16.01.2023

Wiara kontra myślenie

Wiara (credo/credere) jest uznaniem tego, co realne. Wiara religijna jest uznaniem realności Boga. Jest uznaniem istnienia Boga. Dopiero taka wiara jest pełnym wyrazem naszej religijności. Taka wiara staje się sensem religii.

Nasza religijność wyrasta z naszej osobowej podmiotowości. Jest ona efektem osobowego działania na poziomie duchowości. Dlatego religijność człowieka jest związana z uznaniem istnienia Boga i Jego realności. Jeśli zabraknie nam takiej wiary, to możemy tylko pomyśleć o Bogu. Ale to oznacza, że możemy o Nim pomyśleć cokolwiek.

Myślenie (cogito, cogitare) jest zaprzeczeniem wiary (credo), ponieważ  myślenie wyrasta z negacji tego, co realne. Myślenie nie jest przecież poznaniem czegoś realnego, jak się dziś twierdzi. Myślenie tworzy jedynie dowolne możliwości. Dlatego myślenie nie jest w stanie poznać Boga. A tym bardziej nie jest zdolne uznać realności Boga, czyli Jego istnienia. Stąd też myślenie odrzuca jakiekolwiek dowody na istnienia Boga.

To pokazuje nam, że ateizm bierze się z myślenia o Bogu, skoro myślenie potrafi zanegować prawdziwą realność. To powoduje, że ateiści traktują dzisiaj religię (wiarę religijną) jako ideologię. W ten sposób cała teologia katolicka staje się dla nich wyłącznie ideologią, czyli dowolnym myśleniem niczym nie uzasadnionym (ponieważ odrzucają uznanie realności). 

Otóż ideologia jest naszym swobodnym myśleniem o czymkolwiek bez żadnego udziału realistycznego poznania. Tworzymy sobie dowolne poglądy czy teorie opierając się na wolności myślenia. Nie obchodzi nas wtedy poznanie człowieka, poznanie jego pełnej realności, a nie tylko tego, co widzimy. Gdyż to, co widzimy, myślenie jest w stanie zinterpretować w dowolny sposób. Przecież stąd biorą się naukowe poglądy, że człowiek w całej swojej realności jest efektem ewolucji przyrodniczej. 

Jeśli człowiek jest osobą, a nie tylko zwykłym zwierzęciem, jeśli naprawdę jest osobą (czyli realnym podmiotem sprawczym), która przerasta swoją realnością cały świat przyrodniczy, to nie może pochodzić z procesu ewolucyjnego. Jedynie postać  i kształt naszej cielesności może być efektem rozwoju ewolucyjnego. Lecz cielesność to nie wszystko. Cielesność nie jest całą lub jedyną realnością człowieka. Już starożytni wyróżniali w człowieku ciało i duszę, jednak to też za mało. Dopiero gdy Tomasz z Akwinu przyjął i uznał, że przyczyną ontycznej realności jest istnienie (actus essendi), zdołaliśmy odkryć ostateczną zasadę realności człowieka, a zarazem istotę realności Boga = ipsum esse. 

Dlatego realistyczne poznanie człowieka (którego efektem jest pełne rozumienie) informuje nas, że jego pełna realność (byt) składa się z istnienia i istoty. To, co oglądamy na co dzień, jest tylko poziomem istotowym (esencjalnością = natura). Prawdziwa realność człowieka ukrywa się w jego istnieniu. Mamy tam podmiotowość osoby i podmiotowość życia. Obie razem stanowią one ludzką egzystencję, czyli ten poziom realności, jaki wykracza poza ewolucję i cały świat przyrodniczy.

Dlatego człowiek jest przede wszystkim osobą i życiem. A dalej mówimy, że jest osobą uduchowioną oraz ucieleśnioną (lub wcieloną). Jeśli osoba ludzka z racji swej egzystencjalności nie pochodzi z procesu ewolucyjnego, to stajemy przed pytaniem i problemem, skąd zatem wzięła się osoba każdego z nas (gdy wierzymy, że człowiek jest osobą). Jedyną odpowiedzią, jaką podaje nam tradycja religijna, jest ta, że osoba została stworzona przez Boga (Osobowego Boga). Tradycja chrześcijańska jeszcze sprzed podziałów (Sobór Nicejski) sformułowała w tym względzie naukę, że w Bogu uobecniają się Trzy Osoby. Jest więc mowa o Trójcy Swiętej. Właśnie Trójca Swięta ma odpowiednią moc sprawczą, która jest w stanie obdarzyć człowieka jego indywidualną osobą (mężczyzny lub kobiety) oraz życiem nadprzyrodzonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz