8.05.2021

Historiozofia okraszona filozofią /2

6 To wszystko razem pokazuje nam, jak ważny jest związek aktywności naszej osoby (osobowego podmiotu istnienia) z prawidłowym działaniem naszej duszy (władz duchowych). Bez trwałości takiego związku nasza duchowość przestaje spełniać właściwą rolę i staje się jedynie pewną możliwością działania, czyli staje się wtedy tym, co nazywamy intencjonalną świadomością. Świadomość jest duchowość oderwana od swojej przyczyny i pozbawiona osobowego wpływu (wpływu aktów osobowych kontemplacji, sumienia i upodobania).

Na początku wspomnieliśmy o powołaniu człowieka do działań moralnych i religijnych. Otóż takie działania są podejmowane przez naszą duchowość. Aby władze duchowe mogły podejmować działania moralne i religijne, muszą być aktywizowane i pobudzane do tego przez akty osobowe. Dlatego konieczny jest stały związek pomiędzy osobą (własnościami osobowymi istnienia) a duszą (władzami duchowymi). Bez takiego związku i oddziaływania władze duchowe zaczynają działać „na własną rękę”, czyli tworzą jakieś możliwości działania, lecz to nie są realne działania (dotyczące realności).

7 Zobaczmy, jak to wygląda na przykładzie woli. Mówiliśmy już, że wola otrzymuje pobudzenie i napęd od aktów sumienia pochodzących z osobowej własności dobra. Te akty sprawiają zrodzenie i powstanie w woli zasady działania w postaci czynu dobra. Ta zasada uruchomia w woli chcenie dobra, czyli sprawia, że wola ma dzięki temu moc podejmowania działania moralnego (skierowanego ku osobowemu dobru). Chcąc dobra, a chodzi przede wszystkim o dobro osobowe, człowiek podejmuje wtedy takie działania, które zmierzają do realizacji i spełnienia osobowego dobra samego siebie oraz innych ludzi. Mamy więc przykazanie miłuj bliźniego jak siebie samego, które dotyczy miłości osobowej. Chodzi tutaj o realizację osobowego dobra człowieka a nie czegoś innego. A więc podejmowanie takiego chcenia i spełnianie dobra prowadzi wolę do uzyskania trwałej dyspozycji do działania w trosce o człowieka, co nazywamy cnotą miłości. Należy zatem uznać, że tylko dzięki współdziałaniu osoby wraz z naszą duchowością zdobywamy zdolność oraz łatwość działania moralnego (stricte moralnego). Nie ma innej drogi (np. poprzez wiedzę etyczną) do osiągnięcia stanu moralności człowieka.

8 Skoro tak świetnie wszystko działało od początku, to trzeba zapytać, jak to się stało, że moralne i religijne powołanie człowieka zostało zaprzepaszczone? Przecież po stworzeniu człowiek posiadał wewnętrzną siłę osobową, która zapewniała mu działanie moralne i religijne. Jak doszło do zerwania związku osoby i osobowej aktywności z istotową możnością człowieka, zwłaszcza z władzami duchowymi? Otóż wydaje się, że władze duszy (albo któraś z nich) musiały zadziałać poza aktywnością osoby lub wbrew niej. Lecz co mogło i zdołało wymusić takie działanie? Czy była to jakaś potężna siła sprawcza, czy może tylko bezsilność oszustwa? Cóż więc zdołało przekonać władze duszy, żeby zadziałały samorzutnie („na własną rękę”)?

Z pewnością to coś działało z zewnątrz. A zatem namówiło człowieka do radykalnej zmiany postępowania. Czy zaproponowało mu coś dobrego lub wartościowego? Jednak taka propozycja nie wpłynęłaby na zmianę realnego działania. Cóż więc zaproponowano człowiekowi? Podpowiedzi możemy szukać w Biblijnej opowieści o grzechu pierworodnym. Czytamy tam, że człowiekowi (Adamowi i Ewie) było proponowane poznanie zła, czyli mówiąc wprost jakaś realizacja zła. Człowiek, który działał tylko moralnie i religijnie, nie zdawał sobie sprawy, że takie poznanie zła jest związane z negacją realności i dobra tej realności. Aby poznać i osiągnąć zło, musimy zanegować swoją realność z jej osobowym dobrem. Osobowe dobro jest czymś naprawdę realnym, jest egzystencjalną własnością naszego istnienia. Natomiast zło nie istnieje realnie, nie ma zła w realnych bytach stworzonych przez Boga.

9 Dlatego żeby poznać zło, trzeba było je pomyśleć (stąd myślący rozum), a to, co pomyślane podjąć w działaniu (wybór czegoś złego przez wolę). W ten sposób nasza duchowość oderwała się od rzeczywistości. Ja twierdzę, że myślenie wzięło się właśnie z negacji realności, z odrzucenia tego, co realne na rzecz nierealnego (czyli czegoś złego). Zła i nierealności nie dotyczy więc poznanie, bo nie ma czego poznawać, stąd zła dotyczy tylko myślenie. Zło można tylko pomyśleć. Wszystkie zbrodnie są właśnie pomysłem naszego myślenia, które przekładamy na działanie.

Człowiek został więc oszukany i okłamany, że pozna dobro i zło, i stanie się niczym Bóg, co było zwykłym kłamstwem, gdyż Bóg nie zna zła, bo nie jest zdolny do pomyślenia czegoś złego (nierealnego). Bóg pragnie, a właściwi po prostu czyni samo dobro. Dlatego w przypadku człowieka stwarza jego istnienie wyposażone w osobę i życie, które są realnymi podmiotami sprawczymi całej reszty, czyli ludzkiej natury (duszy i ciała).

10 Człowiek został namówiony do zerwania kontaktu z rzeczywistością przez kogoś dysponującego myślącym umysłem, a więc przez kogoś, kto mógł wymyślić odpowiednie kłamstwo i dokonać w ten sposób ohydnego oszustwa. U człowieka nastąpiło zerwanie związku z realnością, a dzięki temu również zerwanie kontaktu z samą przyczyną sprawczą wszelkiej realności, czyli z Bogiem. Dlatego powinniśmy mieć świadomość, czym grozi taka namowa do złego, bo to powoduje utratę naszej własnej realności. Tracimy w ten sposób nasze realne powołanie do moralności i religijności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz