W swoim przemówieniu Papież
wskazuje na godność (człowieka) i transcendencję (Boga). Gdzieś na styku
powstaje to, co nazywa On transcendentalną godnością. Papież ma świadomość, że
aby ratować człowieka konieczne jest krzewienie w kulturze godności osoby.
Zdaje sobie sprawę, że godność przynależy do osoby człowieka, ale tak naprawdę
realizuje się w wymiarze społecznym. Człowiek nie może być „samotną monadą”, on
jest istotą relacyjną. Człowiek jest relacyjną osobą. Dlatego wymiar osobowy
człowieka łączy się już bezpośrednio z wymiarem wspólnotowym (na poziomie
rodziny), a dalej w wymiarem społecznym. W życiu społecznym Papież domaga się
przyznania prymatu osobie, a nie absolutyzacji techniki. Gdy zaczynamy myśleć
technicznie, wtedy odrzucamy życie i osobę człowieka. W ten sposób powstaje „kultura
odrzucenia” panująca w Europie. To jest odrzucenie realności człowieka na rzecz
możliwości technicznych. Jedynie odwołanie się do osobowej godności człowieka
prowadzi nas do przyjęcia słusznych i niezbywalnych praw człowieka, które będą
strzegły jego osobowej realności. Toteż Papież domaga się uznania niezbywalnych
praw człowieka przeciwko myśleniu ekonomicznemu i technicznemu. Dlatego debaty
polityczne pozbawione orientacji antropologicznej stają się jałowe.
Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
25.11.2014
Z przemówienie Papieża w PE
Jak
zatem przywrócić nadzieję na przyszłość, aby wychodząc od młodych
pokoleń odnaleźć ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy
zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej
prawa i świadomej swoich obowiązków?
Pozwólcie,
że odpowiadając na to pytanie posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej
znanych fresków Rafaela znajdujących się w Watykanie jest tzw. Szkoła
Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Pierwszy z
palcem wskazującym w górę, ku światu idei, można powiedzieć ku niebu;
drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej
rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej
historię, na którą składa się ciągłe spotkanie między niebem a ziemią,
gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od
zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność
praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami.
Przypadkowa intuicja
Jak świetnie poprzednia notka wpisała się w dzisiejsze przemówienie Papieża Franciszka w PE. Filozofia wkroczyła na europejskie salony w osobie Franciszka.
22.11.2014
21.11.2014
Chęć rozumienia świata
Filozofia rodzi się nie z chęci poznawania
świata, ale z chęci rozumienia go. Chęć poznawania czegoś nowego pcha ludzi do
nieustannej podróży. Tak funkcjonują podróżnicy. Filozofowie nie byli nigdy
podróżnikami. Oni siedzieli w jednym miejscu próbując zrozumieć to, co działo
się wokół nich. Dlatego filozofowie byli prawdziwymi badaczami a nie
podglądaczami świata. Oni chcieli dotrzeć do początku, żeby móc zobaczyć
koniec. To trochę tak jakby w geometrii chcieć uchwycić początek i koniec linii
prostej. Może się okazać, że podążamy po prostu po okręgu.
To, co w filozofii najważniejsze, to jest
rozumienie świata. Rozumienie rzeczywistości. Pytanie o arché jest pierwszą
próbą zrozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest więc związane z wyjaśnieniem
przyczynowym. Rozumienie jest wskazaniem na przyczynę czegoś. Bez ujęcia
zależności przyczynowej nie zrozumiemy rzeczywistości.
Jak zrozumieć świat? Jak zrozumieć człowieka?
Gdzie trzeba zajrzeć? Czego szukać? Czy wystarczy rozłożyć cielesność na
czynniki pierwsze? Czy może na takie same czynniki należy rozłożyć duszę? A
może trzeba zajrzeć jeszcze głębiej? Gdzieś pod podszewkę? Sięgnąć do samej
ludzkiej egzystencji? Ale jak to zrobić?
Ludzka egzystencja wydaje się niepoznawalna i
niewyrażalna. Jak więc mamy się do tego zabrać? Co nam potrzeba? Może jakiś
wytrych? Albo słowo-klucz (mot clue)? Czyli po prostu słowo. Czym jest
słowo? Czyżby słowo miało być rozumieniem? Bez słowa nie ma z pewnością
rozumienia. Słowo to jest takie narzędzie-klucz dla filozofa. Narzędzie
filozoficzne.
Skąd filozof ma czerpać swoje słowo? On sam
pewnie nie wie. Jeden filozof powiedział: Wiem, że nic nie wiem. Czyżby
to było poszukiwanie słowa? Trzeba chyba zacząć od przyznania się do niewiedzy.
Czyżby takie przyznanie się mogło nas oświecić? To znaczy, że niewiedza nas
oświeca, gdyż pozwala zjawić się światłu prawdy. To Sokratejskie przyznanie się
do niewiedzy otwiera nasz umysł na przyjęcie prawdy. Ludzki umysł czeka na prawdę. Oczekuje tej prawdy jak kania dżdżu.
Bo tylko wówczas prawda może się pojawić w umyśle. Pojawia się nagle – ni stąd
ni zowąd! Otwórzcie swoje drzwi dla prawdy. A prawda do was zawita. I będziecie
ucztować razem. Na uczcie mądrości.
Umiłowanie mądrości jest otwarciem się
na prawdę. Jest pragnieniem prawdy.
Filozof jest kimś, kto jest głodny prawdy. Jest kimś, kto chce się karmić
prawdą. Filozof jest kimś, kto czeka na przybycie prawdy. Ale trzeba czekać tak
jak panny mądre i roztropne z przypowieści ewangelicznej. Czekać w pełnej
gotowości przyjęcia prawdy.
Przyjąć prawdę to znaczy przyjąć słowo.
Prawda pojawia się w umyśle jako słowo. Sama prawda jest bowiem własnością
realności (własnością istnienia). Realnie zamieszkuje w bytach, natomiast w
umyśle zjawia się pod postacią słowa. Mówimy wtedy o słowie prawdy. Przyjęcie
słowa jest zatem poznaniem i rozumieniem prawdy. Dlatego uważamy słowo za
rozumienie bytu i jego realności (istnienia). Umysł dysponujący słowem zaczyna
rozumieć rzeczywistość. Rozumie bowiem byty w ich istnieniu. Tym samym odkrywa
przyczynę bytów. Poznaje Boskie Istnienie (ipsum esse).
Słowo pozwala nam sięgnąć do źródła realności
– do poziomu istnienia. W przypadku człowieka jest to osobowe istnienie, czyli
egzystencja. Docierając do osobowego istnienia w człowieku odkrywamy samą osobę
jako podmiotowość istnienia. Dlatego uznajemy, że słowo prowadzi nas do
rozumienia człowieka jako osoby. Gdyż człowiek jest przede wszystkim osobą.
Filozofia jest wiedzą rozumiejącą
Filozofia
jest wiedzą rozumiejącą. Ale to jest tylko wiedza ludzka, dlatego jest narażona
na wątpliwości i błądzenie.
Filozofia jest wiedzą rozumiejącą. A to
znaczy, że dąży do zrozumienia człowieka, czyli pełnej wiedzy o człowieku.
Jednak filozofia jest tylko wiedzą ludzką, wiedzą tworzona przez człowieka.
Okazuje się, że ta ludzka wiedza lubi chodzić na skróty. Człowiek bowiem
chętnie coś upraszcza. I chociaż w całej historii filozofii mamy nieustanne
dążenie do pogłębiania zdobywanej wiedzy, to jednak obok rozważań głębokich
funkcjonują ujęcia płaskie i uproszczone. Podobnie wygląda sprawa etyki. Etyka
jest wiedzą typowo ludzką. Jest wiedzą tworzoną przez człowieka dla człowieka (czyli
dla ludzi). Jest to wiedza praktyczna, a nie teoretyczna. Dotyczy ludzkiego
działania, które jest całkiem zmienne. Dlatego jest narażona na błędy w
większym stopniu niż na przykład matematyka jako wiedza stricte teoretyczna.
Patrząc na to z innej strony wydaje się
ciekawe i zarazem dziwne, że w zakresie problemów życiowych (czyli tego, jak
żyć) ludzie szukają łatwych rozwiązań. Dziś na przykład męczy nas poszukiwanie mądrości, która jest
trudna i wymaga wiele wysiłku i poświęcenia. Może dlatego etyka chętnie
schlebia popularnym oczekiwaniom. Albo wprost przeciwnie stawia przed
człowiekiem górnolotne wymagania. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie daje
jednak pogłębionego rozumienia człowieka. Może więc trzeba podążać drogą
pośrednią.
Filozofia uczy nas rozumienia
Filozofia ma jedno główne zadanie. Powinna
nauczyć człowieka rozumienia samego siebie. Takie rozumienie jest nierozłącznie
związane z poznaniem własnej realności. Z dorobku historii filozofii wiemy, ze
poznanie realności nie jest wcale takie łatwe czy oczywiste. Dużo łatwiej jest
pomyśleć o sobie coś dowolnego, cokolwiek przyjdzie nam na myśl. Jednak
myślenie nie niesie ze sobą żadnego rozumienia. Myślenie wprost neguje
rozumienie realności. Dlatego klasyczna filozofia nie posługiwała się
myśleniem, gdyż dobrze znała wszystkie jego niedogodności.
Kiedy jednak filozofia zwątpiła w swoją
zdolność rozumienia rzeczywistości, wtedy do głosu doszło myślenie (cogito).
Wówczas nastąpiło załamanie się filozofii na rzecz rozwoju nauk przyrodniczych,
które otwierały przed człowiekiem nieograniczone możliwości zastosowania
rozwiązań technicznych. Wiedza empiryczna popchnęła nas w kierunku
wykorzystania techniki, co doprowadziło najpierw do rewolucji przemysłowej, a
następnie do rewolucji informatycznej. Ale ten szalony postęp cywilizacji nie
dał nam żadnego nowego rozumienia człowieka. Okazało się niestety, że ludzie
uznali, iż tworzenie coraz bardziej doskonałych maszyn i urządzeń sprawia, że
nasz świat staje się doskonalszy. Cóż nam z tego postępu, jeśli w tym
doskonałym świecie człowiek – sam dla siebie – staje się coraz mniej doskonały.
Człowiek powinien szukać własnej doskonałości, a nie zadowalać się
doskonaleniem swojego otoczenia, gdyż doskonałość zewnętrznych warunków
bytowania i działania nie przekłada się na doskonałość naszego postępowania
moralnego.
Człowiek musi wreszcie odkryć doskonałość w
swoim wnętrzu, żeby móc działać moralnie. Taką doskonałością człowieka jest
jego osoba. Osoba stanowi sprawczą podmiotowość, która aktywizuje działania
naszej duszy i ciała. Tylko aktywność osoby (wynikająca z kontaktu z Bogiem,
gdyż osoba jest stwarzana przez Boga, co umożliwia jej bezpośredni kontakt z
Bogiem) może sprawić, że nasze działania będą doskonałe. Doskonałe moralnie.
Teologia mówi tutaj o łasce otrzymanej od Boga. Łaska uaktywnia naszą osobę,
która dzięki temu ożywia duszę i ciało.
Osoba stanowi samo centrum realności
człowieka, dlatego człowiek musi sięgnąć do rozumienia siebie jako osoby.
Inaczej stanie się taką myślącą zabawką w rękach demonów. Człowiek musi walczyć
o swoją realność. Każdy z nas powinien walczyć o swoją osobę, gdyż osoba
stanowi nasze podmiotowe Ja. Ludzka podmiotowość jest zawarta na poziomie
istnienia (w osobowej egzystencji człowieka). To stamtąd płynie cała osobowa
aktywność człowieka. Bez tej osobowej aktywności człowiek staje się posłusznym
i bezwolnym wykonawcą rozkazów i poleceń. Dlatego władza polityczna pragnie
odebrać ludziom osobową aktywność, żeby uczynić z nich posłusznych i podległych
sobie obywateli, którzy wykonają bezsensowne pomysły rządzących. Tylko osoba
potrafi wziąć swoje sprawy w swoje ręce, gdyż posiada odpowiednią moc sprawczą
do działania. Osoba działa zawsze w swoim imieniu. To oznacza, że działa sama
dla siebie i sama przez się. Osoba podejmuje bowiem tylko swoje własne
działania, gdyż jest panią i władczynią własnej aktywności. Nie musi się
kierować obcymi względami. Natomiast ludzka świadomość nie posiada żadnej mocy
sprawczej, dlatego kieruje się tym, co jej podpowiedzą inni (inne świadomości).
Faktycznym sprawcą działania w człowieku jest
jego osoba. To osoba stanowi podmiotowe źródło ludzkiej aktywności. Osobowa
aktywność napędza nasze władze duchowe, które dzięki temu mogą podejmować
realne działania. Akty kontemplacji pobudzają nasz umysł do poznania prawdy.
Akty sumienia poruszają naszą wolę do chcenia dobra, zaś akty upodobania
napędzają naszą uczuciowość do przeżywania piękna. Dzięki temu nasza duchowość
może działać moralnie kierując się słowem prawdy, czynem dobra i przeżyciem
piękna. Dopiero wówczas nasze działania służą w pełni człowiekowi do wzrostu i
rozwoju moralnego.
Bez osobowej aktywności człowiek zostaje
wydany na pastwę swojej świadomości, która kieruje się wyłącznie myśleniem,
wyborem i przyjemnością. Ale to są pozorne działania, które do niczego nie
prowadzą. Tylko osoba działa samodzielnie, ponieważ jest sprawczym podmiotem
działania. Nasza świadomość nie posiada żadnej mocy sprawczej, dlatego ulega
wpływom obcego myślenia. Nawet jeżeli wydaje się nam, że pomyśleliśmy coś
własnego, to i tak okazuje się, że już gdzieś spotkaliśmy takie myślenie.
Myślenie jest twórcze, ale tworzy jedynie możliwości, a nie jest w stanie
sprawić niczego realnego. Myślenie tworzy możliwości, czyli pokazuje nowe
zastosowania różnych rzeczy. Myślenie dzieje się i krąży w świecie możliwości,
skąd wyłapuje nowe pomysły. Być może wszystkie te pomysły zrodziły się kiedyś w
Pierwszym Umyśle Myślącym (gr. Nous), który zaczął myśleć odrzucając realną
rzeczywistość.
Zło jest nierealne. Dlatego zło pojawia się
najpierw w naszym myśleniu. Z myślenia zło przenika do działania i dlatego
zdarza się, że źle działamy. Natomiast dobro pojawia się w naszych czynach – w
dobrych uczynkach, gdyż dobro należy czynić, a nie myśleć o nim. Jeżeli
zaczynamy myśleć o czymś dobrym, to na pewno wymyślimy coś złego. To przecież
myślenie może pozbawić nas dobra i realności. Nasze myślenie wcale nie jest
czymś dobrym, gdyż brak mu realności. Dobra jest tylko realność. Dlatego
powinniśmy chcieć działać, a wtedy dobro z pewnością samo pojawi się w
działaniu. Człowiek powinien chcieć działać, a dużo mniej myśleć o działaniu.
Nasze działania rodzą się bowiem z osobowego dobra, które przemawia do nas w
sumieniu. Realne dobro zamieszkuje w osobie, a nie w świadomościowym myśleniu.
To osoba ludzka jest dobra, bo jest realna, a nie świadomość. W świadomości
wirują tylko nasze myśli, które łatwo popadają w błędy, gdyż myślenie neguje
realność z jej prawdą i dobrem. Jeśli nasze działania oprzemy na myśleniu, to
nic dobrego z tego nie wyjdzie. Dobra osoba po prostu działa i to działa
dobrze. Człowiek powinien się otworzyć na osobową aktywność, bo stamtąd płynie
dobro i piękno. Do działania ma nas pobudzać dobro i piękno. Musimy o tym
pamiętać!
14.11.2014
Człowiek potrafi odrzucić swoją realność
Człowiek potrafi odrzucić swoją
realność. Człowiek potrafi odrzucić również swoją naturę. Takie działania
trudno uznać za naturalne, ponieważ natura nie może zanegować i porzucić siebie
samej. Co zatem skłania człowieka do odrzucenia własnej natury? Wydaje się, że
musi to być coś, co przekracza naturę. Czy może to być ludzka osoba? Jednak
osoba nie powinna działać przeciwko naturze, skoro ludzka natura pochodzi od
sprawczej mocy osoby. Trzeba więc się zastanowić, co jeszcze w człowieku
przekracza lub transcenduje naturę. Czymś takim może być jedynie świadomość.
Myśląca świadomość. Zatem tym, co jest w stanie zanegować i odrzucić naturę
człowieka jest myślenie.
Myślenie w ogóle wyrasta z
negacji realności. Dlatego posiada wszelkie warunki dla zanegowania zarówno
osoby jak i natury. Odrzucając osobę lub naturę myślenie neguje przede
wszystkim ich realność. Gdy odrzucimy realność natury, wtedy próbujemy jej
nadać jakiś nowy status. Dlatego wymyślamy sobie coś zupełnie nowego, co
będziemy chcieli potraktować jak naturę.
Na ogół takie zawirowanie
prowadzi do tego, że negację natury uważamy za coś naturalnego albo
przynajmniej za coś całkowicie własnego i potrzebnego. Na przykład głodówkę
(głodzenie się) traktujemy jako coś właściwego i pożytecznego. Innym razem za
coś potrzebnego i koniecznego uważamy pijaństwo (upijanie się) albo obżarstwo
(objadanie się). Już po tych przykładach widać, że taka negacja natury jest
związana z jakimś uzależnieniem człowieka od rzeczy zewnętrznych. To mogą być
różnego rodzaju używki, ale to mogą być różne dowolne rzeczy (byty, kapelusze,
samochody, dziś różne gadżety), których posiadanie uważamy za niezbędne i
konieczne.
Może to być używanie dowolnych
rzeczy. Musimy sobie zdawać sprawę, że używanie rzeczy jest związane z
myśleniem o tych rzeczach. Jeżeli myślimy, że do życia i działania są nam
potrzebne i konieczne różne rzeczy, to jest to pierwszy krok do uzależnienia
się od tych rzeczy. Inaczej mówiąc, nie potrafimy się obyć bez tych rzeczy, ale
to polega zawsze na naszym myśleniu i tylko myśleniu. Tak naprawdę ludzka
natura nie potrzebuje do życia i działania tak wielu rzeczy. Są oczywiście
rzeczy czy dobra konieczne i niezbędne do życia (np. pożywienie), ale nawet ich
należy używać w miarę, czyli umiarkowanie.
Myślenie zawsze niesie ze sobą
jakąś negację realności natury człowieka. Próbuje nam wmówić, że do życia
potrzebne są rzeczy wymyślone przez człowieka. Właśnie to, co sami zdołamy
wymyślić jest potrzebne i konieczne do życia. W ten sposób myśląca świadomość
próbuje odciąć albo odciągnąć nas od natury (zarówno od własnej natury oraz od
natury otaczającego nas świata, w którym żyjemy – czyli od przyrody). Z racji
myślenia człowiek dąży do otoczenia się rzeczami wymyślonymi przez siebie, tak
jakby to, co wymyśla, było doskonalsze od rzeczy naturalnych. Taka dominacja
myślenia prowadzi do wykluczenia wszystkiego, co naturalne. Wystarczy się
rozejrzeć dookoła, żeby zobaczyć, jak człowiek traci swoją naturę na rzecz
techniki a nawet kultury, bo wydaje mu się, że to, co wymyśli, jest kulturalne,
a więc doskonalsze od tego, co tworzy naturę. Przecież każdy chce być
człowiekiem kulturalnym. Może dość już tej kultury, która coraz bardziej staje
się kulturą śmierci. Może lepiej będzie powrócić do natury życia. Życie jest
zawsze doskonalsze od kultury.
Odrealnianie człowieka /1
Stopniowe odrealnianie człowieka
Należy zaznaczyć, że wyróżnione
etapy mają raczej charakter problemowy niż chronologiczny.
1)
Etap pierwszy jest związany z odrzuceniem
cielesności człowieka. Chodzi tutaj oczywiście o odrzucenie realności ciała.
Mamy już z tym do czynienia w tekstach Platona, który wprowadzając opis
człowieka w kategoriach duszy i ciała, stawia od razu na realność duszy. Ciało
staje się natomiast jakimś ograniczeniem albo wprost więzieniem dla duszy. To
dusza jest u Platona prawdziwą realnością w człowieku.
Podobnie
wypowiada się już później Augustyn, który traktuje człowieka jako substancję
duchową. Z pewnością jest to wpływ myśli platońskiej (neoplatońskiej), ale z
drugiej strony takie stanowisko miało uzasadniać tezę, że Bóg stwarza bezpośrednio
samą duszę. Człowiek stwarzany przez Boga jest więc duchowy. Cielesność staje
się tylko jakimś ograniczającym i przeszkadzającym dodatkiem. Dusza ożywiając
materię tworzy sobie odpowiednią cielesność.
Okazuje się, że
bardzo łatwo było odrzucić cielesność człowieka w imię jego duchowej
doskonałości. Ale to zawsze będzie przeszkadzało w poszukiwaniu prawdziwej
realności, ponieważ sama dusza albo substancja duchowa zabiera i przywłaszcza
całą realność, co rozwiązuje problem lecz tylko pozornie. Trudno jest zrozumieć
człowieka bez jego cielesności. Robi się wtedy albo chce się przerobić ludzi w
aniołów, co jest nieporozumieniem.
Odrealnianie człowieka /2
2)
Drugim etapem zdaje się być odrzucenie
duchowości. Pomija się jej realność czyniąc z niej stopień rozwoju procesu
naturalnego, czyli jakiś szczyt rozwoju cielesnego. Takie podejście występuje w
różnego typu materializmach, a dziś jest najlepiej widoczne w propozycjach
neodarwinizmu. Wówczas pojmuje się duchowość człowieka jako funkcje ludzkiego
mózgu, który rozwinął się w procesie ewolucji tworząc świadomość.
Dawniej
materializm marksistowski twierdził, że człowiek rozwinął swoją duchowość
(właściwie świadomość) dzięki pracy i wytwarzaniu narzędzi, czyli z racji
warunków ekonomicznych. Człowiek rozwinął swoją duchowość zagospodarowując
ziemię jako swoje środowisko naturalne. W ten sposób duchowość zostaje
sprowadzona do wyższego poziomu rozwoju sfery cielesnej i materialnej.
U Freuda
natomiast duchowość zostaje sprowadzona do rozwoju popędu seksualnego, co
oznacza, że popęd seksualny jako czynnik naturalny i cielesny zostaje
wysublimowany w duchowość wyższego rzędu, która tworzy kulturę i sztukę. W tych
wszystkich przypadkach duchowość człowieka zostaje zanegowana w swej realności
i sprowadzona do pewnego rodzaju działalności cielesnej. A więc tak naprawdę to
cielesność zaczyna działać w sposób duchowy, czyli ostatecznie niematerialny.
Raczej dziwna propozycja, nie do przyjęcia dla realistycznej filozofii.
W tych
koncepcjach człowiek staje się wyłącznie częścią i elementem przyrody. Czymś
realnym i rzeczywistym jest świat przyrodniczy (dziś już nawet kosmologiczny
wszechświat), natomiast człowiek jest realny jedynie jako cząstka tej większej
całości. Sam w sobie człowiek traci znaczenie i przestaje się liczyć. Dlatego
ważniejsza jest na przykład ludzkość, która tworzy silniejszą realność. Jeżeli
odrzucimy realność duszy, to czymś realnym pozostaje ludzkość (jako gatunek
ludzki), która żyje i działa na zasadzie ciągłego postępu. Liczy się postęp
ludzkości, w którym wyraża się cała duchowość człowieka.
Odrealnianie człowieka /3
3)
Trzeci etap jest wielowarstwowy. Kolejne poziomy
związane są z dominacją myślenia w filozofii nowożytnej. Kartezjusz całkowicie
dowolnie uznał, że czymś najważniejszym i niepodważalnym (jego zdaniem) jest
myślenie. Do takiego wniosku mogło go doprowadzić tylko zanegowanie tego, co
realne, wyrażone w postaci metodycznego wątpienia. Można jasno stwierdzić, że
nastąpiła tutaj zamiana realności na myślenie. Odtąd myślenie będzie uważane za
„prawdziwą realność” człowieka. Ale jednocześnie było to zepchnięcie człowieka
w sferę możliwości, ponieważ ta „prawdziwa realność” myślenia okazała się być
tylko możliwością. Nikt tego od razu nie zauważył, dlatego następni filozofowie
uwierzyli w prawdziwość i realność myślenia. Ludzkie myślenie popłynęło wartkim
nurtem możliwości, przybierając postać postępu ludzkości. Wszyscy uwierzyli, że
ludzkość potrzebuje postępu (w stronę możliwości).
Absolutna
dominacja myślenia osiągnęła swój szczyt w teorii świadomości. Najpierw
mieliśmy do czynienia z ludzką jaźnią lub ludzkim „ja” (ego). W idealizmie
Fichtego Ja staje się absolutnym panem i władcą, który tworzy swój własny
świat. U Hegla człowiek myślący żyje już wyłącznie w świecie kultury, który
rozwija się na zasadzie dialektycznej negacji (teza-antyteza-synteza). To pokazuje,
że ludzkie myślenie jest dialektyczne, a jego proces rozwojowy nie ma końca.
Myślenie tworzy wciąż nowe możliwości, które stanowią negację dotychczasowego
stanu rzeczy pomyślanych. W ten sposób człowiek został u Hegla całkowicie
odrealniony, zaś realna rzeczywistość, czyli byt, został ujęty w karby
logicznego albo raczej dialektycznego myślenia. Nie ma już człowieka z jego
realnością, lecz pozostaje jakiś wszechogarniający proces dialektyczny
(dialektyczna konieczność marksistów). Liczy się zatem tylko myślenie – jakieś
ogólne i bezprzedmiotowe myślenia.
Otóż na koniec
myślenie zostało ujęte w ramy podmiotowości społecznej i powstała szersza wizja
świadomości człowieka. Co ciekawe pierwsze koncepcje świadomości miały raczej
społeczny charakter. Odnosiły się zarówno do człowieka, jak i do społeczeństwa.
Taka koncepcja pojawiła się już w komunizmie Marksa i Engelsa. Świadomość
społeczna była według nich efektem panowania warunków ekonomicznych
wyznaczających ludzką działalność nad zagospodarowaniem świata przyrody. Tak
więc świadomość człowieka była uzależniona bezpośrednio od struktury
gospodarczej państwa (własności środków produkcji – narzędzi pracy). Było to
powiązane z teorią antropologiczną, w myśl której uczłowieczenie człowieka było
uzależnione od wytwarzania i posługiwania się narzędziami. Tym człowiek miał
się różnić od małpy.
Podobną teorię
świadomości człowieka stworzył Freud. Dla niego siłą napędową ludzkiej
świadomości był naturalny popęd seksualny. Kłopoty lub trudności z
zaspokojeniem tego popędu miały więc prowadzić do powstania i twórczego rozwoju
ludzkiej świadomości. Sublimacja albo wyrafinowanie popędu miało się stać
impulsem do tworzenia kultury i sztuki. To trochę wyglądało tak, jakby człowiek
stawał się człowiekiem poprzez myślenie o seksie. Można postawić tezę, że
według Freuda bez myślenia o seksie nie byłoby człowieka, czyli ludzkiej
świadomości. Tak jakby myślenie było potrzebne tylko do seksu.
Odrealnianie człowieka /4
4)
Można przyjąć, że dostrzegano w tych
rozwiązaniach, iż ludzkie myślenie posiada ogromny wpływ na życie społeczne
człowieka. Dlatego też kategoria świadomości społecznej zrobiła szybko zawrotną
karierę i jest wykorzystywana po dziś dzień. Wydaje się, że zmusiło to
myślicieli do podjęcia zagadnienia świadomości na terenie filozofii. Na tym
polu zasłużył się przede wszystkim Husserl, który wykorzystywał wcześniejsze próby
i dokonania. Stworzył on teorię indywidualnej świadomości przynależnej do
pojedynczego człowieka. Była to koncepcja ściśle powiązana z możliwościami
ludzkiego poznania albo raczej myślenia. W ten sposób powstała teoria
strumienia świadomości, czyli takiego indywidualnego procesu myślenia, który
cały czas się rozwija i zmierza donikąd. To wskazywało na płynność i całkowitą
dowolność naszego myślenia, które wciąż płynie przed siebie i nie jest w stanie
się zatrzymać. Przecież nie da się zatrzymać rosnących możliwości. Możliwości
(zwłaszcza myślenia) są nieogarnione i nie do przebrnięcia. Tak jak przestrzeń
kosmiczna, w której szukamy naszych sąsiadów.
Otóż teoria
indywidualnej świadomości została wykorzystana do stworzenia nowej etyki w
postaci aksjologii. Taką teorię wartości, o których myśli człowiek, stworzył
Max Scheler. Uznał, że w myślącej świadomości człowieka istnieje (taki
troszeczkę idealny) świat wartości. Przecież myśląc o różnych rzeczach jedne
stawiamy ponad inne, coś dodajemy lub coś wycofujemy, tak jak to się dzieje na Liście przebojów 3-ki. Tak naprawdę
wartości faktycznie określają nasze myślenie o różnych rzeczach, jednak to nie
znaczy, że mamy wtedy do czynienia z czymś realnym. Przecież już poprzednio
Heglowska dialektyka uczyła nas, że o każdej rzeczy lub realności możemy
pomyśleć na tak (teza) albo na nie (antyteza). Dlatego nasze wartościowanie oparte
na myśleniu okazuje się zupełnie dowolne. Hegel pokazywał, że nasza kultura
rozwija się dialektycznie, zaś Marks zastosował to do świata materialnego.
Skoro wcześniej
uwierzono w myślenie i przypisano mu realność, to naturalną choć smutną
konsekwencją było uwierzenia w moc wartości. A co więcej, świat wartości stał
się dzisiaj samym centrum realności człowieka. Człowiek bez wartości będzie
uważany za coś gorszego, nawet gdyby działał całkiem realnie, czyli osobowo.
Doszło nawet do niewyobrażalnego oszustwa, gdy za osobę człowieka uznano
myślącą świadomość. W ten sposób mamy dzisiaj finał odrealnienia człowieka.
Można powiedzieć, że pojawił się obecnie zupełnie nowy człowiek, którego sednem
i istotą realności jest myśląca świadomość. Nic dziwnego, że pojawiają się już
pomysły (możliwości myślenia), żeby taką myślącą świadomość przenieść do
komputera, co miałoby zapewnić człowiekowi nieśmiertelność. Super – superbzdura
i superbubel.
Odrealnianie człowieka /5
5)
Skoro zamieniono realność osoby na intencjonalną
świadomość, to trzeba wyraźnie stwierdzić, że mamy do czynienia z zupełnym
odrealnieniem człowieka. Osoba w ujęciu realistycznej filozofii stanowi
podmiotowość istnienia, a zatem w ludzkim bycie tworzy sam początek i
zasadnicze centrum (gr. arche) wszelkiej realności i aktywności człowieka. Tego
niestety nie można powiedzieć o świadomości, która tworzy jedynie intencjonalny
strumień myśli, czyli dysponuje statusem możliwości myślenia. Świadomość
człowieka stanowi jakieś pole możliwych do pomyślenia przedmiotów. Dlatego cała
świadomość płynie albo kręci się wokół możliwości naszego myślenia. W ten
sposób powstaje świat pomyślany przez człowieka (w dużej mierze oparty na
poznaniu zmysłowym), który zamienił swoją realną aktywność na możliwości
pomyślenia czegokolwiek.
Dziś dla człowieka
ważniejsze jest to, co ludzie pomyślą sobie o nim, a nie to, kim jest. Dlatego
przestał on zwracać uwagę na własną realność, natomiast cały nacisk kładzie na
własne myślenie. Jakby tu wymyślić siebie od nowa. Psychologia społeczna
proponuje ludziom pozytywne myślenie, które ma im pomagać w życiu, ale to
właściwie pomaga jedynie w poruszaniu się po otaczającym nas świecie twórczych
możliwości. Współczesny człowiek porusza się wyłącznie w świecie możliwości i
nie odczuwa już potrzeby realności i realnego życia. Stąd też dzieci tak łatwo
zagłębiają się w świat wirtualny. Zamieniliśmy tradycyjną virtus – czyli siłę ducha
– na świat wirtualny, który zabiera nam realną siłę nie dając nic w zamian.
Również dlatego pojawia się wokół nas przemoc, która jest realną bezsilnością.
Jeżeli człowiekowi brakuje duchowej siły, to wówczas ucieka się do przemocy,
żeby zniszczyć ostatnie przejawy realności. Przemoc jest zawsze znakiem braku
realności u człowieka. Człowiek realnie silny, czyli silny duchowo, nie używa
do działania przemocy. On działa zawsze dzięki wewnętrznej sile.
4.11.2014
Wszystko zawdzięczamy Mistrzom
Wszystko zawdzięczamy Mistrzom
Laudacja na 80-lecie prof.
M. Gogacza
Wiedzy możemy się nauczyć z książek, z podręczników
i encyklopedii. Możemy się nauczyć poglądów i twierdzeń, pojęć i ich znaczeń.
Natomiast mądrość nabywamy obcując z mądrymi ludźmi. Takimi ludźmi są zawsze
nasi Mistrzowi. Całe szczęście, jeśli w swoim życiu spotykamy takich
nauczycieli. Dla nas takim Mistrzem jest profesor Gogacz i pozostanie nim na
zawsze.
Filozofia, jak wszyscy wiedzą, powinna być
umiłowaniem mądrości. Ale filozofia nie osiągnie poziomu mądrości, jeśli
zabraknie jej takich mądrych nauczycieli. Profesor Gogacz uczy nas przede
wszystkim umiłowania mądrości. Sam z pewnością czerpał tę mądrość od swojego
bezpośredniego nauczyciela oraz z pism św. Tomasza z Akwinu.
Zdobywanie wiedzy jest żmudne i pracowite. Osiąga
się to stopniowo i systematycznie. Ale mądrość przychodzi i objawia się
niespodziewanie. W książkach i artykułach Profesora znajdziemy jedną i drugą. W
jego poglądach filozoficznych wiedza łączy się z mądrością. Wiedza prowadzi nas
do mądrości, a mądrość wypełnia wiedzę i stanowi jej ukoronowanie. Jeśli teraz
zapytamy, w czym przejawia się mądrość Profesora, to trzeba powiedzieć, że
przede wszystkim w metafizycznym ujęciu osoby człowieka. To właśnie mądrość
pozwala nam poznać to, co osobowe. Profesor uczy nas rozpoznawania realności
człowieka i docierania do niej. Pokazuje nam sens i znaczenie aktu istnienia.
Bez aktu istnienia nie będzie bowiem realności istoty i realności bytu. Dlatego
Profesor przestrzegał nas zawsze przed wszelkiego typu esencjalizmami,
wskazując na konieczność uprawiania metafizyki istnienia (nazwał to tomizmem
konsekwentnym). W tym temacie jest wierny swojemu mistrzowi – Tomaszowi z
Akwinu.
Takie podejście pozwoliło profesorowi Gogaczowi spojrzeć
w nowy sposób na zagadnienie osoby. Okazuje się, że dla właściwego rozumienia
osoby należy sięgnąć do aktu istnienia i przejawiających go własności
transcendentalnych. Dopiero w takim odniesieniu odkryjemy aktywność osoby,
którą stanowią relacje osobowe nawiązywane pomiędzy ludźmi a Bogiem i między
ludźmi wzajemnie. Ukazanie istnieniowego charakteru relacji osobowych jest
doniosłym osiągnięciem naukowym Profesora. Jest jednocześnie wyrazem głębokiego
wniknięcia w rozważania św. Tomasza z Akwinu i wydobycie z nich wymiaru
mądrościowego. Żeby właściwie pojąć podmiotowość osobowej aktywności człowieka,
trzeba dotrzeć do samego aktu istnienia. Nie zdoła nam tego zapewnić ani
poznanie zmysłowe (empiryzm), ani ludzkie myślenie (filozofia świadomości i cogito).
I tutaj profesor Gogacz odwołuje się do zapomnianego już dawno doświadczenia
mowy serca. Pokazuje nam, że mowa serca wyrasta z aktywności własności
transcendentalnych prawdy i dobra, i dlatego informuje nas o osobowej
aktywności tych własności. Poprzez kontemplację i sumienie przemawia do nas
osobowa prawda i osobowe dobro. Tylko dzięki temu jesteśmy w stanie odkryć
osobę człowieka. Możemy powiedzieć, że właśnie w ten sposób Profesor ukazał
przed nami osobę człowieka.
Ponadto profesor Gogacz pokazuje nam moralny sens
życia osobowego. Według niego moralność jest oparta na zasadach osobowego
działania – na kontemplacji i sumieniu, które prowadzą do mądrości. Pokazuje,
że bez kontemplacji i sumienia nie doświadczymy osoby człowieka. A bez
doświadczenia osoby i jej godności, trudno jest działać naprawdę moralnie.
Dlatego Profesor w swoich tekstach postuluje, że powinniśmy się wsłuchać w mowę
serca, która płynie z samego aktu istnienia. To mowa serca informuje nas o
realności osoby człowieka. Mowa serca opowiada nam o prawdzie i dobru zawartych
w człowieku. Dzięki temu możemy zaakceptować tę prawdę i uwierzyć w człowieka.
Dzięki temu możemy także afirmować dobro i pokochać samego człowieka. W ten
sposób relacje osobowe zostają przełożone na konkretne działania moralne. A
więc pokazuje to, że moralność ma korzenie w osobowym istnieniu człowieka.
Dopiero dostrzeżenie osobowego charakteru istnienia pozwoli nam w podejmowaniu
działań moralnych. Wtedy człowiek zaczyna służyć człowiekowi i chronić jego
osobę od poczęcia aż do śmierci.
Tego wszystkiego możemy się dowiedzieć dzięki wiedzy
i mądrości profesora Gogacza. Dzisiaj już wiemy, że jego nauczanie otworzyło
nam nowe horyzonty. Skierowało metafizykę i etykę na nowe tory. Zwróciło je
bezpośrednio do osoby i osobowej godności, do doświadczenia osoby w mowie
serca. W filozofii nie ma innej drogi poznania osoby człowieka. Dlatego pojawia
się tyle błędów uważających za osobę świadomość lub zdolność myślenia i
wolność, albo zdolność tworzenia kultury lub ekonomii. Natomiast Profesor
pokazuje nam, że osobę człowieka stanowi sama podmiotowość istnienia. To jest
mądrość jego filozofii. I za to Mu dziękujemy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)