Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
26.08.2013
22.08.2013
O człowieku, który żył samym myśleniem
Jak zwykle wstał za późno, żeby rozpocząć nowe życie. Przez
chwilę się zastanawiał, ale doszedł do wniosku, że nie ma takiej potrzeby. Więc
jak co dzień pomyślał, co też będzie dzisiaj robił.
– Na pewno muszę przemyśleć kilka spraw, przecież bez tego
nie warto się ruszać. Najważniejszy jest pomysł. Trzeba przemyśleć wszystko na
nowo i wreszcie coś wymyślić. – Pomyślał.
Usiadł na łóżku spuściwszy nogi na podłogę. Myśli z wolna
zawirowały w jego głowie, a może w brzuchu. Ten wir zaczął coraz bardziej
przyspieszać. I za moment wszystko pędziło z prędkością nie do pomyślenia. Czuł
jak ten wir myśli zasysa go do środka, ale nic nie mógł zrobić. Przecież chciał
coś przemyśleć.
Prawie widział, jak wir jego myślenia wciąga i pochłania
coraz to więcej rzeczy. Połknął już radio i telewizor, zabierał się dalej za
lampę i stół, potem wciągnął firanki i kapcie. Gdy przechylił głowę w prawo,
wir jeszcze przyspieszył.
– Co to ja chciałem przemyśleć?
– Pomyśl cokolwiek, to się stanie.
– Niby na moje zawołanie?
– Na twoje pomyślenie. Nic tak ładnie nie podnosi człowieka
na duchu jak myślenie.
Zamachał lekko wirującym myśleniem, jakby chciał sprawdzić,
czy ono jeszcze się dzieje. A wir myśli wystrzelił strzałą w górę, żeby zaraz
powrócić do jego głowy ze wzmożoną siłą. Wtedy go olśniło!
– JA MYŚLĘ!!! COGITO!!! COGITO!!! MYŚLĘ!!! JA JESTEM
MYŚLENIEM!!! COGITO ERGO SUM!!! Co za wspaniałe odczucie, tak sobie myśleć i
myśleć. Wzlatać i spadać, spadać i wzlatać!!!
– Nie chcę już niczego więcej. Jestem myśleniem! Jestem
wolnym myśleniem! Ale dlaczego wolnym? Teraz jestem szybkim myśleniem! Pędzę w
przestworzach z prędkością myśli, szybciej niż światło. Przebiegam przestworza
i znowu zawracam.
– Dlaczego ciągle powraca moje myślenie. Dlaczego nie mogę
polecieć gdzieś w nieskończoność. Chcę przemierzyć nieskończoność! Czy moje
myślenie jest skończone, czy nieskończone? Dokąd mnie zaprowadzi moje myślenie?
Czy ono jest całkiem moje? Czy może jestem myśleniem kogoś obcego? – Myślenie
znowu zawirowało w jego głowie, aż musiał się złapać za głowę, żeby nie stracić
równowagi.
Przez chwile chciał zatrzymać swoje myślenie, ale ono
wymknęło się już spod kontroli. Wiodło go własnym torem, gdzieś w mroczne
otchłanie kosmosu albo piekła (?). Poczuł, jak ściąga go przepaścista czarna
dziura. Jego myślenie stało się bezsilne i bezbronne wpadając do tej czarnej
otchłani. Znów pomyślał, że zakotłowało się w jego głowie i wydawało mu się, że
to już ktoś obcy myśli jego myśleniem.
– Co się do cholery ze mną dzieje? Kto tu naprawdę myśli?
Precz!!! Ja sam chcę myśleć, ale nie mam już siły pomyśleć cokolwiek. Co się
stało z moim myśleniem? Oddajcie mi moje myślenie!!!
Opadł z powrotem na łóżko. Jego organizm był skrajnie
wyczerpany. Odkąd pokochał myślenie, stracił zupełnie kontakt z
rzeczywistością. Przestał jeść i pić. Żywił się własnym myśleniem. Myślenie go
ożywiało, dopóki wydawało mu się, że to jego własne myślenie. Ale gdy zwątpił
we własne myślenie, czy to on sam myśli, czy ktoś obcy, wtedy stracił całą
żywotność. Teraz czuł, że myślenie kogoś obcego pożera jego umysł, że traci już
siły i chęci do życia, że jest tylko takim intelektualnym zombie. Wiedział, że
stracił już swoje życie i buzuje w nim tylko jakieś obce myślenie.
– Czyżbym zamyślił się na śmierć? Ale to niemożliwe, przecież
moje myślenie jest w stanie pokonać nawet śmierć. Myślenie jest
nieśmiertelne!!!
– Lecz nie Twoje, robaczku! – Ktoś podsunął mu taką myśl.
– Czym ja jestem? – Taka myśl przemknęła mu na koniec. – To
już koniec! – pomyślał i zdechł.
15.08.2013
Po Europie krąży widmo człowieka
Po Europie krąży widmo człowieka.
Widmo człowieka myślącego. Widmo pełne możliwości, lecz odarte z realności.
Wydaje się, że w Europie nie znajdziemy już realnego człowieczeństwa. Może
niedobitki kryją się jeszcze gdzieś na dalekiej prowincji.
EU-ropa. Europa ropieje zakażona
od wewnątrz groźną chorobą wolnego myślenia (cogito libere). Myślenie od
początku pożerało naszą realność. Aż wreszcie w XX wieku połknęło ją
całkowicie. Europa ropieje z powodu gangreny myślenia. Człowiek europejski stał
się jakimś pomyślanym i wymyślonym widmem. Został całkowicie odarty z realności
własnej osoby. Błąka się po bezdrożach i polach możliwości. Kryje się w
zakamarkach nicości.
Europa jest chora . Jest chora na
myślenie, które od początku przynosi nam śmierć. Przecież to tutaj wymyślono,
że człowiek jest bytem-ku-śmierci. Myślenie tworzy kulturę, ale swobodne
myślenie tworzy kulturę śmierci, przed którą przestrzegał nas Papież. Kto dziś
słucha Papieża? Wszyscy wysławiają tylko swoje myślenie. Strach pomyśleć, co
będzie dalej.
Jak uratować własne człowieczeństwo?
Współczesny
człowiek nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest zagrożony w swoim ludzkim
bytowaniu. Na pozór wszystko toczy się utartym szlakiem. Człowiek się rodzi,
później idzie do szkoły i zdobywa potrzebną lub niepotrzebną wiedzę. Dalej
podejmuje jakąś pracę lub rozkręca własny biznes, zakłada rodzinę lub nie.
Chciałby podróżować i poznać cały świat, a na koniec żyć dostatnio do końca
swoich dni. To wygląda jak całkiem prosta droga. Ale trzeba zapytać, czy to
jest droga do celu, czy droga donikąd?
Co
sprawia, że człowiek spełnia się w swoim życiu? Ciekawa praca, czy wspaniała
rodzina? A może medialny sukces? Czego tak naprawdę potrzebujemy, a co tylko
wydaje się nam niezbędne do szczęśliwego życia? Raczej
trudno się zorientować, jak bardzo sztuczny świat człowiek stwarza dla siebie i
wokół siebie. Mamy sztuczne tworzywa, które mają nam ułatwić życie. Mamy już
sztuczną żywność, która także ma ułatwić nasze codzienne życie. Mamy sztuczną
łączność i komunikację, co też ma ułatwiać nasze życie. Mamy już nawet sztuczne
potrzeby, które mają nam uprzyjemniać życie. Mamy całkowicie sztuczny sport i
sztuczny wypoczynek. A to wszystko razem daje nam tylko sztuczne zadowolenie.
Po co to wszystko?
Współczesny
człowiek nie wie już, co to jest prawdziwa radość albo prawdziwa miłość
osobowa. Zadowalamy się sztucznymi przyjemnościami. Cała to sztuczność
ludzkiego życia oparta jest na ludzkich pomysłach, czyli na myśleniu. Myślenie
neguje rzeczywistość. Ono pogardza realnością i poniża wszystko, co realne.
Tworzy natomiast jakiś świat możliwości, czyli „sztuczną realność”. Dzisiaj
człowiek żyje możliwościami, a nie realnością. Wciąż goni za nowymi
możliwościami. Dlatego nasze życie staje się coraz bardziej szalone, gdyż
nieustannie ściga same możliwości. Pędzimy więc w nieznane, zamiast skupić się
na tym, co realne, gdyż to jest trwałe i niezmienne. Pędzimy coraz szybciej,
nie wiedząc nawet dokąd to nas zaprowadzi.
Czyżby
świat oszalał? Nie! To oszalał sam człowiek. Oszalał na punkcie swojego
myślenia. Okazuje się, że nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Czy można
się ustrzec przed takim myśleniem? Nic nie jest tak podstępne jak myślenie. Ono
zdołało oszukać człowieka zupełnie. Wmówiło mu, że stanowi zasadę realności,
głosząc cogito ergo sum. Co więcej,
oszukało go, że tworzy realną podmiotowość, nazywając ją res cogitans. Filozofowie racjonaliści byli zachwyceni tymi
oszustwami myślenia, gdyż zdawało się im, że nareszcie odnaleźli doskonałość
człowieka. Dali się wpuścić w maliny. Nawet nie podejrzewali, jak zwodnicze
okaże się myślenie. Nie wiedzieli, że negując realność samo chce zająć jej
miejsce. Myślenie pragnie zająć miejsce realności. Ono nie chce niczego więcej.
Ale wie, że tylko wtedy zdoła pociągnąć człowieka do zguby.
Myślenie
wabi nas swoim egoistycznym podejściem. Wmawia nam, że samo jest czymś
najważniejszym, bo to dzięki myśleniu człowiek wyróżnia się spośród całej
rzeczywistości. Jednak myślenie potrafi wyróżnić się z tej realności wyłącznie
na zasadzie negacji. Tylko porzuciwszy wszelką realność możemy zachwycać się
myśleniem, które przecież stanowi jedynie sferę możliwości. Odkąd człowiek
pokochał myślenie, realność straciła dla niego znaczenie. Przestał się już
trudzić, żeby poznawać to, co realne, gdyż to stało się zbyt trudne. Odtąd
wystarczyło już tylko o czymś pomyśleć, żeby być pewnym, że to zaistnieje.
Przecież Kartezjusz stwierdził, że wystarczy pomyśleć jasno i wyraźnie. Nikt
nie zauważył, że jasno i wyraźnie myśli się najlepiej o samym myśleniu.
Trzeba
zatem uparcie i wytrwale medytować. Po co nam realistyczna filozofia, kiedy
mamy medytacje o filozofii. Człowiek zaczął się zachwycać swoim myśleniem (ale
czy na pewno swoim?). Hegel popadł nawet w samouwielbienie na punkcie myślenia,
gdyż udało mu się podporządkować myśleniu rzeczywistość. Należało tylko uznać,
że myślenie rządzi rzeczywistością, a zasady myślenia tworzą rozwój realności.
Hegel nie zauważył jednak, że myślenie rozwija i stwarza świat możliwości a nie
realności. Ale u niego myślenie przyznało sobie zdolność stwarzania Ducha
Absolutnego, nie wiedząc, że dogoniło jedynie Demona Myślenia, czyli Pierwszy
Umysł Myślący. Nie ma większej herezji niż przypisywanie Bogu myślenia. To
nawet nie jest antropomorfizacja lecz demonizowanie Boga.
Czy
zatem powinniśmy się wystrzegać myślenia? Każdy powie, że nie sposób żyć po
ludzku bez myślenia. Ale w swoim życiu człowiek nie może kierować się samym
myśleniem. Jeśli chcemy działać w sposób osobowy, jeśli chcemy żyć osobowo, to
musimy poznać i odkryć swoją osobę, która stanowi centrum realności. Myślenie
nie ma kontaktu z realnością, gdyż wyrasta z negacji realności. Myślenie po
prostu okrada nas z realności, czyli okrada nas ze wszystkiego, co jest
osobowe. Na myśleniu albo na myślącej świadomości nie da się zbudować własnej
realności. Na myśleniu nie można oprzeć ani moralności ani religijności. W
oparciu o myślenie można co najwyżej stworzyć dowolność możliwości, czyli
kompletny relatywizm moralny i religijny, albo jakiś synkretyzm poglądów
pozorujący prawdziwą moralność i religijność (np. New Age). Dlatego to na
myśleniu opierają się wszystkie wizje człowieczeństwa – albo egoistyczne albo
totalitarne.
No
to może potrzebne jest realistyczne myślenie? Myślenie, które zaprezentuje nam
rzeczywistość, przecież człowiek stale myśli o wszystkim, co go otacza. Trzeba
jasno powiedzieć, że realistyczne myślenie jest samo w sobie czymś sprzecznym.
Myśląc o realności tylko się od niej oddalamy. Realność trzeba poznać i
przyjąć, nie da się myśleć realnie lub o realności. A to już znaczy, że w
realność trzeba uwierzyć. Wiara (credo)
stanowi bowiem uznanie (assensus)
realności. Augustyn mówił jeszcze, że wiara jest uznającym myśleniem (credere est cogitare cum assentione).
Ale Tomasz z Akwinu zdefiniował już wiarę jako uznanie (assensus) bez dodatku myślenia. Dlatego należy stwierdzić, że wiara
stanowi pozytywne uznanie realności, czyli taką akceptację realnego istnienia.
Jednak akceptacja i uznanie nie są żadnym myśleniem, chociaż należą również do
naszego umysłu. Myślenie jest stwierdzeniem czegoś dowolnego, zaś wiara jest
zawsze potwierdzeniem realności (realnego istnienia), ponieważ jeśli
przyjmujemy realność, to należy ją potwierdzić i uznać. Myślenie stwierdza
tylko możliwości (stąd ontologia wyrosła na myśleniu rozważa byty możliwe),
wiara natomiast potwierdza realność. Dlatego to wiara może nas uratować przed
myśleniem, czego przeczucie miał już Jaspers. Dzisiaj mamy taką sytuację, że
myślenie wygrywa z wiarą i stara się zepchnąć ją na margines nazywając
„absolutyzmem” lub „zacofaniem” lub wprost „ciemnogrodem”. Myślenie stać tylko
na manipulacje pojęciowe.
Otóż
nasza osoba potrzebuje wiary i miłości, żeby obronić moralność człowieka i
przywrócić mu należną godność. Nie ma godności bez moralności, ani moralności
bez godności. Przecież prawdziwą wolnością człowieka jest jego godność.
Prawdziwą wolnością jest bowiem aktywność ludzkiej osoby, która stanowi o jego
godności. Wszystkie propozycje wolności wyboru przedstawiane przez nasze
myślenie dotyczą jedynie możliwości działania, nie dotyczą zaś realnego i
osobowego działania, jakim jest moralność i religijność człowieka. Dlatego
człowiek musi walczyć o swoją wiarę i swoją miłość. Człowiek potrzebuje przede
wszystkim wiary i miłości, ale potrzebuje też nadziei. Potrzebuje wiary zarówno
w siebie jak i wiary w drugiego człowieka. Ale taką wiarę możemy zdobyć dzięki
wierze w Boga będącego przyczyną wszelkiej realności. Człowiek potrzebuje także
miłości. Potrzebuje miłości do bliźniego oraz miłości do Boga. Apostoł Paweł wyśpiewuje
w swoim Hymnie: Gdybym miłości nie miał,
byłbym niczym. Człowiek bez miłości byłby niczym, gdyż utraciłby całą swoją
realność. Wiara i miłość łączą nas z realnością oraz z samym źródłem tej
realności. Bez nich człowiek traci swoją realność zamieniając się w możliwość
pomyślenia o sobie czegokolwiek. Dziś wszyscy chcą myśleć o sobie jak
najlepiej, ale od tego nie przybędzie nam ani odrobiny realności. Człowiek chce
być wszystkim innym a nie realną osobą. Dlatego wokół szaleje dowolność
możliwości, skoro każdy próbuje wymyślić swój wizerunek. Niestety bez realności
osoby człowiek po prostu rozpłynie się jak poranna mgła.
Jak
to się dzieje, że myślenie pozbawia nas moralności i religijności? Po prostu
odbiera nam tę realność. Otóż moralność i religijność można wyprowadzić z
osobowej aktywności. Nie da się natomiast ich uzasadnić na podstawie myślenia.
Cóż bowiem proponuje nam myślenie? Myślenie przedstawia naszej duchowości
propozycje rozwoju przeróżnych możliwości, ale nie jest w stanie zaproponować
niczego realnego, ponieważ myślenie nie zawiera w sobie realności. Realność
jest dla myślenia czymś zupełnie obcym. Myślenie nie zdoła nigdy dosięgnąć
realności. Ono co najwyżej pragnie ją sobie przywłaszczyć (na przykład gdy
twierdzi, że wypływa z res cogitans.
Otóż nie istnieje żadna myśląca rzecz lub substancja. Jest tylko świadomość,
która uzurpuje sobie „podmiotową realność” pozostając jednak w sferze
możliwości. Co więcej, Levinas pokazał, że ta „niby podmiotowość” próbuje
wszystkim zawładnąć, żeby stać się czymś absolutnym. Tak jak u Hegla myślenie
zawładnęło Duchem Absolutnym. Ale ta władza myślenia będzie tylko możliwością
władzy, czyli faktycznie nicością. Świadomość chce w ten sposób zagarnąć
wszystko, czyli sprowadzić rzeczywistość do możliwości pomyślenia.
Po
co nam realność? Po co realność Boga lub człowieka, skoro wystarczy, że
pomyślimy sobie o nich. Współczesnemu człowiekowi wystarcza myślenie. On już
zapomniał o swojej realności i przestał jej potrzebować. Ale co to oznacza? To
oznacza, że człowiek zatracił siebie i poddał się powabom możliwości. „Stwarza”
sobie różne możliwości i goni za nimi do upadłego. Napawa się tymi wszystkimi
możliwościami, nie wiedząc, że nic mu one nie dają, bo dać nie mogą. Jak tak
dalej pójdzie, człowiek zginie w przepastnych otchłaniach możliwości, bo będzie
się mu wydawało, że osiągnął coś wspaniałego (przecież poleciał na Księżyc).
Myślenie potrafi być oszukańcze i zwodnicze, gdyż jest ono czymś demonicznym.
To właśnie Demon, jako Pierwszy Umysł Myślący, zaczął myśleć i wymyślać
niestworzone rzeczy. Myślenie posiada więc swoje grzeszne źródło i na pewno nie
jest tworem Boga.
Myślenie
pragnie odebrać człowiekowi realność i w ten sposób pozbawić go moralności i
religijności. Moralność i religijność potrzebują realnego źródła. Taki realnym
źródłem jest w człowieku osoba, która kontaktuje się z Bogiem. Jeżeli całe
nasze życie duchowe wypływa z osobowego źródła, to wówczas staje się realne.
Jeżeli zaś zaczyna płynąć ze świadomości i myślenia, to traci wtedy całą
realność na rzecz możliwości. Jednak z możliwości nie da się wyprowadzić zasad
moralnych i religijnych. Moralność i religijność wymagają całkiem realnych
zasad i przyczyn. Moralność powstaje w naszej duszy na zasadzie słowa prawdy,
czynu dobra oraz przeżycia piękna. To są bowiem zasady obecne w naszych
władzach duchowych, które pojawiają się tam pod wpływem osobowej aktywności.
Akt kontemplacji zaszczepia w umyśle słowo prawdy. Akt sumienia obdarza wolę
czynem dobra, natomiast akt upodobania wywołuje w naszej uczuciowości przeżycie
piękna. Inaczej nasze władze mogą tylko błądzić po omacku, raz działając lepiej
a raz gorzej. Niestety, na takiej dowolności działania nie można zbudować
trwałej moralności i religijności. Ponieważ wówczas zaczynamy budować naszą
moralność na prawie, które stanowi propozycję naszego myślenia. To może być
prawo Rzymskie albo prawo Kantowskie albo wreszcie nasze demokratyczne prawa
człowieka. Oczywiście takie prawo porządkuje w jakiejś mierze ludzkie
współdziałanie i współżycie, ale nie jest w stanie stworzyć moralności lub
religijności. Moralność wyrasta bowiem ponad prawo, chociaż dzisiaj próbuje się
podporządkować ją prawu stanowionemu przez Sejm lub Parlament. Jeśli prawo
zawładnie moralnością, to będzie znaczyło, że myślenie pokonało człowieka,
myślenie zwyciężyło nad realnością. Prawo jest bowiem tworem myślącego umysłu,
zaś moralność jest efektem osobowej aktywności. Moralność wyrasta bowiem z
osoby stanowiącej samo centrum ludzkiej realności. Albo więc człowiek oprze
swoją przyszłość na realności, albo na myśleniu. Wszystko zależy od naszej
mądrości lub głupoty.
Niestety
dzisiaj nie uczy się już młodych ludzi, czym jest realność. W szkole nie
znajdziemy personalistycznego wychowania. Uczy się tam wyłącznie poprawności
myślenia. To może być poprawność polityczna lub ekonomiczna, ale nie ma mowy o
realnej prawdzie. Dziś prawda przestała już być potrzebna. Jest określana jako
coś niepoznawalnego, gdyż nikomu nie chce się trudzić nad zgłębianiem
prawdziwej realności. Po co nam prawda, jeśli można zastąpić ją myśleniem. A
myślenie nie lubi prawdy, może nawet jej nienawidzi. Prawda przeszkadza bowiem
myśleniu, nie pozwala mu swobodnie serfować w sferze możliwości. Domaga się
uznania, czyli wiary, zaś myślenie broni się przed uznaniem prawdy wszelkimi
sposobami.
Myślenie
nie lubi głębi, ono woli się ślizgać po powierzchni. Proponowana dziś wiedza
zjawiskowa jest takim ślizganiem się po powierzchni. Dlatego wiedza naukowa nie
dotyczy już realności. Tylko Papież JP2 miał odwagę wołać: Nie lękajcie się wypłynąć na głębię. Ale
do takiej postawy i takiego działania konieczny jest wewnętrzny heroizm. Kogo
dzisiaj stać na takie poświęcenie? Nawet jeśli nie chodzi tutaj o poświęcenie
własnego życia, lecz o walkę o swoją osobę. Najgorsze, co może spotkać człowieka,
to przegrane życie. Nie wolno roztrwonić własną realność osoby, gdyż to ona
jest czymś wspaniałym. Człowiek powinien walczyć o swoją realność i swoją osobę
wbrew całej tej polityce i ekonomii demokratycznego państwa. To nie jest łatwa
walka, gdyż wymaga wiele trudu i zaangażowania, ale to się naprawdę opłaca.
Jeśli uratujemy i ochronimy swoją osobę, to wówczas możemy ją ofiarować innej
osobie. Człowiek spełnia się w takim darze z samego siebie. Spełnia się, czyli
osiąga doskonałość. Człowiek osiąga wówczas pełnię realności, która trwa
wiecznie.
13.08.2013
Filozof i chłop /Krasicki
FILOZOF I CHŁOP
Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć,
I od niego się dowiedzieć,
Co umiał i skąd była ta jego nauka;
Znalazł chłopa nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał.
Oniemiał.
A chłop w śmiech: "Moje księgi - rzekł -
wszystkie na dworze:
Wół, co orze,
Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,
Pszczoła pilności,
Koń, jak być zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na płocie ustawicznie krzeczy,
Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy".
8.08.2013
Kłamstwa nie da się pokonać agresją
Kłamstwa nie da się pokonać
agresją. Trzeba znaleźć i ogłosić prawdę. Tylko prawda jest w stanie pokonać
kłamstwo. Jednak nie wolno się sugerować kłamstwem, że prawda nie istnieje.
Prawda jest cechą i własnością realności. Jest transcendentalną własnością istnienia.
Tak naprawdę istnieje więc właśnie prawda. Kłamstwo można tylko pomyśleć i
ubrać w formy językowe. Ale kłamstwo nie istnieje, ani nie jest czymś realnym,
dlatego nie zdoła nigdy pokonać prawdy. Kłamstwa są formułowane w języku, stąd
najczęściej pojawiają się w medialnym przekazie i w wypowiedziach.
Rzeczywistość nie kłamie, to media kłamią na temat rzeczywistości.
Jeśli więc chcemy się
przeciwstawić kłamstwu, to musimy podjąć trud odnalezienia prawdy i ogłoszenia
jej publicznie. Tutaj protesty i agresja przeciwko kłamstwu zostaną zawsze
wykorzystane przez kłamstwo. Kłamstwo trzeba nazwać, ale należy je zignorować opowiadając
się za prawdą. Jeśli jednak nie znamy siły prawdy albo jeśli nie posiadamy
słowa prawdy, to wówczas pozostajemy bezradni wobec kłamstwa. Dlatego należy
zadbać o osiągnięcie przez nasz umysł słowa prawdy. Ale to wymaga wiele trudu
poznawczego. To wymaga poznania filozoficznego, czyli poznania rozumiejącego.
Bez filozofii tego nie dokonamy. Potrzebna jest do tego kontemplacja, czyli
wsłuchanie się w wewnętrzne doświadczenie płynące z realności naszej osoby. Bez
poznania osoby człowieka i tego, co w nim jest osobowe, stajemy bezradni wobec
kłamstwa. Wtedy pojawia się agresja. To nic nie daje. Chcesz odrzucić wszelkie
kłamstwo o człowieku, musisz doświadczyć i przyjąć prawdę, która pojawia się w
umyśle w postaci słowa. Takie słowo prawdy ma realną siłę i moc broniącą nas
przed kłamstwem.
Tylko etyka chroni osoby /1
Według
Gogacza etyka ma chronić osoby. Etyka ma chronić także osobową
godność człowieka. Jeżeli coś mamy chronić, to musimy to otoczyć
opieką, zasłonić lub osłonić swoimi działaniami, albo nawet zasłonić
sobą samym. Powinniśmy więc oddać swoje działania, a nawet całego
siebie na służbę drugiej osobie. Powinniśmy chronić człowieka
(bliźniego) swoimi słowami (słowami prawdy) i swoimi czynami (czynami
dobra). A to już znaczy, że powinniśmy otoczyć człowieka miłością. To
miłość może uchronić człowieka przed grzechem i upadkiem. Miłość
pozwoli się człowiekowi podnieść. Bo miłość chroni i ratuje osobę
ludzką.
Jeśli
chronimy bliźniego swoimi czynami i słowami (także uczuciami), to
właśnie wtedy zaczynamy służyć człowiekowi. Służymy mu swoją pomocą, a
więc pomagamy mu. Służba i pomoc stanowią poświęcenie. Mówimy wtedy o
poświęceniu się dla kogoś. Osobowe życie człowieka (a przede wszystkim
Boga) polega na poświęceniu siebie dla kogoś. Poświęcenie się dla
kogoś jest oddaniem siebie dla drugiego człowieka (dla bliźniego).
Poświęcenie się dla bliźniego jest początkiem świętości. Chrystus,
który był prawdziwym znakiem świętości, wzywa nas wszystkich do takiej
świętości. Wzywa nas do poświęcenia i miłości. Wzywa nas do oddania
siebie bliźniemu.
Działania
etyczne, czyli czyny moralne, mają zatem chronić człowieka. Mają
chronić jego godność i osobę. Ich zadaniem jest potwierdzać, umacniać i
ujawniać osobową godność człowieka. Słowa powinny potwierdzać prawdę o
człowieku. Czyny muszą umacniać osobowe dobro człowieka. Nawet nasze
uczucia powinny wydobywać i ukazywać osobowe piękno człowieka. Tylko
wtedy ustrzeżemy osobową godność. Ustrzeżemy człowieka przed
niegodziwością. Ustrzeżemy go przed kłamstwem i oszustwem, przed
nienawiścią i zbrodnią, przed nieczystością i skalaniem ciała. Jeśli
natomiast słowa i myśli przestają służyć prawdzie, jeśli czyny
przestają służyć dobru, jeśli uczucia nie pokazują piękna, to wówczas
mamy do czynienia z upadkiem moralnym i dramatem, gdyż przestajemy
potwierdzać i umacniać godność człowieka (naszą i innych). Słowa, czyny
i uczucia mają więc wymiar moralny i etyczny, gdyż dotyczą mnie
samego oraz dotyczą innych ludzi (czyli bliźnich). Postępowanie
etyczne powinno służyć człowiekowi, a nie niszczyć go. Ale ono nie
może służyć do osiągania sukcesu, zaszczytów lub sławy. Postępowanie
etyczne ma służyć do potwierdzania i umacniania ludzkiej godności oraz
praw moralnych opartych na tej godności.
Moralność
jest więc potrzebna człowiekowi do pełnej realizacji swego
człowieczeństwa, do wypełnienia własnej godności. Ta godność jest
bezcennym darem Boga. Nie możemy zmarnować tego daru, gdyż zatracimy
wtedy siebie samych. Jeżeli zatracimy osobową godność i to, co w nas
jest osobowe, to przestaniemy działać moralnie. Wtedy pozostaje nam
kłamstwo i oszustwo, nienawiść i zbrodnia, smutek i złość. Czy można
cokolwiek zbudować na tych złych uczynkach? Z pewnością nie. Jest to
prosta droga do całkowitego zatracenia się, a nawet do przestępstwa.
Możemy bowiem stwierdzić, że poprzez złe uczynki zanika w człowieku
wszystko to, co pozytywne i realne. Pojawia się zło, czyli nicość. Z
nicości nie można niczego zbudować (choć Sartre chciał z nicości budować
wolność człowieka).
Człowiek
jest zbudowany z prawdy, dobra i piękna. Człowiek jest zbudowany z
osobowej godności. Jeżeli swoim postępowaniem wspieramy godność (czyli
osobową prawdę, dobro i piękno), to służymy i pomagamy w budowaniu
człowieka, w tworzeniu, czyli we wzroście, jego osoby. Jeżeli zaś w
naszym działaniu tego zabraknie, to zakrada się do nas nicość i
destrukcja. Wówczas zamiast cokolwiek budować, raczej wszystko burzymy
zarówno w sobie jak i w drugim człowieku (zwłaszcza w dziecku). Nie
możemy doprowadzić do takiej destrukcji („demolki”), bo wszyscy
zginiemy. Komu zależy na tym, aby człowiek zginął i stał się nicością?
Nasze
życie, nasze działania muszą służyć realności i temu, co realne.
Dlatego powinny służyć osobie ludzkiej, która stanowi pierwszą sferę
realności w człowieku. Osoba jest tym, co w człowieku najbardziej
realne, gdyż jest związana z samym aktem istnienia. Osoba stanowi
podmiotowość istnienia i to ona jest źródłem ludzkiej istoty i
aktywności. Osoba jest źródłem ludzkiej natury – tego, jak człowiek
działa i żyje. To osoba ludzka poprzez własności osobowe – prawdy,
dobra i piękna, kształtuje naszą istotę i naturę, czyli naszą duchowość
(rozum i wolę) i naszą cielesność (życie i zmysłowość). Dlatego nasza
aktywność (nasze działania dokonywane w sferze istotowej) powinna
dążyć do potwierdzenia, umocnienia i ujawnienia osoby i tego, co
osobowe. Ludzkie działania nie mogą się zwracać przeciwko osobie i jej
godności, bo wtedy niszczą same podstawy ludzkiego bytu.
Otóż
moralność i postępowanie moralne mają ratować człowieka przed
zagładą. Moralność ma nas chronić i ratować przed tymi wszystkimi
zagrożeniami. Ma ratować i chronić godność i osobę człowieka, czyli
to, co najważniejsze i to, co pochodzi od Boga. Można powiedzieć, że
etyka ma za zadanie ratować człowieka. Etyka musi przede wszystkim
ratować człowieka przed nim samym, bo człowiek do końca nie zna siebie
i swojej osoby. Człowiek często żyje tylko zewnętrzną warstwą
cielesności, żyje tylko jakąś otoczką doznań i przeżyć. Wszystko to
rozważa w swojej świadomości. W ten sposób człowiek buduje swoją
niby-podmiotowość świadomości, zamiast sięgnąć do źródła swej
aktywności. Człowiek woli o tym myśleć, niż działać, woli marzyć i
wymyślać różne rzeczy, niż spotkać się z rzeczywistością. Okazuje się,
że łatwiej jest wymyślić swój własny świat, niż dotrzeć do
rzeczywistości, złapać ją i pomocować się z nią (zob. walkę Jakuba z
aniołem), wreszcie poznać ją i odkryć, a na koniec polubić i pokochać.
Człowiek
musi nieustannie podejmować trud powrotu do rzeczywistości. Jest to
jedyna droga powrotu do Raju. Rajem utraconym człowieka jest realność i
rzeczywistość. Człowiek utracił kontakt z realnością Boga, utracił
kontakt z własną realnością. Pozostał mu kontakt z realnością przyrody.
Złudzeniem jest to, że człowiek może żyć poza realnością albo bez
rzeczywistości. Złudzeniem jest to, że człowiek może żyć bez kontaktu z
przyczyną rzeczywistości. Filozofia musi walczyć o realność człowieka,
nawet gdyby wszyscy byli przeciw niej. Teologia musi walczyć o
realność Boga, nawet gdyby nikt już w to nie wierzył. Filozofia musi
wspierać teologię, a teologia filozofię – obie bowiem służą realności.
Obie też służą człowiekowi w jego wędrówce po drogach i bezdrożach
tego świata.
Subskrybuj:
Posty (Atom)