20.07.2025

Obecne podsumowanie problematyki antropologicznej /1

Cały czas rozważamy i analizujemy realność człowieka. Doszliśmy do wniosku, że w przypadku człowieka trzeba wyróżnić realność egzystencjalną i realność esencjalną. Jest to z jednej strony nawiązanie do ustaleń Tomasza z Akwiny, który przyjmował, że o realności różnych bytów decyduje istnienie (stworzony akt istnienia), które pochodzi bezpośrednio od Boga. Z drugiej strony rozróżnienie na egzystencję i esencję wprowadził Kierkegaard, bo uznał, że ludzka realność jako podstawa działania musi mieć głębszy poziom związany z samym istnieniem człowieka. Jego zdaniem, to, co dzieje się na poziomie esencji, nie tłumaczy życia i działania człowieka (zwłaszcza wobec Boga).

Ja przyjmuję Tomaszowy podział bytu na istnienie i istotę. Istnienie określił on jako akt, zaś istotę jako możność, odwołując się do nazewnictwa stosowanego przez Arystotelesa. Akt istnienia (esse) oznacza więc aktywną realność, która stanowi podstawę istnienia oraz działania całego bytu. Natomiast możność istotowa stanowi sferę działania wykonawczego, co owocuje realnością stawania się (fieri). Otóż określenie Kierkegaarda – egzystencja i esencja – dodaje do metafizycznego ujęcia Tomasza nowe spojrzenie, zwłaszcza na podmiotowe wyposażenie istnienia. Egzystencja oznacza bowiem coś więcej niż sam akt istnienia, gdyż wydaje się pokazywać jakieś podmiotowe wyposażenie aktu istnienia. Można powiedzieć, że oznacza podmiotowe określenia istnienia. To wskazuje, że istnienie ludzkie (esse) nie jest samym czystym istnieniem, ale już czymś wyraźnie określonym.

W związku z tym możemy do tego dodać definicję osoby sformułowaną przez Wojtyłę (na podstawie filozofii Tomasza), że osoba (człowieka) jest podmiotem istnienia i działania (człowieka). Na tej podstawie dochodzimy do tezy, że osoba stanowi podmiotowość istnienia, czyli że jest zawarta w istnieniu jako szczególny i wyjątkowy podmiot egzystencjalny. Z kolei możemy do tego dołączyć pogląd Gogacza, który przyznaje i przypisuje istnieniu własności transcendentalne (przede wszystkim prawdę, dobro i piękno). Ostatecznie więc przyjmujemy pogląd, że osoba człowieka stanowi podmiot istnienia charakteryzujący się własnościami prawdy, dobra i piękna. Według Gogacza dzięki tym własnościom osoby ludzkie nawiązują między sobą relacje osobowe. Dzięki posiadaniu tych własności powstają również relacje między człowiekiem a Bogiem. Jeżeli przyjmujemy tezę, że u człowieka osoba stanowi podmiotowość istnienia wyróżniającą się własnościami transcendentalnymi prawdy, dobra i piękna, to idąc konsekwentnie tym tropem możemy założyć, że to podmiotowość osobowa przyczynuje i kształtuje duchowość, czyli wyposażenie duszy w trzy władze – umysł, wolę i uczuciowość.

Gdy Grecy stwierdzili, że człowiek składa się z duszy i ciała, to okazało się, że wyznaczyli w ten sposób rozumienie człowieka na całe wieki (faktycznie aż po dzień dzisiejszy). Oczywiście przy takim podejściu zaczęto przypisywać duszy szczególną realność określającą całość bytu ludzkiego. Arystoteles twierdził, że dusza jest formą ciała, czyli kształtuje całą materialną cielesność człowieka. Z kolei chrześcijańscy teologowie szli jeszcze dalej, gdyż twierdzili (podążając za Platonem), że dusza pochodzi od Boga i jest przez Niego stwarzana. W związku z tym przyznawano duszy niemal pełną doskonałość (doskonałej realności), czyli nieśmiertelność oraz zarządzanie realnym działaniem człowieka (duchowym i cielesnym).

Muszę stwierdzić, że te poglądy na temat duszy nie wytrzymują metafizycznej krytyki. Tak naprawdę nie jest do końca jasne, co jest określane w tym wypadku przez pojęcie duszy. Określenia duszy i ciała brzmią znajomo i przez to wydają się oczywiste. Łatwo wskazać na ciało czy cielesność człowieka, z którą mamy do czynienia na co dzień. Ale pojawia się problem ze wskazaniem na duszę. Człowiek zdaje sobie oczywiście sprawę (albo powinien sobie zdawać) z posiadania sfery duchowej, bo to przebija się w jego życiu, ale zapytany, czym jest dusza lub gdzie zamieszkuje, miałby poważny problem z odpowiedzią. 

Obecne podsumowanie problematyki antropologicznej /2

Dlatego wydaje się nam, że na duszę człowieka należy spojrzeć zupełnie inaczej. Zarówno dusza jak i ciało należą do ludzkiej istoty (patrząc metafizycznie) albo do natury (patrząc naturalistycznie). Wspomnieliśmy już, że Tomasz uznał istotę lub naturę bytu ludzkiego za możność w stosunku do aktu istnienia. Istota jest zatem tylko ograniczeniem możnościowym aktu istnienia. Natomiast sprawcza aktywność znajduje się po stronie aktu istnienia. Cała więc działalność naturalna w ramach istoty ludzkiej jest uzależniona od sprawczej aktywności istnienia i jego podmiotowości egzystencjalnej. Toteż zarówno dusza jak ciało funkcjonują w zakresie możnościowym, co pozwala im podejmować wykonawcze działania doskonalące pod wpływem aktywności egzystencjalnej. W ten sposób następuje stawanie się i udoskonalenie możności naturalnej. Dlatego mówimy, że dusza posiada swoje odpowiednie władze (potentiae animae), które pozwalają nam działać duchowo, a z kolei ciało jako złożony organizm cielesny posiada swoje różnorodne narządy, które pozwalają mu żyć i działać. Oczywiście działania cielesne są dla nas widoczne i dostępne w doświadczeniu zmysłowym. Natomiast działania duchowe są znane i doświadczane przez działającego człowieka, ale swój wyraz zewnętrzny znajdują w działaniach moralnych (w bezpośrednich kontaktach osobowych między ludźmi) albo działalności kulturowej (w sztuce lub technice).

Jak zatem działają nasze władze duchowe? Naszym zdaniem, władze duchowe nie mogą działać same z siebie, ponieważ stanowią jedynie zdolności i możności do działania, co najlepiej oddaje nazwa łacińska – potentiae animae. Można je uznać za możliwości działania. I jako takie potrzebują one sprawczego poruszenia z zewnątrz. Skąd więc może płynąć takie poruszenie? Pamiętamy, że religia katolicka (teologia) twierdziła, że duszę stwarza sam Bóg i to On napędza władze do działania. Św. Augustyn uważał, że dla umysłu konieczne jest oświecenie Boże, a dla woli Boże poruszenie. Bez Bożej łaski człowiek przestałby żyć i działać. Jednak taka sytuacja zmuszałaby Boga do ciągłej interwencji, co jest problematyczne. Dlatego należy szukać napędu dla duszy gdzieindziej. Naszym zdaniem, to wszystko dzieje się za sprawą osobowej podmiotowości istnienia. Bóg stwarza bowiem bezpośrednio osobę człowieka jako podmiot istnienia (subsistentia essendi), obdarzając ten podmiot w moc sprawczą (aktywność sprawczą), która działa na terenie możności istotowej. Dlatego stawiam tezę, że poszczególne władze duszy są już przyczynowane przez aktywność osoby wraz z jej własnościami prawdy, dobra i piękna. Aktywność sprawcza kolejnych własności transcendentalnych odpowiada za powstanie władz duchowych umysłu, woli i uczuciowości. A dalsze akty kontemplacji (contemplatio), sumienia (conscientia) oraz upodobania (complacetia) powodują powstanie we władzach duszy odpowiednich zasad napędzających działania tych władz – słowa prawdy w umyśle, czynu dobra w woli oraz przeżycia piękna w uczuciowości. W wyniku tego władze duszy mogą podejmować realne działania duchowe. Umysł podejmuje działania poznawcze, wola rozpoczyna chcenie realnego dobra, zaś uczuciowość zaczyna przeżywać piękno ludzkiego życia. Możemy wówczas stwierdzić, że tak działająca dusza kieruje ludzkim życiem w dobrą stronę, czyli ku drugiemu człowiekowi, drugiej osobie albo ku Osobom Boskim. 

Obecne podsumowanie problematyki antropologicznej /3

Tymi kwestiami działania władz duszy zajmowaliśmy się już dostatecznie dużo. Wystarczy przejrzeć wcześniejsze posty. Obecnie chciałbym zastanowić się nad zasadami i przyczynami ludzkiej cielesności. Ponieważ w tym względzie narosło wiele nieporozumień lub wprost błędów, które wpływają deprymująco na wyjaśnienie i rozumienie całościowej cielesności człowieka (ciała konkretnego człowieka). Przytaczaliśmy już dawną wizję człowieka złożonego z duszy i ciała. Natomiast dzisiaj odnajdujemy duszę na poziomie możności istotowej (esencji) i pokazaliśmy, że musi być uzależniona od głębszych przyczyn egzystencjalnych. Otóż z naszą cielesnością jest podobna sprawa. Ludzkie ciało z całym swoim materialnym wyposażeniem przynależy także do możności istotowej (potocznie zwanej naturą człowieka). Organizm cielesny powstaje więc na podstawie głębszej przyczynowości egzystencjalnej (podobnie jak dusza). Jednak musimy przyznać, że do tej pory przez całą historię nie poszukiwano tej przyczyny cielesności aż tak głęboko.

Wiemy, że powszechnie panuje przekonanie, że ciało ludzkie pochodzi albo raczej jest efektem rozwoju ewolucyjnego przyrody jako rozwoju życia na ziemi. W dalszej części wykładu odniesiemy się jeszcze do tego poglądu. Teraz chciałby przedstawić własne wyjaśnienie. W kwestii pochodzenia duszy (władz duchowych) przyjęliśmy istnienie podmiotu egzystencjalnego (podmiotu osoby), który odpowiada za przyczynowanie powstania władz duchowych. Uważam, że w kwestii pochodzenia i powstawania cielesności należy założyć podobne istnienie podmiotu egzystencjalnego. Co to miałby być za podmiot zawarty w naszym ludzkim istnieniu? Otóż na początku (jakby odruchowo) nazwałem go podmiotem życia. Ale dzisiaj po wielu analizach i rozważaniach dochodzę do wniosku, że chodzi o szczególną i wyjątkową moc życia, czyli o jakieś życie nadprzyrodzone. Właśnie takie życie pochodzi od Boga (od Osoby Syna Bożego) i zostało ono stworzone wraz z istnieniem człowieka. Argumentem pobocznym jest zapis w Biblii, że Bóg stworzył człowieka jako nieśmiertelnego, lecz człowiek sam zatracił swoją moc życia wiecznego (przez grzech pierworodny).

Jak zatem należy rozumieć taką podmiotowość życia egzystencjalnego (życia nadprzyrodzonego)? Idąc tropem rozważań metafizycznych Gogacza przyznaliśmy podmiotowi osoby trzy własności transcendentalne (prawdy, dobra i piękna). O dalszych trzech własnościach Gogacz mówił, że mają charakter poza osobowy, ale nie kojarzył nic więcej. Otóż ja uważam, że należy powiązać kolejne trzy własności z podmiotem życia nadprzyrodzonego. Niestety tutaj pojawiają się ogromne trudności.

Dawniej własności transcendentalne przypisywano po prostu całemu bytowi. Na ogół mówiło się o własności jedności (unum lub unitas), dalej o odrębności albo różnicy przedmiotowej (aliquid) i wreszcie o rzeczowej realności (res). Jednak nawet w języku łacińskim (w brzmieniu tego języka) nie bardzo wiadomo o co tak naprawdę chodzi. Dlatego moim zdaniem, wymaga to całkiem nowej interpretacji. Trzeba się zastanowić, co właściwie pasuje do tej podmiotowej zasady życia. Wydaje się, że pasują tutaj jedność i różnica, czy raczej różnorodność. Wypada się zgodzić, że organizmy żywe stanowią swoistą jedność, która pozwala im żyć i działać. Ale dostrzegamy jednocześnie powszechną różnorodność pod względem zróżnicowania poszczególnych właściwości i cech fizycznych. Ponadto sam organizm żywy jest zróżnicowany pod względem różnych narządów, które chociaż wydają się niezależne, to we współpracy tworzą znakomicie działającą całość. Możemy więc egzystencjalnemu podmiotowi życia przyznać własności jedności i różnicy (czyli zróżnicowanej wielości). 

Obecne podsumowanie problematyki antropologicznej /4

Idźmy dalej. Otóż pozostaje do ustalenia kwestia ostatniej trzeciej własności podmiotu życia. Pamiętam z historii, że platonicy albo już neoplatonicy z Akademii Platońskiej wyróżniali obok jedności i różnicy trzecią własność dotyczącą przyrody, czyli ruch. Przecież widzimy, że życie w przyrodzie pozostaje w ciągłym ruchu. Życie się rodzi, wzrasta i rozwija się, dojrzewa i starzeje się, aby na koniec zginąć. Wydaje się, że to wszystko miała określać właśnie własność ruchu. Patrząc na to konkretnie możemy zauważyć, że nie chodzi w tym wypadku o zwykły ruch przestrzenny. Chodzi raczej o pewien wewnętrzny ruch życia i o jakiś proces rozwojowy. Tak więc w ruchu pozostaje cały organizm żywy, a jego życie wyraża się właśnie w procesie rozwojowym (czy też w procesie rozkładu i zanikania).

Jak zatem należałoby określić taki ruch – ruch charakterystyczny dla życia (rozwoju życia)? Otóż ostatecznie po różnych propozycjach doszedłem do wniosku, że ten ruch jako charakterystyczny dla życia (także życia biologicznego) należy nazwać rodzeniem (generatio). Rodzenie jest bowiem tym, co dzieje się z każdym życiem i co można uznać za istotę czy naturę życia. Każde życie się rodzi, zaś efektem rodzenia jest właśnie życie. Życie jest zatem nierozerwalnie związane z rodzeniem, a rodzenie jest nieodłącznie powiązane z życie. Chciałoby się powiedzieć, że życie jest rodzeniem, a rodzenie życiem.

Ostatecznie więc rodzenie uznaliśmy za trzecia własność transcendentalną podmiotu życia egzystencjalnego. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że rodzenie jako proces i jako szczególna postać ruchu wyraźnie odbiega od tradycyjnego rozumienia własności, zwłaszcza własności transcendentalnej. Ale już samo życie zdaje się być wyjątkiem w porządku realności oraz w kategorii zasady i przyczyny pewnego stanu realności. Tak jak osoba w porządku realności egzystencjalnej wyróżnia się szczególną mocą sprawczą, która odpowiada za powstanie duszy (władz duszy), tak samo życie jako podmiot egzystencjalny charakteryzuje się szczególną mocą sprawczą powodującą, że powstaje i rodzi się organizm żywy – ludzki organizm, który jest w stanie współdziałać z aktywnością duchową dla realizacji działań (bezinteresownych działań moralnych) i relacji osobowych (osobowych relacji wspólnotowych – przede wszystkim relacji małżeńskich). 

Obecne podsumowanie problematyki antropologicznej /5

Dlatego patrząc i analizując realne skomplikowanie ludzkiego bytu (w całej jego okazałości) nieodparcie nasuwa się teza, że człowieka stworzył właśnie Bóg (w Osobowej Trójcy). Nie ma innego wyjścia. Nie przeszkadza temu pogląd o ewolucyjnym rozwoju przyrody, czego efektem miałoby być ukształtowanie się organizmu paraludzkiego (takich wczesnych hominidów). Wystarczy, że na tym etapie zainterweniował Bóg dodając w pewnym momencie podmiotowości egzystencjalne osoby i życia nadprzyrodzonego, oczywiście na mocy stwarzania. Dlatego nawet z filozoficznego punktu widzenia konieczne się staje przyjęcie stwórczej aktywności Boga. Uważam zatem, że teza, iż człowieka stwarza Bóg jest oczywista. Bóg stwarza człowieka jako osobę i życie w porządku egzystencjalnym, czyli w zakresie istnienia wyposażonego w podmiotowość osoby i życia nadprzyrodzonego. Z kolei cała reszta realności esencjalnej (z porządku naturalnego stawania się) jest już przyczynowana przez podmiotowości egzystencjalne. Aktywność osobowa przyczynuje wyposażenie duchowe (władze duszy), zaś aktywność życia przyczynuje wyposażenie organizmu żywego, wykorzystując oczywiście ewolucyjny rozwój przyrodniczy.

To pokazuje, że cała sfera określana mianem natury człowieka nie jest w ogóle samodzielna, lecz pozostaje zależna przyczynowo i pod względem działania od sfery egzystencjalnej, czyli podmiotowości istnienia. Żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. Ludzka natura nie ma zdolności ani własnej mocy, żeby mogła podejmować realne działania. Ani władze duszy nie są w stanie działać samodzielnie, gdyż są tylko możliwościami działania ( takimi narzędziami wykonawczymi), ani nasza cielesność nie działa samodzielnie, gdyż narządy cielesne są poruszane i napędzane przez doskonalszą przyczynę, która ma moc koordynowania wszystkich poczynań cielesności, inaczej działania różnych narządów pozostawione same sobie mogą doprowadzić jedynie do destrukcji, czyli zgonu.

Trzeba więc przyjąć, że do tego, żeby natura człowieka mogła działać w całej pełni w sposób skoordynowany potrzebna jest i konieczna aktywna podmiotowość egzystencjalna. Wydaje mi się, że właśnie o to chodziło Kierkegaardowi, gdy odróżniał esencję i egzystencję. A to ostatecznie oznacza, że dzięki podmiotom egzystencjalnym (podmiotowi osoby i życia) na poziomie esencjalnym (w zakresie natury) możliwa jest współpraca duchowości z cielesnością i odwrotnie (współdziałanie w obie strony). Ta współpraca jest możliwa dzięki pewnemu rodzajowi współzależności. Otóż duchowa uczuciowość jest przyczynowana i aktywowana przez własność piękna. W sferze egzystencjalnej piękno jest najbardziej zbliżone do życia, a może nawet współdziała z życiem. Dlatego gdy w uczuciowości rodzi się przeżycie piękna, to możemy przyjąć, że to przeżycie dotyczy od razu pięknego życia (piękna, jakie niesie ze sobą życie). Na tej zasadzie główne uczucia radości i nadziei odnoszą się w pierwszym rzędzie do naszego ludzkiego życia (również w wymiarze biologicznym), skoro życie biologiczne jako działanie organizmu żywego także zależy od życia egzystencjalnego (nadprzyrodzonego). Duchowa nadzieje odnosi się zatem do różnych aspektów naszego życia. Mamy nadzieję na lepsze życie. Mamy nadzieję na zrodzenie nowego życia. Mamy wreszcie nadzieję na życie wieczne. Podobnie wygląda sprawa z radością. Radość dotyczy życia. Ludzkie życie wywołuje duchową radość. Cieszy nas każde nowonarodzone życie. Cieszy nas dobry stan naszego życia, czyli zdrowie. Cieszy nas zdrowie i życie najbliższych. To wszystko razem pokazuje, że nasza uczuciowość jest zasadniczo nastawiona na przeżywanie życia. To jest jej pierwsza i główna rola. Dopiero w momencie, gdy uczuciowość straci kontakt z osobowym pięknem i z upodobaniem piękna jako aktem osobowym, wtedy odwraca się od popierania życia i zniża się do poziomu poszukiwania i przeżywania przyjemności. Ale jest to fakt upadku i poniżenia się naszej uczuciowości, która utraciła wewnętrzną moc przeżywania piękna. Nie bez powodu w języku polskim nadmierne podążanie za przyjemnościami jest nazywane brzydotą moralną.

Dlatego dla człowieka, zwłaszcza człowieka młodego, tak ważne jest przeżywanie piękna i duchowy kontakt z pięknem (pięknymi rzeczami). Młody człowiek powinien być zafascynowany pięknymi rzeczami, a tym bardziej pięknem osobowym, ponieważ bez tego nie rozwinie swojej uczuciowości. A przecież wiadomo, że uczuciowość kształtuje się w młodym wieku. Dlatego rodzice muszą zadbać o uczuciowość dziecka. 

5.05.2025

Słowo (logos) i słowo językowe

Należy odróżnić słowo od słowa. Musimy odróżnić słowo (logos) od słowa językowego. Słowo (logos) nie jest ani tworem ani cząstką języka. Takie słowo jest zasadą poznawczą umysłu. Chodzi mi o słowo prawdy stanowiące zasadę poznania i dalej zasadę komunikacji na temat realności. Można powiedzieć, że to słowo jako zasada napędza nasze umysłowe poznanie. Dopiero to słowo prawdy staje się zasadą powstania i tworzenia najpierw mowy a potem języka. Oczywiście sam język jest tworem myślenia, ale swój początek bierze z samej zasady umysłu. Komunikacja słowna (a dopiero potem językowa) powstaje na zasadzie zdolności umysłowych. Pierwszym działaniem komunikacyjnym jest bowiem chęć wyrażenia i przedstawienia tego, co się dzieje albo co robię, co ma jedynie charakter mowy. Tak powstawała komunikacja przed językowa. 

Dopiero rozwój myślenia u homo sapiens wpłynął na stworzenie języka jako systemu komunikacyjnego. Abstrakcyjne myślenie podnosi albo przerzuca poznawcze rozumienie realności na poziom ogólności (właśnie ogólności myślenia pojęciowego). Myślenie tworzy pojęcia ogólne i posługuje się nimi w komunikacji językowej, a ostatecznie wykorzystuje te pojęcia do stworzenia wiedzy ogólnej i koniecznej. Powstający w ten sposób język naukowy (zob. w filozofii greckiej) posłużył do sformułowania twierdzeń wiedzy (episteme) albo ujmowania jedynie dowolnych opinii i poglądów, czyli ludzkich mniemań (doxai).

Pierwsza była więc mowa, która miała charakter komunikacji bez języka. Były to jedynie jakieś gesty i odgłosy naśladowcze. Dopiero później wykształciły się wypowiedzi językowo-słowne. Pierwsze wypowiedzi skupiały się na tym, co robimy (co robi człowiek). Dotyczyły więc ludzkich czynności. Komunikacja w tym zakresie była ważna, bo najważniejsze było wtedy to, co robimy (jak działamy). Na przykład: idę polować albo robię jeść (jedzenie). Dopiero dalszym etapem było określenie różnych rzeczy, co stało się możliwe wraz z rozwojem ludzkiego myślenia.

Myślenie zaczęło tworzyć pojęcia jako treści ogólne (czyli treści, które mają powszechne odniesienie oraz ogólne znaczenie). Był to już wyraźny i znaczący przeskok od poznania konkretnych rzeczy do określenia sensu ogólnego, czyli do myślenia pojęciowego jako czegoś symbolicznego. Pojęcie stawało się symbolem albo modelem lub wzorem wielości przedmiotów jednego rodzaju lub gatunku. To ostatecznie doprowadziło do definiowania różnych rzeczy (właściwie raczej pojęć) i tworzenia uporządkowanej wiedzy o świecie i człowieku (zobacz osiągnięcia Arystotelesa). To wszystko dokonywało się w procesie tworzenia języka. Formalnie język jest związany z pojęciowym myśleniem. 

Ale przecież musiała istnieć jakaś pierwotna komunikacja poza językowa między ludźmi (np. miedzy neandertalczykami), którzy nie znali jeszcze myślenia. Na razie nic o tym nie wiemy, bo trudno nam sobie to wyobrazić z obecnej perspektywy językowej i kulturowej. Dziś traktujemy człowieka jako kogoś posługującego się językiem. Sądzi się, że nie ma człowieka bez języka tak, jak wydaje się nam, że nie ma człowieka bez myślenia. A przecież to nie myślenie (albo świadomość) decyduje o byciu człowiekiem. O tym decyduje realna podmiotowość istnienia, czyli osoba i życie (nadprzyrodzone).

Język oparty na myśleniu stał się doskonałym narzędziem pośrednim (medium) pomiędzy ludźmi. Powstanie języka umożliwiło ludziom wymianę oraz ocenę osobistych doświadczeń i działań. Jeden człowiek mógł się dowiedzieć, co robi i jak działa ktoś inny, albo jak inny człowiek pojmuje i rozumie otaczający ich świat. Tak komunikacja językowa pozwoliła ludziom na spełnienie rozwoju cywilizacyjnego, rozwoju sztuki i techniki. Każdy mógł poznać i przyswoić dorobek poprzednich pokoleń. Natomiast w przypadku neandertalczyków widoczny jest brak myślenia i wykorzystania języka, jaki dziś znamy, co ograniczało albo nawet uniemożliwiało ich rozwój cywilizacyjny. Oni znali doskonale swoje otoczenie i warunki przyrodnicze, umieli się w tym odnaleźć i poruszać.  Wykorzystywali różne możliwości, jakie dawała przyroda (np. jaskinie do zamieszkania, ale też ogień, który się pojawiał, stosowali do swoich celów kulinarnych). Oni działali absolutnie praktycznie, nie wychodząc poza ten zakres ludzkiego życia. Nie mieli więc szerszej wizji świata czy człowieka (człowieka w ogóle). Znali praktycznie tylko samych siebie. Dlatego ich zetknięcie się z homo sapiens mogło być groźne (w sensie zagrożenia ich stylu życia). Homo sapiens chciał poznać ich wiedzę o świecie, ale neandertalczycy mogli zaoferować jedynie konkretne umiejętności (np. rozpalanie i przechowywanie ognia). 

24.04.2025

Jeszcze o AI i myśleniu człowieka

Inteligencja ludzkiego myślenia nie polega na rozważaniu i analizie problemów. Inteligencja myślenia przejawia się w odkrywania nowych sposobów działania w realnym świecie i wynalazczości, czyli w odkrywaniu nowych zastosowań realnych rzeczy. Przecież to ludzkie myślenie ale oparte na praktycznym doświadczeniu pozwoliło człowiekowi wyhodować z nasion traw po tysiącu lat doskonałe zboża, którymi mógł wyżywić całe pokolenia. Przecież to myślenie wraz z codzienną praktyką pozwoliło człowiekowi połączyć dwa metale - miedź i cynę - w pożyteczny stop, dzięki któremu rozwijał produkcję potrzebnych naczyń ale też narzędzi wojskowych. I tak dalej,

Dzisiaj się o tym zapomina i traktuje ludzkie myślenie czysto instrumentalnie, jako opowieść o naszym życiu. Oczywiście myślenie wytworzyło ludzki język (wiele języków), co pozwoliło ujmować wiedzę o świecie i o człowieku w przekazie językowym i ostatecznie książkowym. Ale myślenie nie sprowadza się do języka, a posługiwanie się językiem nie decyduje o zdolności myślenia, a już na pewno nie stanowi inteligencji ludzkiego myślenia. Niestety twórcy AI albo o tym nie wiedzą, albo o tym zapominają, i dlatego uważają, że tworzą sztuczną inteligencje, która przekracza ludzkie zdolności myślenia. Ale należy zdawać sobie sprawę, że AI działa i operuje wyłącznie na zamkniętym systemie językowym (zob. LeCun), i ostatecznie porusza się jedynie w tym systemie, czyli zna wyłącznie ludzkie wypowiedzi o świecie  i o człowieku (wiedzę zawartą w danym języku). Natomiast AI nie ma dostępu bezpośredniego do realnego świata. Nie dysponuje poznaniem człowieka i jego doświadczeniem codziennym w realności, co jest konieczne dla człowieka do życia. Tego bezpośredniego doświadczenia otaczającej nas realności (dotknięcie kamienia czy umycia rąk) AI nie będzie miała. I kropka.

2.04.2025

Poznanie i myślenie

Poznanie dotyczy konkretnej rzeczy. Chodzi o pełny proces poznawczy obejmujący poznanie umysłowe i zmysłowe. W takim poznaniu ujmujemy pełną realność danej rzeczy. Odwołując się do opisu Arystotelesa powiemy, że poznajemy substancję (albo istotę) rzeczy (gr. ousia) jak i różne jej przypadłości. Dlatego powstające w oparciu o to poznanie rozumienie danej rzeczy obejmuje rozumienie jej jako substancji (czyli zasady realności) oraz jej właściwości (określony stan fizyczny) i działanie. Mamy więc całościowe rozumienie konkretnej rzeczy. 

Dopiero dalej dołącza się do tego poznania nasze myślenie, które dokonuje niejako uogólnienia osiągniętego rozumienia. Myślenie przenosi to wszystko na poziom pojęcia ogólnego dokonując od razu abstrakcji, czyli oderwania zdobytego rozumienia od konkretnej realności i przerzucenia go na jakiś poziom ogólności (pomyślanego pojęcia). Gdy więc myślimy o człowieku, to nie odwołujemy się do konkretnego człowieka, ale myślimy o nim jako o ogólnym wzorcu, który można zastosować do opisu różnych ludzi. Jeżeli więc Arystoteles definiował człowieka jako rozumne zwierzę, to posługiwał się już pojęciami ogólnymi, które miały opisywać rodzaj i gatunek określające pojęcie człowieka (ogólne pojęcie człowieka). W ten sposób powstawała wiedza ogólna i konieczna, czyli wiedza teoretyczna (nauka). Filozofowie twierdzili, że nie da się zdefiniować pojedynczego człowieka. Co znaczyło, że nie możemy mieć o nim wiedzy. To pokazuje, że poznanie prowadzi nas jedynie do znajomości konkretnych rzeczy i w miarę doskonałego rozumienia ich, ale nie tworzy jeszcze wiedzy. To nasze myślenie abstrakcyjne stwarza wiedzę jako ujęcie ogólne. Ale pojawia się pytanie, czy taka wiedza ogólna informuje nas właściwie o zasadach i sposobach realności?

Nasze myślenie tworzy sobie pewien idealny wzorzec albo schemat w postaci wiedzy, której nośnikiem staje się nasz naukowy język. Język naukowy powstaje na bazie wytworzonych pojęć ogólnych. Te pojęcia przybierają charakter wartości i dlatego jedne pojęcia są uważane za wartościowe a inne za bezwartościowe. Jeszcze bardziej radykalne pojmowanie wartości odnajdujemy w posługiwaniu się matematyką i wzorami matematycznymi. Możemy to pokazać najlepiej na przykładzie teorii fizycznej Newtona. Otóż Newton zdołał doskonale określić takie wartości i wzory matematyczne, które możemy zastosować do opisu, czy wprost wytłumaczenia tego, co dzieje się w fizycznym świecie. Znany doskonale wzór na prędkość jest następujący -- droga / czas = prędkość. Dziś jest to dla nas oczywiste, ale takie wyznaczenie odpowiednich wartości musiało być kiedyś wymyślone. 

Po tych rewelacjach filozofowie próbowali zastosować podobne myślenie do stworzenia odpowiednich wzorów czy wzorców rzeczywistości. Dlatego Kartezjusz był skłonny uznać myślenie za doskonały sposób poznania realności. Próbował więc poszukiwać i określić właściwe wartości. Mówił o res cogitans oraz res extensa, ale to okazało się błędnym pomysłem, gdyż nie ujawniało realnych zasad rzeczywistości. Jak zatem należy postępować z poznaniem rzeczywistości i tworzeniem realnej wiedzy? 

Wydaje się,  że z poznania realności powinniśmy wyciągnąć prawdziwe zasady kształtujące poznawaną realność, czyli konkretną realną rzecz. Będzie to oczywiście związane z uzyskanym rozumieniem czegoś realnego. Ale należy dokładnie przeanalizować to rozumienie realnej rzeczy, bez żadnego wychodzenia w sferę abstrakcyjnego myślenia z jego dążeniem do ogólności. Musimy skupić się wyłącznie na rozumieniu samej realności. Nie jest to łatwy zabieg, żeby nie popaść od razu w ogólność myślenia. Ale należy kierować się podstawową zasadą funkcjonującą w realnym świecie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Należy więc poszukiwać spokojnie rzeczywistych przyczyn dla każdego elementu realności. Tak więc w przypadku człowieka zarówno jego cielesność jak i duchowość muszą mieć swoje przyczyny i to odrębne przyczyny, bo dusza nie może być sprawcą ciała, ani ciało nie może być przyczyną duszy i jej działania. Dopiero żmudne poszukiwania na różnych poziomach realności dadzą nam właściwą odpowiedź. Natomiast należy unikać łatwych pomysłów, bo to do niczego nie prowadzi.

28.03.2025

Ważna rola zmysłowości

Nie jest tak, że nasza zmysłowość działa i reaguje samodzielnie. Jest ona sterowana i kierowana aktywnością duchową. To nasza dusza pobudza zmysły do kontaktu z realnością świata. Wzrok oraz dotyk wykonują polecenia władz duszy. Władze duchowe zmierzają do poznania i rozumienia świata, a to dokonuje się przy pomocy reakcji zmysłowych.

Wydaje się, że duchowość traktuje zmysły jako pewnego rodzaju narzędzia do kontaktu z realnością. Przecież ludzka ręka jest tak doskonałym narzędziem wielofunkcyjnym, ponieważ jest sterowana naszym umysłem i wolą. Umysł sam nie dotyka realnych rzeczy, ale posługując się zmysłami może zdobywać rozumienie realności. Dlatego rozumiemy, że kamień jest twardy, a woda płynna.

Człowiek żyje bezpośrednio w realnym świecie. Musi umieć się w nim poruszać, szukać pożywienia i wody, budować schronienia, czyli domy. Do tego służą nam zmysły, ale zmysły kierowane umysłem i wolą, a także uczuciowością. Zasady działania zawarte we władzach duszy stanowią nakazy działania dla człowieka jako całości duchowo-cielesnej. Te zasady jako nakazy napędzają działania duchowe, które z kolei wpływają na działania zmysłów uruchomiając naszą cielesność.

Słowo prawdy zawarte w umyśle jest nakazem dla człowieka, żeby poznawać realną prawdę. Takie poznawcze dążenie uruchamia naszą zmysłowość, która łączy nas bezpośrednio z realnymi rzeczami i potwierdza ich prawdziwość. Z kolei zasada czynu dobra zawarta w woli nakazuje nam wypełniać skuteczne działanie w realnym świecie, dbając o to, żeby nasze zewnętrzne działania osiągały odpowiednie dobro w postaci pożytku i korzyści dla naszego życia. Wreszcie zasada przeżycia piękna zawarta w uczuciowości pozwala nam dostrzegać na poziomie zmysłowym piękno przyrody i kształtować na podstawie piękna nasze działania twórcze (naśladowanie realnego piękna). Wszystko to razem ma ogromne znaczenie dla kształtowania i rozwoju naszej działalności kulturowej i działalności gospodarczej. To właśnie w tych dziedzinach naszego życia konieczna jest współpraca i współdziałanie duchowości i zmysłowości (teorii i praktyki). To prowadzi do właściwego i słusznego rozwoju cywilizacyjnego.

Działania zmysłowości mają wymiar czysto praktyczny, to znaczy że pozwalają nam działać swobodnie w realnym świecie. Ale dzięki temu niosą ze sobą olbrzymi zakres informacji o otaczającej nas realności. Te wszystkie informacje pozwalają umysłowi na zrozumienie realności, czyli na poznanie i rozumienie konkretnych realnych rzeczy (realnych bytów). Wydaje się, że właśnie w tym momencie włącza się nasze myślenie.

Myślenie w oparciu o poznawcze rozumienie realnych rzeczy zaczyna tworzyć swoje abstrakcyjne wzory czy reprezentacje. Przybiera to postać pojęć ogólnych, które mogą reprezentować lub przedstawiać od razu jakąś wielkość podobnych rzeczy. Kiedy mówimy ogólnie o człowieku, wtedy mamy na myśli wszystkich ludzi albo może każdego kogoś, kto jest zaliczany do abstrakcyjnej grupy ludzi. Właśnie na podstawie myślenia pojęciami ogólnymi powstaje nasza wiedza określana jako teoretyczna. Taką wiedzą ludzie kierowali się i kierują w działalności społecznej. Ale powinniśmy pamiętać, że naszą wiedzą teoretyczną należy nieustannie konfrontować ze znajomością praktyczna, żeby nie odlatywać w idealistyczna pomysły (dziś powiemy w pomysły ideologiczne).

Jak się wydaje, sztuczna inteligencja (AI) ma dziś problem z przełożeniem poznawczego rozumienia świata realnego na wiedzę teoretyczną. Czy jest to wykonalne, bo przecież chodzi o twórczość naszego myślenia? Wydaje się, że właśnie świadomość człowieka jest takim stanem współpracy i niejako współgrania duchowości ze zmysłowością. Otóż AI rozwijała się na zasadzie poznawczego ogarnięcia systemu językowego i w miarę doskonałego działania w ramach tego systemu. Ale to nie znaczy, że mamy w tym wypadku do czynienia z myśleniem. Myślenie cechuje bowiem swobodna twórczość wyrażająca się w sztuce i technice (gr. techne). Przecież ludzkie myślenie jest w stanie tworzyć cuda architektoniczne czy odkrywać nowe wynalazki. AI nie potrafi dorównać swobodzie myślenia.

26.03.2025

Nareszcie ktoś wyjaśnił sprawę AI.

Nareszcie ktoś (czyli fachowiec prof. LeCun) wyjaśnił sprawę AI. Profesor stwierdził, że AI nie ma rozeznania w świecie rzeczywistym. Nasze domowe zwierzęta rodzą sobie doskonale w otaczającym ich świecie, lecz AI tego nie potrafi. Człowiek jako dziecko uczy się grawitacji w kilka miesięcy, podobnie psy i koty uczą się tego równie szybko wykorzystując swoje doświadczenie.

Na razie AI porusza się jedynie w systemach zamkniętych, jakimi są systemy językowe. Jest to możliwe, ponieważ język stanowi ciąg określonych symboli. W słowniku znajduje się zawsze skończona liczba słów. Dlatego można wytrenować AI do przewidywania występowania w zdaniu danego słowa. System AI potrafi rozpoznawać języki, umie czytać i pisać teksty, umie wreszcie rozmawiać w konkretnym języku. Wydaje się, że można by to nazwać rozumieniem języka, który jest zamkniętym układem i określonym systemem.

Ale świat realny to zupełnie coś innego. Profesor mówi, że świat fizyczny jest bardzo skomplikowany, a przez to trudny do zrozumienia. Ilość informacji, jakie uzyskujemy dzięki poznaniu zmysłowemu, jest ogromna w porównaniu do informacji, jakie zyskujemy dzięki mowie. Ale okazuje się, że nie da się mierzyć informacji w sposób absolutny, bo każda informacja jest względna. Ilość informacji w rozmowie dwóch ludzi zależy od sposobu interpretacji. Ilość informacji, jaką zawiera jakaś wiadomość, zależy od interpretacji osoby, która otrzymała wiadomość.

Oczywiście próbuje się nauczyć AI rozumowania potrzebnego do rozwiązywania  określonych problemów. To rozumowanie ma polegać na rozwiązaniu danego problemu. W tym wypadku sposoby rozumowania opierają się na idei poszukiwania. Poszukuje się różnych możliwości podejścia do problemu. System językowy przeprowadza poszukiwania w przestrzeni tokenów (talkenów?), czyli różnych wypowiedzi na dany temat. System językowy przegląda losowo związki i relacje tokenów, a następnie sieć neuronowa przegląda zgromadzony materiał, aby wybrać to, co uzna za najlepsze.

Ale człowiek tak nie myśli. My rozumujemy nie wychodząc od czegoś (od danych początkowych) i nie przebiegamy tych różnych możliwości czy związków. My rozumujemy od razu w przestrzeni abstrakcyjnej posługując się abstrakcyjnym modelem (lub wzorem) świata realnego, co pozwala nam przewidywać skutki działania. Dzięki temu możemy określić i ustalić działania prowadzące do osiągnięcia celu. Posługujemy się planowaniem.

Dlatego prof. LeCun stwierdził, że kwestia wyprowadzania abstrakcyjnych reprezentacji (czyli wzorów) z obserwacji doświadczalnej, jest kluczowa dla uczenia maszynowego, przede wszystkim dla uczenia głębokiego. Głębokie uczenie powinno polegać na uczeniu się reprezentacji (ale u człowieka mamy po prostu tworzenie takich abstrakcyjnych wzorów w postaci pojęć ogólnych -- moje). To, czego obecnie brakuje AI, to fakt, żeby system AI rozumiał dane zmysłowe (np. dane wzrokowe). Jest to konieczne, żeby maszyny rozumiały świat tak jak zwierzęta i ludzie. Jeżeli więc zdołamy zbudować system AI, który będzie rozumiał świat fizyczny (realny), będzie posiadał pamięć podobną do ludzkiej oraz będzie rozumował i planował działanie, to dopiero wtedy będzie można mówić o sztucznej inteligencji i będzie można wykorzystywać ją w tworzeniu technologii robotów adaptacyjnych. Na razie roboty nie są na tyle inteligentne, aby radzić sobie w świecie fizycznym (w rzeczywistości).

24.03.2025

Mój komentarz do tych rozważań naukowych o myśleniu i świadomości

Myślenie nie jest energią. Natomiast można uznać, że przebieg myślenia ma charakter przepływu energii. Jednak samo myślenie jest czymś więcej niż energią, ponieważ niesie ze sobą jakieś treści intencjonalne (treści pomyślane). Przecież to samo mamy w przepływie informacji na poziomie światłowodowym. Energia świetlna niesie ze sobą coś więcej (jakieś określone treści). Dlatego nie sposób sprowadzać tego wszystkiego (a zwłaszcza myślenia) do samej energii. 

Wobec tego świadomość również nie może być tylko polem energetycznym (elektrostatycznym). Również propozycja holograficznego pojmowania świadomości (jako pracy mózgu) nie jest do końca jasna. Same zmiany częstotliwości pola elektrostatycznego nie wyjaśniają możliwości ujmowania czy rozumienia treści pomyślanych (treści intencjonalnych). Nawet przepływ treści poznawczych w światłowodach nie polega na zmienności częstotliwości, lecz na przekazie kodów informacyjnych. Próba wytłumaczenia rozumienia treści lub obrazów przez nasz umysł na zasadzie odbierania holograficznego także nie przemawia do mnie. Porównywanie odebranego obrazu holograficznego ze świata z jakimś własnym hologramem nie wyjaśnia sprawy, bo to kojarzy mi się z koncepcją materialistyczną (marksizmu) twierdzącą, że obrazy zmysłowe odbijają się w naszym mózgu. 

Uważam jednak, że teoria holografii naszego myślenia jest warta głębszego rozważenia, ponieważ treściowość naszej świadomości może mieć postać podobną do natury hologramu. Ale treściowość albo obrazowość takiego hologramu mogłaby pochodzić z poziomu zmysłowego.

23.03.2025

Jak media narzuciły ludziom powszechną świadomość

Dawniej świadomość (jako zbiorowisko myślenia) przynależała do konkretnego ludzkiego umysłu. Kiedy ludzie rozmawiali ze sobą osobiście, wtedy poszerzała się jedynie ich własna świadomość. Można przyjąć, że taka świadomość stanowiła pewną duchową otoczkę (jakby mgiełkę) ludzkiego działania. Taka myślowa mgiełka mogła wspierać albo hamować działanie człowieka.

Sytuacja uległa radykalnej zmianie, gdy rozwinęły się medialne środki przekazu. Najpierw było to radio, które miało przekazywać ludziom różne potrzebne informacje. Ale pamiętamy, jaki skutek spowodowała audycja Wellsa o lądowaniu kosmitów. Nagle taka pojedyncza informacja wywołała burzę świadomościową u wielu ludzi, którzy tego słuchali. Ta burza świadomości publicznej (już nie drobna mgiełka) zaciążyła na działaniach wielu ludzi.

Dalej całą sytuację medialną zdominował przekaz telewizyjny. Można było pokazać ludziom naocznie różne wydarzenia na świecie dołączając do tego dowolny komentarz. Oddziaływanie informacji telewizyjnych jeszcze bardziej wzmocniło sytuację świadomości społeczeństwa. Dzisiaj media telewizyjne przekazują informacje obrazkowe od razu na cały świat (czy to z wojny, czy to z katastrof). Ma to przemożny wpływ na ujednolicenie globalnej świadomości społecznej. Dlatego socjologowie w XX wieku zaczęli mówić już o świadomości społecznej (o świadomości ogarniającej całe masy ludzi). Możemy to sobie przedstawić jako olbrzymią chmurę świadomościową (czyli zbiorowisko powszechnego myślenia) rozciągniętą nad całą niemal populacją ludzi, którzy bezwiednie czerpią z niej swoje myślenie (swoje poglądy) odpowiedzialne za ich działanie i postępowanie.  

Kolejnym etapem rozwoju i wpływu przekazów medialnych na świadomość ludzi stał się internet. Pojawienie się internetu (przekazu ogólnodostępnego) skomplikowało sytuację medialną jeszcze bardziej (można powiedzieć, że w stopniu maksymalnym). Internet umożliwił niemal wszystkim aktywnym ludziom dostęp do tworzenia globalnej świadomości. Ale taka sytuacja doprowadziła do totalnego chaosu informacyjnego, ponieważ pełna swoboda publikowania medialnych informacji okazała się dominacją bzdurnych wiadomości i natłoku zbędnych informacji. Pojawiła się przewaga antyinformacji, które są efektem swobodnego myślenia użytkowników. W ten sposób rola informacyjna mediów publicznych została zupełnie zniwelowana. Należałoby mówić jedynie o oddziaływaniu propagandowym albo ideologicznym we wszystkich dziedzinach.

Kopernik ostrzegał nas już dawno temu, że kiepski pieniądz będzie wypierał z rynku ten prawdziwy. To samo dotyczy dziś ludzkiego myślenia. Bzdurne wiadomości wypierają z rynku medialnego prawdziwe informacje. Ja jestem przerażony, ponieważ uważam, że myślenie rządzi rozwojem historii. Moim zdaniem, historia zależy od ludzkiego myślenia (czy to myślenia pojedynczych przywódców, czy to od myślenia całych społeczeństw). Niestety kiepskie myślenie doprowadzi ludzkość do społecznego chaosu. Nie widać dziś żadnego ratunku, bo sztuczna inteligencja pracuje na zasobach internetowych.

22.03.2025

Fizyk o świadomości człowieka

Według prof. B. Greene'a światem rządzi ewolucja i entropia. Ewolucja zdaniem fizyka zaczyna się już na poziomie cząsteczek i molekuł. Mówi on o możliwości rodzenia nowych elementów na tym pierwotnym poziomie. Ta ewolucja prowadzi do powstawania uporządkowanych systemów, zdolnych do przetrwania. Przeciwstawia się temu entropia, czyli ucieczka energii w trakcie działania tych systemów. Taka entropia zaprowadza chaos, czyli brak porządku, i ostatecznie powoduje rozpad tych systemów. 

Ludzki umysł stanowi we wszechświecie poważne ograniczenie. Myśl jest pojmowana jako proces fizyczny, który skutkuje entropią. Nasze myślenie ma postać energii, ale produkcja energii doprowadza do entropii. Zdaniem fizyka, wszechświat jest zależny od ludzkiego myślenia i wytwarzanej przez to entropii. Ludzkie istoty tworzą entropię, jak każdy system fizykalny. Mówi on o takim momencie, w którym powstająca nowa myśl człowieka może spowodować rozpad wszechświata.

Potocznie uważa się, że świadomość jest pracą mózgu. Dla fizyka mózg składa się z cząstek i molekuł. Jak to się dzieje, że zbiór bezmyślnych cząstek nabiera świadomości? Może trzeba założyć, że cząstki (jako elementy fizyczne) posiadają jakąś odrobinę świadomości. (sic!) Świadomość wyłania się jako zjawisko energetyczne, ale ostatecznie pada stwierdzenie, że nie wiadomo, jak świadomość wyłania się ze zbioru cząstek stanowiących nasz mózg. 

Rozmówca odwołał się do tezy prof. Penrose'a, że świadomość powstaje na poziomie kwantowym. Ale prof. Greene powiedział, że sama mechanika kwantowa nie prowadzi do powstania świadomości. W fizyce kwantowej, jeśli świadomość wyłania się z działania cząstek i molekuł, to nie da się tego kontrolować. W fizyce kwantowej przewiduje się jedynie prawdopodobieństwo zdarzeń. Oczywiście takie prawdopodobieństwo jest pojmowane deterministycznie.

W tej rozmowie pada również ciekawe stwierdzenie na temat matematyki. Otóż prof. Greene uważa, że matematyka nie istnieje realnie. Można to ująć w ten sposób, że matematyka jest pomysłem człowieka, bo jak sądzi fizyk istnieje ona tylko w umyśle człowieka. Matematyka jest wynalazkiem człowieka. To nasze myślenie formułuje twierdzenia i dowody matematyczne. Matematyka jest więc naszym narzędziem do opisy procesów fizycznych. W realnym świecie nie ma matematyki, bo pojęcia trójkąta czy kąta prostego zostało wynalezione przez człowieka (tego nie ma w realu).

16.03.2025

Wszechświat i umysł jako hologram

McDonnell pisze w swoim raporcie o "matrycy świadomości" ("The Consciousness Matrix"):

"Wszechświat składa się z wchodzących w interakcje pól energii, niektórych w spoczynku, niektórych w ruchu. Jest to jeden gigantyczny hologram o niewiarygodnej złożoności. Według teorii Karla Pribrama, neuronaukowca ze Stanford University, i Davida Bohma, lekarza z University of London, ludzki umysł także jest hologramem, który dostraja się do uniwersalnego hologramu poprzez medium wymiany energii, dedukując znaczenie i osiągając stan, który nazywamy świadomością.

W odniesieniu do stanów rozszerzonej lub zmienionej świadomości, takich jakich używa Gateway, proces ten działa w następujący sposób. Gdy energia przepływa przez różne aspekty uniwersalnego hologramu i jest postrzegana przez pola elektrostatyczne, które tworzą ludzki umysł, przekazywane obrazy holograficzne są rzutowane na te pola elektrostatyczne umysłu i postrzegane lub rozumiane w takim stopniu, że pole elektrostatyczne działa w częstotliwości i amplitudzie, z którymi mogą one harmonizować, a zatem 'odczytywać' wzór fali nośnej energii przechodzącej przez nie.

Zmiany w częstotliwości i amplitudzie tego pola elektrostatycznego, które obejmuje ludzki umysł, determinuje konfigurację, a więc i charakter holograficznej matrycy energii, którą mózg projektuje, aby wydobyć znaczenie bezpośrednio z holograficznych transmisji wszechświata. Następnie, aby zrozumieć, co obraz holograficzny mu mówi, umysł przystępuje do porównania właśnie otrzymanego obrazu ze sobą samym. Robi to konkretnie poprzez porównanie otrzymanego obrazu z tą częścią swojego własnego hologramu, który przechowuje pamięć".

15.03.2025

Świadomość versus osobowość

Świadomość jest wypaczonym stanem naszego umysłu. Chyba nawet szerzej świadomość jest wypaczonym stanem naszej duchowości, bo zdaje się obejmować wszystkie trzy władze duchowe. Jest to stan dowolnych możliwości działania duchowego, a zatem nie obejmuje faktycznie realnych działań duchowych. Świadomość nie posługuje się realnymi zasadami działania, lecz jest efektem działania całkiem dowolnego (działania władz "na własną rękę", jak to nazywam). Świadomość jest oparta na możliwościach myślenia, dalej na możliwościach wolnego wyboru i na koniec na możliwościach przeżywania czegokolwiek. Świadomość nie stanowi ani nie tworzy niczego realnego, a już z pewnością nie tworzy naszej realnej osobowości. Świadomość jest zbiorowiskiem "wirtualnych wartości", czyli intencji świadomościowych -- takich wirtualnych pomysłów (myśli idealistycznych albo wprost ideologicznych).

Musimy wiedzieć, że myślenie człowieka jest abstrakcyjne, czyli oderwane od rzeczywistości. Myślenie przebiega bowiem na poziomie wyabstrachowanych pojęć ogólnych, które nie są zwykłym odbiciem tego, co realne. Tradycyjna filozofia zabiegała o pilnowanie tego, co nazywano adekwacją pojęć i rzeczy. Ale pomysły Kartezjusza wyeksponowały myślenie jako doskonałe poznanie, co spowodowało porzucenie kwestii adekwacji i uznania, że prawdziwe jest myślenie jasne i wyraźne. Odtąd myślenie uzyskało rangę prawdziwości, czyli czegoś odpowiadającego realności. Świadomość jest oparta właśnie na takim myśleniu człowieka.

Dlatego świadomość nie określa realności człowieka, lecz to, co w nim nierealne. Realnością naszej duchowości jest osobowość. Osobowość jest stanem duchowej realności. Jest więc stanem wyznaczanym przez realne działania duchowe. Będą to działania wynikające z realnych zasad, jakie władze duszy otrzymują od aktów osobowych. W tym wypadku działania umysłu są efektem słowa prawdy, działania woli wynikają z czynu dobra, zaś działania uczuciowości będą skutkiem zasady przeżywania piękna. Ogólnie mówi się, że są to działania moralne i religijne, ponieważ dotyczą osobowej realności -- egzystencjalności osoby i jej własności transcendentalnych.

Osobowość powstaje w postaci wyposażenia sprawnościowego, czyli zestawu cnót moralnych, które stanowią realne środowisko duchowe. Ten realny zestaw obejmuje cnoty wiary, miłości i nadziei. Te cnoty charakteryzujące osobowość człowieka skierowują nasze działania ku realności spotkanych osób. Dlatego działania moralne (i religijne)  dotyczą faktycznie samej egzystencjalnej realności innych osób. Osobowość swoim działaniem obejmuje więc inne osoby. W ten sposób powstaje realna wspólnota osobowa, przede wszystkim dotyczy to wspólnoty rodzinnej. Rodzina jest przecież najbliższym środowiskiem życia każdego człowieka. Człowiek nie przychodzi znikąd, lecz rodzi się w rodzinie, w rodzinie wzrasta i wychowuje się. W rodzinie spędza całe swoje życie. 

A jeżeli człowiek odrywa się od rodziny, to jest oczywisty znak, że zamieszkał w świecie oderwanym od rzeczywistości, czyli zamknął się w swojej świadomości. Ale tak nie da się żyć realnie. Może politycy powinni się tego wszystkiego nauczyć. 


13.03.2025

Komentarz do Bonhoeffera

Teoria głupoty Bonhoeffera potwierdza moją tezę, że nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Ponieważ wiąże on głupotę bezpośrednio z myśleniem. Dla Bonhoeffera głupota jest stanem świadomości (on mówi o stanie umysłu). Otóż świadomość jest podporządkowana myśleniu. Bonhoeffera uważa ponadto, że głupota polega na odrzuceniu rozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest efektem poznania, natomiast odrzucenie rzeczywistości (realności) jest właśnie cechą, a nawet wprost naturą myślenia. Myślenie jest bowiem abstrakcyjne i posługuje się ogólnymi pojęciami. A przecież rzeczywistość jest zawsze jednostkowa i konkretna, Tworzą ją bowiem takie rzeczy -- realne byty jednostkowe. Dlatego ja stawiam kolejną tezę, że myślenie nie jest poznaniem realności. Ono wyrasta wprost z negacji tego, co realne, jak to wyraźnie widać u Kartezjusza w jego dochodzeniu do cogito. Kartezjańskie wątpienie jest przecież totalne i prowadzi do negacji realności. Właśnie z tego rodzi się myślenie (cogito).

Jak pokazuje Bonhoeffer, myślenie oderwane od rzeczywistości bardzo łatwo popada w głupotę. Skąd się to bierze? Otóż tradycyjna filozofia zwracała uwagę na adekwację (odpowiedniość) pojęć będących tworem myślenia z poznanymi rzeczami (bytami). Ale Kartezjusz w swoim zachwycie nad myśleniem stwierdził, że wystarczy jeśli myślenie będzie zgodne z sobą samym, bo jeżeli myślimy coś jasno i wyraźnie, to jest to prawdziwe, czyli realne. Takie podejście spowodowało porzucenie tradycyjnego budowania wiedzy opartej na poznaniu czegoś realnego i zwróceniu się do tworzenia koncepcji możliwościowych. Dawna metafizyka została przerobiona na ontologię, czyli teorię możliwości (teorię bytów możliwych do pomyślenia). Trzeba zdawać sobie sprawę, że był to pierwszy i podstawowy krok w stronę myślenia ideologicznego, i dalej epatowania się ideologią a nie wiedzą o realności. Na dobitek potwierdził to Kant swoim krytycyzmem głosząc, że rzeczywistość (rzecz sama w sobie) jest niepoznawalna.

Wracając do Bonhoeffera, twierdzi on, że głupota jest nie tylko problemem jednostkowego człowieka, lecz nabiera szybko wymiaru społecznego (działa wtedy jak chorobowy wirus), skoro jednostka poddaje się łatwo zbiorowemu myśleniu tracąc własne spojrzenie na rzeczywistość. Zbiorowa głupota (głupota tłumu) staje się wówczas jakby nową jakością -- aktywną siłą, która przejmuje kontrolę nad zbiorową świadomością. Dzieje się tak najczęściej w czasach kryzysu i chaosu społecznego, gdy ludzie poddają się presji grupy (czyli myśleniu partyjnemu). Całą sytuację zbiorową wzmacnia propaganda polityczna oraz medialna narracja ideologiczna. Na koniec zbiorowa głupota staje się siłą świadomościową, która deformuje postrzeganie rzeczywistości. 

Dzisiejsza polityka opiera się na działalności partii politycznych. Co robią partie? One walczą o władzę i rządzenie społeczeństwem. Wokół zdobywania władzy skupia się zatem polityczne myślenie. Realna sytuacja społeczna schodzi gdzieś na bok, ale trzeba ludziom o czymś opowiadać. Stąd  rodzi się potrzeba prostych odpowiedzi i prostych haseł, czyli narzucanie gotowych narracji. Ale czym naprawdę można zainteresować tłumy ludzi? I tutaj pojawiają się ideologiczne pomysły, które obiecują najwspanialsze możliwości (czyli nowy wspaniały świat). Polityczna ideologia jest tylko opowieściami o nierealnych możliwościach. Okazuje się, że politycy w to wierzą, bo nie mają już kontaktu z rzeczywistością, czyli realnością życia społecznego. Dlatego demokracja partyjna doprowadziła do totalnego chaosu społecznego. Co gorsze, Bonhoeffer uważa, że nie sposób wyjść z tego ideologicznego myślenia, ponieważ głupota staje się wtedy problemem systemowym. Pokazywał, że prowadzi to na ogół do politycznej dyktatury (przykład Hitlera i Stalina).