31.10.2024

Problematyka ludzkiego działania (na dziś) /1

Człowiek jest działającym podmiotem. Podejmuje przeróżne działania, ale najważniejsze są dla niego działania duchowe. Działania te są podejmowane i wykonywane przez władze duchowe (potentiae animae), które pełnią rolę duchowych „narzędzi do działania”. Trzeba pamiętać, że władze duchowe stanowią jedynie zdolności i możności do działania, dlatego nie mogą działać samodzielnie i niezależnie. Potrzebują zatem wsparcia i umocnienia do tego, żeby działać i podejmować działania. Skąd mogą uzyskać takie wsparcie i napęd do działania? 

Jako możności władze duszy (potentiae animae) muszą zdobyć jakąż zewnętrzną siłę napędową. Skąd ona pochodzi? Otóż taki impuls i napęd musi pochodzić z poziomu doskonalszego niż sama duchowość. Według św. Tomasza taka aktywizacja może płynąć z poziomu egzystencjalnego, czyli poziomu istnienia. W związku z tym my wyróżniliśmy na tym poziomie podmiotowość egzystencjalną osoby oraz podmiotowość życia nadprzyrodzonego. Musimy zaznaczyć, że będziemy posługiwać się w tym zakresie terminologią Kierkegaarda. Egzystencja osobowa sprawia powstanie władz duchowych na poziomie istotowym, natomiast egzystencja życia nadprzyrodzonego odpowiada za powstanie cielesności ludzkiej i stworzenia narządów pozwalających na funkcjonowanie żywego organizmu cielesnego oraz jego działanie i  ruch. 

Jak więc działają władze duszy? Mamy trzy rodzaje tych władz. Poznawczą, czyli umysł; pożądawczą władzę woli i chcenia; oraz władzę uczuciową odpowiedzialną za przeżywanie ludzkiego życia, czyli władzę najbliższą naszej cielesności. Aby władze duszy mogły rozpocząć swoje działania, musiały być pobudzone i zaktywizowane przez podmiot osobowy. Egzystencjalny podmiot osoby charakteryzuje się trzema własnościami transcendentalnymi, które wysyłają swoje akty do poszczególnych władz. Są to akty kontemplacji (contemplatio), sumienia (conscientia) i upodobania (complacentia). Te egzystencjalne akty napędzają działania władz duszy zaszczepiając w nich odpowiednie zasady działania. Akt kontemplacji rodzą w umyśle zasadę słowa prawdy. Akty sumienia nadają woli zasadę czynu dobra. A akty upodobania wywołują w uczuciowości zasadę przeżycia piękna, która staje się podstawą przezywania ludzkiego życia. Dzięki zdobywaniu tych odpowiednich zasad władze duchowe, które są jedynie możnościami do działania, mogą dalej podejmować swoje odpowiednie działania oraz działać już w sposób ciągły i nieprzerwany przez całe życie człowieka. Należy jednak stwierdzić, że aktywność osoby przekłada się we władzach duszy przede wszystkim na działania moralne, dotyczące innych osób poznawanych i pojmowanych właśnie jako osoby. 

A przecież człowiek żyje i działa w realnym świecie, podejmując najróżniejsze działania twórcze lub pożyteczne dla swojego życia. Przecież w tym zakresie nie są konieczne działania moralne. Jak więc doszło do zastąpienia naszej działalności moralnej przez zwykłe działania użyteczne, które są podstawą – jak wiemy – całej tworzonej przez człowieka cywilizacji (od gospodarki po kulturę). Otóż działania duchowe napędzane i kierowane przez osobową aktywność odnosiły dawnego człowieka również do realności świata wraz z jej własnościami prawdy, dobra i piękna. To oczywiście pozwalało człowiekowi na pełne rozpoznanie realności przyrody, ale jednocześnie nakładało na człowieka podejście moralne do tej naturalnej realności otaczającego świata. Dlatego ludzie pierwotni (np. neandertalczycy) nie wykorzystywali i nie eksploatowali przyrody w zabójczy sposób, tak jak my to dzisiaj robimy. Oni traktowali otaczający ich świat moralnie, czyli z poszanowaniem go jako realnego dobra. 

Problematyka ludzkiego działania (na dziś) /2

Ale w pewnym momencie człowiek musiał zanegować i odrzucić otaczającą go realność przyrody – czy to ze względu na brak pożywienia, czy to ze względu na ataki dzikich zwierząt. Zdecydował porzucić znany sobie świat i poszukiwać innego miejsca do życia. Zaczął poszukiwać czegoś nowego. Takie postępowanie w nieznane spowodowało nagle u człowieka jakieś nowe działanie, chyba jakiś ogólny postęp duchowy, który zaowocował ogólnym postępem ludzkiego życia (postępem technicznym i kulturowym). 

Wszystko to razem pokazuje, że w pewnym momencie człowiek porzucił osobową aktywność kierującą jego działaniami na rzecz samodzielnego działania władz duchowych. Odtąd władze zaczęły działać – jak ja mówię – „na własną rękę”, czyli samodzielnie i niezależnie. To wywołało pojawienie się we władzach zupełnie nowych rodzajów działań. Umysł zaczął działać samodzielnie, co poskutkowało pojawieniem się myślenia (nieznanego neandertalczykom). Wola zaczęła podejmować swobodne wybory i decyzje, przybierając charakter liberum arbitrium (czego efektem stało się dowolne postępowanie człowieka). Wreszcie uczuciowość straciła zdolność przeżywania piękna i zwróciła się w stronę przeżywania przyjemności cielesnych.

To zadziwiające, że dzięki takiej degradacji duchowej człowiek zdobył zupełnie nowe i niestworzone możliwości twórcze. Odtąd człowiek już jako homo sapiens (człowiek myślący) mógł rozpocząć tworzenie zrębów cywilizacji. Mógł rozwinąć technikę i sztukę, czyli działalność gospodarczą (przemysłową) oraz kulturotwórczą. Co więcej, postanowił podporządkować sobie otaczający go świat przyrody poprzez wykorzystanie właściwości surowców naturalnych. Człowiek zaczął ponadto tworzyć struktury instytucjonalne, zakładał i budował miasta (civitas), uprawiał ziemie rolne na wsi. W ten sposób zaczął rozwijać podstawową działalność cywilizacyjną.

Ale najważniejszą sprawą okazała się możliwość stworzenia języka posługującego się ogólnymi pojęciami. Zdolność myślenia pozwoliła bowiem na przekształcenie indywidualnych rozumień i nazw rzeczy w ogólne pojęcia odnoszone do większej lub nawet niezliczonej ilości rzeczy. To spowodowało powstanie ogólnej wymiany informacji między ludźmi. A to już umożliwiło swobodną współpracę i współdziałanie w większych grupach, co ten stało się zasadą rozwoju cywilizacyjnego. 

Do tego ważnego momentu zmiany działania, człowiek posługiwał się poznanie realności otaczającego go świata. Poznawał konkretne rzeczy na zasadzie docierania do ich realnych własności (prawdy i dobra). Jak już mówiliśmy, to prowadziło człowieka do uzyskania rozumienia danej rzeczy, czyli tego, czym ona jest i jak działa. Na podstawie zdobytego rozumienia mógł określać te rzeczy, lecz nadając im jakby indywidualne nazwy, czyli jakieś znaki głosowe lub gestowe. Takie pierwotne formy komunikacji mogły występować tylko w wąskiej grupie rodzinnej. Dlatego neandertalczycy nie byli w stanie stworzyć szerszych instytucji czy też całej cywilizacji.

Sytuacja uległa dużej zmianie, gdy powstał homo sapiens, co oznacza, że człowiek uzyskał zdolność myślenia i swobodnego działania na podstawie tego myślenia. Otóż myślenie, które pojawiło się u człowieka, wykraczało jakoś poza poznanie. Wykraczało przede wszystkim zdolnością abstrakcji. Chodziło o możliwość zestawiania i porównywania ze sobą różnych rzeczy lub właściwości. Jednocześnie dzięki swobodnemu wyborowi woli człowiek mógł wybierać i zestawiać jedne rzeczy, a zarazem pomijać inne rzeczy czy właściwości. Na tej podstawie abstrakcja pozwoliła człowiekowi na tworzenie i posługiwanie się pojęciami ogólnymi. Dotychczasowe rozumienie konkretnych rzeczy zostało zamienione na ogólne znaczenia pojęciowe odpowiadające danej nazwie. W ten sposób myślenie stworzyło ogólne pojęcia będące podstawą powstania języka. Język stał się strukturą pojęciową dzięki łączeniu i rozdzielaniu pojęć. Dopiero na tym poziomie językowym komunikowanie się między ludźmi uzyskało powszechność i zrozumiałość dla wszystkich. Ludzie mogli się informować o tym, co poznali, mogli rozmawiać o swoich działaniach, co pozwoliło łączyć działania we współpracy gospodarczej i kulturowej.

Problematyka ludzkiego działania (na dziś) /3

Niestety w dzisiejszych czasach te różnorodne działania człowieka zostały wrzucone do jednego worka świadomości. Wszystko, co dotyczy  działalności człowieka, zostało sprowadzone do poziomu myślenia, zaś myślenie uznano za jedyną i doskonałą zasadę działania. W związku z tym postawiono nieopacznie na wolność i dowolność myślenia bez jakichkolwiek ograniczeń ze strony życia w realnym świecie. U nas zawsze powtarzano, że człowiek jest zdolny wymyślić niestworzone rzeczy, lecz dawniej było to ostrzeżeniem, a dzisiaj stało się zasadą twórczości ideologicznej ale również artystycznej. Może nadszedł już czas na poważne zastanowienie się nad przyszłością człowieka (przyszłością każdego z nas, gdyż ludzkość już się zupełnie wykoleiła). Czyżbyśmy musieli powrócić do pierwotnych czasów tworzenia małych grup rodzinnych wyemancypowanych ze społeczeństwa politycznego i uciekających przed nim, żyjących w swoim kręgu gospodarczym i kulturowym oraz żyjących swoją osobistą moralnością i religijnością.

Pomimo swobodnego rozwoju myślenia człowieka zawsze dążył do osiągnięcia mądrości. Ludzie starali się zrozumieć i opisać, jak powinniśmy żyć jak najlepiej i jak działać jak najskuteczniej. Takie zadania podejmowali filozofowie. Oni chcieli dowiedzieć się czegoś o świecie i o człowieku, a jednocześnie nauczyć tego innych ludzi. Czego nauczyli nas greccy filozofowie? 

Największe zasługi na tym polu ma Arystoteles. To on przeanalizował ludzkie działanie i doszedł do wniosku, że władze duchowe potrzebują odpowiednich sprawności do dobrego i skutecznego działania. Korzystając z dorobku poprzedników uznał, że każda z władz wymaga własnej sprawności, czyli cnoty (aretai). Według niego umysł jest doskonalony przez cnotę roztropności (rozsądku), która pozwala dokonywać namysłu nad właściwym działaniem. Wola z kolei jest usprawniana przez cnotę sprawiedliwości, co skutkuje dalszym stanowieniem prawa i kierowaniem się praworządnością. Na koniec uczuciowość jest wyposażona w cnotę umiarkowania, czyli powściągliwego umiaru, która pozwala nam unikać popadania w różne skrajności i uzależnienia. Wszystkie te duchowe sprawności były zaliczane do dziedziny etycznej, ale musimy zdawać sobie sprawę, że były one odnoszone do działalności politycznej, czyli ogólnie wspólnotowej lub społecznej (w ramach polis). To oznaczało, że cnoty etyczne regulują współdziałanie grupowe obywateli, czyli ludzką współpracę.

Trzeba jeszcze dodać, że Arystoteles pozostawił nam bardzo ważny postulat polityczny. Ten, że ludzie powinni unikać wszelkich skrajności (możemy dopowiedzieć, że skrajności z prawa i lewa), zaś w swoich działaniach politycznych podążać drogą środka. Ta arystotelesowska mediocritas przez całe wieki zdawała się porządkować życie społeczne i polityczne. Ale należy wskazać, że skrajność absolutyzmu wywołała reakcję przeciwną w postaci rewolucji jako gwałtownego przewrotu. Niestety od tego momentu zapanowała w życiu politycznym idea wolności – wolności myślenia i działania, co zaczęło wywoływać poważne perturbacje i kryzysy (wojny i rewolucje). Czy polityka zdoła powrócić do zasad etycznych zaproponowanych przez Arystotelesa? Chyba jest to konieczne, bo inaczej skończymy ostateczną demolką życia społecznego, co już widać dzisiaj. 

Problematyka ludzkiego działania (na dziś) /4

Musimy zwrócić uwagę na jedną ważną sprawę. Otóż te propozycje Arystotelesa mają charakter etyczny i jako takie należą do dziedziny etyki (zostały przedstawione w dziele Etyki). Tym bardziej trzeba pamiętać, że te etyczne propozycje dotyczą działań politycznych w wymiarze wspólnotowym (w ramach państwa – polis). Nie są to ustalenia dotyczące moralności, tak jak opisaliśmy to dziś, ponieważ działania moralne przypisane człowiekowi odnoszą się bezpośrednio do spotykanych przez nas konkretnych pojedynczych ludzi i  dotyczą ich osobowej realności. Takimi działaniami moralnymi są akty wiary, miłości i nadziei, które mają swój początek w podmiotowości osoby człowieka. Moralność sensu stricte należy pojmować jako odniesienie osoby do osoby poprzez działania duchowe. 

Natomiast działania polityczne (będące działaniami wspólnotowymi) oparte na arystotelesowskich cnotach etycznych dotyczą skutecznej realizacji interesów grupowych, na ogół skupionych w działalności instytucjonalnej. Chodzi wiec w nich o skuteczność działania. Dlatego należy stwierdzić, że polityka nie obejmuje działań moralnych, ale powinna być oparta na działaniach etycznych kierowanych rozsądkiem, sprawiedliwością i umiarkowaniem w pomysłach. Niestety wolność postulowana w życiu politycznym rozwala kompletnie jakiekolwiek zasady ogarniające i porządkujące działania społeczne. Życie społeczne w państwie nie może być oparte na dowolności działania, bo to ostatecznie prowadzi do anarchii i chaosu. Władza ma gwarantować obywatelom prawo do działania, ale nie na zasadzie wolności, czyli zupełnej swobody. 

26.10.2024

Zastęp personalistyczny na rok 2024 /1

Wstęp historyczny

Cały czas rozważamy zagadnienie, kim jest człowiek. Od razu należy stwierdzić, że człowiek jest kimś realnym. Sam w sobie jest właśnie realnością. Mówi się, że jest realnym bytem, ale trzeba dalej poszukiwać różnych elementów lub poziomów realności. Będziemy więc rozważać, co to znaczy – być czymś realnym.

Właściwie od początku przedstawiano człowieka jako złożonego z duszy i ciała. Tak podchodziła do tematu filozofia grecka, ale w taki sam sposób realność człowieka interpretowała Biblia i dalej teologia chrześcijańska. Dzisiaj dostrzegamy poważny problem wynikający z takiego podejścia do interpretacji realności człowieka.

Podział na duszę i ciało wprowadzał z jednej strony (poglądy radykalne) odrębność obu elementów, natomiast z drugiej strony skłaniał do poszukiwania łączności i współdziałania. Najwięcej rozważań na temat łączności duszy i ciała przedstawił Arystoteles. Interpretował oba te element w kategoriach formy i materii, ale też w pojęciach energeia kai dynamis (łac. actus et potentia). Dusza jako forma była dla niego zasadą realności i aktywności, określała i kształtowała cielesność jako dynamiczną materię. Ale w ten sposób dusza stawała się podstawą realności człowieka. Można ją określić jako trwałą i niezmienną realność, coś realnie istotnego. Natomiast cały proces stawania się był przypisywany cielesności jako realności dynamicznej, czyli zmiennej i rozwijającej się. Czy jednak takie ujęcie problemu sprawdzało się w życiu człowieka? Przecież zarówno cielesność jak i dusza rozwijają się w trakcie życia człowieka. Ale jakoś nie potrafiono rozwiązać tej trudności.

Skoro dusza i ciało jako tworzące naturę człowieka stanowią jedynie realności stawania się, czyli realności zmiennego rozwoju, to należało poszukać jakiejś głębszej realności, będącej fundamentem całej realności człowieka. Takie rozwiązanie znalazł św. Tomasz z Akwinu. Wskazał on na poziom egzystencjalny, czyli na istnienie urealniające cały byt człowieka. Wyróżnił więc poziom istnienia oraz poziom istoty. Realny byt musi według niego posiadać wewnętrzną przyczynę urealniającą treściowe wyposażenie istotowe. Dla Tomasza byt składa się z istoty i istnienia (esse et esentia). Takie rozwiązanie stanowiło znakomity wstęp do dalszych rozważań dotyczących realności człowieka. Realność człowieka wyznacza poziom istnienia, czyli poziom egzystencjalny. Na marginesie możemy dodać, że terminologię egzystencji i esencji wprowadził dopiero Kierkegaard. My w toku dalszych rozważań będziemy się posługiwali zarówno terminologią Tomasza jak też Kierkegaarda.

Swoim spojrzeniem na zasady realności człowieka Tomasz dokonał rewolucyjnego odkrycia w ramach metafizycznej antropologii. Nie znalazł jednak poparcia, co mogło sprawić, że nie rozwijał dalej swojego odkrycia. Pozostał jedynie na poziomie dostosowania teorii istnienia i istoty do dotychczasowych interpretacji duszy i ciała. Ale trzeba zaznaczyć, że ustalił jedną ważną sprawę dotyczącą stwórczego działania Boga. Przyjmował, że Bóg stwarza istnienie człowieka, oczywiście istnienie ograniczone przez treściowość istoty. Nie rozwinął jednak powiązań realności i aktywności istnienia z kształtowaniem stawania się istoty. Ale już samo stwierdzenie, że Bóg stwarza istnienie człowieka, każe od nowa przemyśleć wewnętrzną realność człowieka. Ponieważ to, co stwarza Bóg posiada doskonałą realność, która jak się wydaje, odpowiada za całą wewnętrzną strukturę bytową (co oznacza, że ma wpływ na duszę i ciało). W związku z tym należałoby stwierdzić, że poziom egzystencjalny, czyli podmiotowość istnienia, odpowiada za dalsze powstawanie i kształtowanie poziomu naturalnego, czyli wyposażenia istotowego w postaci duszy i ciała. Musimy zapytać, jak to jest możliwe?

I tutaj trzeba przejść do terminologii powstałej znacznie później, czyli do pojęcia egzystencji. Otóż to pojęcie zaproponowane przez Kierkegaarda miało opisywać charakterystykę podmiotowości istnienia. W czasach Tomasza patrzano na istnienie jako coś oczywistego. Sądzono, że realne byty w pełni określa i opisuje kategoria istoty czy substancji (gr. ousia). Było oczywiste, że byty substancjalne (ujmowane poprzez istotę) są realne i są istniejące. Po co więc dodawać nowe określenie pojęciowe. Ale kiedy pojawił się termin egzystencja, oczywiście w opozycji do terminu esencja, wtedy Kierkegaard chciał przekazać, że chodzi mu o jakiś zakres podmiotowości istnienia. Wskazywało to, że istnienie oznacza nie tylko kwestię realności, ale ma nam pokazać coś jeszcze, jakiś obszar podmiotowości tego istnienia (esse). Niestety późniejsi egzystencjaliści zaczęli dowolnie żonglować pojęciem egzystencji, co nie pozwalało na dalsze odkrycia w tym zakresie. Dopiero tzw. tomizm egzystencjalny spowodował popchnięcie tej sprawy dalej.

W ramach polskiego tomizmu (przede wszystkim na KUL-u) największe zasługi położyli w tym zakresie Karol Wojtyła i M. Gogacz. Wojtyła (już w latach 60-tych XX wieku) opracowując artykuł na temat personalizmu tomistycznego sformułował twierdzenie, że osoba jest podmiotem istnienia i działania człowieka. To stanowisko rozwijał w książce Osoba i czyn. Taka propozycja dała nam do myślenia w sprawie poznania i rozumienia realności osoby (i człowieka jako osoby). Równie ciekawe ustalenia przedstawił później prof. Gogacz, który rozwijał przede wszystkim temat relacji osobowych opartych na własnościach transcendentalnych istnienia. Przyjął bowiem, że własności transcendentalne charakteryzują istnienie człowieka. Zestawienie tych poglądów pozwoliło nam rozwinąć pojęcie podmiotowości istnienia, czyli tego, co zdawała się wyrażać egzystencja zaproponowana przez Kierkegaarda.

Na tej podstawie twierdzimy, że osoba jest podmiotem istnienia cechującym się własnościami prawdy, dobra i piękna. Można również mówić o podmiotowości egzystencjalnej, ale trzeba pamiętać i to jest nasze dalsze ustalenie, że do obszaru podmiotowości egzystencjalnej należy także podmiot życia nadprzyrodzonego (podmiot ożywiający całą ludzką cielesność z jej funkcjami życia biologicznego). Skoro uznaliśmy osobę za podmiot istnienia, to oznacza to, że mamy w tym przypadku do czynienia z doskonałą realnością, realnością, która ma charakter stały i niezmienny. Trzeba więc stwierdzić, że podmiot osoby jest realnością, która posiada prawdziwą moc sprawczą i która napędza całą aktywność człowieka. Osoba (obok życia egzystencjalnego) jest sprawczą zasadą ludzkiego działania. Bez osobowej aktywności nie byłoby duchowości wraz z jej ważną rolą w postępowaniu człowieka.

Dawniej podkreślano jedynie ogólną rolę istnienia w urealnianiu bytu ludzkiego, w tym w urzeczywistnianiu wyposażenia istotowego. Istnienie miało sprawiać, że istota otrzymywała swoją realność. Ale trudno było wyjaśnić na jakiej zasadzie się to dzieje. Nie było mowy o tym, co istnienia może przekazywać istocie (duszy i ciału), żeby mogła ona funkcjonować w realnym świecie. Mamy podstawy sądzić, że udało się nam wyjaśnić tę kwestię.

Wiadomo, że istnienie każdego bytu posiada odpowiednią moc sprawczą, która realizuje się dla całego bytu. Jednak nie można zakładać, że ta moc jest zawarta w całym istnieniu i realizuje się wobec całej istoty od razu. Przecież cały czas pokazywano, że istota człowieka jest złożona z dwóch odrębnych elementów treściowych, czyli z duszy i ciała. Gdyby moc sprawcza istnienia realizowała najpierw duszę, wówczas dusza musiałaby zorganizować sobie ciało. W teologii chrześcijańskiej zakładano ponadto, że duszę stwarza bezpośrednio sam Bóg (dla Tomasza poprzez stworzenie istnienia). Od czego więc zależy nasze ciało?

Zastęp personalistyczny na rok 2024 /2

Postęp teoretyczny

Z naszej perspektywy należy zinterpretować wszystko od nowa. Skoro prof. Gogacz przypisał własności transcendentalne samemu istnieniu bytu, to dzięki temu można wyróżnić w istnieniu jakąś podmiotowość związaną z tymi własnościami. Profesor mówił o własnościach osobowych, które tworzą prawda, dobro i piękno (ostatnie piękno jest już moim dodatkiem). To nasunęło mi wniosek, że w obszarze istnienia można wyróżnić podmiot osoby (podmiotowość osobową). Taka osobowa podmiotowość dysponowałaby mocą sprawczą w zakresie tych swoich trzech własności transcendentalnych. Tutaj mowa jest o podmiocie czy podmiotowości w zakresie sprawczej aktywności. To już znaczy, że podmiot osobowy (osoba) ma możliwości jakiegoś sprawczego działania. Może powoływać coś do realności.

Dalszy wniosek będzie stwierdzeniem, że osoba (jako podmiot istnienia) powołuje do działania i stawania się wyposażenie duchowe, czyli wpływa na powstanie trzech władz duszy. Tak naprawdę to, co nazywano zawsze duszą stanowią trzy władze duchowe – umysł (intelekt), wola (rozumne pożądanie) oraz uczuciowość (przeżywanie życia). Podmiot osobowy sprawia powstanie tych władz, a dalej poprzez swoją aktywność (akty osobowe) nadaje tym władzom zasady działania.

Analizując sprawę stworzenia człowieka powiemy, że Bóg stwarza ludzkie istnienie. Jest to ogólne stwierdzenie, ponieważ należy dopowiedzieć, że Bóg Ojciec stwarza istnienie wraz z podmiotowością osoby, natomiast Syn Boży dodaje niejako do tego podmiotowość życia nadprzyrodzonego (życia na poziomie egzystencjalnym). Ostatecznie zaś Duch Święty dokonuje konsolidacji tych podmiotów egzystencjalnych na drogę życia konkretnego człowieka, co skutkuje poczęciem człowieka w łonie matki. Ponadto Duch wysyła nam do pomocy Anioła Stróża, który ma za zadanie czuwać nad nami na drodze życia. To wszystko nie dzieje się przypadkowo, lecz jest związane z planem Bożym. Dawniej mówiono po prostu o przeznaczeniu człowieka, co oznaczało, że człowiek jest powołany do dzieła Bożego.

Stworzenie istnienia wyposażonego w podmiot osoby i podmiot życia staje się przyczyną dalszego rozwoju realności człowieka. Podmiot osobowy odpowiada za powstanie ludzkiej duchowości składającej się z trzech władz duchowych (umysłu, woli i uczuciowości). Za powstanie umysłu odpowiada aktywność własności transcendentalnej prawdy, która pozwala na ukształtowanie się duchowej władzy poznawczej. Dalsza aktywność osobowej prawdy w postaci aktów kontemplacji skutkuje powstanie w umyśle słowa prawdy jako zasady poznawczej. W umyśle mamy bowiem do czynienia z obecnością słowa prawdy a nie samej własności prawdy. To słowo prawdy napędza działanie naszego umysłu w kierunku poznania realności charakteryzującej się własnością prawdy. Dlatego nasz umysł bez problemu rozpoznaje prawdę osobową obecną w egzystencji innych ludzi. Nie mamy przecież problemu ze stwierdzeniem i uznaniem, że spotkaliśmy drugiego człowieka.

Z kolei za powstanie woli odpowiada aktywność własności transcendentalnego dobra, co sprawia ukształtowanie się duchowej władzy pożądawczej (władzy chcenia – potentia voluntatis). Natomiast dalsza aktywność osobowego dobra w postaci aktów sumienia skutkuje w woli powstaniem zasady czynu dobra. Również w woli nie pojawia się sama własność dobra, lecz mamy tam zasadę działania w postaci czynu dobra. To napędza nasze chcenie woli w kierunku realności cechującej się własnością dobra. Wola więc chce i pożąda osobowego dobra obecnego w egzystencji innych ludzi. Na tej zasadzie pragniemy dobra innych ludzi, co jest duchowym działanie moralnym. Chyba zbyt ogólnie mówiono dawniej o działaniu moralności.

Trzecią władzą duchową jest według mnie uczuciowość. Jest to władza duszy, która również ma powiązania z podmiotem osobowym. Za powstanie uczuciowości duchowej odpowiada aktywność własności transcendentalnego piękna, co przekłada się na ukształtowanie uczuciowości, czyli duchowego przeżywania realności życia. Z kolei dalsza aktywność osobowego piękna w postaci aktów upodobania prowadzi do narodzenia się w uczuciowości zasady przeżywania piękna (chodzi o piękno życia). To w efekcie powoduje radość i fascynację życiem, a przede wszystkim szacunek dla życia człowieka, zwłaszcza bliskiego nam. Duchowa uczuciowość pozwala nam dostrzegać i przeżywać realne piękno życia. Przeżywanie życia daje nam duchowe zadowolenie i radość połączoną z nadzieją (gaudium et spes). Ma to ogromne znaczenie gdy w rodzinie oczekujemy potomstwa (nowego życia). Ponadto duchowa uczuciowość pozwala nam właściwie przeżywać naszą ludzką seksualność służącą darowi życia. 

Zastęp personalistyczny na rok 2024 /3

Występ etyczno-moralny

Na podstawie tego, co przedstawiliśmy, łatwo jest postawić tezę, że całe moralne działanie człowieka zależy od aktywności osoby. Przy czym należy zaznaczyć, że aktywność osobowa nie polega na samodzielnym i niezależnym działaniu władz duchowych. To pokazuje, że nie wolno uważać za osobę świadomości człowieka, jak postulował Scheler. Świadomość jest efektem samodzielnego działania władz duchowych bez żadnego odniesienia do realności i jej własności transcendentalnych. Jeżeli bowiem zabraknie aktywności osobowej, to wówczas władze zaczynają działać „na własną rękę”, czyli podejmują swobodne działania. Umysł przechodzi do swobodnego myślenia, wola zaczyna dokonywać wolnych wyborów, a uczuciowość będzie się skłaniać do dowolnego przeżywania cielesnych przyjemności.

Jednak takie postępowanie oparte na wolności działania traci zupełnie  odniesienie do zasad moralnych. Wolność działania polega na pomijaniu jakichkolwiek zasad. Człowiek zaczyna poszukiwać wtedy dowolnych wartości, czyli należałoby powiedzieć, że zaczyna tworzyć w oparciu o myślenie dowolne wartości bez żadnego związku z realnością. Przecież to nasze myślenie – zwłaszcza wolne myślenie – tworzy sobie i kreuje przeróżne wartości (sławy, pieniądza, czy popularności). Jednak wykreowanych w ten sposób wartości nie można uznać za zasady moralne. Zasadami moralnymi są przede wszystkim realne własności osobowe oraz bezpośrednie skutki z nich wynikające. Skutkiem prawdy jest wypowiadanie słowa prawdy o realnym świecie oraz uznanie tego, co realne, czyli wiara. Skutkiem dobra jest chcenie osobowego dobra i wynikająca stąd miłość osobowa (umiłowanie dobra drugiej osoby). Skutkiem piękna jest przeżywanie piękna, jakie niesie ze sobą życie, oraz radość i nadzieja na nowe życie.

Moralność nie jest kwestią świadomości. Moralność jest przeciwieństwem świadomości, zaś świadomość jest zanegowaniem moralności. Nie można więc wyprowadzać moralności z wartości tworzonych przez świadomość (czyli przez wolność myślenia). Moralność jest bowiem efektem poznania faktycznej realności człowieka, natomiast świadomość jest tworzeniem wirtualnego świata możliwości a nie realności. Należy wiedzieć, że myślenie nie tworzy realności, lecz stwarza jedynie dowolne możliwości działania (tak naprawdę działania pozorowanego).

Musimy wiedzieć, że sfera duchowości, czyli działania władz duszy, jest obszarem stawania się (realności stawania się – fieri non esse). To oczywiście pozwala na działania wspomnianych władz. Władze duchowe są tylko możnościami działania (potentiae animae). Przeprowadzają więc swoje działania. Natomiast efektem podejmowania tych samych działań jest powstawanie trwałej dyspozycji. Taką dyspozycję traktowano jako pewnego rodzaju siłę i moc do działania, i określano ją mianem virtus, na język polski tłumaczona jako cnota. Powstawanie cnót jako trwałych dyspozycji jest w etyce określane jako tworzenie charakteru moralnego człowieka. Można przyjąć, że ten tradycyjnie rozumiany charakter moralny stanowi to, co dzisiaj nazwalibyśmy osobowością. Osobowość człowieka jest jakąś trwałą dyspozycją do moralnego działania. Ale konieczna uwaga, nie wolno mylić osobowości z osobą, gdyż występują one na dwóch różnych poziomach. Osoba jest podmiotem istnienia i można ją zaliczyć do poziomu egzystencjalnego. Natomiast osobowość przynależy do poziomu esencjalnego, gdyż stanowi wyposażenie naszej duchowości. Osoba jest trwałą i niezmienną realnością (pertinet ad esse), a osobowość należy do realności stawania się (pertinet ad fieri).

Działania moralne napędzane przez akty osobowe kontemplacji, sumienia i upodobania doprowadzają do powstania trwalej dyspozycji duchowej. Dzięki tym działaniom powstają najważniejsze usprawnienia i udoskonalenia charakteru moralnego, czyli osobowe cnoty moralne – wiary, miłości i nadziei. Działania i cnoty moralne odnoszą nas do konkretnych osób, które spotykamy na swej drodze życiowej i z którymi podejmujemy wspólne życie. Działania moralne dotyczą bowiem bezpośrednio osobowej realności człowieka. Wiara dotyczy uznania realności osobowej człowieka, czyli tego, że człowiek jest osobą (realnością o charakterze nadprzyrodzonym). Chodzi oczywiście o wiarę ujętą szerzej niż religijna. Miłość osobowa dotyczy bezpośrednio afirmacji ludzkiej osoby a nie jakichś pobocznych cech lub zdarzeń. Wreszcie nadzieja daje nam radość ze spełnienia dobrego życia i oczekiwanie życia prawdziwie osobowego. Działania moralne rozumiemy więc raczej wąsko, jako odnoszące się do tego, co w człowieku stanowi realność osobową.

Już etyka grecka podpowiadała nam, że istnieją dodatkowe usprawnienia naszego działania. Nazwano je cnotami kardynalnymi. Ale musimy wiedzieć, że cnoty kardynalne dotyczą działania człowieka w odniesieniu do współpracy grupowej, do działalności wspólnotowej. Te cnoty – roztropności i rozsądku (w połączeniu z namysłem); sprawiedliwości i wynikającej z niej praworządności; czy wreszcie powściągliwego umiaru w korzystaniu z dobrodziejstw otaczającego nas świata – pozwalają nam lepiej funkcjonować na gruncie instytucjonalnym. Są one potrzebne i konieczne we współpracy i współdziałaniu razem z innymi ludźmi. Opiera się na nich bezkonfliktowa współpraca w realizacji interesów grupowych. Dlatego cnoty kardynalne mają zastosowanie w działalności wszelkiego rodzaju instytucji społecznych i politycznych oraz w działalności firm i przedsiębiorstw. Stąd Grecy pojmowali je jako cnoty polityczne, konieczne do stworzenia idealnego polis.

W podsumowaniu możemy stwierdzić, że właściwe poznanie i rozumienie realności osoby ludzkiej pozwala nam rozwinąć kwestię ludzkiego działania i postępowania, i to zarówno w relacjach między poszczególnymi osobami jak również w kontekście szerszej współpracy instytucjonalnej i politycznej. Bez jasnego i jednoznacznego postawienia sprawy pojmowania osoby jako podmiotowej realności istnienia ludzkiego nie będziemy mieli możliwości rozwiązywania wszelkich problemów, z jakimi boryka się dzisiaj społeczeństwo wielu krajów.