23.01.2019

O nienawiści /jeszcze sprzed roku/



Co może popchnąć człowieka do nienawiści? Mogłoby się wydawać, że jest to sprawa emocji i uczuć. Z pewnością doznawane przykrości mogą wywoływać negatywne uczucia przygnębienie i zniechęcenia. Ale czy to wystarcza do wybuchu nienawiści? Można przypuszczać, że raczej nie.
Nienawiść jest raczej przemyślaną negacją. Odrzucam coś lub kogoś z wyraźnie przemyślanych powodów. Odrzucam kogoś, kogo uważam za wroga. Będzie to zrozumiałe, jeśli sądzimy, że ten ktoś zagraża naszemu działaniu lub istnieniu. Ale coraz częściej uważamy za wroga kogoś, kto myśli inaczej niż my albo nie zgadza się z naszym myśleniem. Tak dzieje się dzisiaj w polityce.
Nienawiść zostaje na ogół wywołana przez jakieś odrzucenie. Jeżeli człowiek zostaje odrzucony albo czuje się odrzucony, to najczęściej reaguje niechęcią lub wprost nienawiścią. Dotyczy to zwłaszcza odrzuconej miłości (ale także wiary i nadziei). Jeśli człowiek ma o sobie zbyt wygórowane mniemanie i nie ocenia realnie swoich dokonań, to na każdą negację swoich działań będzie reagował agresywnie, co ostatecznie może doprowadzić do wybuchu nienawiści.
Jeżeli natomiast rozpoznajemy rzeczywistość i potrafimy według tego ocenić swoje dokonania, to nie będziemy się przejmowali postronnymi ocenami. Gdy jesteśmy świadomi swoich dobrych uczynków (czynów dobra), wtedy nic nie będzie nas skłaniało do agresji czy przemocy skierowanych na zewnątrz. Przemoc i agresja rodzą się najczęściej z braku wiary we własne zdolności i dokonania. Podobnie dzieje się wtedy, gdy tracimy nadzieję na polepszenie własnej sytuacji.
To pokazuje, że nienawiść powstaje z braku miłości, wiary i nadziei. Nienawiść jest więc zaprzeczeniem osobowych działań człowieka. Jest jakąś postawą całkowitej negacji osobowości człowieka. Jeśli nie czujemy się osobą i nie potrafimy działać w sposób osobowy, to wówczas pojawia się pokusa, żeby zaatakować drugiego człowieka. Jedynie postawa osobowa jest w stanie uchronić nas przed brakiem szacunku dla drugiego człowieka (dla Innego). Otóż personalizm podpowiada nam, że należy odnosić się z szacunkiem do każdej osoby, ale właśnie osoby a nie działań czy poglądów człowieka. Szacunek należy się samej osobie człowieka, bo w niej zawiera się realna doskonałość przypisywana człowiekowi. Dlatego powinniśmy umieć wydobyć to, co osobowe w człowieku, czyli prawdę, dobro i piękno.
Osoby człowieka nie da się nienawidzieć. Jeżeli potrafimy się odnieść do osoby drugiego człowieka, to będziemy mogli go pokochać, uwierzyć mu i pokładać w nim nadzieję na piękne życie. Przed nienawiścią chroni nas zarówno osobowa miłość jak i nadzieja na piękne życie.
Nienawiść rodzi się zatem z braku szacunku dla osoby drugiego człowieka. Gdy nie dostrzegamy i nie uznajemy osoby w drugim człowieku, wtedy nie znajdziemy w sobie szacunku dla jego osoby. A wówczas próbujemy pomniejszyć znaczenie tego człowieka albo wprost chcemy go poniżyć, ponieważ wydaje się nam, że ten ktoś wyrasta ponad nas samych. Toteż niejako broniąc się stajemy się agresywni i wzbiera w nas niechęć oraz nienawiść do tego człowieka.
Trzeba znać własną wartość i godność, żeby dostrzec to samo w drugim człowieku. Tylko rozpoznanie osobowej godności może wzbudzić w nas szacunek dla drugiego człowieka. Poszanowanie godności osobowej najskuteczniej chroni nas przed nienawiścią.
Ludzie bardzo często żądają dla siebie bezwarunkowej akceptacji i afirmacji, lecz błędnie odnoszą to do swojej natury a nie osoby. A przecież to właśnie osoba zasługuje na pełną afirmację, natomiast nasza natura zawsze pozostaje niedoskonała, słaba i ułomna. Dla człowieka osiągnięcie doskonałości pod względem natury jest niezmiernie trudne. Angielskie określenie nobody is perfect odnosi się właśnie do ludzkiej natury. Dlatego błędem jest wychwalanie natury człowieka (w historii filozofii utarło się mniemanie, że człowiek z natury jest dobry, czyli ludzka natura jest czymś dobrym), gdyż każdy człowiek ma pod tym względem swoje silne i słabe strony. Jednak pod względem osoby każdy posiada doskonałość godności osobowej. Godność osoby jest czymś niezbywalnym, nawet jeśli jej zupełnie nie używamy na poziomie natury (duszy i ciała).
Otóż doskonałość moralna człowieka polega na transponowaniu wartości osobowych (prawdy, dobra i piękna) na działania natury (wypowiadanie słowa prawdy, dokonywanie czynów dobra oraz przeżywaniu piękna i cieszeniu się z tego).
Przed nienawiścią będzie nas chronić osobowa moralność i religijność. Wiara w osobowego Boga pozwala nam odkryć osobę w człowieku, a to już rodzi w nas wiarę, nadzieję i miłość jako działania osobowe. Działania nakierowane na osobę ludzką i jej godność tworzą rzeczywista postawę moralną. Istotą postawy moralnej człowieka jest szacunek dla osoby drugiego człowieka i realizacja natury ludzkiej w perspektywie godności osobowej, a nie oderwanie natury od osoby i przeciwstawienie jej.

21.01.2019

Błędy na temat osoby



           by Mitoraj

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /1



Postanowiłem zająć się błędnymi poglądami na temat ludzkiej osoby, ponieważ różne błędne opinie pojawiają się zarówno w teoriach personalistycznych (tomistycznych), jak i w fenomenologicznej filozofii świadomości i myślenia.

Głównym błędem jest utożsamianie osoby ze świadomą jaźnią albo samoświadomym Ja przypisywanym człowiekowi. Padają takie stwierdzenia, że człowieka nazywamy osobą ze względu na jego rozumność. Chodzi tutaj oczywiście o szeroko rozumianą rozumność w postaci pełnej duchowości. Prowadzi to najczęściej do utożsamiania osoby z duszą człowieka. Toteż bardzo często bycie osobą uzależnia się od rozumnej duszy.

Otóż człowiek doświadcza z pewnością samego siebie, dlatego może o sobie powiedzieć ”Ja”. Jest to wewnętrzne doświadczenia własnej podmiotowości. Człowiek zdaje sobie wówczas sprawę, że jest samodzielnym i niezależnym podmiotem działania. Właśnie takie doświadczenie podmiotowości określamy najczęściej mianem ”Ja” (ludzkiego Ja). Jednak takie doświadczenie własnej podmiotowości było inaczej opisywane w filozofii klasycznej, a zupełnie inaczej w filozofii nowożytnej (vel nowoczesnej). Dlatego z jednej strony padają stwierdzenia, że człowiek posiada podmiotowość i samoświadomość z powodu rozumnej duszy, skoro przyjmuje się, że człowiek składa się z duszy i ciała, jak zostało to opisane w filozofii greckiej. Ale z drugiej strony Kartezjusz uznał duszę za substancję myślącą (res cogitans), co w dalszych etapach filozofii nowożytnej zostało rozwinięte i przekształcone najpierw w fenomenologię ducha, a następnie w fenomenologię świadomości. W ten sposób powstała koncepcja podmiotowości myślenia. Stąd na końcu świadome Ja (właściwie samoświadome Ja) zostało przez Schelera utożsamione z osobą.

Można więc przyjąć, że w historii filozofii funkcjonują dwa odrębne lecz zbieżne ujęcia podmiotowości człowieka. Raz ten podmiot pojmuje się jako rozumną duszę, co zostało nazwane substancjalnym rozumieniem podmiotowości. Oczywistym przykładem jest tu Boecjańska definicja osoby. Osoba jest indywidualną substancją posiadającą rozumną naturę (czyli w przypadku człowieka rozumną duszę, gdyż cielesność nie jest rozumna). Natomiast inaczej ten podmiot będzie pojmowała filozofia nowożytna, która stworzyła wprost pojęcie podmiotu myślącego jako świadomości utożsamianego z ludzkim Ja. W tym ujęciu osobę traktuje się jako świadome lub samoświadome Ja stanowiące podmiot myślący, co nawiązywało wprost do substancji myślącej Kartezjusza.

Musimy zadać sobie pytanie, czego tak naprawdę doświadcza człowiek w tzw. doświadczeniu wewnętrznym? Czy doświadczamy bezpośrednio samej osoby, czy też doświadczamy czegoś innego? Czym więc jest to ludzkie Ja (moje Ja)?

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /2



Czego właściwie doświadczamy na co dzień? Doświadczamy przede wszystkim własnego działania, ale także tego, że to ja sam działam. Człowiek ma świadomość, że działa on sam. Ja działam. Oczywiście jeśli człowiek działa i coś robi. Najczęściej jako takie doświadczenie traktuje się świadomość bycia sobą. Ja jestem sobą, a więc ja sobą działam, czyli działam ja sam.

Trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy nie chodzi tutaj jedynie o samą gramatykę. Otóż czasowniki opisujące ludzkie działanie mają odmianę przez osoby: – ja działam, ty działasz, on działa. Można przyjąć, że taka gramatyka jest oczywistym wyrazem i dowodem doświadczenia człowieka. Czyżby zatem ludzkie Ja pojawiało się najpierw w gramatyce języka? Wszystkie języki europejskie mają taką osobową odmianę czasowników. Stąd można by zakładać, że problematyka osoby ludzkiej była od początku zawarta i obecna w gramatyce języka. Ale przecież filozofia grecka w ogóle nie zwracała uwagi na osobową podmiotowość człowieka. Można zapytać, dlaczego? Czyżby nie zwracano należytej uwagi na wewnętrzne doświadczenie człowieka?

Grecy chcieli przede wszystkim poznać rzeczywistość, czyli to, jak działa natura (fysis). Do rozważań nad człowiekiem skłoniła ich sytuacja polityczna i analiza ustroju politycznego (być może potrzeba uzasadnienia lub odrzucenia demokracji?). Wydaje się, że funkcjonowanie demokracji zwróciło ich uwagę na możliwości ludzkiego działania. Zaczęto się teraz zastanawiać, jak działa człowiek (antropos)? Dopiero taka perspektywa zmusiła Greków do rozważań etycznych i politycznych na temat człowieka.

Ale takie podejście od razu ustawiło badania na temat człowieka w kierunku działania praktycznego (praksis). Zastanawiano się, jak osiągnąć najbardziej korzystne i pozytywne działania w wymiarze politycznym (dziś powiemy społecznym). Dla filozofii greckiej dobre życie powinno być życiem pożytecznym społecznie. Szlachetny człowiek to przede wszystkim dobry obywatel polis. Okazało się, że w takim spojrzeniu zniknęła gdzieś kwestia podmiotowości i tożsamości człowieka, ponieważ na plan pierwszy wysuwała się działalność obywatelska (państwowotwórcza?). Natomiast indywidualna działalność człowieka została sprowadzona do czerpania i przeżywania przyjemności przez Epikurejczyków albo do niepoddawania się emocjom lecz doskonalenia rozumu i rozumnej zgodzie z naturą, co postulowali Stoicy.

Dlatego w filozofii greckiej nie było miejsca na rozważania dotyczące osoby jako tożsamości człowieka. Dlatego tak naprawdę nie da się dostosować greckiej filozofii do problematyki osoby i osobowej aktywności. Najlepszym przykładem jest próba Boecjusza i jego definicja osoby. Boecjusz posłużył się terminologią grecką (substancja, natura) i dlatego wyszła mu taka a nie inna definicja.

Osoba jest jednostkową substancją posiadającą rozumną naturę. Pominął on złożenie z duszy i ciała, ponieważ chciał stosować definicję osoby zarówno do człowieka, jak i do bytów duchowych, a nawet Boga. Wskazywał natomiast na rozumną naturę, co zwróciło badania i rozważania w kierunku rozumności (rozum i wola). Wszyscy kolejni zwolennicy tej definicji, aż do dzisiaj, podkreślają więc rolę rozumności duszy.

Natomiast w tradycji nowożytnej (modernistycznej) rozwinięto teorię myślącego podmiotu (res cogitans = substancja myśląca), co ostatecznie spowodowało utożsamienie przez Schelera osoby ze świadomością jako podmiotem myślącym (wypełnionym wartościami). Dlatego dzisiaj mówi się o osobie jako świadomym Ja (lub o jaźni) albo rozumności i wolności jako cechach osoby. Oba te ujęcia są błędne. Opisywanie osoby jako substancji, czy to w sensie Arystotelesowskim, czy Kartezjańskim, jest nieporozumieniem.

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /3



Dopiero św. Tomasz, który odmienił teorię realnego bytu uznając, że realną bytowość tworzy i urealnia istnienie, pomógł nam poszukiwać i znaleźć zupełnie nową podmiotowość, czyli osobową egzystencję jako podmiot istnienia. Stąd Wojtyła pojmował osobę jako podmiot istnienia i działania. Podmiotowość istnienia jest bowiem w bycie czynnikiem sprawczym, czyli przyczyną naszej duchowości (a także cielesności z racji podmiotowości ożywczej). Oznacza to, że osoba jako suppositum essendi przyczynuje duchowość, czyli władze duszy. A to pokazuje, że osoba odpowiada za posiadanie przez człowieka rozumnej natury. Zatem to nie rozumna natura decyduje o tym, że człowiek jest osobą, lecz odwrotnie, to osoba (podmiot istnienia) sprawia, że człowiek posiada rozumną duchowość.

Dlatego człowieka możemy określić przede wszystkim jako osobę uduchowioną i ucieleśnioną. [Sprawa naszej cielesności stanowi osobną kwestię, co przedstawiliśmy gdzie indziej.] Osoba nie jest podmiotem duchowym, ani nie jest podmiotem świadomościowym. Osoba nie jest podmiotem substancjalnym lecz egzystencjalnym. Osoba jest podmiotem istnienia (suppositum essendi albo modus essendi, jak mówiono dawniej /zob.Suarez). A to oznacza pierwszeństwo osoby względem całości bytu ludzkiego. Osoba ludzka jako podmiot istnienia jest bowiem stwarzana bezpośrednio przez Boga. Stąd osoba (obok podmiotowości życia) jest w człowieku czymś najważniejszym a zarazem czymś najdoskonalszym.

To osoba dzięki swoim własnościom prawdy, dobra i piękna sprawia i wyznacza realność naszej duszy, czyli powoduje, że duchowość przybiera postać władz umysłu, woli i uczuciowości. Można więc śmiało powiedzieć, że bez osobowego podmiotu istnienia nie byłoby rozumnej duchowości człowieka. To nie rozumność określa osobowy charakter człowieka, lecz to osoba wyznacza i określa naszą duchową rozumność.

To pokazuje, że najważniejszym podmiotem sprawczym w człowieku jest istnienie, zaś rozumna natura stanowi co najwyżej podmiot wykonawczy. Wojtyła przywoływał w tym względzie łacińską formułę – operari sequitur esse. Natura człowieka, nawet ta duchowa, stanowi jedynie możność istotową i jako możność nie posiada mocy sprawczej. Moc sprawczą posiada w bycie tylko akt, czyli w przypadku człowieka akt istnienia. Taką koncepcję bytu przedstawił Tomasz z Akwinu i to jego zasługą jest pojawienie się teorii osoby jako podmiotu istnienia. Najpierw określano osobę jako modus essendi (patrz Suarez), a dopiero Wojtyła mówił o suppositum.

Skorygowanie błędów nt osoby ludzkiej /4



Musimy jednak mieć świadomość, że takie ustalenia powstają w wyniku rozważań teoretycznych. W swoim wewnętrznym doświadczeniu bycia sobą nie docieramy przecież do podmiotu egzystencjalnego. Pozostajemy na poziomie własnej duchowości czy rozumności (samoświadomości Ja). Trzeba więc ponownie zapytać, czego wówczas doświadczamy?

Otóż nasze wewnętrzne doświadczenie ujmuje jakąś postać podmiotowości duchowej. Można ją nazwać osobowością człowieka. Nie doświadczamy więc osoby, lecz jedynie jakiegoś jej skutku, czyli własnej osobowości – bezpośredniego podmiotu działania. Jest to jakaś forma lub postać bycia sobą. Osobowość człowieka jest naszą podmiotową tożsamością, ale jest to podmiotowość na poziomie duchowym (na poziomie władz duszy).

Należy zrobić tutaj ważną uwagę. Otóż osobowość nie jest tym, co w fenomenologii nazywa się świadomością człowieka. Nie można zatem mówić w przypadku osobowości o świadomym Ja. Osobowość powstaje w zakresie duszy pod wpływem oddziaływania aktów osobowych, które docierają do naszych władz duchowych i pobudzają je do działania, do właściwego działania, czyli działania moralnego.

Natomiast świadomość ze swoimi myślnymi intencjami tworzy duchowość oderwaną od osobowej aktywności. Jeśli władze duchowe zaczynają działać „na własną rękę”, czyli niezależnie od podmiotu osobowego, to wówczas mamy do czynienia z działaniami pozornymi, czyli z myśleniem, dowolnym wyborem oraz uleganiem przyjemnościom. Świadomość sama w sobie w żadnym przypadku nie usprawnia człowieka do działań moralnych. Świadomość proponuje nam dowolność działania, czyli nieustanną zmienność bez konkretnego odniesienia do czegokolwiek (do jakichkolwiek zasad).

Jeżeli dzisiaj proponuje się młodemu człowiekowi wolność, to oznacz, że poleca mu się oderwanie od realności i jej wymogów, i rzucenie się w wir dowolnych możliwości. Myślenie nie jest poznaniem i nie kontaktuje nas z rzeczywistością. Myślenie popycha nas do negacji, czyli do ucieczki od rzeczywistości, popycha nas do przekraczania siebie i swojej tożsamości, pcha nas do skoku w otchłań możliwości bycia czymkolwiek (byle nie osobą).

Dlatego można stwierdzić, że świadomość jest zaprzeczeniem osoby jako realnej podmiotowości istnienia. Świadomościowe myślenie i świadomościowe wybory popychają nas do wykreowania i stworzenia siebie na nowo, do tworzenia nowego wspaniałego świata. Tego dotyczy popularne obecnie hasło „samorealizacji”. My nie możemy stwarzać (czyli wymyślać) siebie na nowo. My powinniśmy poznać siebie w całej rozciągłości własnej realności. Poczynając od podmiotowości osobowej i podmiotowości ożywczej istnienia, aż po moralną i religijną duchowość oraz zdrową cielesność (czyli życie duchowe i cielesne).