48. Zastanówmy się teraz, jak
powinna wyglądać wspólnotowa edukacja? A może trzeba zapytać wprost, jak powinna wyglądać edukacja narodowa?
Otóż pierwsza działalność edukacyjna i wychowawcza musi się odbywać w rodzinie.
Rodzina jest bowiem tym miejscem, gdzie staje się i dzieje życie osobowe
człowieka. Dlatego podstawową znajomość z zakresu życia osobowego zdobywamy
tylko w rodzinie. To właśnie uczestnictwo i wychowanie w rodzinie wdraża nas do
życia religijnego i moralnego. Życia religijnego i moralnego, czyli naszego
odniesienia do innych osób – Boskich i ludzkich – uczymy się we wspólnocie
rodzinnej. Tego nie zdoła nauczyć nas żadna instytucja publiczna czy prywatna.
Możemy się tego nauczyć, przeżywając to na co dzień w swojej rodzinie. Rodzina
jest bowiem wspólnotą osób i tylko w rodzinie możemy nawiązywać i przeżywać
relacje osobowe wiary, miłości i nadziei. Oznacza to, że tylko w rodzinie
człowiek może żyć i oczywiście żyje życiem osobowym. I właśnie wtedy może się
poczuć rzeczywistą osobą, której przysługuje osobowa godność. Tego nie są w
stanie dać nam żadne stanowiska i zaszczyty, nie zdobędziemy tego również za
żadne pieniądze.
49. Widzimy więc, że życie
osobowe, które jest podstawą wszelkiej działalności społecznej, rodzi się,
rozwija i dzieje poza sferą publiczną. Jeżeli nie wyniesiemy tego z domu
rodzinnego, to już później będzie nam tego brakowało do końca życia. Możemy
próbować to zastąpić zorganizowanymi akcjami lub pracami społecznymi, lecz taka
działalność nigdy nie osiągnie poziomu osobowego (czyli prawdziwej religijności
oraz moralności). Ponieważ prawdziwą
religijność rozwijamy we wspólnocie Kościoła, zaś prawdziwą moralność
przeżywamy w rodzinie.
50. Codzienne ludzkie działania
wyznacza możliwość. Człowiek ma
możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru dobra. Potocznie nazywamy
to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc możliwością poznania i wyboru.
Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość poznania prawdy i fałszu, czyli
możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest to także możliwość wyboru dobra
lub zła, czyli możliwość decydowania i postępowania dobrego lub złego. Tak
wygląda działanie, a nawet życie, typowo ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa
formuła: errare humanum est. Jest to życie w ciągłej niepewności i w
nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem
i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem). Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia?
Jak przezwyciężyć możliwość? Jak pokonać możliwość, która jest dla nas tak
zgubna? Czym ją pokonać?
51. Etyka chciała od początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy.
Sokrates uznał przecież, że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie,
ten będzie właściwie i odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie
postępowanie dzięki konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma
być powszechna i konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po
wielu dramatach ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał
wiedzy cały czas fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia
moralnego i społecznego wydają się fatalne. Jeżeli człowiek odwoła się
wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas
przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać
możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod
rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia
konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez
rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być
bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale
nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie
(chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście
wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się
działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko
maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek
kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich
spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne
próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby
uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną,
jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z
człowieka doskonałą maszynę.
52. Właśnie etyka starała się
poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na mądrość
odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles, który
związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający rozum i
wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy, a wola
zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami poznania i
działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi kierować się
prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie przeniesiona
na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z konieczności
poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po okresie
sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając człowiekowi
możliwość błądzenia.
53.W toku historii, dzięki różnym
teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją konieczność
(czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby samo
działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć
konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły
do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest
bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym
myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności
wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się
najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla
ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu
Kościoła.
54.Gdyby człowiek chciał działać
z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli ostatecznie
człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale wówczas
straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę i
ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił swoją
etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele chrześcijańscy
uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej. Kwestię tak
rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św. Anzelma. Ale Kant
postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy do czynienia z
powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz rozum. Sformułował
w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się kierować powinnością
(obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.
55. Ludzie na ogół poszukują
powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy przekształcić
możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub konieczność,
ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi wyrastać z
ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam zło, a
zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z możliwości
wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i moc, jakaś
etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu dobru. Taka
etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność musi więc
wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz