Cały czas rozważamy i
analizujemy realność człowieka. Doszliśmy do wniosku, że w przypadku człowieka
trzeba wyróżnić realność egzystencjalną i realność esencjalną. Jest to z jednej
strony nawiązanie do ustaleń Tomasza z Akwiny, który przyjmował, że o realności
różnych bytów decyduje istnienie (stworzony akt istnienia), które pochodzi
bezpośrednio od Boga. Z drugiej strony rozróżnienie na egzystencję i esencję
wprowadził Kierkegaard, bo uznał, że ludzka realność jako podstawa działania
musi mieć głębszy poziom związany z samym istnieniem człowieka. Jego zdaniem,
to, co dzieje się na poziomie esencji, nie tłumaczy życia i działania człowieka
(zwłaszcza wobec Boga).
Ja przyjmuję Tomaszowy podział
bytu na istnienie i istotę. Istnienie określił on jako akt, zaś istotę jako
możność, odwołując się do nazewnictwa stosowanego przez Arystotelesa. Akt
istnienia (esse) oznacza więc aktywną
realność, która stanowi podstawę istnienia oraz działania całego bytu. Natomiast
możność istotowa stanowi sferę działania wykonawczego, co owocuje realnością
stawania się (fieri). Otóż określenie
Kierkegaarda – egzystencja i esencja – dodaje do metafizycznego ujęcia Tomasza
nowe spojrzenie, zwłaszcza na podmiotowe wyposażenie istnienia. Egzystencja
oznacza bowiem coś więcej niż sam akt istnienia, gdyż wydaje się pokazywać
jakieś podmiotowe wyposażenie aktu istnienia. Można powiedzieć, że oznacza
podmiotowe określenia istnienia. To wskazuje, że istnienie ludzkie (esse) nie jest samym czystym istnieniem,
ale już czymś wyraźnie określonym.
W związku z tym możemy do tego
dodać definicję osoby sformułowaną przez Wojtyłę (na podstawie filozofii
Tomasza), że osoba (człowieka) jest podmiotem istnienia i działania
(człowieka). Na tej podstawie dochodzimy do tezy, że osoba stanowi podmiotowość
istnienia, czyli że jest zawarta w istnieniu jako szczególny i wyjątkowy
podmiot egzystencjalny. Z kolei możemy do tego dołączyć pogląd Gogacza, który
przyznaje i przypisuje istnieniu własności transcendentalne (przede wszystkim
prawdę, dobro i piękno). Ostatecznie więc przyjmujemy pogląd, że osoba
człowieka stanowi podmiot istnienia charakteryzujący się własnościami prawdy,
dobra i piękna. Według Gogacza dzięki tym własnościom osoby ludzkie nawiązują
między sobą relacje osobowe. Dzięki posiadaniu tych własności powstają również
relacje między człowiekiem a Bogiem. Jeżeli przyjmujemy tezę, że u człowieka
osoba stanowi podmiotowość istnienia wyróżniającą się własnościami
transcendentalnymi prawdy, dobra i piękna, to idąc konsekwentnie tym tropem
możemy założyć, że to podmiotowość osobowa przyczynuje i kształtuje duchowość,
czyli wyposażenie duszy w trzy władze – umysł, wolę i uczuciowość.
Gdy Grecy stwierdzili, że
człowiek składa się z duszy i ciała, to okazało się, że wyznaczyli w ten sposób
rozumienie człowieka na całe wieki (faktycznie aż po dzień dzisiejszy).
Oczywiście przy takim podejściu zaczęto przypisywać duszy szczególną realność
określającą całość bytu ludzkiego. Arystoteles twierdził, że dusza jest formą
ciała, czyli kształtuje całą materialną cielesność człowieka. Z kolei
chrześcijańscy teologowie szli jeszcze dalej, gdyż twierdzili (podążając za
Platonem), że dusza pochodzi od Boga i jest przez Niego stwarzana. W związku z
tym przyznawano duszy niemal pełną doskonałość (doskonałej realności), czyli
nieśmiertelność oraz zarządzanie realnym działaniem człowieka (duchowym i
cielesnym).
Muszę stwierdzić, że te poglądy na temat duszy nie wytrzymują metafizycznej krytyki. Tak naprawdę nie jest do końca jasne, co jest określane w tym wypadku przez pojęcie duszy. Określenia duszy i ciała brzmią znajomo i przez to wydają się oczywiste. Łatwo wskazać na ciało czy cielesność człowieka, z którą mamy do czynienia na co dzień. Ale pojawia się problem ze wskazaniem na duszę. Człowiek zdaje sobie oczywiście sprawę (albo powinien sobie zdawać) z posiadania sfery duchowej, bo to przebija się w jego życiu, ale zapytany, czym jest dusza lub gdzie zamieszkuje, miałby poważny problem z odpowiedzią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz