26.06.2023

Ciągle o filozofii

Filozofia poszukuje zasad. Widzimy, że od początku filozofia poszukuje zasad (arche). Pierwsi myśliciele odwołują się do zasadniczych początków sfery przyrodniczej. Dlatego wskazują na różne żywioły, które według nich stanowią zarazem początek i zasadę przyrodniczej realności.

Tak więc filozofia zrodziła się jako poszukiwanie pierwszych zasad rzeczywistości. Ale teraz musimy ten problem zasad odnieść do tworzenia wiedzy filozoficznej. Gdy filozofowie zaczynają o tym mówić, to posługują się czy wprost są zmuszeni posługiwać się pojęciem ogólnym. Dlaczego tak się dzieje? Otóż to, co nazywamy zasadą, ma bowiem charakter ogólny, czyli jest czymś wspólnym i powszechnie działającym. Natomiast kiedy chcemy poznać i określić jakąś konkretną rzecz, wtedy wystarczy, że posłużymy się powszechnie stosowaną nazwą. Aby zatem wyrazić w mowie i języku szczególny charakter zasady, musimy posłużyć się pojęciem ogólnym (powszechnikiem). Wydaje się, że pierwotnie język potoczny miał konkretne zastosowanie i stosowane nazwy były jednoznaczne. Tworzenie wiedzy filozoficznej spowodowało jakby przeskok na wyższy poziom semantyczny, czyli wytworzenie pojęć ogólnych.

Widzimy to na przykładzie odkrywania zasad przez presokratyków, kiedy mówią o danym żywiole jako zasadzie rzeczywistości przyrodniczej (fyzis). Nasze rozumienie żywiołu wykracza bowiem od razu poza coś konkretnego. Żywioł oznacza coś wspólnego i ogólnego, jakby pewną płynną sferę, która przenika konkretne realne byty (a więc jest wspólna im wszystkim). W ten sposób pojęcie jakiegoś żywiołu (ogień, woda) staje się pojęciem ogólnym.

Podobnie wygląda sprawa tworzenia wiedzy etycznej u Sokratesa. Sokrates rozważał ludzkie działanie i nad tym się zastanawiał. Ludzkie działanie jest przejawem ludzkiej natury, czyli duszy i ciała. Wiemy, że dla niego najważniejsza była siła i sprawność duchowa, gdyż jego zdaniem, to ona odpowiada za dobre funkcjonowanie państwa (polis). Działania człowieka decydują o tym, czy staje się on dobry i doskonały, czy też nie. Działania są jednak konkretne, szczegółowe i różnorodne. Ale podejście naukowe wymaga, że trzeba poszukiwać czegoś ogólnego, czyli jakiejś zasady rządzącej działaniem człowieka. Dlatego Sokrates odwoływał się do ogólnych kategorii odpowiedzialnych za działanie. To doprowadziło go do poznania, określenia i zdefiniowania takich kategorii jak mądrość, sprawiedliwość, miłość, męstwo czy powściągliwość (umiarkowanie). W ten sposób stworzył ogólną wiedzę, która wskazywała na zasady, których poszukiwał. Ta ogólna wiedza miała przestrzegać zarazem koniecznych reguł logicznych (dotyczących wnioskowania). Oczywiście następcy Platon i Arystoteles identyfikowali już etyczne kategorie Sokratesa z kolejnymi postaciami arete jako siły duchowej i przypisali je jako sprawności władzom duszy. Tak właśnie stopniowo rozwijała się wiedza filozoficzna (etyka jako filozofia człowieka).

Najważniejsze jest wystąpienie Sokratesa, który uznał i stwierdził, że ta codzienna wiedza potoczna nie służy w pełni człowiekowi, skoro nie doskonali duchowości człowieka, a już zwłaszcza nie doskonali go do życia politycznego (dziś powiemy społecznego). To sprawiło, że Sokrates zaczął tworzyć wiedzę o człowieku. Rozważał więc, co powoduje, że człowiek staje się doskonałym obywatelem państwa (czyli polis). W związku z tym narodziła się nowa wiedza o człowieku nazywana etyką. U Sokratesa ta wiedza zdobyła charakter naukowy i teoretyczny, ponieważ była już usystematyzowana jako wiedza ogólna. 

Rozważania po konferencyjne /1

W filozofii klasycznej poznanie dotyczyło rzeczywistości. I dlatego prawda odnosiła się wprost do rzeczy. Poznając to, co realne osiągaliśmy prawdę. 

Kiedy Kartezjusz zanegował poznanie (chyba wszelkie poznanie), gdyż jego wątpienie ma totalny charakter, wówczas pojawia się myślenie (cogito). Można powiedzieć, że Kartezjusz odkrył i wyeksponował myślenie, poszukując dalej jego natury. Uznając myślenie za doskonałą postać poznania, postanowił określić prawdziwość myślenia (prawdę myślenia). Tak więc dla niego prawda jest zgodnością myślenia z nim samym. Prawdą jest bowiem to, co mogę pomyśleć jasno i wyraźnie. Czy jest to czysty racjonalizm? ja bym to nazwał cogitywizmem czy bardziej współcześnie kognitywizmem.

Sprzeciwił się temu angielski empiryzm, który stawiał na poznanie zmysłowe, właściwie na zmysłowe doznanie. Czego dotyczy takie poznanie? Otóż trzeba było odrzucić koncepcję bytu substancjalnego (czyli substancję) i stworzyć nowe pojęcie abstrakcyjne pt. fakt. Empiryzm przyjmuje, że poznajemy fakty, czyli różne wydarzenia i zjawiska, z którymi mamy do czynienia. Fakty są ujmowane przez zmysły (oglądane) i możemy powiedzieć, że poznajemy realność pod postacią faktów.

Kant wyciągnął stąd dalsze wnioski. Stwierdził, że rzeczy same w sobie (czyli byty substancjalne) są niepoznawalne, a więc nasze poznanie zmysłowe do spółki z myśleniem (czy raczej odwrotnie -- myślenie razem ze zmysłami) tworzy własne przedmioty, czyli zjawiska. Na tej podstawie powstaje jakaś wiedza fenomenalna, która już później u Husserla staje się fenomenologią, jako teorią myślenia (sam świat zostaje odrzucony, czyli wzięty w nawias).

Rozważania po konferencyjne /2

Późniejsi myśliciele zdawali sobie sprawę, że koncepcja Kartezjusza i dalszy rozwój w kierunku fenomenologii (teorii świadomości -- gdzie świadomość jest określana jako podmiotowość myślenia) może zaprowadzić nas na manowce dowolności poznawczej. Dlatego zwrócili się w stronę języka jako pewnego pierwotnego opisu rzeczywistości. Wydawało się im, że w ten sposób możemy uratować poznanie rzeczywistości. Ale badając język jako pewną strukturę informacyjną i opisową pozostajemy wyłącznie na terenie i na bazie języka, skoro badamy język a nie jego odniesienia. Oczywiście ustalono, że język jest pewną ograniczoną strukturą kierującą się swoimi zasadami gramatycznymi, semantycznymi i logicznymi. Kiedy jednak spróbowano określić prawdę językową (obowiązująca w języku), wtedy okazało się, że trzeba przyjąć, iż prawdziwe jest to, co wyraża język. Taka prawda zostaje automatycznie utożsamiona z poprawnością językową, a wiemy doskonale, że w języku swobodnie wyrażamy wszelkie kłamstwa i głupoty, które przybierają poprawną postać językową (wystarczy, że są sformułowane poprawnie gramatycznie). Jeżeli zatem prawdą będzie to, co możemy wypowiedzieć w języku, to okaże się, że kłamstwa i głupoty są prawdziwe, skoro są poprawne językowo (gramatycznie).

Niestety na tym właśnie bazuje dziś walka informacyjna w polityce i szerzej w mediach. Wszelkie wypowiedzi są traktowane jako prawdziwe, jeśli są poprawnie sformułowane w języku. Zapominamy bowiem o tej dawnej funkcji informacyjnej i opisowej języka (zgodność z rzeczywistością), który miał mówić o realności (o tym, co realne lub co dzieje się rzeczywiście). Potraktowanie języka jako samoistnej, samorządnej i niezależnej struktury informacyjnej doprowadziło do uznania za prawdę kłamstwa i głupoty, a już na pewno wtedy, gdy są ładnie wypowiedziane w poezji czy literaturze.