W swoim przemówieniu Papież
wskazuje na godność (człowieka) i transcendencję (Boga). Gdzieś na styku
powstaje to, co nazywa On transcendentalną godnością. Papież ma świadomość, że
aby ratować człowieka konieczne jest krzewienie w kulturze godności osoby.
Zdaje sobie sprawę, że godność przynależy do osoby człowieka, ale tak naprawdę
realizuje się w wymiarze społecznym. Człowiek nie może być „samotną monadą”, on
jest istotą relacyjną. Człowiek jest relacyjną osobą. Dlatego wymiar osobowy
człowieka łączy się już bezpośrednio z wymiarem wspólnotowym (na poziomie
rodziny), a dalej w wymiarem społecznym. W życiu społecznym Papież domaga się
przyznania prymatu osobie, a nie absolutyzacji techniki. Gdy zaczynamy myśleć
technicznie, wtedy odrzucamy życie i osobę człowieka. W ten sposób powstaje „kultura
odrzucenia” panująca w Europie. To jest odrzucenie realności człowieka na rzecz
możliwości technicznych. Jedynie odwołanie się do osobowej godności człowieka
prowadzi nas do przyjęcia słusznych i niezbywalnych praw człowieka, które będą
strzegły jego osobowej realności. Toteż Papież domaga się uznania niezbywalnych
praw człowieka przeciwko myśleniu ekonomicznemu i technicznemu. Dlatego debaty
polityczne pozbawione orientacji antropologicznej stają się jałowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz