Przeraża mnie sam sens
filozofowania – po co to robić, jeżeli to nie może dać człowiekowi szczęścia,
gdyż to wszystko dzieje się gdzieś poza człowiekiem, czyli obok realnego
człowieczeństwa.
Przeraża mnie uwikłanie się w
rozważania możliwości poznania przy kompletnym braku poznania realności.
Przeraża mnie myślenie o
człowieku, wszystko jedno dobre czy złe, zamiast zrozumienia realności
człowieczeństwa. Przecież najważniejszy jest człowiek a nie jego myślenie. Myślenie
powinno służyć realności człowieka, inaczej traci wszelki sens. Człowiek musi
ratować swoją realność, czyli osobową podmiotowość istnienia, a nie ganiać po
manowcach swojego myślenia.
Przeraża mnie niezdolność
dotarcia do realności człowieka, gdyż człowiek zginie bez realności.
Przeraża mnie zupełna niezdolność
do personalizmu (albo wypaczony personalizm Schelera). Jest to konsekwencja
braku metafizyki personalistycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz