13.03.2025

Komentarz do Bonhoeffera

Teoria głupoty Bonhoeffera potwierdza moją tezę, że nic tak nie ogłupia człowieka ja myślenie. Ponieważ wiąże on głupotę bezpośrednio z myśleniem. Dla Bonhoeffera głupota jest stanem świadomości (on mówi o stanie umysłu). Otóż świadomość jest podporządkowana myśleniu. Bonhoeffera uważa ponadto, że głupota polega na odrzuceniu rozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest efektem poznania, natomiast odrzucenie rzeczywistości (realności) jest właśnie cechą, a nawet wprost naturą myślenia. Myślenie jest bowiem abstrakcyjne i posługuje się ogólnymi pojęciami. A przecież rzeczywistość jest zawsze jednostkowa i konkretna, Tworzą ją bowiem takie rzeczy -- realne byty jednostkowe. Dlatego ja stawiam kolejną tezę, że myślenie nie jest poznaniem realności. Ono wyrasta wprost z negacji tego, co realne, jak to wyraźnie widać u Kartezjusza w jego dochodzeniu do cogito. Kartezjańskie wątpienie jest przecież totalne i prowadzi do negacji realności. Właśnie z tego rodzi się myślenie (cogito).

Jak pokazuje Bonhoeffer, myślenie oderwane od rzeczywistości bardzo łatwo popada w głupotę. Skąd się to bierze? Otóż tradycyjna filozofia zwracała uwagę na adekwację (odpowiedniość) pojęć będących tworem myślenia z poznanymi rzeczami (bytami). Ale Kartezjusz w swoim zachwycie nad myśleniem stwierdził, że wystarczy jeśli myślenie będzie zgodne z sobą samym, bo jeżeli myślimy coś jasno i wyraźnie, to jest to prawdziwe, czyli realne. Takie podejście spowodowało porzucenie tradycyjnego budowania wiedzy opartej na poznaniu czegoż realnego i zwróceniu się do tworzenia koncepcji możliwościowych. Dawna metafizyka została przerobiona na ontologię, czyli teorię możliwości (teorię bytów możliwych do pomyślenia). Trzeba zdawać sobie sprawę, że był to pierwszy i podstawowy krok w stronę myślenia ideologicznego, i dalej epatowania się ideologią a nie wiedzą o realności. Na dobitek potwierdził to Kant swoim krytycyzmem głosząc, że rzeczywistość (rzecz sama w sobie) jest niepoznawalna.

Wracając do Bonhoeffera, twierdzi on, że głupota jest nie tylko problemem jednostkowego człowieka, lecz nabiera szybko wymiaru społecznego (działa wtedy jak chorobowy wirus), skoro jednostka poddaje się łatwo zbiorowemu myśleniu tracąc własne spojrzenie na rzeczywistość. Zbiorowa głupota (głupota tłumu) staje się wówczas jakby nową jakością -- aktywną siłą, która przejmuje kontrolę nad zbiorową świadomością. Dzieje się tak najczęściej w czasach kryzysu i chaosu społecznego, gdy ludzie poddają się presji grupy (czyli myśleniu partyjnemu). Całą sytuację zbiorową wzmacnia propaganda polityczna oraz medialna narracja ideologiczna. Na koniec zbiorowa głupota staje się siłą świadomościową, która deformuje postrzeganie rzeczywistości. 

Dzisiejsza polityka opiera się na działalności partii politycznych. Co robią partie? One walczą o władzę i rządzenie społeczeństwem. Wokół zdobywania władzy skupia się zatem polityczne myślenie. Realna sytuacja społeczna schodzi gdzieś na bok, ale trzeba ludziom o czymś opowiadać. Stąd  rodzi się potrzeba prostych odpowiedzi i prostych haseł, czyli narzucanie gotowych narracji. Ale czym naprawdę można zainteresować tłumy ludzi? I tutaj pojawiają się ideologiczne pomysły, które obiecują najwspanialsze możliwości (czyli nowy wspaniały świat). Polityczna ideologia jest tylko opowieściami o nierealnych możliwościach. Okazuje się, że politycy w to wierzą, bo nie mają już kontaktu z rzeczywistością, czyli realnością życia społecznego. Dlatego demokracja partyjna doprowadziła do totalnego chaosu społecznego. Co gorsze, Bonhoeffer uważa, że nie sposób wyjść z tego ideologicznego myślenia, ponieważ głupota staje się wtedy problemem systemowym. Pokazywał, że prowadzi to na ogół do politycznej dyktatury (przykład Hitlera i Stalina).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz