Osoba i prawo moralne
Człowiek powinien się kierować prawem
moralnym. Potocznie mówimy, że człowiek powinien się kierować sumieniem.
Sumienie jest pojmowane jako wewnętrzny głos duszy. Głos, który wzywa człowieka
do właściwego i odpowiedniego działania. Ten głos sumienia ma postać nakazu,
dlatego jest utożsamiany z prawem moralnym. Prawo jest bowiem tym, co nakazuje
działać człowiekowi w określony sposób. W średniowieczu funkcjonowała teza, że
ludzkie prawo jest dziełem rozumu.
Krąpiec uważa, że prawo moralne lub
naturalne jako wezwanie sumienia ma postać sądu praktycznego, czyli sądu
postulującego odpowiednie działanie człowieka. Ten sąd został więc sformułowany
przez ludzki rozum, który poznał realność człowieka oraz uznał i zaakceptował
zasady rządzące tą realnością. Już greckie hasło: „Poznaj samego siebie” (gnoti
seauton) było dla Sokratesa podstawą etyki. Człowieka musi więc poznać
siebie i swoje działanie. Dopiero takie poznanie powinno być podstawą rozważań
i teorii etycznych. Może być ono podstawą sformułowania (wypowiedzenia) sądów
etycznych jako sądów praktycznych, czyli sądów dotyczących moralnego działania
człowieka.
Okazuje się, że w tym zakresie pojawiają
się różne propozycje i rozwiązania. Ale większość z nich chyba nie do końca
zabiega o poznanie i uznanie realności człowieka. Wszelkie propozycje
hedonistyczne są oparte na powierzchownej znajomości człowieka. Chociażby
uznanie, że przyjemność jest jedynym dobrem dostępnym człowiekowi, bardzo
zawęża rozumienie samego człowieka, jak i rozumienie sposobów (czy możliwości)
jego działania. Stąd rodzą się takie hasła jak: „używaj życia” (carpe diem
– właściwie „używaj przyjemności każdego dnia”). Ideałem hedonizmu stała się
propozycja Benthama – osiągania maksimum przyjemności dla jak największej liczby
ludzi. Postępując tą drogą zamieniamy moralność na przyjemność. Ale czy dzięki
temu osiągamy doskonałość lub szczęście?
Sąd praktyczny dotyczący ludzkiego
działania wydaje się być oparty na rozpoznaniu realności, czyli bytu,
człowieka. Jednak w wielu wypadkach widzimy, że filozofom nie chodziło o pełne
poznanie człowieka. W swoich ustaleniach kierowali się raczej dostępnymi
teoriami, czyli myśleniem innych filozofów. Również literatura potrafi w tym
względzie narzucić swoje rozwiązania. Ale patrząc na to z drugiej strony wydaje
się, że sąd praktyczny nie musi wcale posiadać podstaw teoretycznych. Może być
utworzony i wypowiedziany na podstawie wieloletniej praktyki życiowej, czyli
mądrości. Na tej zasadzie zwracamy się po poradę do osób mądrych i doświadczonych
życiowo. Na ogół pytamy o radę ludzi starszych, którzy już wiele przeżyli.
Wówczas taki sąd będzie jakimś uogólnieniem praktyki życiowej. Będzie
uogólnieniem, a może tylko wyborem różnych sposobów postępowania. Mówimy
często, że ludzie tak lub inaczej postępują, to znaczy, że większość ludzi
postępuje w ten właśnie sposób. Ale takie podejście prowadzi najczęściej do
rozwiązań utylitarystycznych. Na ogół ludzie kierują się własną korzyścią.
Starają się wykorzystać dla własnych potrzeb to wszystko, co jest im dostępne
(rzeczy i wytwory). W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że ci wszyscy ludzie
wcale nie dążą do spełnienia swojej osoby, a jedynie do przeżycia życia w
sposób łatwy i przyjemny, bezkonfliktowy i bezstresowy.
Co się jednak stanie, gdy dopadnie
człowieka sytuacja dramatyczna lub sytuacja graniczna (w nomenklaturze
Jaspersa)? Wówczas człowiek staje przed moralnym wyborem. Jest to moment w jego
życiu, gdy musi dokonać wyboru moralnego albo podjąć moralną decyzję. Jeżeli
człowiek nie żyje według zasad moralnych, to jest nieprzygotowany na taką
ewentualność i najczęściej popełnia wtedy błąd, to znaczy postępuje
niemoralnie. Taki niemoralny postępek pociąga za sobą dalsze czyny tego typu.
Człowiek zaczyna wówczas upadać. Jak podnieść się z upadku?
Filozofowie i moraliści przedstawiają
nam różne propozycje moralne. Proponują różne sądy praktyczne, które mogą stać
się prawem moralnym. Historia przekazała nam różne zakazy i nakazy moralne, ale
w dzisiejszych czasach pojawiają się również głosy przeciwne moralności.
Niektórzy uważają, że zakazy i nakazy ograniczają człowieka, że należy je
przekraczać. Postuluje się całkowitą wolność człowieka. Jedyną zasadą staje się
wtedy wolność. Kiedy absolutyzowano rozum, wtedy wydawało się, że człowiek działający
na mocy rozumu powinien działać z konieczności. Ale kiedy odrzucono rozum,
wtedy do głosu doszła absolutyzacja woli i wolności. Dzisiaj człowiek zachwyca
się wolnością wyboru, wolnością decydowania o sobie. Jednak już od początku
teologia chrześcijańska ostrzegała nas, że wolność decyzji i wyboru (liberum
arbitrium) stanowi upadłą postać naszej woli jako zdolności działania.
Późniejszy racjonalizm uważał, że wolną
wolę należy podporządkować konieczności rozumu i wtedy wszystko wróci do normy.
Kant chciał sprowadzić wolę do posłuszeństwa rozumowi, który miał ustanawiać
prawo powszechne i konieczne. W ten sposób wola człowieka miała przestać się
liczyć jako coś zbędnego i niepotrzebnego. Człowiekowi powinien wystarczyć sam
rozum. Ale jedynowładztwo rozumu już u Sokratesa doprowadziło do tego, że
jedyną zasadą i jedyną cnotą stawała się wiedza. Czy dzisiaj naszym życiem nie
zamierza kierować wiedza naukowa? Kto chce się temu przeciwstawić od razu jest
obwołany mianem „ciemnogrodu”. A przecież naukowy światopogląd odrzucił
moralność człowieka, gdyż nie mieściła się ona w granicach teorii naukowej.
Łącząc skrajne rozwiązania propaguje się
dzisiaj wolność ludzkiego myślenia. Uważa się, że człowiek powinien myśleć w
sposób nieskrępowany, a może dzięki temu wymyśli prawdę. Ale prawdy nie da się
wymyślić, można ja tylko przyjąć albo odrzucić. Prawda nie powstaje w naszym
umyśle samorzutnie. Ona może się tam pojawić dopiero dzięki kontemplacji. W
kontemplacji możemy przyjąć zgłaszającą się i nawiedzającą nas realną prawdę –
osobową prawdę człowieka, a nawet Osobową Prawdę Boga (czyli przyjąć samego
Chrystusa).
Człowiekowi jest potrzebne dzisiaj
poznanie praktyczne. Jest mu potrzebne poznanie ludzkiego działania. Jest
przede wszystkim potrzebne poznanie osobowego dobra. Ale człowiekowi jest
potrzebne również poznanie uczuciowości i poznanie życia. Bez tego nie może być
wiedzy praktycznej. Bez tego nie będzie praktycznej mądrości. Bo dopiero
mądrość może być wyrazicielką i nauczycielką sądu praktycznego dotyczącego
postępowania moralnego człowieka. Bez mądrości sądy moralne tracą sens i
wartość. Stają się dowolnymi wypowiedziami na temat ludzkiego życia i
działania. Człowiek w swojej głupocie jest zdolny do zanegowania wszystkiego,
co realne. Biblia nas poucza: rzekł głupiec w sercu swoim – „Nie ma Boga”.
Natomiast Dostojewski dopowiedział: „Jeśli nie ma Boga, to wszystko wolno
robić”. Okazuje się, że nie tak trudno jest odrzucić moralność. Wystarczy
zanegować i odrzucić istnienie Boga. A to dla głupca nie jest nic trudnego.
Dlaczego człowiek odrzuca mądrość a wielbi głupotę? Mądrość wymaga od człowieka
naprawdę wiele wysiłku, a głupota nic nie kosztuje. Łatwiej jest stwierdzić coś
dowolnego niż zabiegać o poznanie prawdy.
Każdy człowiek musi przyjąć dla siebie
własną zasadę moralną. Każdy z nas sam musi dojść do sformułowania swojego sądu
praktycznego, czyli sądu moralnego. A przecież nie wszyscy posiadają pełne
rozeznanie realności człowieka i realności świata. Skąd zatem zwykły człowiek
ma czerpać swoje sądy i oceny moralne? Człowiek nauczony wolności sam zaczyna
wypowiadać własne sądy. Uważamy, że przecież każdy ma prawo do własnego zdania.
Ale zapominamy, że moje własne zdanie nie może się stawać od razu prawem
moralnym. Bo gdy zmienię swoje zdanie, wówczas muszą zmienić również prawo
moralne. Takie podejście do tej sprawy wprowadza zwykły relatywizm. Zmieniam
zdanie, a co za tym idzie także prawo moralne w zależności od bieżących
potrzeb. Zaś ostatecznym argumentem jest stwierdzenie, że tylko krowa nie
zmienia poglądów. A to już jest powrót do formuły errare humanum est,
czyli człowiek musi się mylić, żeby być człowiekiem.
Gdzie zwykły człowiek może znaleźć
potwierdzenie prawa moralnego? Czy w swoim rozumie, który ciągle błądzi? Czy w
wiedzy naukowej, która neguje moralność? Czy w słowie prawdy o człowieku, które
tak rzadko do niego dociera? Czy w Słowie Bożym głoszonym przez Kościół? Czy w
kłamstwach o człowieku, które głoszą media? Czy w swoim sumieniu, które wzywa
go do czynienia dobra? Już sam nadmiar propozycji może być dla człowieka
przeszkodą w dotarciu do prawdy i dobra. Ponadto, czy zwykłego człowieka stać
na porównanie tych wszystkich propozycji? Czy nie dociera do niego to, co
najgłośniej woła – czyli media? Czy człowiek naprawdę poszukuje prawdy i dobra?
Czy zadowala się jedynie głośnymi okrzykami tłumów lub wypowiedziami
redaktorów? Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na te pytania.
Według
Krąpca sąd praktyczny jest najwyższą formą poznania. Wyraża bowiem poznaną
rzeczywistość oraz nasz stosunek do niej. Sąd praktyczny wypowiada afirmację
rzeczywistości. Mamy więc sąd sumienia: „czyń dobro”, gdzie „dobro” oznacza
poznanie rzeczywistości jako dobra (dobre jest to, co realne), natomiast „czyń”
(czyli czynienie) oznacza afirmację realnego dobra. Afirmacja jako czynienie
dobra stanowi rzeczywiste pragnienie i potwierdzenie dobra w czynie.
Sąd praktyczny wyraża dopasowanie
naszego realnego działania do rzeczywistości, czyli dopasowanie naszego czynu
do realnego bytu, który stanowi realne dobro. Sąd praktyczny będący sądem
sumienia wzywa nas do afirmacji dobra, czyli do realnego potwierdzenia dobra.
Sąd sumienia ukazuje nam realność naszego działania. Natomiast wszelkie
idealizmy myślenia mamią nas złudnym i pozornym działaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz