Dlaczego ludzie tak uparcie wierzą w myślenie? Wierzą, iż bez
myślenia nie można się obejść, a nawet że myślenie przyniesie im szczęście.
Jest to na pewno związane z definicją człowieka jako istoty myślącej. Taka
definicja panuje dzisiaj wszechwładnie w filozofii a nawet w teologii, w
naukach przyrodniczych i humanistycznych, w technologii i komunikacji. I nikt
się nie zastanawia, czy taka definicja ma sens. Otóż definicja ta jest takim
mitem założycielskim nowożytności, natomiast w ponowożytności stała się już
niepodważalnym pewnikiem.
Jak wyleczyć człowieka z tego
zauroczenia? Przecież wszyscy podkreślają, że bez myślenia człowiek nie może
się obejść. Myślenie jest przypisane do człowieka od zawsze i na stałe. Czy
jednak ktoś z tych naukowych autorytetów zastanowił się, że myślenie
przypisywane człowiekowi jest sprzeczne z teorią ewolucji. Nieporozumieniem
jest stanowisko neodarwinistów, którzy twierdzą, że myślenie jest funkcją
mózgu, który rozwijał się w toku ewolucji. Tak naprawdę nie wiadomo, czy rozwój
ludzkiego mózgu dokonał się pod wpływem zdolności myślenia, czy zupełnie
niezależnie od niej. Tego nie da się już sprawdzić.
Jak to jest, że przypisujemy
człowiekowi myślenie już od momentu jego powstania? Skąd u człowieka bierze się
to myślenie, skoro ono samo jest zaprzeczeniem ewolucji, która dotyczy rozwoju
organizmów żywych. Przeskok do myślenia jest tutaj wbrew logice rozwoju,
ponieważ proces ewolucyjny jest bezmyślny, skoro stanowi przystosowanie się do
warunków zewnętrznych. Otóż każdy myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że
myślenie cechuje coś zupełnie przeciwnego. Myślenie pozwala człowiekowi i
potrafi przystosować środowisko zewnętrzne, czyli środowisko przyrodnicze, do
własnych potrzeb człowieka. Dlatego mówimy, że myślenie jest twórcze. Dzięki
niemu człowiek stworzył cywilizację i kulturę.
A jednak od samego początku
przypisujemy człowiekowi myślenie. Co więcej, sądzimy, że bez myślenia człowiek
nie jest człowiekiem. Przecież nie możemy się obejść bez myślenia. To
niewyobrażalne, powiemy. Wydaje się nam, że myślenie jest dla nas obecne w
każdym momencie. Uważamy, że człowiek jest świadomy tego, co robi, właśnie
dzięki myśleniu. Myślenie wiążemy zatem z naszą samoświadomością. Człowiek
dysponuje samoświadomością i ona działa niemal automatycznie, co oznacza, iż
nie możemy jej wyłączyć. Czy na tej podstawie możemy jednak stwierdzić, że
jesteśmy świadomością i jej myśleniem? Czy nie popadamy tutaj w zwykły funkcjonalizm,
biorąc za całość same funkcje, czyli uznając za człowieka to, co się w nim
dzieje? Możemy przecież zapytać, czy nóż jest tylko krojeniem? A zatem czy
człowiek jest myśleniem?
Nawet jeśli uznamy myślenie za
coś nieodzownego dla człowieka, to nie wolno utożsamiać samego człowieka z
myśleniem. Może odpowiecie, iż doświadczając siebie samych napotykamy przecież
właśnie myślenie, co pokazał Kartezjusz. A więc trzeba się zastanowić, czy nie
potrafimy już doświadczyć niczego więcej? A gdzie nasza realność? Ale myślenie
jest w nas zawsze obecne. Nie możemy się obejść bez myślenia. Po co uczymy się
całe życie?
Nie zdajemy sobie sprawy, że
myślenie jest dla nas dostępne, gdy myślimy o sobie albo o czymkolwiek. Nasza
świadomość jest takim myśleniem o czymś lub o sobie. Gdy więc myślimy, wtedy na
pewno pojawia się nasze myślenie. Ale co się dzieje, gdy przestajemy myśleć?
Czy wtedy wszystko się kończy i znika wraz z myśleniem? Taka była odpowiedź
skrajnego idealizmu Berkeleya i Fichtego. Co zatem pozwala nam myśleć? Czyli co
stanowi przyczynę myślenia? Czy samo myślenie pozwala nam myśleć? Jednak
myślenie nie może być początkiem myślenia, ponieważ nic nie jest swoją własną
przyczyną. To może świadomość jest tym, co pozwala nam myśleć? Mamy różne
teorie, które traktują świadomość jako podmiotowość myślenia. Głoszą one, że
myślenie zachodzi w świadomości i dokonuje się dzięki niej. Doświadczamy
świadomości w myśleniu i poprzez myślenie. To może człowiek jest świadomością?
Mamy przecież teorie, które głoszą, że człowiek jako osoba jest świadomością. Osoba człowieka została
utożsamiona ze świadomością. A to już znaczy, że sama realność jest utożsamiana
z myśleniem. Absurd? Okazuje się, że pomyśleć można wszystko, nawet to, co
niemożliwe.
Gdyby osoba była świadomością,
wtedy trzeba by ją utożsamić z myśleniem. Jednak osoba stanowi prawdziwą
realność w człowieku, co więcej jest przyczyną wszystkiego, co mamy realne. Ale
czy myślenie jest czymś realnym? To, że dzieje się w naszej świadomości, nie
oznacza wcale, że jest realne. Specjaliści od świadomości twierdzą, że jej
wyposażenie jest czymś intencjonalnym a nie realnym, czyli wyposażenie
świadomości jest właśnie czymś pomyślanym. Dlatego nie wolno utożsamiać
człowieka z myśleniem, gdyż musielibyśmy przyjąć, że człowiek jest czymś
pomyślanym. Teoretycy poznania powiedzą, że przecież pojęcie człowieka i tak
jest czymś pomyślanym. Może więc człowiek jest jakimś wcielonym pojęciem, czyli
połączeniem pojęcia i materii, jak chcieli scholastyczni dialektycy? Ale takie
połączenie nie daje człowiekowi realności. Nie mógłby on realnie działać, gdyż
nadal bytowałby tylko intencjonalnie. No to może człowiek myśli po prostu sam
siebie i dlatego jest myśleniem? Jednak wtedy byłby taką myślącą monadą, która
nie może kontaktować się z niczym innym.
Albo człowiek uwierzy w swoją
realność, albo będzie wciąż wierzył w swoje myślenie. Wierząc w myślenie
człowiek pozbawia się własnej realności. Warto zapytać, czy da się żyć w
pomyślanym świecie? Okazuje się, że ludzie dążą do tego coraz chętniej. Może boją
się własnej realności? Ale dlaczego? Ludzie robią wszystko, żeby osiągnąć
doskonałość w myśleniu. Dzisiaj liczy się już tylko myślenie. Przede wszystkim
myślenie o sobie – najlepiej pozytywne, natomiast myślenie o innych jest raczej
negatywne. Warto się zastanowić, czy chciałbyś żyć w takim świecie postaci medialnych
albo w wymyślonym świecie wirtualnym. Co każe człowiekowi zanegować realność?
Czy coś nas zmusza do takiej negacji? Odpowiedź jest jedna – to sprawia właśnie
myślenie.
Myślenie nie chce realności.
Myślenie nie lubi realności. Myślenie nie potrzebuje realności, dlatego
podejmuje z nią walkę. Myśleniu wystarczy ono samo. Myślenie pragnie całkowicie
zawładnąć nami, dlatego wywyższa siebie, a poniża i dezawuuje realność. Myślenie
zwodzi nas i uwodzi na wszelkie sposoby. Przesłania nam realność traktując ją
jako konkurencję i wroga. Przeto oczernia nieustannie realność. Myślenie
twierdzi, że rzeczywistość jest bezsensowna i absurdalna, że świat jest nie do
zniesienia i dlatego trzeba uciekać w myślenie. Myślenie jest takie wspaniałe,
gdyż jest wolne i niezależne. No właśnie, myślenie jest niezależne od
rzeczywistości. Myślenie dzieje się i przebiega poza rzeczywistością, jakby
obok niej. Jeżeli myślimy cokolwiek o jakimś człowieku, to tworzymy jedynie
swój wizerunek tego człowieka, ale to istnieje całkowicie poza tym człowiekiem
i nie jest jego realnością. W ten sposób myślenie stwarza całkiem inny świat,
który bierzemy często za rzeczywistość. Ale to pomyłka – przykra pomyłka.
Dlaczego ludzie wierzą w
myślenie? Ponieważ myślenie jest tym, co przychodzi człowiekowi bez trudu. No
właśnie, myślenie zjawia się u nas tak po prostu. Pojawia się znikąd i donikąd
zmierza. Najłatwiej możemy pomyśleć coś o sobie – raz coś dobrego a raz coś
złego. I uważamy, że to nam wystarczy do bycia człowiekiem. Z powodu myślenia
czujemy się tak po ludzku zadowoleni. Wtedy, gdy myślimy, myślenie daje nam
zawsze zadowolenie. Dlatego boimy się go porzucić, gdyż wydaje się nam, że
wówczas stracimy wszystko, co do nas należy. Nie zdajemy sobie sprawy, że to
właśnie myślenie okrada nas ze wszystkiego, co realne.
Odpowiecie na to, że tylko głupcy
nie myślą. Może to prawda. Może nie myślą, ale dzięki temu nie poddają się
myśleniu. Natomiast mędrcy i uczeni stale myślą, ale nie są w stanie wymyślić
niczego realnego. Tak naprawdę w realnym świecie żyją prostaczkowie. Dlatego
uczeni i myśliciele ich tak nie lubią. Kto dziś ceni jeszcze prostaczków? Ale
oni się tym nie przejmują.
Dlaczego mrówki tworzą taką
sprawną społeczność i tak dobrze realizują swoje plany? Dlatego, że o tym nie
myślą i nie muszą debatować nad wszystkim. Gdyby zaczęły dyskutować o tym, co
mają robić, to niczego by nie osiągnęły. Grecy dobrze wiedzieli, że myślenie
sprawdza się tylko w twórczości (w poiesis).
Ale twórczość była oddzielona od wiedzy i poznania (od noesis) oraz od działania (od praxis).
Nikt nie mieszał wtedy tych porządków. Dzisiaj mamy jeden wielki bigos, czyli
galimatias. Kto przyrządził nam ten bigos (amigo
zmień ten bigos)? Tych kuchcików było w historii kilku. Wiedzę próbowano
zamienić na praktykę. Twórczość uznano za poznanie. A na koniec działanie stało
się myśleniem. I tak mamy kompletny galimatias, w którym trudno się połapać.
Różni szarlatani próbują przyrządzić coraz dziwniejsze potrawy zachwalając ich
wyrafinowany smak. Smakowitsze ma być to, co niezrozumiałe, gdyż zrozumiała
jest przecież realność. Najlepiej smakują więc najgorsze kłamstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz