Losem człowieka jest tragedia.
Człowiek przeżywa swój tragiczny los. Dlatego nasze przeżywanie jest patetyczne
(przeżycie jako pathos).
Natomiast komedii się nie
przeżywa. Komedię można tylko odgrywać. Dlatego możemy powiedzieć, że gra i
zabawa stoi w sprzeczności z przeżywaniem.
Sztuka wyrasta z doświadczenia
przeżycia piękna. Takie przeżywanie dotyczy bezpośrednio życia, gdyż życie jest
piękne. Stąd prawdziwa sztuka wydaje się być patetyczna.
Skąd więc wziął się komizm? Już
Arystoteles twierdził, że człowiek jest istotą zdolną do śmiechu. A więc
również zdolną do żartów. Ale taka postawa jest zaprzeczeniem tragicznego losu
człowieka. Być może człowiek chce na co dzień zapomnieć o swojej tragedii.
Toteż znajduje pocieszenie w śmiechu i żartach, czyli w komedii. To zauważyli
już Grecy (Arystofanes).
Człowiek podejmuje grę ze swoim
losem (czy aby na pewno grę?), tak jakby chciał oszukać swój los albo samego
siebie. Przecież jak nam przekazano, rzymscy żołnierze zagrali w kości o szatę
Jezusa. Tragedia i komedia. Pathos (przeżycie) i ludus (gra i zabawa).
Tragedia wymaga powagi. Trzeba
poważnie potraktować ludzką egzystencję. Ale ludzką naturę, czyli esencję,
można wyśmiewać. Czyżby natury nie należało traktować poważnie. To by znaczyło,
że ludzka natura jest czymś niepoważnym. Jest czymś niepoważnym i śmiesznym,
jest czymś komicznym, ponieważ jest nieskończenie różnorodna, a przez to
niejednoznaczna. Tutaj nie ma równości (jakiegoś zrównoważonego poziomu), lecz
zawsze znajdzie się coś śmiesznego względem czegoś innego.
Można zatem przyjąć, że
egzystencja jest tragiczna a przez to poważna, natomiast natura i esencja jest
komiczna. Tę różnicę dostrzegali najpierw jedynie artyści. Ale co pozwala
człowiekowi śmiać się z samego siebie albo z innych?
I chyba tutaj znów natrafiamy na
myślenie. Przeżywanie na pewno nie jest myśleniem. W mojej antropologii
przeżywanie dotyczy uczuciowości. Przeżywanie jest doświadczeniem uczuciowości
a nie świadomości. Toteż według mnie sztuka rodzi się w doznawaniu uczuciowym,
które nazywam przeżywaniem. Chodzi oczywiście o przeżywanie i przeżycie piękna.
Piękno stanowi bowiem własność egzystencjalną, czyli transcendentalną własność
istnienia. Dlatego przeżycie, które dotyczy piękna, jest patetyczne, czyli
poważne. Doświadczenie piękna jest zawsze poważne a nie śmieszne. Śmieszne
staje się jedynie nasze myślenie o ludzkiej naturze. Myślenie potrafi bowiem
zestawiać ze sobą dowolne rzeczy lub właściwości. Gdy pomyślimy i przedstawimy
sobie różowego słonia, wtedy wydaje się to śmieszne. Ale musimy sobie zdawać
sprawę, że poprzez takie myślenie wypaczamy samą rzeczywistość. Przecież to, co
realne, nie jest dla nas śmieszne. Śmieszne stają się nasze wyobrażenia i
pomysły (czyli wymyślenia).
Podsumowując to by znaczyło, że
nasza sztuka rozciąga się gdzieś pomiędzy tragedią i komedią. To pokazuje
również, że sztuka rozciąga się pomiędzy przeżyciem i myśleniem, pomiędzy
uczuciem a rozumem. Potwierdzenie tej tezy odnajdziemy w historii sztuki,
zwłaszcza współczesnej. Mamy coraz więcej wymyślonej sztuki, zaś przeżycie
odchodzi gdzieś na drugi plan.
Dzisiaj w sztuce panuje
wszechwładnie myślenie. Dlatego współczesna sztuka nie potrafi przeżywać
tragedii człowieka, ale pokazuje jakieś śmieszne przedstawienia, wymyślone
instalacje lub performanse. Przecież to niczemu nie służy. Na przykład taki
Warhol jest po prostu beznadziejny, bo nie czuje i nie przeżywa ludzkiego losu.
On jedynie funkcjonuje znakomicie w kulturze jako reklamówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz