7.02.2015

Rozwój duchowości człowieka /9



15.Trzeba przyznać, że ludzka duchowość jest sprawiana przez osobowe istnienie, które człowiek otrzymuje od Boga. Ludzka duchowość nie mogła pojawić się z niczego. Działania przypisywane człowiekowi mogą oczywiście doskonalić swoje władze, ale same muszą być zawsze zapodmiotowane w odpowiedniej władzy i przez nią spełniane. Dlatego same działania nie będą w stanie wytworzyć nigdy swojej własnej podmiotowości. Stąd rozumna dusza nie mogła powstać jako rozwój działania i przystosowania się do środowiska. Człowiek powstaje więc od razu jako rozumny. Nawet Arystoteles twierdził, że człowiek powstaje jako rozumne zwierzę, ale tak naprawdę nie potrafił wytłumaczyć, skąd wzięła się nasza rozumność.

Dopiero chrześcijaństwo przyniosło koncepcję stwarzania, która była znana wyłącznie Żydom z przekazu Biblijnego. Augustyn uważał, że Bóg stwarza bezpośrednio duszę człowieka, ale to wypływało z pojmowania duszy jako samodzielnej substancji. Niestety Augustyn nie znał pełnego dorobku metafizyki, dlatego powtarzał funkcjonujące wtedy ujęcia. Ale czy przyjmiemy, że Bóg stwarza rozumną duszę, czy też, że stwarza osobowe istnienie, to i tak należy uznać, że to Bóg stwarza człowieka i bez Boga człowiek nie mógłby powstać.

Bóg stworzył człowieka. Biblia powiada, że Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje. My powiemy, że Bóg stworzył osobę ludzką, która jest obrazem Bożym w człowieku. Natomiast osoba przyczynuje już wewnętrzne wyposażenie bytu ludzkiego w postaci duszy i ożywionego ciała. Własności osobowe istnienia przyczynują duszę wraz z jej władzami rozumu, woli i uczuciowości. Natomiast własności nieosobowe istnienia przyczynują ludzką cielesność, czyli żywy organizm. W ten sposób osoba „jakby się wciela” w duszę i ciało. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć, że osoba ma moc przyczynowania duszy i ciała, czyli jakby wytwarza duszę i ciało.

Rozumność człowieka pozwala mu poznawać otaczający go świat. Ale ludzki rozum w swej naturalnej postaci (czyli po grzechu poznania zła) nie jest zdolny poznać osoby i zrozumieć tego, co osobowe. Ani znakomite dokonania filozofii starożytnej, ani tym bardziej dokonania filozofii nowożytnej (czy to w wersji racjonalizmu lub idealizmu, czy to w wersji empiryzmu lub pozytywizmu) nie doprowadziły nigdy do postawienia problemu osoby. Sam problem i pytanie o to, czym jest osoba, zjawiły się w teologii chrześcijańskiej. Ale okazało się, że aparatura pojęciowa filozofii nie jest przygotowana do podjęcia tego tematu. Rozwiązanie Boecjusza jedynie zamaskowało ten ważny problem nie dając dobrego wyjaśnienia. Uznano bowiem, że charakter osobowy człowieka wyznacza jego rozumna natura. Mówiąc wprost za osobę uznano samą rozumność. Stąd wzięło się późniejsze utożsamienie osoby ze świadomością w fenomenologii (zwłaszcza u Schelera).

Dziś już wiemy, że osoba ludzka nie jest ani rozumnością, ani tym bardziej świadomością. Osoba jest podmiotowością istnienia a nie podmiotowością istoty. Osoba jest więc ludzką egzystencją a nie esencją. Ale już w dobie średniowiecza (XII wiek) Ryszard ze św. Wiktora określał osobę jako nieprzekazywalną egzystencję (incommunicabilis existentia).

Żeby poznać osobę, ludzki rozum musi przyjąć coś, co pochodzi bezpośrednio od samej osoby. Czymś takim jest słowo, które niesie ze sobą akceptację osobowej prawdy. Słowo przekazuje nam prawdę zawartą w osobowym istnieniu. Słowo przekazuje nam prawdę, która stanowi osobową własność istnienia. Dlatego słowo dotyczy bezpośrednio samej osoby jako osobowej podmiotowości istnienia wyznaczonej przez własności prawdy, dobra i piękna. Możemy powiedzieć, że osoba przemawia do nas właśnie w słowie prawdy. Jeśli więc chcemy posłuchać osoby, to musimy się wsłuchać w głos prawdy przemawiający do nas w słowie. Nie ma żadnej wiedzy o osobie, ale możemy przyjąć słowo, które powie nam coś o osobie. Słowo objawia osobę. Nasze ludzkie słowo prawdy ujawnia nam osobę człowieka. Natomiast Słowo Boże objawia nam Osobę Boską (Syn mówi nam o Ojcu i o sobie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz