Trzeba zaznaczyć, że Dante
wykracza poza realizm poznawczy i sytuuje od razu swoje rozważania (spekulacje)
w sferze możliwości. Pojmuje Boga jako Doskonałego Artystę. Natura jest dla
niego sztuką Boga (s.31). Tak jak sztuka występuje w trzech podmiotach – w
umyśle twórcy, w działającym narzędziu i w materii ukształtowanej przez
artystę, tak samo Natura najpierw jest w umyśle Boga, następnie w Niebiosach,
jak gdyby w działającym narzędziu, i wreszcie jako odciśnięta w płynnej
materii. Jeśli twórca jest doskonały i posługuje się doskonałym narzędziem, to
sprawia doskonałe dzieło. Gdy dzieło jest niedoskonałe, jest to sprawka złej
materii (która jest czystą możnością).
Każdy twórca działa celowo, czyli
ze względu na zamierzony cel. Dlatego Dante mówi o celu wyznaczonym przez Boską
sztukę, czyli Naturę, dla całego rodzaju ludzkiego. Gdy zastanawia się nad
ostatecznym celem stwarzania, stwierdza wtedy, że tym celem (w zamierzeniu
Stwórcy) nie jest sama istota (czyli realny byt), lecz właściwe dla niej
działanie. (zob. s.32) Wynika stąd, że działanie jest racją bycia realną
istotą, czyli znaczyłoby to, że ludzkie działanie jest racją bycia człowiekiem.
Dla Autora nie jest więc ważna
realność ogólnej społeczności ludzkiej, lecz cel, jaki realizuje ona w swoim
działaniu. Nie zastanawia się zatem, czy można przypisać takie działanie czemuś
realnemu, ale od razu odwołuje się do
działania i celu, który przybiera oczywiście postać samej możliwości. Wprost
mówi o szczycie możliwości, jaką jest w stanie zrealizować cała ludzkość (s.32).
Ten szczyt ludzkich możliwości widzi w zdolności poznawczej naszego intelektu.
Są to możliwości poznawcze, które określa on mianem potencji intelektualnej. Ta
potencja intelektualna jest tak szeroka, że nie wypełnia się w przypadku
pojedynczego człowieka, a zatem potrzebna jest do jej aktualizacji cała
ludzkość (społeczność rodzaju ludzkiego). Dlatego Autor konkluduje, że
właściwym zadaniem rodzaju ludzkiego jest ciągłe aktualizowanie potencjału
intelektu możnościowego, najpierw w dziedzinie rozważań teoretycznych, a
wtórnie w szerszym znaczeniu na polu działania. (por. s.33)
Przy takiej wizji pada
stwierdzenie, że żaden człowiek nie jest w stanie wszystkiego poznać i
przemyśleć, czyli nie może osiągnąć poznawczej doskonałości, ale wszyscy ludzie
razem mogą to zrobić. Trzeba jednak zapytać, skąd taka pewność, czy może tylko
marzenie? Skąd taka wiara w poznawcze możliwości ludzkości? Przecież historia
nas uczy, że wszelkie odkrycia filozoficzne i naukowe były dokonywane przez
konkretnych ludzi, zaś ogólna ludzkość nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
Musimy też przyznać, że pojęcie ludzkości
(humanitas) lub powszechnej
społeczności świata (civilitas
universalis) jest tworem naszego myślenia i realnie nie ma takiej
bytowości. Dlatego przypisywanie ludzkości możliwości działania i związanego z
tym celu jest co najmniej nadużyciem. Jest to związane z tworzeniem jakiejś
ogólnoludzkiej świadomości albo woli (tak jak się mówi o woli ludu), co jest po
prostu nieporozumieniem. Natomiast postawienie na czele tej społeczności
ludzkiej jakiegoś super Monarchy zmusza Autora do przypisywania mu cech
boskich. Taki Monarcha musiałby być wszechwiedzący i wszechmocny, dobry, mądry
i sprawiedliwy w najwyższym stopniu. Otóż nie ma takich ludzi, a nawet gdyby się
znalazł taki, co chciałby rządzić całą ludzkością, to niechybnie musiałby się
uznać za Boga, a taka pycha odebrałaby mu wszystkie pozytywne cechy i stałby
się tylko Wielkim Demonem.
Zbierzmy krótko dotychczasowe
ustalenia. Dla Dantego nie liczy się realne istnienie, ale możliwość działania.
Zatem wszystko, co zostało powołane do istnienia, zostało stworzone dla
jakiegoś działania. Wszystko zaś działa ze względu na cel (celowo). Dlatego
Dante może przypisywać możliwość działania całej społeczności ludzkiej nie
troszcząc się o to, czy coś takiego istnieje, czy nie. Otóż celem i działaniem
całej ludzkości jest aktualizowanie potencjalności intelektualnej jakiejś
ogólnoludzkiej świadomości. Oznacza to, że intelektualna możliwość pomyślenia
czegoś staje się mocą działania mitycznej ludzkości. Dziś w dobie panowania
ideologii wiemy, jak to jest groźne.
W księdze drugiej Autor
przedstawia swoją koncepcję prawa. Prawo jako najwyższe dobro istnieje najpierw
w umyśle Bożym i jest tam samym Bogiem. Pierwszym i najważniejszym prawem jest
Wola Boża. Wola i chcenie są w Bogu tym samym, zatem Wola Boża jest prawem.
Skoro Bóg pragnie samego siebie (dotyczy to raczej Pierwszego Poruszyciela w
filozofii Arystotelesowskiej), to prawo, które jest w Nim, jest przez niego
chciane. (zob. s.51) Zakładamy więc, że to, czego Bóg pragnie dla społeczności
ludzkiej, powinno być uznane za słuszne i nieskażone prawo. (s.51)
Powstaje więc pytanie, jak to
Boże prawo spływa do nas na ziemię. Otóż Wola Boża powołała do istnienia naturę.
Natura jest dziełem Bożym. Dante nawet powie, że natura jest narzędziem Boskiej
sztuki (por. s.50). Wydaje się więc, że to na naturę spłynęło prawo Boże.
Oczywiste jest, że Bóg chce tego, co jest celem natury, w przeciwnym razie
Niebo poruszałoby się bez celu, czego nie można przyjąć. (s.75) Tak więc natura
przekazuje dalej Boże prawo. To, co sprawiła natura, istnieje zgodnie z prawem.
(s.60) Natura porządkuje rzeczy z uwzględnieniem ich zdolności, ten wzgląd jest
fundamentem prawa złożonego w rzeczach. (s.61)
To, co najdoskonalsze stoi na
szczycie natury. Lud rzymski jest według Autora najszlachetniejszy. Ludziom
szlachetnym przysługuje przywództwo na zasadzie racji przyczynowej (chyba
sprawstwa przyczynowego). (s.52) Dlatego zgodnie z prawem naturalnym otrzymał
władzę nad całym światem (ówczesnym światem). Lud rzymski został powołany przez
naturę do sprawowania władzy. (s.61) Lud rzymski rządził więc zgodnie z prawem.
Z racji samego prawa konieczne jest zachowanie tego naturalnego porządku.
(s.61)
Fundamentem Cesarstwa jest prawo
ludzkie. Tak więc Cesarstwu nie wolno jest czynić czegokolwiek, co byłoby
przeciwne prawu ludzkiemu. Cesarstwo jest porządkiem prawnym obejmującym swym
zasięgiem doczesne prawo, zatem to ostatnie jest również bardziej pierwotne od
sędziego, którym jest cesarz, ponieważ cesarz został powołany do przestrzegania
tego właśnie porządku prawnego. (całość s.89)
Każdy kto pragnie dobra
Rzeczypospolitej, pragnie tego, co jest celem prawa. (s.56) Wszystko działa
według jakiegoś celu. Celem każdej społeczności jest dobro wspólne jej
obywateli. (tamże) Celem rządzenia jest dobro wspólne, a zatem również celem
prawa (dziś powiedzielibyśmy: rządów prawa) jest dobro wspólne. Nie może
istnieć prawo, które nie zmierza do dobra wspólnego. (s.56) Prawa powinny
bowiem wiązać ludzi nawzajem odniesieniem do dobra wspólnego. (s.57) Każdy, kto
pragnie dobra Rzeczypospolitej, pragnie tego, co jest celem prawa. Jeśli więc
Rzymianie dążyli do dobra Rzeczypospolitej, to słusznie można o nich
powiedzieć, że dążyli do tego, co stanowi cel prawa. (s.57) Tak więc Autor
wnioskuje, że lud rzymski podporządkowując sobie cały świat, miał na celu dobro
powszechne. (s.59)
Już na pierwszy rzut oka widzimy,
jak bardzo Dante idealizuje swoje rozumienie prawa. Prawo, którego celem byłaby
realizacja dobra wspólnego jakiejkolwiek społeczności, wydaje się być świetnym
marzeniem lecz tylko marzeniem. Nawet jeśli uznajemy prawo rzymskie za
najdoskonalsze osiągnięcie intelektualne ludzkości, to musimy sobie zdawać
sprawę, że dążyło ono do realizacji sprawiedliwości jako oddawania każdemu
tego, co mu się należy. Tak rozumiana sprawiedliwość nie spełnia wymogów dobra
wspólnego.
W pewnym momencie, gdy Autor
rozważa funkcjonowanie porządku prawnego, całkiem słusznie odwołuje się do
tworzenia instytucji ludzkich, bo to właśnie tam zawsze działa prawo. Mówi
wprost, że mamy tam ustalanie granic prawa obowiązującego w danej instytucji.
(s.61) I to jest właściwy zakres działania i obowiązywania prawa. Ale w związku
z tym musimy pamiętać, że żadne instytucje powoływane przez społeczeństwo nie
realizują dobra wspólnego. One realizują wyłącznie swój własny interes (co
można określić mianem dobra własnego, jakim jest odpowiedni cel działalności
instytucjonalnej). Taki jest realny wymiar prawa na gruncie społecznym i
politycznym. Żadne prawo nie prowadzi do realizacji dobra wspólnego. Dobro
wspólne jest bowiem realizowane przez dobrą wolę członków wspólnoty osobowej,
która nie kieruje się prawem lecz zasadami moralnymi.