To,
co powiedzieliśmy do tej pory jasno pokazuje, że do właściwego
działania osobowego nasza duchowość potrzebuje stałego kontaktu z
aktywnością osobowego podmiotu istnienia. Pozostawanie duchowości bez
żadnego wpływu i oddziaływania aktów osobowych spycha ją do roli czegoś
zdegradowanego, co nie jest w stanie sensownie działać. Taka
zdegradowana duchowość staje się tym, co powszechnie nazywane jest
świadomością. Co gorsze, dziś przedstawia się duchowość człowieka w
postaci świadomości, nie zdając sobie sprawy, że jest to zupełnie
niedoskonała duchowość.
Świadomość
oznacza duszę, która zatraciła zupełnie kontakt z podmiotowością osoby.
Tym samym duchowość traci dotychczasową swoją realność działania stając
się jakąś sferą możliwości (możliwością dowolnego poznawania i
działania oraz możliwością dowolnego przeżywania). Zobaczmy, jak to
wygląda w przypadku poszczególnych władz duszy.
Kiedy
umysł straci kontakt z osobową prawdą oraz z jej aktami kontemplacji,
wtedy jego poznanie (intelligere) zamienia się w myślenie (cogitare).
Umysł przestaje poznawać to, co realne, a zaczyna wymyślać, czyli sobie
tworzyć, dowolne obrazy poznawcze -- tzw. zjawiska (fenomeny). To
umysłowe myślenie (cogito) nie jest już poznaniem realności (tego, co
jest realne), ale staje się tworzeniem możliwości poznawczych. Umysł
traci w ten sposób rozumienie tego, co realnie istnieje i nie jest
zdolny do tworzenia wiedzy o rzeczywistości (wiedzy filozoficznej). Nie
uznaje bowiem za prawdziwe tego, co istnieje, lecz przyznaje prawdziwość
temu, co zdoła pomyśleć jasno i wyraźnie. Dlatego za prawdziwe zaczyna
uznawać abstrakcyjne idee przypisując im niepodważalne znaczenie. A to
już skutkuje dla człowieka skłonnością do wiary w ideologię. Dla
ideologicznego myślenie ważniejsza staje się ludzkość (idea ludzkości)
niż konkretny pojedynczy człowiek (jako osoba). Z racji takiego myślenia
zaczęto przypisywać osobowość prawną przeróżnym instytucjom, które są
przecież pomysłem człowieka oddanemu wszechwładnemu myśleniu.
Ideologiczne myślenie kłóci się wyraźnie z realnością, co dostrzegają
mądrzy ludzie, którzy nie zatracili swojej duchowości. Ale myślenie
potrafi być dyktatorskie i uwielbia przymuszać ludzi swoją propagandą.
Wiadomo, że powtarzane nieustannie kłamstwo staje się w końcu prawdą (jak to się dzieje w mediach, dziś mówimy o prawdzie medialnej, czyli wirtualnej możliwości prawdy).
Myślenie
nie jest poznaniem i trzeba o tym pamiętać. O ile poznanie umysłowe
prowadzi do rozumienia i uznania realności, o tyle myślenie, które
pojawiło się na skutek negacji realności, zmierza do porzucenia tego, co
jest realne. Tak więc myślenie nie daje nam poznania ani wiedzy
filozoficznej, a jedynie tworzy dowolne narracje i dlatego doskonale
sprawdza się w literaturze i poezji, ale nie w filozofii i metafizyce.
Filozofia wymaga od nas realistycznego poznania opartego na słowie
prawdy jako zasadzie poznawczej i komunikacyjnej.
Podobną
degradację i upadek obserwujemy w przypadku działania woli. O ile wola
wspierana aktami sumienia pragnęła i chciała dobra, o tyle po utracie
takiego wzmacniającego kontaktu traci zdolność chcenia dobra i zostaje
niejako zmuszona (bo nie ma innego wyjścia) do nieustannego wybierania
pragnień i działań. Staje się wtedy wolnym wyborem i wolną decyzją
(liberum arbitrium), jak zostało to ustalone już w teologii (zob. u
Augustyna). Mówimy w tym wypadku o wolnym wyborze (czy wprost o wolnej
woli), ponieważ wola traci wewnętrzną zasadę działania (w postaci czynu
dobra), a w związku z tym nie jest już do niczego skłonna czy
przeznaczona. Działa więc w sposób całkowicie wolny, będąc niczym nie
zdeterminowana. A to oznacza, że za każdym razem musi podejmować wybór
(wolną decyzję), czyli jakby jakiś skok w nieznane. Wolność nie określa
ani nie determinuje wyboru. Dlatego człowiek raz wybiera coś dobrego,
aby zaraz innym razem wybrać coś złego. Działanie człowieka traci w ten
sposób swój cel i sens, a to oznacza, że działanie rozbiega się na
wszystkie strony. Człowiek z racji swojej realności egzystencjalnej
został powołany do celowego działania, nad którym powinien w pełni
panować. Wolność wyboru niweluje i rozbija celowe działanie człowieka.
Nie wiemy wtedy, dokąd zmierzamy. Dlatego człowiek nie może i nie
powinien popadać w wolność wyboru i działania, bo to mu nie służy do
duchowego rozwoju. Należy stwierdzić, że wolność nie może i nie powinna
być zasadą działania dla człowieka, skoro działanie oparte na wolności
nie trzyma jednej linii przebiegu, ani nie prowadzi do jego rozwoju,
lecz nieustannie podlega zmianie w dowolną stronę (czyli rozchodzi się w
różne strony). To wszystko razem nie owocuje rozwojem lub
doskonałością, ale powoduje chaos w działalności człowieka.
Podobnie
albo jeszcze gorzej wygląda sprawa władzy uczuciowości. Pokazywaliśmy
poprzednio, że uczuciowość wspomagana przez osobowe akty upodobania jest
powołana i skłonna przeżywać to, co piękne, a już szczególnie zostaje
usposobiona do przeżywania piękna życia (pięknego życia). Dzięki temu
uczuciowość człowieka jest powołana do emocjonalnego kontaktu z
realnością ujmowaną pod kątem własności piękna. W pierwszym rzędzie
dotyczy to realności ludzkiego życia, co wywołuje w nas radość i
nadzieję. Ale takie przeżywanie i odczuwanie realnego piękna ma również
miejsce w trakcie oglądania piękna przyrody, kiedy odczuwamy zachwyt i
wzruszenie oglądanym pięknem.
Jeżeli
uczuciowość zostanie odcięta od aktów upodobania płynących z podmiotu
osobowego, to wówczas przestaje reagować na realne piękno otaczającego
świata i zaczyna chwytać cielesne doznania przyjemności, zaś uciekać od
tego, co sprawia przykrości i cierpienie. Dzisiaj nie pamięta się już o
głównym zadaniu uczuciowości człowieka, natomiast przedstawia się
wyłącznie sprawę przeżywania przyjemności i przykrości. Z jednej strony
zostało to wywołane panowaniem empirycznej epistemologii oraz opartej na
tym etycznej koncepcji hedonizmu i utylitaryzmu. Takie stanowisko
zostało rozwinięte na gruncie społecznym i politycznym, co pokazuje
hasło -- jak najwięcej przyjemności dla jak największej liczby ludzi. I z
drugiej strony okazało się, że taki prostacki redukcjonizm znalazł
szerokie poparcie społeczne. Ludzie zaczęli dążyć do zapewnienia sobie
przyjemnego i łatwego życia, a zapominali o pięknym życiu dotyczącym
piękna osobowego. Taka radykalna zmiana czy też planowa podmianka
skutkuje obecnie absurdalnymi koncepcjami aborcji i eutanazji. Liczy się
bowiem przyjemność życia tego kogoś, kto chce żyć przyjemnie, a nie
samo piękne ludzkie życie od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Raczej
wątpliwe wydaje się to, czy uda się przywrócić uczuciowości jej osobowy
sens i znaczenie, skoro odrzuca się dziś filozofię człowieka jako osoby
stworzonej przez Boga.