2)
Drugim etapem zdaje się być odrzucenie
duchowości. Pomija się jej realność czyniąc z niej stopień rozwoju procesu
naturalnego, czyli jakiś szczyt rozwoju cielesnego. Takie podejście występuje w
różnego typu materializmach, a dziś jest najlepiej widoczne w propozycjach
neodarwinizmu. Wówczas pojmuje się duchowość człowieka jako funkcje ludzkiego
mózgu, który rozwinął się w procesie ewolucji tworząc świadomość.
Dawniej
materializm marksistowski twierdził, że człowiek rozwinął swoją duchowość
(właściwie świadomość) dzięki pracy i wytwarzaniu narzędzi, czyli z racji
warunków ekonomicznych. Człowiek rozwinął swoją duchowość zagospodarowując
ziemię jako swoje środowisko naturalne. W ten sposób duchowość zostaje
sprowadzona do wyższego poziomu rozwoju sfery cielesnej i materialnej.
U Freuda
natomiast duchowość zostaje sprowadzona do rozwoju popędu seksualnego, co
oznacza, że popęd seksualny jako czynnik naturalny i cielesny zostaje
wysublimowany w duchowość wyższego rzędu, która tworzy kulturę i sztukę. W tych
wszystkich przypadkach duchowość człowieka zostaje zanegowana w swej realności
i sprowadzona do pewnego rodzaju działalności cielesnej. A więc tak naprawdę to
cielesność zaczyna działać w sposób duchowy, czyli ostatecznie niematerialny.
Raczej dziwna propozycja, nie do przyjęcia dla realistycznej filozofii.
W tych
koncepcjach człowiek staje się wyłącznie częścią i elementem przyrody. Czymś
realnym i rzeczywistym jest świat przyrodniczy (dziś już nawet kosmologiczny
wszechświat), natomiast człowiek jest realny jedynie jako cząstka tej większej
całości. Sam w sobie człowiek traci znaczenie i przestaje się liczyć. Dlatego
ważniejsza jest na przykład ludzkość, która tworzy silniejszą realność. Jeżeli
odrzucimy realność duszy, to czymś realnym pozostaje ludzkość (jako gatunek
ludzki), która żyje i działa na zasadzie ciągłego postępu. Liczy się postęp
ludzkości, w którym wyraża się cała duchowość człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz