Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
26.01.2020
25.01.2020
23.01.2020
Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu
Człowieka
można zrozumieć tylko dzięki słowu. Człowieka nie da się zrozumieć na podstawie
wiedzy empirycznej. Jeżeli będziemy oglądali człowieka z zewnątrz, to nigdy nie
dotrzemy do jego osoby. Nie zdołamy poznać godności jego istnienia. Oglądając
człowieka z zewnątrz będziemy się posługiwali jedynie interpretacjami. Będą to
interpretacje działań lub zachowań człowieka. Ale to nie pozwala w żaden sposób
przeniknąć całej realności człowieka.
Jeśli
w swej wiedzy o człowieku postawimy na jego cielesność, to z konieczności
musimy się odwołać do dobra, jakim jest przyjemność. Jeśli z kolei postawimy na
rozumność albo raczej na świadomość, to musimy się odwołać do dobra rozumu –
czyli ostatecznie do myślenia (cogito).
Obie te drogi, którymi przebiegała historia filozofii, stanowią ślepe uliczki.
Pojmowanie człowieka jako cielesnego prowadzi do zwykłego hedonizmu, który
ostatecznie kończy się uzależnieniem człowieka od otoczenia. Z kolei pojmowanie
człowieka jako świadomości kończy się gloryfikacją myślenia i wolności
wybierania, co ostatecznie prowadzi do wyeksponowania wolności myślenia. Wolna
myśl, czyli wolnomyślicielstwo, staje się ideałem człowieczeństwa. Ale nie
zdajemy sobie sprawy, że jest to ideał demoniczny. Pierwszym wolnomyślicielem
jest bowiem szatan. Jest on transcendentalną świadomością, która ogarnia
wszystkie pojedyncze świadomości. Świadomość jednostkowego człowieka staje się
demonem. Jeśli człowiek podda się niemocy swojej demonicznej świadomości, to
wtedy zatraca siebie, zatraca swoją osobę.
Człowieka
można zrozumieć dzięki słowu prawdy. Słowo prawdy nie jest żadną wiedzą
(empiryczną lub racjonalistyczną). Ono nie stanowi żadnej wiedzy zdobywanej
przez człowieka. Słowo prawdy jest czymś więcej niż wszelka wiedza. Słowo
prawdy stanowi samo rozumienie prawdy. Słowo jest przyjęciem prawdy przez
rozum. Właśnie przyjęta przez rozum prawda, przyjęta w postaci słowa, daje nam
rozumienie.
Żeby
zrozumieć człowieka, musimy przyjąć osobową prawdę, właściwie prawdę samego
człowieka, czyli prawdę o człowieku. Dopiero przyjęcie tej osobowej prawdy
prowadzi do pełnego zrozumienia człowieka – czyli poznania, kim jest człowiek.
Poznanie różnych wydarzeń lub faktów z życia człowieka nie daje nam jeszcze
właściwego zrozumienia. Poznając fakt i wydarzenia możemy się pokusić jedynie o
interpretację. Możemy zinterpretować różne fakty i wydarzenia, ale to nie
prowadzi nas do samego zrozumienia człowieka. Żadna interpretacja nie staje się
rozumieniem. Rozumienie nie pochodzi więc z nagromadzenia wiedzy empirycznej (z
kontaktu zmysłowego). Ono nie pochodzi również z samego myślenia (lub wiedzy
racjonalistycznej).
Nasze
myślenie jest wyobrażeniowe. W średniowieczu mówiono wprost o wyobraźni. Wydaje
się, że ta wyobraźnia najpierw stała się jaźnią, czyli cogito Kartezjusza, aby następnie przekształcić się w świadomość
Husserlowską. Wyobraźnia przedstawia nam zobrazowane interpretacje, czyli
wyobrażenia – myślowe obrazy. Tworzenie wyobrażeń (fantasmata) zostało przez
Husserla przedstawione jako konstruowanie intencji poznawczych. Czysta
świadomość jest po prostu wyobraźnią albo wyobraźnia działa jako czysta świadomość. Tu nie ma różnicy.
Kant uważał, że ludzka wiedza ma być zespoleniem wyobrażeń w jeden spójny obraz
świata (w jeden racjonalny system). Ale zespolenie lub scalenie wyobrażeń
stwarza jedynie wyimaginowany obraz rzeczywistości. To nigdy nie będzie prawda.
To nigdy nie da nam prawdy. Prawda nie jest jakimś całościowym obrazem lub
systemem. Prawda jest zrozumieniem każdego jednostkowego bytu. Jest rozumieniem
tego bytu w nim samym – w tym, czym on jest. Jest rozumieniem bytu w jego
istnieniu i istocie.
Prawda
zamieszkuje bowiem w istnieniu bytu objawiając się poprzez jego istotę. Dzięki
aktowi kontemplacji rozum jest w stanie przyjąć tę prawdę w postaci słowa.
Przyjmując słowo prawdy rozum zdobywa rozumienie, czyli poznawczą adekwację,
jakąś poznawczą współmierność i odpowiedniość. Zdobywa wprost miarę realności.
Rozumienie jest przede wszystkim miarą realności, bo dzięki niemu poznajemy i
rozumiemy realne byty. Słowo prawdy jako rozumienie jest więc miarą i zasadą
naszego poznania. Bez tego słowa nasz rozum staje się pusty i bezużyteczny.
Tracimy rozumienie, czyli sens rzeczywistości. Wówczas wszystko zaczyna wydawać
się nam bezsensowne i absurdalne. Dlatego musimy być bardzo wrażliwi na
przyjęcie prawdy i na słowo prawdy. Bez przyjęcia prawdy rozum zaczyna tworzyć,
czyli wymyślać i wyobrażać sobie różne rzeczy.
Człowieka
możemy zrozumieć tylko dzięki słowu prawdy. Tylko dzięki słowu możemy bowiem
zrozumieć człowieka jako osobę. Ponieważ to właśnie słowo ukazuje nam i objawia
osobę. Dzięki Słowu Bożemu mogliśmy zrozumieć Boga jako Trójcę Osób. Dzięki
ludzkiemu słowu prawdy, które przyniósł nam personalizm (Wojtyły, Gogacza,
także Stycznia), możemy zrozumieć człowieka jako osobę.
Człowiek
jest osobą w swoim istnieniu. Wojtyła nazwał istnienie człowieka istnieniem
osobowym. Z kolei Gogacz pokazał, że relacje osobowe są relacjami
istnieniowymi, opartymi na własnościach transcendentalnych prawdy, dobra i
piękna, przejawiających istnienie ludzkiego bytu. Wojtyła zdefiniował osobę
jako „właściwy człowieczeństwu sposób
jednostkowego bytowania” (Osoba i czyn, s.131). Natomiast Gogacz
definiuje osobę jako „byt jednostkowy
o intelektualnej istocie powiązanej przez swą realność z aktem istnienia”
(Ku etyce chronienia osób, s. 28). Jego zdaniem tym, co osobę czyni osobą, jest
akt istnienia oraz intelektualność istoty (por. s.29).
Analizy
badawcze wspomnianych autorów pokazują nam, że osoba jest podmiotowością
istnienia. Natomiast rozumność (intelektualność) i wolność stanowią już
istotowe przejawy osobowej podmiotowości i przynależą do ludzkiej natury. Np.
Boecjusz definiował osobę jeszcze na tym poziomie natury lub istoty: jako
jednostkową substancje o rozumnej naturze.
Znamy
bezpośrednio ludzką naturę, zaś do osoby nie mamy takiego bezpośredniego
dostępu. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnego kontaktu osobowego. Filozofia
dialogu Bubera pokazała nam, że istnieje osobowy kontakt na gruncie relacji
osobowych. Z kolei Gogacz znakomicie powiązał relacje osobowe z własnościami
prawdy, dobra i piękna (u niego realności). W ten sposób wyjaśnił i wykazał, że
relacje osobowe stanowią najgłębszy kontakt między osobami, zarówno pomiędzy
osobami ludzkimi, jak i pomiędzy Osobą Boską a osobą człowieka. Takie
rozwiązanie wskazuje jednocześnie, że osoba człowieka pochodzi od Boga.
Osoba
ludzka została stworzona przez Boga i powstała jako podmiotowość istnienia. To
Bóg stwarza istnienie bytu, zwłaszcza stwarza osobowe istnienie człowieka.
Dopiero z istnienia na zasadzie sprawczego oddziaływania wewnętrznego (relacji
wewnątrzbytowych) wyłania się istota, czyli możność istotowa wyposażona we
władze duchowe i cielesne. Dlatego powiemy, że to nie osoba jest rozumnością i
wolnością. Wyposażenie natury lub istoty w rozumność i wolność nie stanowi
jeszcze samej osoby. Osoba jest tym, co sprawia i wyznacza ludzką naturę. Nie
jest więc tak, że to rozumna natura określa i wyznacza osobę, ale odwrotnie –
to osoba wyznacza i określa naturę i władze naturalne.
Narracja kontra komunikacja
Kultura stanowi ludzką
komunikację. Jest ona sposobem komunikowania się ludzi. Jednak taka komunikacja
musi być oparta na poznaniu realności. Bez poznawania realności (czyli tego
wszystkiego, co realnie istnieje) nie ma mowy o rzetelnej i prawdziwej
komunikacji.
Podstawą komunikowania się ludzi
jest zdolność mowy. Ta zdolność ma swoje źródło w aktywności osoby. Osobowe
akty kontemplacji i sumienia uruchomiają naszą duchowość do działania na
zewnątrz. Można powiedzieć, że doświadczenie wewnętrzne (czyli doświadczenie
osobowej aktywności) powoduje otwarcie się na zewnątrz i tworzenie duchowego
doświadczenia zewnętrznego.
Pod wpływem aktów kontemplacji w
naszym umyśle rodzi się słowo prawdy, które jest zasadą poznawania tego, co
realne i prawdziwe. Ale zrodzone w umyśle słowo prawdy staje się jednocześnie
źródłem naszej zdolności mówienia (wypowiadania się na zewnątrz. To wewnętrzne
słowo (verbum intus) jest więc zasadą i przyczyną zdolności do mówienia
(wypowiadania się). Dzięki temu człowiek może mówić o tym, co poznał i
zrozumiał. Może komunikować się z innymi ludźmi. Wzajemna komunikacja dokonuje
się dzięki posiadaniu słowa prawdy, zrodzonemu pod wpływem aktów kontemplacji
pochodzących z osobowej własności prawdy (prawdy transcendentalnej). Ta prawda
jest realną własnością naszego podmiotu osobowego (czyli osobowego podmiotu
istnienia).
Możemy więc uznać, że w naszej
ludzkiej mowie poprzez słowo prawdy przemawia osobowa prawda (verum personae).
Na tym właśnie polega ludzka zdolność mowy (zdolność do mówienia prawdy).
Gdy jednak pozbawimy człowieka
wewnętrznego doświadczenia osoby, wtedy z naszego umysłu znika słowo prawdy
stanowiące zasadę poznania i komunikowania się, i pojawia się myślenie. Wówczas
nasz umysł pozostaje jedynie z pustą możliwością poznawczą, czyli ze swobodnym
dążeniem poznawczym w postaci myślenia, które nie dociera do żadnej realności,
lecz chwyta przeróżne efekty wcześniejszego poznania (na ogół sprowadza się to
do posługiwania się doznaniami zmysłowymi). Tak właśnie powstaje ludzkie
myślenie, które w filozofii nowożytnej zostało wyeksponowane i niesłusznie
podniesione do rangi poznania umysłowego.
Myślenie nie jest poznaniem (zob.
wypowiedzi prof. Kieresia), lecz tylko twórczością o charakterze poznawczym.
Myślenie stworzyło różne konkretne języki jako możliwości wypowiadania się
ludzi. Jednak nie chodzi tutaj o komunikację. Języki naśladują tylko zdolność
mowy jako wypowiadania prawdy o czymś realnym, lecz same przedstawiają jakieś
imitacje realności. Jedynie nasza mowa (zdolność mówienia prawdy) informuje nas
o tym, co realne i rzeczywiste. Natomiast język służy do przekazywania
informacji, czyli do kształtowania wewnętrznego myślenia (in-formare).
Inaczej mówiąc, język kształtuje
naszą świadomość posługującą się wyłącznie myśleniem. Gdy umysł traci zdolność
poznawania, wtedy staje się myślącą świadomością. Świadomość jest tylko
„podmiotowością” myślenia. Ona nie ma żadnej mocy poznawczej (nie może być
aktywnym podmiotem), lecz stanowi taki zbiornik lub rezerwuar pomyślanych
intencji. Myślenie tworzy więc możliwości poznawcze, czyli swobodne intencje.
Świadomość ze swoim myśleniem
tworzy i przedstawia przeróżne opinie i poglądy, co obecnie jest nazywane
narracją. Można stwierdzić, że to myślenie tworzy przeróżne narracje. Jednak
ani myślenie nie dotyczy czegoś realnego, gdyż nie jest poznaniem, ani tym
bardziej narracja nie stanowi mowy lub komunikacji. Te różne narracje
proponowane nam w mediach, ale także w literaturze i poezji, stanowią jedynie
swobodne możliwości poznawcze. Te możliwości nie są poznaniem i nie dotyczą
bezpośrednio żadnej realności. Narracje stanowią jedynie dowolne twory języka
(możliwości wypowiadania różnych naszych intencji).
Takie narracje są dzisiaj
tworzone przez polityków i ideologów. To pokazuje, że zwyciężyło myślenie,
które zdołało pokonać rzeczywiste poznanie. Nikogo już nie obchodzi realność
czy rzeczywistość. Człowiek woli dowolne możliwości poznawcze, czyli to, co
wymyślone, a co było do tej pory domeną literatury. Chyba łatwiej się żyje w
świecie wirtualnym niż w tym realnym. Można sobie po prostu wymyślić swój
własny świat. Potrzeba tylko swobodnej narracji. Czego przykładem jest polska
noblistka.
Kultura nie może być światem
tworzonym przez ludzkie narracje. Kultura powinna być kręgiem komunikacyjnym
dotyczącym realnego świata. Dawniej kultura przekazywała stosunek człowieka do
rzeczywistości. Ponadto kultura musi być oparta na osobowych zasadach działania
człowieka. Stąd kultura musi uwzględniać takie zasady jak słowo prawdy, czyn
dobra oraz przeżycie piękna. Dopiero wówczas kultura będzie komunikacją na
temat osobowej realności człowieka. Jeśli kultura będzie pomijać osobową realność
człowieka, to wtedy stanie się dowolnym kręgiem narracyjnym oderwanym od
osobowego życia człowieka.
Osobowa komunikacja
Początkiem
osobowej komunikacji jest słowo. Jednak osobowe spotkanie nie może się
ograniczać do komunikacji słownej. Kresem i spełnieniem osobowej komunikacji
jest miłość jako czyn dobra. A więc spełnieniem osobowej komunikacji jest komunia,
czyli wspólnota osobowa (communio personarum). Osobowe spotkanie dwóch
osób rozpoczyna się od słownej komunikacji a kończy się na miłosnej komunii. Na
tym polega związek dwojga osób – mężczyzny i kobiety.
Jeśli
początkiem komunikacji jest słowo, to można powiedzieć, że chodzi w tym
przypadku o fundamentalne słowo Bubera. Według niego człowiek nawiązuje relacje
osobowe dzięki komunikacji słownej. Pojmował on tę komunikację w kategoriach
relacji Ja-Ty. Spotkanie Ja-Ty stanowi dla Bubera bezpośredni wyraz
nawiązywania relacji, które dotyczą zarówno człowieka, jak i Boga. Tym słowem,
które stanowi wyraz komunikacji osobowej, jest słowo dialogu: Ja kocham Cię
oraz Ty kochasz mnie.
Buber
wskazywał na relację jako coś, co dzieje się pomiędzy, ale nie potrafił
jeszcze rozpoznać jej osobowego charakteru. Dopiero późniejsi komentatorzy
mówili już wprost o relacjach osobowych. Te relacje najlepiej przedstawił i
zdefiniował prof. Gogacz. Związał on te relacje z własnościami osobowymi
istnienia (czyli własnościami transcendentalnymi) – prawdą, dobrem i realnością
(właściwie powinno być piękno). Wymienia trzy relacje osobowe: wiara, miłość i
nadzieja.
Początkiem
osobowej komunikacji jest słowo. Jednak jej spełnieniem i kresem jest miłość jako czyn dobra. Ten rodzaj
komunikacji jako osobowy dialog pierwszy odkrył Buber. Opisywał spotkanie jako
relację przebiegająca pomiędzy dwoma osobami Ja – Ty. Według Bubera należy
posłużyć się tutaj fundamentalnymi słowami „Ja-Ty”. Uważał, że gdy wypowiadamy
te fundamentalne słowa, wtedy nawiązujemy i dostrzegamy relację osobową, czyli
coś, co dzieje się i dokonuje pomiędzy dwoma osobami. Posłużenie się słowami
„Ja-Ty” jest zawsze dialogiem dwóch osób. Mówimy bowiem: Kocham Cię = Ja
kocham Ciebie oraz Ty kochasz
mnie; Ja wierzę Tobie oraz Ty wierzysz mi. Dziś już dodamy za
Gogaczem, że ten dialog przybiera postać relacji wiary, miłości i nadziei (Ja
oczekuję na Ciebie – Ty czekasz na mnie). W ten sposób nawiązują się
relacje osobowe, które stanowią podstawę wspólnoty jako osobowej komunii.
Osobowa
komunikacja stanowi szczególny sposób łączności między ludźmi. Z jednej strony
wykracza poza poznanie zmysłowe i kontakt fizyczny, ale z drugiej strony jest
obecna w naszym codziennym życiu. To dowodzi, że osobowa komunikacja nie jest związana
z praktycznym poznaniem i działaniem w świecie. Musi posiadać swoje źródło
gdzieś głębiej w człowieku. Oczywiście dostrzegamy, że taka komunikacja posiada
swój wymiar duchowy. To znaczy, że przejawia się w aktywności naszych władz
duchowych. Dlatego powiemy, że nasza ludzka komunikacja dokonuje się poprzez
słowo i czyn, a także dzięki przeżyciom uczuciowym.
Słowo
dotyczy naszego poznania rozumowego lub intelektualnego. Ale od razu powstaje
pytanie, czy słowo jest efektem doświadczenia zmysłowego oraz dalszej
aktywności samego rozumu (intelektu)? Krótko mówiąc, czy słowo jest pojęciem
poznawczym? Otóż nie jest. Nie wolno i nie można utożsamiać słowa z pojęciem,
chociaż już scholastycy nazywali pojęcie verbum mentis. Co więcej,
mówili o słowie wewnętrznym (pomyślanym) i słowie zewnętrznym (wypowiadanym).
To niestety doprowadziło później do utożsamienia wiedzy z językiem, gdyż
traktowano język jako faktyczny magazyn wiedzy o świecie. Jednak język nie
stanowi poznania rzeczywistości, a jest jedynie obrazem naszego myślenia. Język
zawiera zasady gramatyczne wyznaczające poprawności wypowiedzi językowej
(mówienia) oraz posługuje się zasadami logicznymi, które określają samą
poprawność myślenia. Można to sformułować w ten sposób, że myślimy logicznie, a
mówimy gramatycznie. Jednak ani logika, ani gramatyka nie ujmują istoty słowa,
ponieważ samo słowo nie jest ani logiczne, ani gramatyczne. Słowo jest
dialogiczne, jak powiedziałby Buber, co znaczy, że słowo służy do
porozumiewania się i dialogu. To ponownie pokazuje nam, że słowo oraz mowa jako
komunikacja słowna mają swoje źródło znacznie głębiej niż w ludzkim rozumie.
Słowo
jest bezpośrednio związane z własnością transcendentalną prawdy. Słowo pochodzi
od prawdy. Słowo jest przez nią przyczynowane. Słowo jest zatem aktem lub
aktywnością prawdy. Dlatego mówimy, że słowo niesie ze sobą prawdę. Słowo
przynosi nam prawdę. Stąd nazywamy je słowem prawdy. Słowo prawdy pojawia się i
funkcjonuje w naszym umyśle. Ale słowo nie jest przedmiotem lub działaniem
umysłu (rozumu). Rozum dysponuje jedynie myśleniem. Natomiast słowo jest
przypisane do poznania intelektualnego jako zdolności przenikania i ujmowania
rzeczy w ich wewnętrznym wyposażeniu i w ich wewnętrznych zasadach bytowych.
Słowo
zostaje przyjęte w umyśle. Dzięki przyjęciu słowa, które powstaje jako
aktywność prawdy, nasz umysł staje się (na powrót) intelektem, czyli umysłem
posiadającym prawdę jako zasadę poznawania realności. To właśnie słowo przynosi
nam prawdę. Przynosi ono prawdę do naszego umysłu, dlatego wówczas nasze
myślenie może nabrać zupełnie nowego charakteru, czyli będzie zdolne głosić
prawdę. Posiadanie słowa pozwala nam głosić prawdę o rzeczywistości, a więc o
człowieku i o Bogu.
Wbrew
temu, co sądził Bacon, poznanie zmysłowe nie daje nam dotarcia do prawdy.
Zmysły kontaktują nas z rzeczywistością, ale jedynie na poziomie właściwości
cielesnych. To nie znaczy, że docieramy do prawdy. Jesteśmy dzięki temu zdolni
określić pewne cechy lub parametry rzeczy cielesnych (np. możemy je bardzo
dokładnie zmierzyć lub zważyć), ale to nie przesądza o tym, że poznajemy w ten
sposób prawdę.
Jedynie
słowo daje nam kontakt z prawdą jako realną własnością bytu. Słowo pochodzi
bowiem od prawdy i jest duchowo-poznawczym obrazem prawdy, który może się
pojawić w umyśle. Dzięki temu powiemy, że staje się dla nas dostępna sama
prawda. Prawda uobecnia się w słowie. Parafrazując Levinasa można stwierdzić,
że prawda jest obecna w swoim uobecnianiu, czyli w słowie. Prawda zawiera się w
słowie, zatem przyjęcie słowa (słowa prawdy) jest przyjęciem samej prawdy.
Dlatego prawda staje się w ten sposób dla naszego umysłu mocą i zasadą
poznawczą. To, co w myśli neoplatońskiej funkcjonowało pod postacią pojęć –
intelligentia oraz intellegere (jako zdolność oglądu wewnętrznego, a zarazem
moc poznawcza).
Słowo
stanowi więc moc poznawczą, która pozwala przeniknąć do wnętrza bytu i ująć
jego wewnętrzne wyposażenie (poznać wewnętrzne zasady). Dlatego to właśnie
słowo pozwala nam poznać osobową prawdę człowieka (a także Boga, jeśli chodzi o
Słowo Boże). Bez posłużenia się słowem prawdy nie będziemy w stanie przeniknąć
i dotrzeć do osoby człowieka. Będziemy co najwyżej oglądali go z zewnątrz lub z
boku, będziemy go mogli zmierzyć i zważyć, wziąć pod lupę lub pod spektrometr.
To znaczy, że będziemy wiedzieli o człowieku tyle, ile wiedzą szczegółowe nauki
przyrodnicze. To z pewnością wystarcza medycynie człowieka, ale nie może
wystarczyć filozofii człowieka.
Filozofia
pyta wprost o osobę człowieka i problemy fizjologiczne organizmu jej nie
obchodzą. Filozofia zamierza poznać najgłębsze podstawy człowieka, jego
fundament (jakby kamień węgielny), na którym wszystko się opiera i stoi. Bez
tego fundamentu nie zdołamy stworzyć silnej konstrukcji wewnętrznej struktury
bytu ludzkiego, gdyż w pewnym momencie wszystko może się zawalić, tak jak u
Kartezjusza, dla którego takim kamieniem węgielnym miało być cogito,
które uchodziło i – co więcej – nadal uchodzi za coś niepodważalnego. Ale
okazało się, że propozycja Kartezjusza to tylko domek z kart, gdyż na koniec
wszystko się zawaliło pod naciskiem problemu połączenia duszy i ciała.
Dlatego
filozofia człowieka musi znaleźć nowy fundament. Takim fundamentem może być
osoba jako podmiotowość istnienia. Jest to trwały fundament realności, gdyż
stanowi go samo osobowe istnienie. Zarazem jest to fundament, na którym można
oprzeć problematykę duszy i ciała, a nie zawieszać ją w całkowitej próżni.
Trzeba
zatem rozpocząć od tego, że człowiek jest osobą. Dopiero dalej możemy dodać, że
człowiek jest wcieloną osobą. To pozwala nam stopniowo budować wewnętrzną
konstrukcję i strukturę ludzkiego bytu. Powiemy więc, że to osoba przyczynuje
naszą duchowość, a dzięki temu razem z życiem określa ludzką cielesność.
Postawa wyprostowana człowieka jest raczej skutkiem poczucia jego godności
osobowej, a nie tego, że jako małpa zszedł z drzewa na ziemię.
19.01.2020
Komunikacja stanowi istotę duchowości człowieka /1
1. Istotą egzystencjalnej
duchowości jest komunikacja (czyli dialogiczność Bubera). Możemy powiedzieć, że
komunikacja i dialogiczność jest tym, co dotyczy bezpośrednio samej osoby.
Dialog i komunikacja dotyczą
osoby, która stanowi podmiotowość istnienia (suppositum essendi). To oznacza, że osoba jest realnością otwartą,
zdolną do dialogu i komunikacji, w przeciwieństwie do świadomości, która jest
intencjonalnością zamkniętą. To osoba przemawia do innych osób, rozmawia z
nimi. Osoba objawia się w mowie (i dialogu). Świadomość jest zawsze tylko
monologiem.
Dlatego ludzka osoba jest
nastawiona na komunikację. Osoba wypowiada siebie dla innej osoby i dzięki temu
się jej objawia. Ta osobowa komunikacja jest potwierdzeniem relacji osobowych.
Być może to relacje osobowe powodują otwartość osoby i wywołują komunikację.
Nie wiem, czy można tak
powiedzieć, ale najlepiej uwidacznia się to w Bożej Trójcy Osób. Wzajemne
relacje Osób Boskich sprawiają nieustanną komunikację i komunię, czyli trwałą
łączność. Ta komunikacyjna łączność powoduje wzajemne objawianie się. Syn
objawia Prawdę Ojca jako miłosiernego Boga, a Duch Święty objawia ich Miłość.
Tak więc objawienie komunikacyjne krąży pomiędzy Boskimi Osobami, aby stać się
objawieniem na zewnątrz w świecie jako stwórcza moc (stworzenie aniołów i
ludzi) oraz jako objawienie religijne (Pismo Święte), gdy Bóg przemówił do
Narodu Wybranego. Stąd stwarzanie jest interpretowane jako Boskie Fiat, Bóg objawił się stwarzając ten świat. Dlatego teologia
traktowała ten nasz świat jako znak i symbol, czyli jako symboliczną księgę
Bożej aktywności. Świat odczytywano jako objawienie się samego Boga. Bóg
objawił się najpierw i ukazał w akcie stwórczym, dlatego człowiek widząc ten
świat dostrzega w nim dzieło Boże („rękę Boga”).
Stwarzając człowieka Bóg podjął z
nim dialog. Ludzkie życie rozpoczyna się od rozmowy Boga. Bóg przemówił do
człowieka najpierw zupełnie bezpośrednio (spotkanie twarzą w twarz, czyli
właśnie spotkanie osobowe). Rozmowa z Bogiem jest właśnie spotkaniem osobowym.
Mamy więc tutaj do czynienia z komunikacją jako łącznością wspólnotową.
Wspólnota osobowa oznacza przede wszystkim łączność komunikacyjną (komunię).
Jednak ta rajska łączność wspólnotowa jakoś się nie udała z winy człowieka.
Chęć poznania zła oderwała go od Boga. I człowiek znalazł się na ziemi samotny
i zagubiony. Mógł co najwyżej porozmawiać ze swoimi najbliższymi. Lecz ta
ludzka rozmowa przestała już być wspólnotą osobową (osobową łącznością), stała
się jedynie użytkową komunikacją (jako pewna wymiana doświadczeń). Człowiek
zaczął opowiadać o tym, co widział, słyszał i czuł. Odtąd przekazywał tylko
różne informacje.
Dopiero po długim czasie Bóg
podjął na nowo dialog z człowiekiem. Dotyczyło to osoby Abrahama. Bóg obiecał
mu przymierze, czyli współpracę. Kolejnym etapem była współpraca i przymierze z
Mojżeszem. W ten sposób Bóg dokonuje ponownego objawienia się rodzajowi
ludzkiemu poprzez konkretne osoby i całe dzieje Narodu Wybranego. To biblijne
objawienie się Boga jest wyraźne i oczywiste, lecz nie daje ono pełnej
łączności (wspólnoty Kościoła). Dlatego na koniec Bóg przemówił poprzez swojego
Syna, który jako Jezus Chrystus objawił nam całą Pełnię Bóstwa (Trójcę Świętą)
i przywrócił na nowo wspólnotową łączność człowieka z Osobowym Bogiem.
Stąd powstał Kościół jako
wyjątkowa wspólnota osobowa połączona z Synem Bożym. Wspólnota, która otrzymała
od samego Boga dar łaski Bożej. Syn Boży stał się człowiekiem i przemówił do
nas już całkiem po ludzku. Powiedział, czego oczekuje od nas Bóg (wiary i
miłości) w tej łączności z człowiekiem i co nam ofiaruje (zbawienie). Odtąd
człowiek nie może już twierdzić, że nie zna Boga, gdyż sam Bóg w osobie Jezusa
Chrystusa naprawdę rozmawiał z ludźmi (przecież rozmawiał nie tylko z
apostołami).
Bóg chce wciągnąć człowieka w
krąg swojej Osobowej Wspólnoty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)