To zadziwiające, że w ciągu miesiąca 85 osób sięgnęło po posta Czym jest godność. Zawsze wierzyłem, że człowiek potrzebuje prawdziwej wiedzy filozoficznej na swój temat. To ważny moment, który pozwala mi uznać, że to co robię, może być dla Was przydatne. Teraz na nowo przypominamy posty o godności.
Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
28.11.2012
Ludzka godność
Zastanówmy się, jak to jest z tą godnością człowieka. Czym jest godność i gdzie należy jej szukać? Wszyscy naokoło trąbią dziś o ludzkiej godności. Ale czy wynika z tego jakaś wiedza na ten temat? Wydaje się, że jedyną sensowną odpowiedź na te pytania jest w stanie przedstawić teologia katolicka. Ale co na to filozofia?
Liberalizm odwołuje się tutaj jedynie do ludzkiej wolności. Człowiek jest wolny albo nawet jest samą wolnością. Posiada wolność wyboru i może robić, co mu się podoba. Ale czy z tak pojmowanej wolności może wynikać jakakolwiek godność? Liberalna wolność jest możliwością robienia najróżniejszych rzeczy. Sama możliwość pozostaje zawsze nieokreślona i niezdeterminowana. Można powiedzieć, że możliwość jest za a nawet przeciw. Jest to zawsze możliwość wyboru – mogę robić coś albo tego nie robić. Możliwość zupełnie nie determinuje wyboru. Mogę być porządnym człowiekiem albo nim nie być. Ale skoro mogę być albo nie być, to znaczy, że tak naprawdę wcale nie jestem człowiekiem. Bo gdybym chciał pozostać tylko człowiekiem, wtedy okaże się, że zrezygnowałem ze swojej wolności. Dlatego liberalna wolność prowadzi do tego, że mogę zanegować swoje człowieczeństwo. Aby stać się wolnym, muszę odrzucić samego siebie. Porzucam siebie dla bycia wolnym. To jest coś absurdalnego. Tak wygląda wolność negatywna.
Negatywna wolność nie może być godnością, gdyż godność to coś pozytywnego i realnego. Stąd wniosek, że godności nie da się wyprowadzić z wolności, ponieważ sprowadzimy ją wtedy do czystej możliwości. Możliwość pozostaje tylko możliwością i nie stanie się nigdy realnością. Z możliwości może więc wynikać wszystko – zarówno realność (jeśli pojawi się realna przyczyna), jak i nicość. Dlatego na tej możliwościowej wolności nie można zbudować godności człowieka. Godność oznacza bowiem najgłębszą realność człowieka. Dlatego mówimy o godności osobowej. Godność jest więc bezpośrednio związana z osobą człowieka, a nie tylko z jego wolnością lub rozumnością.
Zobaczmy teraz, czy rozumność może być godnością? Otóż także rozumność, która zdaje się odróżniać człowieka od świata zwierząt, nie stanowi dostatecznej przyczyny godności. Rozumność pozwala człowiekowi poznawać rzeczywistość oraz poznać samego siebie. Gdy rozum zaczyna poznawać siebie, wtedy w tej poznawczej refleksyjności ujmuje jedynie własne myślenie (cogito). Powstaje pytanie, czy samo myślenie może określać godność człowieka?
Tutaj znowu okaże się, że ludzkie myślenie ma charakter dialektyczny. Rozum jest w stanie pomyśleć jakieś twierdzenie lub opinię, aby zaraz zastosować wobec niego negację i zaprzeczenie. Ten charakter ludzkiego myślenia najlepiej pokazał w swojej filozofii Hegel (teza – antyteza – synteza). Tak właśnie przebiega nasze myślenie. Czy zatem teza i antyteza mogą być podstawą ludzkiej godności? Chyba nie. A więc może synteza jako wypadkowa przeciwieństw (przeciwnych poglądów)? Ale w kolejnym ruchu synteza również staje się tezą, aby za moment zostać zanegowana. Dlatego w tej ucieczce i pogoni naszego myślenia trudno jest złapać jakieś trwałe podstawy. Mamy jedynie nieustanny proces dialektyczny, który pożera sam siebie. Podobnie jak w przypadku wolności pojawia się tutaj sama możliwość zmienności.
Musimy więc uznać, że zarówno myślenie, jak wolność polegają wyłącznie na zmienności i stawaniu się. Nie sposób oprzeć i zbudować trwałej godności na tej zmienności, skoro w procesie zmienności nie ma żadnych stałych punktów odniesienia. Godność człowieka nie może się stawać lub być zmienna, gdyż wówczas wcale jej nie będzie. Godność jest w człowieku tym, co najbardziej niezmienne. Jest czymś, co stanowi fundament realności człowieka. Taką podstawą realności może być tylko akt istnienia. Właśnie istnienie decyduje o realności ludzkiego bytu. Wskazywaliśmy już, że istnienie posiada w sobie własności osobowe. To właśnie te osobowe własności prawdy, dobra i piękna wyznaczają osobową godność człowieka. Osoba stanowi w człowieku podmiotowość istnienia, która posiada tę wyjątkową rangę nazywaną mianem godności.
Godność polega zatem na posiadaniu osobowej podmiotowości wyposażonej w szczególne własności prawdy, dobra i piękna. Są to realne własności istnienia, które wyznaczają i przyczynują duchowość sfery istotowej. Mówiąc bardziej zrozumiale, osoba sprawia i przyczynuje ludzką duszę z jej władzami duchowymi. Osobowa prawda sprawia władzę rozumu lub intelektu. Osobowe dobro przyczynuje władzę woli, zaś osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość.
Osobowa godność człowieka jest zawarta jeszcze głębiej niż na poziomie istotowym. Godność jest związana z samą osobą, która stanowi przyczynę ludzkiej natury. Błędem jest zatem poszukiwanie godności na poziomie naturalnym, czyli w samej naturze bytu ludzkiego. Ponieważ znamy niestety jedynie upadłą naturę człowieka, zaś wspomagające nas działanie łaski zawsze pozostanie tajemnicą, chociaż wiemy, że odbywa się to poprzez osobę.
Dlatego trzeba uznać, że w człowieku tylko osoba jest w pełni doskonała i to jej należy przypisać godność jako szczególną rangę ludzkiego bytu. Tacy myśliciele jak Rousseau, którzy nie znali w ogóle problematyki osoby, całą doskonałość przypisywali naturze. Ale było to poważnym nadużyciem, skoro uznano, że człowiek jest doskonały z racji samej swojej natury. Rousseau stwierdził, że doskonała jest pierwotna natura człowieka nieskażona jeszcze cywilizacją i kulturą. Ideałem człowieka stał się pierwotny dzikus bez zahamowań. Niestety szybko wyciągnięto z tych poglądów przerażające konsekwencje, gdyż de Sade uznał, że zbrodnia jest czymś naturalnym, skoro popełniana jest przez człowieka, który przecież działa na podstawie rozumnej natury.
Nie można zatem przypisywać godności samej naturze człowieka, gdyż popadniemy w nierozwiązywalne konsekwencje, które mogą doprowadzić człowieka do całkowitego upadku. Dlatego godność należy przyznać osobie człowieka, czyli osobowej podmiotowości istnienia. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że każdy człowiek posiada osobową godność, ale nie każdy posługuje się swoją godnością w codziennym życiu i działaniu. Jak przekonać ludzi do wykorzystania własnej godności? To jest zadanie dla filozofii i etyki.
Liberalizm odwołuje się tutaj jedynie do ludzkiej wolności. Człowiek jest wolny albo nawet jest samą wolnością. Posiada wolność wyboru i może robić, co mu się podoba. Ale czy z tak pojmowanej wolności może wynikać jakakolwiek godność? Liberalna wolność jest możliwością robienia najróżniejszych rzeczy. Sama możliwość pozostaje zawsze nieokreślona i niezdeterminowana. Można powiedzieć, że możliwość jest za a nawet przeciw. Jest to zawsze możliwość wyboru – mogę robić coś albo tego nie robić. Możliwość zupełnie nie determinuje wyboru. Mogę być porządnym człowiekiem albo nim nie być. Ale skoro mogę być albo nie być, to znaczy, że tak naprawdę wcale nie jestem człowiekiem. Bo gdybym chciał pozostać tylko człowiekiem, wtedy okaże się, że zrezygnowałem ze swojej wolności. Dlatego liberalna wolność prowadzi do tego, że mogę zanegować swoje człowieczeństwo. Aby stać się wolnym, muszę odrzucić samego siebie. Porzucam siebie dla bycia wolnym. To jest coś absurdalnego. Tak wygląda wolność negatywna.
Negatywna wolność nie może być godnością, gdyż godność to coś pozytywnego i realnego. Stąd wniosek, że godności nie da się wyprowadzić z wolności, ponieważ sprowadzimy ją wtedy do czystej możliwości. Możliwość pozostaje tylko możliwością i nie stanie się nigdy realnością. Z możliwości może więc wynikać wszystko – zarówno realność (jeśli pojawi się realna przyczyna), jak i nicość. Dlatego na tej możliwościowej wolności nie można zbudować godności człowieka. Godność oznacza bowiem najgłębszą realność człowieka. Dlatego mówimy o godności osobowej. Godność jest więc bezpośrednio związana z osobą człowieka, a nie tylko z jego wolnością lub rozumnością.
Zobaczmy teraz, czy rozumność może być godnością? Otóż także rozumność, która zdaje się odróżniać człowieka od świata zwierząt, nie stanowi dostatecznej przyczyny godności. Rozumność pozwala człowiekowi poznawać rzeczywistość oraz poznać samego siebie. Gdy rozum zaczyna poznawać siebie, wtedy w tej poznawczej refleksyjności ujmuje jedynie własne myślenie (cogito). Powstaje pytanie, czy samo myślenie może określać godność człowieka?
Tutaj znowu okaże się, że ludzkie myślenie ma charakter dialektyczny. Rozum jest w stanie pomyśleć jakieś twierdzenie lub opinię, aby zaraz zastosować wobec niego negację i zaprzeczenie. Ten charakter ludzkiego myślenia najlepiej pokazał w swojej filozofii Hegel (teza – antyteza – synteza). Tak właśnie przebiega nasze myślenie. Czy zatem teza i antyteza mogą być podstawą ludzkiej godności? Chyba nie. A więc może synteza jako wypadkowa przeciwieństw (przeciwnych poglądów)? Ale w kolejnym ruchu synteza również staje się tezą, aby za moment zostać zanegowana. Dlatego w tej ucieczce i pogoni naszego myślenia trudno jest złapać jakieś trwałe podstawy. Mamy jedynie nieustanny proces dialektyczny, który pożera sam siebie. Podobnie jak w przypadku wolności pojawia się tutaj sama możliwość zmienności.
Musimy więc uznać, że zarówno myślenie, jak wolność polegają wyłącznie na zmienności i stawaniu się. Nie sposób oprzeć i zbudować trwałej godności na tej zmienności, skoro w procesie zmienności nie ma żadnych stałych punktów odniesienia. Godność człowieka nie może się stawać lub być zmienna, gdyż wówczas wcale jej nie będzie. Godność jest w człowieku tym, co najbardziej niezmienne. Jest czymś, co stanowi fundament realności człowieka. Taką podstawą realności może być tylko akt istnienia. Właśnie istnienie decyduje o realności ludzkiego bytu. Wskazywaliśmy już, że istnienie posiada w sobie własności osobowe. To właśnie te osobowe własności prawdy, dobra i piękna wyznaczają osobową godność człowieka. Osoba stanowi w człowieku podmiotowość istnienia, która posiada tę wyjątkową rangę nazywaną mianem godności.
Godność polega zatem na posiadaniu osobowej podmiotowości wyposażonej w szczególne własności prawdy, dobra i piękna. Są to realne własności istnienia, które wyznaczają i przyczynują duchowość sfery istotowej. Mówiąc bardziej zrozumiale, osoba sprawia i przyczynuje ludzką duszę z jej władzami duchowymi. Osobowa prawda sprawia władzę rozumu lub intelektu. Osobowe dobro przyczynuje władzę woli, zaś osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość.
Osobowa godność człowieka jest zawarta jeszcze głębiej niż na poziomie istotowym. Godność jest związana z samą osobą, która stanowi przyczynę ludzkiej natury. Błędem jest zatem poszukiwanie godności na poziomie naturalnym, czyli w samej naturze bytu ludzkiego. Ponieważ znamy niestety jedynie upadłą naturę człowieka, zaś wspomagające nas działanie łaski zawsze pozostanie tajemnicą, chociaż wiemy, że odbywa się to poprzez osobę.
Dlatego trzeba uznać, że w człowieku tylko osoba jest w pełni doskonała i to jej należy przypisać godność jako szczególną rangę ludzkiego bytu. Tacy myśliciele jak Rousseau, którzy nie znali w ogóle problematyki osoby, całą doskonałość przypisywali naturze. Ale było to poważnym nadużyciem, skoro uznano, że człowiek jest doskonały z racji samej swojej natury. Rousseau stwierdził, że doskonała jest pierwotna natura człowieka nieskażona jeszcze cywilizacją i kulturą. Ideałem człowieka stał się pierwotny dzikus bez zahamowań. Niestety szybko wyciągnięto z tych poglądów przerażające konsekwencje, gdyż de Sade uznał, że zbrodnia jest czymś naturalnym, skoro popełniana jest przez człowieka, który przecież działa na podstawie rozumnej natury.
Nie można zatem przypisywać godności samej naturze człowieka, gdyż popadniemy w nierozwiązywalne konsekwencje, które mogą doprowadzić człowieka do całkowitego upadku. Dlatego godność należy przyznać osobie człowieka, czyli osobowej podmiotowości istnienia. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że każdy człowiek posiada osobową godność, ale nie każdy posługuje się swoją godnością w codziennym życiu i działaniu. Jak przekonać ludzi do wykorzystania własnej godności? To jest zadanie dla filozofii i etyki.
Co filozofia mówi o godności
Początkowo wiedza o człowieku
sprowadzała się do filozofii. Przez długi czas była to jedyna nauka o
człowieku. Dlatego filozofia miała silne aspiracje naukowe dbając, aby
wiedza była ogólna i powszechna. Jednocześnie filozofia niosła ze sobą
ożywczy powiew mądrości, gdyż powstała jako umiłowanie mądrości.
Dzisiaj mamy rozliczne nauki o
człowieku. Ale nauki te obejmują przede wszystkim wiedzę zjawiskową.
Zjawiska wydają się nam dostępne i zrozumiałe, jak chciał Kant. Dlatego
naukową wiedzę humanistyczną interesują wyłącznie zjawiska, a nie
realność. Współczesna nauka uważa, że możemy obserwować zjawiska
społeczne i zjawisko indywidualnych zachowań człowieka. Sądzi ponadto,
że zachowanie człowieka jest wypadkową oddziaływań środowiska
społecznego i naszego własnego myślenia o tym środowisku. Możemy
obserwować tylko to i tylko to powinniśmy wytłumaczyć. Można
podsumować, że panuje przekonanie, że to wystarczy do zrozumienia
człowieka. Być może wystarczy to nauce, ale z pewnością nie wystarczy
samemu człowiekowi.
Nauki nie interesuje fakt, że jeśli
przyjmiemy, iż działanie człowieka jest wzajemną interakcją pomiędzy
świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą, to odrzucamy i negujemy
rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać, że nauce nie jest
potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają sobie sprawy, że
pozbawiają w ten sposób człowieka sprawczej podmiotowości. Mówiąc
wprost, znaczy to, że działanie nie zależy od człowieka, ale jest
uwarunkowane społecznie i kulturowo. Człowiekowi jest oczywiście
potrzebne zrozumienie zjawisk naturalnych, społecznych i kulturowych.
Ale musimy pamiętać, że w ten sposób nie znajdziemy osobowej tożsamości
człowieka. Zrozumienie człowieka musi dotyczyć jego realności, a nie
jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie zrozumiemy działania człowieka
bez odkrycia wewnętrznego źródła tej aktywności, czyli realnej
podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z jego wnętrza. To w samym
człowieku siedzi sprawca jego własnych czynów. Dlatego ludzkie
działanie nie jest prostą interakcją, czyli wzajemnym oddziaływaniem
różnych elementów zewnętrznych i wewnętrznych.
Pojawia się teraz kwestia, czy ta
sprawcza podmiotowość występuje na poziomie ludzkiej natury (istoty),
czy może skrywa się jeszcze głębiej? Musimy zapytać, czy ostatecznym
sprawcą działań są władze i zdolności istotowe, czy może źródła
sprawczości trzeba szukać aż w akcie istnienia?
Już Arystoteles opisywał władze,
czyli zdolności do działania, jako możności. To prowadziło do
stwierdzenia, że te zdolności i możności mogą działać lub nie. A to
znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić gdzieś głębiej poza samymi
władzami. Wszelkie działanie powinno mieć realną przyczynę, czyli musi
pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z możności. Dlatego później św.
Tomasz z Akwinu uznał, że ostateczną przyczyną działania musi być
aktywność istnienie. Także Karol Wojtyła odwoływał się w tej kwestii do
scholastycznej zasady – operari sequitur esse. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie istnienia.
W istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą sprawczą. Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi)
urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności
istnienia. Można powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt
istnienia i za ich pomocą urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności
transcendentalne działają poprzez istotę bytu, czyli poprzez naturę
człowieka.
Ludzkie istnienie posiada własności
osobowe i nieosobowe. Do własności osobowych należą prawda, dobro i
piękno, a do nieosobowych – jedność, odrębność i przedmiotowość
(rzecz). Własności osobowe przyczynują władze duchowe człowieka, zaś
własności nieosobowe przyczynują władze cielesne (cielesność
człowieka). Własności transcendentalne sprawiają najpierw odpowiednie
władze, a następnie pobudzają te władze do działania. Dlatego władze
duchowe – rozum, wola i uczucia – nie mogłyby działać i doskonalić się
bez udziału własności osobowych. A to znaczy, że człowiek nie mógłby
działać bez osobowej podmiotowości.
Jeżeli więc poszukujemy tożsamości
człowieka, to nie znajdziemy jej na poziomie zjawiskowym, ale musimy
sięgnąć głębiej do osobowej podmiotowości. Tożsamość człowieka nie
sprowadza się jedynie do tego, jak przejawiają się jego działania. Ta
tożsamość odnosi się do samych podstaw ludzkiego działania. Fundamentem
tego działania jest osobowa podmiotowość, która występuje na poziomie
istnienia (ludzkiej egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość
człowieka może stanowić tylko osoba ludzka.
Tożsamością człowieka jest więc
osoba, a nie sama natura. Działania naturalne człowieka są zmienne i
przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego nie można mówić o tożsamości
odwołując się do różnorodnych przejawów natury człowieka, gdyż ukazują
one jedynie dialektyczny charakter rozumności. Rozumna natura działa w
sposób przeciwstawny od tak do nie. Przeciwieństwo naturalnych działań
na pewno nie może określać tożsamości człowieka. Tożsamość musi być
niezmienna i trwała. Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w
człowieku trwała i niezmienna jest tylko podmiotowość osoby. To osoba
działa moralnie, czyli w jeden prawidłowy sposób, gdyż osoba działa
mocą prawdy, dobra i piękna. Działanie osoby nie jest więc dialektyczne
i przeciwstawne, ale jest prawe i prostolinijne. Osoba zawsze działa
na tak. Osoba zawsze działa dobrze. Dlatego tożsamość człowieka może
być wyłącznie osobowa.
Z osobową podmiotowością człowieka
związana jest również ludzka godność. Godność oznacza bowiem sam
osobowy charakter podmiotowości człowieka. Godność nie odnosi się zatem
do ludzkiej natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność oznacza
szczególną rangę osoby ludzkiej. Nasza godność stanowi współdziałanie
osobowych własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc
osobowego istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech
osobowych własności. Godność jest więc bezpośrednio związana z
tożsamością, bo zarówno tożsamość, jak i godność dotyczą osobowej
podmiotowości człowieka.
Czym jest godność?
Sens naszego człowieczeństwa zależy od tego, jak
pojmujemy godność. Jeżeli pojęcie godności odniesiemy i zawęzimy do
ludzkiej natury, to będziemy podkreślali te wyznaczniki, które decydują
o rozumnej naturze człowieka. Wówczas godnością staje się zdolność
myślenia (myślenia o wartościach – w zasadzie kulturowych) oraz wolność
wyboru (wybierania tych wartości). Czy jednak takie możliwości
działania możemy faktycznie nazwać godnością człowieka? Z pewnością
nazwiemy je niezależnością i autonomią człowieka, ale nie godnością. A
już na pewno nie godnością osobową!
Czym jest więc godność? Jest ona związana
bezpośrednio z osobą człowieka. Godność oznacza szczególny status
ludzkiego bytu. Jest to jakaś wyjątkowa pozycja ontologiczna człowieka.
Na czym polega ów wyjątkowy status i szczególna ranga? Otóż rangę
godności bytowi człowieka nadaje status osoby. Człowiek jest osobą.
Osoba stanowi podmiotowość istnienia, która jest źródłem realności
człowieka. Osoba oznacza więc samą osobową zawartość aktu istnienia. Tę
zawartość stanowią własności transcendentalne. Osobową podmiotowość
wyznaczają trzy własności osobowe – prawda, dobro i piękno. Realność
osoby posiada charakter egzystencjalny. To nie jest realność istotowa.
Realnością osoby nie jest zatem rozumność człowieka, bo to jest
realność istotowa. Realnością osoby nie jest również wolność woli, bo
to także jest realność istotowa. Realnością osoby może być tylko
realność istnieniowa, czyli sprawcza aktywność osobowego istnienia.
W polskim personalizmie osobę uznaje się za
podmiotowość istnienia. Wojtyła mówi wprost o osobowym istnieniu.
Również Gogacz definiuje osobę w odniesieniu do aktu istnienia. W jaki
sposób działa podmiotowość istnienia? Wiadomo, że u św. Tomasza
istnienie urealnia istotę bytu. Istnienie sprawia więc i przyczynuje
istotową realność. Otóż istnienie sprawia i urzeczywistnia istotę bytu
dzięki sprawczej mocy własności transcendentalnych. Jak twierdzi
Gogacz, istnienie bytu ludzkiego posiada w sobie własności osobowe i
nieosobowe. Własności osobowe sprawiają zdolności duchowe istoty,
natomiast własności nieosobowe przyczynują zdolności cielesne.
Godność człowieka jest związana z realnością
przysługującą osobowemu istnieniu. Godność jest związana z osobowymi
własnościami transcendentalnymi. Są nimi prawda, dobro i piękno.
Działając razem własności te sprawiają duchowość ludzkiego bytu. Prawda
sprawia rozum, dobro przyczynuje wolę, a piękno kształtuje uczucia. Z
kolei własności osobowe pozwalają działać duchowej naturze człowieka w
sposób słuszny, prawy i piękny. Właśnie od tej aktywności własności
osobowych zależy moralne postępowanie człowieka. Cała ta sprawcza
aktywność prawdy, dobra i piękna stanowi o szczególnej godności
człowieka. Dlatego możemy powiedzieć, że godnością jest osobowa
aktywność istnienia (podmiotowości istnienia). A zarazem godnością
człowieka jest jego moralne działanie. Godnością jest zatem osobowy
sposób działania, które wyznacza moralność człowieka. Godnością nie
jest więc sama rozumność, ani sama wolność. Godnością są moralne czyny,
które mogą podejmować władze rozumu i woli, także uczuć, pod wpływem
aktywności własności osobowych prawdy, dobra i piękna.
Musimy wreszcie zapytać o same własności osobowe.
Otóż nie biorą się one z niczego. To Bóg stwarza ludzkie istnienie i to
On wyposaża to istnienie we własności transcendentalne prawdy, dobra i
piękna. Ponadto wydaje się, że aby te własności mogły osiągnąć moc
sprawczą, muszą być w stałej łączności z Bogiem. Jak uczy nas Gogacz,
dokonuje się to dzięki relacjom osobowym, które może nawiązać sam Bóg.
Jeżeli osobowa prawda człowieka połączy się z Boską Prawdą, wówczas
otrzymuje zdolność działania (moc sprawczą) i objawia się dzięki
kontemplacji na gruncie istotowym w rozumie. Wtedy rozum może przyjąć
tę prawdę i posługiwać się nią jako zasadą poznania. Podobnie rzecz się
ma z wolą. Jeżeli osobowe dobro człowieka połączy się z Boskim Dobrem,
to zaczyna działać i dzięki wezwaniu sumienia pociąga do siebie naszą
wolę. Wola pragnie wtedy osobowego dobra i to pragnienie staje się
zasadą chcenia i wyboru. Również nasze uczucia podlegają działaniu
osobowego piękna. Jeżeli osobowe piękno człowieka łączy się z Boskim
Pięknem (Majestatu Boga), to nabiera zdolności i mocy sprawczej i
dzięki upodobaniu zaczyna oddziaływać poprzez naszą uczuciowość.
Uczucia człowieka znajdują wtedy upodobanie w osobowym pięknie (pięknie
życia) i zaczynają korzystać z niego jako zasady podniecenia i
pożądliwości. Wtedy uczucia kierują się pięknem i mogą je przeżywać, a
nie muszą być podległe i zależne od przyjemności lub przykrości.
Zależność od przyjemności wypacza nasze uczucia.
Osobowa godność człowieka polega na aktywności
własności transcendentalnych. Jednak ta aktywność nie może się ujawnić
bez łączności z Bogiem. Dlatego trzeba stwierdzić, że nie będzie
godności bez łączności z Bogiem, czyli bez życia religijnego. Nie
będzie godności bez osobowych relacji z Bogiem. Nie będzie godności bez
wiary, miłości i nadziei.
Współczesna kultura podsuwa nam różne (nawet
przeciwstawne) pojęcia godności. Takie pojęcia są często wymysłem
człowieka. Możemy sobie oczywiście pomyśleć, że godnością jest wolność i
absolutna niezależność. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że taka
wolność dotyczy jedynie samego myślenia. A to znaczy, że nasze myślenie
pragnie nadać sobie najwyższą rangę i wartość – czyli godność.
Zapominamy jednak, że godność jest czymś, co człowiek otrzymuje w akcie
stworzenia. Człowiek został stworzony przez Boga jako osoba. Otrzymał
od Boga osobowe istnienie, które zawiera w sobie własności prawdy,
dobra i piękna. Te własności Bóg dał człowiekowi wraz z osobowym
istnieniem. Dlatego własności transcendentalne posiadają moc sprawczą
służącą do urzeczywistniania rozumnej natury człowieka. Toteż godność
człowieka stanowi wspólna aktywność własności osobowych zawartych w
istnieniu. Osobowa godność stanowi więc fundament realności człowieka i
jego działania. Oznacza ona szczególny status i rangę ludzkiej
egzystencji. Dlatego to właśnie osobowa godność jest podstawą rozumnej
natury człowieka, a nie odwrotnie. To osobowa godność określa rozumną
naturę, a nie natura decyduje o godności człowieka. Bez godności jako
podstawy nie byłoby natury człowieka.
Dlatego godnością człowieka nie jest myślący rozum
i wolna wola. Myślenie rozumu i wolność woli są efektem odwrócenia się
od Boga. Są skutkiem odwrócenia się od osobowej realności. Dlatego
myślenie i wolność decyzji nie służą osobie człowieka, a raczej jej
przeszkadzają. Właśnie one – myślenie i wolność decyzji – są w stanie
pozbawić człowieka osobowej godności. Mogą odebrać człowiekowi jego
godność. Myślenie i wolność decyzji chcą bowiem przejąć całkowitą
kontrolę nad działaniem człowieka. Negują i odrzucają osobową
aktywność, czyli pomijają prawdę, dobro i piękno. A wówczas działanie
człowieka staje się kłamstwem, przemocą i gwałtem, czymś szpetnym i
obrzydliwym. Trzeba więc zapytać, czy propagując kłamstwo, przemoc,
brzydotę opowiadamy się za godnością człowieka? Czy w wymyślaniu
kłamstw o człowieku, czy w zachęcaniu do gwałtu i przemocy, nawet
zbrodni przeciwko człowiekowi, czy w pokazywaniu brzydkich i
obrzydliwych postępków człowieka możemy dostrzec i odkryć osobową
godność? Na pewno nie!
Godność kryje się w samej osobie człowieka. Ale
osoba nie jest świadomością ani wolnością. Osoba nie jest wymyśloną
podmiotowością ludzkiego „ja”. To nie jest ani ego, ani super-ego.
Osoba ludzka jest podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się w
sprawczej mocy i aktywności prawdy, dobra i piękna. I właśnie ów
sprawczy związek własności transcendentalnych stanowi o godności
człowieka. Godnością jest wspólnota prawdy, dobra i piękna. Ten związek
i wspólnota jest jednocześnie obrazem Bożym w człowieku i pochodzi
bezpośrednio od Boga. Dlatego mówimy, że godność człowieka pochodzi od
Boga.
Godność wg ks. Stycznia
Ks.
Styczeń wiąże godność człowieka z osobowym charakterem ludzkiego bytu.
Człowiek jest dla niego osobą stworzoną na obraz Boży (homo – imago
Dei). Godność jest związana z istnieniem człowieka jako osoby. Dlatego
stwierdza on, że osobowa godność wyrasta z samej struktury bytowej oraz
przenika tę strukturę. W strukturze osoby ludzkiej autor wyróżnia dobro
naczelne, którym jest sama osoba i które nazywa godnością osobową.
Wyróżnia także pozostałe dobra: - konieczne (życie) i niekonieczne
(cielesność, czyli cielesny organizm) dla osoby.
Ta
godność człowieka jest związana ze stworzeniem na obraz Boży. To Bóg
stwarza osobę człowieka. Bóg stwarza człowieka od razu jako byt osobowy.
Dzięki temu osoba ludzka może uczestniczyć w osobowej godności
Stwórcy. Jednak ks. Styczeń dopowiada, że to miłość jako afirmacja
osoby gwarantuje nam uczestnictwo w Najwyższym Dobru. Możemy zatem
powiedzieć, że osobowa godność pochodzi bezpośrednio od Boga i pozwala
nam uczestniczyć w Dobroci Boga. Ponadto ks. Styczeń uważa, że mimo
moralnego upadku (grzechu) człowiek zachowuje swą osobową godność w
sposób nienaruszalny. Gdyż jest ona przynależna do jego struktury
bytowej i przenika ją.
Dla
ks. Stycznia ta osobowa godność jest normą moralności. Wyjaśniając to
powie, że godność osoby (dignitas personae humanae) stanowi normę
moralności, czyli kryterium, w świetle którego działanie staje się
istotowo moralnie powinne lub moralnie wartościowe. To znaczy, że
kryterium oceny moralnej działania jest poszanowanie i spełnienie
osobowej godności człowieka. To właśnie godność ukazuje nam człowieka
jako cel moralnego działania. Osobowa godność (jako bezwzględne dobro
moralne) wyklucza bezwzględnie dopuszczalność instrumentalnego
traktowania osób „dla dobra” innych osób, np. w formie „poświęcenia”
jednostki dla wielu osób lub „poświęcenia się” wielu osób dla jednostki.
Człowiek nie może być traktowany jako środek prowadzący do celu. Może
być wyłącznie celem moralnego działania. Dlatego, zdaniem ks. Stycznia,
„dobro wspólne” jest właściwie określone, jeśli gwarantuje afirmowanie
godności wszystkich członków wspólnoty.
Ks.
Styczeń uważa, że z godności wypływa moralna powinność działania.
Moralną powinność działania wiąże on z moralną świadomością. To znaczy,
że musimy poznać godność osoby i stwierdzić powinność działania
względem niej. Twierdzi on, że podmiotową świadomość moralnej
powinności działania nazywa się sumieniem w szerszym
znaczeniu. Ta świadomość znajduje wyraz w postaci sądu: „Powinienem
spełnić to działanie”. Według Stycznia taki sąd jest już sumieniem w
ścisłym znaczeniu. Tak więc sumienie z jednej strony jest własnym aktem
poznania podmiotu, w którym zobowiązuje się on do działania, a z
drugiej strony jest aktem poznania, w którym stwierdza on prawdę o
rzeczywistej wartości osoby. Potocznie powiemy tak: „Człowiek jest
osobą, która posiada szczególną wartość, czyli godność” (jako wartość
bezwzględną) oraz „Osobę należy kochać” (czyli afirmować w sposób
bezwzględny). Dlatego zdaniem ks. Stycznia, sumienie staje się
podmiotowym wyrazem normy moralnej. Norma jako kryterium jest zawarta w
samej osobie człowieka (jako jej godność). Natomiast w sądzie sumienia
zostaje przez nas uświadomiona, czyli poznana i uznana. W ten sposób
obiektywna godność osoby przekształca się w subiektywną powinność
działania. Sumienie jako akt poznania rozpoznaje godność osoby i domaga
się potwierdzenia tego w działaniu. Dlatego według Stycznia sumienie
staje się dla podmiotu sposobem kierowania sobą w świetle „prawdy o
dobru”. Sumienie informuje nas niezawodnie o powinności afirmowania
osoby z uwagi na jej godność. Wniosek sumienia o moralnej powinności
działania wypływa ze zgodności z obiektywna normą moralności, czyli
godnością osoby. Natomiast informacja o słuszności działania nie jest
niezawodna (nie wiem, czy postąpiłem słusznie). Dlatego mamy obowiązek
stałego formowania swojego sumienia wyrażający się w konieczności coraz
głębszego poznania osoby ludzkiej.
Na
koniec ks. Styczeń stwierdza, że przedmiotem etyki jest doświadczalnie
stwierdzalna w sumieniu powinność afirmowania osoby z uwagi na
przysługującą jej godność. Powiemy więc, że głos sumienia jako Boży
nakaz funkcjonuje w moralności bezpośrednio jako apel godności osoby o
afirmację (czyli miłość).
27.11.2012
Ważny moment
To zadziwiające, że w ciągu miesiąca 60 osób sięgnęło po posta Czym jest godność. Zawsze wierzyłem, że człowiek potrzebuje prawdziwej wiedzy filozoficznej na swój temat. To ważny moment, który pozwala mi uznać, że to co robię, może być dla Was przydatne.
23.11.2012
Etyka dotyczy realnych działań człowieka
Etyka dotyczy ludzkiego postępowania, czyli
działania. Skoro filozofia zajmuje się tym, co realne, to etyką będzie
dotyczyła realnego działania człowieka. Ona bada i wyjaśnia realną aktywność
człowieka. Nie interesują jej przeróżne możliwości działania. Tymi problemami
zajmuje się z kolei technika i technologia. Badając zasady moralnego
postępowania człowieka etyka pokaże nam realne zasady realnego działania. Etyki
nie interesuje to, jakie są możliwości działania człowieka, ale to, jak
człowiek naprawdę działa i jak buduje realność swojej natury. Przecież tylko
realne działania tworzą realność ludzkiej natury. Nasza natura stanowi jakąś
potencjalność wobec realnej podmiotowości istnienia. O tej potencjalności mówił
Woroniecki w swojej Etyce. Dlatego
człowiek w trakcie swojego życia musi na bazie tej duchowej i cielesnej
potencjalności zbudować gmach realnej moralności (duchowej realności) oraz
realnej doskonałości cielesnej w postaci zdrowia (cielesnej realności). Dlatego
musimy tworzyć i budować według zasad realności a nie możliwości.
Człowiek posiada nieograniczone
możliwości działania. Takie możliwości stwarza nam nasze myślenie. Ale
wymyślonymi możliwościami działania zajmuje się technika oparta na poznaniu przyrodniczym. Etyka dotyczy
realnych działań, czyli takich, które budują realność, a więc umacniają ja i
potwierdzają. Czymś realnym w człowieku jest jego osoba. Realne działania
umacniają i potwierdzają osobową podmiotowość człowieka. Takimi działaniami są
czyny moralne, które spełnia człowiek (właściwie osoba ludzka). Takimi działaniami
są również czyny religijne, czyli nasze działania związane z kultem religijnym.
Krótko mówiąc, realność
człowieka buduje moralność i religia. Żyjąc moralnie i religijnie człowiek żyje
naprawdę realnie. Cała reszta naszego życia (codziennego) jest poświęcona
różnym technicznym możliwościom działania. Technika w żaden sposób nie rozwija
osoby człowieka. Ona jedynie ułatwia i uprzyjemnia nasze codzienne życie. I
właśnie w tym sensie jest potrzebna i pożyteczna dla człowieka.
Ale powinnością człowieka jest moralność (i religia). Ona jest obowiązkiem człowieka jako osoby. Moralność obejmuje bowiem nasze działania wobec innych osób. Najważniejsze w naszym życiu jest to, jak odnosimy się do innych osób, a nie to, czy używamy potrzebnym nam rzeczy. Na co dzień używamy niezliczoną ilość rzeczy i przedmiotów (takich technicznych gadżetów), ale to nie znaczy, że nasze życie określa i definiuje użyteczność. Jeżeli traktujemy drugiego człowieka jedynie jako cos użytecznego dla nas, to znaczy, że nie dostrzegamy w nim osoby (osobowej realności). A to już sprawia, że z nami jest coś nie tak. Świadczy to już o tym, że powinniśmy się nawrócić na realność osoby. Człowiek jako osoba stanowi dla nas bezwzględne dobro (bonum honestum). Właśnie jako dobro bezwzględne, czyli niezależne od otaczających go rzeczy, człowiek jest celem naszego działania. Bo nasze działania mają służyć człowiekowi. One powinny służyć do rozwoju i budowania realności. Tę realność musimy budować w sobie, ale również powinniśmy ją rozwijać w każdym spotkanym człowieku. To dotyczy zwłaszcza dzieci i ich wychowania. Wychowanie ma za zadanie ukazać człowiekowi jego osobę. A jednocześnie powinno to być ukazanie Boga jako Osoby Boskiej. Bez Boga nie istnieje bowiem ludzka osoba i jej godność. Bóg stwarza bowiem bezpośrednio osobę człowieka obdarzając ją godnością (własnościami dobra, prawdy i piękna). Dlatego godność człowieka stanowi samą istotę jego realności osobowej. Nie ma nic bardziej realnego niż własności prawdy, dobra i piękna. Ludzkie wychowanie ma zatem prowadzić do zrozumienia realności osobowej człowieka, a nie do podporządkowania go władzy politycznej (czy nawet władzy rodzicielskiej). Tylko na gruncie ujęcia personalistycznego można wykazać, że dziecko powinno słuchać rodziców. Sam autorytet władzy nie wystarczy na polu moralności, gdyż załamanie się autorytetu powoduje jego odrzucenie. A wtedy pojawia się moralny relatywizm.
22.11.2012
Nie wolno zamieniać etyki w aksjologię
Nie wolno zamieniać
etyki w aksjologię. Etyka dotyczy bowiem realnego działania i realnego
osobowego dobra. Natomiast aksjologia dotyczy jedynie wartości, które stanowią
tylko nasze myślenie o dobru.
Już Scheler pokazał, że
wartości funkcjonują w naszej świadomości. Uważał, że tworzą one pewien idealny
świat jakby Platoński Wzorzec Doskonałości. Jednak tak naprawdę wartości
stanowią jedynie niedoskonałe myślenie człowieka o tym, co uważa on dla siebie
za najważniejsze. Z takiego myślenia nic nie wynika, ponieważ myślenie nie
zdoła stworzyć rzeczywistości (czyli czegoś realnego). Niestety nie ma
bezpośredniego przełożenia myślenia na działanie, gdyż rozum i wola stanowią
odrębne władze duchowe, które tylko współdziałają ze sobą, ale mają zupełnie
różne przedmioty. Można ponadto stwierdzić, że nie ma przełożenia możności
(jaką jest myślenie) na akt (jakim jest realne działanie).
Realne działanie może
być powiązane jedynie ze słowem, jakim dysponuje rozum, gdy stanie się
intelektem. Tylko słowo może kształtować i wpływać na nasze czyny. Ale słowo
nie jest myśleniem (logos is not thinking). Słowo stanowi faktyczną obecność
prawdy w naszym umyśle (intelekcie). Słowo jest bowiem przyjętą prawdą. Osobową
prawdą. Dlatego to właśnie słowo ma moc poruszania woli do działania, gdyż
wskazuje na łączność prawdy i dobra. Taką łączność ujmuje akt kontemplacji.
Stąd ta kontemplacja skutkuje obecnością prawdy w naszym umyśle. A dalej łącząc
się z sumieniem (prasumieniem) powoduje współobecność prawdy i dobra.
Kontemplacja idzie do spółki z sumieniem, zaś sumienie wymaga kontemplacji.
Taka łączność przekłada się w naszych władzach duchowych na współpracę słowa i
czynu. Nie ma słowa bez czynu, ponieważ wtedy słowo byłoby martwe, ani nie ma
czynu bez słowa, gdyż wtedy czyny byłyby zupełnie dowolne. Kontemplacja i
sumienie mogą ze sobą współgrać, gdyż swoje źródło mają w osobowej
podmiotowości człowieka na poziomie egzystencjalnym (w istnieniu). Tam właśnie
prawda i dobro stanowią jedność, dlatego już w duszy mogą łączyć rozum (intelekt)
i wolę. Słowo rodzi się pod wpływem osobowej prawdy, zaś czyn jest sprawiany
przez osobowe dobro, dlatego te skutki osobowej aktywności są ze sobą zbieżne.
Znaczy to, że zarówno słowo jak i czyn dotyczą tego samego, czyli samej osoby.
Dotyczą osobowej realności człowieka i jego egzystencji.
Kiedy zaś o czymś
myślimy, wtedy oddzielamy to od wszystkiego innego. Myśleć należy bowiem jasno
i wyraźnie, jako pokazał Kartezjusz, a wcześniej Sokrates. To znaczy, że
pomyślaną rzecz jako pojęcie musimy odróżnić i oddzielić od innych pojęć.
Jeżeli więc zamierzamy określić jakąś wartość, to będziemy musieli odróżnić ją
od innych wartości, a nawet im przeciwstawić. Dlatego aksjologia rozpada się na
wielość wartości. A wszystkie te wartości mają taką samą rangę czegoś
pomyślanego. Gdy próbujemy zbudować dla siebie pewną hierarchię wartości, udaje
się to zrobić jedynie na chwilę. Przedkładamy bowiem jakieś pojęcie wartości
ponad inne na zasadzie odróżnienia i przeciwstawienia. Ale już za chwilę w
naszym myśleniu coś innego może się wydawać najważniejsze i wówczas stanie się
dla nas wartością nadrzędną. W naszym myśleniu nie sposób powiązać ze sobą
różnych wartości, ponieważ wtedy wszystko zaczyna się ze sobą zlewać i
dochodzimy do wniosku, że wszystko jest we wszystkim, jak twierdził
Anaksagoras.
Myślenie wartościami
nie może być podstawą moralnego działania, gdyż łatwo może nas zaprowadzić do
teorii sytuacjonizmu, gdy w zależności od okoliczności będziemy dobierać sobie
odpowiednie wartości. Tak się dzisiaj dzieje w życiu społecznym. Widać, że
ludzie kierują się różnymi wartościami, ale te wartości bywają bardzo zmienne.
Na przykład o innych wartościach trzeba myśleć w pracy zawodowej, zaś inne
wartości chciałoby się pokazać w domu. Stąd powstają konflikty wśród ludzi.
Trudno to wszystko ogarnąć, dlatego najczęściej poddajemy się presji otoczenia.
Robimy więc to, czego od nas oczekują, nie zastanawiając się nad własną
odpowiedzialnością. Na dodatek myślenie wartościami nie nakłada na nas ani
powinności, ani odpowiedzialności. Przecież wystarczy, że pomyślimy sobie o
tych wartościach (np. patriotycznych).
Powinność rodzi się wobec realnego dobra
Otóż powinność rodzi
się wobec realnego dobra osoby. Ponieważ mogę być odpowiedzialny za kogoś
żywego i realnego (za swoje dziecko), a nie za wartości. Bo o wartościach mogę
sobie pomyśleć i już wydaje się, że jestem usprawiedliwiony. Przecież on był
dla mnie kimś wartościowym i ważnym, dobrze o nim myślałem, ale nic dla niego
nie zrobiłem, gdyż w moim myśleniu zagubiła się cała odpowiedzialność i
powinność.
Odpowiedzialność rodzi
się jedynie z powinności. A powinność, jak pokazał ks. Styczeń, jest wywoływana
afirmacją osobowej godności. Chodzi o afirmację osoby w całej jej realności, w
jej dobru i prawdzie. A nie w pomyślanej wartości osoby. Wartość osoby jest
tylko myśleniem o niej, a nie samą osobą. Dlatego uprawianie aksjologii nie
zdoła nigdy zaowocować moralnością. To pozostaje zawsze tylko teorią, a nie
praktyką. Dla moralności konieczne jest realne spotkanie w prawdzie i dobru.
Spotkanie, które zaowocuje w nas przyjęciem osobowej prawdy w postaci słowa
oraz afirmacją osobowego dobra w postaci czynu (czyli miłości). Przecież
prawdziwa miłość jest czynem a nie wartością.
Jedynie słowo prawdy i
czyn dobra sprawiają odpowiedzialność wobec drugiego człowieka. Dla poczucia i
wykonania odpowiedzialności potrzebne jest realne spotkanie z drugą osobą, a
nie tworzenie w swojej świadomości pomyślanego świata wartości. Myślenie nie
jest w stanie stworzyć niczego realnego. Ono może tylko pomyśleć różne
wartości, ale to znaczy, że dowolną rzecz możemy uznać za wartościową, czyli
pomyśleć jako wartość. Takie myślenie wartościami określa jedynie naszą
świadomość, a nie nasze odniesienie do rzeczywistości. Wartości nie istnieją w
realnym świecie, one mają intencjonalne istnienie w naszej świadomości.
Przydają się na przykład do tworzenia pomyślanych instytucji funkcjonujących w
życiu społecznym. Właśnie tworząc i wymyślając różne twory instytucjonalne
kierujemy się wyznawanymi wartościami. Jednak za aksjologicznym myśleniem nie
musi wcale iść realne działanie, czego doświadczamy w pozornych działaniach
wielu instytucji. Do realnego działania potrzebne jest realistyczne myślenie,
czyli filozofia. Bez filozofii niczego nie osiągniemy, gdyż nie spotkamy się z
czymś realnym.
Czy człowiek może żyć w
wymyślonym świecie? Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele wymyślonych
rzeczy i tworów otacza nas na co dzień. W tym wirze codzienności łatwo
zapomnieć o ludzkiej realności. Dziś pod wpływem mediów chętniej poruszamy się
w świecie wizerunkowym niż w świecie realnych relacji. Każdy chce wykreować
swój własny wizerunek raczej ukrywając niż pokazując to, czym jest naprawdę.
Czemu to służy? Chyba globalnemu oszustwu i fałszerstwu. Kreacja własnego
wizerunku niczego człowiekowi nie daje. To jest potrzeba kulturalnego
znalezienia się na forum publicznym. Szaleństwo na tym polu dochodzi dziś do
absurdu wyróżniania się na siłę. Ale to nie przynosi człowiekowi żadnego
realnego pożytku. Tak naprawdę realność tworzą jedynie działania moralne i
religijne, gdyż to one ulepszają samego człowieka. Dzięki temu człowiek osiąga
osobowe dobro, które daje mu spełnienie.
Wolna jest tylko osoba/1
To przerażające, że
ludzie boją się dziś mądrości. Boją się wypłynąć na głębię, wolą brodzić po
płytkich wodach (wodolejstwa). Mądrość przestała się opłacać, gdyż wymaga zbyt
wiele poświęcenia i uwagi. Po co skupiać swoje siły na czymś tak trudnym i nieprzystępnym,
jeśli można łatwo i szybko osiągnąć przyjemną świadomość samozadowolenia,
wystarczy uwierzyć w jakieś myślenie – swoje lub cudze. Po co się trudzić,
jeśli można żyć łatwo i przyjemnie. Co z tego, że człowiek pozbawiony mądrości
staje się łupem wszelkich zależności i uzależnień. Łatwiej zaakceptować swoje
zgubne przyzwyczajenia niż z nimi walczyć, czego uczy nas psychologia. Przecież
mądrość wymaga poznania prawdy. Wolnomyśliciele twierdzą, że mądrość uzależnia
nas od prawdy. Lecz nasze myślenie nie potrzebuje i nie chce zależności od
niczego. Przecież myślenie rości sobie pretensje do bycia zupełnie niezależnym.
Okazuje się jednak, że ta jego niezależność udająca wolność nic nam nie daje.
Myślenie nie jest w stanie sprawić niczego realnego.
Realność sprawia i
buduje nasza osoba, która stanowi podmiotowość istnienia (ludzką egzystencję).
To osoba sprawia w nas realne działanie (czyny moralne), dlatego należy ją
uznać za przyczynę realności w człowieku. Św. Tomasz twierdził, że wolnym jest
ten, kto stanowi przyczynę własnego działania. Skoro więc osoba stanowi
przyczynę realnego działania człowieka (osobowego działania), to można przyjąć,
że w człowieku naprawdę wolna jest jego osoba i nic poza tym. Ludzka natura nie
jest naprawdę wolna, gdyż jest uzależniona od zewnętrznych warunków. Ani nasza
duchowość (w obecnym stanie) nie jest zupełnie wolna, gdyż podlega zewnętrznym
wpływom kulturowym. Ani nasza cielesność nie jest wolna, gdyż podlega
zewnętrznym ograniczeniom materialnym.
Fromm uważał, że człowiek
boi się wolności. Ale tak naprawdę wolności boi się nasza świadomość, a nie sam
człowiek. Prawdziwa osobowa wolność zagraża bowiem naszej świadomości, która
musi walczyć o swoją niezależność. Jednak nawet pełna niezależność świadomości
nie stanie się nigdy prawdziwą wolnością. Niezależność jest tylko wyobrażeniem
wolności. Dopiero wolność osobowa tworzy realność na poziomie natury.
Niezależna świadomość stwarza nam świat intencjonalny, czyli pomyślany, ale to
nie jest żadna realność.
Tylko osoba jest realnym
podmiotem, gdyż jest zupełną przyczyną swoich aktów. Pozostałe podmiotowości
działające w człowieku nie są w pełni przyczynami działania, ponieważ stanowią
podmioty możnościowe (możności). Na przykład nasze władze duchowe są jedynie
możnościami (potentiae). Również
nasza świadomość stanowi tylko sferę możnościową. A to znaczy, że nie są to
realne przyczyny ludzkiego działania.
Przyczyną aktywności
człowieka jest przede wszystkim jego osoba. Wojtyła określał tę sytuację
łacińską formułą – operari sequitur esse.
Osoba stanowi bowiem podmiotowość istnienia. Aktami osoby są słowo prawdy
(czyli nasza wiara) oraz czyn dobra (czyli miłość). Dopiero dzięki tym aktom
uruchomiane są nasze władze duchowe i dlatego mogą spełniać swoje działania.
Bez aktywności osoby stanowiącej subiectum
essendi działalność naszej duszy i ciała byłaby próżna. Ani dusza, ani
ciało jako nasza natura nie stanowią ostatecznego źródła aktywności.
Potocznie mówimy, że
człowiek jest istotą rozumną albo rozumną naturą. A to znaczy, że możemy
poznawać i rozumieć rzeczywistość oraz opowiadać o niej. Człowiek dysponuje
więc poznaniem rozumnym (umysłowym) rzeczywistości, wiedzą rozumiejącą tę
rzeczywistość oraz mową, która pozwala przekazywać uzyskaną wiedzę i poznanie.
Ale to wszystko jest możliwe dzięki własnościom osobowym istnienia. Osobową
podmiotowość człowieka stanowią bowiem własności transcendentalne istnienia –
prawda, dobro i piękno. To one uzyskują moc sprawczą pod wpływem nawiązywanych
relacji osobowych. Takie relacje zapoczątkowuje w nas Bóg. Na przykład momentem
nawiązania realnych relacji osobowych między mężczyzną i kobietą jest sakrament
małżeństwa. Wówczas Bóg obdarza męża i żonę łaską, która łączy ich relacjami
osobowymi. To właśnie stanowi nierozerwalną łączność dwóch osób. Taka łączność
jest możliwa między osobą mężczyzny i osobą kobiety. Pozwala ona dostosować do
siebie nasze ludzkie natury oraz ich wzajemne współdziałanie, czyli działalność
naszej duszy i ciała. Bez tej łaski ludziom trudno jest dopasować się do
siebie. Wtedy natury mężczyzny i kobiety wydają się zupełnie rozbieżne i
sprzeczne, co staje się powodem walki płci, jak to się popularnie określa.
Takiej walce może zapobiec jedynie współdziałanie dwóch osób.
Subskrybuj:
Posty (Atom)