Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
17.12.2014
9.12.2014
Obalanie filozoficznych mitów
Obalanie filozoficznych mitów
1) De cogitationibus non est disputandum. Disputandum est de rebus.
2) Bóg nie tworzy ludzkiej natury. Bóg stwarza osobę człowieka, która dzięki temu posiada realną moc sprawczą i dlatego może przyczynować wyposażenie ludzkiej natury do spółki z przyczynami drugorzędnymi. Bóg nie stwarza więc ludzkiej duszy ani ludzkiego ciała, lecz stworzona osoba sama organizuje sobie własną duszę i ciało.
3) Bóg nie jest umysłem (w żadnym znaczeniu tego pojęcia), gdyż umysłowość należy już do możnościowej sfery istoty bytu stworzonego przez Boga. Bóg jest Osobą (teologia podpowiada nam, że Bóg jest Trójcą Osób). A to znaczy tyle, że posiada wszystkie atrybuty osobowe. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, czyli Życiem. Bóg nie musi być umysłem, ponieważ jest Prawdą, która przyczynuje wszelką poznawalność i umysłowość. Tak samo Bóg nie musi być chceniem i wolą, gdyż jest samym Dobrem, które powołuje do istnienia i działania wszelkie chcenie, czyli wolę. W Bogu Piękno jest Życiem, dlatego Bóg ma moc ożywiania każdego bytu i całej przyrody ożywionej.
4) Dlatego w Bogu nie ma myślenia. Przypisywanie Bogu myślenia staje się mitologizacją, którą uprawiali Grecy.
5) Myślenie nie jest poznaniem. Ono jedynie bazuje na poznaniu zmysłowym lub umysłowym. Nasze poznanie dotyczy zawsze konkretnych i jednostkowych rzeczy. Myślenie tworzy jednak własne treści intencjonalne. Najprościej możemy powiedzieć, że myślenie tworzy pojęcia, czyli wyabstrahowane i ogólne treści. Te ogólne treści pojęciowe stanowią podstawę do powstania języka. Język jest wyrazem naszego myślenia o rzeczywistości, w tym również o człowieku. Ale język nie opisuje samej rzeczywistości. On przedstawia jedynie nasze myślenie o świecie i o człowieku.
6) Myślenie nie tworzy realności. Ono tworzy jedynie możliwości. Człowiek nie może żyć w świecie możliwości, gdyż do życia potrzebuje prawdziwej realności.
7) Skoro myśleniu przypiszemy realność, to wówczas rzeczywistość przestaje być dla nas ważna, gdyż pierwsze i najważniejsze jest myślenie. Rzeczywistość staje się niepoznawalna (zob. Kantowska Ding an sich), aby w końcu (u Sartre’a) stać się czymś absurdalnym. Przecież to tylko myślenie jest w stanie powiedzieć (albo pomyśleć) o rzeczywistości, że jest absurdalna i bezsensowna. W ten sposób myślenie każe człowiekowi oderwać się od rzeczywistości i zagłębić się w świat możliwości. Myślenie tworzy bowiem jedynie możliwości. Ono nie potrafi stworzyć niczego realnego. Lecz człowiekowi, który zagłębia się w świat możliwości i marzeń, wydaje się, że realizując marzenia osiąga jakąś nową rzeczywistość. To jest tylko złudzenie, gdyż spełniając swoje marzenia poszerzamy jedynie własne myślenie i nic więcej.
8) Nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Dlatego musimy się ratować przed myśleniem. Do tego konieczne jest rozumienie rzeczywistości (czyli zrozumienie, czym jest realność). Rozumienie dotyczy na ogół rzeczywistości zewnętrznej, ale tak naprawdę powinno dotyczyć realności samego człowieka. Tylko poznawszy swoją realność człowiek zdoła spełnić swoje powołanie. Natomiast poprzez myślenie nigdy nie dotrzemy do tego, co realne. Myślenie trzyma nas bowiem na dystans względem realności. Jak pokazał Kant, myślenie wytwarza własne przedmioty poznania w postaci fenomenów (zjawisk), dlatego jego następcy podążali w stronę fenomenologii, która stała się wyłącznie teorią myślenia (zob. Hegel i Husserl). Otworzyć nam oczy (duszy) na rzeczywistość może rozumienie (intelligo), które przenika bezpośrednio do tego, co realne. Takie rozumienie jest napędzane słowem prawdy, które powstaje w umyśle pod wpływem aktywności osoby ludzkiej.
9) Dla rozumienia realności najważniejsze jest słowo prawdy. Prawda stanowi własność transcendentalną istnienia. A to oznacza, że prawda jest również atrybutem osoby będącej podmiotowością istnienia. Tak więc ontologicznie prawda występuje w istnieniu i jako taka nie może występować w umyśle człowieka. Lecz oddziałując na nasz umysł w akcie kontemplacji ta osobowa i ontyczna prawda sprawia zrodzenie w umyśle słowa (zwanego słowem prawdy, gdyż pochodzi ono od prawdy). Dzięki temu słowu prawdy zawartemu w umyśle i stanowiącemu moc poznawczą człowiek jest zdolny do poznawania otaczającej go rzeczywistości. Może więc poznawać realność różnych bytów (czyli w zasadzie ich istnienie). Starożytni tę moc poznawczą nazywali intelligentia. Ten umysłowy kontakt poznawczy z rzeczywistością pozwala nam rozumieć otaczający nas świat, a także pozwala zrozumieć człowieka, czyli samych siebie i innych ludzi.
Bez słowa prawdy nasz umysł staje się poznawczo bezsilny i zaczyna wyłącznie myśleć, czyli tworzyć treści pojęciowe na podstawie doświadczenia zmysłowego. Umysł traci moc poznawczą (inteligencję) i przechodzi na pozycje możliwości myślenia. Filozofia nowożytna nazwała tę sferę umysłowej możliwości – świadomością. Mianem świadomości określa się to wszystko, co jesteśmy w stanie pomyśleć. Zapomniano, że gdy o czymś myślimy, nie oznacza to wcale, iż docieramy do jakiejś realności. Myślenie nie wybiega poza świadomość. Myślenie tworzy samą możliwość, czyli właśnie to, co Husserl nazwał intencjonalnością. Ta sfera możliwości myślenia jest czymś nieokreślonym i nieskończonym. Dlatego nasze myślenie bardzo chętnie posługuje się pojęciem lub ideą nieskończoności.
10) Otóż tę swoją nieskończoność możliwości myślenie najchętniej przypisuje Bogu. Ale realność Boga nie polega na nieskończoności. Bóg nie posiada nieskończoności, bo to jest cecha sfery możliwości. Bóg posiada atrybuty realnej osoby, czyli jest Prawdą, Dobrem i Życiem (czyli Pięknem). Zresztą te osobowe atrybuty określają kolejne Osoby Boskie. Dobro jest przypisywane Osobie Ojca, Prawda należy do Osoby Syna, zaś Życie dotyczy Osoby Ducha Ożywiciela. Ta Boska Trójca Osób ma moc stwarzania innych osób duchowych lub wcielonych. Człowiek jest osobą stworzoną przez Boga. Jest on osobą uduchowioną i zarazem wcieloną. Człowiek jest osobą, która posiada ludzką naturę.
11) Człowiek nie jest samą naturą. Człowiek jest przede wszystkim osobą. To właśnie osoba kształtuje naszą ludzką naturę, a nie odwrotnie. Osoba jest czymś pierwszym i najważniejszym w człowieku. Ona stanowi osobową podmiotowość istnienia wyposażoną we własności prawdy, dobra i piękna. Te własności przyczynują i wyznaczają wyposażenie duchowe naszej natury (czyli to, co nazywamy władzami duchowymi), natomiast moc ożywcza pozwala na ukształtowanie się organizmu ludzkiego, który powstaje przy udziale rodziców. Dlatego człowiek rodzi się nie tylko jako byt naturalny stanowiący cząstkę przyrody, lecz zostaje stworzony przez Boga jako byt osobowy, który jedynie przychodzi na świat z całym swoim naturalnym wyposażeniem.
12) Jeżeli dzisiaj uważa się, że można jakby odwrócić proces pochodzenia człowieka, to jest to poważny błąd. Nie da się stworzyć ludzkiej osoby dzięki manipulacji w zakresie ludzkiej natury. Ani próby tworzenia sztucznego organizmu, ani próby manipulacji świadomością, aż po tworzenie sztucznej inteligencji (na przykład jako komputera podłączonego do ludzkiego mózgu), nie są w stanie ożywić osoby człowieka. Żywy organizm sterowany sztuczną świadomością staje się jedynie czymś demonicznym, gdyż nie może posiadać osobowej aktywności człowieka. Taki twór musi się zwrócić przeciwko osobie człowieka, a tym samym przeciwko realnemu człowiekowi.
4.12.2014
Bez filozofii możemy zapomnieć o realnym człowieczeństwie
Bez filozofii możemy zapomnieć o
realnym człowieczeństwie. Wiedza przyrodnicza zrównuje człowieka ze światem
roślin i zwierząt. Spłaszcza w ten sposób człowieka do wymiaru cielesnego.
Człowiek potraktowany cieleśnie staje się cząstką przyrody. Dlatego uważa się,
że podlega on prawom przyrodniczym, czyli że jego istnieniem rządzi ślepy
przypadek. To oznacza, że człowiek pojawił się na świecie przez przypadek, gdy
małpa się pomyliła i zeszłą z drzewa. Ale dlaczego ta pomylona małpa wędrowała
po świecie przez kilkadziesiąt tysięcy lat, aby stać się człowiekiem (homo
sapiens), to doprawdy jest niezrozumiałe. Bo przecież człowiek podbił całą
przyrodę w jakieś 10 tysięcy lat. A co więcej, przez ten czas zdołał już
zniszczyć, czyli zabetonować, całkiem sporą przestrzeń na ziemi. Czy ewolucja
była na tyle głupia, żeby wytworzyć swojego mściciela i niszczyciela? Jeśli
jednak odpowiemy, że to człowiek okazał się na tyle głupi, żeby zniszczyć swój
świat (własne środowisko naturalne), to będzie znaczyło, że on działa wbrew
ewolucji. Człowiek okazał się bardzo niegrzecznym dzieckiem ewolucji.
Tak naprawdę rzeczywistości
człowieka nie da się w żaden sposób wpisać w cykl ewolucyjny. Wszystkie takie
zabiegi są z góry skazane na niepowodzenie. Skąd zatem wziął się człowiek? Może
spadł z nieba? Może podrzucili go jacyś kosmici (kosmaci kosmici z Planety
Małp). A może to sprawka złośliwego Demona, który się przyśnił Kartezjuszowi?
To może być bliższe prawdy. Człowiek – ten niegrzeczny łobuz ma w sobie coś
demonicznego. Ale zarazem ma w sobie coś boskiego. A więc Bóg stworzył
człowieka? Poeta nam wyśpiewał, że to Bóg do spółki z Diabłem maczali w tym
palce. Cóż więc należy z tym problemem zrobić? Wielce szacowna nauka leży w tym
zakresie i kwiczy. Ludzie stale pytają lub po prostu w coś wierzą. Życie
ludzkie toczy się dalej. I tak naprawdę nie wiadomo, co ze sobą zrobić. To
przykre, ale prawdziwe.
Dlaczego człowiek przestał już
marzyć o poznaniu prawdy o sobie? Człowiek zajął się działaniem. Zajął się
własną pracą, bo coś mu z tego wychodzi. Raz lepiej, a raz gorzej, ale zawsze
postępuje naprzód przed siebie. Okazuje się, że można żyć bez poznania i
rozumienia siebie. No nie! Żyć może nie, lecz można zupełnie sprawnie
funkcjonować. Człowiek zanurzył się dzisiaj w funkcjonalizmie i całkiem dobrze
funkcjonuje sobie we własnym świecie. Funkcjonuje i funkcjonuje, nawet jeśli
nie wie, kim jest. Przecież zinstytucjonalizowane społeczeństwo zawsze
przyczepi mu jakąś łatkę lub gwiazdkę.
I tak człowiek wędruje sobie przez
świat nie wiedząc nawet kim jest. Człowiek boi się nawet o to zapytać, gdyż
zaraz okrzykną go zdrajcą i oszołomem. Dlatego wystarczy mu, że ma swoją
funkcję w tym globalnym układzie. Ale co mam zrobić, jeśli nie funkcjonuję w
tym układzie? Co zrobić, gdy jestem pozbawiony wszelkich funkcji? Jestem
zupełnie bezużyteczny, bo naprawdę chcę być tylko człowiekiem. Lecz wszystko i
wszyscy dokoła wołają, że nie ma realnego człowieka. Jest tylko jakaś funkcja!
Wszechwładna Funkcja! Dlatego człowiek musi mieć funkcję. Jeśli chcesz być kimś
bezinteresownym, jeśli chcesz być osobą, to przestajesz być użyteczny i
przestajesz funkcjonować w zinstytucjonalizowanym świecie. Nowoczesne
społeczeństwo zostało zinstytucjonalizowane do tego stopnia, że liczy się tylko
twoja funkcjonalność w jakiejś instytucji. Może ciebie wcale nie być, ale musi
być jakaś funkcja. Bez funkcji ani rusz!
Człowiek przestał już być
człowiekiem, a stał się funkcjonariuszem publicznym. Gdy idę ulicą, widzę
dookoła samych funkcjonariuszy. Tylko czasami przemknie jeszcze gdzieś
człowiek. Zatrzyma się pod śmietnikiem, żeby się pożywić i wędruje dalej przed
siebie ze swoim prawdziwym człowieczeństwem. Taki całkiem bezużyteczny i
bezinteresowny. Ale jak najbardziej prawdziwy w swoim człowieczeństwie. Jak
pisał poeta – człowiek szukający
człowieka – żebrak.
25.11.2014
Moje omówienie filozoficznych fragmentów przemówienia Papieża w PE
W swoim przemówieniu Papież
wskazuje na godność (człowieka) i transcendencję (Boga). Gdzieś na styku
powstaje to, co nazywa On transcendentalną godnością. Papież ma świadomość, że
aby ratować człowieka konieczne jest krzewienie w kulturze godności osoby.
Zdaje sobie sprawę, że godność przynależy do osoby człowieka, ale tak naprawdę
realizuje się w wymiarze społecznym. Człowiek nie może być „samotną monadą”, on
jest istotą relacyjną. Człowiek jest relacyjną osobą. Dlatego wymiar osobowy
człowieka łączy się już bezpośrednio z wymiarem wspólnotowym (na poziomie
rodziny), a dalej w wymiarem społecznym. W życiu społecznym Papież domaga się
przyznania prymatu osobie, a nie absolutyzacji techniki. Gdy zaczynamy myśleć
technicznie, wtedy odrzucamy życie i osobę człowieka. W ten sposób powstaje „kultura
odrzucenia” panująca w Europie. To jest odrzucenie realności człowieka na rzecz
możliwości technicznych. Jedynie odwołanie się do osobowej godności człowieka
prowadzi nas do przyjęcia słusznych i niezbywalnych praw człowieka, które będą
strzegły jego osobowej realności. Toteż Papież domaga się uznania niezbywalnych
praw człowieka przeciwko myśleniu ekonomicznemu i technicznemu. Dlatego debaty
polityczne pozbawione orientacji antropologicznej stają się jałowe.
Z przemówienie Papieża w PE
Jak
zatem przywrócić nadzieję na przyszłość, aby wychodząc od młodych
pokoleń odnaleźć ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy
zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej
prawa i świadomej swoich obowiązków?
Pozwólcie,
że odpowiadając na to pytanie posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej
znanych fresków Rafaela znajdujących się w Watykanie jest tzw. Szkoła
Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Pierwszy z
palcem wskazującym w górę, ku światu idei, można powiedzieć ku niebu;
drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej
rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej
historię, na którą składa się ciągłe spotkanie między niebem a ziemią,
gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od
zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność
praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami.
Przypadkowa intuicja
Jak świetnie poprzednia notka wpisała się w dzisiejsze przemówienie Papieża Franciszka w PE. Filozofia wkroczyła na europejskie salony w osobie Franciszka.
22.11.2014
21.11.2014
Chęć rozumienia świata
Filozofia rodzi się nie z chęci poznawania
świata, ale z chęci rozumienia go. Chęć poznawania czegoś nowego pcha ludzi do
nieustannej podróży. Tak funkcjonują podróżnicy. Filozofowie nie byli nigdy
podróżnikami. Oni siedzieli w jednym miejscu próbując zrozumieć to, co działo
się wokół nich. Dlatego filozofowie byli prawdziwymi badaczami a nie
podglądaczami świata. Oni chcieli dotrzeć do początku, żeby móc zobaczyć
koniec. To trochę tak jakby w geometrii chcieć uchwycić początek i koniec linii
prostej. Może się okazać, że podążamy po prostu po okręgu.
To, co w filozofii najważniejsze, to jest
rozumienie świata. Rozumienie rzeczywistości. Pytanie o arché jest pierwszą
próbą zrozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest więc związane z wyjaśnieniem
przyczynowym. Rozumienie jest wskazaniem na przyczynę czegoś. Bez ujęcia
zależności przyczynowej nie zrozumiemy rzeczywistości.
Jak zrozumieć świat? Jak zrozumieć człowieka?
Gdzie trzeba zajrzeć? Czego szukać? Czy wystarczy rozłożyć cielesność na
czynniki pierwsze? Czy może na takie same czynniki należy rozłożyć duszę? A
może trzeba zajrzeć jeszcze głębiej? Gdzieś pod podszewkę? Sięgnąć do samej
ludzkiej egzystencji? Ale jak to zrobić?
Ludzka egzystencja wydaje się niepoznawalna i
niewyrażalna. Jak więc mamy się do tego zabrać? Co nam potrzeba? Może jakiś
wytrych? Albo słowo-klucz (mot clue)? Czyli po prostu słowo. Czym jest
słowo? Czyżby słowo miało być rozumieniem? Bez słowa nie ma z pewnością
rozumienia. Słowo to jest takie narzędzie-klucz dla filozofa. Narzędzie
filozoficzne.
Skąd filozof ma czerpać swoje słowo? On sam
pewnie nie wie. Jeden filozof powiedział: Wiem, że nic nie wiem. Czyżby
to było poszukiwanie słowa? Trzeba chyba zacząć od przyznania się do niewiedzy.
Czyżby takie przyznanie się mogło nas oświecić? To znaczy, że niewiedza nas
oświeca, gdyż pozwala zjawić się światłu prawdy. To Sokratejskie przyznanie się
do niewiedzy otwiera nasz umysł na przyjęcie prawdy. Ludzki umysł czeka na prawdę. Oczekuje tej prawdy jak kania dżdżu.
Bo tylko wówczas prawda może się pojawić w umyśle. Pojawia się nagle – ni stąd
ni zowąd! Otwórzcie swoje drzwi dla prawdy. A prawda do was zawita. I będziecie
ucztować razem. Na uczcie mądrości.
Umiłowanie mądrości jest otwarciem się
na prawdę. Jest pragnieniem prawdy.
Filozof jest kimś, kto jest głodny prawdy. Jest kimś, kto chce się karmić
prawdą. Filozof jest kimś, kto czeka na przybycie prawdy. Ale trzeba czekać tak
jak panny mądre i roztropne z przypowieści ewangelicznej. Czekać w pełnej
gotowości przyjęcia prawdy.
Przyjąć prawdę to znaczy przyjąć słowo.
Prawda pojawia się w umyśle jako słowo. Sama prawda jest bowiem własnością
realności (własnością istnienia). Realnie zamieszkuje w bytach, natomiast w
umyśle zjawia się pod postacią słowa. Mówimy wtedy o słowie prawdy. Przyjęcie
słowa jest zatem poznaniem i rozumieniem prawdy. Dlatego uważamy słowo za
rozumienie bytu i jego realności (istnienia). Umysł dysponujący słowem zaczyna
rozumieć rzeczywistość. Rozumie bowiem byty w ich istnieniu. Tym samym odkrywa
przyczynę bytów. Poznaje Boskie Istnienie (ipsum esse).
Słowo pozwala nam sięgnąć do źródła realności
– do poziomu istnienia. W przypadku człowieka jest to osobowe istnienie, czyli
egzystencja. Docierając do osobowego istnienia w człowieku odkrywamy samą osobę
jako podmiotowość istnienia. Dlatego uznajemy, że słowo prowadzi nas do
rozumienia człowieka jako osoby. Gdyż człowiek jest przede wszystkim osobą.
Filozofia jest wiedzą rozumiejącą
Filozofia
jest wiedzą rozumiejącą. Ale to jest tylko wiedza ludzka, dlatego jest narażona
na wątpliwości i błądzenie.
Filozofia jest wiedzą rozumiejącą. A to
znaczy, że dąży do zrozumienia człowieka, czyli pełnej wiedzy o człowieku.
Jednak filozofia jest tylko wiedzą ludzką, wiedzą tworzona przez człowieka.
Okazuje się, że ta ludzka wiedza lubi chodzić na skróty. Człowiek bowiem
chętnie coś upraszcza. I chociaż w całej historii filozofii mamy nieustanne
dążenie do pogłębiania zdobywanej wiedzy, to jednak obok rozważań głębokich
funkcjonują ujęcia płaskie i uproszczone. Podobnie wygląda sprawa etyki. Etyka
jest wiedzą typowo ludzką. Jest wiedzą tworzoną przez człowieka dla człowieka (czyli
dla ludzi). Jest to wiedza praktyczna, a nie teoretyczna. Dotyczy ludzkiego
działania, które jest całkiem zmienne. Dlatego jest narażona na błędy w
większym stopniu niż na przykład matematyka jako wiedza stricte teoretyczna.
Patrząc na to z innej strony wydaje się
ciekawe i zarazem dziwne, że w zakresie problemów życiowych (czyli tego, jak
żyć) ludzie szukają łatwych rozwiązań. Dziś na przykład męczy nas poszukiwanie mądrości, która jest
trudna i wymaga wiele wysiłku i poświęcenia. Może dlatego etyka chętnie
schlebia popularnym oczekiwaniom. Albo wprost przeciwnie stawia przed
człowiekiem górnolotne wymagania. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie daje
jednak pogłębionego rozumienia człowieka. Może więc trzeba podążać drogą
pośrednią.
Filozofia uczy nas rozumienia
Filozofia ma jedno główne zadanie. Powinna
nauczyć człowieka rozumienia samego siebie. Takie rozumienie jest nierozłącznie
związane z poznaniem własnej realności. Z dorobku historii filozofii wiemy, ze
poznanie realności nie jest wcale takie łatwe czy oczywiste. Dużo łatwiej jest
pomyśleć o sobie coś dowolnego, cokolwiek przyjdzie nam na myśl. Jednak
myślenie nie niesie ze sobą żadnego rozumienia. Myślenie wprost neguje
rozumienie realności. Dlatego klasyczna filozofia nie posługiwała się
myśleniem, gdyż dobrze znała wszystkie jego niedogodności.
Kiedy jednak filozofia zwątpiła w swoją
zdolność rozumienia rzeczywistości, wtedy do głosu doszło myślenie (cogito).
Wówczas nastąpiło załamanie się filozofii na rzecz rozwoju nauk przyrodniczych,
które otwierały przed człowiekiem nieograniczone możliwości zastosowania
rozwiązań technicznych. Wiedza empiryczna popchnęła nas w kierunku
wykorzystania techniki, co doprowadziło najpierw do rewolucji przemysłowej, a
następnie do rewolucji informatycznej. Ale ten szalony postęp cywilizacji nie
dał nam żadnego nowego rozumienia człowieka. Okazało się niestety, że ludzie
uznali, iż tworzenie coraz bardziej doskonałych maszyn i urządzeń sprawia, że
nasz świat staje się doskonalszy. Cóż nam z tego postępu, jeśli w tym
doskonałym świecie człowiek – sam dla siebie – staje się coraz mniej doskonały.
Człowiek powinien szukać własnej doskonałości, a nie zadowalać się
doskonaleniem swojego otoczenia, gdyż doskonałość zewnętrznych warunków
bytowania i działania nie przekłada się na doskonałość naszego postępowania
moralnego.
Człowiek musi wreszcie odkryć doskonałość w
swoim wnętrzu, żeby móc działać moralnie. Taką doskonałością człowieka jest
jego osoba. Osoba stanowi sprawczą podmiotowość, która aktywizuje działania
naszej duszy i ciała. Tylko aktywność osoby (wynikająca z kontaktu z Bogiem,
gdyż osoba jest stwarzana przez Boga, co umożliwia jej bezpośredni kontakt z
Bogiem) może sprawić, że nasze działania będą doskonałe. Doskonałe moralnie.
Teologia mówi tutaj o łasce otrzymanej od Boga. Łaska uaktywnia naszą osobę,
która dzięki temu ożywia duszę i ciało.
Osoba stanowi samo centrum realności
człowieka, dlatego człowiek musi sięgnąć do rozumienia siebie jako osoby.
Inaczej stanie się taką myślącą zabawką w rękach demonów. Człowiek musi walczyć
o swoją realność. Każdy z nas powinien walczyć o swoją osobę, gdyż osoba
stanowi nasze podmiotowe Ja. Ludzka podmiotowość jest zawarta na poziomie
istnienia (w osobowej egzystencji człowieka). To stamtąd płynie cała osobowa
aktywność człowieka. Bez tej osobowej aktywności człowiek staje się posłusznym
i bezwolnym wykonawcą rozkazów i poleceń. Dlatego władza polityczna pragnie
odebrać ludziom osobową aktywność, żeby uczynić z nich posłusznych i podległych
sobie obywateli, którzy wykonają bezsensowne pomysły rządzących. Tylko osoba
potrafi wziąć swoje sprawy w swoje ręce, gdyż posiada odpowiednią moc sprawczą
do działania. Osoba działa zawsze w swoim imieniu. To oznacza, że działa sama
dla siebie i sama przez się. Osoba podejmuje bowiem tylko swoje własne
działania, gdyż jest panią i władczynią własnej aktywności. Nie musi się
kierować obcymi względami. Natomiast ludzka świadomość nie posiada żadnej mocy
sprawczej, dlatego kieruje się tym, co jej podpowiedzą inni (inne świadomości).
Faktycznym sprawcą działania w człowieku jest
jego osoba. To osoba stanowi podmiotowe źródło ludzkiej aktywności. Osobowa
aktywność napędza nasze władze duchowe, które dzięki temu mogą podejmować
realne działania. Akty kontemplacji pobudzają nasz umysł do poznania prawdy.
Akty sumienia poruszają naszą wolę do chcenia dobra, zaś akty upodobania
napędzają naszą uczuciowość do przeżywania piękna. Dzięki temu nasza duchowość
może działać moralnie kierując się słowem prawdy, czynem dobra i przeżyciem
piękna. Dopiero wówczas nasze działania służą w pełni człowiekowi do wzrostu i
rozwoju moralnego.
Bez osobowej aktywności człowiek zostaje
wydany na pastwę swojej świadomości, która kieruje się wyłącznie myśleniem,
wyborem i przyjemnością. Ale to są pozorne działania, które do niczego nie
prowadzą. Tylko osoba działa samodzielnie, ponieważ jest sprawczym podmiotem
działania. Nasza świadomość nie posiada żadnej mocy sprawczej, dlatego ulega
wpływom obcego myślenia. Nawet jeżeli wydaje się nam, że pomyśleliśmy coś
własnego, to i tak okazuje się, że już gdzieś spotkaliśmy takie myślenie.
Myślenie jest twórcze, ale tworzy jedynie możliwości, a nie jest w stanie
sprawić niczego realnego. Myślenie tworzy możliwości, czyli pokazuje nowe
zastosowania różnych rzeczy. Myślenie dzieje się i krąży w świecie możliwości,
skąd wyłapuje nowe pomysły. Być może wszystkie te pomysły zrodziły się kiedyś w
Pierwszym Umyśle Myślącym (gr. Nous), który zaczął myśleć odrzucając realną
rzeczywistość.
Zło jest nierealne. Dlatego zło pojawia się
najpierw w naszym myśleniu. Z myślenia zło przenika do działania i dlatego
zdarza się, że źle działamy. Natomiast dobro pojawia się w naszych czynach – w
dobrych uczynkach, gdyż dobro należy czynić, a nie myśleć o nim. Jeżeli
zaczynamy myśleć o czymś dobrym, to na pewno wymyślimy coś złego. To przecież
myślenie może pozbawić nas dobra i realności. Nasze myślenie wcale nie jest
czymś dobrym, gdyż brak mu realności. Dobra jest tylko realność. Dlatego
powinniśmy chcieć działać, a wtedy dobro z pewnością samo pojawi się w
działaniu. Człowiek powinien chcieć działać, a dużo mniej myśleć o działaniu.
Nasze działania rodzą się bowiem z osobowego dobra, które przemawia do nas w
sumieniu. Realne dobro zamieszkuje w osobie, a nie w świadomościowym myśleniu.
To osoba ludzka jest dobra, bo jest realna, a nie świadomość. W świadomości
wirują tylko nasze myśli, które łatwo popadają w błędy, gdyż myślenie neguje
realność z jej prawdą i dobrem. Jeśli nasze działania oprzemy na myśleniu, to
nic dobrego z tego nie wyjdzie. Dobra osoba po prostu działa i to działa
dobrze. Człowiek powinien się otworzyć na osobową aktywność, bo stamtąd płynie
dobro i piękno. Do działania ma nas pobudzać dobro i piękno. Musimy o tym
pamiętać!
14.11.2014
Człowiek potrafi odrzucić swoją realność
Człowiek potrafi odrzucić swoją
realność. Człowiek potrafi odrzucić również swoją naturę. Takie działania
trudno uznać za naturalne, ponieważ natura nie może zanegować i porzucić siebie
samej. Co zatem skłania człowieka do odrzucenia własnej natury? Wydaje się, że
musi to być coś, co przekracza naturę. Czy może to być ludzka osoba? Jednak
osoba nie powinna działać przeciwko naturze, skoro ludzka natura pochodzi od
sprawczej mocy osoby. Trzeba więc się zastanowić, co jeszcze w człowieku
przekracza lub transcenduje naturę. Czymś takim może być jedynie świadomość.
Myśląca świadomość. Zatem tym, co jest w stanie zanegować i odrzucić naturę
człowieka jest myślenie.
Myślenie w ogóle wyrasta z
negacji realności. Dlatego posiada wszelkie warunki dla zanegowania zarówno
osoby jak i natury. Odrzucając osobę lub naturę myślenie neguje przede
wszystkim ich realność. Gdy odrzucimy realność natury, wtedy próbujemy jej
nadać jakiś nowy status. Dlatego wymyślamy sobie coś zupełnie nowego, co
będziemy chcieli potraktować jak naturę.
Na ogół takie zawirowanie
prowadzi do tego, że negację natury uważamy za coś naturalnego albo
przynajmniej za coś całkowicie własnego i potrzebnego. Na przykład głodówkę
(głodzenie się) traktujemy jako coś właściwego i pożytecznego. Innym razem za
coś potrzebnego i koniecznego uważamy pijaństwo (upijanie się) albo obżarstwo
(objadanie się). Już po tych przykładach widać, że taka negacja natury jest
związana z jakimś uzależnieniem człowieka od rzeczy zewnętrznych. To mogą być
różnego rodzaju używki, ale to mogą być różne dowolne rzeczy (byty, kapelusze,
samochody, dziś różne gadżety), których posiadanie uważamy za niezbędne i
konieczne.
Może to być używanie dowolnych
rzeczy. Musimy sobie zdawać sprawę, że używanie rzeczy jest związane z
myśleniem o tych rzeczach. Jeżeli myślimy, że do życia i działania są nam
potrzebne i konieczne różne rzeczy, to jest to pierwszy krok do uzależnienia
się od tych rzeczy. Inaczej mówiąc, nie potrafimy się obyć bez tych rzeczy, ale
to polega zawsze na naszym myśleniu i tylko myśleniu. Tak naprawdę ludzka
natura nie potrzebuje do życia i działania tak wielu rzeczy. Są oczywiście
rzeczy czy dobra konieczne i niezbędne do życia (np. pożywienie), ale nawet ich
należy używać w miarę, czyli umiarkowanie.
Myślenie zawsze niesie ze sobą
jakąś negację realności natury człowieka. Próbuje nam wmówić, że do życia
potrzebne są rzeczy wymyślone przez człowieka. Właśnie to, co sami zdołamy
wymyślić jest potrzebne i konieczne do życia. W ten sposób myśląca świadomość
próbuje odciąć albo odciągnąć nas od natury (zarówno od własnej natury oraz od
natury otaczającego nas świata, w którym żyjemy – czyli od przyrody). Z racji
myślenia człowiek dąży do otoczenia się rzeczami wymyślonymi przez siebie, tak
jakby to, co wymyśla, było doskonalsze od rzeczy naturalnych. Taka dominacja
myślenia prowadzi do wykluczenia wszystkiego, co naturalne. Wystarczy się
rozejrzeć dookoła, żeby zobaczyć, jak człowiek traci swoją naturę na rzecz
techniki a nawet kultury, bo wydaje mu się, że to, co wymyśli, jest kulturalne,
a więc doskonalsze od tego, co tworzy naturę. Przecież każdy chce być
człowiekiem kulturalnym. Może dość już tej kultury, która coraz bardziej staje
się kulturą śmierci. Może lepiej będzie powrócić do natury życia. Życie jest
zawsze doskonalsze od kultury.
Subskrybuj:
Posty (Atom)