19.03.2017

Praca w wymiarze społecznym (2)



Można przyjąć, że dla Fromma świadomość jest wytworem kulturowym społeczeństwa, w którym żyjemy. Powiada on wprost, że wrażenia są wynikiem kulturowego procesu nauczania. To społeczeństwo uczy nas, jak przekształcić wrażenia w spostrzeżenia. (por. s. 116) Zdaniem Fromma, większość ludzi pozostaje zupełnie nieświadoma faktu, że to, co uważają za prawdziwe, a nawet samooczywiste, jest iluzją kreowaną przez wpływ społeczeństwa. (por. s. 63).

Możemy to rozumieć w tym sensie, że komunikacja społeczna, która dokonuje się poprzez język, narzuca nam zmodyfikowany albo nawet wypaczony obraz rzeczywistości. Ponadto znaczy to, że społeczna komunikacja nie stanowi odpowiednika poznawania rzeczywistości, ale jest już jakąś interpretacją i służy jedynie praktycznym celom rozwoju społecznego. Idąc dalej powiemy, że komunikacja społeczna będzie miała za zadanie dostosowanie ludzkiego postrzegania i zachowania do możliwości uczestnictwa w strukturach społecznych, czyli w funkcjonujących instytucjach.

Dlatego nauczanie i wychowanie organizowane przez państwo kieruje się celami społecznymi. Staje się w związku z tym przystosowaniem lub przymuszeniem człowieka do funkcji społecznych. Dzisiaj za główną funkcję i rolę  społeczną uważa się pracę zawodową, gdyż jest to najważniejsza wartość (wartość ekonomiczna), jaką człowiek-obywatel może ofiarować społeczeństwu (właściwie państwu). Struktury społeczne jako instytucje państwowe są oparte na pracy ekonomicznej, czyli zawodowej. Wiadomo, że bez pracy i dorobku ekonomicznego upadłaby cała struktura społeczna i państwowa.

Dlatego głównym zadaniem, jakie stawia przed sobą system edukacyjny państwa, jest dostosowanie i wdrożenie człowieka-obywatela do pracy zawodowej. Dzisiaj najważniejszym wskaźnikiem rozwoju społecznego jest wskaźnik ekonomiczny – dochód narodowy, zwany obecnie „produktem krajowym brutto” (PKB). Dalej ważnym wskaźnikiem jest bezrobocie, czyli ilość obywateli pozostających bez zatrudnienia i pracy.

Jeśli dokonamy przeglądu historycznego, to zobaczymy, że rozwój społeczny idzie w kierunku maksymalnego wykorzystania wszystkich ludzi zdolnych do pracy. Dlatego postulowano wykorzystanie w pracy zawodowej kobiet obok mężczyzn. Stąd pojawiają się poglądy, że praca domowa jako nieekonomiczna jest bezwartościowa, gdyż nie przynosi państwu zysku i dochodu (chociażby w postaci podatku). Szafowano również demagogicznymi hasłami, że praca zawodowa stanie się dla kobiet wyzwoleniem i emancypacją, gdyż dzięki temu będą mogły realizować w pełni swój rozwój albo swoje ambicje. Praca zawodowa miała się stać dla kobiet niezależnością i wolnością, co przywodzi na myśl ponure hasło: „Arbeit macht frei”. Nikt wówczas nie zauważył, że praca miała służyć przede wszystkim tworzeniu potęgi militarnej państwa, czyli zaspokojeniu chęci panowania jego przywódców.

Dzisiaj z kolei praca zawodowa powinna być podstawowym zajęciem obywateli, którzy służą państwu. Dlatego praca zawodowa stała się głównym celem ludzkiego życia społecznego. Człowiek-obywatel powinien pracować i konsumować to, co wypracuje. Na tym właśnie ma polegać rozwój społeczny (właściwie ekonomiczny), czyli rozwój człowieka. W ten sposób społeczeństwo narzuca człowiekowi cele i zadania życiowe. Jednocześnie realizuje określoną wizję człowieka poprzez kreowanie postrzegania rzeczywistości, komunikację językową i przekazy medialne, poprzez interpretacje wydarzeń i faktów. Edukacja publiczna została sprowadzona do wiedzy szczegółowej i praktyki zawodowej. Nikt już nie poszukuje prawdy, która w życiu społecznym nie jest do niczego potrzebna.

Dlatego Fromm mógł dojść do wniosku, że świadomość to zbiorowisko złudzeń, które myślenie próbuje organizować na potrzeby życia społecznego. Dla niego świadomość jest fałszywą mapą, jaką kierujemy się w swoim życiu i postępowaniu. (por. s. 137) Natomiast prawdziwa wiedza o rzeczywistości jest tłumiona. Fromm twierdzi, że znamy prawdę i tłumimy tę wiedzę, dlatego istnieje wiedza nieświadoma (my powiemy raczej wiedza nieuświadomiona lub niewyraźna). Uważa on, że społeczeństwo wyposaża swoich członków w rozmaite rodzaje fikcji, a tym samym czyni prawdę więźniem rzekomej racjonalności. (zob. tamże)

Kulturowy lub społeczny proces nauczania stwarza zatem fikcję racjonalności, która powinna służyć przystosowaniu człowieka do zadań społecznych (czyli przede wszystkim do pracy zawodowej). Struktury społeczne tworzą więc fikcję i same działają na zasadzie fikcji, to znaczy, że realizują i rozwijają pozorne potrzeby człowieka. Trzeba jasno powiedzieć, że celem człowieka nie jest praca zawodowa. I kompletną bzdurą jest stwierdzenie, że człowiek spełnia się w pracy zawodowej. To, że człowiek musi pracować, aby przeżyć, wcale nie znaczy, że praca powinna być celem jego życia, gdyż ludzkie życie nie polega na stworzeniu sobie dogodnego miejsca do przetrwania w świecie przyrody, ani nawet na opanowaniu i wykorzystaniu świata przyrody. Celem człowieka jest osobowe spełnienie w życiu rodzinnym oraz w życiu wiecznym (nadprzyrodzonym).


Okazuje się, że społeczeństwo dba jedynie o swój własny rozwój, co wyraża się w zapewnieniu rozwoju ekonomicznego. Dlatego edukacja społeczna, czyli państwowa, ogranicza i sprowadza człowieka do takiej racjonalności (albo systemu wiedzy), która może być wykorzystana wyłącznie dla celów użytecznych społecznie. Społeczeństwu nie jest więc potrzebna prawdziwa wiedza o człowieku, ale tylko wiedza o tym, jak pokierować ludźmi dla osiągnięcia celów ekonomicznych. Państwo nie chce wiedzy o rzeczywistości, ale wiedzy o tym, jak najlepiej wykorzystać obywateli do realizacji własnych celów. Dlatego dzisiaj liczy się przede wszystkim wiedza ekonomiczna i prawna, politologia i psychologia społeczna. Jedynie taka wiedza może być wykorzystana do tworzenia struktur państwowych i zarządzania obywatelami. 


Jeśli ludzie dadzą się wciągnąć do tej gry, to zostaną pożarci przez tę wielką machinę społeczną. Dzisiaj trzeba bronić własnej indywidualności. Trzeba bronić własnej osoby i osobowej godności. Ale musimy pamiętać, że godności osobowej nie da się zrealizować w pracy zawodowej oraz poprzez dobrobyt ekonomiczny. Swoją osobową godność spełniamy jedynie we wspólnocie osobowej. Wspólnotą osobową jest rodzina i Kościół. W rodzinie uczymy się moralności, która polega na tworzeniu relacji osobowych. Natomiast Kościół uczy nas religijności, która polega na relacjach osobowych nawiązywanych z Bogiem. Dzisiaj państwo chciałoby się pozbyć więzów i relacji osobowych, gdyż przeszkadzają one w wychowaniu posłusznych obywateli.

Staje się więc jasne, dlaczego myślenie wytwarzane przez społeczeństwo powoduje stłumienie prawdy o człowieku. Ta prawda jest potrzebne i niezbędne dla samego człowieka. Ale jest ona zupełnie niepotrzebna społeczeństwu, które zamierza rozwijać się na zasadzie własnej racjonalności. Myślenie i racjonalność funkcjonujące w społeczeństwie są dostosowywane do tak zwanych potrzeb społecznych, czyli w ostatecznym rozrachunku do zadań, które mają służyć instytucjom społecznym. Instytucje są tworami pomyślanymi, czyli wymyślonymi przez urzędników i prawników służących państwu. Dlatego w instytucjach nie ma miejsca na działania osobowe. Jeśli więc służę tylko instytucji (wszystko jedno czy będzie to jakiś urząd, czy firma lub przedsiębiorstwo), to znaczy, że zatraciłem już to, co jest we mnie osobowego. A ostatecznie przestałem już być osobą i działać jako osoba. Nie można służyć dwóm panom: Bogu i mamonie.


Żyjemy w społeczeństwie pod nieustanną presją zawłaszczenia naszej osoby. Rozwój życia społecznego prowadzi do odrzucenia wszystkiego, co osobowe. Krytycy społeczeństwa dostrzegali utratę osobowości przez człowieka jedynie w systemach totalitarnych, gdyż było to oczywiste. Wydawało się i nadal wielu ludziom się wydaje, że demokracja jest w stanie ochronić człowieka przed dehumanizacją i wyalienowaniem, przed depersonalizacją. Ale dzisiaj musimy być szczególnie czujni, bo okazuje się, że można manipulacyjnie namówić ludzi do porzucenia wszelkich wartości humanistycznych. Czy mamy się poddać globalnej destrukcji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz