Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
21.01.2015
16.01.2015
Wrażliwość na życie
Ludziom wydaje się, że odnajdą
wrażliwość w pogoni za coraz silniejszymi wrażeniami. Wrażliwość nie bierze się
z natłoku wrażeń. Taka nawałnica wrażeń, jaką mamy dzisiaj w mediach, prowadzi
wprost do przytępienia wrażliwości. Konsumenci wrażeń dostarczanych z zewnątrz przez
medialnych speców tracą wrażliwość na sprawy ludzkie.
Człowiek powinien sam kształtować
swoją wrażliwość. Wrażliwość dotyczy bowiem ludzkiego życia. Człowiek powinien
być wrażliwy na to wszystko, co jest związane z życiem. Wrażliwość bierze się z
realnego przeżywania życia. Wrażliwość jest efektem uczuciowej fascynacji
życiem. Życie jest obrazem piękna. Dlatego wrażliwość poprzez życie jest
związana z przeżywaniem piękna. Ale wrażliwość nie dotyczy jakiegoś wymyślonego
piękna, ona dotyczy piękna zawartego w realnym życiu. Człowiek powinien być
wrażliwy na piękno, jakie niesie ze sobą ludzkie życie. Bo życie jest naprawdę
piękne.
Jeżeli swoje życie przeżywamy z
wrażliwością, to nabiera ono ludzkiego sensu. Musimy uwrażliwiać siebie na
potrzeby ludzkiego życia, a nie marzyć o tworzeniu szalonych możliwości, w
których utopimy swoje życie. Człowiek powinien dziś sięgnąć do samych podstaw
własnej egzystencji, żeby zrozumieć, czym jest życie. Trzeba po prostu
przywrócić życiu należną mu rangę. Papież JP II nawoływał do tworzenia kultury
życia. Człowiek nie zdoła osiągnąć własnego spełnienia, jeśli nie odkryje na nowo
wartości życia. Nie można mówić o godności człowieka, gdy nie szanuje się życia
swojego i swoich bliskich. Życie jest zawsze cenniejsze od wszystkich
publicznych zaszczytów. Przecież tak
warto żyć!!!
Człowiek musi odnaleźć własne życie.
Musi odnaleźć życie, które otrzymał w darze od Boga. Ludzkie życie ma swoje
źródło w chwale Boga. Św. Ireneusz pisał, że chwałą Bożą jest człowiek żyjący.
Ludzkie życie zostało ukształtowane przez Boskie Piękno, czyli właśnie przez Chwałę
Bożą.
Odkrycie piękna ludzkiego życia
pozwala nam kształtować swoją wrażliwość. Wówczas przeżywamy życie jako coś
pięknego i wspaniałego. Dzięki temu możemy tworzyć wokół siebie piękne rzeczy.
Piękne rzeczy, czyli rzeczy służące właśnie do rozwoju własnego życia i życia
bliskich. Będziemy wtedy mogli przeżywać życie z radością i nadzieją. Życie jest
zawsze radosne i pełne nadziei. Smutek wiąże się z utratą życia albo zdrowia
jako doskonałości życia. Tylko człowiek zachwycający się życiem jest radosny i
otwarty na to, co przyniesie przyszłość.
10.01.2015
Rozważania wokół ateizmu /1
Na podstawie lektury książki K. Gloy rodzi się pytanie, dlaczego
świadomościowe myślenie jest zarazem przedmiotowe oraz refleksyjne? Teoretycy
świadomości mówią o przedmiotowych przedstawieniach oraz o podmiotowych
przeżyciach lub aktach refleksyjnych. Mówiąc inaczej, nasze myślenie myśląc o
czymś ujmuje zarazem siebie samo. Lecz w przypadku prawdziwych działań
poznawczych jest to niemożliwe, ponieważ są one zwrócone na zewnątrz do
realnych rzeczy. Wydaje się, że w przypadku myślenia mamy do czynienia z czymś
zupełnie odmiennym. Myślenie ujmuje, a właściwie tworzy i obejmuje możliwości.
Tworzy wiec możliwościowe treści albo byty możliwe, to znaczy możliwe do
pomyślenia. Takie twórcze działanie nie jest poznawczym skierowaniem się do
przedmiotu poznawanego. Intencje świadomościowe nie dotyczą prawdziwych, czy
realnych rzeczy lub przedmiotów. One obejmują scalone treści wyobrażeniowe jako
coś możliwego do pomyślenia. Tak traktował to Kant nazywając bezpodstawnie
poznaniem. Można przyjąć, że człowiek myśli o treściach znaczeniowych albo
znaczeniach treściowych. Już później filozofia będzie twierdziła, że człowiek
nadaje sensy lub znaczenia otaczającym go rzeczom. Tak właśnie zachowuje się
myślenie. Ono nie jest poznaniem, czyli odczytywaniem sensów realności albo
rozumieniem bytów, lecz stanowi tworzenie własnych sensów i znaczeń, chociaż w
oparciu o dane zmysłowe. Zatem myślenie nie rozpoznaje przedmiotu (realnej
rzeczy), ale tworzy swój własny sens przedstawieniowy (fenomen), który jest
jedynie czymś pomyślanym. Myślenie tworzy więc przedmiotowe przedstawienia,
lecz nie dokonuje poznania realności. Przecież nasze myślenie wcale nie musi
zwracać się do realnych rzeczy.
Można zatem przyjąć, że myślenie
jest refleksyjne, gdyż tworząc swój pomyślany sens (przedstawienie), ogarnia
zarazem w tym myśleniu samo swoje myślenie. Dlatego myślenie zna tylko samo
siebie, gdyż jest tylko myśleniem i niczym więcej. To znaczy, że myślenie myśli
siebie samo i dlatego jest refleksyjne. Tu nie ma żadnego rozdwojenia na
podmiot i przedmiot. Myślenie nie jest ani podmiotowe, czyli nie wymaga
przyczynowego i sprawczego podmiotu, ani nie jest przedmiotowe, czyli nie ma
odniesienia do realnych rzeczy (przedmiotów poznania). Myślenie bierze się z
negacji realności. Nawet jeśli pomyślimy sobie, jak to zrobił Kartezjusz, jakąś
rzecz lub substancję myślącą, to nie znaczy, że mamy od razu do czynienia z
czymś realnym. Podobnie jeśli pomyślimy sobie pojęcie Absolutu, to nie znaczy,
że poznaliśmy Boga w jego Osobowej Realności.
Musimy sobie zdać sprawę, że
wszystkie to problemy biorą się z potraktowania myślenia jako poznania, którym
ono wcale nie jest. Otóż myślenie nie jest poznawczą zasadą naszego umysłu.
Myślenie bierze swój początek z braku poznania. Gdy nasz umysł porzucił
poznanie (intelligere), wtedy do
głosu doszło myślenie (cogitare),
wszystko jedno czy to porzucenie przybierze postać Kartezjańskiego metodycznego
wątpienia, czy Kantowskiej krytyki poznania, czy Husserlowskiej epoche – wzięcia w nawias realności.
Otóż myślenie porusza się w
nieskończonej sferze możliwości, stąd próby jego uchwycenia jako
samoświadomości prowadzą w nieskończoność (ad
infinitum). Myślenie jest doskonale refleksyjne. Myślenie zna tylko siebie,
ale to nie znaczy, że możemy je ująć na sposób przedmiotowy. Myślenie nie jest
ani przedmiotem (Kant), ani podmiotem (Kartezjusz). Myślenie jest właśnie takim
nieskończonym przepływem – strumieniem świadomości, jak to przedstawiali Hume i
Husserl. Husserl chciał poszukiwać jakichś trwałych struktur myślenia, gdyż uważał
je za poznanie. Wydaje się, że Hume był bliższy prawdy, gdy sądził, że nasze
myślenie dokonuje się na zasadzie kojarzenia. Ale takie kojarzenie zdaje się
przebiegać w sposób całkowicie dowolny, dlatego ostatecznie Hume związał je z
przyzwyczajeniem. Znaczy to, że myślimy tak jak się przyzwyczailiśmy myśleć.
Można przyjąć, że tylko geniusze i odkrywcy nie myślą w sposób zwyczajny,
dlatego są często nazywani szaleńcami. Jednak dzisiaj szaleństwo stało się
zwyczajem. Wszyscy chcą robić coś szalonego i niezwykłego. Dlatego współczesne
myślenie przybrało postać szaleństwa. Kiedyś poeta pisał: „Ja wybierając los
mój, wybrałem szaleństwo”. Dziś szaleństwo jest na porządku dziennym. Przecież
śpiewamy: „Jesteś szalona, mówię Ci”. Wszyscy jesteśmy szaleni w swoim myśleniu.
Rozważania wokół ateizmu /2
Ewolucja w żadnym wypadku nie mogła doprowadzić do powstania
myślenia. Myślenie jest bowiem czymś absolutnie nienaturalnym. Myślenie jest
tym, co wykracza poza naturalne procesy. Myślenie nie może więc być żadną
czynnością mózgu. Mózg jest co najwyżej magazynem do przechowywania wrażeń
zmysłowych. Dlatego czynności mózgu mogą być materiałem wykorzystywanym przez
nasze myślenie. Stąd być może zachodzi korelacja i związek pomiędzy myśleniem a
procesami zmysłowymi występującymi w mózgu. Jednak na podstawie takiego
powiązania nie wolno wyciągać wniosku, że myślenie odbywa się w mózgu albo przy
pomocy mózgu.
Myślenie powstało w umyśle, lecz
w takim umyśle, który zaniechał poznania realności. Właściwie należałoby
powiedzieć, że myślenie powstało od razu jako umysł. Pierwszy Umysł Myślący
powstał bowiem jako negacja realności. Otóż pierwszy stworzony Byt, gdy
zechciał się samookreślić, musiał dokonać negacji wszystkiego, czym nie był i
nie chciał być. Tak pojawiło się myślenie, które zamieniło Pierwszy Byt w
Pierwszy Umysł Myślący. (Tak przedstawia to Plotyn) Dzięki myśleniu powstała
sfera możliwości, która mogła się stać wielością. Na początku wielość była samą
czystą możliwością. To była możliwość myślenia, czyli pomyślenia dowolnej
wielości różnych rzeczy. Zatem wielość pojawiła się dopiero w Umyśle, jak
wykazał Plotyn. Stąd ta wielość i różnorodność pomysłów wpływała już dalej na
powstanie wielu bytów złożonych z formy i materii.
Bóg stwarza zawsze coś jednego,
czyli stwarza każdy pojedynczy byt (stwarza istnienie bytu). Natomiast Myślący
Umysł zaczął się posługiwać różnorodnością form, które odtąd będą określały
możność materialną. Tak naprawdę w naszym świecie realność walczy z poznanymi
możliwościami. W przypadku człowieka powiemy, że ludzka osoba (jako początek i
zasada realności) walczy ze świadomością (czyli z poznawczymi możliwościami).
Świadomość stara się odepchnąć i wykluczyć osobę, żeby przejąć kierownictwo i
kontrolę nad duchowością i cielesnością człowieka. Gdy możliwości zawładną
ludzką duchowością, wtedy próbują narzucić cielesności swoje absurdalne pomysły
(np. manipulowanie płciowością). Jeżeli świadomość zdominuje naszą ludzką
naturę, to zatracimy zupełnie swoje osobowe człowieczeństwo. Człowiek bardzo
łatwo może stać się myślącym robotem. Tylko po co?
Rozważania wokół ateizmu /3
Dlaczego ludzie tak uparcie wierzą w myślenie? Wierzą, iż bez
myślenia nie można się obejść, a nawet że myślenie przyniesie im szczęście.
Jest to na pewno związane z definicją człowieka jako istoty myślącej. Taka
definicja panuje dzisiaj wszechwładnie w filozofii a nawet w teologii, w
naukach przyrodniczych i humanistycznych, w technologii i komunikacji. I nikt
się nie zastanawia, czy taka definicja ma sens. Otóż definicja ta jest takim
mitem założycielskim nowożytności, natomiast w ponowożytności stała się już
niepodważalnym pewnikiem.
Jak wyleczyć człowieka z tego
zauroczenia? Przecież wszyscy podkreślają, że bez myślenia człowiek nie może
się obejść. Myślenie jest przypisane do człowieka od zawsze i na stałe. Czy
jednak ktoś z tych naukowych autorytetów zastanowił się, że myślenie
przypisywane człowiekowi jest sprzeczne z teorią ewolucji. Nieporozumieniem
jest stanowisko neodarwinistów, którzy twierdzą, że myślenie jest funkcją
mózgu, który rozwijał się w toku ewolucji. Tak naprawdę nie wiadomo, czy rozwój
ludzkiego mózgu dokonał się pod wpływem zdolności myślenia, czy zupełnie
niezależnie od niej. Tego nie da się już sprawdzić.
Jak to jest, że przypisujemy
człowiekowi myślenie już od momentu jego powstania? Skąd u człowieka bierze się
to myślenie, skoro ono samo jest zaprzeczeniem ewolucji, która dotyczy rozwoju
organizmów żywych. Przeskok do myślenia jest tutaj wbrew logice rozwoju,
ponieważ proces ewolucyjny jest bezmyślny, skoro stanowi przystosowanie się do
warunków zewnętrznych. Otóż każdy myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że
myślenie cechuje coś zupełnie przeciwnego. Myślenie pozwala człowiekowi i
potrafi przystosować środowisko zewnętrzne, czyli środowisko przyrodnicze, do
własnych potrzeb człowieka. Dlatego mówimy, że myślenie jest twórcze. Dzięki
niemu człowiek stworzył cywilizację i kulturę.
A jednak od samego początku
przypisujemy człowiekowi myślenie. Co więcej, sądzimy, że bez myślenia człowiek
nie jest człowiekiem. Przecież nie możemy się obejść bez myślenia. To
niewyobrażalne, powiemy. Wydaje się nam, że myślenie jest dla nas obecne w
każdym momencie. Uważamy, że człowiek jest świadomy tego, co robi, właśnie
dzięki myśleniu. Myślenie wiążemy zatem z naszą samoświadomością. Człowiek
dysponuje samoświadomością i ona działa niemal automatycznie, co oznacza, iż
nie możemy jej wyłączyć. Czy na tej podstawie możemy jednak stwierdzić, że
jesteśmy świadomością i jej myśleniem? Czy nie popadamy tutaj w zwykły funkcjonalizm,
biorąc za całość same funkcje, czyli uznając za człowieka to, co się w nim
dzieje? Możemy przecież zapytać, czy nóż jest tylko krojeniem? A zatem czy
człowiek jest myśleniem?
Nawet jeśli uznamy myślenie za
coś nieodzownego dla człowieka, to nie wolno utożsamiać samego człowieka z
myśleniem. Może odpowiecie, iż doświadczając siebie samych napotykamy przecież
właśnie myślenie, co pokazał Kartezjusz. A więc trzeba się zastanowić, czy nie
potrafimy już doświadczyć niczego więcej? A gdzie nasza realność? Ale myślenie
jest w nas zawsze obecne. Nie możemy się obejść bez myślenia. Po co uczymy się
całe życie?
Nie zdajemy sobie sprawy, że
myślenie jest dla nas dostępne, gdy myślimy o sobie albo o czymkolwiek. Nasza
świadomość jest takim myśleniem o czymś lub o sobie. Gdy więc myślimy, wtedy na
pewno pojawia się nasze myślenie. Ale co się dzieje, gdy przestajemy myśleć?
Czy wtedy wszystko się kończy i znika wraz z myśleniem? Taka była odpowiedź
skrajnego idealizmu Berkeleya i Fichtego. Co zatem pozwala nam myśleć? Czyli co
stanowi przyczynę myślenia? Czy samo myślenie pozwala nam myśleć? Jednak
myślenie nie może być początkiem myślenia, ponieważ nic nie jest swoją własną
przyczyną. To może świadomość jest tym, co pozwala nam myśleć? Mamy różne
teorie, które traktują świadomość jako podmiotowość myślenia. Głoszą one, że
myślenie zachodzi w świadomości i dokonuje się dzięki niej. Doświadczamy
świadomości w myśleniu i poprzez myślenie. To może człowiek jest świadomością?
Mamy przecież teorie, które głoszą, że człowiek jako osoba jest świadomością. Osoba człowieka została
utożsamiona ze świadomością. A to już znaczy, że sama realność jest utożsamiana
z myśleniem. Absurd? Okazuje się, że pomyśleć można wszystko, nawet to, co
niemożliwe.
Gdyby osoba była świadomością,
wtedy trzeba by ją utożsamić z myśleniem. Jednak osoba stanowi prawdziwą
realność w człowieku, co więcej jest przyczyną wszystkiego, co mamy realne. Ale
czy myślenie jest czymś realnym? To, że dzieje się w naszej świadomości, nie
oznacza wcale, że jest realne. Specjaliści od świadomości twierdzą, że jej
wyposażenie jest czymś intencjonalnym a nie realnym, czyli wyposażenie
świadomości jest właśnie czymś pomyślanym. Dlatego nie wolno utożsamiać
człowieka z myśleniem, gdyż musielibyśmy przyjąć, że człowiek jest czymś
pomyślanym. Teoretycy poznania powiedzą, że przecież pojęcie człowieka i tak
jest czymś pomyślanym. Może więc człowiek jest jakimś wcielonym pojęciem, czyli
połączeniem pojęcia i materii, jak chcieli scholastyczni dialektycy? Ale takie
połączenie nie daje człowiekowi realności. Nie mógłby on realnie działać, gdyż
nadal bytowałby tylko intencjonalnie. No to może człowiek myśli po prostu sam
siebie i dlatego jest myśleniem? Jednak wtedy byłby taką myślącą monadą, która
nie może kontaktować się z niczym innym.
Albo człowiek uwierzy w swoją
realność, albo będzie wciąż wierzył w swoje myślenie. Wierząc w myślenie
człowiek pozbawia się własnej realności. Warto zapytać, czy da się żyć w
pomyślanym świecie? Okazuje się, że ludzie dążą do tego coraz chętniej. Może boją
się własnej realności? Ale dlaczego? Ludzie robią wszystko, żeby osiągnąć
doskonałość w myśleniu. Dzisiaj liczy się już tylko myślenie. Przede wszystkim
myślenie o sobie – najlepiej pozytywne, natomiast myślenie o innych jest raczej
negatywne. Warto się zastanowić, czy chciałbyś żyć w takim świecie postaci medialnych
albo w wymyślonym świecie wirtualnym. Co każe człowiekowi zanegować realność?
Czy coś nas zmusza do takiej negacji? Odpowiedź jest jedna – to sprawia właśnie
myślenie.
Myślenie nie chce realności.
Myślenie nie lubi realności. Myślenie nie potrzebuje realności, dlatego
podejmuje z nią walkę. Myśleniu wystarczy ono samo. Myślenie pragnie całkowicie
zawładnąć nami, dlatego wywyższa siebie, a poniża i dezawuuje realność. Myślenie
zwodzi nas i uwodzi na wszelkie sposoby. Przesłania nam realność traktując ją
jako konkurencję i wroga. Przeto oczernia nieustannie realność. Myślenie
twierdzi, że rzeczywistość jest bezsensowna i absurdalna, że świat jest nie do
zniesienia i dlatego trzeba uciekać w myślenie. Myślenie jest takie wspaniałe,
gdyż jest wolne i niezależne. No właśnie, myślenie jest niezależne od
rzeczywistości. Myślenie dzieje się i przebiega poza rzeczywistością, jakby
obok niej. Jeżeli myślimy cokolwiek o jakimś człowieku, to tworzymy jedynie
swój wizerunek tego człowieka, ale to istnieje całkowicie poza tym człowiekiem
i nie jest jego realnością. W ten sposób myślenie stwarza całkiem inny świat,
który bierzemy często za rzeczywistość. Ale to pomyłka – przykra pomyłka.
Dlaczego ludzie wierzą w
myślenie? Ponieważ myślenie jest tym, co przychodzi człowiekowi bez trudu. No
właśnie, myślenie zjawia się u nas tak po prostu. Pojawia się znikąd i donikąd
zmierza. Najłatwiej możemy pomyśleć coś o sobie – raz coś dobrego a raz coś
złego. I uważamy, że to nam wystarczy do bycia człowiekiem. Z powodu myślenia
czujemy się tak po ludzku zadowoleni. Wtedy, gdy myślimy, myślenie daje nam
zawsze zadowolenie. Dlatego boimy się go porzucić, gdyż wydaje się nam, że
wówczas stracimy wszystko, co do nas należy. Nie zdajemy sobie sprawy, że to
właśnie myślenie okrada nas ze wszystkiego, co realne.
Odpowiecie na to, że tylko głupcy
nie myślą. Może to prawda. Może nie myślą, ale dzięki temu nie poddają się
myśleniu. Natomiast mędrcy i uczeni stale myślą, ale nie są w stanie wymyślić
niczego realnego. Tak naprawdę w realnym świecie żyją prostaczkowie. Dlatego
uczeni i myśliciele ich tak nie lubią. Kto dziś ceni jeszcze prostaczków? Ale
oni się tym nie przejmują.
Dlaczego mrówki tworzą taką
sprawną społeczność i tak dobrze realizują swoje plany? Dlatego, że o tym nie
myślą i nie muszą debatować nad wszystkim. Gdyby zaczęły dyskutować o tym, co
mają robić, to niczego by nie osiągnęły. Grecy dobrze wiedzieli, że myślenie
sprawdza się tylko w twórczości (w poiesis).
Ale twórczość była oddzielona od wiedzy i poznania (od noesis) oraz od działania (od praxis).
Nikt nie mieszał wtedy tych porządków. Dzisiaj mamy jeden wielki bigos, czyli
galimatias. Kto przyrządził nam ten bigos (amigo
zmień ten bigos)? Tych kuchcików było w historii kilku. Wiedzę próbowano
zamienić na praktykę. Twórczość uznano za poznanie. A na koniec działanie stało
się myśleniem. I tak mamy kompletny galimatias, w którym trudno się połapać.
Różni szarlatani próbują przyrządzić coraz dziwniejsze potrawy zachwalając ich
wyrafinowany smak. Smakowitsze ma być to, co niezrozumiałe, gdyż zrozumiała
jest przecież realność. Najlepiej smakują więc najgorsze kłamstwa.
Rozważania wokół ateizmu /4
Zauważyłem, że zwłaszcza w internecie
ateizm jest związany z nierealistycznym myśleniem. Okazuje się, że ateizm staje
się jednocześnie arealistyczny, ponieważ opiera się na myśleniu. Wszelkie
myślenie neguje realność. Jeżeli więc odwołujemy się wyłącznie do myślenia
(wolnego i swobodnego myślenia), to jesteśmy zmuszeni tak czy inaczej odrzucić
realność. Dlatego ateizm odrzuca realność Boga, ale co więcej odrzuca także
każdą inną postać realności. Jest oczywiste, że gdy odrzucimy realność samej
przyczyny rzeczywistości, czyli przyczyny wszystkiego, co istnieje, wtedy
musimy zanegować również każdą inną realność. Otóż w prosty sposób sprowadza
się to do negacji realności człowieka, przede wszystkim do negacji realności
osobowej podmiotowości człowieka i opowiedzenia się za koncepcją myślącej
świadomości.
Ateiści nie
potrafią dyskutować o rzeczywistości i realności. Oni redukują wszystko do
dyskusji o poglądach, ale pojawiające się poglądy traktują jako to, co człowiek
jest w stanie pomyśleć. Przecież pomyśleć możemy coś zupełnie dowolnego, gdyż
myślenie nie dotyczy bezpośrednio realności, lecz tylko możliwości. Myślenie
potrafi stworzyć jakikolwiek dowolny pogląd. Co więcej w każdej chwili może go
zanegować w sposób dowolny. Ale taka żonglerka poglądami lub myśleniem do
niczego nie prowadzi, gdyż w ten sposób nie zdobywamy żadnego poznania
rzeczywistości. Zawsze możemy sformułować dowolne poglądy na temat człowieka,
możemy stworzyć całą literaturę i poezję na ten temat, ale czy to przybliża nas
do realności człowieka? To tak jak byśmy czerpali wiedzę o człowieku z seriali
telewizyjnych.
Każdy człowiek
jest niepowtarzalną realnością. Ale on sam musi poznać i doświadczyć tej
realności. Jeśli doświadcza i przeżywa swoją cielesną realność, to powinien
zdawać sobie sprawę, że musi sięgnąć jeszcze głębiej. Jeśli z kolei pozna i
uruchomi swoją realność duchową, jeśli czuje swoją duchowość, to również musi
wiedzieć, że to nie wszystko, że trzeba sięgnąć głębiej. Trzeba odwołać się do
wewnętrznego doświadczenia osoby. Ale wówczas może się okazać, iż ta nasza
osobowa głębia leży raczej na szczycie niż na dole. Nie wolno szukać własnej
głębi, jak to się dzisiaj coraz częściej zdarza, gdzieś na dnie – na dnie
upadku. Głębia osobowej realności to nie jest jakaś tajemnicza przepaść, w
którą trzeba skoczyć, żeby ją zgłębić. Warto sięgnąć do tradycji. W literaturze
mistycznej opisuje się tę głęboką realność jako drogę na górę Karmel. Gdyż
prawdziwa realność wiedzie nas zawsze w górę a nie w przepaść i upadek.
Niestety nasze myślenie, które odrzuca realność może nas zaprowadzić raczej do
upadku niż na wzniosłe szczyty. Tak się najczęściej zdarza u ateistów. Myślenie
nigdy nie zdoła osiągnąć statusu realności. Wobec realności myślenie pozostaje
taką otwartą przepaścią możliwości i niczym więcej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)