16.Jeżeli więc nasz rozum chce poznać prawdę
o człowieku, to musi zwrócić się do słowa, które narodzi się w nim pod wpływem
osobowej prawdy. Z dziejów filozofii widać, że otwartość na prawdę nie jest
stałą i mocną dyspozycją rozumu. Kiedy
rozum sięgnął po poznanie zła, utracił taką otwartość na prawdę i odtąd musi
się przebijać przez zasłonę informacji zmysłowych (wrażeń i wyobrażeń). Z
danych zmysłowych nie da się wyabstrahować prawdy, ani słowa. Można co najwyżej
wyabstrahować ogólne pojęcia, które w jakiejś mierze ułatwiają nam opisywanie
otaczającego nas świata i porozumiewanie się w tej sprawie. Możemy łatwo zdefiniować
różne rzeczy, co zdaniem filozofów miało być poznaniem ich istoty lub natury.
Wszystkie te zabiegi pozwalają nam tworzyć wiedzę o świecie i o człowieku. Ale
taka wiedza nie opisuje człowieka w całej pełni. Wiedza opisuje człowieka w
ogólności, osoba zaś jest czymś najbardziej indywidualnym i osobistym, dlatego
nasza wiedza nie obejmuje osoby, ani tego, co w człowieku jest osobowe.
Rozum musi zatem dokonać szczególnego
wysiłku, żeby poznać osobę człowieka lub Boga. Rozum musi się oczyścić ze
wszystkich wyobrażeń zmysłowych i sięgnąć gdzieś głęboko, gdzie zamieszkuje
osoba. Ściśle mówiąc, rozum musi się oczyścić i dzięki temu pozwolić
oddziaływać osobowej własności prawdy, która sprawi, że w rozumie narodzi się
słowo prawdy. Św. Tomasz tak pisze o narodzinach słowa.
Samo poznanie intelektualne spełnia się
wtedy, gdy w umyśle poznającego zostaje poczęte (pojęte) coś, co nazywamy
słowem, gdyż zanim umocni się w naszym umyśle pojęcie, nie mówimy o rozumieniu,
lecz o myśleniu prowadzącym do zrozumienia. Podobnie też samo chcenie wypełnia
się w miłości pochodzącej od kochającego dzięki woli, skoro miłość jest
umocnieniem woli w chcianym dobru. Jednak w stworzeniach słowo i miłość nie są
osobami istniejącymi podmiotowo w naturze intelektualnej poznającej i chcącej,
ponieważ poznanie i chcenie bytu stworzonego nie stanowi jego istnienia.
Dlatego słowo i miłość są pewnego rodzaju dodatkiem dołączonym (supervenientia)
do natury poznającej i chcącej, jakby pewną cechą przypadłościową. (De potentia q.9
a.9)
Bo skoro nasz intelekt ujmuje istotę jakiejś
rzeczy istniejącej samodzielnie poza duszą, to dokonuje się jakieś udzielenie
tej rzeczy, która istnieje sama przez się, w ten sposób, że nasz intelekt
przyjmuje od tej rzeczy w jakimś stopniu jej formę, która już jako forma
poznawcza istniejąca w naszym intelekcie pochodzi w jakiś sposób od tej
zewnętrznej rzeczy. Ponieważ rzecz na zewnątrz jest różna od natury
poznającego, to czymś innym jest istnienie formy ujętej przez intelekt oraz
istnienie rzeczy istniejącej samodzielnie. Gdy jednak nasz intelekt pojmuje
swoją własną istotę, obie formy zostają zachowane, gdyż sama forma przyjęta
przez poznającego w jakiś sposób powstaje w intelekcie, skoro intelekt ją
kształtuje, a zarazem zostaje zachowana pewna jedność pomiędzy przyjętą formą,
która skądś pochodzi, a rzeczą od której pochodzi, ponieważ obie mają
intelektualne istnienie, bo jedna jest intelektem, a druga jest formą poznawczą
intelektu, nazywaną słowem intelektu. Ale ponieważ nasz intelekt w swojej
istocie nie istnieje w doskonałym akcie poznawczym, ani intelekt człowieka nie
stanowi zarazem ludzkiej natury, to wynika, że wymienione słowo nawet jeśli
jest zawarte w intelekcie i w jakiś sposób upodabnia się do niego, to jednak
nie jest tożsame z samą istotą intelektu, lecz jest tylko odciśniętym jej
podobieństwem. Toteż w powstawaniu takiej intelektualnej formy poznawczej
ludzka natura nie zostaje udzielona, aby można było mówić o właściwym
zrodzeniu, które wyrażałoby udzielanie natury. Jak więc w naszym intelekcie
poznającym samego siebie występuje pewne pojawiające się słowo, które przynosi
ze sobą podobieństwo do tego, od czego pochodzi, tak w Bogu objawia się Słowo,
które zawiera podobieństwo tego, od którego pochodzi. Pochodzenie tego [Słowa
Bożego] przewyższa dwojako pochodzenie naszego słowa [intelektualnego]. Po
pierwsze w tym, że nasze słowo jest czymś różnym od istoty intelektu, jak już
mówiliśmy. Natomiast boski intelekt, który w doskonałym akcie poznawalności
jest zgodny ze swoją istotą, nie potrzebuje przyjmować jakieś formy
intelektualnej, która nie byłaby jego istotą. Dlatego jego Słowo jest z Nim
zjednoczone istotowo, a także sama jego boska natura jest intelektualnością, a
zatem udzielanie, które dokonuje się w sposób intelektualny, staje się zarazem
udzielaniem natury, stąd może być nazwane rodzeniem, w którym Słowo Boże
przekracza w pochodzeniu nasze słowo [intelektualne]. (De potentia, q.2
a.1)
Widzimy, że w Bogu zrodzone Słowo staje się
od razu Osobę. Otóż w przypadku człowieka zrodzone w naszym umyśle słowo staje
się jedynie podobizną osoby, która przekazuje nam informację o poznanej osobie,
właściwie ujawnia dla nas tę osobę. Słowo pokazuje nam osobę. Ono jakby
wskazuje na osobę, której prawdę nam przynosi. Słowo naszego umysłu jest
obrazem i przedstawieniem (czyli reprezentacją) osoby. Słowo reprezentuje i
przedstawia bezpośrednio samą osobę. Jest ujawnieniem i objawieniem osoby.
Słowo Boże objawia dla nas Boskie Osoby (Trójcę Osób). Dlatego słowo jest
niezbędne do poznania osoby człowieka i Osoby Boskiej.
17.Osoba
przemawia w słowie, zaś słowo przedstawia osobę. To znaczy, że osoba wyraża się
poprzez słowo, zaś słowo jest wyrazem osoby. Ale słowo ma szczególny związek z
osobą, gdyż słowo nie tylko wyraża, ale jednocześnie uobecnia osobę. Osoba
uobecnia się w słowie, czynie i życiu. Osoba udostępnia się dla nas poprzez
słowo, poprzez czyn i poprzez życie. Jest to bezpośrednie doświadczenie osoby.
Jedyne doświadczenie, jakie jest dostępne człowiekowi (właściwie jego władzom
duchowym).
Osoba mówi do nas w słowie. To znaczy, że
przemawia do nas prawda osoby. Ta osobowa prawda ma zdolność oddziaływania na
nasz rozum lub intelekt. Prawda pasuje bowiem do intelektu. Albo raczej to
intelekt jest przystosowany do osobowej prawdy, gdyż jest on przyczynowany
przez tę prawdę. Dalej osoba objawia się w czynie. To znaczy, że oddziałuje na
nas dobro osoby. Osobowe dobro może oddziaływać na naszą wolę. Dobro jest
bowiem dopasowane do woli, albo raczej wola jest poruszana przez dobro, gdyż
dobro przyczynuje samą wolę. Osobowe dobro działa więc poprzez wolę. A wola
doświadczając tego dobro pragnie i kocha samą osobę. I wreszcie życie. Osoba
żyje dzięki życiu. W przeżyciu życia doświadczamy osobowego piękna. W życiu i
przeżyciu (w przeżyciu życia) objawia się osobowe piękno. To piękno oddziałuje
na naszą uczuciowość. Życie i piękno są współmierne do naszej uczuciowości.
Piękno po prostu przyczynuje naszą uczuciowość. Uczucia przeżywają piękno,
które oddziałuje na nie jako życie. Dlatego mówimy o uczuciowym przeżyciu.
Uczucia doświadczają osoby jako życia. One odczuwają samo życie osoby. Czują,
że osoba jest czymś żywym i żyjącym. Czują, że osoba żyje lub że jest żywa.
Dlatego Boga odczuwamy jako żywą osobę i jako źródło życia.
Aby przyjąć doświadczenie słowa intelekt musi
się oczyścić, czyli pozbyć się swoich pomysłów i poglądów. Powinien odrzucić
całą empiryczną wiedzę i budowane na niej poglądy dotyczące człowieka. Powinien
wrócić do Sokratesowego „wiem, że nic nie wiem” i w tej strefie „zero” (w tym
punkcie zerowym) czekać na doświadczenie osobowe. Ale wydaje się, że to może
się udać jedynie z Bożą pomocą. Oczyszczenie intelektu powinno być związane z
nawróceniem jako otwarciem się na Boga. Dopiero wtedy Bóg może przemówić do
człowieka. A więc Boska Osoba przemawia do nas i to stanowi zapoczątkowanie
osobowego doświadczenia człowieka. Bogu możemy uwierzyć, natomiast drugiemu
człowiekowi rzadko od razu wierzymy. A wiara jest przyjęciem prawdy osobowej.
Wiara łączy nas z osobową prawdą. Wiara jest prawdziwą łącznością z osobą.
Wiara po prostu dotyczy osoby. Wierzymy w osobę. Wierzymy w Boga (czyli w trzy
Boskie Osoby – w Trójcę Osób). Ale poznając osobę ludzką wierzymy także w
człowieka (czyli w osobę ludzką). Wierzymy, bo to jest prawda i realność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz