28.06.2021

Jeszcze raz o wychowaniu

Wychowanie dotyczy moralności i religijności. W związku z tym wychowanie może i musi być personalistyczne. Ten personalizm wychowania polega na nawiązywaniu relacji osobowych w rodzinie, która jest wspólnotą osobową.

Relacje osobowe przebiegają na poziomie egzystencjalnym. Osoba jest bowiem podmiotem sprawczym zawartym w naszym istnieniu. Istnienie wraz z podmiotem osobowym oraz podmiotem życia  ożywczego stanowi ludzką egzystencję. Ta egzystencja przyczynuje naszą esencję, czyli naturę człowieka. Podmiot osobowy sprawia i kształtuje naszą duchowość, zaś podmiot ożywczy odpowiada za powstanie ludzkiego organizmu z jego funkcjami życiowymi (czyli  biologicznym życiem).

Relacje osobowe wiążą ze sobą dwie osoby, czyli dwa podmioty egzystencjalne. Te relacje powodują, że własności osoby (transcendentalne własności istnienia) umacniają się i wzmagają swoją aktywność. Ta aktywność przepływa do władz duchowych i zaszczepia w nich odpowiednie zasady działania. Są to zasady działania osobowego. Dzięki temu nasze władze duchowe mogą podejmować właściwe działania, które doskonalą naturę człowieka.

Nasz umysł zaczyna poszukiwać prawdy zwracając się do realnych bytów (dotyczy to również osobowej prawdy człowieka). Nasza wola pragnie dobra i dąży do spełnienia czynów dobra (dotyczących osoby). Natomiast nasza uczuciowość zaczyna przeżywać piękno i znajduje upodobanie w rzeczywistym pięknie świata i człowieka.

Dopiero na gruncie takich działań powstaje doskonałość naszej duchowości, co wyraża się w stawaniu moralnej osobowości człowieka. Otóż należy wiedzieć, że sfera naszej esencji, czyli natury, podlega ciągłemu stawaniu się. To stawanie się musi osiągnąć jakąś postać realności, żeby nasze działania mogły zdobyć trwały charakter.

Bez realnych podstaw (czyli zasad działania oraz wypracowanych  dyspozycji, tzw. cnót moralnych czy osobowych) działania duchowe ulegają dowolnym możliwościom, co prowadzi nas do nieokreślonego działania, czyli do wolności w działaniu. W takiej sytuacji nasz umysł porzuca realne poznanie rzeczywistości i zaczyna coś wymyślać. Myślenie nie jest poznaniem, lecz dowolnym łączeniem treści zmysłowych (wrażenia i doznania) lub treści umysłowych (wyobrażenia i znaczenia pojęciowe). Tak więc myślenie staje się dowolną działalnością niby „poznawczą”, ale nigdy nie będzie rzeczywistym poznaniem. Z kolei nasza wola przestaje chcieć rzeczywistego dobra (nie pragniemy tego, co realne), ale zaczyna wybierać dowolne propozycje myślenia (wymyślamy coś dobrego dla siebie). W ten sposób wola staje się wolną wolą (wolnością swobodnego decydowania o czymkolwiek) i traci kontakt z rzeczywistością i realnym dobrem zawartym w realnych bytach. Wreszcie nasza uczuciowość zaczyna się posługiwać doznaniami przyjemności porzucając przeżycie i upodobanie piękna, jakie niesie ze sobą realne życie (życie ludzkie lub przyrodnicze).

Na podstawie tych dowolnych możliwości duchowych nie da się zbudować osobowości człowieka. Dlatego realne stawanie się duchowe o charakterze moralnym przekształca się w strumień dowolnych możliwości działania, czyli strumień świadomościowy. Jest to przepływ intencji świadomościowych, czyli dowolnych zamierzeń działania a nie samych działań – możliwości „poznania” lub „działania”.

Powstająca w ten sposób świadomość staje się jakąś „wirtualną realnością”, takim światem możliwości. Możemy powiedzieć, że świadomość tworzy sobie własny świat, w którym panuje przede wszystkim myślenie i uznanie tego, co pomyślane. Człowiek kierujący się świadomością podejmuje tylko możliwości działania, dlatego gubi się w realnym świecie. Nie można żyć samymi możliwościami. Przecież człowiek jako realny byt musi żyć i działać w realnym świecie.

Czymś bezsensownym jest wychowywanie młodego człowieka do wolności (do wolności działania). Wolność oznacza tylko świat możliwości. Otóż człowieka należy przygotowywać i wychowywać do realności, czyli do realnego poznania i działania. Należy więc wychowywać człowieka do moralności i religijności, bo w tych sferach działania mamy do czynienia z tworzeniem realności. Życie człowieka powinno być przede wszystkim życiem osobowym, gdyż jest on najpierw osobą (a dopiero dalej ludzką naturą).

Osoba stanowi samo centrum ludzkiej realności. To nie jest jakaś podmiotowość myślenia czy wolności wyboru, która jest zmienna i nietrwała. Osoba jest realnym i sprawczym podmiotem egzystencjalnym. Posiada więc rzeczywistą aktywność, która musi być wykorzystana przez naszą duchowość. Aby dusza mogła podejmować realne działania osobowe, musi być pobudzona przez akty podmiotu osobowego. Te akty to kontemplacja, sumienie i upodobanie. Te akty aktywizują i doskonalą władze duchowe. Dzięki temu możemy podejmować działania osobowe, które faktycznie urealniają naszą duchowość.

Duchowość rozwija się i doskonali jedynie z racji działań osobowych (moralnych i religijnych). Takie działania i uzyskane dzięki nim cnoty osobowe (wiara, miłość i nadzieja) sprawiają, że w duszy mamy do czynienia z realnym stawaniem się, czyli powstaniem osobowości człowieka. Stąd efektem wychowania musi być tworzenie moralnej osobowości i jej rozwój w kierunku kształtowania życia osobowego, a więc przygotowanie do życia we wspólnocie rodzinnej.

7.06.2021

Przegląd teorii wychowania (moje opracowanie)

Przegląd definicji wychowania

Przyjrzyjmy się teraz różnym teoriom bądź propozycjom wychowania. Zobaczymy jak definiują one wychowanie. Otóż takie najogólniejsze określenia wychowania odwołują się do kształtowania osobowości albo też tożsamości człowieka. Jest też mowa o kształtowaniu charakteru moralnego (Herbart). Znajdujemy również takie stwierdzenie, że wychowanie tym różni się od kształcenia, że oddziałuje na osobowość wychowanka, a więc na jego potrzeby, emocje, motywacje i relacje międzyludzkie podczas, gdy kształcenie dotyczy przede wszystkim sfery psychicznej człowieka. (Zarzecki 2012, s.13)

W tych wszystkich definicjach wychowania dominuje pojęcie kształtowania, które należy chyba odnieść do wywierania jakiegoś zewnętrznego wpływu lub oddziaływania na młodego człowieka. W filozofii kształtowanie (informatio) dotyczy nadawania jakiejś formy temu, co podlega kształtowaniu. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że wychowanie nie jest nabywaniem przez dziecko wiedzy lub umiejętności. Stąd z pewnością mówi się o kształtowaniu osobowości albo nawet tożsamości człowieka, lub o kształtowaniu charakteru moralnego. Jeśli odwołamy się do definicji Okonia (Nowy Słownik Pedagogiczny, 2007, s.87-88), to mówi on o wywoływaniu zmian w osobowości wychowanka. Doprecyzowuje, że chodzi tu o kształtowanie przekonań i postaw. Dotyczy to również stosunku człowieka do świata i ludzi, a także wyznawanej hierarchii wartości (układ wartości) ujętej w perspektywie celów życiowych. Można zapytać, czy aby to dopowiedzenie dotyczy na pewno osobowości człowieka?

Takie określenia jak „osobowość” brzmią bardzo ładnie i nawet jeśli pokazują istotę problemu, to jednak trudno tutaj się domyślać, o co tak naprawdę chodzi. Przecież osobowość człowieka nie jest ani zespołem przekonań i opinii, ani też zbiorem ocen wartościujących, ani tym bardziej hierarchią czy układem wartości, jak to postulują teksty teoretyków wychowania.

Wydaje się, że to, co kryje się pod pojęciem osobowości, można utożsamić z tradycyjnie rozumianym charakterem moralnym człowieka. Ale również pojęcie charakteru nie zostało doprecyzowane, zaś wszelkie zbiorcze opisy (wymienianie różnych elementów) niczego nie wyjaśniają.

Dlatego problem, co należy w człowieku kształtować, pozostaje nierozstrzygnięty, a to oznacza, że tak naprawdę nie wiemy, co ma być celem i zadaniem wychowania. Patrząc na całą tę sytuację z filozoficznego punktu widzenia trzeba stwierdzić, że wszystko polega na przyjęciu pewnej koncepcji człowieka (wizji antropologicznej). Jeżeli zobaczymy, jakie nauki wspierają pedagogikę, to okazuje się, że teoretycy najchętniej odwołują się do psychologii lub socjologii. Natomiast związek z filozofią jest pomijany lub ujmowany pobocznie, chociaż w wielu współczesnych teoriach rozstrzygnięcia filozoficzne stanowią ukryte założenie. Przecież już sama propozycja wychowywania i kształtowania człowieka zakłada możliwość i potrzebę rozwoju. Człowiek pojmowany jest tutaj jako specyficzne tworzywo, które można kształtować. Było to główne założenie marksistowskiej teorii wychowania opartej na materializmie dialektycznym. Z kolei współczesne propozycje antypedagogiki postulują coś zupełnie przeciwnego. Dla nich dziecko jest od początku samodzielnym człowiekiem i wie, co dla niego jest dobre lub pożyteczne.

Od razu więc stajemy przed problemem filozoficznym, czy człowiek podlega wychowaniu i kształtowaniu swojej tożsamości lub osobowości, czy może od początku jest gotowym lub nawet doskonałym dziełem (bytem)? Otóż filozofia od momentu powstania opowiadała się za kształceniem i wychowaniem człowieka. Dostrzegała więc możliwość rozwoju i doskonalenia się. Filozofowie greccy uważali, że człowiek potrzebuje wiedzy o sobie i o świecie, w którym żyje, żeby mógł sprawnie działać w środowisku społecznym (w państwie – dziś powiemy w społeczeństwie). Należy zaznaczyć, że teorie wychowania pod wpływem socjologii kładą niejako z drugiej strony duży nacisk na społeczny kontekst i cel wychowania. Najlepszym przykładem jest tutaj teza socjologizmu pedagogicznego, że wychowanie jest skutkiem oddziaływań społecznych, co oznacza, że wychowanie dokonuje się w grupie dzięki interakcjom społecznym. Takie wychowanie sprowadza się do przystosowania człowieka do życia społecznego. Podejście bardziej integracyjne twierdzi, że człowiek żyje w nierozerwalnym związku ze środowiskiem społecznym i przyrodniczym, a co więcej współdziałając z nimi zdobywa swoją tożsamość. To oznacza pewne założenie, że człowieka kształtuje w dużej mierze społeczeństwo, w którym żyje i rozwija się. Taka wizja wychowania pokazuje zasadniczy wpływ socjologii, która przedstawia człowieka tylko w perspektywie społecznej.

Z pewnością można się zgodzić, że środowisko społeczne kształtuje człowieka, ale od razu trzeba zapytać, co tak naprawdę ono kształtuje i czy dotyczy to właśnie osobowości lub tożsamości człowieka, czy tylko jego świadomości (w myśl zasady, że byt społeczny określa świadomość). Co ciekawe, w przeglądanych opracowaniach teorii wychowania nie znalazłem stwierdzenia, że wychowanie ma kształtować świadomość człowieka. Już to pokazuje, że pedagodzy mają zdrowe intuicje na temat rozwoju człowieka i tego, czego potrzebuje on w swoim życiu. Dlatego powinniśmy zastanowić się obecnie, czym jest osobowość człowieka. Filozoficzne rozważania tego tematu otworzą nam bramę do rozumienia samego wychowania.

Osobowość człowieka

We współczesnej pedagogice widać wyraźne odejście od przedmiotowego traktowania wychowywanego dziecka (w ogóle człowieka). Postuluje się uznanie samodzielnej podmiotowości wychowanka, jednak teorie wychowawcze mają z tym poważny problem, ponieważ brakuje im konfrontacji z filozoficzną koncepcją człowieka.

Próbuje się traktować dziecko jako kogoś niezależnego i samodzielnego. Podkreśla się, że każde dziecko jest kimś indywidualnym, a zatem należy zadbać o jego oryginalność i niepowtarzalność. Przypisuje się dziecku posiadanie własnego Ja, skoro się stwierdza, że wychowanie nie może pozbawiać dziecka jego Ja. Wszystkie te twierdzenia mają na celu podkreślenie podmiotowego charakteru młodego człowieka. Ale czy tak naprawdę ujmują istotę ludzkiej podmiotowości?

Filozofia personalistyczna powie wprost, że człowiek jest osobą. Można dodać, że człowiek jest przede wszystkim osobą. Człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą, to znaczy, że posiada również duszę i ciało. Ale o naszym człowieczeństwie decyduje właśnie osoba jako osobowa podmiotowość istnienia (zob. Wojtyła, Osoba i czyn, s.121-124 i 131-132). Dlatego osobowość człowieka musi być powiązana z jego osobą. Jak to się dzieje?

Myślenie, które zdaje się przynależeć do człowieka, wcale nie określa naszego osobowego człowieczeństwa. Ludzka osoba nie posługuje się myśleniem. Ona posiada swoją sprawczą aktywność, która przyczynuje duchowe działania człowieka. To osoba wpływa bowiem na kształt duszy, tworząc podstawę do budowania naszej osobowości i moralności.

Osobowość człowieka stanowi oddziaływanie osobowej aktywności na władze duchowe, ponieważ ta aktywność (w postaci aktów kontemplacji, sumienia i upodobania) kształtuje nasze duchowe wyposażenie. Otóż temu osobowemu wpływowi na duszę przeciwstawia się myślenie, które z kolei kształtuje jedynie naszą świadomość (też samoświadomość). Świadomość nie jest ani osobą ani osobowością człowieka. To jest sfera intencjonalnego myślenia.

Człowiek może się kierować swoją osobą i żyć według jej wymogów, albo może się kierować swoją świadomością i żyć na zasadzie wolnego wyboru. Jeżeli człowiek kieruje się świadomością, to pozostaje na poziomie możliwości możliwych do pomyślenia. Wówczas goni za różnymi możliwościami, ale dzięki temu nie jest w stanie osiągnąć niczego realnego.

Naszą realną osobowość kształtuje jedynie osobowa aktywność. Taka aktywność płynie od osobowych własności prawdy, dobra i piękna. A ponieważ niesie ona ze sobą prawdziwą moc, to dzięki temu we władzach duchowych powstają działania i cnoty moralne. Osobowość człowieka musi być poparta postawą moralną, czyli otwartością na bliźniego – na drugą osobę. To właśnie moralność świadczy o naszym osobowym bogactwie.

Człowiek bogaty w doświadczenia życiowe wcale nie musi być bogatą osobowością. Doświadczane przeżycia nie tworzą bowiem pozytywnej postawy lub szlachetnego charakteru, lecz ukazują tylko różnorodność możliwości postępowania. Dlatego doświadczenia życiowe kształtują raczej naszą świadomość a nie osobowość. Aby jednak świadomość nabrała charakteru moralnego, potrzebna jest osobowa aktywność, która stanie się wyznacznikiem oceny moralnej postępowania. Moralny charakter postępowania łączy się bowiem z oceną. Dlatego różnorodne doświadczenia naszego życia potrzebują wskazówki moralnej (jakiegoś moralnego kryterium), która pozwoli nam ocenić nabyte doświadczenia. Jeśli jednak zabraknie moralnego wpływu dobra i prawdy, wówczas nasze myślenie może dokonywać zestawienia i porównania różnych doświadczeń, ale jakakolwiek ich ocena będzie sprawą dowolną, ponieważ samo myślenia nie dysponuje moralnym kryterium.

Dlatego myślenie może dowolnie eksponować różne doświadczenia. Możemy wtedy chwalić grzechy młodości albo odrzucając minione doświadczenia dążyć wciąż do nowych przeżyć. Poszukujemy wówczas nowych możliwości działania, bo to, co minęło, już nas nie zadowala. W ten sposób nakręcamy spiralę niezadowolenia i niezaspokojenia, czyli potrzebę coraz silniejszych wrażeń (mówimy wtedy o ludzkiej zachłanności). W takim beznadziejnym postępie i postępowaniu naprzód (Avanti! Avanti!) człowiek nie zdoła odnaleźć sensu swojego życia. W postępie nie ma bowiem kresu, czyli celu. Otóż życie nie polega na wiecznym pędzie naprzód. Życie niesie ze sobą ukryte osobowe piękno, które musimy dostrzec i odkryć, a wtedy odzyskamy nadzieję i sens życia.

Należy więc stwierdzić, że aktywność osoby kształtuje naszą osobowość na poziomie duchowym. Dzieje się to pod wpływem nawiązywanych relacji osobowych – wiary, miłości i nadziei. Takie relacje łączą najbliższe sobie osoby. Przede wszystkim łączą one osoby rodziców oraz ich dzieci. Właśnie dlatego własne dzieci kochamy miłością osobową, obdarzamy je osobową wiarą i wiążemy z nimi osobową nadzieję. Dopiero nawiązanie tych relacji na poziomie egzystencjalnym (na poziomie podmiotowości istnienia) pozwala na spełnienie głównego zadania wychowawczego – czyli uruchomienia u dziecka osobowej aktywności, która dokonuje się w aktach kontemplacji, sumienia i upodobania. Ta osobowa aktywność kształtuje u dziecka osobowość na poziomie duchowym, sprawia, że we władzach duchowych pojawiają się czyny dobra (w woli), słowa prawdy (w umyśle) oraz przeżycia piękna (w uczuciowości). Tego wszystkiego nie da się osiągnąć przy pomocy przekazywanej wiedzy lub umiejętności. Dlatego takie moralne wychowanie może się odbywać w domowym obcowaniu osób tworzących rodzinę. Prawdziwe wychowanie dokonuje się zatem w rodzinie, a nie w instytucjach szkolnych lub wychowawczych.

Pedagogika personalistyczna

Jeżeli uważnie przyjrzymy się pedagogicznym propozycjom osobowej podmiotowości dziecka, to od razu dojdziemy do wniosku, że nie pasują one do tego, co określa się mianem systemu wychowawczego. Takie podejście do wychowania wymaga osobistego zaangażowania kogoś wychowującego dziecko. Na potwierdzenie takiego wniosku można przytoczyć definicję ks. Tarnowskiego, że wychowanie jest spotkaniem dwóch osób obdarzonych godnością. Od razu widać, że takiego wychowania nie będzie w stanie zrealizować żadna instytucja. Otóż takie personalistyczne wychowanie może się odbywać wyłącznie we wspólnocie osobowej, którą jest tradycyjna rodzina. Tylko w rodzinie panują związki i relacje osobowe, które umożliwiają bezpośrednie oddziaływanie osoby na osobę. Każdy człowiek, a więc również każde dziecko, jest bowiem pełną osobą posiadającą osobową godność. Osoba ludzka, jak uczy nas egzystencjalna metafizyka, jest podmiotowością istnienia. To osoba i jej aktywność sprawia naszą duchowość oraz wpływa i kształtuje ożywioną cielesność.

Wychowanie dotyczy moralności oraz religijności. Wychowanie nie polega na nabywaniu wiedzy lub umiejętności. Trzeba radykalnie odróżnić wychowanie od wykształcenia, ponieważ wychowanie jest procesem związanym z życiem osobowym człowieka. Zarówno życie osobowe jak i wychowanie dzieją się w kręgu wspólnotowym (we wspólnocie osobowej). Złudzeniem wizji demokratycznej okazała się wiara w sprawczą moc instytucji. Instytucje i organizacje społeczne powstają na zasadzie prawa (według przepisów prawnych, czyli statutów). Posiadają one hierarchiczną strukturę władzy, co oznacza, że panują w nich zależności typu przełożony-podwładny.

Dlatego w instytucjach i organizacjach nie ma miejsca na relacje osobowe. Opowieści psychologów na temat relacji interpersonalnych można włożyć między bajki. W instytucjach mamy co najwyżej akta personalne i pracowników ds. personalnych (dawniej zwanych kadrową, a obecnie z amerykańska Human Resource). Dlatego żadna instytucja nie jest w stanie przekształcić się we wspólnotę osobową, ani tym bardziej stworzyć środowiska osobowego. Należy również pamiętać, że instytucje jako takie nie tworzą życia społecznego. One są jedynie powołane do nadzorowania i koordynowania różnych działań społecznych, a właściwie działań społecznie użytecznych. Instytucje mają więc charakter użytkowy i pełnią rolę pomocniczą, dlatego mogą jedynie przystosowywać ludzi do działań potrzebnych i użytecznych społecznie.

Otóż wychowanie ma związek z osobą człowieka. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą. Osobowa podmiotowość człowieka zawarta w ludzkiej egzystencji, czyli istnieniu, cechuje się godnością, która jest doskonałością osoby opartą na własnościach piękna, prawdy i dobra. Osobowe wychowanie człowieka polega więc na dotarciu do jego osobowej podmiotowości i uaktywnieniu jej już na poziomie duszy i ciała. Tak naprawdę jedynie osobowa aktywność jest zdolna w trwały sposób usprawnić i udoskonalić naszą naturę duchowo-cielesną. Wszelkie ćwiczenia cielesne i duchowe posiadają tylko ograniczony charakter, ponieważ takie ćwiczenia nie odmieniają samej natury naszych władz duchowych. Władze duchowe oderwane od osobowego podmiotu człowieka zaczęły bowiem działać na własną rękę, czyli całkowicie samodzielnie. Niestety takie samodzielne działanie zostało zepchnięte w sferę możliwości. Umysł zaczął kierować się myśleniem, a wola zapragnęła jedynie wybierać różne możliwości działania. Otóż żadne możliwości nie doskonalą tego, co realne. Toteż nie da się trwale usprawnić umysłu przy pomocy myślenia, tak jak nie da się usprawnić woli przy pomocy wolnego wyboru (czyli wolności).

Tutaj konieczna jest realna sprawność i aktywność płynąca z osobowej podmiotowości istnienia. Dopiero osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania mają realną moc sprawczą, która jest w stanie trwale usprawnić działania władz duchowych. Kontemplacja owocuje w umyśle słowem prawdy, zaś sumienie nakłania wolę do czynów dobra. Upodobanie kształtuje w uczuciach przeżycia piękna. W ten sposób nasze władze zdobywają odpowiednią, czyli realną, doskonałość. Zaczynają wtedy postępować moralnie, gdyż mogą osiągać sprawności wiary, nadziei i miłości. Nasza moralność przejawia się bowiem w słowie prawdy, w czynie dobra oraz w przeżyciu piękna, a nie w wyznawaniu tych lub innych wartości. Wartości stanowią jedynie nasze myślenie o rzeczach potrzebnych i użytecznych. Człowiek natomiast potrzebuje realnego działania, gdyż jest realnym bytem. Aksjologia może się przydać co najwyżej przy tworzeniu różnych instytucji społecznych, gdyż wtedy potrzebujemy odpowiedniego myślenia do określenia celów i zadań tych instytucji.

Jak osiągnąć kontakt osobowy? Otóż wydaje się, że taki kontakt najłatwiej jest osiągnąć z własnym dzieckiem. Dziecko jest bowiem nową osobą, która zostaje włączona do wspólnoty, jaką tworzy rodzina. Dlatego właśnie w kontaktach z własnym dzieckiem dochodzą do głosu realne relacje osobowe. To tutaj objawia się od razu bezwarunkowa miłość oraz wiara w drugą osobę i nadzieja na dobre lub piękne życie. Takie odniesienia i relacje są charakterystyczne dla wspólnoty osobowej. Nie mają one charakteru przemyślanego (czyli nie są naszym myśleniem), ani nie są efektem wolności wyboru, lecz są przejawami naszej osobowej aktywności. W relacjach osobowych mamy bezpośrednie odniesienia osoby do osoby bez udziału naszego poznania lub wiedzy oraz bez udziały naszej decyzji. Te relacje są efektem bezpośredniego spotkania osób albo raczej obecności osób dla siebie. Właśnie we wspólnocie osobowej osoby ludzkie uobecniają się sobie bezpośrednio, jak uczy prof. Gogacz (zob. Elementarz metafizyki, Warszawa 1987). Dzięki temu możemy mówić o doświadczeniu tego, co osobowe. Nie ma innej możliwości dotarcia do drugiej osoby jak tylko poprzez relacje osobowe miłości, wiary i nadziei. To jest prawdziwe doświadczenie obecności.

Otóż wychowanie wymaga takiej wzajemnej obecności osób. Ta obecność jest rozwijana w życiu codziennym objawiając się jako moralność względem innych ludzi albo jako religijność względem Boga (względem Osób Boskich). Dla Boga stajemy się obecni poprzez religijność (kult religijny), zaś dla innych osób uobecniamy się poprzez nasze życie moralne (poprzez czyny moralne). Chodzi tutaj o obecność w zakresie istnienia, czyli o coś jak najbardziej realnego, a nie tylko pomyślanego. Musimy pamiętać, że samo myślenie o Bogu nie jest żadną religijnością, ani nie stanowi poznania Boga. Religijność jest otwarciem się na boskie działanie, jest otwarciem się na aktywność Boskich Osób, ale również otwarciem się na aktywność osób Świętych.

Podobnie otwarcie się na inne osoby dokonuje się poprzez działania moralne. Jeżeli miłuję drugą osobę, jeżeli wierzę w tę osobę, jeżeli przeżywam radość i nadzieję dzięki drugiej osobie, to wtedy doświadczam tej osoby i nawiązuję z nią relacje osobowe. W ten sposób dokonuje się uobecnienie się dla siebie osób ludzkich, co skutkuje wzmożoną aktywnością obu osobowych podmiotów, która doskonali i usprawnia nasze władze duchowe. Tym właśnie charakteryzuje się wychowanie personalistyczne, które odbywa się we wspólnocie rodzinnej. Tego nie jest w stanie zastąpić żadna szkoła, ani tzw. zakład wychowawczy. Albo więc wrócimy do wychowania domowego w rodzinie, albo możemy się pożegnać z moralnością obecną w życiu społecznym. Przecież już dzisiaj życie polityczne pozbawione jest moralności, gdyż politycy uważają, polityka jest grą interesów, a nie działaniem wychowawczym społeczeństwa.

Wychowanie człowieka

Wychowywać to znaczy uruchomić właściwe działanie człowieka. Chodzi oczywiście o działanie moralne. Takie działanie moralne jest oparte na sprawnościach naszych władz duchowych.

Człowiek działa dzięki posiadanym zdolnościom, czyli dzięki władzom duchowym. Władze duszy umożliwiają nam działanie, ale bez konkretnego określenia jakościowego. Ponieważ władze posiadają charakter możności, czyli potencji zdolnych do działania, dlatego mogą podejmować całkiem różnorodne działania. Jednak aby działanie człowieka nabrało określonego charakteru moralnego, to musi być dokonane przez władze usprawnione do takiego działania. Dlatego poza samymi władzami potrzebne są tutaj dodatkowe sprawności nazywane w etyce cnotami (gr. arete; łac. virtus), czyli siły i moce sprawcze do działania moralnego. Dlatego powiemy w skrócie, że wychowanie polega na usprawnianiu władz duchowych człowieka.

Ale jak to osiągnąć? Wiedzę możemy przekazywać w formie słownej. Możemy ją przedstawić i wyjaśnić. Obracamy się wtedy jednak w pewnej przestrzeni intencjonalnej związanej z naszą rozumnością albo świadomością. Możemy bardzo łatwo przekazywać człowiekowi swoje myślenie i możemy go nauczyć swojego myślenia. Taki przekaz wiedzy opiera się na myśleniu i znajomości języka, gdyż język jest narzędziem myślenia.

Jednak wychowywanie nie może polegać na przekazywaniu wiedzy. Taki błąd popełnił na początku sam Sokrates, który uznał, że człowiek działa na podstawie samej wiedzy. Szybko jednak zrozumiano i ustalono, że tak nie jest. Na czym więc powinno polegać oddziaływanie wychowawcze? Czy ma to być jakieś naśladowanie, jak chociażby u Tomasza a Kempis, czy może posłużenie się przykładem, jak w rzymskim przysłowiu: verba docent, exempla trahunt. Jak więc pobudzić człowieka (młodego człowieka) do działania? Może tak jak w wojsku trzeba zadziałać na zasadzie rozkazu? Ale wówczas mamy do czynienia nie z podmiotową aktywnością człowieka, lecz z posłusznym wykonawcą poleceń lub rozkazów. Politycy chętnie widzieliby takie oddziaływanie na rządzonych obywateli. Jednak w moralności nie wolno odbierać człowiekowi jego podmiotowości, czyli osobowej wolności i godności. Jak zatem przekonać kogoś do moralnego działania? Dawniej uważano, ze wystarczy tutaj powaga autorytetu, czyli powaga, mądrość i doświadczenie kogoś dorosłego. Dziecko słucha swoich rodziców. Dorosły z pewnością posłucha rady kogoś doświadczonego. Gdy liberalizm rozbudził pragnienie wolności, wtedy okazało się, że autorytety przestały oddziaływać. Dlatego w wychowaniu moralnym nie wystarczają już autorytety, chociaż nadal ludzie odwołują się do różnych przykładów, ale raz do działania moralnego, a innym razem do działania niemoralnego, jeśli chcą usprawiedliwić swoje postępowanie (mówimy: przecież wszyscy tak robią).

Co trzeba zrobić, żeby uruchomić postępowanie moralne człowieka? Jak obdarzyć go odpowiednimi sprawnościami? I jaka siła sprawcza jest do tego potrzebna? Skoro nie wystarcza już dobre słowo, czy nawet rozkaz, to jak trzeba zadziałać na młodego człowieka bez udziału socjotechnicznej manipulacji? Wydaje się, że stajemy tutaj przed problemem duchowego nawrócenia. Trzeba zwrócić duchowość człowieka (czyli jego władze duchowe) ku realności. Trzeba osiągnąć głębsze przeżycie realności. Własnej osobowej realności lub realności bliźniego (czyli człowieka spotkanego wokół nas).

Najważniejsze jest tutaj przeżycie albo doświadczenie osobowe. Trzeba pokazać młodemu człowiekowi, że jest osobą. A to oznacza, że należy z nim przeżyć osobowe spotkanie. Takie spotkanie, które Biblia określa mianem spotkania twarzą w twarz. Dlatego osoba wychowawcy musi się spotkać z osobą wychowanka. To jest podstawa wychowania. Tutaj nie ma innej możliwości oddziaływania. Potrzebny jest i chyba konieczny bezpośredni kontakt. Kontakt osobowy, który dokonuje się w relacjach wiary, miłości i nadziei, jak to pokazał Gogacz (zob. Człowiek i jego relacje, Warszawa 1984).

Tak więc wychowawcze spotkanie musi się odbywać na poziomie osobowym, czyli na poziomie podmiotowości istnienia. Osoba jest bowiem podmiotem egzystencjalnym. Stąd taki wychowawczy kontakt odbywa się w rodzinie, która stanowi wspólnotę osobową. Rodzina jest bowiem wspólnotą osób powiązanych ze sobą relacjami osobowymi. Nawiązanie takich relacji pozwala na prawdziwy kontakt wychowawczy. Żadna instytucja szkolna nie zastąpi w tym względzie wspólnoty rodzinnej.

Dlatego to rodzina jest prawdziwą szkołą moralności i religijności dla młodego człowieka. Jeżeli podważamy kompetencje rodziców w tym zakresie, to czynimy niepowetowane straty w duchowości dziecka. Dziecko może się wychowywać we wspólnocie rodzinnej, gdyż tylko w rodzinie żyje i rozwija się jako osoba. Wszelkie instytucje działają jedynie na zasadzie autorytetu prawnego, czyli urzędowych nakazów, które traktują człowieka przedmiotowo, a nie podmiotowo.

Wychowanie polega zatem na aktywizacji osobowej podmiotowości człowieka. Taka aktywizacja może się dokonać poprzez nawiązanie relacji osobowych. Relacje osobowe są nawiązywane w sposób naturalny w rodzinie. Dziecko rodzi się z wiary, miłości i nadziei rodziców. Dlatego rodzice już od początku (od momentu poczęcia) nawiązują z dzieckiem relacje osobowe. Dziecko jest od razu otaczane relacjami osobowymi rodziców. Relacje osobowe, jak pokazał nam Gogacz (Człowiek i jego relacje, Warszawa 1984), przebiegają pomiędzy własnościami istnienia. Dlatego nawiązane relacje aktywizują w naszej osobie własności prawdy, dobra i piękna, obdarzając je dodatkową mocą sprawczą. Ta nabyta moc sprawia, że własności osobowe podejmują odpowiednie akty osobowe, które docierają do naszych władz duchowych zaszczepiając w nich zasady prawidłowego i słusznego działania. Prawda poprzez akt kontemplacji dociera i oddziałuje na nasz umysł obdarzając go słowem prawdy. Dobro w akcie sumienia pobudza naszą wolę do czynu dobra (do dobrego uczynku). Również piękno dzięki aktowi upodobania kształtuje naszą uczuciowość skłaniając ją do przeżywania piękna i pięknego życia.

Otóż na bazie realnych skutków wywołanych w naszych władzach przez osobowe akty powstają cnoty i sprawności moralne, przede wszystkim wiara, miłość i nadzieja. Słowo prawdy obecne i działające w umyśle przyczynuje sprawność wiary. Czyn dobra (czyli akt miłości), którym posługuje się wola sprawia w niej sprawność miłości. Z kolei przeżycia piękna występujące w uczuciowości sprawiają cnotę nadziei. Zarówno te słuszne moralnie działania władz duchowych, jak i oparte na nich sprawności dotyczą bezpośrednio osoby człowieka. Słowo prawdy i wiara dotyczą osobowej prawdy człowieka. Czyn dobra i miłość dotyczą osobowego dobra człowieka. A przeżycie piękna i nadzieja dotyczą osobowego piękna i życia człowieka.

Postępowanie moralne człowieka polega na posługiwaniu się osobowymi sprawnościami i działaniami naszych władz duchowych. Nie ma moralności (ani religijności) bez posłużenia się sprawnościami wiary, miłości i nadziei. Jeśli te sprawności dotyczą Osoby Boskiej, to mamy wtedy do czynienia z religijnością, czyli z życiem religijnym. Oczywiście także kontemplacja już jako oświecenie, upodobanie jako dar życia oraz sumienie będące już nawróceniem mogą być wywoływane przez nawiązanie relacji osobowych z Bogiem, zainicjowanych przez Boga.

Wychowanie człowieka polega zatem na uruchomieniu całej osobowej aktywności, jaką jest w stanie podjąć nasza osoba (osobowa podmiotowość istnienia), a pod jej wpływem również nasze władze duchowe. Moralność i religijność są to realne oddziaływania pomiędzy osobami. Ani moralność, ani tym bardziej religijność nie stanowią z pewnością samego myślenia o tych sprawach. Moralność i religijność nie są wyposażeniem naszej świadomości. Dlatego człowieka należy wychowywać do realnych działań, czyli właśnie do moralności i religijności. Nie wolno wychowywać człowieka tylko do myślenia o tych sprawach przy pomocy wartości i wartościowania. Realne działania muszą bowiem posiadać realne podstawy, a nie tylko możliwość działania, jaką daje myślenie. Myślenie stwarza jedynie możliwości działania, ale to są pozory realności. Takie możliwościowe myślenie sprawdza się na polu rozwiązań technicznych, lecz nie może być podstawą moralności, gdyż wówczas moralność polegałaby na błądzeniu i poszukiwaniu wciąż lepszych rozwiązań. Niestety odwołując się do takiego myślenia ukuto slogan – errare humanum est. Trudno jest uznać błądzenie za osiągnięcie moralności. Człowiek oczywiście błądzi w swoim życiu, ale trzeba pamiętać, że błądzi właśnie dlatego, że posługuje się myśleniem, a nie osobową aktywnością. Jak pokazał Hegel, myślenie jest dialektyczne, gdyż myślenie zrodziło się z negacji realności. Człowiek zaczął myśleć, gdy zanegował rzeczywistość. Negacja określa więc myślenie i stanowi jego istotę. Dlatego myślenie jest w stanie wszystko zanegować. Każda teza znajdzie swoje przeciwieństwo, czyli antytezę. Zatem myślenie zawsze będzie obarczone niepewnością i nie może doprowadzić nas do celu, czyli do moralnej doskonałości. Skoro więc zachwycamy się myśleniem, to nigdy nie będziemy zadowoleni ze swojej realności. Dlatego człowiek myślący próbuje ciągle od nowa stwarzać siebie, a to prowadzi wprost do moralnych dramatów. Przecież to myślenie a nie realność odpowiada za wszystkie dramaty człowieka.

Podsumowanie

Teorie wychowania pomijają antropologię filozoficzną podpierając się jedynie psychologią lub socjologią. Ale to za mało, ponieważ nie są w stanie powiedzieć, czym jest wychowanie i na czym polega. Dlatego teorie wychowawcze można zaliczyć do przypuszczeń i domniemywań, czyli do dowolnych opinii na ten temat. Otóż filozofia podpowie nam, że wychowanie musi być oparte na relacjach osobowych, które uruchamiają osobową aktywność podmiotowości istnienia, co w efekcie przekłada się na usprawnienie naszych władz duchowych. Dzięki temu człowiek osiąga moralną i religijną osobowość, która staje się dla niego podstawową siłą sprawczą w działaniach między ludźmi oraz w spełnianiu kultu religijnego. Moralność i religijność są niezbędnym wyposażeniem naszej duchowości sprawiając, że nasze czyny akceptują i afirmują osobową godność człowieka (każdego człowieka). Można powiedzieć, że są to również podstawowe zasady życia wspólnotowego, a co za tym idzie także życia społecznego.

Moje analizy wokół wychowania i wykształcenia /1

1 Pełne wychowanie polega na rozwoju i kształtowaniu charakteru moralnego, czyli osobowości człowieka.

2 Osobowość w ujęciu filozoficznym jest wyposażeniem naszej duchowości. Duszę tworzą trzy władze, czyli zdolności działania – umysł, wola i uczuciowość. Osobowość tworzy pewną realną sferę na gruncie tych władz duszy.

3 W przypadku człowieka musimy się odwołać do tradycyjnego rozróżnienia na duszę i ciało. Nasza cielesność wyposażona w pięć zmysłów jest nastawiona i otwarta na zewnątrz. Dzięki temu doświadczamy tego wszystkiego, co znajduje się dookoła nas.

4 Natomiast nasza duchowość ogarnia to, co jest wewnętrzne, jest skierowana do wewnątrz. Jest to związane z doświadczeniem wewnętrznym, które dotyczy aktywności osobowej człowieka. Doświadczenie wewnętrzne polega na odbiorze osobowych aktów kontemplacji, sumienia i upodobania. Ta osobowa aktywność wpływa bezpośrednio na podejmowanie działań moralnych i kształtowanie naszego charakteru moralnego.

5 Człowiek w swoim życiu i działaniu jest podmiotem aktywnym. To znaczy, że działa sam z siebie, samodzielnie podejmuje działania. Człowiek działa zarówno przy pomocy duszy (czyli władz duchowych) jak też przy pomocy ciała (czyli narządów cielesnych). W tym wypadku zachodzi współzależność pomiędzy ciałem i duszą.

6 Człowiek żyje w świecie przyrody. W związku z tym musi podejmować przeróżne działania praktyczne, które mają służyć ułatwianiu i uprzyjemnianiu jego życia (zaspokajaniu potrzeb życiowych). Celem i zasadą takich działań jest użyteczność, czyli pożytek i korzyść dla działającego.

7 Ale człowiek w swoim życiu nie jest samotną wyspą. Człowiek żyje i działa w środowisku społecznym. Przede wszystkim żyje i działa we wspólnocie osobowej, jaką jest rodzina. W tym wypadku jego działania odnoszą się bezpośrednio do innych osób. Takie działania mają charakter moralny. Ich celem jest poszanowanie godności osobowej.

8 Dlatego wychowując młodego człowieka musimy rozwijać i kształtować jego charakter moralny, czyli osobowość. Moralność stanowi wyposażenie naszej duszy. Powstająca i tworzona osobowość człowieka nabiera od razu charakteru moralnego. Stąd należy wychowywać człowieka do moralności i religijności.

9 Aby wyjaśnić w pełni proces wychowawczy, musimy dodać tutaj rozważania filozoficzne opisujące, kim jest człowiek w całej swojej bytowej rozciągłości. Należy zacząć od założeń metafizycznych, jakie wypracowała tradycja filozoficzna.

10 Człowiek jest realnym bytem, który jest złożeniem z istnienia i istoty (ustalenie św. Tomasza). Istnienie jest w bycie zasadą realności i ma postać aktu. Ale jako realność stworzona przez Boga jest ono ograniczone przez możność istotową. Stąd mamy w bycie zasadnicze złożenie z istnienia (jako aktu) i istoty (jako możności).

11 Otóż realność istnienia zawiera dwa sprawcze podmioty, które urzeczywistniają i kształtują dwie sfery możności istotowej, czyli ludzką naturę. Istotę albo naturę stanowią dusza i ciało. Istnieniowa podmiotowość osoby przyczynuje i wpływa na wyposażenie duszy, czyli sprawia i kształtuje władze duchowe człowieka.

12 Osoba ludzka jest realnością egzystencjalną, czyli podmiotowością istnienia. Osobę tworzą trzy własności transcendentalne (jako własności istnienia) – prawda, dobro i piękno. Osobowa prawda sprawia i kształtuje nasz umysł. Z kolei osobowe dobro odpowiada za powstanie i ukształtowanie naszej woli. A wreszcie osobowe piękno przyczynuje i kształtuje władzę uczuciowości. To dzięki aktywności naszej osoby mogą realnie działać władze duchowe.

13 Natomiast nasza cielesność jest przyczynowana przez egzystencjalną podmiotowość życia. Chodzi tutaj o życie (moc ożywczą) sprawiane bezpośrednio przez Boga. Jest to moc ożywcza zawarta w istnieniu (można to nazwać życiem egzystencjalnym). Otóż ta egzystencjalna moc tworzy i kształtuje naszą cielesność, czyli odpowiada za powstanie żywego organizmu wraz ze wszystkimi funkcjami życiowymi. Tak więc nasze życie biologiczne jest przyczynowane przez moc ożywczą zawartą w istnieniu. Ta podmiotowość życia jest wyposażona we własności transcendentalne jedności i różności (odrębności) oraz własność i zdolność ruchu (wyznaczająca wzrost i rozmnażanie się).