Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
26.10.2018
Uwagi na temat wiary
W życiu człowieka wiara zaczyna znikać,
ponieważ zatraciliśmy rozumienie wiary.
24.10.2018
Moje uwagi na temat wiary 1
Wiara
w Boga
Ks. prof. Chrostowski w
jednym z wywiadów stwierdził, że kto nie wierzy w Boga, ten jest gotów uwierzyć
w cokolwiek innego. Zastanowiła mnie ta wypowiedź, bo należy rozważyć, dlaczego
tak się dzieje.
Wiara jest wyznaniem
realności. Wiara w Boga jest uznaniem przyczyny realności, czyli uznaniem
przyczyny wszystkiego, co istnieje. To oznacza, że wiara w Boga staje się
początkiem realistycznej postawy człowieka wobec świata. Jeżeli pozbywamy się
wiary, to pozostaje nam dowolność myślenia o świecie. Myślenie nie uznaje
żadnej realności, ponieważ zabiega o uznanie samego siebie – myślę więc jestem. Dlatego pomyśleć
możemy niestworzone rzeczy, czyli to wszystko, co nie jest realne.
Wiara jest uznaniem
realności. Skoro więc odrzucimy wiarę w realność, to pozostaje nam myślenie o
tym, co nierealne, czyli o tym, co jest tylko możliwe. Myślenie zrodziło się
przecież z negacji realności, a tym samym z negacji Boga jako przyczyny
realności. Jeśli zatem przestajemy wierzyć w Boga, to jesteśmy gotowi wymyślić
sobie dowolnego bożka. Dlatego bez wiary mamy nieprzepartą potrzebę uznania
czegokolwiek innego. Ale nie da się wymyślić niczego realnego i dlatego
zaczynamy wtedy wierzyć w dowolne pomysły podsuwane przez myślenie. Na tym
polega wiara w różne pojawiające się ideologie. Jednak wiara w takie pomysły
jest beznadziejna i bezsensowna, gdyż nie przynosi nam niczego realnego, a
jedynie tworzy dowolne możliwości.
Człowiek jest realnym bytem
stworzonym przez Boga i dlatego w swoim życiu potrzebuje realności drugiego
człowieka lub Boga. Człowiek powinien umacniać swoją realność, czyli
podmiotowość istnienia, a nie zatracać się w pogoni za różnymi możliwościami.
To, co możliwe jest możliwe do pomyślenia, lecz to nie znaczy, że jest możliwe
do stworzenia. Bóg stwarza to, co realne, a nie to, co możliwe. Stwarza zawsze
istniejące realności a nie pomyślane możliwości.
Jedynie błędne teorie
teologiczne przypisują Bogu stwarzanie na zasadzie myślenia, czyli wymyślanie
wszystkiego. Bóg nie jest Super-Myślicielem ani filozoficznym Samomyślącym się
Umysłem. Bóg jest Czystym Istnieniem, czyli jest pełen Mocy Stwórczej, i
dlatego mówimy o Nim Wszechmocny Stwórca. Boża Wszechmoc polega na stwarzaniu
tego, co realnie istniejące, czyli na sprawianiu istnienia realnych bytów. Natomiast
cała sfera materialna jest pomysłem Demona – władcy tego świata. To Demon jest
Myślącym Umysłem, który wymyślał wszystkie postaci elementów materialnych
(atomy, pierwiastki i związki chemiczne).
Moje uwagi na temat wiary 2
Wiara
i myślenie (credo et cogito)
Słowo przyjęte w rozumie
(lub sercu) rodzi wiarę. Wiara jest przyjęciem i uznaniem słowa. Wiara jest
afirmacją. Wiara jest afirmacją słowa, ale jest też afirmacją egzystencji
(istnienia). Słowo niesie bowiem ze sobą sens egzystencji. Wiara jest afirmacją
tego sensu egzystencji. W ten sposób wiara staje się afirmacją realności
(rzeczywistości – tego, co realne, istniejące).
Wiara stanowi w rozumie
uznanie tego, co realne. Wiara stanowi siłę i zdolność rozumu (u św. Tomasza
wiara jest sprawnością rozumu – habitus mentis). Wiara wywołuje w rozumie
zdolność afirmacji, czyli przyjęcia i uznania tego, co realne (bytu). Dzięki
wierze nasz rozum zdobywa jakieś pragnienie afirmacji, zdobywa zdolność
kierowania się afirmacją jako zasadą poznania. Dzięki wierze rozum zdobywa
zdolność kontemplacji. Dlatego wierzący rozum jest zdolny do przyjęcia tego, co
realne. Jest zdolny do uznania bytu i
jego sensu. Wierzący rozum jest poddany bytowi.
Wierzący rozum może uznać
to, co realne. Wierzący rozum kieruje się afirmacją sensu (assensus = ad-sensus).
Wierzący rozum jest nastawiony na sens realności, na sens bytu. Taki rozum
otwiera się na rzeczywistość, otwiera się dla realności (dla egzystencji i jej
sensu). Tylko wtedy rozum jest zdolny przyjąć sens i słowo bytu. Jeśli rozum
przyjmuje słowo bytu, jeśli je uzna, to zarazem uznaje sam byt, czyli istnienie
(egzystencję). Jeżeli rozum uznaje słowo bytu, to wówczas czerpie sens z samego
bytu. Nie próbuje sam wymyślać sensów i znaczeń.
Gdy zaś rozum zostanie
pozbawiony wiary, wtedy może stracić akceptację realności. Jeżeli rozum jest
pozbawiony wiary, to wtedy może zanegować realność. Jeśli rozum utraci już
wiarę, to popada w zwątpienie i negację. Właśnie z tego zwątpienia rodzi się
myślenie (cogito), jak odkrył Kartezjusz. Aby rozum zaczął myśleć, musi
najpierw odrzucić słowo, porzucić rzeczywistość. Rozum musi odwrócić się od
tego, co realne, i zamknąć się w sobie. Wtedy zaczyna myśleć. Myślący rozum nie
potrzebuje już rzeczywistości, nie potrzebuje bytu i egzystencji. Myślący rozum
wystarcza sam sobie (staje się już świadomością).
Jeśli więc człowiekowi
zabraknie wiary (credo), to pojawia się myślenie (cogito). Cogito jest to
czysta racjonalność, nie skażona żadną rzeczywistością. Jeśli rozumowi brakuje
wiary (wiary w słowo i byt), to pozostaje mu tylko myślenie. Wówczas rozum jest
zdany tylko na myślenie. Staje się rozumem myślącym (czyli świadomością).
Myślenie będzie wtedy jedyną zasadą rozumu, jedyną jego zdolnością. Jedynym
celem dla myślącego rozumu staje się wiedza. Wiedza i myślenie zdają się panować
nad światem i rzeczywistością. Myślący rozum (świadomość) stara się wszystko
podporządkować myśleniu (cogito).
Myślenie jest zmienne i
niepewne. W myśleniu nie ma żadnej stałości, gdyż wtedy znikłoby samo myślenie.
Myślenie jest jak ten wąż, który połyka swój własny ogon. Myślenie (cogito)
jest oparte na negacji. Myślenie jest w stanie wszystko zanegować. Samo
myślenie ma postać negacji, jak pokazują dzieje dialektyki. Doskonałym
przykładem jest tu dialektyka Heglowska. Potwierdzeniem jest również dialektyka
Abelarda (sic et non). Pokazują oni, że ludzki rozum może wszystko potwierdzić
i zanegować.
Wydaje się także, że
Arystotelesowskie zdziwienie jest tylko negacją wątpienia, wywołanego brakiem
wiary. Filozofia Arystotelesa (rozumne myślenie) pragnąc wyjść poza wątpienie
neguje je i wtedy pojawia się zdziwienie. Zdziwienie, że istnieje coś obok nas
samych, że jest coś realnego. Jest to zdziwienie myśli, że nie jest ona sama,
że jest coś poza nią, czego ona nie ogarnia. To jest początek realistycznego
myślenia, realistycznej filozofii. Ale jeśli w takim myśleniu pojawia się
afirmacja, to nie będzie ona miała rangi zasady poznania, lecz będzie tylko
jedną z możliwości poznania.
Samo myślenie (cogito) jest
idealistyczne. Myślenie posługuje się pojęciami (ideami), czyli abstrakcyjnymi
znaczeniami. Myślenie abstrahuje, wszystko uogólnia. Myślenie tworzy ogólną
wiedzę. Myślenie wszystko absolutyzuje, jak by powiedział Levinas –
wyabsolutnia. Myślenie dąży do absolutu, ale jeśli nie znajduje go w rzeczywistości,
wówczas zaczyna tworzyć własne absoluty. Właśnie wtedy pojawia się w myśleniu
totalizm, przed którym przestrzegał Levinas. Jeśli świadomość tworzy swój
absolutny świat, to powstają totalizmy i wszystkie zbrodnie przeciwko ludzkości
(imperializm, faszyzm, komunizm).
Z tego, co powiedzieliśmy
dotychczas wynika, że mamy wyraźne przeciwieństwo w postaci wiary i myślenia. Nie należy więc przeciwstawiać
wiary i rozumu, chyba że mówimy wyłącznie o rozumie myślącym. Przeciwieństwem
wiary (credo) jest myślenie (cogito). Wiara i myślenie należą bowiem do rozumu.
Zarówno wiara jak i myślenie są działaniami rozumu. Zobaczmy teraz, jakie będą
wnioski, jeśli zestawimy ze sobą i porównamy wiarę i myślenie.
Wiara jest afirmacją. Wiara
daje poznaniu akt afirmacji. Natomiast myślenie jest negacją. Myślenie działa
na zasadzie negacji, bo aby zacząć myśleć, trzeba zanegować rzeczywistość.
Jeśli więc mamy wiarę, to posługujemy się afirmacją rzeczywistości. Ale jeśli
tej wiary brakuje i przechodzimy do myślenia, to pozostaje nam zwątpienie i
negacja. Właśnie ze zwątpienia rodzi się cogito, jak pokazał Kartezjusz. Tak
więc wiara łączy człowieka i jego rozum z rzeczywistością, natomiast myślenie
odrywa nas od rzeczywistości. Wiara stanowi o otwartości człowieka i rozumu,
zaś myślenie zamyka człowieka w sobie, zamyka rozum w kręgu świadomości. Wiara
otwiera bowiem człowieka na rzeczywistość, a myślenie zamyka człowieka w
świadomości. Do myślenia nie potrzeba przecież rzeczywistości. Do myślenia
wystarczy samo myślenie. (zobacz u Kartezjusza)
Wiara uznaje słowo bytu,
uznaje rzeczywistość (to, co realne). Wiara stanowi potwierdzenie
rzeczywistości. Natomiast myślenie jest tylko pozorem rzeczywistości. Myślenie
tworzy jedynie pozory. Rzeczywistość można bowiem tylko przyjąć, nie da się jej
wymyślić, gdyż rzeczywistość już istnieje. Można wymyślać tylko fikcje i
fantazje (można wymyślać literaturę). Myślenie jest twórcze, ale tworzy tylko
fikcje i pozory. To myślenie (cogito) jest twórcą kultury (sztuki, literatury,
itd.). Myślenie jest kulturotwórcze. Myślenie jest doskonale literackie i
kulturowe. Myślenie tworzy świat wartości, tworzy swój własny świat wartości,
jak u Schelera. Natomiast wiara prowadzi wprost do świata łaski. Jeśli wiara
dotyczy Boga, to otwiera przed nami świat łaski i zbawienia.
Wiara rodzi się ze słowa.
Ale sama wiara także przemawia, czyli posługuje się słowem. Wiara głosi dalej
przyjęte słowo. Zaś myślenie posługuje się pojęciami (ideami). Myślenie tworzy
pojęcia ogólne, tworzy abstrakcje, czyli odrzuca to, co jednostkowe i
niepowtarzalne. Natomiast wiara przyjmuje i uznaje słowo. Wiara afirmuje także
przemawiającą osobę. Wiara uznaje więc konkretną osobę, która mówi do nas.
Wierzę zawsze jakiejś konkretnej osobie. Wiara więc konkretyzuje, dotyka tego,
co konkretne i jednostkowe. Wiara nie ma w sobie nic ogólnego. Wiara daje nam
relację z konkretną i jednostkową osobą. Myślenie natomiast uogólnia i absolutyzuje. Dlatego myślenie tworzy tylko
ogólną wiedzę. Stwierdzenie – „Wierzę w Absolut”, jest tylko myśleniem, a nie
wiarą. Wiara powie bowiem – „Wierzę w Ciebie”, „Wierzę w Jezusa Chrystusa”.
Podsumujmy nasze rozważania.
Wiara stanowi pierwszą zasadę rozumu. Wiara pozwala nam bowiem na kontakt z
rzeczywistością. To właśnie wiara pozwala nam otworzyć się na realny świat.
Wiara stanowi afirmację rzeczywistości. Wiara łączy nas z rzeczywistością. Z
tym, co realne i istniejące kontaktuje nas wiara. To wiara kontaktuje nas z
realnym bytem – z jego istotą i istnieniem.
Wiara stanowi przyjęcie i
uznanie słowa. Stanowi uznanie słowa bytu i słowa osoby. W odniesieniu do bytów
nieosobowych wiara ma postać kontemplacji. Kontemplacja jest wiarą w słowo
bytu. Natomiast wobec bytów osobowych mamy właśnie wiarę (fides). Ta wiara
dotyczy osoby udostępniającej się w słowie osobowym.
Poznanie osoby jest więc
związane z wiarą. Poznanie osoby rozpoczyna się od wiary. Wiara stanowi
pierwsze spotkanie z osobą. Wiara daje nam pierwsze doświadczenie osoby. Nie ma
bowiem innej drogi poznania osoby niż wiara. Ponieważ tylko wiara umożliwia nam
dotarcie do poziomu istnienia w bycie. Bez wiary nigdy byśmy nie poznali
istnienia.
Dlatego trzeba się zgodzić z
Jaspersem i Marcelem, że wiara jest źródłem metafizyki, a metafizyka jest
funkcją wiary. Filozofii potrzebna jest dziś właśnie taka wiara – wiara w
rzeczywistość, wiara w słowo niosące i wyrażające sens bytu, wiara w sam sens
istnienia. Taką wiarę odkryła dla nas filozofia egzystencjalne i musimy to dziś
wykorzystać.
Jeśli spojrzymy teraz na
myślenie, to zobaczymy, że myślenie przeciwstawia się wierze. Myślenie może
tworzyć wiedzę, ale samo nie jest w stanie sięgnąć do samego bytu. Myślenie
może tworzyć różnorodną wiedzę. Może tworzyć wiedzę filozoficzną, ale będzie to
idealizm. Mogę bowiem pomyśleć swoje myślenie, ale nie mogę wymyślić rzeczywistości.
Mogę wymyślać różne koncepcje i teorie. Mogę tworzyć wiedzę empiryczną, ale
mogę także tworzyć wiedzę abstrakcyjną i aprioryczną.
Myślenie może ujmować tylko
siebie samo. Myślenie tworzy swój własny świat – świat wyimaginowany, jak byśmy
dziś powiedzieli – świat wirtualny. Dopóki bowiem jesteśmy w „sieci” myślenia,
dopóty nie możemy wyjść poza myślenie i nie mamy kontaktu z rzeczywistością.
Dopiero wiara daje nam możliwość rozbicia i przełamania świata myślenie.
Jedynie wiara może przerwać skorupę świadomości. Tylko wiara pozwala nam wyjść
poza myślenie i świadomość.
Rozum posiada różnorodne
możliwości poznawcze. Albo może czerpać poznanie z rzeczywistości, albo może
ograniczać się do własnej aktywności, czyli myślenia, albo rozum może
posługiwać się obu tymi zdolnościami. Jednak aby rozum mógł nawiązać kontakt z
rzeczywistością potrzebna jest mu wiara, czyli przyjęcie i uznanie słowa (słowa
bytu lub słowa osoby). Jeśli z jakichś powodów rozum nie dokona tego przyjęcia,
to pozostaje mu aktywność czysto pojęciowa, abstrakcyjna – czyli myślenie.
Natomiast jeśli rozum rozpocznie swoje działanie od wiary, to będzie mógł
poznawać i ujmować rzeczywistość. Ale jeśli rozpocznie od myślenia, to kontakt
z rzeczywistością będzie utrudniony albo nawet niemożliwy.
Człowiekowi do życia są
potrzebne obie te zdolności – zarówno wiara jak i myślenie. Człowiekowi
potrzebny jest bowiem bezpośredni kontakt z rzeczywistością oraz z drugim
człowiekiem, jaki daje wiara. Człowiekowi potrzebne jest również myślenie, aby
mógł tworzyć wiedzę o świecie, o sobie samym lub o Bogu. Człowiekowi potrzebna
jest także twórczość kulturowa, aby mógł urozmaicać swoje życie i swoje
otoczenie. Ale trzeba pamiętać, że ta działalność na polu sztuki i kultury nie
może się odbywać kosztem spotkania i kontaktu z drugim człowiekiem i Bogiem.
Trzeba pamiętać, że bez wiary nie będzie osobowego życia, nie będzie prawdziwej
osobowej miłości, nie będzie żadnej prawdziwej łączności między osobami, nie
będzie wreszcie wspólnoty.
Moje uwagi na temat wiary 3
Wiara
potrzebuje rozumienia
Wiara potrzebuje rozumienia,
zaś rozumienie potrzebuje wiary. Człowiek dąży do zrozumienia realności, ale
takie dążenie wymaga wiary w to, co realne. Żeby poznać realność, musimy
uwierzyć, że istnieje.
Św. Tomasz uważał, że
człowiek powinien uznać, że coś istnieje, oraz powinien poznać, czym coś jest.
Filozofia odwołuje się tutaj do dwóch sposobów poznania, że coś jest oraz czym
coś jest. Ten pierwszy sposób ukazuje nam wiara (credo). To może być wiara
filozoficzna (Jaspers), gdy dotyczy otaczającej nas rzeczywistości. Ale to może
być również wiara religijna, jeżeli dotyczy istnienia samego Boga. Natomiast
nasze rozumienie (intellectus) obejmuje poznanie przedmiotowe i dotyczy istoty
rzeczy (czym coś jest). Rozumienie może także być poznaniem filozoficznym,
które dotyczy świata i człowieka, albo poznaniem teologicznym, które dotyczy
Boga.
Mamy zatem dwa aspekty
poznawcze – wiarę i rozumienie, które się wzajemnie uzupełniają. Dlatego
podążając za Augustynem możemy powiedzieć, że nie ma wiary bez rozumienia, lecz
zarazem nie ma rozumienia bez wiary. To znaczy na przykład, że nigdy nie
zrozumiemy Boga bez wiary w Jego istnienie. A jednocześnie wierząc w Boga
możemy poszukiwać rozumienia samej realności Boga. To samo dotyczy człowieka, a
już na pewno człowieka, którego kochamy. Nie ma miłości bez wiary, gdyż to
wiara przygotowuje nas do miłości, a miłość staje się wypełnieniem wiary. Wiara
bez miłości byłaby pusta i próżna, a po co nam pusta wiara. Wszystko zaś
dopełnia nadzieja, bo ona jest dla człowieka czymś najbardziej ludzkim, skoro
ożywia naszą uczuciowość. Dla człowieka bardzo ważna jest łączność duszy z
ciałem. Nie można żyć samą duszą albo samym ciałem. Człowiek potrzebuje
integralnego życia, które połączy w sobie wszystkie elementy. Czymś takim jest
życie osobowe. Tylko osoba jest w stanie ogarnąć całość człowieka.
Dlatego u podstaw wiary i
rozumienia stoi zawsze nasza osoba ze swoją aktywnością. Podstawą wiary jest
osobowa prawda, zaś podstawą rozumienia jest prawda przyjęta w rozumie pod
postacią słowa. Wiara polega na uznaniu samej zasady lub przyczyny realności,
czyli polega na uznaniu istnienia. Natomiast rozumienie polega na poznaniu i
akceptacji całego wyposażenia istotowego. Dlatego wierzymy w istnienie Boga lub
w istnienie rzeczywistości (właśc. w istnienie poszczególnych bytów). Natomiast
poznajemy i rozumiemy Boga jako przyczynę sprawczą realności wszystkich
pozostałych bytów, zaś wszystkie byty poznajemy w tym, czym są, to znaczy
poznajemy ich istotę, która stanowi przejaw realności. Nie można jednak zrozumieć
bytów bez wiary w ich realność, gdyż wówczas zaczynamy traktować istotę bytu
jako jakąś oderwaną lub abstrakcyjną ideę. Istoty bytów wydają się wtedy być
jakimiś pojęciami złączonymi z materią. Tak na ogół myślimy o rzeczywistości.
Rzeczywistość jest czymś, o
czym możemy myśleć, ale na pewno nie składa się z naszego myślenia. Realność
jest bowiem nie do pomyślenia, gdyż nie jest myśleniem, ani nie składa się z
myślenia. Dlatego do poznania realności potrzebna jest wiara i rozumienie
(credo et intelligo). Tylko filozofia gwarantuje nam poznanie i rozumienie
realności. Dotyczy to przede wszystkim realności człowieka. Pozostałe dziedziny
naukowe spłaszczają obraz człowieka do swojego jednostronnego punktu widzenia.
Co z tego, że jesteśmy w stanie opisać i przedstawić człowieka w kategoriach
fizycznych, chemicznych lub medycznych (anatomia i fizjologia), kiedy nie daje
to nam żadnego całościowego rozumienia człowieka, lecz tylko wyrywkowe ujęcia.
Można oczywiście pokazać człowieka jako twór jednowymiarowy jak w kreskówkach
disney’a, gdy postacie zostają niekiedy całkowicie spłaszczone, ale taka
eksplikacja jest nic nie warta, bo nie daje pełnego rozumienia.
Człowiek jest realnym bytem.
Jest bytem żywym i aktywnym zawsze w swojej całości. Trzeba więc na człowieka
patrzeć całościowo przenikając do samego źródła realności (czyli do
podmiotowości istnienia). Dopiero wtedy zrozumiemy, jaką rolę pełni ludzka
osoba, która jest właśnie podmiotowością istnienia. Człowiek jest przede
wszystkim osobą. Ale jest on zarazem osobą wcieloną i uduchowioną. Nie wolno
zatem sprowadzać człowieka jednostronnie ani do wymiaru duchowego (np.
traktując go jako świadomość), ani do wymiaru cielesnego (np. traktując go
wyłącznie jako organizm żywy). Musimy poznać i zrozumieć całe egzystencjalne
bogactwo człowieka, abyśmy mogli wskazać, dokąd zmierzamy i czy nie
pobłądziliśmy zbytnio.
Moje uwagi na temat wiary 4
Kościół
wierzy w Boga i w człowieka
Kościół jest przyjazny
człowiekowi. Kościół ma wiarę. Kościół wierzy w człowieka, dlatego go nie
potępia. Kościół wierzy w godność człowieka stworzonego na obraz i
podobieństwo. Ale Kościół zna również człowieka upadłego. Zna dobre czyny
człowieka, lecz zna również czyny złe. Kościół potępia złe czyny człowieka.
Potępia czyny niegodne człowieka. Nie można oczekiwać, że Kościół zaakceptuje
złe i niegodne czyny człowieka. Kościół wzywa człowieka do nawrócenia, gdyż
wierzy, że takie nawrócenie jest możliwe. Nawrócenie jest możliwe z Bożą
pomocą. Kościół przypomina, że takie nawrócenie oznacza przyjęcie na powrót
Boga. Nie ma nawrócenia bez udziału Boga. Bóg nieustannie zaprasza nas do
nawrócenia, gdyż tylko On jest w stanie oczyścić nas ze zgubnych poczynań. Bóg
słucha próśb grzeszników, zaś Kościół potwierdza to mocą otrzymaną od Boga.
Kościół jest bowiem szafarzem łaski, a łaska płynie od Boga. Bóg jest pełen
łaski. Bóg jest łaskawy i miłosierny dla tych, którzy pragną nawrócenia.
Dlatego Kościół nie potępia grzeszników lecz ich grzechy. Jednocześnie Kościół
wychwala Świętych, którzy w chrześcijańskim życiu zachowali doskonałość. Mamy przykłady
nawróconych grzeszników, którzy stali się świętymi. Bądźmy jak oni.
Kościół
ma wiarę w Boga. Wierzy w Osobowego Boga.
Kościół ma także wiarę w
człowieka. Ale czy to na pewno jest wiara w osobę człowieka? Wiara w człowieka
domaga się rozumienia, na co wskazywał już św. Anzelm. Wiara podobnie jak
rozumienie dotyczy realności. Wiara jest uznaniem tego, co realne. Dlatego
wiara i rozumienie pouczają nas o realności człowieka.
Kościół ma dzisiaj wiarę w
człowieka, ale chyba brakuje mu rozumienia. Jeżeli nie zrozumiemy, czym jest
centrum ludzkiej realności, to nasza wiara zacznie ześlizgiwać się w stronę
ludzkiej natury. Lecz wówczas wiara odchodzi od rozumienia i zaczyna posługiwać
się myśleniem. Kiedy jednak wiara próbuje się podpierać myśleniem, wtedy zaczyna
błądzić. Nie można połączyć wiary z myśleniem, gdyż są one jak ogień i woda,
zaś wiara okraszona myśleniem przestaje dotyczyć realności. Jeśli zaczynamy
myśleć o Bogu, to przestajemy w Niego wierzyć, przestajemy poznawać i rozumieć
Boga. To wiara prowadzi nas do poznania prawdziwego i realnego Boga, natomiast
myślenie tworzy tylko wizerunki bożków.
To samo dotyczy człowieka.
Wierzymy przecież w osobę człowieka – w to, co stanowi samo sedno ludzkiej
realności. Nie wolno wierzyć w nasze myślenie o człowieku, bo to prowadzi nas
na manowce. Dlatego powinniśmy poszukiwać rozumienia człowieka w całej jego
realności. Samo centrum ludzkiej realności stanowi osoba, która jest
podmiotowością istnienia i źródłem wszelkiej osobowej aktywności. O to
rozumienie rozbija się nasza prawda o człowieku. Współczesna filozofia
zapomniała, kim jest człowiek, gdyż wyrasta z nowożytnej filozofii myślenia.
Niestety podobnie dzieje się z współczesną teologią, chociaż teologia oparta na
wierze ma wszelkie szanse, żeby zrozumieć człowieka.
Człowiek jest osobą
stworzoną przez Boga. Bóg stwarza bezpośrednio ludzką osobę. On nie tworzy
ludzkiej natury, jak kiedyś nauczano. To ludzka osoba stworzona do życia
duchowego i do wcielenia komponuje sobie wyposażenie duchowe i cielesna (czyli
po prostu duszę i ciało) przy udziale przyczyn drugorzędnych (zwłaszcza
rodziców).
Człowiek jest więc przede
wszystkim osobą, ale jest osobą uduchowioną i wcieloną. Możemy też powiedzieć,
że człowiek jest osobą i naturą. A jeżeli jest osobą i naturą, to oba te
elementy muszą ze sobą współgrać i współpracować. Niestety już na samym
początku wydarzyło się coś tragicznego, co spowodowało rozdzielenie obu tych
elementów. Można chyba uznać, że ludzka natura przeciwstawiła się osobie
człowieka. Nastąpiło jakieś pękniecie i rozerwanie. Natura chciała oderwać się
od osoby i uniezależnić od niej. Teologia nazywa to grzechem pierworodnym i
stanem upadłej natury. Otóż filozofia oparta na naturalnym rozumie poznała
tylko tę upadłą naturę człowieka i wzięła ją za całą ludzką realność (tak było
u Arystotelesa). Osobę odkryło dopiero poszukiwanie rozumienia Trójcy Świętej,
czyli Osobowego Boga, oraz wcielenia Syna Bożego. Wydaje się, że filozofia
broni się dzisiaj przed podążaniem drogą wytyczoną przez teologię, i podejmuje
wciąż na nowo próby wyjaśnienia osoby ludzkiej poprzez jakieś składniki
ludzkiej natury. To jest kompletne nieporozumienie i niezrozumienie realności.
Chociażby świadomość nie jest w człowieku niczym realnym. To jest sfera
intencjonalna, czyli jedynie sfera możliwości. Żadna możliwość nie jest
realnością, ani nie stanie się czymś realnym. Natomiast współczesny człowiek
traktuje tworzone możliwości jako coś realnego. Takie możliwości myślenia i
działania nie stanowią w człowieku żadnej realności. Tak naprawdę realne są
działania osobowe i to one umacniają naszą realność. Ludzką realność umacnia
moralność i religijność (działania moralne i religijne).
Subskrybuj:
Posty (Atom)