19.03.2017

Kryzys człowieka pracującego (1)



Kiedy myślimy o społeczeństwie, bardzo łatwo jest potraktować je jako super byt społeczny. Wówczas chcemy zastosować różne rozwiązania systemowe. Mówimy, że państwem rządzi system prawno-polityczny, a gospodarką rządzi system ekonomiczny. Dla swoich potrzeb państwo tworzy jeszcze system edukacyjny oraz system opieki zdrowotnej (lecznictwa). Tymi urządzeniami systemowymi zarządzają mego-instytucje państwowe. Takie instytucje miały służyć sprawnemu działaniu państwa, ale okazuje się, że dzisiaj zatraciły one zupełnie zasady życia społecznego. Człowiek jako obywatel stał się po prostu przedmiotem w rękach tych instytucji.

Człowiek musi walczyć o odzyskanie swojej podmiotowości. Ale nie osiągniemy tego w wymiarze państwowym. Musimy najpierw odzyskać podmiotowość życia rodzinnego, później podmiotowość wspólnot lokalnych, a na końcu podmiotowość narodową.

Człowiek chce sam decydować o swoim życiu. Dlatego ma prawo poznać, kim jest. Mamy więc prawo do poszukiwania prawdy i zdobywania jej. Mamy też prawo do głoszenia prawdy, a nie tylko wolność wygłaszania dowolnych poglądów. Dlatego człowiek potrzebuje słowa prawdy, a nie wolności słowa, bo taka wolność niczego mu nie daje, a raczej odbiera prawdę.

W życiu społecznym potrzebna jest prawda o człowieku. Tej prawdy możemy się nauczyć przede wszystkim w rodzinie. Tak naprawdę nie da się uporządkować życia społecznego na zasadach systemowych, gdyż wszyscy musieliby przyjąć jego rozwiązanie, a to będzie totalitaryzm. Systemy stworzone przez człowieka wyglądają zadawalająco w ludzkiej głowie. W rzeczywistości nigdy się nie sprawdzają. Dlatego mamy dzisiaj ogólny kryzys społeczny.

Jest to kryzys człowieka, a zwłaszcza kryzys człowieka pracującego. Wszyscy się zgodzą, że praca powinna służyć dobru wspólnemu społeczeństwa. Ale kłamstwem jest już, że praca zawodowa jest celem człowieka. Praca nie jest celem ani powołaniem człowieka. Ona jest potrzebą i koniecznością społeczną. Jednak człowiek powinien być zawsze podmiotem pracy.

Kiedyś dawniej człowiek sam pracował. Był podmiotem pracy, ponieważ sam wykonywał całą pracę, dlatego był nazywany mistrzem. Natomiast w trakcie rewolucji przemysłowej człowiek przestał już być podmiotem pracy stając się jej przedmiotem, gdyż wykonywanie pracy przejęły maszyny. Do tej pory cała praca zależała od samego człowieka. On pracował, czyli działał przy pomocy narzędzi. Sam wykonywał swoje narzędzia i posługiwał się nimi. Natomiast później pracę za człowieka zaczęły wykonywać maszyny. Dzisiaj bez maszyny nie ma już pracy. Z pracownika i rzemieślnika człowiek stał się robotnikiem obsługującym maszynę. Pracownik stał się obsługą, czyli sługą, maszyny.

Dzisiaj w pracy zawodowej liczy się już tylko umiejętność obsługi jakiejś maszyny, zaś bardziej wyspecjalizowana praca to obsługa różnych systemów zarządzania. Kiedyś człowiek był w swojej pracy twórcą i mistrzem, dzisiaj wystarczy wykonywanie roboty przy pomocy odpowiedniej maszyny. W przemyśle liczy się doskonałość maszyny, a nie twórczość i doskonałość człowieka. Człowiek nie musi być doskonały, byle potrafił obsługiwać doskonałą maszynę.

Ludzka praca powinna mieć charakter dobra wspólnego. Pracujemy bowiem dla dobrobytu i rozwoju społecznego. Ale praca nie może zatracić wymiaru podmiotowego, gdyż wówczas straci dla człowieka cały sens. Człowiek pracuje dla siebie i swoich bliskich. Przede wszystkim pracuje dla dobra swojej rodziny. Otóż dopiero na gruncie rodziny można odkryć i zrozumieć sens ludzkiej pracy. Praca posiada bowiem znacznie szerszy sens niż tylko ekonomiczny. W systemie ekonomicznym wszystko jest nastawione na zysk i opłacalność. W rodzinie człowiek nie pracuje dla zysku lub pieniędzy. Tam liczy się przede wszystkim dobro dzieci jako tych, którzy potrzebują pomocy. Dlatego w rodzinie pracą jest codzienna troska o dzieci, o rozwój tego młodego człowieka, żeby mógł osiągnąć dojrzałość. Tutaj potrzeba wychowania i wykształcenia, potrzeba ukazywania tego, co dobre i prawdziwe, oraz tego, co piękne i radosne. To są dopiero ludzkie działania, które przyczyniają się do dobra wspólnego. Ekonomia nie potrafi zrozumieć i ocenić takich działań, ponieważ nie dają one wymiernego zysku. Jednak zysk nie może być jedynym kryterium ludzkiej pracy.

Dziś wmawia się ludziom, a zwłaszcza kobietom, że ten, kto nie pracuje zawodowo, nie jest nic wart, że nie spełnia się życiowo lub nie sprawdza się w społeczeństwie. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jest to kompletna bzdura. Największym kłamstwem naszych czasów jest teza, że człowiek spełnia się w pracy zawodowej. To jest oszustwo wymierzone w samą osobę człowieka.

Człowiek jest osobą i naprawdę spełnia się w życiu religijnym i moralnym. Dlatego celem głównym jest osiągnięcie doskonałości osobowej. A tego możemy dokonać jedynie w osobowej łączności z Bogiem poprzez religię, albo w osobowej łączności z ludźmi poprzez moralność. Człowiek powinien więc rozwijać swoją osobę, przy okazji troszcząc się o zdrowie ciała oraz rozwój duchowy. Ale trzeba pamiętać, że ani doskonała wiedza, ani super kondycja cielesna nie zapewnią człowiekowi osobowego rozwoju i spełnienia. Osobowe spełnienie możemy osiągnąć jedynie poprzez relacje osobowe z Bogiem oraz z innymi ludźmi. Nie ma innej drogi osiągnięcia doskonałości. Wszystko inne jest złudne. Jakby powiedział Kohelet (1, 3): marność nad marnościami i wszystko marność.

Dlatego człowiek nie powinien w pierwszym rzędzie zabiegać o pracę zawodową, ale o swoje życie rodzinne rozwijane w duchu moralności i religijności. Tylko w ten sposób możemy zasłużyć sobie na doskonałość życia wiecznego. Człowiek żyje tu na ziemi przez pewien czas, ale jego osoba żyje i działa w wieczności. Dlatego osobowe spełnienie osiągamy w życiu wiecznym. Powinniśmy się troszczyć przede wszystkim o życie moralne i religijne, bo to właśnie one mają wymiar osobowy. Praca zawodowa nie rozwija człowieka osobowo. Ona jest zwykłym obowiązkiem dnia codziennego, może nawet obciążeniem dla samego człowieka. Dlatego nigdy nie powinniśmy poświęcać swojego życia rodzinnego dla firmy lub przedsiębiorstwa, gdyż w ten sposób nie zyskamy nic trwałego.

To, co w człowieku najtrwalsze to jego osoba. Wszelkie wypracowane dobra materialne są czymś chwilowym i nietrwałym. Na tym nie da się zbudować życia wiecznego. Albo więc człowiek poświęca się pracy zawodowej i osiąganiu statusu materialnego, albo poświęca się życiu osobowemu w rodzinie, a wtedy osiąga status wieczności. Całe bogactwo człowieka polega na jego osobowej podmiotowości. Bez osoby ani dusza, ani ciało nie mogłyby spełniać swych funkcji, ponieważ w człowieku wszystko zaczyna się od osoby stworzonej na podobieństwo Boże. To osoba uduchowia duszę oraz ożywia ciało. Osoba kieruje wszystkim, co jest zawarte w człowieku. Osoba decyduje o naszym ludzkim życiu, zarówno duchowym jak i cielesnym.

Osoba ludzka potrzebuje wiary i miłości, gdyż to one stanowią o doskonałości osoby. Wiary uczymy się od osób mówiących prawdę. Miłości uczymy się od kochających osób. Wiary i miłości nie da się zastosować w polityce lub ekonomii. Miłość i wiara żyją w rodzinie lub w Kościele. To Chrystus uczy nas wiary i miłości.

Co gorsze, dzisiejsza pedagogika zmierza do kształtowania przedmiotowości człowieka, a nie jego podmiotowości. Nie traktuje się człowieka jako podmiotu, gdyż nie ma koncepcji osoby jako podmiotu egzystencjalnego w człowieku. Pedagogika bardzo chętnie skłania się ku psychologii, która traktuje człowieka jako samosterujące się urządzenie lub samonapędzające się narzędzie. Wszystko, co jest zawarte w człowieku, rozważa się na tym samym poziomie jako równorzędne właściwości, oczywiście przyjmując, że jedne z nich odgrywają ważniejszą rolę dla człowieku (np. częściej występują), natomiast inne odgrywają rolę pomniejszą.

Ponadto w systemie edukacyjnym panuje powszechny pragmatyzm i utylitaryzm, czyli stawia się na kształtowanie tych umiejętności, które będą przydatne w życiu społecznym, albo raczej w działalności instytucjonalnej lub zawodowej. Liczą się bieżące potrzeby życiowe, czyli to, co użyteczne w danej chwili. Nie ma spojrzenia w przyszłość, gdyż brak jest rozpoznania celu ludzkiego życia, bo nie ma poznania początku.

To właśnie filozofia pytała kiedyś o początek i pyta do tej pory, żeby poznać, czym coś jest, a ostatecznie wskazać również cel, do jakiego zmierza każda rzecz. Odrzucając poznanie, kim jest człowiek, zapominamy o konieczności odwołania się do początku i końca. Tradycyjne pytania: skąd przychodzimy? kim jesteśmy? dokąd zmierzamy? znikły z pola zainteresowania naukowców. Człowiek stał się chwilowym przystankiem na nitce czasu. Dla jednych jest to przystanek Alaska, dla innych przystanek Woodstock, ale dla jeszcze innych przystanek bankomat albo Mc’donald.

Trzeba to wszystko odrzucić i rozpocząć od nowa. Trzeba zapytać o tożsamość człowieka, o tożsamość samego siebie. Kim ja jestem? Kim chcę być? Kim mogę się stać? Ja sam chcę decydować o sobie, o swoim życiu. Dlatego mam prawo poznać, kim jestem. Każdy człowiek ma prawo wiedzieć, kim jest. Dopiero wówczas człowiek ma możliwość działania dla swojego własnego dobra, gdy pozna, kim jest. Tutaj nie wystarczy dostosowanie się do otoczenia, bo mogę się stać krawatem na gumce – łatwy w użyciu, gdy potrzeba. Czy zamierzam tylko gonić za różnymi wymyślanymi potrzebami? Czy pragnę kształtować siebie i swoje otoczenie? Czy ulegam jedynie wpływom i żyję przyzwyczajeniami? Czy chcę żyć w sposób wolny i rozumny podejmując własne niezależne działania? Czy pragnę sam czegoś dokonać, czy dostosowuję się do wymogów innych ludzi? A więc wreszcie czy sam działam samodzielnie, czy tylko doznaję działania?

To nie są fanaberie jakiegoś ambitnego filozofa. To jest ludzka rzeczywistość i próba zmierzenia się z tą rzeczywistością. Muszę wiedzieć, czy chcę dać się omamić i zostać pionkiem w czyjejś grze, czy sam podejmę trud wygrania swojego życia. Czy chcę być stale popychany w różne strony, czy sam wyznaczę sobie kierunek i pójdę do przodu?

Wstań i chodź! Wszystko zależy od Ciebie! Ty jesteś panem samego siebie. Filozof powie, że jesteś samodzielnym podmiotem. Ty decydujesz o sobie. A co postanowisz, tak się stanie. Możesz stać się dobrym człowiekiem albo złym doradcą. Możesz stać się kimś mądrym albo głupim naśladowcą mody. Możesz wygrać życie albo je przegrać. Wszystko pozostaje w twoich rękach, a właściwie w twojej głowie. Rusz głową! Rusz i czyń dobro i prawdę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz