Jak zwykle wstał za późno, żeby rozpocząć nowe życie. Przez
chwilę się zastanawiał, ale doszedł do wniosku, że nie ma takiej potrzeby. Więc
jak co dzień pomyślał, co też będzie dzisiaj robił.
– Na pewno muszę przemyśleć kilka spraw, przecież bez tego
nie warto się ruszać. Najważniejszy jest pomysł. Trzeba przemyśleć wszystko na
nowo i wreszcie coś wymyślić. – Pomyślał.
Usiadł na łóżku spuściwszy nogi na podłogę. Myśli z wolna
zawirowały w jego głowie, a może w brzuchu. Ten wir zaczął coraz bardziej
przyspieszać. I za moment wszystko pędziło z prędkością nie do pomyślenia. Czuł
jak ten wir myśli zasysa go do środka, ale nic nie mógł zrobić. Przecież chciał
coś przemyśleć.
Prawie widział, jak wir jego myślenia wciąga i pochłania
coraz to więcej rzeczy. Połknął już radio i telewizor, zabierał się dalej za
lampę i stół, potem wciągnął firanki i kapcie. Gdy przechylił głowę w prawo,
wir jeszcze przyspieszył.
– Co to ja chciałem przemyśleć?
– Pomyśl cokolwiek, to się stanie.
– Niby na moje zawołanie?
– Na twoje pomyślenie. Nic tak ładnie nie podnosi człowieka
na duchu jak myślenie.
Zamachał lekko wirującym myśleniem, jakby chciał sprawdzić,
czy ono jeszcze się dzieje. A wir myśli wystrzelił strzałą w górę, żeby zaraz
powrócić do jego głowy ze wzmożoną siłą. Wtedy go olśniło!
– JA MYŚLĘ!!! COGITO!!! COGITO!!! MYŚLĘ!!! JA JESTEM
MYŚLENIEM!!! COGITO ERGO SUM!!! Co za wspaniałe odczucie, tak sobie myśleć i
myśleć. Wzlatać i spadać, spadać i wzlatać!!!
– Nie chcę już niczego więcej. Jestem myśleniem! Jestem
wolnym myśleniem! Ale dlaczego wolnym? Teraz jestem szybkim myśleniem! Pędzę w
przestworzach z prędkością myśli, szybciej niż światło. Przebiegam przestworza
i znowu zawracam.
– Dlaczego ciągle powraca moje myślenie. Dlaczego nie mogę
polecieć gdzieś w nieskończoność. Chcę przemierzyć nieskończoność! Czy moje
myślenie jest skończone, czy nieskończone? Dokąd mnie zaprowadzi moje myślenie?
Czy ono jest całkiem moje? Czy może jestem myśleniem kogoś obcego? – Myślenie
znowu zawirowało w jego głowie, aż musiał się złapać za głowę, żeby nie stracić
równowagi.
Przez chwile chciał zatrzymać swoje myślenie, ale ono
wymknęło się już spod kontroli. Wiodło go własnym torem, gdzieś w mroczne
otchłanie kosmosu albo piekła (?). Poczuł, jak ściąga go przepaścista czarna
dziura. Jego myślenie stało się bezsilne i bezbronne wpadając do tej czarnej
otchłani. Znów pomyślał, że zakotłowało się w jego głowie i wydawało mu się, że
to już ktoś obcy myśli jego myśleniem.
– Co się do cholery ze mną dzieje? Kto tu naprawdę myśli?
Precz!!! Ja sam chcę myśleć, ale nie mam już siły pomyśleć cokolwiek. Co się
stało z moim myśleniem? Oddajcie mi moje myślenie!!!
Opadł z powrotem na łóżko. Jego organizm był skrajnie
wyczerpany. Odkąd pokochał myślenie, stracił zupełnie kontakt z
rzeczywistością. Przestał jeść i pić. Żywił się własnym myśleniem. Myślenie go
ożywiało, dopóki wydawało mu się, że to jego własne myślenie. Ale gdy zwątpił
we własne myślenie, czy to on sam myśli, czy ktoś obcy, wtedy stracił całą
żywotność. Teraz czuł, że myślenie kogoś obcego pożera jego umysł, że traci już
siły i chęci do życia, że jest tylko takim intelektualnym zombie. Wiedział, że
stracił już swoje życie i buzuje w nim tylko jakieś obce myślenie.
– Czyżbym zamyślił się na śmierć? Ale to niemożliwe, przecież
moje myślenie jest w stanie pokonać nawet śmierć. Myślenie jest
nieśmiertelne!!!
– Lecz nie Twoje, robaczku! – Ktoś podsunął mu taką myśl.
– Czym ja jestem? – Taka myśl przemknęła mu na koniec. – To
już koniec! – pomyślał i zdechł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz