2016

1.Filozofia jest potrzebna człowiekowi




Przecież filozofia nie jest potrzebna człowiekowi do życia. Do przeżycia życia z pewnością nie jest potrzebna, ale być może jest potrzebna do zrozumienia życia, a już na pewno jest potrzebna do rozumienia samego człowieka. Nawet jeśli przyjmiemy, że człowiek jest rozumnym zwierzęciem, to właśnie posiadanie rozumności prowadzi człowieka do potrzeby rozumienia siebie i świata. Pozostałe zwierzęta nie mają rozumności, dlatego nie potrzebują siebie rozumieć. Im wystarcza przecież przeżywanie życia. Ale człowiekowi to nie wystarcza. Dlatego u człowieka pojawia się pytanie o początek – o początek świata oraz o początek jego samego. Pytanie o początek dotyczy właśnie rozumienia. Takie pytanie otwiera zarazem perspektywę końca, czyli celu (finis). Otóż z tej potrzeby rozumienia człowiek poszukuje dla siebie celu. To już oznacza, że człowiek chce (albo nawet musi) działać rozumnie i celowo. Po to właśnie mamy rozumność. I po to potrzebna jest nam filozofia. Filozofia uczy nas, jak działać, żeby osiągnąć swój cel, czyli jak działać rozumnie po ludzku. Filozofia jest więc potrzebna człowiekowi do życia!

4.02.2016

2.Filozofia rodzi się z chęci rozumienia świata



Filozofia rodzi się nie z chęci poznawania świata, ale z chęci rozumienia go. Chęć poznawania czegoś nowego pcha ludzi do nieustannej podróży. Tak funkcjonują podróżnicy. Filozofowie nie byli nigdy podróżnikami. Oni siedzieli w jednym miejscu próbując zrozumieć to, co działo się wokół nich. Dlatego filozofowie byli prawdziwymi badaczami a nie podglądaczami świata. Oni chcieli dotrzeć do początku, żeby móc zobaczyć koniec. To trochę tak jakby w geometrii chcieć uchwycić początek i koniec linii prostej. Może się okazać, że podążamy po prostu po okręgu.



To, co w filozofii najważniejsze, to jest rozumienie świata. Rozumienie rzeczywistości. Pytanie o arché jest pierwszą próbą zrozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest więc związane z wyjaśnieniem przyczynowym. Rozumienie jest wskazaniem na przyczynę czegoś. Bez ujęcia zależności przyczynowej nie zrozumiemy rzeczywistości.

Jak zrozumieć świat? Jak zrozumieć człowieka? Gdzie trzeba zajrzeć? Czego szukać? Czy wystarczy rozłożyć cielesność na czynniki pierwsze? Czy może na takie same czynniki należy rozłożyć duszę? A może trzeba zajrzeć jeszcze głębiej? Gdzieś pod podszewkę? Sięgnąć do samej ludzkiej egzystencji? Ale jak to zrobić?

Ludzka egzystencja wydaje się niepoznawalna i niewyrażalna. Jak więc mamy się do tego zabrać? Co nam potrzeba? Może jakiś wytrych? Albo słowo-klucz (mot clue)? Czyli po prostu słowo. Czym jest słowo? Czyżby słowo miało być rozumieniem? Bez słowa nie ma z pewnością rozumienia. Słowo to jest takie narzędzie-klucz dla filozofa. Narzędzie filozoficzne.

Skąd filozof ma czerpać swoje słowo? On sam pewnie nie wie. Jeden filozof powiedział: Wiem, że nic nie wiem. Czyżby to było poszukiwanie słowa? Trzeba chyba zacząć od przyznania się do niewiedzy. Czyżby takie przyznanie się mogło nas oświecić? To znaczy, że niewiedza nas oświeca, gdyż pozwala zjawić się światłu prawdy. To Sokratejskie przyznanie się do niewiedzy otwiera nasz umysł na przyjęcie prawdy. Ludzki umysł czeka na  prawdę. Oczekuje tej prawdy jak kania dżdżu. Bo tylko wówczas prawda może się pojawić w umyśle. Pojawia się nagle – ni stąd ni zowąd! Otwórzcie swoje drzwi dla prawdy. A prawda do was zawita. I będziecie ucztować razem. Na uczcie mądrości.

Umiłowanie mądrości jest otwarciem się na  prawdę. Jest pragnieniem prawdy. Filozof jest kimś, kto jest głodny prawdy. Jest kimś, kto chce się karmić prawdą. Filozof jest kimś, kto czeka na przybycie prawdy. Ale trzeba czekać tak jak panny mądre i roztropne z przypowieści ewangelicznej. Czekać w pełnej gotowości przyjęcia prawdy.

Przyjąć prawdę to znaczy przyjąć słowo. Prawda pojawia się w umyśle jako słowo. Sama prawda jest bowiem własnością realności (własnością istnienia). Realnie zamieszkuje w bytach, natomiast w umyśle zjawia się pod postacią słowa. Mówimy wtedy o słowie prawdy. Przyjęcie słowa jest zatem poznaniem i rozumieniem prawdy. Dlatego uważamy słowo za rozumienie bytu i jego realności (istnienia). Umysł dysponujący słowem zaczyna rozumieć rzeczywistość. Rozumie bowiem byty w ich istnieniu. Tym samym odkrywa przyczynę bytów. Poznaje Boskie Istnienie (ipsum esse).

Słowo pozwala nam sięgnąć do źródła realności – do poziomu istnienia. W przypadku człowieka jest to osobowe istnienie, czyli egzystencja. Docierając do osobowego istnienia w człowieku odkrywamy samą osobę jako podmiotowość istnienia. Dlatego uznajemy, że słowo prowadzi nas do rozumienia człowieka jako osoby. Gdyż człowiek jest przede wszystkim osobą.