Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
26.09.2017
22.09.2017
O tożsamości cokolwiek by to nie było /1
Czy warto być
człowiekiem?
Trzeba zadać sobie wprost
pytanie, czy warto być nadal człowiekiem? Przecież to się wcale nie opłaca.
Dziś opłaca się być politykiem lub ekonomistą, ale nie człowiekiem. Bycie
człowiekiem odeszło do historii i przestało się zupełnie liczyć.
Gdy zapytamy ludzi, kim
chcieliby być, z pewnością nie uzyskamy odpowiedzi, że chcieliby być dobrym lub
złym człowiekiem. Być może bycie człowiekiem jest tak oczywiste, że nie należy
się o to troszczyć. Każdy odpowie, że i tak jest człowiekiem. Ale czy aby na
pewno jesteśmy jeszcze ludźmi? Przecież człowiek nie jest ani politykiem, ani
ekonomistą. Człowiek jest po prostu sobą, a to znaczy, że jest osobą. Człowiek
jest przede wszystkim osobą. Jednak kto dziś zna swoją osobę? Kto umie
rozpoznać osobę wokół siebie? Kto wie, że jest człowiekiem dzięki wcieleniu
swojej osoby? Kto ma odwagę żyć w sposób osobowy? Kto chce działać jako osoba,
a nie jako wizerunek medialny? Kto chce być imago dei, który otrzymujemy w
darze, a nie jakimś wymyślonym visage, który można dobrze sprzedać?
Zapędziliśmy się w kozi róg
złudnych możliwości. Albo będziemy tam brnęli dalej w nieskończoność, albo
zatrzymamy się, aby na nowo rozpoznać własną realność. Przecież tworzenie wokół
siebie coraz to nowych możliwości nie poprawia ani odrobinę naszej realności,
lecz wprost przeciwnie zasłania ją i pomija. Czyżby człowiek wolał zamienić
swoją realność na techniczne możliwości coraz łatwiejszego działania? Czyżby
tak łatwo przychodzi nam wyrzec się własnej osoby? Chyba łatwiej handluje się
głupotą niż mądrością.
O tożsamości cokolwiek by to nie było /2
Każdy z nas poszukuje własnej
tożsamości.
Ale
zastanówmy się przez chwilę, czy naprawdę szukamy samych siebie, czy może kogoś
innego? I gdzie możemy szukać swojej tożsamości? Zwykle biegamy po tym świecie
w kółko albo próbujemy znaleźć coś w mediach. Na ogół szukamy ludzi podobnych
do siebie. W końcu chcemy się z czymś lub z kimś utożsamić. Chętnie
identyfikujemy się z jakąś grupą rówieśniczą lub subkulturową. Czasami chcemy
osiągnąć coś więcej, zdobyć wielką erudycję, aby dowiedzieć się i ogarnąć
wszystko, co się dzieje i co się wydarzyło. Możemy dużo czytać i dużo oglądać
(filmy, wystawy, teatr).
Wydaje się
nam, że w ten sposób odnajdziemy swoje miejsce. Musimy jednak wiedzieć, że
zawsze będzie to miejsce w jakimś szeregu lub w jakimś układzie. Oczywiście
będziemy się starali przebić na sam szczyt. Ale to długa droga i ciągle pod
górkę. Tak wygląda rozwój współczesnego człowieka, czyli pęd do sukcesu. A na
koniec znów rodzi się pytanie, czyj to jest sukces? Odpowiedź zawsze jest taka
sama: - Oczywiście mój własny! Czy aby na pewno jest to Twój sukces, czy może
sukces układu lub całej struktury społecznej? A zatem czy w tym sukcesie
osiągasz własną tożsamość, czy już utożsamiłeś się z innymi ścigaczami?
Dlatego
należy postawić sobie pytanie, czy własnej tożsamości powinniśmy szukać na
zewnątrz, czy raczej w sobie samych? To jest najważniejsza sprawa! Co możemy
zdobyć szukając siebie na zewnątrz? Co widzimy wokół siebie - czy siebie, czy
coś zupełnie innego?
Otaczający
nas świat niesie ze sobą najróżniejsze rzeczy. Możemy powiedzieć, że daje nam
nieograniczone możliwości. To wszystko są jedynie różne sposoby działania i
różne środki wyrazu, którymi możemy się posłużyć. Coś jakby na kształt narzędzi
do wykorzystania. Ale narzędzia nie mogą decydować o działającym człowieku. To
Ty masz nad wszystkim panować, a nie dawać się zawładnąć czemuś lub komuś
innemu. Oczywiście musimy znaleźć sobie odpowiednie pole do popisu i
odpowiednie narzędzia do działania. Jeśli lubisz różne gadżety, to dlatego, że
są Tobie potrzebne. Niestety dzięki nim nie staniesz się ani odrobinę lepszy.
Dlatego
swojej tożsamości nie odnajdziesz w komputerze ani w komórce, ani nawet w
książce. Musisz poszukać zupełnie gdzie indziej. Musisz więc sięgnąć gdzieś
głębiej. Do wnętrza. Poeta śpiewał - Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do
wnętrza! (Sam nie wiem, skąd biorą się u mnie takie teksty, chyba ze
szkoły, o Boże!) Jak mamy zstąpić do swojego wnętrza?
Jeśli
zabiegasz tylko o to, co jest wokół Ciebie, jeśli gonisz za modą lub
najważniejszymi wydarzeniami, to nigdy nie zdołasz odnaleźć i złapać siebie, a
wprost przeciwnie, możesz tylko zgubić siebie. Po prostu zostawisz siebie
gdzieś po drodze i nawet tego nie zauważysz. Dlatego trzeba stopniowo odrywać
się od tego zewnętrznego zgiełku, od zgiełku ulicy lub zgiełku mediów. Na
początek spróbuj zrobić coś od siebie dla siebie, ale tak całkiem po swojemu.
Poszukaj w swoim życiu czegoś, co uznasz za naprawdę swoje własne, a nie
zapożyczone od kogoś. Może odkryjesz swój zagubiony talent albo swoje zapomniane
zdolności. (poszukaj w linkach tekstu o talencie) Od czegoś trzeba zacząć. Najlepiej od
tego w czym czujesz się naprawdę mocny. Zawsze trzeba najpierw złapać jakiś
punkt zaczepienia dla własnego rozwoju, dopiero dalej możesz wspinać się na
szczyty własnej osobowości i osoby. Bo tak naprawdę jesteś osobą. Pamiętaj, że
przede wszystkim jesteś osobą. A to znaczy, że przede wszystkim jesteś
sobą. Dlatego powinieneś rozwijać w sobie to, co osobowe. Na koniec jeszcze
jedno pytanie - jak odnaleźć swoją własną osobę? Ale to już jest temat dla
dalszych rozważań.
O tożsamości cokolwiek by to nie było /3
Wszyscy
poszukujemy tożsamości. Chcielibyśmy odnaleźć siebie samego.
Ale coś nam w tym przeszkadza. Tym czymś jest nasze myślenie. Ono podpowiada
nam, że najlepiej jest utożsamić się z czymś znanym, co oferuje nam właśnie
samo myślenie. Człowiek zawsze chciał chodzić na skróty. Dlatego zamiast męczyć
się z poszukiwaniem realnej tożsamości ukrytej gdzieś głęboko w zakamarkach
istnienia, lepiej jest sięgnąć po to, co przychodzi nam samo na myśl. Przecież
myślenie jest w stanie utożsamić człowieka z czymkolwiek. To może być moda
(modne stroje albo coś antymodnego) albo media i medialny wizerunek, popkultura
lub subkultura, albo nawet przyjemność podróżowania lub tylko jedzenia, zdrowie
lub zagrożenie zdrowia, albo sport lub hobby.
Powiecie, że nie można uciec
od jakiegoś własnego wizerunku. Zawsze coś dla siebie tworzymy. To prawda, lecz
ktoś, kto przybiera jakiś wizerunek, niech nie chrzani, że tworzy w ten sposób
swoją osobowość. Wizerunek jest tylko czymś na pokaz (do oglądania w mediach),
zaś osoba stanowi całą twoją realność i całe realne życie. Dlaczego więc dajesz
się nabierać na bezmyślne propozycje myślenia (intencje twojej świadomości).
Przecież twoje człowieczeństwo nie polega na przebieraniu się w różne wizerunki
jak w modne ciuszki. Wybierając coś takiego dajemy się nabrać na złudną wolność
(wolność wyboru). Jednak możliwość wyboru albo wybór możliwości nie stanowi
jeszcze wolności, tylko jej pozory. Prawdziwa wolność jest mocą działania i
kryje się w naszej ludzkiej osobie. Dlatego daje nam ona moc tworzenia realnego
człowieczeństwa, które powinno być obrazem (image) osobowej realności, a nie
wizerunkiem (visage) wymyślonym przez specjalistów od marketingu.
O tożsamości cokolwiek by to nie było /4
Nie
można budować własnej tożsamości na zasadzie negacji.
Jestem sobą, bo jestem wobec wszystkiego na nie. To nie jest tożsamość lecz
negatywność. Tożsamość musi być czymś pozytywnym, co odnajdziemy i wydobędziemy
z wnętrza. Jestem sobą, bo jestem dla siebie na tak. Dlatego tożsamości musimy
poszukiwać w sobie a nie wokół siebie. Nie odnajdziemy jej w zdobywaniu wciąż
nowych rzeczy, czy nawet przyjaciół.
Bycie w jakiejś grupie może
poszerzyć nasze poczucie własnej wartości, ale tak naprawdę nie może nam dać
ugruntowania tożsamości. Przynależność grupowa daje co najwyżej pewien status
społeczny, czyli określa naszą pozycję lub rangę społeczną, i nic więcej.
Status społeczny nie decyduje bowiem o tożsamości człowieka. Określa jedynie
jego sytuację społeczną, czyli osiągnięcie jakiegoś szczebla w hierarchii
społecznej. Niestety większość ludzi zadowala się osiągnięciem pewnej pozycji
społecznej. Traktują to nawet jako własną tożsamość.
Tożsamość oznacza nasze
wnętrze. To, kim jestem, a nie czym mogę być. Tożsamość określa moją własną
realność, a nie negatywne możliwości. To nie są nasze poglądy lub wyobrażenia.
To musi być faktyczna realność. Dlatego nie da się zbudować własnej tożsamości
na negacji tego, co realne. W ten sposób powstają tylko nasze poglądy, które
nie tworzą niczego realnego. Jeżeli komuś wydaje się, że określi siebie poprzez
negację realności, to jest w grubym błędzie. Przedstawia jedynie swoje zdanie o
rzeczywistości, które nic nie znaczy, gdyż stanowi kompletną pustkę. Gdy
ateiści odrzucają realność Boga i w konsekwencji realność stworzenia, to sami
tworzą jakąś banalną pustkę. Kto chciałby żyć w zupełnej pustce, w jakiejś
sferze możliwości – np. w przestrzeni kosmicznej. Niestety okazuje się, że
ludzie pragną się wybierać nawet w taką podróż.
Nie można budować własnej
tożsamości na negacji realności człowieka. Nie można też budować jej na negacji
realności Boga. Bo to są karygodne błędy. Trzeba sięgnąć do źródeł. Do źródeł
realności. Trzeba je poznać i zbadać, aby móc wyciągnąć stąd właściwe wnioski
dla swojego życia. Bo życie należy przeżyć na swój własny rachunek. Nie można
się dać zwieść różnym szarlatanom, którzy podpowiadają nam, jak żyć.
Pamiętajmy, że jesteśmy
sobą, gdyż jesteśmy naprawdę realni. To znaczy, że każdy z nas jest niepowtarzalną
osobą i musi tę osobę odkryć w sobie. Nikt tego za niego nie zrobi. Ale dzięki
temu odzyskasz utraconą tożsamość.
O tożsamości cokolwiek by to nie było /5
Jeszcze o tożsamości
Trzeba pamiętać, że Bóg
stworzył osobę człowieka. Stworzył go mężczyzną i kobietą. A zatem człowiek
został powołany do życia osobowego. Osobowe życie człowieka wymaga łączności z
Bogiem poprzez relacje osobowe. Wiemy jednak, że pierwsi ludzie (Adam i Ewa)
zerwali ten kontakt z Bogiem. Tym samym ludzie utracili moc osobowej aktywności
i musieli działać na własną rękę. Inaczej mówiąc natura zaczęła działać
samodzielnie w oderwaniu od osoby. Zamiast aktywności osobowego podmiotu
istnienia (ludzkiej egzystencji) pojawiła się zastępcza podmiotowość
intencjonalna, czyli świadomość (nasze możliwościowe Ja). To jest taka pozorna
podmiotowość, którą trzeba dopiero wymyślić.
Pytamy często dziecko, kim
chcesz być? Natomiast nie pytamy go, kim jesteś? Również my dorośli nie
zastanawiamy się, kim jesteśmy, lecz wolimy się przechwalać, kim chcemy być.
Trzeba wiedzieć, że świadomość nie stanowi naszej realności. Ona jest
podporządkowana myśleniu i musi być ciągle na nowo przemyślana. Husserl nazwał
to strumieniem świadomości, czyli mamy do czynienia z czymś na kształt
Heraklitejskiej rzeki, która ciągle płynie (panta rei). Dlatego świadomości nie
da się ukształtować ani utrwalić. Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki.
Nie można zatrzymać ani uchwycić świadomości (czyli myślenia). A to znaczy, że
nie sposób uchwycić własnego Ja.
Jeżeli więc uwierzymy w
realność myślenia, to jesteśmy zgubieni, gdyż nie znajdziemy w nim swojej
tożsamości. Naszą tożsamością jest właśnie osoba jako realna podmiotowość
istnienia (osobowa egzystencja). Osoba stanowi fundament naszej realności i
dlatego jest ostoją naszej tożsamości. Tylko jeśli człowiek jest osobą, to jest
realny. Jeśli staje się świadomością, to traci swoją realność na rzecz
myślenia. Skoro zamierzasz odnaleźć swoją tożsamość, to powinieneś odkryć swoja
osobę (osobową egzystencję). Inaczej będziesz zdany wyłącznie na myślenie o
sobie, ale myśląc o sobie nie zdołasz odnaleźć ani siebie, ani swojej
tożsamości. Będziesz takim cieniem z Platońskiej Jaskini, który miga gdzieś na
ścianie przed tobą, lecz nie można go złapać. Gdy więc wybierasz myślenie, a
nie istnienia, wtedy nie oburzaj się, że zostaniesz potraktowany jako zjawa lub
cień. Może czasami przyjemnie jest skryć się w cieniu własnej świadomości przed
samym sobą. Ale nie dziw się, gdy twój cień okaże się zwykłym demonem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)