Wstęp
historyczny
Cały
czas rozważamy zagadnienie, kim jest człowiek. Od razu należy stwierdzić, że
człowiek jest kimś realnym. Sam w sobie jest właśnie realnością. Mówi się, że
jest realnym bytem, ale trzeba dalej poszukiwać różnych elementów lub poziomów
realności. Będziemy więc rozważać, co to znaczy – być czymś realnym.
Właściwie
od początku przedstawiano człowieka jako złożonego z duszy i ciała. Tak
podchodziła do tematu filozofia grecka, ale w taki sam sposób realność
człowieka interpretowała Biblia i dalej teologia chrześcijańska. Dzisiaj
dostrzegamy poważny problem wynikający z takiego podejścia do interpretacji
realności człowieka.
Podział
na duszę i ciało wprowadzał z jednej strony (poglądy radykalne) odrębność obu
elementów, natomiast z drugiej strony skłaniał do poszukiwania łączności i
współdziałania. Najwięcej rozważań na temat łączności duszy i ciała przedstawił
Arystoteles. Interpretował oba te element w kategoriach formy i materii, ale
też w pojęciach energeia kai dynamis
(łac. actus et potentia). Dusza jako
forma była dla niego zasadą realności i aktywności, określała i kształtowała
cielesność jako dynamiczną materię. Ale w ten sposób dusza stawała się podstawą
realności człowieka. Można ją określić jako trwałą i niezmienną realność, coś
realnie istotnego. Natomiast cały proces stawania się był przypisywany
cielesności jako realności dynamicznej, czyli zmiennej i rozwijającej się. Czy
jednak takie ujęcie problemu sprawdzało się w życiu człowieka? Przecież zarówno
cielesność jak i dusza rozwijają się w trakcie życia człowieka. Ale jakoś nie
potrafiono rozwiązać tej trudności.
Skoro
dusza i ciało jako tworzące naturę człowieka stanowią jedynie realności
stawania się, czyli realności zmiennego rozwoju, to należało poszukać jakiejś
głębszej realności, będącej fundamentem całej realności człowieka. Takie
rozwiązanie znalazł św. Tomasz z Akwinu. Wskazał on na poziom egzystencjalny,
czyli na istnienie urealniające cały byt człowieka. Wyróżnił więc poziom
istnienia oraz poziom istoty. Realny byt musi według niego posiadać wewnętrzną
przyczynę urealniającą treściowe wyposażenie istotowe. Dla Tomasza byt składa
się z istoty i istnienia (esse et esentia).
Takie rozwiązanie stanowiło znakomity wstęp do dalszych rozważań dotyczących
realności człowieka. Realność człowieka wyznacza poziom istnienia, czyli poziom
egzystencjalny. Na marginesie możemy dodać, że terminologię egzystencji i
esencji wprowadził dopiero Kierkegaard. My w toku dalszych rozważań będziemy
się posługiwali zarówno terminologią Tomasza jak też Kierkegaarda.
Swoim
spojrzeniem na zasady realności człowieka Tomasz dokonał rewolucyjnego odkrycia
w ramach metafizycznej antropologii. Nie znalazł jednak poparcia, co mogło
sprawić, że nie rozwijał dalej swojego odkrycia. Pozostał jedynie na poziomie
dostosowania teorii istnienia i istoty do dotychczasowych interpretacji duszy i
ciała. Ale trzeba zaznaczyć, że ustalił jedną ważną sprawę dotyczącą stwórczego
działania Boga. Przyjmował, że Bóg stwarza istnienie człowieka, oczywiście
istnienie ograniczone przez treściowość istoty. Nie rozwinął jednak powiązań
realności i aktywności istnienia z kształtowaniem stawania się istoty. Ale już
samo stwierdzenie, że Bóg stwarza istnienie człowieka, każe od nowa przemyśleć
wewnętrzną realność człowieka. Ponieważ to, co stwarza Bóg posiada doskonałą
realność, która jak się wydaje, odpowiada za całą wewnętrzną strukturę bytową
(co oznacza, że ma wpływ na duszę i ciało). W związku z tym należałoby
stwierdzić, że poziom egzystencjalny, czyli podmiotowość istnienia, odpowiada
za dalsze powstawanie i kształtowanie poziomu naturalnego, czyli wyposażenia
istotowego w postaci duszy i ciała. Musimy zapytać, jak to jest możliwe?
I
tutaj trzeba przejść do terminologii powstałej znacznie później, czyli do
pojęcia egzystencji. Otóż to pojęcie zaproponowane przez Kierkegaarda miało
opisywać charakterystykę podmiotowości istnienia. W czasach Tomasza patrzano na
istnienie jako coś oczywistego. Sądzono, że realne byty w pełni określa i
opisuje kategoria istoty czy substancji (gr. ousia). Było oczywiste, że byty substancjalne (ujmowane poprzez
istotę) są realne i są istniejące. Po co więc dodawać nowe określenie
pojęciowe. Ale kiedy pojawił się termin egzystencja, oczywiście w opozycji do
terminu esencja, wtedy Kierkegaard chciał przekazać, że chodzi mu o jakiś
zakres podmiotowości istnienia. Wskazywało to, że istnienie oznacza nie tylko
kwestię realności, ale ma nam pokazać coś jeszcze, jakiś obszar podmiotowości
tego istnienia (esse). Niestety
późniejsi egzystencjaliści zaczęli dowolnie żonglować pojęciem egzystencji, co
nie pozwalało na dalsze odkrycia w tym zakresie. Dopiero tzw. tomizm
egzystencjalny spowodował popchnięcie tej sprawy dalej.
W
ramach polskiego tomizmu (przede wszystkim na KUL-u) największe zasługi
położyli w tym zakresie Karol Wojtyła i M. Gogacz. Wojtyła (już w latach
60-tych XX wieku) opracowując artykuł na temat personalizmu tomistycznego
sformułował twierdzenie, że osoba jest
podmiotem istnienia i działania człowieka. To stanowisko rozwijał w książce
Osoba i czyn. Taka propozycja dała
nam do myślenia w sprawie poznania i rozumienia realności osoby (i człowieka
jako osoby). Równie ciekawe ustalenia przedstawił później prof. Gogacz, który
rozwijał przede wszystkim temat relacji osobowych opartych na własnościach transcendentalnych
istnienia. Przyjął bowiem, że własności transcendentalne charakteryzują
istnienie człowieka. Zestawienie tych poglądów pozwoliło nam rozwinąć pojęcie
podmiotowości istnienia, czyli tego, co zdawała się wyrażać egzystencja zaproponowana przez
Kierkegaarda.
Na
tej podstawie twierdzimy, że osoba jest podmiotem istnienia cechującym się
własnościami prawdy, dobra i piękna. Można również mówić o podmiotowości
egzystencjalnej, ale trzeba pamiętać i to jest nasze dalsze ustalenie, że do
obszaru podmiotowości egzystencjalnej należy także podmiot życia
nadprzyrodzonego (podmiot ożywiający całą ludzką cielesność z jej funkcjami
życia biologicznego). Skoro uznaliśmy osobę za podmiot istnienia, to oznacza
to, że mamy w tym przypadku do czynienia z doskonałą realnością, realnością,
która ma charakter stały i niezmienny. Trzeba więc stwierdzić, że podmiot osoby
jest realnością, która posiada prawdziwą moc sprawczą i która napędza całą
aktywność człowieka. Osoba (obok życia egzystencjalnego) jest sprawczą zasadą
ludzkiego działania. Bez osobowej aktywności nie byłoby duchowości wraz z jej
ważną rolą w postępowaniu człowieka.
Dawniej
podkreślano jedynie ogólną rolę istnienia w urealnianiu bytu ludzkiego, w tym w
urzeczywistnianiu wyposażenia istotowego. Istnienie miało sprawiać, że istota
otrzymywała swoją realność. Ale trudno było wyjaśnić na jakiej zasadzie się to
dzieje. Nie było mowy o tym, co istnienia może przekazywać istocie (duszy i
ciału), żeby mogła ona funkcjonować w realnym świecie. Mamy podstawy sądzić, że
udało się nam wyjaśnić tę kwestię.
Wiadomo, że istnienie każdego bytu posiada odpowiednią moc sprawczą, która realizuje się dla całego bytu. Jednak nie można zakładać, że ta moc jest zawarta w całym istnieniu i realizuje się wobec całej istoty od razu. Przecież cały czas pokazywano, że istota człowieka jest złożona z dwóch odrębnych elementów treściowych, czyli z duszy i ciała. Gdyby moc sprawcza istnienia realizowała najpierw duszę, wówczas dusza musiałaby zorganizować sobie ciało. W teologii chrześcijańskiej zakładano ponadto, że duszę stwarza bezpośrednio sam Bóg (dla Tomasza poprzez stworzenie istnienia). Od czego więc zależy nasze ciało?