5.08.2017

Rozważania antropologiczno-społeczne (9)



48. Zastanówmy się teraz, jak powinna wyglądać wspólnotowa edukacja? A może trzeba zapytać wprost, jak powinna wyglądać edukacja narodowa? Otóż pierwsza działalność edukacyjna i wychowawcza musi się odbywać w rodzinie. Rodzina jest bowiem tym miejscem, gdzie staje się i dzieje życie osobowe człowieka. Dlatego podstawową znajomość z zakresu życia osobowego zdobywamy tylko w rodzinie. To właśnie uczestnictwo i wychowanie w rodzinie wdraża nas do życia religijnego i moralnego. Życia religijnego i moralnego, czyli naszego odniesienia do innych osób – Boskich i ludzkich – uczymy się we wspólnocie rodzinnej. Tego nie zdoła nauczyć nas żadna instytucja publiczna czy prywatna. Możemy się tego nauczyć, przeżywając to na co dzień w swojej rodzinie. Rodzina jest bowiem wspólnotą osób i tylko w rodzinie możemy nawiązywać i przeżywać relacje osobowe wiary, miłości i nadziei. Oznacza to, że tylko w rodzinie człowiek może żyć i oczywiście żyje życiem osobowym. I właśnie wtedy może się poczuć rzeczywistą osobą, której przysługuje osobowa godność. Tego nie są w stanie dać nam żadne stanowiska i zaszczyty, nie zdobędziemy tego również za żadne pieniądze.

49. Widzimy więc, że życie osobowe, które jest podstawą wszelkiej działalności społecznej, rodzi się, rozwija i dzieje poza sferą publiczną. Jeżeli nie wyniesiemy tego z domu rodzinnego, to już później będzie nam tego brakowało do końca życia. Możemy próbować to zastąpić zorganizowanymi akcjami lub pracami społecznymi, lecz taka działalność nigdy nie osiągnie poziomu osobowego (czyli prawdziwej religijności oraz moralności). Ponieważ prawdziwą religijność rozwijamy we wspólnocie Kościoła, zaś prawdziwą moralność przeżywamy w rodzinie.

50. Codzienne ludzkie działania wyznacza możliwość. Człowiek ma możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru dobra. Potocznie nazywamy to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc możliwością poznania i wyboru. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość poznania prawdy i fałszu, czyli możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest to także możliwość wyboru dobra lub zła, czyli możliwość decydowania i postępowania dobrego lub złego. Tak wygląda działanie, a nawet życie, typowo ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa formuła: errare humanum est. Jest to życie w ciągłej niepewności i w nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem). Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia? Jak przezwyciężyć możliwość? Jak pokonać możliwość, która jest dla nas tak zgubna? Czym ją pokonać?

51. Etyka chciała od początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy. Sokrates uznał przecież, że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie, ten będzie właściwie i odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie postępowanie dzięki konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma być powszechna i konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po wielu dramatach ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał wiedzy cały czas fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia moralnego i społecznego wydają się fatalne. Jeżeli człowiek odwoła się wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie (chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną, jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z człowieka doskonałą maszynę.

52. Właśnie etyka starała się poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na mądrość odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles, który związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający rozum i wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy, a wola zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami poznania i działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi kierować się prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie przeniesiona na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z konieczności poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po okresie sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając człowiekowi możliwość błądzenia.

53.W toku historii, dzięki różnym teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją konieczność (czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby samo działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu Kościoła.

54.Gdyby człowiek chciał działać z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli ostatecznie człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale wówczas straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę i ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił swoją etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele chrześcijańscy uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej. Kwestię tak rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św. Anzelma. Ale Kant postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy do czynienia z powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz rozum. Sformułował w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się kierować powinnością (obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.

55. Ludzie na ogół poszukują powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy przekształcić możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub konieczność, ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi wyrastać z ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam zło, a zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z możliwości wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i moc, jakaś etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu dobru. Taka etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność musi więc wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz