2.11.2021

Skąd się bierze negacja osobowego człowieczeństwa? /1

Człowiek uparcie neguje swoje osobowe człowieczeństwo. Porzuca swoją osobową realność. A przecież osoba ludzka jest czymś nadprzyrodzonym. Dlatego też nie wolno naszego człowieczeństwa sprowadzać do wymiaru czysto przyrodniczego. Ani osoba, ani życie (jako źródło naszego ludzkiego życia) nie wyrastają z ewolucji przyrodniczej czy biologicznej.

Nasze człowieczeństwo ma pochodzenie nadprzyrodzone. Oznacza to, że zarówno osoba ludzka jak i ludzkie życie zostały stworzone przez Boga. Stanowią one sprawcze podmiotowości naszego istnienia, które pochodzi wprost od Boga Stwórcy. Co więcej, zarówno osoba jak i egzystencjalne życie są samym centrum naszej ludzkiej realności. Nasza natura – dusza i ciało – a więc to, co obserwujemy spotykając innych ludzi, jest już przyczynowana przez moc sprawczą dwóch podmiotowości – duchowej osoby i ożywczej życia. Możemy uznać, że bez osoby i życia nie byłoby naszej ludzkiej natury. Dlatego też duchowo-cielesna natura stanowi przejaw i wyraz mocy sprawczej aktów osoby i życia (aktywności osobowej i ożywczej).

Jeżeli więc negujemy naszą osobową i ożywczą realność istnienia, to tym samym porzucamy realne i prawdziwe człowieczeństwo. Musimy jednocześnie wiedzieć, że w zamian nie stworzymy niczego realnego, będziemy zaś obracali się w świecie możliwości. Możemy tworzyć różne pomysły reprezentujące możliwości działania człowieka, ale to zawsze będą jakieś sztuczne fikcje. Taką fikcją jest teza, że człowiek działa albo powinien działać na zasadzie wolności. Przecież wolność tak naprawdę jest czystą możliwością i niczym więcej. Natomiast do działania potrzebna jest i konieczna moc sprawcza a nie tylko możliwość działania. W oparciu o wolność, czyli możliwość, nie zbudujemy żadnej własnej realności. A wtedy odejdziemy w świat niebytu.

Jeśli więc zapytamy, dlaczego dochodzi do odrzucenia osobowego człowieczeństwa, to odpowiedź jest oczywista – dlatego, że uwierzyliśmy (wierzy w to ideologia) w ludzkie myślenie. Uwierzyliśmy w niepodważalność myślenia oraz błędnie uwierzyliśmy w sprawczą moc myślenia, a stąd płyną już dalsze konsekwencje. A zatem z powodu afirmacji myślenia odrzucamy własną realność i realność reszty rzeczywistości. Co więcej, głosi się uparcie, że myślenie (ideologiczne myślenie) zastąpi rzeczywistość w sposób stokroć doskonalszy. Ideologia twierdzi, że realność stoi nam na drodze do realizacji doskonałych pomysłów ludzkiego myślenia. Przecież widzimy, że realność opiera się idealnym pomysłom. Cóż więc należy zrobić? Trzeba porzucić i nawet zniszczyć realność, zwłaszcza realność człowieka. To zadziwiające, że człowiek w swej ideologicznej wizji jest przekonany, że myślenie może zapanować nad rzeczywistością. Otóż myślenie może negować realność, może ją pomijać i odrzucać, ale nigdy nie będzie w stanie jej ogarnąć i nad nią zapanować. Nasza realność osoby i życia nie poddaje się myśleniu, dlatego myślenie ją pomija. Jest to bowiem podmiotowość sprawcza istnienia, a myślenie zupełnie nie dociera do istnienia i nie ogarnia go.

Abyśmy jednak mogli sięgnąć do sfery egzystencjalnej, potrzebne jest odpowiednie doświadczenie wewnętrzne. Trzeba się poddać aktywności osobowej, czyli przyjąć akty kontemplacji, sumienia oraz upodobania. Wiemy z historii, że najlepiej zostało przedstawione oddziaływanie na naszą duszę aktów sumienia (trafiają one do władzy woli). Dowodzi to istnienia realnych aktów osobowych sumienia oraz ich oddziaływania na wolę, co zostało opisane jako wezwanie do czynienia dobra (bonum faciendum). Dziś możemy dopowiedzieć, że chodzi o urzeczywistnienia osobowego dobra człowieka, przede wszystkim poprzez osobową miłość. Jeśli jednak porzucimy tego typu osobowe doświadczenie wewnętrzne, to pozostanie kierowanie się dowolnym myśleniem i dowolnym wyborem dotyczącym naszego działania.

Albo będziemy więc postulowali podejście utylitarystyczne, czyli kierowanie się własną korzyścią lub przyjemnością, albo co gorsze, popadniemy w całkowity relatywizm promując dowolność działania według „widzimisię”. Wszystko to są rozwiązania chwilowe, które nie budują realnej osobowości w naszej naturze duchowo-cielesnej. Dzięki temu zatracamy zupełnie realne stawanie się lepszym człowiekiem, stajemy się natomiast jakimś zlepkiem możliwości, z których nic nie wynika (ani dobro, ani zło). Nasze człowieczeństwo staje się po prostu nijakie. To tak, jak byśmy przestali być realnym człowiekiem.

W tej sytuacji to nie my decydujemy o swoim działaniu, lecz ulegamy różnym zewnętrznym wpływom. Nie posiadamy bowiem mocy sprawczej (albo jej zupełnie nie wykorzystujemy), ale jesteśmy targani przez różne możliwości działania. Przestajemy być przyczyną swoich własnych działań (nie jesteśmy już władcą samego siebie), lecz zostajemy uzależnieni od sił zewnętrznych (propagandy, namowy lub wprost przemocy). Oczywiście kończy się to totalnym uzależnieniem, czyli niewolą. Wolny jest bowiem ten, kto działa własną mocą. Tak działając jesteśmy wolni i mocni zarazem. I wtedy możemy urzeczywistniać, czyli budować, swoją ludzką naturę poprzez działania osobowe. Budujemy wtedy własną osobowość jako realne wyposażenie duchowości.

Dla rozwoju i budowania naszej ziemskiej natury potrzebne są i konieczne działania osobowe. Działania osobowe podejmowane przez człowieka określamy mianem moralności i religijności. Działania moralne są to działania dotyczące osoby ludzkiej, natomiast działania religijne odnoszą się do Trójcy Osób Boskich (albo do osób Świętych Pańskich przebywających w niebie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz