Jeżeli filozofia jest sednem
ludzkiej wiedzy, to antropologia filozoficzna jest sednem filozofii. Zawsze
interesowała mnie filozofia człowieka w swoich różnorodnych postaciach. Jak
głosi wyborcze hasło – człowiek jest najważniejszy – tyle, że w polityce
najważniejszy jest „swój człowieka”. Najważniejszym człowiekiem w filozofii
jestem ja sam. Badając ludzki byt filozof powinien pamiętać, że chodzi o
zrozumienie samego siebie. Filozofia nie dotyczy ideałów lecz realności. Kim
jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam? Jest to pytanie o własną tożsamość i
różnorodność. O własne istnienie i własną istotę. Tu nie ma miejsca na bzdurne
pomysły. Oczywiście, nawet komuś filozofującemu nie jest łatwo zrozumieć
siebie. Jednak prawdziwy filozof podejmuje nieustannie kolejne próby.
Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
23.01.2014
22.01.2014
Szaleństwa myślenia
Na podstawie lektury książki K. Gloy rodzi się pytanie, dlaczego świadomościowe myślenie jest zarazem
przedmiotowe oraz refleksyjne? Teoretycy świadomości mówią o przedmiotowych
przedstawieniach oraz o podmiotowych przeżyciach lub aktach refleksyjnych.
Mówiąc inaczej, nasze myślenie myśląc o czymś ujmuje zarazem siebie samo. Lecz
w przypadku prawdziwych działań poznawczych jest to niemożliwe, ponieważ są one
zwrócone na zewnątrz do realnych rzeczy. Wydaje się, że w przypadku myślenia
mamy do czynienia z czymś zupełnie odmiennym. Myślenie ujmuje, a właściwie
tworzy i obejmuje możliwości. Tworzy wiec możliwościowe treści albo byty
możliwe, to znaczy możliwe do pomyślenia. Takie twórcze działanie nie jest
poznawczym skierowaniem się do przedmiotu poznawanego. Intencje świadomościowe
nie dotyczą prawdziwych, czy realnych rzecz lub przedmiotów. One obejmują
scalone treści wyobrażeniowe jako coś możliwego do pomyślenia. Tak traktował to
Kant nazywając bezpodstawnie poznaniem. Można przyjąć, że człowiek myśli o treściach
znaczeniowych albo znaczeniach treściowych. Już później filozofia będzie
twierdziła, że człowiek nadaje sensy lub znaczenia otaczającym go rzeczom. Tak
właśnie zachowuje się myślenie. Ono nie jest poznaniem, czyli odczytywaniem
sensów realności albo rozumieniem bytów, lecz stanowi tworzenie własnych sensów
i znaczeń, chociaż w oparciu o dane zmysłowe. Zatem myślenie nie rozpoznaje
przedmiotu (realnej rzeczy), ale tworzy swój własny sens przedstawieniowy
(fenomen), który jest jedynie czymś pomyślanym. Myślenie tworzy więc
przedmiotowe przedstawienia, lecz nie dokonuje poznania realności. Przecież
nasze myślenie wcale nie musi zwracać się do realnych rzeczy.
Można zatem przyjąć, że myślenie
jest refleksyjne, gdyż tworząc swój pomyślany sens (przedstawienie), ogarnia
zarazem w tym myśleniu samo swoje myślenie. Dlatego myślenie zna tylko samo
siebie, gdyż jest tylko myśleniem i niczym więcej. To znaczy, że myślenie myśli
siebie samo i dlatego jest refleksyjne. Tu nie ma żadnego rozdwojenia na
podmiot i przedmiot. Myślenie nie jest ani podmiotowe, czyli nie wymaga
przyczynowego i sprawczego podmiotu, ani nie jest przedmiotowe, czyli nie ma
odniesienia do realnych rzeczy (przedmiotów poznania). Myślenie bierze się z
negacji realności. Nawet jeśli pomyślimy sobie, jak to zrobił Kartezjusz, jakąś
rzecz lub substancję myślącą, to nie znaczy, że mamy od razu do czynienia z
czymś realnym. Podobnie jeśli pomyślimy sobie pojęcie Absolutu, to nie znaczy,
że poznaliśmy Boga w jego Osobowej Realności.
Musimy sobie zdać sprawę, że
wszystkie to problemy biorą się z potraktowania myślenia jako poznania, którym
ono wcale nie jest. Otóż myślenie nie jest poznawczą zasadą naszego umysłu.
Myślenie bierze swój początek z braku poznania. Gdy nasz umysł porzucił
poznanie (intelligere), wtedy do głosu doszło myślenie (cogitare), wszystko
jedno czy to porzucenie przybierze postać Kartezjańskiego metodycznego
wątpienia, czy Kantowskiej krytyki poznania, czy Husserlowskiej epoche –
wzięcia w nawias realności.
Otóż myślenie porusza się w
nieskończonej sferze możliwości, stąd próby jego uchwycenia jako
samoświadomości prowadzą w nieskończoność (ad
infinitum). Myślenie jest doskonale refleksyjne. Myślenie zna tylko siebie,
ale to nie znaczy, że możemy je ująć na sposób przedmiotowy. Myślenie nie jest
ani przedmiotem (Kant), ani podmiotem (Kartezjusz). Myślenie jest właśnie takim
nieskończonym przepływem – strumieniem świadomości, jak to przedstawiali Hume i
Husserl. Husserl chciał poszukiwać jakichś trwałych struktur myślenia, gdyż uważał
je za poznanie. Wydaje się, że Hume był bliższy prawdy, gdy sądził, że nasze
myślenie dokonuje się na zasadzie kojarzenia. Ale takie kojarzenie zdaje się
przebiegać w sposób całkowicie dowolny, dlatego ostatecznie Hume związał je z
przyzwyczajeniem. Znaczy to, że myślimy tak jak się przyzwyczailiśmy myśleć.
Można przyjąć, że tylko geniusze i odkrywcy nie myślą w sposób zwyczajny,
dlatego są często nazywani szaleńcami. Jednak dzisiaj szaleństwo stało się
zwyczajem. Wszyscy chcą robić coś szalonego i niezwykłego. Dlatego współczesne
myślenie przybrało postać szaleństwa. Kiedyś poeta pisał: „Ja wybierając los
mój, wybrałem szaleństwo”. Dziś szaleństwo jest na porządku dziennym. Przecież
śpiewamy: „Jesteś szalona, mówię Ci”. Wszyscy jesteśmy szaleni w swoim myśleniu.
Pasożytnictwo myślenia
Podobno człowiek uczy się na
błędach, ale to porzekadło nie dotyczy chyba filozofów. Oni zawsze w czymś
błądzili, lecz żaden z nich nie chciał przyznać się do tego.
Myślenie z pewnością nie
jest poznaniem czegoś realnego. Niemniej filozofowie uznawali, że myślenie
dotyczy przedmiotowych przedstawień, które mają odniesienie do czegoś realnego.
Otóż trzeba stwierdzić, że myślenie wykrada naszemu poznaniu jego treści.
Myślenie sprytnie podchwytuje te treści i przedstawia je jako własne
osiągnięcie. Dlatego należałoby przyjąć, że myślenie jest najpierw refleksyjne,
czyli zwraca się do umysłowych aktów poznawczych, a dopiero następnie posługuje
się tym, co udało mu się złapać z prawdziwego poznania. Na ogół myślenie
przechwytuje nagie treści wyobrażeniowe, które dowolnie scala w zjawiska i
fakty.
Nasze umysłowe poznanie
(intelligere) niesie ze sobą rozumienie rzeczywistości. Natomiast myślenie
przechwytuje jedynie jakąś postać poznawczą – species sensibilis lub species
intelligibilis, nie jest jednak w stanie uchwycić rozumienia. Dlatego myślenie
przedstawia nam fakty i zjawiska, a nie rozumienie realności. Toteż na
podstawie myślenia możemy co najwyżej opisywać fakty i zjawiska, jak to
proponowali Hume i Kant, nie zdołamy jednak zdobyć wiedzy filozoficznej (właściwie
metafizycznej) będącej rozumieniem rzeczywistości.
Można powiedzieć, że
myślenie żeruje na prawdziwym poznaniu przechwytując część jego efektów. Toteż
myślenie zachowuje się tutaj jak pasożyt, który żyjąc na realnym podłożu może doprowadzić
do zguby swojego żywiciela. Ponadto
myślenie na podstawie tego, co zdobędzie z realnego poznania, chce zbudować
swój własny oraz świata. To zawsze pozostanie tylko pomyślanym obrazem. Jednak
myślenie jest bardzo ambitne i stara się nas przekonać, że poznajemy wyłącznie
świat zjawiskowy albo fakty empiryczne.
Trzeba więc uznać, że
myślenie okrada nas z rozumienia rzeczywistości. Nasze poznanie umysłowe,
jeżeli tylko kieruje się prawdą, jest w stanie osiągnąć rozumienie realności.
Ono potrafi sięgnąć do arche, do zasad i przyczyn realności. Na tym polegała
starożytna filozofia. Natomiast nowożytna filozofia myślenia odebrała nam cały
ten sens poznania. Myślenie dało jedynie ograniczenie efektów poznawczych do
własnych możliwości twórczych. Myślenie zaczęło w ten sposób tworzyć nowy
rodzaj wiedzy faktycznej lub zjawiskowej (fenomenologicznej). Co więcej,
wszyscy ci myślący filozofowie uznali, że jest to jedyna wiedza dostępna
człowiekowi. Wszystko inne zostało zepchnięte w sferę pobożnych życzeń, czyli
absurdu. Stąd filozofia myślenia stwierdziła na koniec, że realność jest
absurdalna, gdyż jest nie do pomyślenia.
Myślenie okrada rozum z rozumienia
Myślenie okrada rozum z
rozumienia, zaś rozum pozbawiony rozumienia staje się świadomością. Świadomość
niczego nie rozumie, ona co najwyżej może sobie o tym wszystkim pomyśleć.
Jednak myślenie nie jest w stanie wykrzesać z siebie żadnego rozumienia. Rozumienie
rodzi się bowiem w kontakcie rozumu z prawdą realności. Dopiero poznawczy
kontakt z prawdą daje naszemu rozumowi rozumienie, czyli takie poznawcze
uzasadnienie tego, co realne. Wówczas rozumienie przybiera postać słowa prawdy,
które możemy wypowiedzieć o człowieku lub o innych realnych bytach. Można więc
przyjąć, że rozumienie jest logosem. W tym słowie prawdy rozum ujmuje
rzeczywisty sens realności. Pozwala to nam zrozumieć, skąd się bierze realność
i jaki jest jej cel. W ten sposób poznajemy rzeczywistość ogarniając jej
początek i koniec. Rozumienie dotyczy wie nie tylko istoty bytu, lecz dociera
aż do jego istnienia, pojmując sens bytu, czyli po co istnieje. Właśnie dlatego
wiedząc, że coś istnieje, możemy zapytać, dlaczego istnieje. Dlaczego istnieje
człowiek? Dzisiaj takie pytanie wydaje się być całkiem nienaukowe. Wiedza
naukowa nie zadaje sobie takich pytań. Ale to tylko oznacza, że wiedza naukowa
przestała być wiedzą rozumiejącą. Ona co najwyżej wyjaśnia fakty i zjawiska.
Jest to wiedza prezentacyjna, czyli opisowa. Szczytowym osiągnięciem jest
opisanie zjawisk w postaci wzorów matematycznych, które uważa się za ostateczne
wyjaśnienie zjawisk. Wiedza naukowa może więc zaprezentować nam człowieka jako
cielesny organizm opisując wszystkie jego funkcje, lecz dzięki temu nie zdołamy
zrozumieć, kim jest człowiek. Żeby zrozumieć człowieka, musimy odpowiedzieć
sobie na pytanie, po co on istnieje. Skąd pochodzimy? Kim jesteśmy? I dokąd
zmierzamy? Dopiero wtedy zdołamy zrozumieć człowieka. Człowiek potrzebuje
zrozumienia siebie. Takie rozumienie może nam dać jedynie filozofia.
16.01.2014
Koncepcja osobowego Ja
Koncepcja
Ja wyrasta z jedności doświadczenia wewnętrznego. Takie doświadczenie zdaje się
wyrastać z jednego źródła. Można powiedzieć, że różne działania władz duchowych
mają swoją głębszą przyczynę – przyczynę jedną i jednorodną. W naszym
wewnętrznym doświadczeniu przejawiają się różne elementy jako wypływające z
jednego źródła. Tym źródłem jest osoba (osobowa podmiotowość istnienia). W
dawnych czasach to źródło określano mianem duszy (duszy rozumnej), ale dzisiaj
mówi się o świadomości lub o osobie. Należy jednak od razu zaznaczyć, że osoba
nie jest świadomością.
Jednorodność
wewnętrznego doświadczenia wydaje się być niewątpliwa. Jej potwierdzenie jest
zawarte i wyrażone w gramatyce języka, gdyż o sobie mówimy zawsze w pierwszej
osobie („ja coś zrobiłem, ja coś robię, ja coś zrobię”). Chyba wszystkie języki
posługują się tutaj pierwszą osobą – gramatycznym podmiotem „ja”. Można to
uznać za ewidentny przekaz wewnętrznego doświadczenia osoby lub świadomości.
Ale
teraz powstaje pytanie, czy to doświadczenie wewnętrzne można sprowadzić do
samoświadomości? Czy raczej jest to doświadczenie egzystencjalne? Zdaję sobie
sprawę, że to ja działam, czyli jestem działającym podmiotem, podmiotem w
sensie przyczynowym i sprawczym a nie tylko poznawczym. Ja jestem przyczyną i
sprawcą swojego działania. A zatem istnieje we mnie aktywna podmiotowość, a nie
tylko podmiotowość pasywna (poznająca). Właśnie o tym informuje nas
doświadczenie wewnętrzne. Natomiast świadomość wydaje się być podmiotowością
pasywną, gdyż jest pozbawiona realnego działania. Określenia typu „akty
świadomości” albo „akty intencjonalne” są nadużyciem filozoficznego pojęcia
aktu jako realnej aktywności. Intencje świadomościowe nie mają charakteru
aktów, ponieważ nie są działaniem, lecz stanowią jedynie „tworzenie
możliwości”, czyli unaoczniania i obrazowania możliwości (są jakby pokazywaniem
możliwości). Świadomościowe myślenie ukazuje nam jedynie możliwości działania.
Intencje świadomości należą do sfery możliwości a nie realności i zaklęcia
pojęciowe nic tutaj nie pomogą. Dlatego myśląca świadomość w ostatecznym
rozrachunku neguje realność i na jej miejsce tworzy własne intencjonalne
przedstawienia. Świadomość nie może więc być sprawczym podmiotem działania.
Dlatego należałoby mówić o Ja osobowym.
Uważamy,
że należy odróżnić doświadczenie wewnętrzne Ja od poczynań świadomości.
Doświadczenie Ja wskazuje na realną podmiotowość – na podmiotowość sprawczą,
która stoi ostatecznie u podstaw aktów duchowych jako realnych działań. Taką
realną działalnością człowieka jest moralność i religijność (religia). Niestety
intencje świadomości nie stanowią realnych działań a tylko możliwości
działania. Na przykład działalność zawodowa człowieka zdaje się posiadać
charakter świadomościowy, czyli tworzy i przedstawia możliwości działania, a
nie realne akty osobowe. Także wykształcenie jako zdobywanie wiedzy ma postać
świadomościową, gdyż daje nam szerokie możliwości poznawcze, a nie realne
rozumienie rzeczywistości. Natomiast realny charakter ma wychowanie, które
powinno prowadzić do osiągania i posiadania realnych sprawności władz
duchowych, czyli do zdobywania albo spełniania cnót wiary, miłości i nadziei.
To właśnie te cnoty prowadzą nas do realnego działania wobec drugiego
człowieka. I to jest moralność.
Realnym
działaniem człowieka wobec świata przyrody powinno być gospodarowanie, czyli
roztropne i sprawiedliwe wykorzystywanie zasobów przyrodniczych. Z kolei
gospodarowanie zasobami przyrody musi być powiązane ze zrozumieniem, czym jest
przyroda. To rozumienie jest w tym wypadku najważniejsze i niezbędne. Jeżeli o
tym zapominamy, to grożą nam wszelkie wynaturzenia w tym zakresie. Przecież
niszczenie przyrody jest spowodowane niezrozumieniem życia przyrodniczego.
Jednak rozumienie przyrody nie polega na samym myśleniu o niej. Gdy ekologowie
manifestują swoje myślenie o przyrodzie, nie znaczy to wcale, że posługują się
rozumieniem przyrody i życia przyrodniczego. Wydaje się, że lepsze rozumienie
przyrody, a dzięki temu również gospodarkę leśną, proponują dzisiaj Lasy
Państwowe. Można uznać, że zostały w tym względzie zachowane właściwe proporcje
między rozumieniem życia lasu a gospodarką zasobami leśnymi. Dlatego
funkcjonują tutaj zdrowe zasady odnawialności zasobów leśnych.
Powróćmy
jednak do doświadczenia wewnętrznego. Okazuje się, że tu również konieczne jest
właściwe rozumienie sprawy. Dlatego nie należy ani pomniejszać, ani zbytnio
eksponować tego faktu, lecz zagłębić się w jego rozumienie. Czym zatem jest
doświadczenie wewnętrzne? Otóż doświadczenie wewnętrzne jest przede wszystkim
informacją o realnej podmiotowości człowieka, czyli wskazaniem, że to ja żyję,
ja przeżywam i ja działam, czyli znam swoje życie i działanie i faktycznie nimi
kieruję. Dlatego dostrzegamy, że w ujawniającej się podmiotowości jest zawarta
moja wolność, czyli moc życia i działania, a nie jakaś swoboda myślenia o tym
wszystkim. Jeżeli sięgam do wewnętrznego doświadczenia, to odnajduję w sobie
duchową moc (albo raczej moc osobową) i mocno wierzę, że potrafię żyć dobrze i
pięknie, czyli żyć moralnie i religijnie. I wiem, że nie zawiodę się na swojej
aktywności, tak jak mogę się zawieść na swoim myśleniu.
Gdy
człowiek porzuci moc wewnętrznego doświadczenia osoby, wtedy pozostaje mu tylko
naga świadomość. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jeżeli porzucimy osobową
aktywność i jeżeli zaniechamy akty kontemplacji i sumienia, to popadniemy w
sferę możliwości, ponieważ świadomość nie ma żadnej mocy sprawczej, a jedynie
posiada możliwości poznawcze. Świadomość tworzy tylko możliwości, ale to nie
jest prawdziwa aktywność, a jedynie pozory aktywności. W ten sposób nasza
świadomość próbuje zamaskować swoją niemoc działania (np. niemoc w sprawie
miłości). Ona stwarza znakomite pozory, które przybierają rolę i postać czegoś
realnego same będąc tylko możliwościami. Czyż człowiek nie poddaje się
fascynacji możliwością latania samolotem albo nawet latania w kosmos? Co
najwyżej umożliwia to spotkanie z różnymi ludźmi, których może byśmy inaczej
nie poznali, ale czymś realnym jest zawsze spotkanie z drugim człowiekiem, a
nie sama możliwość szybkiego przemieszczania się po świecie. Taka możliwość nie
jest czymś realnym.
Dlatego
uważamy, że realną podmiotowością, czyli podmiotowością sprawczą, jest osoba
ludzka a nie świadomość. Osoba posiada bowiem moc sprawczą jako podmiotowość
istnienia, zaś istnienie urealnia cały byt człowieka. Trzeba więc przyjąć, że
to podmiotowość istnienia przyczynuje całe istotowe wyposażenie ludzkiego bytu.
Mamy tam do czynienia z ożywczą aktywnością życia, które powoduje powstanie
organizmu cielesnego (czyli ciała ludzkiego), oraz z aktywnością osobową, która
sprawia powstanie władz duchowych (czyli duszy). Natomiast egzystencjalny akt
istnienia jest stwarzany przez Boga. Boga Osobowego i Boga Żywego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)